Materiał zarchiwizowany.

Więzi rodzinne, miłość i erotyka - cz. XXVIII

Melania czekała już na mnie. Kiedy podjechałem, wsiadła i uśmiechnęła się.
- Wiesz, mogę przyzwyczaić się do tego, że mam osobistego kierowcę – powiedziała.  
          Kiedy zamknęła drzwi, spojrzała na mnie podejrzliwie, a potem pochyliła się i powąchała mnie.
- Czyje perfumy masz na ubraniu? To Maja, tak? – powiedziała.
          Nic nie czułem, ale dotarło do mnie, że przytulaliśmy się z Mają, więc pewnie jej zapach i zapach jej perfum przylgnął do mojego ubrania.
- Tak! To Maja. Przepraszam, ale musimy właśnie o niej porozmawiać – powiedziałem bardzo poważnym głosem.
          Zauważyłem przebłysk złości na twarzy Melanii, podobny do wczorajszego epizodu w restauracji, kiedy Maja zmierzała do naszego stolika.
- Widzę, że nie tracisz czasu i działasz niezwykle szybko – powiedziała z dużą dozą sarkazmu w głosie.  
          Zdążyłem się już trochę przyzwyczaić do przebłysków złości i zazdrości Melanii, więc zareagowałem spokojnie na jej słowa.
- Czy możemy z tym zaczekać, aż wrócimy do domu? To nie jest coś, o czym możemy rozmawiać podczas jazdy, a ja chciałbym dowieźć nas szczęśliwie do domu – powiedziałem spokojnym, wyważonym głosem.
- Wow..…No, dobrze. Zaskoczyłeś mnie trochę kochanie, ale w porządku. A czy mogę mówić o moim dniu w pracy? – zapytała Melania nadzwyczaj spokojnym głosem.
          Widocznie ton mojego głosu dał jej trochę do myślenia i wolała nie zadrażniać sprawy.
- Oczywiście kochanie! Wiesz, że bardzo lubię twój głos i z wielką przyjemnością posłucham, jak minął ci dzień pracy w kolejny poniedziałek - powiedziałem nieco przesłodzonym głosem.
          Melania spojrzała na mnie podejrzliwie i przez chwilę obserwowała moją mimikę twarzy.
- Nic nie piłeś, Kamilu, prawda? – zapytała pogodnie, patrząc jednak bardzo uważnie na mnie.  
- Nie, nic nie piłem, a dlaczego pytasz? – odpowiedziałem pytaniem.
- Eee.. nieważne! Więc posłuchaj. Wiesz, że aplikowałam do kilku firm w okolicach naszej rodzinnej miejscowości i właśnie odebrałam telefon od jednej z nich. Mam już ustawioną rozmowę kwalifikacyjną na czwartek w tym tygodniu. Jak to widzisz? – zwróciła się do mnie.
- Dla mnie super! I pewnie nie tylko dla mnie. Wyobrażam sobie, jak mama się ucieszy – powiedziałem więcej niż zadowolonym głosem.
- Też tak myślę. Właściwie to nie był mój pierwszy wybór, ale zaoferowano mi przyzwoite warunki pracy i wstępne wynagrodzenie do negocjacji, wyższe nawet od obecnego. Sądzę jednak, że zadzwoni również telefon od firmy pierwszego wyboru, bo mój obecny szef zna tam kogoś znaczącego i osobiście się zaangażował w moje przeniesienie. Zatrajlowałam mu trochę o powodach potrzeby przeniesienia, więc trochę z żalem, ale przyjął moje argumenty - powiedziała pogodnie.
          Pokiwałem głową na znak uznania dla niej i przez resztę drogi, nasza rozmowa toczyła się na temat jej przeniesienia, przyszłej pracy i naszych przenosin. Dojechaliśmy w końcu na nasz podjazd i przez garaż weszliśmy szybko do wnętrza naszego domu.
          Melania natychmiast bezceremonialnie przyciągnęła mnie do siebie, pocałowała i ponownie obwąchała, jak pies śledczy, który ma podjąć trop w śledztwie.
- Cóż, przynajmniej ma dobry gust w dobieraniu perfum. A teraz mój panie wywal to wszystko z siebie, bo za chwilę mnie zeżre potwór zazdrości i ciekawości. Co się stało? – zapytała z gulgotem niecierpliwości w głosie.
- Czy nie chcesz najpierw zjeść obiadu, Melanio? – zapytałem przesłodzonym, troskliwym głosem.
- Kamilu, nie przeginaj! Po prostu powiedz mi do cholery, co się dzieje? – powiedziała to głosem ni to błagalnym, ni rozkazującym.
- To może chociaż usiądźmy – zaproponowałem i oboje usiedliśmy przy stole w kuchni.
- Cóż, wczoraj wieczorem trafnie odgadłaś, że to nie mógł być przypadek, że Maja była z rodzicami w tej restauracji równocześnie z nami - powiedziałem w miarę oględnie.
- Wiedziałam! Takie rzeczy bardzo rzadko się zdarzają. Więc to nie był przypadek i ….. – powiedziała Melania podekscytowanym głosem.
- Wiedziała, że tam będę, ponieważ mój osobisty kalendarz w Outlooku był skojarzony, a właściwie zsynchronizowany z kalendarzem pracy i można go było podejrzeć z dowolnego stanowiska w firmie, z czego nie zdawałem sobie sprawy, I Maja skorzystała z tego, tak że wiedziała, gdzie  i kiedy będę. A ja jej to ułatwiłem, bo jej powiedziałem, że będę w restauracji na kolacji urodzinowej siostry z rodzicami i z tobą. Okazało się, że nie chodziło jej tak bardzo o mnie, jak o ciebie. Chciała poznać konkurencję, jak to określiła – powiedziałem.
          Kiedy Melania to usłyszała, zbladła i pot pojawił się na jej czole.
- O Boże.…, nie muszę zgadywać, ona wie o nas, o mnie i twojej mamie. Wie, że jesteśmy siostrami, prawda? – jęknęła i zamknęła oczy, obejmując dłońmi twarz.
- Tak! Domyśliła się, widząc was razem. Wie, że tak naprawdę moja dziewczyna, jest moją ciocią – kontynuowałem.
- Nie przestawaj, mów dalej. Skąd u niej taka ciekawość? Ona nie tylko cię lubi, ale jest tobą naprawdę zainteresowana – powiedziała Melania i odkryła twarz, patrząc na mnie.
          Zdziwiłem się, bo Melania zamiast szoku, załamania, jęków i lamentowania, uspokoiła się nagle, usiadła i wyprostowała się. Patrzyła na mnie, a na jej buzi pojawił się cień uśmiechu.  
- Myślałem, że będziesz bardziej zdenerwowana tą sytuacją – powiedziałem, widząc, że Melania odzyskała nie tylko kolor na buzi, ale i humor.
- No, cóż. Mleko się już rozlało.  Och, jestem zdenerwowana. Ale skoro nie dostałam dziś pilnego telefonu od ciebie, wychodzi na to, że Maja nie zamierza nas szantażować ani dzwonić na policję – powiedziała Melania prawie pogodnym głosem.
- Tak! Powiedziała, że nie ma zamiaru nikomu ujawniać tego, co o nas wie. Kiedy przyszła wcześnie rano do biurowca, wywołała mnie na zewnątrz i wyglądała, jak wrak człowieka. Powiedziała, że nie mogła spać w nocy, próbując uporać się z zaistniałą sytuacją i wymyślić jakieś remedium, które miało jej w tym pomóc – powiedziałem niemal pogodnie.
- Mogę to sobie wyobrazić, jak bardzo musiało ją to zdenerwować. Ale sama to na siebie sprowadziła, okazując wścibskość i naruszając twoją prywatność. Zakładam, że masz zamiar naprawić ten kalendarz – wyraziła swoją opinię Melania.
- Oczywiście! Już to zrobiłem i usunąłem wszystkie prywatne wpisy z Outlooka. Poza tym wierzę jej, że jest jej naprawdę przykro – uspokoiłem Melanię.
- OK. Sama nie wiem czy mam być na nią zła, czy jej współczuć. Nie wygląda mi na złą czy wścibską dziewczynę. Myślę, że za tym wszystkim kryje się coś głębszego – powiedziała Melania neutralny tonem.
- A więc co robimy z tym obiadem? – zapytała Melania i wstała, sądząc, że zakończyliśmy naszą rozmowę.
- Jest jeszcze coś więcej, Melanio – rzuciłem zdawkowo.
          Melania spojrzała na mnie wyraźnie zaniepokojona, po czym powoli usiadła z powrotem przy stole, patrząc na mnie oczekującym spojrzeniem.
-  Powiedziała mi, że żywi do mnie uczucia. Było tak, jak mówiono wczoraj wieczorem przy naszym stole. Wspomniałem więc o tym, co powiedziałaś dziś rano o niej i o mnie. Poza tym, dodałem trochę od siebie, mówiąc, że chcesz abym nawiązał kontakt z dziewczyną w moim wieku, pod warunkiem, że cokolwiek się wydarzy, ty zawsze będziesz w tym wszystkim na pierwszym miejscu. Przemyślała to i powiedziała, że chce o tym porozmawiać z tobą osobiście – powiedziałem, spuszczając głowę i oczekując reprymendy od Melanii.  
          Przez chwilę milczała i przetrawiała to, co powiedziałem, po czym westchnęła głęboko.
- Spodziewałam się tego, ale miałam nadzieję, że nie nastąpi to tak szybko. Co ja mam z tobą zrobić? Wziąć na kolano i sprać twój tyłek, abyś nie mógł siedzieć przez tydzień. No, cóż. Chyba sama to sprowokowałam, rozmawiając z tobą o tym. Ale faktycznie widziałam, że ona ci się podoba i nie tylko tobie, bo mnie też. Pamiętaj tylko, co powiedziałam. Kocham cię i wiem, że też mnie kochasz. Może faktycznie jest w tym jakiś znak od losu. Ma to też sens. Ta dziewczyna może faktycznie być tym kimś, z kim stworzysz rodzinę, będziesz miał dzieci. Byłabym egoistycznym, pozbawionym empatii potworem, gdybym pozbawiła cię takiej możliwości. Iwonka, którą też kochasz, tego ci nie da, podobnie, jak ja - mówiąc to Melania zakrztusiła się ze wzruszenia i odwróciła wzrok.
          Wstałem, żeby okrążyć stół, ale ona podniosła rękę i powstrzymała mnie.  
- Poczekaj, za chwilę będę w porządku. Teraz widzisz, dlaczego rano nie chciałam o tym rozmawiać w samochodzie – powiedziała i próbując odzyskać spokój, odetchnęła głęboko.
          Podszedłem i ująłem jej rękę w dłoń, której teraz nie odtrąciła i ścisnęła ją bardzo mocno.
- Tak bardzo cię kocham, Kamilu, że to aż boli – powiedziała cicho.
          Szukałem w myślach czegoś sensownego do powiedzenia, ale żadne słowa nie nadchodziły. Przez kilka minut siedzieliśmy w milczeniu przy stole, tylko trzymając się za ręce. W końcu Melania ponownie westchnęła i wstała z krzesła, jakby podjęła decyzję.
- Kiedy Maja kończy pracę? Jak myślisz, moglibyśmy się dzisiaj z nią spotkać i porozmawiać, aby zakończyć ten okres niedomówień i niepewności? – powiedziała zdecydowanym tonem głosu.  
- Kończy pracę o dwudziestej pierwszej trzydzieści. Spróbuję zadzwonić….- powiedziałem, ale mi przerwała.
- Myślałam o restauracji gdzieś w pobliżu, ale w tygodniu kończą pracę o dwudziestej drugiej. Spróbuję zorganizować pokój w którymś z hoteli. Jeden z nich jest dość blisko waszego miejsca pracy. Co o tym myślisz? – zapytała, ale widziałem, że zapaliła się do tego pomysłu.  
- Jestem, jak najbardziej ‘za’. Też chciałbym, żebyśmy mieli to już za sobą – powiedziałem, starając się, żeby to zabrzmiało neutralnie, ale nie z Melanią takie numery.
          W lot zorientowała się, że tak naprawdę zależy mi na tym, abyśmy nie stracili Mai i abym mógł nawiązać z nią kontakt. Popatrzyła na mnie podejrzliwie i chciała pewnie mi przygadać, ale z jakiegoś powodu zrezygnowała.
- OK. Ty zadzwoń do niej, a ja spróbuję załatwić hotel – powiedziała z pogodnym wyrazem twarzy.  
Kiedy zobaczyła z jakim zapałem złapałem telefon, aby zadzwonić do Mai,  
uśmiechnęła się tylko i sama usiadła w salonie przy stoliku z laptopem, sięgając równocześnie po telefon. Też było oczywiste, że sama również chce rozwiązać i wyjaśnić całą sytuację.  
Wyszedłem z salonu, wybrałem numer Mai i zadzwoniłem. Po kilku  
dzwonkach, odebrała.
- Daj mi chwilę … – usłyszałem jej szept.
          Po chwili usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi i normalny głos Mai.
- Hej! Teraz mogę rozmawiać. Musiałam wyjść na klatkę schodową, o czym sam wiesz – usłyszałem wyjaśnienie.
- Hej! Melania wyraziła zgodę na nasze spotkanie i organizuje w tym celu hotel blisko naszego biura, a tym samym blisko twojego mieszkania. Odebralibyśmy cię z mieszkania po twoim powrocie z pracy. Jak to widzisz? – przekazałem jej wstępną propozycję spotkania.
- OK. Dla mnie jest to w porządku. Sądzę, że o dwudziestej pierwszej czterdzieści pięć będę gotowa do odebrania. Gdyby przypadkiem nie można byłoby zatrzymać się na parkingu przy budynku mieszkalnym, w którym mieszkam, można skorzystać z parkingu przy budynku biurowym. O tej porze jest tam dużo wolnych miejsc. Poza tym jest blisko do budynku, w którym mieszkam – powiedziała.
- OK. To jesteśmy wstępnie umówieni. Gdyby się coś zmieniło, zadzwonię. Jeżeli żadnych zmian nie będzie, to o umówionej godzinie, będę u twoich drzwi – powiedziałem.
- OK. Kamilu, dziękuję ci, a właściwie wam obojgu, za zorganizowanie tego tak szybko. Podziękuj Melanii, że wyraziła zgodę na to spotkanie, bo przecież mogła zrobić coś wręcz przeciwnego – usłyszałem westchnienie ulgi w telefonie.
          Pożegnaliśmy się i zakończyliśmy rozmowę. Wszedłem do salonu, gdzie Melania z udziałem komputera organizowała całą logistykę tego spotkania. Właśnie kończyła rozmowę przez telefon.
- Wszystko gotowe, kochanie. Zarezerwowałam pokój w hotelu do jutra, do późnego rana. Sądzę, że skoro mamy pokój, możemy w nim zostać do jutra. A teraz pakujmy się, jedziemy do miasta i zjemy obiado-kolację, potem zameldujemy się w hotelu i może trochę zabawimy, zanim pojedziemy odebrać naszą dziewczynę. To może być taka trochę zabawna przygoda. Co ty o tym sądzisz? – powiedziała i zachichotała.
          Po zdenerwowanej, markotnej, może trochę i zazdrosnej Melanii nie było śladu.
Spodobał mi się też zwrot, którego użyła; ‘nasza dziewczyna’. Byłem nie tylko za, byłem tym wprost pozytywnie zaszokowany i zachwycony.  
- Wow! Jesteś niesamowita Melanio. Tak wszystko świetnie zaplanować i zorganizować w tak krótkim czasie? Po prostu nie mam słów. Mama też posiada zdolności organizacyjne, ale ty Melanio przeszłaś teraz samą siebie – wyraziłem swoje zdanie, nie kryjąc podziwu i zachwytu.
- Kochanie, weź pod uwagę, że w swoim życiu zaplanowałam wiele wakacji nie tylko dla nas (kiedy żył wujek Darek), ale dla całej naszej rodziny. Ty możesz tego nie pamiętać, albo nie zwracałeś na to uwagi. Dobrze, teraz mój drogi chodźmy się spakować i ruszajmy – powiedziała wesoło, chyba zadowolona z mojej skromnej pochwały.
          Spakowaliśmy się więc i ruszyliśmy w stronę tej części miasta, w której mieścił się hotel. Zaparkowaliśmy przed hotelem i nie widząc dużo ludzi w hotelowej restauracji, zjedliśmy przyzwoitą kolację. Oboje z Melanią byliśmy głodni i spragnieni.  
          Ponieważ do hotelu dotarliśmy w miarę wcześnie, po kolacji i zameldowaniu się, do czasu odebrania Mai z jej mieszkania, pozostało nam dość sporo czasu. Odebraliśmy z recepcji kartę hotelową  
i  wylądowaliśmy w pokoju w okolicach dwudziestej trzydzieści.  
          Będąc w pokoju, spojrzeliśmy na siebie. Zaspokojenie pragnienia i głodu, wywarło na nas pozytywny wpływ. Byliśmy zrelaksowani i napaleni na siebie.  
- Wygląda na to, że mamy dość czasu, aby wypróbować to fajne, hotelowe łóżko i obniżyć poziom napięcia, które wywołały wydarzenia dnia oraz oczekiwanie na to, co jeszcze może się wydarzyć – powiedziała Melania.
          Nie spiesząc się, rozebraliśmy się wzajemnie, nie szczędząc sobie pieszczot, uścisków i pocałunków, których nam już bardzo brakowało. Było dość ciepło, więc najpierw wzięliśmy wspólny prysznic. Wzajemna kąpiel podniosła poziom naszego podniecenia.
          Melania, jako pierwsza pochyliła się i wzięła na krótko mojego kutasa do ust, nawilżyła i wspierając się rękami o ścianę prysznica, wypięła swój kształtny tyłek w moją stronę.
- Weź mnie od tyłu i przerżnij na maksa, maltretując moją cipkę i cycki. Cholernie się stęskniły za tobą – powiedziała,  
Trudno by mi było odmówić takiemu zaproszeniu, tym bardziej, że nie
uprawialiśmy prawie dwadzieścia cztery godziny. Kiedy dotknąłem kutasem jej krocza, niecierpliwie pochwyciła mój drążek i przeciągnęła kilkakrotnie po mokrej szczelinie.
          Nakierowała na swoją szparkę, więc delikatnie wepchnąłem się w nią. Nie cackała się i sama energicznie odepchnęła się od ściany, wbijając wręcz w siebie mój kij.
- Oooch…, tego mi było trzeba – mruknęła chrapliwie, kiedy dobiła pośladkami do moich ud. – A teraz rżnij to cipsko, aż para poleci mi nosem – ponagliła mnie.  
          Musiała być sfrustrowana i napalona, jak nigdy przedtem, bo chyba po raz pierwszy odezwała się do mnie w ten sposób. Zacząłem więc posuwać ją w tempie młota pneumatycznego, aż jej dyszenie, jęki i stękanie, było pewnie słychać w całym hotelu.  
          Do tego pochwyciłem jej sterczące, jędrne cycki, głaszcząc, masując i tarmosząc twarde, jak kamyki sutki. Wiedziałem, że będąc w takim stanie podniecenia, lubi ostry seks i maltretowanie tak cipki, jak i piersi. A Melania wyraźnie tego potrzebowała.
          Byłem więcej niż napalony, więc ten rodzaj seksu, szybko prowadził mnie do wybuchu. Czułem, że jeszcze kilka takich mocnych, szybkich ruchów i będzie po baletach. Byłem zresztą przygotowany na to, że i tak będę musiał dokończyć dzieło ustami i językiem.  
- Nie przestawaj, tarmoś mocniej cycki i rżnij mnie w tym tempie a dojdę – powiedziała, sama tarmosząc niemiłosiernie swoją łechtaczkę.
          Faktycznie miała rację, bo kiedy nadal ją posuwałem, moje parcie na orgazm jakby nieco opadło, więc przez chwilę słychać było tylko odgłosy mlaskania naszych ciał oraz chrapliwe dyszenie i pojękiwanie Melanii.
- Oooch, ooo…, ooo… , dochodzę! – wrzasnęła naraz Melania i dobiła pośladkami do moich ud, zaciskając mięśnie cipki na moim kutasie i zawisła mi bezwładnie na rękach.  
          Na szczęście przebiłem się przez jej imadło cipkowe i plunąłem w nią lawą spermy. Poczuła to, bo ponownie jęknęła, jakby dopadł ją jakiś słabszy, wtórny wstrząs. Po chwili pozbieraliśmy się po naszych orgazmach i ponownie odświeżyliśmy swoje ciała.
          Osuszyliśmy się i  wyszliśmy z łazienki do pokoju.  
- Ale jesteśmy głupkami, tu czeka na nas takie wygodne łóżko, a my jak nastolatki, pieprzymy się w łazience – stwierdziła naraz Melania i wybuchła śmiechem.
          Popatrzyła na mnie i mrugając oczami, .zatrzepotała rzęsami, jak podlotek. Chciała chyba potwierdzić czy wzmocnić swoje słowa o nastolatkach. Roześmiałem się, obserwując jej zachowanie.
- Wiesz, że czuję się o wiele lepiej, a ty? – westchnęła, jakby uwolniła się od ciężaru w piersi.    
- Też, ale to oczekiwanie mnie dobija – powiedziałem, zgodnie z prawdą.
- Hmmm …., znam sposób na twoją dolegliwość – powiedziała Melania i zaśmiała się.     
- Właź na łóżko, to się dowiesz – dodała, widząc moje pytające spojrzenie.
          Nadal byliśmy nadzy, więc wszedłem na łóżko i położyłem się na plecach. Melania natychmiast położyła się na mnie w pozycji sześćdziesiąt dziewięć, podając mi do lizania swoją cipkę. Przez ponad piętnaście minut lizaliśmy się i ssali do kolejnego orgazmu.
          W końcu Melania zczołgała się ze mnie, kładąc się obok. Przez chwilę leżeliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy, ciesząc się przyjemnością bycia ze sobą.
- Chyba jeszcze raz musimy odwiedzić łazienkę, bo śmierdzisz moją cipką – powiedziała.
          Skinąłem głową i zerknąłem na zegarek. Zbliżał się czas, kiedy powinniśmy pojechać po Maję. Szybko opłukaliśmy się w łazience, wysuszyli i założyliśmy ubrania. Wyszliśmy na parking i po chwili ruszyliśmy w stronę budynku mieszkalnego Mai.
          Po dojeździe, zostawiłem Melanię w samochodzie, a sam pobiegłem do drzwi wejściowych i zadzwoniłem domofonem. Maja otworzyła mi drzwi i krzyknęła do domofonu, żebym poczekał na nią przy drzwiach wejściowych, to do mnie dołączy.
          Czekałem więc przy drzwiach wejściowych. Po chwili zobaczyłem, że otwierają się drzwi windy i wychodzi z nich Maja. Szybkim krokiem dołączyła do mnie.
- Bardzo się cieszę, że cię widzę, ale mam strasznego pietra – powiedziała cicho.
- Niepotrzebnie, Melania nie gryzie. No, może gryzie, ale nie zostawia śladu – zażartowałem, chcąc ją uspokoić.  
          Maja uśmiechnęła się i trąciła mnie żartobliwie w ramię. A więc udało się, Podeszliśmy do samochodu i otworzyłem tylne drzwi samochodu dla Mai. Melania, która też przeniosła się na tylne siedzenie, przesunęła się, robiąc jej miejsce.
          Maja wsiadła i przywitała się z Melanią, która wyciągnęła do niej rękę.
- Miło cię widzieć znowu. Dziękuję ci, że zechciałaś się ze mną spotkać i to tak szybko. Doceniam to i chcę cię równocześnie przeprosić za to, jak zachowałam się wczoraj wieczorem i w ogóle za…..- zwróciła się Maja do Melanii z podziękowaniami oraz przeprosinami, ale Melania nie pozwoliła jej dokończyć.  
- Wiem wszystko i to co się stało, już się nie odstanie. Ja też muszę przyznać, że kiedy Kamil powiedział mi, co zrobiłaś, to byłam tym naprawdę zdenerwowana. Ale cieszę się, że nie zrobiłaś tego w złej wierze i nie chcesz wykorzystać tej wiedzy w złych zamiarach wobec nas, więc przyjmij, że twoje przeprosiny są przyjęte i zostawmy to już za sobą, uznając to za niebyłe. A teraz ja z kolei chcę ci podziękować za zgodę na to nasze spotkanie. Podobnie, jak ty, ja też chciałabym to mieć za sobą i wyjaśnić wszystkie sprawy ta szybko, jak to jest możliwe – powiedziała Melania i pogładziła pieszczotliwie ramię Mai.
          Hotel nie był zbytnio oddalony, więc zanim Melania skończyła mówić, wjechaliśmy na parking hotelowy. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się w pokoju hotelowym i Melania oraz Maja usiadły na krzesłach przy stoliku, a ja ulokowałem się na łóżku obok.  
- Widzę, że byliście już w tym pokoju, bo widzę waszą torbę – powiedziała Maja, chcąc chyba zatuszować swoje skrępowanie i przełamać swoją tremę.
- Tak, mieliśmy dość czasu, aby zameldować się w hotelu, przed odebraniem ciebie z mieszkania. A teraz przejdźmy może do meritum, Jestem gotowa, a właściwie to oboje z Kamilem jesteśmy gotowi do odpowiedzi na twoje pytania – powiedziała Melania.
- Och, mam tyle pytań, że zajęłoby to nam pewnie całą noc. Ale może zacznijmy od tego, jak to się stało, że jesteście teraz parą, razem? – rzuciła pytaniem Maja.
          Melania opowiedziała więc historię naszych tańców na przyjęciu weselnym naszej kuzynki i tego, co się potem wydarzyło. Przytoczyła nawet kilka szczegółów czy rzeczy dotyczących jej uczuć do mnie, o których nawet ja wcześniej nie wiedziałem.  
          To w jakiś sposób wyjaśniło czy uzmysłowiło Mai, że moje intymne relacje z moją ciotką, nie wzięły się znikąd. To wiązało się z naszą ogólną sytuacją rodzinną, śmiercią wujka Darka, załamaniem i depresją Melanii oraz naszych wzajemnych ukrytych marzeniach.
W czasie kiedy Melania mówiła i odpowiadała na pytania Mai, milczałem i  
słuchałem ich rozmowy, potakując czy kiwając od czasu do czasu głową, kiedy jedna z nich przywoływała mnie do potwierdzenia takich czy innych zdarzeń.
- Kamil powiedział mi między innymi to, że podobno chcesz, aby poznał czy nawiązał kontakt z dziewczyną w jego wieku. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić takiej sytuacji, więc  jak mogłaś podjąć taką decyzję, a przede wszystkim, dlaczego? – zapytała z wyrazem nie tylko zdziwienia, ale wręcz dużego wzburzenia i szoku na twarzy.  
          Melania spojrzała na mnie, potem na Maję i przez chwilę milczała.
- Bardzo kocham Kamila i chcę, żeby mógł doświadczyć wszystkiego, co życie ma do zaoferowania. W naszym związku możemy zajść tylko tak daleko, jak obecnie jesteśmy. Więc chcę, żeby założył rodzinę i miał żonę, z którą będzie mógł mieć dzieci. Ode mnie tego nie dostanie, bo przed laty przeszłam histerektomię. A co najważniejsze; jesteśmy dość blisko spokrewnieni i jest różnica wieku. Wiem, że teraz wydaje mu się to nie przeszkadzać, ale jak będzie się czuł za lat dwadzieścia, trzydzieści? Staram się o tym teraz nie myśleć, ale czasami różne myśli mnie napadają – powiedziała Melania, głosem nad podziw spokojnym i wyważonym.
          Chciałem jej przerwać, bo nie lubiłem tego typu rozmów, kiedy widziałem, że cierpi i martwi się na zapas, ale Melania uprzedziła mnie, podnosząc rękę i uciszając mnie.
- Wiem, co zamierzasz powiedzieć Kamilu i doceniam to. Po prostu mówię Mai, jakie są moje obawy i moje rozumowanie, biorąc pod uwagę tego rodzaju związek – powiedziała, uśmiechając się tak, do mnie, jak i do Mai.
- I co, jak się czujesz do tej pory? Jeszcze nie biegniesz do drzwi? – zwróciła się do Mai i zachichotała w swoim stylu.
          Maja również się roześmiała.  
- No, cóż. Nie ukrywam, że jestem oszołomiona i pod ogromnym wrażeniem tego, jak bardzo go kochasz i jak wiele przemyślenia czy rozważenia tego wymagało od ciebie to, co powiedziałaś. Nie wiem, czy kiedykolwiek mogłabym konkurować z twoimi uczuciami do niego. To jest dla mnie nie tylko oszałamiające, ale wręcz obezwładniające, jeżeli nie przerażające – powiedziała Maja, niezwykle ważąc swoje słowa.
- Masz rację. To byłby dla ciebie duży problem do przemyślenia i rozważenia. Dlatego rozumiem twoje rozterki, wahania i potrzebę rozmowy, wyjaśnień i informacji. Jesteś młodą, ale bardzo rozumną i miłą osobą. Cieszę się, że miałam przyjemność porozmawiania z tobą – podsumowała Melania dotychczasową rozmowę z Mają.
- Czuję to samo. Rozmowa z tobą, jest jak rozmowa z moją mamą. I nie mówię w tym wypadku o braku szacunku czy odbierania tego, jako maminych przestróg, napominań czy wręcz matczynego ględzenia. Kocham moją mamę i jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółkami. Obie nie mamy przed sobą tajemnic i dzielimy się wszystkimi wydarzeniami w naszym życiu, tak dobrymi, jak i tymi złymi. Darzę moją mamę bezgranicznym zaufaniem. A teraz po rozmowie z tobą, odczuwam to samo – wyraziła swoje zdanie Maja.
- Cieszę się. Potwierdziłaś w ten sposób moją opinię o tobie. A teraz proszę tylko, żebyś zachowała całkowitą dyskrecję w tym, co wiesz o nas. Jeżeli możesz, nie ujawniaj tego nawet swojej mamie. Twoja mama może mieć oprócz ciebie także inne psiapsiółki i cała sprawa może wymknąć się spod kontroli – zwróciła uwagę Mai Melania.
- Nie tylko obiecuję, ale przyrzekam, że ten wasz sekret zachowam tylko dla siebie. A tak poza nawiasem; ty też powinnaś unikać pokazywania się z siostrą czyli mamą Kamila. Wyglądacie razem, prawie jak dwie bliźniaczki, przynajmniej ja to tak widzę – powiedziała Maja.
- Wiem o tym. Nie ty jedna tak nas widzisz. Już kilka osób powiedziało nam o tym – stwierdziła Melania.
          Przez chwilę zamilkła i zastanawiała się na czymś, po czym, spojrzała na mnie na chwilę i głęboko westchnęła.
- Kochanie, jak sądzisz? Wydaje mi się, że jeżeli ma podjąć tak ważną decyzję dla siebie, powinna wiedzieć wszystko, więc powiem jej, żeby miała właściwy pogląd – powiedziała Melania, cały czas patrząc na mnie.
- Też tak uważam, żadnych tajemnic. Jeżeli ma się wydarzyć coś między nami, to niech to będzie czyste i klarowne – potwierdziłem opinię Melanii.
          Maja omal nie doznała oczopląsu, wymieniając spojrzenia z Melanią i ze mną.
- Co to jest? Teraz oboje mnie przerażacie. Zabił kogoś, zgwałcił, grozi mu więzienie? – Maja rzucała w nas pytaniami, jak gwoździami z gwoździarki.  
          Melania wyciągnęła do niej rękę i Maja ją pochwyciła, patrząc na nią i na mnie prawie błagalnym spojrzeniem.
- Maju, powinnaś wiedzieć, że nie jestem jedyną kobietą, z którą Kamil jest związany seksualnie. Był też z trzema innymi kobietami, które widziałaś wczoraj przy naszym stole – wyrzuciła z siebie Melania i ciężko westchnęła, patrząc na Maję.
          Maja zamrugała oczami, jakby doznała wstrząsu, po czym otworzyła je szeroko, popatrzyła na mnie, jak na trędowatego i zakryła dłonią usta.
- Co, powiedziałaś? Wszystkie? – zapytała i kiedy Melania skinęła głową, żałośnie zajęczała.
          Na dłuższą chwilę zapadło głuche milczenie. Widać było, że z Mają dzieje się coś niedobrego. Na czole i jej buzi pojawił się pot, a nią całą zaczęły wstrząsać drgania.
- Nie sądzisz kochanie, że trzeba wezwać jakąś pomoc? – zwróciłem się do Melanii.
- Nikogo nie wzywajcie, zaraz się uspokoję – odezwała się naraz Maja.
- Co się stało? Czy to zdarzyło ci się po raz pierwszy? – zapytała Melania, zmartwiona i z zatroskanym wyrazem twarzy.
          A mnie też zachowanie Mai uderzyło niby ciosem prosto w oczy. Już widziałem oczami wyobraźni, z jakim wstrętem będzie patrzyła na mnie Maja, unikając ze mną wszelkich kontaktów. Pocieszałem się też, że to może dobrze, że się tak stało.
          Właściwie, poza psychicznym wstrząsem, nikt Mai nie skrzywdził. Co by się stało, gdybyśmy oboje, a właściwie cała nasza trójka, zaangażowała się uczuciowo i dopiero wtedy wyszły by na jaw okoliczności, o których usłyszała teraz Maja.  
- Ja… nie wiem, co…powiedzieć – powiedziała Maja, trzęsącym się z wrażenia głosem, trzymając się mocno krzesła, zbielałymi z wysiłku palcami.
- Rozumiem cię. Gdybym była tobą, pewnie też zachowałabym się podobnie. Jestem w środku tych wydarzeń i czasami też mam problem z pogodzeniem się z tym. I pewnie gdybym usłyszała, tak jak ty teraz, o tych sprawach tak, jak się mają, pewnie też nie wiedziałabym, co powiedzieć. Więc nie dziwię ci się, że tak zareagowałaś. Nie myśl, że to wszystko odbyło się bezproblemowo. Było kilka burzliwych wydarzeń, które mogły zniszczyć to wszystko. Najgorsze, co może zdarzyć się w takim związku, to złość, zaborczość i zazdrość. Jeśli te trzy uczucia wezmą górę, to mogą zniszczyć całkowicie tego typu związki. Nam udało się to jakoś to ogarnąć i przezwyciężyć. Może dlatego, że wszystko zamknęło się w naszym rodzinnym kręgu, a poza tym, tak moja siostra, jak i nasza matka, mają kochających i wyrozumiałych mężów. Ale przede wszystkim, podstawową rzeczą, która utrzymuje to wszystko w ryzach, jest nasza miłość do każdego z nas. Nigdy w życiu nie byliśmy ze sobą bliżej, odkąd to wszystko zaczęło się dziać. Czy to ma sens według ciebie? – zwróciła się Melania do Mai, która starała się ze wszystkich sił, odzyskać spokój wewnętrzny.  ….cdn….

3 komentarze

 
  • Użytkownik ZAC

    Uwaga teściowa na horyzoncie  :sex2:

    10 paź 2022

  • Użytkownik St.Szkot.

    franek42@: Wybacz, że dawno coś nie komentowałem, ale inni pisali dosłownie wszystko to, co ja mógłbym napisać. Uznałem, że nie ma sensu powielać komentarzy. Ogólnie teraz chcę wyrazić Wielki szacun za to co robisz. Jakby to powiedzieli obecni młodzi - wymiatasz. Zdrówka i weny (także ochoty na c.d.) do końca świata i jeden dzień dłużej. Ze zniecierpliwieniem będę czekał na dalsze ciągi Twych opowieści.

    9 paź 2022

  • Użytkownik Robert72

    Franku w takim momencie Super ciekawe jak reszta kobiet Kamila

    8 paź 2022