Miłość sensem życia cz. 5

Miłość sensem życia cz. 5Eunuch był z siebie tak dumny, że nawet nie dosłyszał pytania. Wyobraził sobie reakcję księcia na tę bezkonkurencyjną kobietę: zapewne zaniemówi z wrażenia i zakocha się w niej na zabój.  Miała w sobie tyle delikatności i pomysłów na zabicie nudy, że Chrystianowi na pewno nie będzie się z nią nudziło. Po za tym była niezwykle urodziwa...
-Dawidzie!- Fryderyk przywrócił mężczyznę, krzykiem do rzeczywistości.
-Słucham, panie...- schylił głowę.
-Pytam się co to za dziewczyna!
-Inteligentna, piękne, długie włosy, duże, lśniące oczy...
-Imię!- ryknął zniecierpliwiony blondyn, przerywając wypowiedź kastrata.  
-Nazywa się Wanessa.
-Skąd pochodzi?
-Z Cesarstwa Rosyjskiego.
-Ile ma lat?
-Szesnaście.
-Doskonale- szambelan pokiwał głową z uznaniem- Pragnę ją poznać.
-Jak sobie życzysz. Przyjdzie jutro, gdy tylko będzie gotowa...- odparł z zadowoleniem eunuch.

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

   Chrystian nie spał całą noc. Miał zły nastrój, mimo, że tego dnia obchodził swoje dwudzieste trzecie urodziny. Nadal nie rozumiał ojczyma. Nakrzyczał na niego tak, jakby książę  kogoś zamordował, a przecież tylko bronił własnego syna. Każdy ojciec zrobiłby to samo, na jego miejscu. Siedział na łożu w koszuli nocnej i patrzył w bok, gdzie znajdowała się szara kanapa, a za nią wielkie okno, ukazujące wiosenny ogród. Dziś świeciło słońce, mimo wczesnej godziny, było duszno i gorąco. Królewicz zamknął oczy, po czym głęboko wciągnął powietrze. Czuł zapach świec, które pomimo jasnych promieni słońca, wypełniających komnatę, nadal się paliły. Dlaczego? Co było ich zadaniem? Czyżby miały silniejszy płomień od słońca? Książę czasem czuł się, jak one: wydawały się być teraz nieznaczące i bezużyteczne. Samotność wypełniała jego serce, niczym woda morze, z każdą chwilą do brzegu, dopływały kolejne fale, czasem łagodnie, a innym razem mocno i bezlitośnie, niszcząc wszystko, co znajdowało się blisko, w ich zasięgu. Dusza Chrystiana była, niczym wiatr. Ulegała pysze, ale również dobroczynności. Syn króla uważał to za normalne, gdyż żaden z nas nie jest do końca zły, ani w całości idealny, jednakże ojciec często go upominał. Nic dziwnego, że wczorajszego wieczoru uparcie bronił Oskara, bo jego mottem życiowym było to, iż każdy ma prawo do popełniania błędów i to prawo w pełni wykorzystuje. Wciąż miał przed sobą obraz oczu króla. Były wściekłe, ich kolor wydawał się być głębszy, niż zazwyczaj. Ten błękit tęczówek go dobijał...
    Z głębokich rozważań wyrwało go pukanie do drzwi.
-Straż!- krzyknął i usiadł na brzegu łoża.
-Królewiczu...- ukłonił się młodzieniec, stojący przy komnacie najstarszego następcy tronu.
-Co się stało?
-Przyszedł książę Oskar, chce z tobą pomówić.
-Niech wejdzie- na jego twarzy w końcu zagościł uśmiech.
    Ochroniarz wyszedł i wpuścił pięciolatka. Szatyn miał na sobie złotą koszulę, wyszywaną w srebrno-złote wzory, lśniące spodnie w kolorze węgla i czyste buty. Matka dobrze zadbała o wygląd chłopca. Dziecko skłoniło się w pas przed ojcem
-Podejdź, mój książę- uśmiechnął się Chrystian i wyciągnął do niego ręce.  
-Obyś był z nami na zawsze, tato- Oskar mocno przytulił rodziciela.
-Dziękuję- spojrzał w jego zielone, jasne oczy.
-Mama powiedziała, że przyjdzie do ciebie wieczorem.
   Najstarsze dziecko władcy ucałowało małego następce tronu w czoło.
-Musisz już iść na lekcje. Zaprowadzę cię, dobrze?- spytał z uśmiechem Chrystian.
-Jeśli tak mówisz...- chłopiec wzruszył bezradnie ramionami.
-Spodoba ci się- poklepał go delikatnie w ramię.

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

   Ubrałam się w delikatnie różową suknię, która ciągnęła się za mną kilka centymetrów po podłodze. Posmarowałam szyję pachnącymi olejkami i założyłam złoty naszyjnik z zielonym wisiorkiem. Dokładnie rozczesałam włosy, po czym opuściłam swój pokój.
   Stanęłam przed salą główną, wypatrując Pana Dawida. Dlaczego nigdy go nie ma, kiedy właśnie go potrzebuje?!  
-Pani, Edyto!- zawołała niska szatynka o szarych oczach. Podeszła do mnie szybko i lekko się skłoniła.
-Powoli...- zaśmiałam się- Co się stało?
-Pan Dawid chce cię widzieć.
-Oooo!- podniosłam brwi, drwiąc sobie z dziewczyny- właśnie go szukam, jak głupia go tu wypatruję!  
-Jest w kuchni.
-I chce się tam ze mną spotkać?-prychnęłam.
-Tak...
-W kuchni?- przerwałam jej.
-Tak, bo nie ma czasu.
-Aha...- westchnęłam zdenerwowana i poszłam w stronę owego miejsca.

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

-Iiiiiiiii...- Dawid wykrzywił się, jakby zjadł cytrynę- I ty chcesz to podać na stół królewicza? Kpisz sobie ze mnie?!
   Stał teraz przed wielkim stołem w kuchni, gdzie trzech kucharzy przygotowywało wieczerzę dla księcia. Uwijali się, jak mrówki.  
-Robię co mogę- wysapał otyły mężczyzna o bujnym, czarnym wąsie- Po za tym... to przez ciebie!  
-Przeze... mnie?!- eunuch wytrzeszczył na niego swe wielkie, ciemne oczy.
-Jak zwykle o wszystkim mówisz za późno!
-Uważaj, bo zaraz dostaniesz tym garnkiem!- pogroził palcem i wskazał na duży przedmiot, w którym gotowały się warzywa.
-Niby za co?- zmarszczył brwi, krojąc jabłko.  
-Za pyskowanie!- pokiwał głową na boki.
-Jeśli powiedziałbyś mi w porę, nie mieli byśmy o czym rozmawiać- stwierdził zrezygnowany- Przez ciebie musimy pracować szybciej!
-Ach, ach, nie gadaj!- machnął ręką- Po za tym... Spójrz, trochę ruchu się wam przyda- nie mógł powstrzymać śmiechu.
-Zajmij się swoim brzuchem- odparł podnosząc brwi do góry.
-Bo jak Boga kocham, użyję tego dzbanka!  
-To nie dzbanek, tylko garnek...
-Nie pouczaj mnie!
-Więc przestań dziamać buzią!
-No, nie... Jak zaraz cię...- eunuch chciał chwycić za wielką, drewnianą łychę, lecz usłyszał mój głos:
-Panie Dawidzie!
-Pani Edyto!- zawołał z uśmiechem- Ślicznie wyglądasz!  
-Dziękuję. Co tu się dzieje?- spytałam, widząc jak kucharze pracują pełną parą.
-Jak to?- spojrzał na mnie zdziwiony- To ty... nie wiesz?
-O czym?
-Książę Chrystian ma dziś urodziny! ale my nie o tym, chodź ze mną!- chwycił mnie za ramię i pociągnął w stronę haremu.
-Gdzie idziemy?
-Książę Oskar o tej porze ma lekcje. Przygotowałaś się?
-Od wczorajszego wieczoru nie robiłam nic innego.
-Doskonale!  
   Stanęliśmy przed drzwiami sali lekcyjnej. Wokół nie było ani żywej duszy. Dopiero po chwili zobaczyliśmy zmierzające ku nam, książęta.  
-Królewiczu...- ja i Dawid skłoniliśmy się nisko.
-Znacie się już z Oskarem?- spytał mnie Chrystian.
-Miałam ten zaszczyt, wasza miłość- odparłam, patrząc w podłogę.
-Idealnie. Więc... Miłej nauki, synu- królewicz potargał syna po gęstej czuprynie i odszedł wraz z Dawidem w znanym tylko sobie kierunku.  
-Zapraszam, książę- otworzyłam drzwi do pokoju i uśmiechnęłam się do chłopca.

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

   Po południu Emma poszła do łaźni. Przygotowywała się na noc do królewicza. Zanurzyła się w wannie, która była prawie cała napełniona wodą. Służące dokładnie myły jej ciało. Starannie doprowadzały do czystości jej rude, kręcone włosy.  
   Po chwili przyszła jej wierna sługa. Była wysoka i jak na tamte czasy dosyć szczupła. Miała kręcone, wręcz białe włosy,a jej oczy były koloru wiosennego nieba. Skłoniła się przed swą panią i rzekła:
-Pani... dowiedziałam się tego, co kazałaś.
-I jak?- spytała z uśmiechem.
-Zabawa odbędzie się wieczorem.
-Idealnie. Jakie atrakcje przygotowano dla księcia?- spytała, zajadając winogron.  
-Mają zatańczyć jakieś dziewczęta.
-Rozumiem...- odłożyła owoce na złoty talerz, który trzymała służąca i spojrzała przed siebie, trochę smutniejsza.
-Coś się stało?
-Nie, nic...- wzruszyła ramionami- Powinnam się już przyzwyczaić.
-To, że jesteś zazdrosna, nie oznacza słabości, wręcz przeciwnie- blondynka próbowała ją pocieszyć.
-Możesz odejść- rzuciła, nie zwracając uwagi na słowa kobiety.

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

   W haremie robiło się coraz większe zamieszanie. Dziewczęta wybrane przez Dawida do tańca, uśmiechały się do siebie nawzajem. Reszta niewolnic spoglądała na nie z zazdrością. Eunuch kazał ustawić się pięciu wybranym kobietom w rzędzie.  
-Posłuchajcie mnie uważnie!- kastrat podniósł do góry palec- Kiedy wejdziecie, macie ukłonić się jego wysokości z szacunkiem, potem ustawić się i zacząć tańczyć, gdy służące będą grały na instrumentach.
   W tym samym czasie, zmierzłam w ich stronę. Spojrzałam na nich z zaciekawieniem. Podeszłam bliżej i schyliłam głowę.
-Co tu się dzieje?- spytałam, podnosząc brwi.
-Dziewczęta będą tańczyły u królewicza.
-Kiedy?
-Dziś wieczorem.
-Chcesz do nas dołączyć?- odezwała się jedna, śmiejąc się pod nosem. Była niska, miała ciemną karnację i długie, czarne włosy.
-Na pewno byś się nadawała- prychnęła z ironią jakaś blondynka o brązowych oczach.
-Taki kościotrup, jak ty nie jest potrzebny królewiczowi- niska, ciemnowłosa dziewczyna dorzuciła swoje "pięć groszy".
-Milczcie! Uważajcie na słowa!- ryknął Dawid.
-W przeciwieństwie do was, nie zależy mi na księciu- odparłam wyniośle- Pragnę tylko szczęścia jego syna. Pójdę już do siebie, Panie.
-Idź, dziewczyno- rudowłosy skinął do mnie głową. Rzuciłam beznamiętne spojrzenie na dziewczyny i odeszłam w kierunku swojej komnaty.  

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

   Jako, że zbliżał się wieczór, książę zaczął się przygotowywać. Służące pomogły założyć mu czerwony kaftan. Dobrały do niego złote pierścienie, w których tkwiły ciemnofioletowe kamienie. Chrystian założył czarne buty i cierpliwie czekał na ten ważny moment...

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

   Szambelan czekał na Dawida, który miał przyprowadzić Wanessę. Był ciekaw, czy to co powiedział eunuch, jest prawdą. Po chwili otwarły się drzwi i kastrat wprowadził dziewczynę. Rzeczywiście miała niebanalna urodę. Jej oczy były duże oczy w kolorze jasnego, bezchmurnego nieba. Nos był zgrabny, nie zadarty. Pełne usta, kusiły niejednego mężczyznę. Długie włosy, przypominały promienie letniego słońca.
   Dawid i Rosjanka skłonili się przed Fryderykiem.
-Wanessa...- uśmiechnął się blondyn.
-Zrobiłam coś złego?- przeraziła się.
-Nie, spokojnie. Zdecydowałem, że dzisiejszą noc spędzisz z księciem.
-Ja?- nie kryła zaskoczenia i radości z tego powodu. Po chwili jednak zmarszczyła brwi i spojrzała na szambelana zaniepokojona.
-Nie cieszysz się już?
-Co na to księ...- zaczęła, lecz on jej przerwał:
-Takie są zasady, a księżniczka nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia. A teraz... Muszę ci wyjaśnić zasady...

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

   Było już ciemno, gdy u następcy tronu rozpoczęła się zabawa. Dziewczęta po kolei przedstawiały swoje choreografie taneczne przed Chrystianem. Na niektóre patrzył z zaciekawieniem, na inne z zażenowaniem. Wszystkiego pilnował Dawid, który stał obok królewicza.
   Jako ostatnia zatańczyła czarnowłosa, niska dziewczyna o ciemnej karnacji. Patrzyła z uśmiechem na księcia, który... wydawał się być niezbyt zaciekawiony jej tańcem. W pewnym momencie podniósł dłoń, by przestała. Spojrzała zrezygnowana w podłogę i wróciła do pozostałych niewolnic, które już zatańczyły.  
    Po skończonej zabawie, po powrocie do haremu niewolnice opowiadały między sobą o dziewczynie, która stanęła przed księciem. Była to niska, dość szczupła dziewczyna. W pewnej chwili skinęła w stronę kobiet, które grały na instrumentach. Spojrzały na nią ze... zrozumieniem i zaczęły grać szybką melodię. Tancerka o długich, ciemnych włosach rozpoczęła taniec.  
-Jej twarz od nosa w dół zakrywała granatowa chusta, więc nie było widać połowy jej twarzy. Była ubrana w wąską bluzkę w kolorze złota i w szeroką spódnicę o tej samej barwie. Na obu jej długich, chudych rękach, lśniły bransoletki, na chudej, długiej szyi lśnił delikatny naszyjnik- rzekła jedna z niewolnic.
- Poruszała się zmysłowo w rytm muzyki. Widać, że długo ćwiczyła- wtrąciła inna.
- Uwodziła księcia wzrokiem. Chyba mu się spodobała, bo kazał jej zostać- wypaliła jedna z tych, które tańczyły.
   Do haremu przyszedł eunuch.
-Panie, Dawidzie! Kim była ta dziewczyna?- pytały- Czy to Wanessa?! Cyba zgłupiałaś, ona? Przecież jest ładniejsza, niż ty! Zajmij się sobą, łajzo!
-Cisza!- krzyknął rudowłosy- Wszystko chciałybyście wiedzieć. Do łóżek! Ale, już!- klasnął w dłonie.

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

   Do komnaty Chrystiana zmierzała jego żona. Była ubrana w błyszcząca, ciemnoróżową suknię. Włosy, opadały jej falami na plecy. Dobrała srebrną biżuterię.  
   Czuła się tak, jak zawsze, tego dnia. Książę spędzał z ukochaną cały wieczór. Po pięknej nocy, jedli rano śniadanie. Emma uwielbiała być blisko męża. Teraz również pragnęła być u jego boku, słyszeć jak bije mu serce, z miłości do niej, czuć jego oddech na jej policzku, patrzeć królewiczowi w oczy...
   Podeszła do drzwi, strażnicy stojący przy nich, skłonili się nisko.
-Chcę się zobaczyć z jego wysokością- stwierdziła rudowłosa kobieta, patrząc na drzwi komnaty małżonka.
-Wybacz, pani... To teraz nie możliwe- odparł  z trudem jeden z ochroniarzy najstarszego dziecka króla.
-Dlaczego?- spytała oszołomiona.
-Ponieważ...- przełknął nerwowo ślinę.
-Książę źle się czuje?
-Nie, pani...
-Poszedł już spać?
-Wasza wysokość...- jąkał się.
-Odpowiadaj!- podniosła głos.
-Królewicz jest...z... nałożnicą.
-S... Słu-Słucham?- spytała nie dowierzając- Coś ty powiedział?!
-Jest z nałożnicą.
-Wiesz kim jestem?!- podeszła do niego i z wściekłością uderzyła go w policzek- Nie masz prawa mnie okłamywać!
-To prawda, księżniczko- potwierdził chłopak, stojący obok niego.
-Nie...- zmrużyła oczy.

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

   Do haremu przyszła pięknie ubrana blondynka. Ubrana była w zieloną, zwiewną suknię. Lekko pomalowane usta, lśniły w blasku świec. W uszach miała długie, złote kolczyki. Usiadła zrezygnowana na swoim łóżku. Zalewała się łzami. Zakryła twarz roztrzęsionymi dłońmi, gdyż nie chciała na nikogo patrzeć. Dziewczęta obudziły się i podeszły do niej.
-Wanessa?- rozpoznała ją jedna z dziewcząt.
-Co się stało?- spytała zaspana brunetka o błękitnych oczach.
-Książę cię wygonił?- przytuliła ją inna.
-Nie...- zachlipała Rosjanka- Została u niego inna.
-Kto taki?

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#

-Jak ma na imię?!- krzyknęła Emma, zalewając się łzami. Nadal dręczyła straże swoimi pytaniami.
   Obaj milczeli. Rozkazano im nie wymawiać jej imienia.
-Kim jest?- spytała wściekła.
-Ona...- zaczął jeden z nich
-To zwykła prostaczka?!
-Można tak powiedzieć...- wyjąkał.
-Co to ma znaczyć?! Co tu robi?!
-To... Edyta, pani...

***************************
Witajcie, kochani! Miło mi, że przeczytaliście kolejna część. Opinie na jej temat, proszę pisać w komentarzach. Postaram się dodać jutro kolejną część :D   Kłaniam się nisko
                                                                                                                                      ~Duygu

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 2703 słów i 15335 znaków.

4 komentarze

 
  • AuRoRa

    Po tej części domyślam się czym mogłaś się inspirować ;) ale tym bardziej czytam dalej, bo robi się coraz ciekawiej  :danss:

    12 kwi 2018

  • Duygu

    @AuRoRa Doprawdy?  ;)  Cóż, każdy autor ma inspiracje :) Dziękuję bardzo!  :danss:

    12 kwi 2018

  • Margerita

    biedna Wanessa szesnaście lat to jeszcze dziecko łapeczka w górę

    11 wrz 2017

  • Duygu

    @Margerita Tak kiedyś było. Jeśli przeczytała Pani  "Romea i Julię" to z tekstu wynika, że tytułowa bohaterka była młodsza o dwa lata od Wanessy i matka zarzucała jej, że w jej wieku była miała już dzieci. Dziękuję za łapeczkę i zachęcam do czytania i komentowania dalszych części.  :chatownik:   ;)  Pozdrawiam cieplutko  <3

    11 wrz 2017

  • Somebody

    Hihih... Wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Mój wewnętrzny romantyk się raduje :danss:

    25 sie 2017

  • Duygu

    @Somebody Haha, jeśli raduje się, aż tak, jak ta niebieska buźka, to mogę się tylko cieszyć razem z nim. Gratuluję! PS: Przepraszam, że tak późno odpisałam, ale miałam małe problemy z komputerkiem  :chatownik:  Pozdrawiam!  :)

    26 sie 2017

  • Fanka

    Nice ;)

    25 sie 2017

  • Duygu

    @Fanka Dziękuję za uznanie  <3  Pozdrawiam serdecznie  :)

    25 sie 2017

  • Fanka

    @Duygu  <3  Pozdrawiam :)

    25 sie 2017