Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Więzi rodzinne, miłość i erotyka - cz. LXIV

Więzi rodzinne, miłość i erotyka - cz. LXIV

- Jesteś o wiele słodsza i cieszę się, że pojawiłaś się tutaj. Muszę stwierdzić, że mój dzień zaczął się nieźle – oświadczyłem niemal wesoło, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
          Maja sięgnęła w dół i chwyciła mojego kutasa, który wciąż był dość twardy, potarła czubkiem swoją łechtaczkę i jęknęła.  
- Hmmm,… jesteś gotowy na tak wczesne rozpoczęcie świętowania dnia? - zapytała.  
          Zaśmiałem się cicho.  
- Wiesz, że naprawdę bym chciał, ale będzie was trójka, więc lepiej będzie, jak zaoszczędzę siły, bo inaczej dam plamę na swoim honorze, zanim na dobre rozkręci się zabawa – powiedziałem dość markotnym tonem.  
          Maja roześmiała się.
- Pewnie tak by się stało i nie tylko ja, ale i dziewczyny mogłyby być zawiedzione – powiedziała, patrząc na mnie figlarnym spojrzeniem.
- Co nie oznacza, że nie możemy zabawić się w inny sposób. Na przykład możemy zrobić to – powiedziała i cofnęła się znad wanny, przytulając się ciasno do mnie.
          Umieściła mojego kutasa, który odzyskał swoją formę, pomiędzy wargami cipki i zaczęła powoli pocierać się o mnie. W pewnej chwili poczułem gorący przepływ cieczy, kiedy sikała na mnie.  
- Mmmm … - wydałem cichy pomruk podniecenia, czując, jak oddycha z ulgą po uwolnieniu  pęcherza.  
          To było więcej intymne niż osobiste. Wyraźnie czułem, że łączy nas coś więcej niż zwykłe uczucie bliskości. Kiedy skończyła, otworzyła oczy i promiennie się uśmiechnęła.  
- Wiesz, nigdy bym nie przypuszczała, że sikanie na kogoś może być tak ekscytujące, a nawet satysfakcjonujące, ale to  naprawdę się dzieje. Myślę, że Melania zaczyna działać na mnie w  najlepszy możliwy sposób. Czyż ona nie jest niesamowita? – wyraziła Maja swój pogląd.
- Sama jesteś niesamowita. Nigdy bym nie przypuścił, że staniesz się tak otwarta na jej dziwactwa i że je zaakceptujesz. Wiem, że jest zachwycona tym, jak sobie radzisz z tym wszystkim i pozwalasz jej dzielić się z tobą tą stroną twojej osobowości – powiedziałem i przytuliłem ją jeszcze mocniej.  
- Ooch, jest świetna w tym, jeżeli chodzi o wyczucie i poszanowanie moich osobistych granic intymności, więc w zamian musiałam otworzyć się przed nią i rozluźnić do tego stopnia, żeby móc robić rzeczy, o które sama bym się nie posądzała. Ale z nią czuję się więcej niż komfortowo. Uwielbiam ją zadowalać, a ona sprawia, że wszystko co robimy, staje się ciekawe, seksowne i zabawne. A teraz nie złość się na mnie, ale chciałabym poruszyć jeszcze  inny temat. A tym tematem jest Sylwia – powiedziała znienacka Maja.  
          Na wspomnienie jej imienia poczułem, jak moje ciało napina się z niepokoju, a serce zaczyna bić, jakbym za chwilę miał biec na niezdobyty dotychczas szczyt.  
- Nie spinaj się tak. To nic złego – powiedziała szybko Maja, widząc, jak gwałtownie zareagowałem na dźwięk imienia Sylwii.  
- Właściwie to chcę powiedzieć, że chyba wczoraj zachowałam się naprawdę kiepsko. To, co zrobiłeś, niewątpliwie nie było dla mnie miłe, ale tak naprawdę przesadziłam z reakcją na to, co się stało. To było o wiele za dużo. Tym bardziej, że mogłam się tego spodziewać. Wiedziałam przecież od jakiegoś czasu, jak bardzo cię ona pociąga. Widziałam, jak na nią patrzysz i jak ona patrzy na ciebie. Z daleka można było wyczuć, jaka chemia występuje pomiędzy wami. Nie dziw się więc, że moja zazdrość sięgnęła kosmosu i prawdę mówiąc, sama nie wiem dlaczego? Wiem przecież, że mnie kochasz i nie zrobiłeś nic takiego, co wskazywałoby na to, że chcesz mnie zostawić. Wiedziałam też, że ona ze wszystkich ludzi nie mogłaby mi cię ukraść, ale po prostu ... to się działo i hmmm ... Naprawdę jest mi przykro, że zachowałam się tak, a nie inaczej – powiedziała Maja z wilgotnymi oczami.  
- Dlaczego to tobie miałoby być przykro? To ja schrzaniłem i to moja wina - zaprzeczyłem.
- Wiem, że to zrobiłeś, ale nie zepsułeś tego na tyle, żebym mogła myśleć, że cię stracę. Właściwie to powinnam być o wiele bardziej zdenerwowana sposobem, w jaki łączysz się z moją mamą, niż martwić się tym czy masz zamiar pieprzyć Sylwię, czy tym, że jej pożądasz. Jest naprawdę piękną kobietą i ma jeden z najbardziej spektakularnych tyłków, jakie kiedykolwiek widziałam u kobiety. Co oznacza ... że sama pieprzyłabym się z nią w sekundę, gdybym miała taką możliwość – powiedziała Maja i roześmiała się.  
- Ponadto, nie wiem, jak bym się czuła czy zachowała, gdybym mogła ssać jej piersi i pić jej mleko. Na samą myśl o tym robi mi się gorąco, więc do pewnego stopnia rozumiem również ciebie. Nie chcesz przyznać się do tego, ale widzę, jak to odbierasz. Pewnie z przyjemnością przyssał byś się do jej dorodnych melonów, nie mówiąc o zabawie nimi. Rozumiem to, bo ma czym oddychać, w przeciwieństwie do mnie. Sama też bym się chętnie nimi pobawiła. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że mnie też w jakiś sposób ciągnie do niej. I wiem też, że ty i ona byliście całkiem dobrymi przyjaciółmi, a teraz ją tracisz i … czuję się wręcz okropnie, że się do tego przyczyniłam. Uwierz mi, że chciałabym to cofnąć i w pewnym sensie powrócić do tego co było. Myślę nawet, żeby porozmawiać z Melanią i spróbować przekonać ją, że nie chcę już korzystać z opcji nuklearnej. Może po prostu potrzebowałam więcej czasu, aby to zaakceptować i uwolnić się od zazdrości, ponieważ….hmmm…., czuję, że w pewnym sensie już mi przeszło i myślę o tym wszystkim całkiem inaczej, niż w chwili wzburzenia – dodała, spoglądając na mnie swoim zwykłym, ciepłym spojrzeniem.
          Spojrzałem jej w oczy i potrząsnąłem głową.
- Nie potrafię ci powiedzieć, jak mi ulżyło, że to powiedziałaś. Dziękuję - powiedziałem.
          Poczułem, jak przez moje ciało przepływają emocje związane z uczuciem do Mai, połączone ze wzruszeniem i uczuciem wdzięczności. Zanim zorientowałem się, co się ze mną dzieje, oparłem głowę na ramieniu Mai i rozczuliłem się, a do oczu napłynęły mi łzy.  
- Kocham cię Moja Słodyczy – szepnąłem jej do ucha.
          Podniosła dłoń do mojego policzka i z czułością kilkakrotnie mnie pogłaskała. – Ooch, kochanie, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Tylko nie płacz, bo mi serce pęknie z żalu. Przepraszam. Ja też cię kocham – powiedziała wzruszona, dostrajając się do mojego nastroju.  
          To trwało tylko kilka sekund, ale poczułem, jak spływa ze mnie wszelkie napięcie, niepokój i zmęczenie.  
- Nic mi nie jest kochanie, to tylko radość i szczęście, że cię mam i że ktoś tak piękny, mądry i wrażliwy, jak ty, kocha mnie i rozumie – powiedziałem, oddychając głęboko.  
- Czy z twoich słów wynika, że nie musimy rezygnować z pracy w firmie? – zapytałem cicho, nie będąc pewny czy dobrze usłyszałem i zrozumiałem słowa Mai.  
- No, nie zupełnie. Nadal uważam, że musimy na jakiś czas przerwać kontakty z Sylwią, ale nie musi to być całkowite zerwanie z nią więzi. Musimy dać jej w jakiś sposób do zrozumienia, że dopóki jest mężatką, nie możemy utrzymywać z nią bliższych kontaktów, aby nie rujnować jej małżeństwa i powodować zagrożenia dla jej córki. Co nie oznacza, że nie możemy być przyjaciółmi. Być może, że jej mąż też w jakiś sposób zaakceptuje taki przyjacielski układ, który można w którymś momencie rozszerzyć za ich obopólną zgodą o inne rzeczy. Musimy chyba porozmawiać o tym z Melanią i być może, że i ona byłaby zainteresowana związkiem z Sylwią oraz jej mężem, gdyby w grę nie wchodziła zdrada małżeńska i ewentualne zagrożenie dla ich związku. Wiem, że takie rozwiązanie sprzyjałoby również twoim planom czy marzeniom. Oczywiście w grę wchodzi tylko układ, w którym uczestniczylibyśmy oboje, bo chyba nie przypuszczasz, że pozwoliłabym ci na zabawę z Sylwią bez mojego udziału – powiedziała Maja, patrząc na mnie swoim figlarnym spojrzeniem.  
          Po raz kolejny wzruszyła mnie gotowość Mai do kompromisu związanego z naszym związkiem. Cofnąłem się trochę, aby spojrzeć jej głęboko w oczy.
- Zastanawiam się, co ja kiedykolwiek zrobiłem, żeby na ciebie zasłużyć, Maju L. – zwróciłem się do Mai.
          Zanim zdążyła mi odpowiedzieć, usłyszeliśmy z pomieszczenia łazienki żartobliwy głos Melanii:
- Hej, młodzieży! Czy znajdzie się jeszcze miejsce pod prysznicem dla starszej pani?  
- Nie pytaj, tylko ładuj tu swój gorący tyłek, starsza kobieto – odpowiedziała Maja w równie żartobliwym tonie, uchylając drzwi od prysznica.
          Obie się roześmiały, kiedy Melania dołączyła do nas w pomieszczeniu prysznica. Maja wymieniła ze mną spojrzenie i powtórzyła Melanii wszystko to, co wcześniej mówiła o Sylwii. Melania przez chwilę zamyśliła się, po czym, jakby odetchnęła z ulgą.
- Myślę, że chwilowe oddzielenie się Kamila od Sylwii, jest dobrym pomysłem po tym, co się wydarzyło. Daje jej to czas na zastanowienie się, jak blisko była zdrady małżeńskiej i że musi  popracować trochę nad swoim małżeństwem, zanim rozważy jego otwarcie. Ale żeby było jasne dla was obojga. Maju, czy jesteś pewna, że w przyszłości nie będzie przeszkadzał ci związek Kamila z Sylwią, nawet wtedy, jeżeli dojdzie do seksu pomiędzy nimi? Pomyśl o tym, czy aby na pewno jesteś na to gotowa? – zwróciła się Melania pośrednio do nas, ale  przede wszystkim do Mai.
- Tak. Przemyślałam to i jestem tego prawie pewna, o ile ja też tam będę. Wiem, że mam przez nią wiele problemów związanych z zazdrością i po prostu musiałam przemyśleć to wszystko, aby zdać sobie sprawę, jak bardzo ostro zareagowałam, nie mając do tego aż tak oczywistego powodu. To znaczy założyłam, że ona nie zamierza mi go ukraść, więc jedynym poważnym powodem takiej, a nie innej mojej reakcji jest to, że byłam na nią naprawdę wkurzona, ponieważ sądzę, że jest o wiele ładniejsza ode mnie – stwierdziła Maja, wyłuszczając swoje powody.
- Coo?... Ty myślisz i uważasz Maju, że Sylwia jest ładniejsza od ciebie? Skąd takie myśli u ciebie? Dla mnie jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie – powiedziałem z pasją i szczerością, bo faktycznie uważałem Maję za najpiękniejszą i najmilszą dziewczynę.
- Wybacz, nie musisz tego mówić, żeby być miłym – odparła Maja zrezygnowanym tonem.
- Nie mówię tego, żeby być miłym. Mówię to, bo w to wierzę. Może i ma wspaniały czy niesamowity tyłek, ale ty Maju jesteś … niesamowita we wszystkim. Kocham twój tyłek, twoje piękne, kształtne cycusie, oczy i w ogóle wszystko. Kocham też ciebie, a ją…. ją … może i trochę lubię, ale nie kocham tak, jak ciebie czy Melanię – oświadczyłem z dużą czułością i przekonaniem.
          Maja stała w milczeniu przez dłuższą chwilę, zastanawiając się co odpowiedzieć i patrząc to na mnie, to na Melanię bezradnym wzrokiem. W końcu podeszła i przytuliła mnie mocno.
- Nie wiem, co powiedzieć. Dziękuję – powiedziała po prostu.  
- Też cię kocham, skarbie – powiedziała Melania, która przytuliła ją od tyłu, po czym, podniosła rękę i pozwoliła, aby spłynęła po niej woda.
- Wygląda na to, że za chwilę skończy się ciepła woda. Może więc pospieszmy się i dokończmy najpierw naszą poranną toaletę – powiedziała wesołym tonem.
          Roześmieliśmy się i raźno zajęliśmy się wzajemnym myciem naszych ciał, wykorzystując resztki ciepłej wody z bojlera. Po kilku minutach opuszczaliśmy łazienkę, odświeżeni jeszcze bardziej, mocno już schłodzoną wodą.
          Melania korzystając z tego, że po osuszeniu Mai, zająłem się również jej ciałem, sięgnęła po telefon i głośno wyraziła swoje myśli.
- Zastanawiam się czy Beata miałaby coś przeciwko zabraniu Laury w podróż do nas – powiedziała, wybierając numer telefonu mamy Mai i wysyłając do niej SMS’a.  
          Po chwili otrzymała od Beaty zwrotną odpowiedź. Wysłała więc kolejnego SMS’a do mojej mamy, a swojej siostry.  
- Chyba Laura miała dość zajętą noc, bo nie odbiera – stwierdziła po chwili.  
          Kończyłem toaletę, kiedy Melania otrzymała pozytywną odpowiedź od mamy.
- O tak, kochanie! Dzisiaj będzie jeszcze bardziej niesamowity – usłyszałem jej radosny głos.
- No więc wieczorem będziemy gościć wasze mamy. Będzie Beata i Laura. Szkoda, że Iwonka musi pracować, bo też by przyszła – oznajmiła nam wynik swoich wysiłków.
- Pewnie nie jeden raz – rzuciłem żartobliwą uwagę odnośnie nieobecności Iwony.
          Melania na chwilę zamilkła, jakby zastanawiała się nad moimi słowami, ale po chwili jej buzia rozjaśniła się.
- Ooo, starasz się być dowcipny? Doceniam to – powiedziała i zaśmiała się, uderzając mnie w ramię ręcznikiem.
          Wróciłem do sypialni, znalazłem telefon i włączyłem go, żeby zobaczyć, która jest godzina. Nagle uderzyła mnie myśl, że akurat dzisiaj nie musimy się z Mają nigdzie spieszyć, bo przecież nie idziemy do pracy.  
          Kliknąłem w wiadomości i zamarłem. Cały ekran był wypełniony gniewnymi tekstami od Sylwii.
- O, kurde! – przebiegło mi przez myśl.
          Szybko zeskanowałem wszystkie wiadomości w jedno miejsce i zacząłem je po kolei czytać.
- Coo??? Rzucasz robotę??? Kończysz współpracę???!!! To jest niesprawiedliwe, wiesz, że źle robisz???  Nie mogę w to uwierzyć!!! Dlaczego??? Naprawdę mnie zdenerwowałeś!!!
Ty pieprzony tchórzu!!! Poważnie??? ……
          Wyglądało to tak, jakby wysyłała do mnie każdą myśl, która jej się na bieżąco nasuwała. Zdawałem sobie sprawę, że moja rezygnacja wstrząśnie nią i zdenerwuje. Zrobiło mi się naraz jej żal, pomimo, że spodziewałem się jej gniewnej reakcji.
          Sylwia, jak sama mówiła, nie lubiła przegrywać, a tu naraz obiekt jej frustracji wymknął się spod jej kontroli. Ostatnia wiadomość, którą wysłała, była około dwadzieścia minut późniejsza, od pierwszej serii jej SMS’ów.
- Złamałeś mi serce, Kamilu. Nie mogę powstrzymać łez; dlaczego mi to zrobiłeś???  
- Ooo, kurde! – wyrwało mi się z zaciśniętej krtani.  
          Usłyszały to Melania i Maja. Obie zapytały z lekkim niepokojem:
- Co się stało?  
- Sylwia jest więcej niż zdenerwowana i płacze – powiedziałem z zaciśniętym gardłem.
          Maja podeszła do mnie i zerknęła na mój telefon.
- O, Jezu! Dobra. Zadzwońmy do niej. Chcę to mieć z głowy, zanim pojedziemy do dziewczyn – powiedziała i westchnęła głośno.  
- A właściwie spróbujmy porozmawiać z nią poprzez Skype. Widziałam, że często rozmawia z Waldemarem poprzez ten komunikator – dodała po chwili zastanowienia.
          Ubraliśmy się i napisałem do Sylwii czy może z nami rozmawiać poprzez Skype. Jej odpowiedź była prawie natychmiastowa.
- Uhmm….ok! Poczekaj chwilę, potrzebuję trochę czasu na poprawienie makijażu. Dam ci znać, kiedy będę gotowa, bo wyglądam, jak półtora nieszczęścia – odpisała już trochę w weselszym tonie.
- Jeżeli zamierzacie rozmawiać z nią poprzez Skype, musicie przejść do pokoju gościnnego.  
Nie chcę, żeby mnie widziała, ponieważ od razu się dowie, że nie jestem Beatą. I proszę, uważajcie na to, co do niej mówicie. Jeżeli będziecie potrzebować pomocy ode mnie, to wyślijcie do mnie SMS. A teraz muszę się zbierać, bo spóźnię się do pracy. Ktoś w tym domu musi pracować, bo inaczej umrzemy z głodu - powiedziała Melania, żartując o potrzebie pracy, z lekkim przytykiem do naszej sytuacji w tym względzie.
          Zapomniała tylko o tym, że to ona spowodowała tę sytuację, że oboje z Mają zrezygnowaliśmy z naszej pracy.  Po kilku minutach Maja i ja siedzieliśmy na końcu łóżka w pokoju gościnnym z iPadem i cicho czekaliśmy, aż mój telefon zadzwoni z informacją, że Sylwia jest gotowa.  
          Na szczęście pomyślała również  o wysłaniu swojej nazwy użytkownika Skype, aby zaoszczędzić nam pełnej procedury rejestracji na Skype. Kiedy pojawiła się na ekranie, było całkiem oczywiste, że nadal płacze.  
          Pociągnęła nosem i powiedziała z ociekającym sarkazmem:
-  Cóż, miło was widzieć! Wygląda na to, że jesteście szczęśliwi, w przeciwieństwie do mnie. Ale nie widzę twojej dziewczyny, gdzie ona jest? – zapytała, nie widząc Mai ze mną.
          Maja natychmiast przysunęła się do mnie, wchodząc w obszar kamery IPada.
- Hej! Dostaliśmy twoje SMS’y Sylwio. Wiem, że jesteś naprawdę zdenerwowana, ale zeszłej nocy, kiedy Kamil opowiedział nam o wszystkich rzeczach, które się z tobą wydarzyły, ja też byłam zdenerwowana  Postanowiłam, że najlepiej będzie stworzyć odpowiedni dystans pomiędzy wami, zanim mogłaś zdradzić męża. Wiem, że tak naprawdę nie chcesz tego robić, tym bardziej,  że w grę wchodzi dobro waszej małej córeczki – powiedziała Maja, unikając  pytania Sylwii i jej szyderczego tonu, w jaki mówiła.  
          Sylwia przesunęła się lekko na krześle, spojrzała w dół i znów zaczęła szlochać.
- Wiem, że naprawdę wszystko spieprzyłam. Jeśli naprawdę powiedział ci wszystko, to czy   powiedział ci też to, że nie uprawiałam seksu z mężem od chwili urodzenia Ani. Pozwoliłam, że sprawy związane z moim małżeństwem, tak naprawdę wymknęły się spod kontroli. A teraz zobaczyłam twój e-mail do Waldemara, że oboje rezygnujecie z pracy w firmie i …. jestem po prostu zdruzgotana tym wszystkim. Bardzo mi przykro, ale gdyby nie Ania, to tak naprawdę … nie chce mi się żyć i …. nie bardzo wiem, co robić dalej … -  powiedziała i wycierając oczy chusteczką, zaczęła znowu szlochać.
- Sylwio, chcę, żebyś uspokoiła się na chwilę i posłuchała mnie, OK.? Ja też cię przepraszam. Po prostu przesadziłam z reakcją na to wszystko, co się wydarzyło. Po prostu poczułam się szalenie zazdrosna o ciebie i byłam też wkurzona, że każda kobieta, z którą się przyjaźni, wpycha mu się do łóżka. Wiem, że Kamil cię lubi i byliście dobrymi przyjaciółmi. Ale kiedy wspomniał o twoim wspaniałym tyłku, o twoich cyckach czy o mleku, poczułam się znacznie gorsza. Jesteś piękną kobietą i wcale mu się nie dziwię, że tak na ciebie reaguje. Sama pewnie wiesz, jak to jest z nami dziewczynami i każda z nas chciałaby być kochana czy wielbiona pomimo różnych niedoskonałości w wyglądzie czy atrybutach kobiecości. Ty akurat masz tych atrybutów kobiecych nadmiar, w przeciwieństwie do mnie, więc nie dziw się, że w pewnym momencie okazałam się wredną, zazdrosną suką. Na moje szczęście wiem, że Kamil mnie kocha, tak jak ja jego, więc chciałabym, abyśmy i my byli dalej dobrymi przyjaciółmi. Stanie się to możliwe, jeżeli na spokojnie przemyślisz wszystko i spróbujesz uregulować czy wyprostować wszystkie sprawy związane z twoim małżeństwem. Musisz to zrobić Sylwio, jeżeli w ogóle mamy myśleć o pójściu dalej w naszych relacjach w przyszłości. Poza tym wspomniałaś, że od urodzenia córeczki, nie uprawiałaś z mężem seksu. Co się stało w waszym związku, że do tego doszło? – powiedziała Maja, podsumowując swoją wypowiedź.  
          Kiedy Maja mówiła i wyłuszczała Sylwii kolejne szczegóły czy powody swojego postępowania, zauważyłem, że kiedy wspomniała o mężu Sylwii, mówiąc, że musi porozmawiać z mężem i przyznać się do pewnych rzeczy czy myśli, Sylwia tylko kręciła głową.
- Jak mogę mu kiedykolwiek powiedzieć, co zrobiłam? Mam na myśli to, że ocierałam się o  innego mężczyznę, jak jakaś samica w rui, a potem próbowałam go pocałować i wręcz zmusić go do spółkowania ze mną. A kiedy to mi się nie udało, poszłam do biura i masturbowałam się, myśląc o nim. Myślisz, że mogłabym o tym wszystkim rozmawiać z nim? Przecież moje małżeństwo natychmiast by się skończyło. Więc teraz ty mi powiedz, co mam teraz robić? – zapytała Sylwia, przerzucając praktycznie na Maję wyrażenie opinii na swój temat.  
- W porządku Sylwio. Teraz kiedy wiem z grubsza o co chodzi, zdaję sobie sprawę z tego, że w tej sytuacji nie ma zbyt wielu opcji czy manewrów na proste rozwiązania. Myślę, że i ty teraz rozumiesz, dlaczego denerwowałam się, kiedy dowiedziałam się o tym. Ale Sylwio, tak jak powiedziałam, jeżeli mamy kiedykolwiek spotkać się razem, to twój mąż musi w tym uczestniczyć. Możemy skradać się za jego plecami, ponieważ to z pewnością zrujnuje twoje małżeństwo. Jeżeli masz zamiar dostać to, czego chcesz, musisz to zrobić we właściwy sposób, w przeciwnym razie będzie to koniec naszej znajomości i jakichkolwiek kontaktów z tobą, rozumiesz to? – powiedziała Maja z niezwykłą pewnością siebie, używając przy tym autorytatywnego tonu.  
          Przez około pół minuty Sylwia milczała, wpatrując się w kamerę i Maję wilgotnymi oczami. Kilka razy wytarła oczy chusteczką i wreszcie wzięła głęboki oddech.  
- Masz rację. Wiem, że jestem mu to winna, a poza tym wreszcie przekonam się, co tak naprawdę dzieje się z moim mężem i czy nasze małżeństwo jest do uratowania. Problem prawdopodobnie polega na tym, że oboje pracujemy z zupełnie innym harmonogramem. Praktycznie widuję go tylko przez kilka godzin w niedzielny poranek, a do tego sprawia wrażenie, że zawsze zmęczony. Poza tym ... uhmm ... Boże, to staje się zbyt osobiste – powiedziała Sylwia zrezygnowanym tonem.
- Śmiało! Wygląda na to, że masz dużo do opowiedzenia. Słuchamy, a ty nie miej skrupułów, bo myślę, że przekroczyliśmy już tę barierę, która pozwalała zasłaniać się względami osobistymi – zachęciła Maja Sylwię.  
          Zażenowana Sylwia spuściła wzrok i wzięła kilka głębokich oddechów.  
- Mój mąż ma już od jakiegoś czasu pewne problemy związane z seksem. Podnieca się, jak każdy normalny facet i staje się twardy, ale kiedy próbuje go we mnie włożyć, jego kutas wiotczeje i opada. Żadne próby masturbowania czy ssania nie odnoszą żadnego skutku. To dzieje się już od około szóstego miesiąca mojej ciąży. Początkowo próbowałam to bagatelizować i zapewniać go, że wszystko jest w porządku i żeby się tym nie przejmował, bo pewnie po jakimś czasie wszystko się unormuje i wróci do poprzedniego stanu. Kiedy jednak stan ten nie ulegał zmianie, zasugerowałam mu delikatnie, że powinien udać się do lekarza i przeprowadzić odpowiednie badania hormonalne. Mój mąż jest starszy ode mnie i kiedy usłyszał moje słowa, zrugał mnie i przyjął to nie jako poradę od żony, ale wręcz zamach na jego pozycję w rodzinie i jego męskość. Poczułam się wręcz okropnie, jakby to była moja wina, że on ma problemy ze swoją męskością. Nigdy nie czułam się tak nieatrakcyjna i niekochana, jak wtedy. I jestem naprawdę wkurzona na niego, bo myśli tylko o sobie i swojej męskiej dumie, lekceważąc mnie i moje potrzeby. Wygląda na to, że tylko mnie obchodzi to czy w ogóle uprawiamy seks. On nigdy niczego nie inicjuje, a ostatnio, kiedy próbuję mu pomóc i namówić go na seks, to wszystko, co otrzymuję w zamian, jest obrażanie się i odrzucanie mnie, jako żony i kobiety. Nawet mu się nie dziwię, bo on w tej chwili naprawdę boi się, że jego kutas nie zadziała, więc zaczyna unikać mnie, a kiedy próbuję coś na nim wymóc, to atakuje mnie i obraża. Ta sytuacja zaczyna mnie przerastać i zaczynam coraz mniej myśleć o nim, jako o mężczyźnie i moim mężu. Jest ojcem naszego dziecka, a nie widzę w nim ani chęci, ani zapału, aby stać się i być prawdziwym ojcem dla naszej córeczki. Praktycznie widział ją jeden jedyny raz, kiedy wiózł nas ze szpitala, a teraz wręcz unika sytuacji, żeby zostać z Anią choćby na chwilę, jakby się bał, że musiałby coś koło niej zrobić. Tak nie zachowuje się żaden mąż czy ojciec. Do tego zaniedbał się i przytył ponad trzydzieści kilo. Kiedy zwróciłam mu delikatnie uwagę, że nie dba o swój wygląd i powinien zacząć ćwiczyć czy biegać, to przypomniał mi, że ja w ciąży też byłam gruba i nieatrakcyjna, ale nigdy mi tego nie wypominał. Więc ja też nie powinnam zwracać mu uwagi, że trochę przytył i brać go takim, jakim jest. Tym bardziej, że ma już swoje lata i powinnam mu okazywać więcej szacunku. Czy uważasz Maju, że mogę na czymś takim budować przyszłość naszej rodziny? – Sylwia w pewnym momencie zadała Mai retoryczne pytanie.  
          Maja spojrzała na mnie z niemal spanikowanym wyrazem twarzy, ale po chwili wzięła głęboki oddech i uspokoiła się, po czym zwróciła się do Sylwii.  
- Och, kochanie, tak mi przykro. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Wiedziałam jednak, że musi być jakiś szczególny powód, dla którego zrobiłaś z Kamilem to, co się wydarzyło wczoraj i dlaczego byłaś tak bardzo zdenerwowana myślą, że Kamil mnie zdradza. Jak długo myślałaś i rozważałaś oszustwo z jego strony w odniesieniu do mojej osoby? – zapytała Maja w dość neutralnym tonie.  
          To pytanie wywołało nową falę łez u Sylwii . Minęło kolejnych kilka sekund, zanim mocno zacisnęła oczy i udało jej się wykrztusić” ‘Długo’.
- Rozumiem – powiedziała cicho Maja, po czym dodała:
- Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym być tam teraz z tobą, żeby móc cię przytulić.
- Ja też. Teraz naprawdę przydałby mi się uścisk. Wczoraj miałam z Kamilem pierwszy, prawdziwy uścisk od mężczyzny, jaki miałam w swoim dorosłym życiu. Śmieszne, prawda?
I to mówi mężatka i matka cudownego dziecka. Mój mąż pewnie nigdy nie słyszał o czymś takim, jak uściski czy przytulanie i nawet go o to nie winię, tylko jego rodziców, a właściwie to jego matkę. Która matka nie przytula swojego syna? A jednak, jak widać są takie – oświadczyła Sylwia.             
- O mój Boże, to okropne. Sylwio, posłuchaj. Kiedy Kamil wybierze się do biura, żeby oddać resztę rzeczy, będę z nim, żeby cię przytulić i wyściskać – powiedziała Maja, po czym ponownie wzięła głęboki oddech i kontynuowała.  
- Czy zastanawiałaś się kiedyś Sylwio nad tym, aby skorzystać z porady psychologa dla par małżeńskich mających problemy? Sama powiedziałaś, że nie masz zbyt wielkiego wpływu na swojego męża, może więc sesja terapeutyczna psychologa mogłaby wiele rzeczy wyjaśnić i pomóc w waszych problemach?  
- Maju, o czym ty mówisz? Jak mam go doprowadzić na tę terapię, jeżeli na jakąkolwiek moją sugestię i prośbę odpowiada śmiechem, kpiną i machaniem rękami, jakby odganiał od siebie natrętną muchę. On uważa, że nic mu nie jest i nie potrzebuje żadnej pomocy czy  porady, traktując moje sugestie, jako zamach na jego poglądy i męską godność – powiedziała Sylwia zrezygnowanym głosem.
- A co by było, gdybyś to jakoś na nim wymusiła, strasząc, że odetniesz go od córki, od łóżka i że zastanowisz się nad tym, czy jest ci potrzebny taki mąż i ojciec, który nie angażuje się w sprawy rodzinne i opiekę nad dzieckiem, o łóżku i seksie nie wspominając – rzuciła luźną uwagę Maja.  
- Ha, ha, ha! Jeżeli myślisz, że takie coś go wystraszy i przejmie się tym, to o ile go znam, to będzie woda na jego młyn. Zastanawiałam się trochę nad tym, dlaczego on tak postępuje i wydaje mi się, że jemu to nasze małżeństwo zaczyna wręcz ciążyć. Może się mylę, ale widząc, jak bardzo stał się leniwy i apatyczny, nie dbając nie tylko o mnie czy o moje myśli, ale także o siebie, skłaniam się ku temu, że jemu przestało już zależeć na czymkolwiek. Przyznaję, że myślałam wcześniej o czymś takim, jak poradnictwo czy psychoterapia, ale sama wystraszyłam się tego. Przecież to by było, jak przyznanie się do totalnej porażki jako żony i kobiety. Teraz pod wpływem twoich uwag, dochodzę do wniosku, że popełniłam duży błąd, że nie zdecydowałam się wcześniej na coś takiego. Może wtedy była jeszcze szansa, że coś takiego mogło się udać, a teraz…. po prostu nie wiem. Nie bardzo to widzę, bo Ludwik zachowuje się teraz, jak facet, któremu wszystko stało się obojętne – zakończyła Sylwia swoją wypowiedź.
          Słysząc, co mówi Sylwia, nie wytrzymałem.
- To po prostu nieprawda, Sylwio. Mam ciotkę, która jest psychologiem klinicznym i cały czas słyszy takie rzeczy. Nie ma się czego wstydzić, że w małżeństwie czasami coś się nie układa. To z pewnością nie oznacza od razu, że poniosło się totalną porażkę. Zakładanie, że w życiu wszystko powinno się udać, tak jak przewiduje teoria, określone wzorce czy zwyczaje, jest niezawodnym sposobem na niepowodzenie. Chodzenie na terapię i korzystanie z porad, jest niewątpliwie aktywnym sposobem zwalczania problemów i znajdowania rozsądnych rozwiązań w małżeństwie. Do tego terapia uczy i pozwala na stosowanie określonych narzędzi, aby odrzucić stare, niedziałające wzorce zachowań, które niejednokrotnie prowadzą do trwałego zniszczenia czy zrujnowania niejednego związku – wypowiedziałem z pasją swoje poglądy czy zapatrywania na temat związku małżeńskiego.  
          Słysząc mnie, zaskoczona tym trochę Sylwia, zrobiła nieciekawą minę.
- Ja….hmm…. tak, dobrze. Wow, kurde, czy ja dobrze słyszę? Jesteście niesamowici, oboje. Wiecie o tym? Jak facet mający zaledwie dwadzieścia lat, może tak mówić, podobnie, jak ty Maju? Myślę, że mam dużo guana do przemyślenia, prawda? – powiedziała Sylwia.
          Roześmialiśmy się wszyscy.
- Tak, masz rację, Sylwio. Wszyscy mamy nieźle namieszane w głowie i wszyscy musimy popracować nad tym guanem. Tak że nie jesteś sama. Nie chcę brzmieć zbyt pompatycznie czy negatywnie, ale sama wiesz, że musisz postarać się i nawiązać jakieś relacje z mężem, aby  przynajmniej zorientować się dokładnie, co do jego zamiarów wobec ciebie i całej waszej rodziny. Musisz mieć pewność czy wasze małżeństwo jest do uratowania czy nie, zanim zdecydujesz się na jego otwarcie i szukanie rozwiązań z udziałem innych osób, takich na przykład, jak my oboje z Kamilem. W tej chwili pewnie sama zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś w miejscu, w którym powinnaś myśleć o dodatkowym komplikowaniu swojego związku. Musisz wykonać Sylwio krok pierwszy i przestać myśleć łechtaczką, zamiast głową – podsumowała swoją wypowiedź Maja.  
          Kiedy Maja to powiedziała, to nie tylko moje oczy zaokrągliły się ze zdumienia. Sylwia wręcz wzięła głęboki oddech i zakryła dłońmi usta.
- Maju!!! O, mój Boże!!! – zdołała wykrztusić Sylwia.
- Jak powiedziałam, nasze relacje już dawno przestały być zbyt osobistymi. Ostatnio odkryłam, że bycie bardzo bezpośrednim w relacjach z innymi osobami, to najlepszy sposób na ich poznanie i zorientowanie się, kim tak naprawdę są. Bycie subtelnym to czasami nie tylko dużo pracy, ale w większości nic nie daje, poza czajeniem się wobec siebie. Podejście bezpośrednie powoduje, że człowiek przestaje myśleć o bzdurach i dokładnie przekazuje to, co myśli o drugiej osobie, nawet jeżeli staje się to zbyt krępujące – powiedziała Maja.
          Siedziałem tam i po prostu kręciłem z niedowierzaniem głową, słysząc słowa Mai. Była wyraźnie w transie i nie tylko ja tak to odbierałem. Sylwia wzięła kolejny oddech.  
- Cóż… OK.! Naprawdę mam teraz dużo do przemyślenia. A teraz pewnie musimy zakończyć to nasze spotkanie, bo Waldemar pewnie mnie już szuka i byłoby głupio, gdyby musiał zgłosić na policję moje zniknięcie z biura. Poza tym muszę znowu poprawić sobie twarz i nie tylko. Jestem pewna, że ten głupi zestaw słuchawkowy zepsuł mi też włosy. Chciałam też dodać, że naprawdę cię lubiłam Maju, zawsze, a teraz ta rozmowa sprawiła, że polubiłam cię dziesięć razy bardziej. Naprawdę chciałabym, żebyśmy byli przyjaciółmi i żeby między nami nie było więcej kwasów, niedomówień czy nieporozumień. I wiem też, że byłam wobec ciebie totalną pindą, która pewne rzeczy robiła na pokaz, aby okazać ci swoją wyższość. A na pewno szczytem mojej głupoty było to, że próbowałam uwieść Kamila.  Czy możesz mi to wybaczyć, Maju? Proszę? – niemal błagała Sylwia Maję o wybaczenie jej swojego zachowania.  
- OK., Sylwio! Wszystko zostało wyjaśnione i wybaczone. Były czasem trudne momenty pomiędzy nami i nieraz zastanawiałam się, co z tobą jest nie tak, że tak się zachowujesz, ale teraz wiem, że masz nie tylko duże cycki i niesamowity tyłek, ale i wielkie serce. A tak poza tym jesteś po prostu zwyczajną suką i za to cię lubię – powiedziała Maja i wszyscy roześmialiśmy się. …..cdn…..

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użył 6039 słów i 33009 znaków. Tagi: #Maja #uczucia #rozmowa #Sylwia #erotyka #wymianapoglądów

5 komentarzy

 
  • paololo19

    koncz juz tego tasiemca i zaczynaj nową historię

    1 sie 2023

  • trantolo

    Bardzo fajna cześć. Pisz dalej bo nie mogę doczekać się rozwiązania problemu. Pozdrawiam

    1 sie 2023

  • Brutus

    Twoje opowiadanie przybralo zabarwienie psychologicznme a nie erotyczne , a taki chyba był Twój zamiar.....zaczyna wiac nudą , jeżeli tego njie zmienisz to nie da sie tego czytac...pozdrawiam...

    31 lip 2023

  • Stszk.

    @Brutus: - to nie czytaj.  :smiech2:

    31 lip 2023

  • Brutus

    Twoje opowiadanie przybralo zabarwienie psychologicznme a nie erotyczne , a taki chyba był Twój zamiar.....zaczyna wiac nudą , jeżeli tego njie zmienisz to nie da sie tego czytac...pozdrawiam...

    31 lip 2023

  • Christo

    Wypadki oraz zachowania niektórych postaci zaczynają się toczyć w coraz to bardziej absurdalnym i nielogicznym kierunku.

    31 lip 2023