Miłość sensem życia cz. 57

Miłość sensem życia cz. 57„Boże, w co ja się znowu wpakowałam?! Spotykają mnie same nieszczęścia!”- myślała Leokadia, idąc korytarzem. Ojciec ją do siebie wezwał. I co ma mu powiedzieć? Tym razem nie oszukiwała samej siebie i wiedziała, o czym będzie mowa. Aleksander. Tak marzyła o tym, by jej mąż był tematem tabu. Zawsze tego chciała, ale nic z tego! Wtedy było jeszcze gorzej. O jego śmierci od tego poranka, wiedzieli dosłownie- wszyscy. Wcześniej ludzie mówili o tym, że księżniczka nie urodziła dziecka, o jej niechcianym ślubie, o decyzjach urzędnika państwowego, jego brutalności na wojnach… Każdy mieszkaniec dokładał od siebie cegiełkę i w ten sposób powstała jedna wielka bajka, która nie była prawdą, nawet w jednym procencie! Na targu ktoś szepnął koledze, że Aleksander dostał zawału, serce odmówiło posłuszeństwa. Drugi, otrzymawszy inną wersję wydarzeń, wykrzyczał w tłum, że ktoś zadźgał go nożem… Leokadia wolała plotki, niż prawdę. Przynajmniej jej to nie dotyczyło. Niestety, tylko w jej wyobraźni było tak pięknie… Cóż z tego, ze poszło po jej myśli, skoro to właśnie jej szukają słudzy króla? Jej ojca…
    Królewna stanęła przed drzwiami komnaty władcy. Chciała zrobić dobre wrażenie, więc starannie przeczesała włosy palcami i poprawiła czarną suknię. Nosiła ten kolor tylko, dlatego, że inni też nosili ciemne szaty. To był jedyny powód.  
   I znowu czeka ją rola życia. Zagra zrozpaczoną żonę, kobietę zakochaną po uszy, która po śmierci męża, wpadła w rozpacz i nie może powstrzymać łez. Musiała pozbyć się triumfu, który odczuwała wewnątrz siebie, bo jej wnętrze musiało wtedy zniknąć. Dlaczego? Ponieważ Leokadia nie umiała płakać, nawet z powodu śmierci… To jej druga strona skłaniała ją do uronienia łez. Przetarła oczy, by wyglądały na jeszcze bardziej zmęczone wczorajszymi wydarzeniami i otworzyła drzwi sali ojca.
   Przekroczywszy próg tego pomieszczenia, poczuła zimny wiatr. Od razu spojrzała w stronę tarasu. Stał tam i człowiek, który ją wezwał, który potrzebował ją pocieszyć, słysząc jak jest zmartwiona śmiercią Aleksandra. Król wpatrywał się w jesienny ogród. Drzewa straciły swe piękne, zielone liście, jak Leokadia została okradziona z resztek godności. Zabrała ją jej pycha i chciwość. Cały czas słyszała słowa Chrystiana: „Nie jesteś godna nazywać się matką księcia, skoro za niego zapłaciłaś i oddałaś obcej kobiecie.” Podeszła do taty, czując dreszcze na całym ciele. Ukłoniła się i rzekła słabym głosem:
-Wzywałeś mnie, ojcze…
   Edward odwrócił się do niej i spojrzał na nią z troską:
-Moja droga, piękna córko… Jak się czujesz?
   Chyba czas zacząć teatr…?
-Już lepiej, ale nie jestem wstanie ustać na własnych nogach… Możemy wejść do środka?- spytała, łapiąc się za głowę i wzdychając teatralnie.  
-Ależ, oczywiście- odparł władca, wyraźnie zmartwiony słowami dziecka. Powoli opuścili taras i usiedli na wielkim łożu króla- Naprawdę źle wyglądasz… Co powiedziała medyczka?
-Medyczka?!- Leokadia nie kryła zdziwienia.
-Nie wezwałaś lekarza?- Edward niedowierzał słowom dziewiętnastolatki- Natychmiast po nią…
-Nie, nie trzeba, ojcze!- przeraziła się jasnowłosa dziewczyna- Medyczka już była… Z tego wszystkiego nic nie pamiętam… Podała mi zioła na uspokojenie. Spałam dobrze…
-Cieszę się…- monarcha uśmiechnął się lekko i ucałował córkę w czoło- Wiesz, po co cie wezwałem?
   Dobrze, trzeba na chwilę zatrzymać tę scenę i wyznać prawdę. Dobrze wiedziała, co tu robi.  
-Domyślam się… Jeśli pozwolisz, to… chcę za chwilę wrócić do siebie, więc… nie mówmy o tym długo…
-Wiem, że cię to boli. Ale nie o samej śmierci Aleksandra chcę porozmawiać. Widzisz… chodzi mi bardziej o ciebie.
   Leokadia nerwowo przełknęła ślinę. Wytrzeszczyła na ojca swe ciemne oczy, nie wiedząc, co powiedzieć. Skoro nie chodzi o śmierć jej męża, to o co?  Z jednej strony poczuła ulgę, ale nie była spokojna. Ojciec patrzył na nią z lekkim zażenowaniem, co nie wróżyło nic dobrego. Dziewczyna spuściła wzrok w podłogę i po chwili westchnęła:
-O co chodzi, panie?…
-Chodzą plotki, że masz z tym coś wspólnego…
   Kolejna próba aktorstwa Leokadii musiała udać się za pierwszym dublem! Inaczej zamiast do swojej komnaty, pójdzie prosto do lochu…

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

   -Co ja teraz, na Boga zrobię?- jęknęłam zdenerwowana na los, który ponownie dał mi w kość. Stałam przed lustrem, a Aleksandra rozczesywała moje długie włosy. Wolałam rutynę, nawet to czesanie każdego rana, które było coraz nudniejsze, niż tragedie, które nie opuszczały murów tego zamku.
-Pani, taki los… To nie nasza wina, zrozum. Księżniczka Leokadia zostanie za to ukarana, jeśli nie tu, to po śmierci.
-Skąd pewność, że to ona?- spytałam całkiem poważnie.
-Tak mi powiedział Pan Dawid. Przecież od razu do ciebie poszłam…- szepnęła, patrząc na drzwi komnaty.
-Wiem, ale…
-Nie wierzysz mu?
-Wierzę. Ale to poważne oskarżenie. To córka króla.
-Nikt nie jest święty, nawet sam władca, pani. Świat jest tak skonstruowany, że każdy popełnia błędy, potyka się i upada. Trzeba jednak powstać, bo inaczej ci, którzy mają siłę i idą, zdepczą nas.
-Skąd mam wziąć tę siłę?- westchnęłam zrezygnowana.
-Z miłości. Od księcia i waszej córki- Aleksandra uśmiechnęła się promiennie. Odwzajemniłam uśmiech, twierdząc, że ma rację, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, nawet, jeśli chodzi o wsparcie ze strony przyjaciół.
-Bardzo ich kocham. Jestem gotowa oddać za nich życie. Szanuję ciebie i Dawida, ale… czasem wśród tego co mnie spotyka, mam wrażenie, że to za mało. Zawsze przypominam sobie te ponad pół roku, gdy nosiłam Antoninę pod sercem. Nieważne ilu ludzi przy mnie było: Emma była gotowa zabić mnie własnymi rękoma, otruli mnie i każdy mnie szukał, jakbym była strawą dla drapieżnika.
-Teraz ty zostań drapieżnikiem.
-Nie potrafię, Aleks- odwróciłam się do przyjaciółki- Kiedy widzę jaka kara czeka zdrajcę za poniżenie części dynastii, wolę osłabiać przeciwnika, niż zabijać. Leokadia popełniła błąd.
   Nagle otwarły się drzwi i do mojej komnaty wszedł Dawid. Ukłonił się nisko i powiedział drżącym głosem:
-Pani… król cię wzywa…
-Coś w tym złego?- uśmiechnęłam się szeroko- To idealna okazja, by zaszkodzić Leokadii.
-Pani, ona tam jest… u ojca.
   Serce zaczęło mi bić, jak młot. Spojrzałam po przyjaciołach z przerażeniem w oczach.
-Co… co powiedziała?- spytałam przestraszona.
-Nie wiem, księżniczko, ale zaprzeczaj wszystkiemu, co złe- odparł szybko eunuch- A teraz… idź, bo zaczną coś podejrzewać…
   Nie miałam na co czekać, lepiej mieć tę rozmowę za sobą! Miałam nogi jak z waty, ledwo co zdołałam wyjść z własnego pokoju. Panicznie bałam się tej kobiety. Czego mogłam się po niej spodziewać, po tym jak oddała własne dziecko w ręce nieznajomej kobiety i zabiła męża? Wszystko było możliwe, każdy krok w tej grze był uznawany za właściwy. A wszystko tylko dlatego, że była córką króla i każdy, kto się z nią nie równał, musiał milczeć i nie mógł jej oskarżać. Nawet, jeśli przyjdzie mi cos powiedzieć, to zawsze będzie jakaś wątpliwość.
   Powoli weszłam do komnaty króla. O dziwo, oprócz Leokadii i jej ojca, była tam też mój ukochany. Od razu poczułam większą pewność siebie. Podeszłam do nich i ukłoniłam się nisko.  
-Wasza królewska mość…- odezwałam się jako pierwsza.
-Witaj, Duygu. Chciałem z tobą pomówić- monarcha skinął do mnie głową.
-Mam nadzieję, że nie chodzi o zły stan zdrowia twej córki…- kątem oka spojrzałam na Leokadię, która wywróciła oczami wyraźnie zniecierpliwiona.
-Nie. Dziękuję- uśmiechnął się król- Chodzi o osobę, która dopuściła się zdrady. Czy wiesz kto stoi za śmiercią pana Aleksandra?  
   Nie kryłam zaskoczenia tym pytaniem, co ukazał mój wyraz twarzy: patrzyłam na trójkę tych ludzi z szeroko otwartymi oczyma i nic nie mówiłam. Dlaczego mnie o to pytają?
-Panie…- zaczęłam z wolna, przyciszonym głosem- Niech pan Aleksander spoczywa w pokoju… Był odważnym mężem stanu i wiele razy uratował księciu Chrystianowi życie- położyłam dłoń na ramieniu królewicza, który uśmiechnął się blado. Wyglądał trochę lepiej, niż wczoraj, ale nadal był blady i patrzył na nas zmęczonymi oczyma.
-To prawda i nie tylko jemu- Edward pokiwał głową.
-Nie chcę rzucać oskarżeń, które mogą… kogoś zranić, wasza miłość…- wydusiłam, spoglądają władcy w oczy.
-Rozumiem. Może coś sobie przypomnisz, jeśli powiem ci, że był u mnie rano Pan Dawid i powiedział, że to Leokadia?
   Spojrzałam na ukochanego, który jakby ożywił się po tych słowach i rzekł z pretensjami:
-Ojcze wybacz, ale to wierny sługa. Nie powiedziałby czegoś takiego!
   Do oczu napłynęły mi łzy. Szybko je otarłam, gdy zobaczyłam, że księżniczka nie spuszcza ze mnie wzroku i uśmiecha się cwano po kryjomu. Uniosłam głowę dumnie do góry i rzekłam bez wahania:
-Tak, jak twój syn powiedział, Dawid to wierny sługa całej dynastii, więc nie kłamałby przed tobą, miłościwy panie.
   Edward spojrzał na mnie, niedowierzając. Zmierzył mnie ostrzegawczym wzrokiem.
-Duygu…- Chrystian szarpnął mnie lekko za ramię.
-Niech twój ojciec pozna prawdę i nie przeciągajmy dalej tego przedstawienia… Trwa żałoba, to nie czas na intrygi i ukazywanie umiejętności aktorskich!- warknęłam cicho, patrząc ukochanemu w oczy. Byłam wściekła! Dwudziestoczterolatek zdumiał się, ale próbował to ukryć. Uśmiechnął się do ojca lekko i rzekł:
-Panie, moja kobieta jest wrażliwa i bardzo przeżyła śmierć Aleksandra.
-Co nie oznacza, ze może rzucać oszczerstwa na moją córkę- upomniał go ojciec. Leokadia uśmiechnęła się triumfalnie pod nosem. Prychnęłam z pogardą, widząc ten teatrzyk. Księżniczka i król nie spuszczali ze mnie wzroku, co już zaczęło denerwować, również księcia.  
-Nadal twierdzisz, że to moja córka zabiła Aleksandra?- spytał zniecierpliwiony władca.
-Chrystianie, zakończ to, błagam cię…- szepnęłam, patrząc na ukochanego…

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

-Na miły Bóg, coś ty narobił?!- wrzasnęła zdenerwowana Ola. Dawid siedział w kącie i zalewał się łzami.  
-A cóż miałem powiedzieć, skoro jestem wierny władcy?- jęknął cichutko kastrat- Wezwał mnie i powiedział, że znam wszystko i wszystkich z zamku… Wyznałem, że są podejrzenia, że to królewna Leokadia…  
-Dobrze, że nie powiedziałeś tego stanowczym tonem!- prychnęła z pogardą blondynka- Dzięki tobie od razu stracilibyśmy głowę! Nasza pani, ty i ja! Ale znajdźmy plusy tego, że to domysły… O! Na przykład ten: możemy pooddychać spokojnie jeszcze kilka minut, bo jak księżniczka nie będzie miała wyjścia, to już po nas! Ale plus jest, bo inaczej dawno byśmy się palli na stosie, albo klęczeli przy pieńku drzewa, albo ze sznurem na szyi…
-Zamilcz!- krzyknął rudowłosy mężczyzna- O wszystko mnie obwiniasz! Wolałem wyznać prawdę, niż…
-Nasza pani może stracić życie!- przerwała mu wypowiedź- Uratowałeś własny tyłek, ale takich jak ty jest setki w tym mieście! Nasza pani jedna jednością! Bez niej nic tu po nas, wyrzucą nas na zbity pysk!- Aleksandra naprawdę się zdenerwowała. Dawid westchnął ciężko- To poważne oszczerstwa, a król bardzo swoją córkę kocha. On może wszystko,  my- nic.
   Eunuch nie mógł zaprzeczyć jej słowom. Nie była głupia, ale nie trzeba być geniuszem, by wiedzieć, że za osądzanie królewskiej córki wykonywana jest najsurowsza kara…

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

-Chrystianie, księżniczka Duygu nie zaprzecza swoim słowom i słowom Dawida. Co ty o tym myślisz, synu?- spytała zdenerwowany król.
-Wybacz, panie, ale skoro nie mamy dowodów, nie możemy skazywać na śmierć- odezwałam się za księcia. Spojrzałam na niego z nadzieją, że coś powie w mojej obronie, on jednak milczał.
-Chrystianie… Twoja kobieta, matka twej córki rzuca oszczerstwa na twoją siostrę!- Edward podniósł głos- Jesteś za, czy przeciw?
-Obiecałem Aleksandrowi, że nie poślę na śmierć rodzeństwa i nie zasmucę swej ukochanej…- szepnął królewicz. Wszyscy spojrzeliśmy na niego zszokowani…

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 2268 słów i 12604 znaków.

4 komentarze

 
  • Margerita

    łapka w górę

    11 wrz 2019

  • Duygu

    @Margerita Dziękuję :)

    11 wrz 2019

  • AuRoRa

    Ostatecznie padło na Chrystiana. Król nie da mu spokoju, Leokadia jest zbyt pewna siebie.

    16 sie 2018

  • Duygu

    @AuRoRa Jest mu ciężko. Ah, ta Leokadia!  :whip:

    16 sie 2018

  • Somebody

    Przed Chrystianem trudny wybór. Zobaczymy jak to dalej będzie   <3  <3  <3

    30 sty 2018

  • Duygu

    @Somebody Jest mu ciężko, Aleksander to był jego przyjaciel, a z drugiej strony ukochana... Postaram się wstawić jak najszybciej  :)  Ach, ile miłości  <3   :kiss:

    30 sty 2018

  • Fanka

    Coś no to teraz Christian ma zagadkę,jak ma postąpić?  
    Mam nadzieję,że Leokadia zostanie ukarana,ale nie zamordowana. Należy jej się mimo wszystko kara za wszystkie krzywdy jaki zrobiła,a król,no cóż sam nie wie co tam się dzieje  :smh:  
    Czekam niecierpliwie na następną część Kochana :kiss:

    29 sty 2018

  • Duygu

    @Fanka Chrystian nie ma łatwo. Zobaczymy, Edward ma jeszcze wątpliwości  :smh:  Dziękuję, kochana. Postaram się napisać jak najszybciej!  <3

    30 sty 2018

  • Fanka

    @Duygu  :kiss:

    31 sty 2018