Miłość sensem życia cz. 32

Miłość sensem życia cz. 32Chrystian siedział na swoim łóżku. Cały czas, nie wiedzieć czemu, miał przed sobą obraz brata, chcącego popełnić samobójstwo. To nie było z jego powodu, dlaczego Bóg karze go w ten sposób? Wyrzuty sumienia, niedające spokoju wizje, koszmary... Czy to jakiś zły znak?  
   Nerwowo potargał gęste, ciemne włosy. Niby z Hasanem było lepiej, miał bardziej poukładane w głowie, niż do tej pory, ostatnio nawet rozmawiali spokojnie, na inny temat, niż okrutne zasady, ustanowione przez ich pra pra pra dziada, Cezarego. Dwudziestotrzylatek nie lubił dialogów o śmierci. Nie chciał o niej myśleć, była okropna. To ona odebrała mu matkę, Victorię, skłóciła go z siostrą z krwi i kości, Leokadią, pragnęła odejścia jego nienarodzonego dziecka. Ona- śmierć. Czy w dzisiejszych czasach człowiek często się nad tym zastanawia? Kiedy, jak umrze? Nie. Wolimy nie zaprzątać sobie tym głowy. A co z królewiczami? Czy Chrystian pochłonął myśli brata, jak spragniony kwiat, wodę?  
   Szatyn nie chciał spać tamtej nocy. Nie chciał, bo wiedział, że i tak nie zaśnie.  
-Straż!- krzyknął następca tronu, patrząc w stronę drzwi, które natychmiast otworzyły się i wszedł strażnik- Wezwij księżniczkę Duygu.
-Tak jest, wasza wysokość- ochroniarz ukłonił się i wyszedł z jego komnaty.  
   Chrystian wiedział, że tylko ona, jego ukochana da mu wewnętrzny spokój. Kochał ten stan. Nie musiał się bać, myśleć o sprawach, które tylko zadawały mu ból. Wielbił ją całym sobą, chciał jedynie usłyszeć jej głos, który był kojący, niczym zimna woda w upał i suszę. Wiedział, że nigdy, bez względu na to co się stanie, nie będzie mógł za nią nie zatęsknić. Obecność tej dziewczyny u jego boku, była czymś tak wspaniałym, jak dla pisklęta nauka latania: w końcu może zrobić, to co matka. Tak Chrystian może zapomnieć razem z Duygu o problemach, troskach codzienności.
   Po kilku minutach weszłam powoli do jego pokoju. Zastałam go patrzącego na moją osobę, tak jakby czuł, że już idę, słyszał moje kroki.  
-Książę...- schyliłam głowę.
-Potrzebuję cię, mój pierwiosnku- uśmiechnął się promiennie, królewicz- Usiądź ze mną.
   Spoczęłam obok ukochanego. Patrzyliśmy sobie w oczy. Szatyn delikatnie gładził mnie po włosach.
-Dziękuję- szepnął.
-Za co?- spytałam lekko zdziwiona.
-Za to, że przyszłaś- pocałował mnie z czułością w czoło.
-Kocham każdą sekundę spędzoną z tobą, książę- ujęłam jego dłoń w swoje.
-Wiesz o czym myślałem?
-Nie...- spojrzałam na niego pytająco.
-Powinnaś być już wyzwolona. Dzisiaj to do mnie dotarło. Dlaczego mi nie przypomniałaś?
-Nie chciałam ci tym zaprzątać głowy, masz ważniejsze sprawy do załatwienia- wzruszyłam ramionami.
-Jesteś dla mnie najważniejsza, mój aniele ze złotymi skrzydłami. Moja prosto drogo bez kamieni, o które mógłbym się potknąć, moja dobra pani, która zawsze pomagasz mi powstać. Zostałem twoim sługą, mimo że nikt z nas o to nie prosił. Każda gwiazda chowa się za chmury, widząc twe piękne, zielone oczy. Boże, niech słońce i księżyc zgasną, widząc jej gęste, długie włosy. Zaczarowany przez ciebie, pójdę nawet w ognie piekielne. Jeśli są one tak gorące, jak nasza miłość, niech nie gasną, niech świat wie, jak bardzo jestem w tobie zakochany- wyrecytował, po czym pocałował mnie w usta.

*#*#*#*#*#*#*#*#*

   Aleksander przechadzał się po zamku, próbując znaleźć Dawida. Nie mogli dłużej czekać, ta sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji, Jakiej? Odpowiedniej. Czynie przesadzają? W końcu każdy popełnia błędy. Urzędnik nie chciał kolejnych, zawiłych dróg. Wolał ułatwiać życie przyjaciołom. Tego nauczyło go życie. On jako jeden z niewielu nauczył się na błędach i nie wchodzi drugi raz do tej samej rzeki.  
   Mąż Leokadii zauważył go na końcu korytarza, prowadzącego do kuchni. Stał tam z Aleksandrą.
-Dawidzie- przywitał go- Kto to?- spytał, przenosząc wzrok na blondynkę.
-Aleksandra- odparł z uśmiechem eunuch- Służąca księżniczki Duygu.
-Wiem... A więc to ty- pokiwał głową- Nasza pani każe ci trzymać rękę na pulsie. Księżniczka zdecydowała, że najlepiej będzie, jeśli zostaniesz służącą księcia Hasana. Będziesz blisko niego, a to może przynieść jedynie korzyści.
-Jeśli nasza pani tego chce, zrobię co każe- zgodziła się Ola.
-Dobrze...- powiedział Aleksander i zwrócił się do kastrata- Chodźmy. Uzgodniłem z naszą panią kogo wybierzemy dla księcia.
-Już?- zdziwił się rudowłosy mężczyzna.
-A co powiedziałem?! Chodźmy już!
   Mężczyźnie poszli razem ciemnym, długim korytarzem, prowadzącym do jedynej w tamtym miejscu, komnaty. Dawid patrzył z przerażeniem na Aleksandra, gdy ten wyjął z głębokiej kieszenie stare klucze. Włożył je w zamek i mocno, z wyraźną trudnością, otwarł ciężkie odrzwia.
-Po co tu...przy- przyszliśmy?- spytał haremowy sługa, drżącym głosem.
-Po nią- z ust urzędnika padła krótka odpowiedź. Popchnął drzwi- Właź!
   Eunuch na trzęsących się nogach wszedł do środka. Miał wrażenie, że znalazł się w lochu, gdyż w pomieszczeniu nie było nic, prócz cienkiego, brudnego materiału, leżącego na ziemi. Było ciemno, jedyne światło dawał księżyc, wpadający do pomieszczenia przez małe okno.
Dawid w tym mroku, ledwo co dojrzał, znajdującą się tam dziewczynę. Stała w rogu i cała się trzęsła. Zapewne ze strachu, co było widoczne również w jej błękitnych oczach.
-Kto to?- spytał Dawid, słysząc, że Aleksander wszedł do pokoiku.
-Przedstaw się, dziewko!- warknął urzędnik państwowy, patrząc na nastolatkę.
-Ja...- pisnęła- Jestem... Nat... Natalia.
-Masz zadanie do wykonania. Przyszedł rozkaz od samej księżniczki Duygu- zaczął poważnie, mąż Leokadii- Pójdziesz na noc do księcia Hasana.  
-Przecież to kazała twoja żona, panie...- Dawid upomniał mężczyznę szeptem- dziewczyna jeszcze coś powie...
-Milcz! Wiem co mówię. Niech wie z kim ma do czynienia. Kontynuując... Na sam początek musisz zaciekawić księcia swoją osobą. Spędzisz z nim noc- podszedł do niej- Ale nie wykorzystasz tego do celów własnych. Chodzi o ochronę księcia Chrystiana, matki jego córki i księżniczki Antoniny. Zrozumiałaś?
-Ja...- spojrzała mu z przerażeniem w oczy- Ja do... księcia? I co... I co dalej?
-Nie interesuj się tak- przerwał jej wypowiedź, Aleksander- Jeśli zadowolisz królewicza, porozmawiamy o dalszych planach. Pamiętaj, że nikt nie może się o tym dowiedzieć, inaczej twoja śliczna główka upadnie na bruk, oddzielona od reszty ciała...- wydusił przez zęby- Dobrze mówię?
-Mhm...- Natalia pokiwała głową. Poprawiła złote włosy, sięgające do pasa i patrzyła po twarzach zniecierpliwionych mężczyzn- mam już iść?
-Mądre dziecko- uśmiechnął się lekko urzędnik- Pójdziesz z Panem Dawidem- spojrzał na eunucha, który chwycił dziewczynę za ramię i odszedł z nią, najciszej, jak tylko się dało.

*#*#*#*#*#*#*#*

   Aleksandra podeszła pod drzwi komnaty księcia Hasana. Strażnicy spojrzeli na nią zdziwieni, nigdy wcześniej jej tu nie widzieli.
-Co tak łazisz po nocy?- spytał jeden z ochroniarzy.
-Chcę coś powiedzieć księciu- wywróciła oczami, blondynka.
-Wejdź, powiedz i zapukaj, to cię wypuszczę. Królewicz nie chce nikogo widzieć.
   Ola podniosła brwi ze zdziwienia. Znowu? Dla niej to dobra wiadomość. I nie tylko dla niej.
Służąca weszła do komnaty następcy tronu. Zastała go, pijącego kawę, Siedział na łożu i jak to miał w zwyczaju, tępo patrzył przed siebie.
-Książę...- odezwała się służąca- Potrzebujesz czegoś?
-Kim jesteś?- Hasan starał się zachować spokój. Był czujny, jak gepard w czasie polowania.
-Twoją nową sługą.
-Sk-Skąd mam to... wiedzieć?- zadrżał mu głos.
-Przybyłam z rozkazu księcia Chrystiana- skłamała.
   Siedemnastolatek zerwał się na równe nogi, przypomniawszy sobie ostrzeżenia Fryderyka. "On chciał jego śmierci, to on napisał list, to on jest najstarszy, to on jest dla ciebie największym zagrożeniem, to on..."- słyszał głosy z tyłu głowy.  
-Nie zbliżaj się!- krzyknął spanikowany, następca tronu.
-Nie zrobię ci nic złego, wasza miłość. Chciałam tylko spytać, czy chcesz coś zjeść, napić się?
-NIE!- wrzasnął- Dajcie mi wszyscy święty spokój!
-Wasza...
-WYJDŹ!!!
   Ola usłyszała pukanie do drzwi. Posłusznie wyszła z komnaty. Hasanowi mocno biło serce. Nie dało się powstrzymać tych myśli. Zachorował... Trucizna już odeszła z jego żył, wytrzeźwiał i przypomniał sobie wszystko. Od początku do... końca. Usiadł bezsilnie na łóżku i zaczął płakać. Chwycił nóż, który tkwił u jego boku... Dłużej nie mógł żyć w ten sposób. Jak? Wszyscy dookoła rzekomo chcieli go zamordować z zimną krwią. Dłoń trzęsła mu się niemiłosiernie. Oddychał szybko, czuła jak krew dobija do jego żył i tętnic. Żyły, tętnice- życie... Nie chciał... tego, nie chciał żyć. Czy miał powód? Powoli odwinął rękawy koszuli. Upewnił się, czy ktoś przypadkiem go nie podgląda. Wstyd, hańba, upokorzenie- to mu powtarzano, nie wyznawano miłości. Zasady były ważniejsze. Hasan nie mógł tego pojąć.
   Chwycił leżącą za nim poduszkę i wbił w nią nóż. Rozszarpywał ją bezlitośnie, jakby miał przed sobą największego wroga, który zadał mu cierpienie. Miał dość odwagi, by zrobić to samo z Chrystianem, ale przecież te trzy słowa zabraniały mu tego:  wstyd, hańba, upokorzenie.
   Nawet nie usłyszał, gdy otworzyły się drzwi. Nie widział pięknej Natalii, ubraną w zwiewną, złotą suknię. Nie dostrzegł jej lśniących włosów, tonących we łzach, oczu. Nie obchodziło go to, że otarła je po chwili i uspokoiła się. Czekała i patrzyła na królewicza z przerażeniem.
-Zabiję cię... Słyszysz?! Słyszysz... Tylko nie chcesz powiedzieć! Patrz na mnie!- krzyczał blondyn, patrząc na rozszarpaną poduchę- Mów, gdy każę! Zabiję cię!
   Totalnie zwariował. Oszalał. Co ma robić Natalia? Czekała, bo jak miała zareagować? Hasan wstał nagle i rzucił za siebie poduszkę. Upuścił nóż, gdy zobaczył dziewczynę. Zmierzył ją zmęczonym wzrokiem od góry do dołu. Odetchnął ciężko, patrząc jej w oczy. Zacisnął dłonie i zbliżył się do niej. Natalia schyliła głowę.
-Kim jesteś i po co przyszłaś? On cię przysłał?
-Księżniczka Leokadia kazała mnie tu przyprowadzić- odparła grzecznie.
-Po co?- wzruszył ramionami.
   Dziewczyna zarumieniła się. Niewiele myśląc pocałowała go namiętnie w usta. Hasan położył dłonie na jej talii i oddawał pocałunki.  


*#*#*#*#*#*#*#*

  Koniec części 32. Dziękuję za przeczytanie i za tak wspaniały odbiór poprzedniej części, kochani! :D Pozdrawiam i do następnej części!

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 1957 słów i 10998 znaków.

4 komentarze

 
  • AuRoRa

    Ale tek Hasan to też nie ma lekko. Wciąż boi się o swoje życie.

    6 cze 2018

  • Duygu

    @AuRoRa Ach, niestety, nie ma lekko  :sad:

    6 cze 2018

  • Margerita

    łapeczka w górę

    23 sty 2018

  • Duygu

    @Margerita Dziękuję ślicznie!  :yahoo:

    23 sty 2018

  • Somebody

    Wspaniale <3  <3  <3

    15 paź 2017

  • Duygu

    @Somebody  :kiss:  <3 Dziękuję

    16 paź 2017

  • Fanka

    No,no Kochana  :bravo: Przechodzisz sama siebie  :kiss:

    15 paź 2017

  • Duygu

    @Fanka Dziękuję Ci bardzo  :danss:

    16 paź 2017

  • Fanka

    @Duygu Ależ nie masz za co  :kiss:

    16 paź 2017