
Jak więc ma żyć Leokadia? Niektórzy mówią, że to, co było, już nie wróci. Chrystian się z tym nie zgadzał. Ostatnie wydarzenia dowiodły o słuszności jego tezy, nie Leokadii, która żywiła się kłamstwem i nadzieją. Królewicz słyszał z ust Otylii, że ich siostra dodaje sobie otuchy, myśląc, że kiedyś tu wróci, że wyrzuty sumienia nie przypomną jej o swoim istnieniu. Były zaszyte gdzieś w zakamarkach jej duszy, ale uwielbiały wracać i dręczyć ją… Napawały się, gdy błagała o litość w czasie sądu.
Gdyby nie tupot służących, zbiegających ze schodków haremu, Chrystian nadal rozmyślałby o życiu siostry. Czy los zmieni się na jej korzyść i będzie jej łatwiej udźwignąć ciężar? A może… na odwrót?... Słudzy kłaniali się nisko, widząc Leokadię, zmierzającą do drzwi wyjściowych… Nie do brata. Kto tam myśli, myli się. I to bardzo. Książę, widząc że księżniczka chce go wyminąć i zignorować, złapał ją za ramię. Wywróciła oczyma wyprowadzona z równowagi.
-Chcesz uciec, bo to miejsce kojarzy ci się z bólem i sprawiedliwością…- stwierdził następca tronu, patrząc na nią uważnie- Sprawiedliwość cię dogoniła. Niesprawiedliwość zabrała niewinnych… Pewnie tak to sobie tłumaczysz, ale muszę ci coś wyznać…
Córka Edwarda głęboko wciągnęła powietrze, patrząc się z zażenowaniem w ścianę. Jego słowa wleciały do jednego ucha i wyleciał drugim, nie zagościwszy na dłużej w jej umyśle. Nie otworzyła drzwi wrogowi.
-To ty jesteś tą niesprawiedliwością…- szepnął Chrystian- To ty zabiłaś Aleksandra, oddałaś dziecko obcej kobiecie, knujesz za moimi plecami i działasz na niekorzyść mojego syna, współpracując z moją żoną… Wiem, że Nie przyjechałaś tu, bo martwiłaś się o Hasana, usłyszawszy o jego złym stanie. Emma chciała, byś tu była i jej pomogła, bo Fryderyk zaprzestał współpracy z nią. Pisałyście do siebie listy i to przez długi czas. W czym przeszkadza ci moja kobieta, niewdzięcznico?- warknął podenerwowany. Leokadia czuła, jak serce zaczyna jej szybciej bić. „Skąd o tym wiesz?”- to jedyne pytanie, które miała w głowie.
-O czym ty mówisz?- królewna zaczęła grać. Musiała doszlifować, by wcielić się w drugą siebie: Leokadia numer dwa potrafiła kłamać bez zająknięcia i zadrżenia głosu.
-Duygu wszystko mi powiedziała. Prawda jest często bolesna. Nie potrafisz spokojnie spojrzeć w lustro. Próbowałem ci pomóc i obiecałem twojemu mężowi, że ci pomogę, pomogę Szymonowi… Ale nie mam już sił. Podziwiam ojca. Naprawdę go podziwiam…
-A ja nie!...- przerwała mu ze łzami w oczach- Wydał mnie za tego pacana tylko po to, by się mnie pozbyć z zamku, bo byłam piątym kołem u wozu! Zawsze mu przeszkadzałam, nie byłam idealna, jak wy! Nie urodziłam się księciem i zostałam od razu zesłana na śmierć!
-Leokadio…- Chrystian wytrzeszczył na nią swe oczy z przerażenia- Co ty…
-Ojciec był młody i chciał mieć samych synów! Kiedy urodziła się Otylia już nie było takiego problemu, bo trochę dorósł i coś zrozumiał! Teraz każe mi wyjechać, mimo że ja też mam dziecko. Nic nie rozumiecie!
-Nagle pokochałaś syna?
-Nic nie rozumiecie!- powtórzyła, nie mogąc powstrzymać łez- Ja nie mogę się pogodzić z tym, że ma takie same włosy, jak on…! To samo spojrzenie! Zabójcze i pewne siebie! I nie ma znaczenia, że jest jeszcze dzieckiem! Już widzę, jaki będzie w przyszłości… Brutalny, jak on. Będzie zabijał z zimną krwią, nie patrząc na ból i nie zważając na krzyk!
-Leo…
-Tylko, dlatego chciałam się go pozbyć, bo cały czas go widzę, gdy na niego patrzę!!!- wrzasnęła, aż zatrzęsły się drewniane deski w haremie. Zapanowała cisza. Chrystian patrzył na siostrę z niedowierzaniem. Chciał coś z siebie wydusić, ale coś jakby tkwiło mu w gardle.
-Więc… ty go kochasz?- spytał cicho syn Edwarda- Po prostu nie możesz na niego patrzeć?
-Kocham go…- jęknęła księżniczka, patrząc w podłogę.
-Skoro nie udało ci się oddać dziecka, zabiłaś Aleksandra…- rzekł z ironią, kiwając głową
-Był okrutny…- zaczęła orzechowo włosa dziewczyna, lecz brat jej przerwał:
-Milcz…! Nawet nie próbowałaś się z nim pogodzić i spojrzeć na niego z miłością! On nigdy nie strzelał piorunami i cię nie uderzył, nie poniżył. Gdybyś chciała zgody, zobaczyłabyś, że wygląda inaczej.
-Po tamtej nocy wszystko stało się bardziej wyraziste!- ciągnęła Leokadia, nie zwracając uwagi na słowa dwudziestoczterolatka.
-Gdybyś spróbowała go pokochać, ta noc nie zapadłaby ci w pamięć. Przeżywasz to tak mocno, bo to była tylko jedna noc.
-To nie było normalne małżeństwo!- warknęła przez zaciśnięte zęby- Aleksander i ja nie byliśmy drugim Chrystianem i Duygu!- patrzyła mu hardo w oczy.
-Wiem… Bo my nigdy nie zabijemy się nawzajem. Twój mąż też nigdy cię nie skrzywdził, bo cię kochał. Jaki z tego wniosek?
Królewna już chciała coś powiedzieć, lecz Chrystian sam odpowiedział na to pytanie:
-Wina jest po twojej stronie. To ty musiałaś się zmienić, nie Aleksander. Nie jest jeszcze za późno. Masz Szymona. Skoro go kochasz, zmienisz się i zapłaczesz za tymi włosami, spojrzeniem i dłonią, która będzie trzymać miecz i zabijać w słusznej sprawie. Nie to, co matka…- zmierzył ją zmęczonym spojrzeniem i odszedł do siebie. Leokadia westchnęła ciężko.
*#*#*#*#*#*#*#*#*
-Pani, nie martw się. Postaram się tu przyjeżdżać. W końcu, po to ja jadę z księżniczką, nie ktoś inny.- Zuzanna próbowała uspokoić swoją panią.
-Jesteś wierna zarówno mi, jak i jej…- Emma powiedziała to, mimo że każdy o tym wiedział. Chciała przekonać samą siebie, że dobrze zrobiła, radząc Edwardowi, by to jej służąca jechała z jego córką.- Liczę na ciebie. Zrobiłam wszystko, by władca pozwolił ci jechać. Bądź ostrożna. Ręczyłam za ciebie.
-Spokojnie, księżniczko…- westchnęła blondynka, nie wiedząc jak pomóc żonie księcia opanować emocje.
-Zależy mi na dobrych relacjach z Leokadią. Nie ufam Fryderykowi… to nie to samo, co kiedyś. Mój syn musi być bezpieczny. Szczególnie teraz, gdy Duygu znów nabiera siły.
-Śmierć Aleksandra bardzo ją osłabiła.
-Nie pocieszajmy się przeszłością, Zuzanno. Patrzmy w przyszłość. To nam dobrze zrobi. To mój syn musi zostać królem! Jestem sama, nie mam nikogo, prócz Leokadii. Tylko ona może mi w tym pomóc. Ja zabiłam Sylwię. Teraz ona musi mi pomóc… Musi!- rozcierała skronie, wzdychając ciężko. Z tego wszystkiego bolała ją głowa.
-A, co z Natalią? To nie jest już zwykła nałożnica…- zaczęła z wolna służąca- Jest księżniczką. Chce, by Hasan został królem.
-Chcesz mi pomóc, czy zaszkodzić?!- rudowłosa kobieta podniosła głos, czując narastający gniew. Z każda kolejną sekundą była bardziej zdenerwowana i zrezygnowana.
-Wybacz, ale… powinnyśmy coś z nią zrobić… Książę Hasan ma tylko ją.
-Na razie- kiwnęła głową- Wiem to na własnym przykładzie… Jeśli cos wymyślę, poradzę sobie z nią sama. Nie jest silna. Nie stanowi aż tak wielkiego zagrożenia… Jedź już. Przyjedź z księżniczką, gdy tylko dostanie pozwolenie na odwiedziny!
-Pani…- Zuzanna ucałowała dłoń Emmy z szacunkiem i szybko opuściła jej komnatę.
*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
-Książę zasnął…- szepnęła Aleksandra, patrząc na Szymona, śpiącego w kołysce.
-To dobrze.- uśmiechnęłam się- Dziś trochę płakał.
-Może czuł, że matka wyjeżdża?- blondynka spojrzała na mnie zamyślona- Dzieci to czują, pani.
-Szkoda, ze my nie czujemy wszystkiego, jak dzieci...- westchnęłam ciężko.
-O, co chodzi?
-Myślałam dziś o Natalii…- wyznałam zaniepokojona- Zyskała większa pewność siebie. Boję się, że powie Hasanowi o naszym działaniu.
-Wasza miłość!- blondynka zerwała się na równe nogi i usiadła obok mnie na łóżku. Natychmiast chwyciła moją dłoń- Nie ma prawa!
-Różni nas tylko to, że ja jest wolną kobietą… Hasan niedługo pójdzie do ojca i porozmawia z nim, by została wyzwolona… Wtedy będzie nasz koniec.
-Oj, chyba zaparzę ziół na uspokojenie…- rzekła Ola, przykładając mi dłoń do czoła- Masz gorączkę, pani!- stwierdziła z przerażeniem- To wszystko psuje ci zdrowie! Na chwile obecną martwmy się planami Emmy. Natalia jest ci wierna.- powiedziała, szukając w szufladzie odpowiedniego lekarstwa.
-Jest na skinięcie palca Hasana- westchnęłam z bezradności- Nigdy nie życzyłam jej źle, ale Barbara tylko bardziej ich połączy. Zaprzestałyśmy trucia, więc teraz jest łatwiej się do tego przyznać.
-Jestem pewna, że Natalia nie chce straszyć księcia- nalała mi odrobinę lekarstwa do szklanki i zalała wodą. Wypiłam szybko i położyłam się do łóżka.
-Myślisz, że nadal o tym myśli?
-Pewnie tak… Pewnie cały czas boi się zasnąć. Każde słowo dotyczące egzekucji, nawet wyszeptane, przyprawia księcia o dreszcze. Natalia nie będzie chciała na nowo roztrząsać tego tematu. Dajmy temu spokój i zacznijmy obserwować Emmę. Ona nie spuści z nas wzroku, pani. Leokadia zostawiła tu syna, a mysię nim opiekujemy. Mają nas za wroga. Książę jest ważny. Musimy być ostrożne.
Pokiwałam głową, całkowicie zgadzając się ze słowami przyjaciółki.
Nagle otworzyły się drzwi i wszedł Dawid. Był cały mokry i trząsł się z zimna.
-Dawidzie!- nie kryłam zaskoczenia jego odwiedzinami i wyglądem, przyprawiającym o wielkie zdziwienie.
-Takie już uroki późnej jesieni, wasza miłość.- zaśmiał się eunuch, patrząc na swoje mokre szaty.- Znalazłem mamkę dla księcia Szymona. Obiecała jutro wstawić się u ciebie, pani.
-Wspaniale!- odetchnęłam z ulgą.- Sprawdziłeś ją dokładnie?
-Zgodnie z twym poleceniem, wasza miłość. Inaczej nie brałbym jej pod uwagę.
-Jak to dobrze mieć takich ludzi przy sobie- uśmiechnęłam się promiennie, patrząc na Olę i Dawida.
-Księżniczko…- kastratowi zrzedła mina. Wesoły nastrój opuścił go, jak duch zmarłą osobę. Wyglądął, jakby uleciało z niego życie.
-Co się znów stało?
-Gdybym wcześniej wiedział, nie dopuściłbym do tego!- służący był zły sam na siebie. Spojrzał po mnie i Aleksandrze, nie wiedząc jak wyjaśnić to, o czym się dowiedział.
-O czym takim?- wstrzymałam oddech. To nie brzmiało dobrze…
-Pani, nie wiem, jak to możliwe. Król o wszystkim wie i to jest najgorsze…
-Czyli?- zniecierpliwiłam się. Patrzyłam mu głęboko w oczy, oczekując odpowiedź.
-Dowiedziałem się, że...
3 komentarze
Margerita
biedny Christian
Duygu
@Margerita Szkoda go
Cieszę się, że czytasz 
Somebody
Burzowe chmury zasnuwają niebo wokół Duygu... Hihih, będzie się działo. Oj będzie
Duygu
@Somebody A jest tych chmur, ci powiem, jest!
Autorka postara się spełnić oczekiwania czytelników 
Somebody
@Duygu Lojalnie uprzedzam, że moje oczekiwania są ogromne.... A apetyt na akcję rośnie w miarę czytania twojego opowiadania

Duygu
@Somebody Miło mi.
Fanka
Oj czyżby kłopoty znowu pojawiły się u Duygu? Oby nie...
Piękna cześć
Duygu
@Fanka A, widzisz, jak to jest: jedno się skończy, to drugie się zacznie
Oby nie, już za dużo złego.
Dziękuję, kochana

Fanka
@Duygu Oj oby bo i fajnie by było żeby im słońce zaświeciło

A intrygi były, są i niestety będą
Duygu
@Fanka Zawsze i wszędzie o każdym momencie, intrygi wróg knuł będzie

Fanka
@Duygu

Hahahahah już będę znała nową przyśpiewkę