Materiał zarchiwizowany.

Więzi rodzinne, miłość i erotyka - cz. LI

Więzi rodzinne, miłość i erotyka - cz. LI    

          W porze lunchu Tomek zwrócił się do Wiktora.
- Cóż, Wiktorze. Chyba trochę pomyliłem się, co do Kamila. Twój przyszły zięć spisuje się nadzwyczaj dobrze. Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Niejeden na jego miejscu już dawno by się załamał i popieprzył tę robotę, nie mówiąc o naszym towarzystwie, a po nim nie widać zmęczenia i chyba mu dobrze z nami – powiedział Tomek, uśmiechając się szczerze do mnie.  
- Też się pomyliłem, co do niego, ale myślę, że miał na to wpływ czasu, który spędził z ojcem i dziadkiem przy budowie czegoś tam, z czego nawet nie zdawał sobie sprawy. A poza tym, daj sobie spokój z tym zięciem, bo oboje są na to jeszcze zbyt młodzi – powiedział Wiktor, śmiejąc się z pomysłu Tomka.
          Przez chwilę patrzyłem na nich i nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć czy jak zareagować, uznałem, że lepiej rżnąć głupa i śmiać się razem z nimi. Przy tym faktycznie czułem się z nimi dobrze, pomimo że robota ich pomocnika była dość ciężka i wymagająca.
          Nadeszła pora lunchu i w drzwiach wychodzących na patio, pojawiła się Maja.
- Hej, chłopaki! Lunch jest już prawie gotowy. Tatusiu, chcesz, żebyśmy go tutaj przyniosły? – zwróciła się do Wiktora.  
          Wiktor zastanowił się chwilę i kiwnął głową.
- Myślę, że tak będzie łatwiej i nie narobimy bałaganu w domu. Nie ma sensu, żebyśmy się przebierali, a w takim stanie, w jakim jesteśmy, raczej do domu nie pasujemy – powiedział Wiktor.
          Podeszliśmy do kranu z boku domu i po kolei umyliśmy się, a Maja z Beatą wyniosły stół na patio i przygotowały dla nas lunch. Usiedliśmy przy stole i Maja przysiadła się koło mnie.
- Miałam z mamą dość długą rozmowę. Pokazałam jej gazetę z tym artykułem o kazirodztwie i wszystko jej opowiedziałam. Chce po lunchu zamienić z tobą kilka słów na ten temat – szepnęła mi do ucha.  
          Chwyciła moją rękę i patrząc mi w oczy, czekała na moją reakcję i odpowiedź.  
Przez moją głowę przepłynęła rzeka myśli. Wyprostowałem się na krześle i otworzyłem szeroko oczy. Poczułem, jak moje serce zaczęło walić mocno i zacisnąłem mocno usta.
          Czułem, że moja twarz przybiera wiele odcieni czerwieni. Pewnie zacząłbym sapać ze zdenerwowania, gdybym nie zacisnął ust. Słowa Mai dudniły mi w głowie. Spojrzałem na nią i nie wierzyłem własnym oczom; była spokojna i uśmiechnięta.
          Zerknąłem w stronę Beaty. Też była cicha i spokojna. Chyba poczuła mój wzrok na sobie, bo spojrzała na mnie i na jej twarzy również pojawił się cień uśmiechu. Chyba zauważyła moją zszokowaną minę, bo pokiwała porozumiewawczo głową i uśmiechnęła się.
- I jak się czujesz Kamilu w towarzystwie tych dwóch cwaniaków? Nie wykorzystują cię za bardzo? – zagadała do mnie, jakby chciała dodać mi otuchy.
- Nie musisz się wysilać Beato. Dzieciak jest naturalny i nie tylko, że nie narzeka, ale podąża za nami i łapie w lot to, czego od niego oczekujemy. Zaimponował nie tylko mnie, ale i Tomkowi. Zrobił na nim duże wrażenie, a o ile go znam, nie jest skory do pochwał – powiedział Wiktor, a Tomek tylko pokiwał głową, że potwierdza słowa Wiktora.
          Kiedy Wiktor i Tomek śmiali się, Beata, która ani na chwilę nie zerwała kontaktu wzrokowego, patrzyła na mnie z oczekiwaniem w oczach. Widocznie czekała, aż sam się odezwę i ustosunkuję do słów Wiktora.
- Cóż, kiedy ma się za mentorów takich facetów, jak Wiktor czy Tomek, którzy nie poganiają, ale uczą i prowadzą cię krok po kroku w robocie, trudno coś schrzanić. Tak, wiele mnie to nauczyło. To się nazywa pracować zespołowo i było to owocne; tak nauka, jak i praca – powiedziałem, czując, jak moje tętno i oddech zaczyna zwalniać, wracając powoli do normy.
          Beata wysłuchała mnie i sięgnęła po mrożoną herbatę.
- No, cóż. To wspaniałe słyszeć tak miłe słowa na twój temat. Wygląda na to, że jesteś Kamilu dobrym, pojętnym uczniem i wiele możesz nauczyć się od starszych – powiedziała i uśmiechając się, spojrzała najpierw na Maję, a potem na mnie.
          Maja po słowach mamy, ścisnęła mocno moją rękę pod stołem. Domyśliłem się więc, że komentarz Beaty miał dać mi więcej do myślenia niż same słowa. Po lunchu pomogliśmy paniom posprzątać patio. Wziąłem kilka talerzy i ruszyłem do kuchni.
          Odstawiłem talerze na stół i odwróciłem się. Beata stała kilka centymetrów ode mnie. Sapnąłem z wrażenia i cofnąłem się lekko, zmieszany jej bliskością i wyrazem twarzy.
Zachichotała cicho i obejrzała się, upewniając, że tak Wiktor, jak i Tomek są na zewnątrz.
          Potem naturalnym gestem odwróciła się do mnie i objęła ramionami, mocno przytulając.
- Maja powiedziała mi wszystko. Ja też mam swój sekret, który jak myślę, tylko ty będziesz w stanie właściwie docenić – szepnęła mi do ucha i wciskając swoje twarde sutki w moją pierś.
          Kiedy minął początkowy szok, spowodowany niespodziewanym zachowaniem Beaty, westchnąłem z ulgą.
- Nie jesteś w szoku ani rozczarowana? Co ona ci dokładnie powiedziała? – wyszeptałem.
          Beata szybko spojrzała za siebie, upewniając się, że jesteśmy poza zasięgiem wzroku i słuchu Wiktora oraz Tomka, a potem odwróciła się do mnie i spojrzała na mnie swoimi niebieskimi, błyszczącymi oczami.
- Powiedziała mi, że Melania jest twoją ciotką. Czy to nie wystarczy? – powiedziała cichym głosem i uśmiechnęła się promieniście, jakby mówiła o odkryciu Ameryki.
          Ponownie zacisnąłem mocno usta i uważnie rozważyłem moje słowa.
- Czy coś jeszcze? – zapytałem z lekkimi szumami w głowie i słowami Melanii, że im więcej osób wie o nas, tym większe niebezpieczeństwo dla naszej rodziny.
- Powiedziała dużo więcej. Posłuchaj uważnie. Ja też mam swój własny sekret, który do dzisiaj znał tylko mój mąż Wiktor. Dzisiaj w trakcie naszej rozmowy, wyjawiłam to Mai, a teraz powiem to tobie. Myślę, że ze wszystkich osób, które znam, ty to zrozumiesz. Jedziemy dokładnie na tym samym wózku, więc sądzę, że podobnie jak ja, zachowasz tę informację tylko dla siebie, oczywiście poza Melanią i twoją rodziną. Czy to jest dla ciebie jasne i zrozumiałe? – zapytała na koniec, a ja bez wahania przytaknąłem energicznie głową.
          Beata spojrzała na mnie i wzięła głęboki oddech podobnie, jak ja wcześniej.
- OK, cóż, tak jak twoja siostra, mam starszego brata. Kiedy byliśmy w twoim wieku, byliśmy ze sobą bardzo blisko. Tak blisko, jak ty jesteś ze swoją siostrą. Mieszkałam z nim prawie przez cztery lata, kiedy studiowaliśmy na uniwersytecie. Oczywiście był moim pierwszym – powiedziała, rozpromieniając się na wspomnienie tamtych czasów.
          Zamiast mówić czy odpowiadać, po prostu kiwałem tylko głową. Beata ponownie westchnęła z wyraźną ulgą i uśmiechnęła się, jakby zrzuciła duży ciężar. A do mnie zaczęła powoli świadomość tego, o czym mówiła. Faktycznie jechaliśmy na jednym wózku.
- Wiesz, kiedy po raz pierwszy spojrzałam na ciebie i zaczęliśmy rozmawiać, wiedziałam, że coś w tobie jest. Nie wydałeś mi się typem zwyczajnego faceta, którym mógłby zainteresować się ktoś taki, jak Melania, twoja ciotka. Teraz kiedy wiem, wszystko w tobie ma sens.  A nade wszystko po raz pierwszy od wielu lat czuję się bliżej Mai niż kiedykolwiek wcześniej. I to wszystko zawdzięczam tobie. Dziękuję ci Kamilu – powiedziała Beata i przyciągnęła mnie mocno do siebie, przytulając.  
Przywarliśmy do siebie, jak dwoje bardzo bliskich sobie osób. Ona trzymała  
się mnie i kurczowo ściskała, a ja czułymi gestami gładziłem jej plecy. Odetchnąłem z ulgą.
- Tak bardzo się cieszę, że się nie denerwujesz i nie złościsz na mnie. Nawet nie wiesz, jak mocno myśleliśmy nad tym, w jaki sposób powiedzieć prawdę o nas, tak tobie, jak i Wiktorowi – powiedziałem cichym głosem, kiedy zeszło ze mnie całe napięcie.
          Tym razem Beata skinęła głową bez słowa. Trzymałem ją tak mocno, że czułem jej puls. Byłem już odprężony i wyluzowany, więc rozluźniłem nieco uścisk. Beata spojrzała na mnie i w jej oczach pojawiły się łzy.
          Niemal bez zastanowienia podniosłem rękę do jej buzi i delikatnie wierzchem palców musnąłem jej policzek, ścierając łzę. W tym momencie poczułem, że znikają pomiędzy nami społeczne bariery i Beata staję mi się bardzo bliską osobą.
          Chyba poczuła to samo do mnie, bo nakryła moją rękę swoją dłonią i zaczęła szlochać. Zamknęła oczy i oparła głowę o moją pierś. Nie otwierając oczu, wzięła głęboki oddech i opanowała się.
- Chyba na ciebie czekają, musisz wrócić. Maja zagaduje Wiktora, żebym mogła z tobą porozmawiać. Odpowiedz mi, ale szczerze; kochasz naszą córkę? – zapytała.
- Z całego serca. Tak bardzo, że aż boli – odpowiedziałem szczerze.
- Czy rozważasz poślubienie jej w przyszłości? – rzuciła kolejne pytanie.
- To byłoby spełnienie moich marzeń – powiedziałem po prostu.
          Beata skinęła głową i delikatnie objęła moją głowę, całując mnie w policzek.
W dalszym ciągu trzymała moją dłoń przy swoim policzku, więc zebrałem się na odwagę, pochyliłem się i pocałowałem ją w policzek w ten sam sposób, co ona.
          Uśmiechnęła się, przyłożyła wierzch mojej dłoni do ust i pocałowała, a potem cofnęła się lekko i pozwoliła mi odejść.
- Jesteś taki kochany. Nie wiem, jakie gwiazdy wprowadziły cię do naszego życia, ale jestem wdzięczna losowi, że postawił cię na naszej drodze. Będę rozmawiać o tym dzisiaj wieczorem z moim mężem. Potem jutro porozmawiamy o tym wszyscy razem, aby zobaczyć dokąd to może nas zaprowadzić. Czuję, że całe nasze życie zmieni się na lepsze – powiedziała Beata.
            Skinąłem po raz kolejny głową, a ona odsunęła się na bok, żebym mógł wyjść na zewnątrz. Beata miała na ustach uśmiech i wyglądała na szczęśliwą osobę. Nie wiem czy to z mojego powodu, ale sam też poruszałem się, jakby we mgle.  
          To wszystko zapowiadało, zgodnie z tym, co powiedziała Beata, że nasze życie  wkrótce może ulec zmianie i to na lepsze. Przynajmniej w odniesieniu do Mai i jej rodziny.
Wiedziałem, że powinienem porozmawiać z Melanią, aby przekazać jej dobre wieści.
          To musiało jednak poczekać, bo byłem już mocno spóźniony. Wziąłem kilka oczyszczających oddechów w drodze na patio. Wiktor zobaczył mnie pierwszy.
- O, jesteś! Myślałem już, że się zgubiłeś? – zażartował.  
          Postanowiłem trochę pożartować z Wiktorem i wydobyłem na wierzch jeden z moich wyćwiczonych, sztucznych uśmiechów.              
- O, nie, skądże! Po prostu filtrowałem z Beatą i trochę nas poniosło – powiedziałem ze skruszoną miną.
          Uśmiech na ustach Wiktora nagle zamienił się w szok, za to Tomek roześmiał się głośno. Wiktor przybrał groźna minę, podszedł od tyłu i zamknął moją głowę w stalowym uchwycie swoich dłoni.
- Nie żartuj ze mną chłopcze! Nie w ten sposób i trzymaj się z dala od mojej dziewczyny, jeżeli nie chcesz, żebym skopał ci ten chudy tyłek – powiedział Wiktor przez zaciśnięte zęby.
Wiedziałem, że nie żartuje, więc uniosłem w górę ręce w obronnym geście i roześmiałem się.
- Po prostu żartowałem. Rozmawialiśmy trochę i to wszystko – powiedziałem, przybierając  niewinną minę.  
          Wiktor puścił moją głowę i odszedł, stając obok Tomka.
- Z czego rechoczesz? Że młody potrafi żartować? Oby tylko nie przebrał miary – powiedział i spojrzał na mnie groźnym wzrokiem.
          Wzruszyłem tylko ramionami, nie odzywając się. W duchu przyznałem mu rację. Humor, humorem, ale ojciec mojej dziewczyny wyraźnie nie lubił tego typu żartów. Pojawiła się Maja, która skontrolowała patio, czy czegoś nie pozostawiono.
          W pewnej chwili widząc, że patrzę w jej stronę, szeroko się uśmiechnęła i odwróciła tak, że tylko ja widziałem jej ręce. Zobaczyłem, że szybko uniosła oba kciuki w górę, jakby mi czegoś gratulowała. Domyśliłem się, że chodziło jej o moją rozmowę z jej mamą. Przeszła obok mnie, chwyciła moją rękę i mocno uścisnęła, po czym znikła.
          Popołudnie wypełnione było intensywną pracą, bo Wiktor za wszelką cenę chciał, żebyśmy ukończyli robotę do wieczora. I udało się. Kiedy słońce zaczęło chować się za linię kalenicy dachu domu sąsiada, Wiktor oznajmił tryumfalnie, że robota skończona.
          Zebraliśmy się w trójkę i przybiliśmy piątki na znak, że udało się. Patrzyłem już na chłodno, na wytwór naszej roboty i byłem zdumiony, że udało się to zrobić w tak krótkim czasie. Świadomość, że sam mogłem w tym uczestniczyć, była satysfakcjonująca.  
          Tomek, który zbierał się do wyjścia, podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
Cóż, Kamilu. Nienawidzę przyznawać się jakiegokolwiek błędu, ale faktycznie pomyliłem się co do ciebie. Wykonałeś piekielną robotę, jak na twój pierwszy raz, więc dziękuję i gratuluję – powiedział, ujmując moją dłoń i mocno ściskając.
- Dziękuję Tomku. To wiele dla mnie znaczy. Jestem pewien, że parę rzeczy mogłem zrobić lepiej czy szybciej – powiedziałem wzruszonym głosem.
- Chłopie, mam w swojej ekipie kilku facetów, którzy pracują ze mną ponad rok, ale jestem pewien, że zawstydziłbyś swoją robotą każdego z nich. Jeżeli kiedykolwiek znudzi ci się umysłowa robota i będziesz szukał pracy fizycznej, możesz zgłosić się do mnie – powiedział Tomek i roześmiał się.
- Wow. Dziękuję – powiedziałem, zdziwiony nieco jego ofertą, żegnając się z nim uściskiem dłoni.
          Kiedy Tomek opuścił nas, podszedł do mnie Wiktor.
- No, cóż. Chyba najwyższy czas wziąć prysznic. Cieszę się, że udało się nam to skończyć – powiedział do mnie.  
          Weszliśmy do domu i zobaczyliśmy, że Maja i Beata siedzą przy stole w kuchni i rozmawiają. Beata spojrzała w naszą stronę.
- I jak poszło? Skończyliście? – zapytała.
- Udało się skończyć, więc możecie same zobaczyć to cudo – powiedział Wiktor, zapraszając obie panie na patio.
          Wyszliśmy całą czwórką na patio i tak Beata, jak i Maja były pod wrażeniem tego, co zobaczyły. Po kilku minutach podziwiania, Wiktor pierwszy oznajmił, że idzie pod prysznic. Kiedy opuścił nas, Maja uśmiechnęła się i zapytała czy nie potrzebuję pomocy pod prysznicem.
          Odpowiedziałem, że pomoc jest zawsze mile widziana przeze mnie i o ile wiem, to w kabinie prysznicowej jest dużo miejsca nie tylko na dwie, ale nawet na trzy osoby.
Tak Maja, jak i Beata, słysząc moje słowa zachichotały.
- Pewnie nie miałabym nic przeciwko dołączenia do was dwojga, aby w końcu zobaczyć, o co jest to całe zamieszanie, ale sądzę, że Wiktor miałby na ten temat całkiem odmienne zdanie – powiedziała Beata i roześmiała się perliście.
          Też się roześmiałem i objąwszy Maję, ruszyliśmy oboje w stronę łazienki na korytarzu. Wiktor korzystał z łazienki głównej przy ich małżeńskiej sypialni. Kiedy weszliśmy do łazienki, Maja zbliżyła się do mnie i objęła mnie ramionami.
- Zrobiłam to Kamilu. Powiedziałam jej wszystko o nas, o Melanii, o twojej mamie i o Iwonce. Udało mi się i teraz nie mam przed nią żadnego sekretu, żadnej tajemnicy. Czuję się tak lekko, odprężona i wyluzowana, że pozbyłam się całego tego balastu, który mi ciążył – powiedziała cichym, ciepłym i drżącym ze wzruszenia głosem.
- Czy tylko o tym rozmawiałyście przez cały dzień? – zapytałem, lekko zdziwiony, że temat naszego kazirodczego związku zajął im tak dużo czasu.
- O, nie tylko. Praktycznie rozmawialiśmy o bardzo wielu rzeczach. O niej i o moim wujku. Dużo o nas i o Melanii. Z początku mówiłam bardzo oględnie, obserwując, jak mama to przyjmuje, ale w miarę upływu czasu zaczęłyśmy obie poruszać coraz bardziej drażliwe tematy, tak że pod koniec wyjawiliśmy sobie najbardziej mroczne sekrety i fantazje. Okazało się więc, że jesteśmy praktycznie obie ulepione z tej samej gliny. Wiem Kamilu, że ciebie interesuje przede wszystkim, czy rozmawiałyśmy o moich fantazjach związanych tak z mamą, jak i z tatą. Tak, rozmawiałyśmy o tym. Okazuje się, że mama również fantazjowała o mnie i nie widzi przeszkód, żebyśmy zbliżyły się do siebie jako kobiety. A co do taty, to powiedziała, że w sprzyjających okolicznościach porozmawia z nim o tym. Jako mama i żona nie ma właściwie nic naprzeciw, żebym była z tatą, ale uzależnia to od rozmowy z nim. Rozumiem ją, że nie chce narażać swojego małżeństwa,  bo przecież widać, że bardzo się kochają. A ty co o tym myślisz? – zagadnęła chytrze, patrząc na mnie z zagadkowym uśmieszkiem.
          Złapałem się nad tym, że w pewnym momencie chciałem wtrącić się do jej rozmowy, ale przypomniałem sobie, co powiedziała na ten temat Melania. Zwróciła mi wtedy uwagę, że kiedy kobieta mówi, to nie należy wcinać się w jej słowa i trzeba pozwolić jej na swobodną wypowiedź. Co prawda Maja sama mnie zagadnęła, ale na pewno nie zakończyła swojej wypowiedzi.
- Cóż, cieszę się, że udało ci się porozmawiać z mamą w ten sposób i poruszyć tak wiele spraw. A co do zbliżenia z tatą, to myślę, że to już omówiliśmy. Fantazjowałaś o tym od dawna, więc oswoiłem się już z tą myślą. Ja też uprawiam seks z mamą, więc chyba nie mam prawa żądać od ciebie wstrzemięźliwości, jeżeli sam jej nie zachowuję i to tyle, co mogę powiedzieć na ten temat – powiedziałem, starając się być w miarę spokojnym i neutralnym.          I faktycznie, Maja ponownie wzięła głęboki oddech i kontynuowała swoją wypowiedź, komentując dalszy ciąg rozmowy ze swoją mamą. Na koniec przytoczyła swój pogląd, że nigdy nie czuła się bliżej mamy niż po przeprowadzeniu tej rozmowy.
          Zgodziłem się z nią, bo było to dokładnie to samo, co sam odczuwałem nie tylko do mamy, ale też do Iwonki, mojej siostry.  
- Teraz to widzę i odczuwam. Twoja mama nazwała to bodajże ‘wyzwoleniem’ i jest to chyba najbardziej właściwe określenie tego stanu psychicznego – podsumowała Maja.
          Weszliśmy pod prysznic i uruchomiliśmy wodę. Po kilkunastu minutach wzajemnego mycia, dotykania i pieszczenia się, poczułem potrzebę sikania.
- Masz coś przeciwko, jeżeli zacznę sikać? – zapytałem cicho, nie będąc pewny reakcji Mai.
- A będziesz miał coś naprzeciw, jeżeli do ciebie dołączę? – powiedziała Maja i zachichotała.
          Teraz ja zaśmiałem się i potrząsnąłem głową.
- Czy mogę przytulić cię, tak jak to zrobiła z tobą Iwonka? – zapytała Maja.
          Stała przy tylnej ścianie prysznica, ja z przodu, więc przysunąłem się do niej, objąłem ramionami i spojrzałem w oczy.
- Chcesz to zrobić tak, jak robi to Melania? – zapytałem.
          Przez chwilę zawahała się, potem spojrzała na mnie i trochę niepewnie skinęła głową. Pochyliłem się i objąłem ją, przyciągając lekko do siebie.
- Przytul się lekko do mnie i chwyć mojego kutasa, kierując go na swoją cipkę. Kiedy zacznę, puścisz i ty, sikając na mnie. Nie zważaj na to, że nasze siki mogą się krzyżować – powiedziałem i zaśmiałem się.  
- I to wszystko? Nie widzę problemu – powiedziała.
- Nie będzie, jeżeli nie będziesz się wstrzymywać. Czasami to się zdarza, bo każdy odczuwa w mniejszym czy większym stopniu naturalny opór, przed sikaniem na druga osobę – powiedziałem to, co swego czasu przekazała mi Melania.
          Maja sięgnęła w dół i wzięła w rękę mojego kutasa, kierując go na swoją cipkę.
Rozluźniłem się i zacząłem sikać prosto na jej cipkę. Obserwowałem ją i kiedy poczuła ciepły strumień na cipce, zamknęła oczy i po chwili rozluźniła się i zaczęła sikać.
          Początkowo był to słaby strumyk, ale po chwili puściła na serio. Sięgnąłem pomiędzy nas i podniosłem jej jedną nogę. Strumień jej gorących sików pryskał na mnie z dużą siłą. Przyciągnąłem ją do siebie i zatopiłem swoje usta w jej, wpychając brutalnie język.
          Odpowiedziała równie agresywnie, wypychając mój język i wdzierając się swoim głęboko w moje usta. W międzyczasie skończyliśmy obsikiwać siebie. Drugą ręką pochwyciłem jej prawy sutek, pocierając i ściskając pomiędzy palcami, aż jęknęła.
          Maja oderwała się ode mnie i przyklękła, biorąc do ust mojego mokrego kutasa. Momentalnie wypełnił się krwią i stwardniał. Zaczęła mnie ssać z dziką pasją i musiałem przytrzymać się ściany, żeby nie upaść. Czułem, że to nie potrwa długo.
          Po kilku minutach wypełniłem jej usta moją spermą. Połknęła to wszystko    
i wstała, a ja dysząc, po prostu przytuliłem ją, jak najdroższy skarb. Zapytałem ją, czy wszystko z nią w porządku, a Maja skinęła głową i położyła ją na moim ramieniu.
- Teraz już wiem, dlaczego Melania lubi to robić. To jest takie…takie pierwotne i zwierzęce. Właśnie spróbowałam smaku własnych sików. Uff, to naprawdę było gorące – powiedziała Maja, otwierając oczy i patrząc na mnie z uśmiechem.
- Wiem i zastanawiam się, dlaczego to zrobiłaś? Wydawało mi się, że nie przepadasz za tego typu ‘rozrywką’? – powiedziałem neutralnym tonem.
- A ja chcę powiedzieć ci coś, co powinieneś już o mnie wiedzieć. Jestem dość otwarta na wszystko, o czym wiem, że to lubisz – powiedziała Maja z poważną miną.
- To teraz na mnie kolej. Nie powiem, że to co zrobiliśmy, nie podoba mi się, ale robię to głównie dlatego, że Melania ma na tym tle prawie że obsesję. Gdyby jutro nie było tego w ‘menu’ zabawy, wcale nie rozpaczałbym z tego powodu – powiedziałem pogodnie.
- OK. Przyjęłam to do wiadomości – powiedziała z lekkim chichotem.  
          Szybko dokończyliśmy prysznic, wyglądnęliśmy na zewnątrz czy teren czysty  i zawinięci w ręczniki, pobiegliśmy przez korytarz do pokoju Mai, żeby się wysuszyć i ubrać.
Zeszliśmy na dół. Beata siedziała na kanapie w salonie, przeskakując przez kanały. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do nas.
- I jak, prysznic był dobry? – zagadnęła nas.
- No, cóż. Słowo ‘dobry’ tego nie opisuje – odpowiedziała bez zastanowienia Maja i zachichotała.
- To trochę żałuję, że to przegapiłam – powiedziała Beata i zawtórowała Mai, chichocząc.
          Wiktor słysząc śmiechy w salonie, wyszedł z kuchni i pojawił się w salonie.
- Co tu jest takiego śmiesznego, bo słychać was pewnie na ulicy – zapytał, wymieniając spojrzenia z nami.  
Wyglądał trochę na zdezorientowanego.
- Och, dzieciaki wyszły właśnie spod prysznica i opowiadałam im o śmiesznej reklamie, którą zobaczyłam w telewizji. O widzę, że pomyślałeś o mnie – powiedziała, widząc w rękach męża dwie szklanki z winem.
          Wiktor roześmiał się i siadając obok żony, podał jej wino. Rozejrzał się i widząc, że nie mamy nic do picia, miał chyba zamiar coś nam zaproponować, więc Maja szybko zareagowała i opowiedziała o mojej przygodzie z alkoholem.
          Beata wstała więc i wyszła z salonu, by po chwili wrócić z butelką schłodzonej lemoniady i dwoma szklankami. Napełniła płynem szklanki i usiadła obok Wiktora. Po krótkiej dyskusji Wiktor przełączył telewizor na wybrany film w Neflixie.  
          Film okazał się całkiem dobry i podczas oglądania Wiktor osuszył prawie całą butelkę wina, sam sobie nalewając, kiedy Beata podziękowała mu, po wypiciu jednego kielicha. Skończyło się na tym, że musieliśmy wspólnie z Beatą odprowadzić Wiktora do łóżka. Widocznie wyczerpująca praca i dość spora ilość wypitego wina zrobiła swoje.
          Pożegnaliśmy się z Beatą, bo Wiktor już nie reagował na żadne bodźce i poszliśmy do pokoju Mai. Jak zwykle włączyliśmy iPada i połączyliśmy się przez Face Time’a z Melanią, mamą i Iwonką. Tata nie był zainteresowany wideo-czatem z nami.  
          Maja już kilkakrotnie łączyła się z Melanią, żeby na bieżąco informować ją o postępach intymnej rozmowy z Beatą, więc kiedy uzyskaliśmy połączenie, z ekranu posypały się gratulacje dla Mai, za bycie tak odważną w bezpośredniej rozmowie ze swoją mamą.  
- Wygląda na to Maju, że wszystko, nad czym pracowaliśmy, sowicie się opłaciło. Jestem z ciebie bardzo, ale to bardzo dumna, kochanie! – wykrzyknęła Melania.
- Wiesz dobrze, że bez twojej pomocy, nie zrobiłabym tego i bardzo ci za to dziękuję – powiedziała, rozpromieniona pochwałami, Maja.
- Och, jesteś słodziak, Maju. A ty Kamilu, jak sobie z tym wszystkim radzisz? Czy pogodziłeś się już z grubsza z kierunkiem, do którego to wszystko zmierza? – zwróciła się Melania do mnie.  
- Chyba tak! Wiem, że chce tego Maja, więc nie mogę być o nią zazdrosny, jeżeli ona pozwala mi być nie tylko z tobą, ale i z mamą czy Iwonką. Tak, jak powiedziała mama; jeżeli chcę żeby to trwało, muszę sobie odpuścić zazdrość czy temu podobne uczucia, prawda mamo? – powiedziałem.
- Zgadza się! – skwitowała krótko mama.
          Nagle oboje z Mają usłyszeliśmy odgłosy seksu, dochodzące do nas od strony sypialni rodziców Mai. Odwróciliśmy się i słuchając, zaśmialiśmy się głośno.
- Co jest? Z czego tak rechoczecie? – zapytała Iwonka, zdezorientowana naszym wybuchem śmiechu.
- Ooo, nic takiego. Po prostu słyszymy mamę i tatę. Są dzisiaj nadzwyczaj głośni – powiedziała cicho Maja.
          Teraz my usłyszeliśmy wybuch śmiechu z głośników iPada.
- To może spróbujcie podjąć to wyzwanie i zróbcie mały konkurs, kto z was będzie bardziej głośny – zasugerowała Melania.
- Chcecie patrzeć i słuchać, jak będziemy głośni? – zapytałem, aby się upewnić, że nie żartują.
- A jak sądzisz? To może być nawet zabawne. Damy wam też trochę zachęty – powiedziała mama.
          I po chwili tak mama, jak i Melania czy Iwonka były nagie i zaczęły się migdalić ze sobą w różnych konfiguracjach i pozycjach. Maja też nie czekała. Popchnęła mnie na plecy, okraczyła i przyklękła, twarzą w moją stronę z iPadem w ręku.  
Położyła iPada na moim brzuchu i przytrzymując go jedną ręką, drugą ujęła
w dłoń mojego kutasa, wycelowała go w swoją cipkę i powoli przysiadła, wchłaniając mojego twardziela. Cały czas poruszała iPadem tak, aby pokazywać im mojego kutasa i swoją cipkę.
          Maja była już mocno podniecona, bo wkrótce zaczęła głośno jęczeć, dochodząc. Nagle dźwięki dochodzące z korytarza przycichły, a my z Mają też ucichliśmy. Tak ja, jak i Maja czekaliśmy, że wkrótce w drzwiach pokoju pojawi się Beata, bądź Wiktor.
          Spodziewaliśmy się reprymendy za głośny seks, tymczasem od strony sypialni zabrzmiały ponownie odgłosy seksu, tylko dwa razy głośniejsze.
- Oni otworzyli drzwi od sypialni – powiedziała głośno Maja.
          Nie czekałem, aż mi to powie, tylko poderwałem się z posłania i otworzyłem również nasze drzwi na oścież. Wróciłem do Mai. Leżała już na plecach, a iPad ustawiła na nocnym stoiku. Miała zamknięte oczy, ale i cień uśmiechu na buzi.  
Wepchnąłem się ponownie w nią i po chwili zaczęła bardzo głośno jęczeć.
- Dalej, nie oszczędzaj się! Walnij tę cipkę! – odezwała się głośno, niemal zaciekle.                To spowodowało, że poziom mojego podniecenia osiągnął apogeum. Sapałem i dyszałem, jak parowóz, pieprząc ją szybko i mocno. Maja dochodziła raz za razem, już nie jęcząc, a wydzierając się, jakbym ją nie pieprzył, a torturował.       
- Widzę, że ci się to podoba? – warknąłem głośno, próbując ją przekrzyczeć.
          Maja w milczeniu kiwnęła głową, owijając wokół mnie nogi i piętami dopychając mnie mocno do siebie. Z korytarza dobiegały nas głośne jęki Beaty, co działała na Maję, jak smagnięcia batem. Weszła w tryb permanentnego orgazmu.  
          Nie próbowała ściszać swojego pojękiwania, więc było oczywiste, że Beata słyszy, jak jej córka dochodzi. W pewnej chwili usłyszeliśmy więc; ooo,..tak! i głośny jęk Beaty i Wiktora. Jęk Wiktora przepełnił czarę podniecenia Mai.  
          Jej cipka zacisnęła się wokół mojego kutasa i skurcz prawie wypchnął go z jej cipki, kiedy z jej cipki wytrysnął silny strumień cieczy pokrywając jej i moje ciało.
- Oooch….tatusiu! – wydobył się z jej ust okrzyk.
          To z kolei doprowadziło mnie do wybuchu. Spiąłem się, warknąłem i napełniłem jej cipkę sporym ładunkiem spermy. W tym czasie nie zwracaliśmy w ogóle uwagi na iPada.
- Ooo,...kurde! To było naprawdę gorące! – dobiegł do nas okrzyk Iwonki z głośników iPada.  
          To sprawiło, że nastąpił kolejny wybuch śmiechu. Śmiali się wszyscy, oprócz Mai. Leżała na łóżku z zamkniętymi oczami i głęboko oddychała. Dobrze, że wcześniej położyliśmy na łóżku kilka ręczników i teraz powoli wyciągnąłem je spod Mai, aby nie leżała na mokrych od jej spermy, szmatach.
          Sam również byłem wykończony, więc położyłem się obok Mai.
- Wygląda na to, że dość fajnie spędzacie tam czas, kochanie – dobiegł do mnie głos Melanii z głośnika iPada, więc wziąłem go do ręki i zobaczyłem uśmiechniętą twarz Melanii.    
- No, cóż. Na nudę nie mogę narzekać. Cały dzień dość intensywna harówka, a wieczorem to, co widziałaś – powiedziałem.
- Tak, widziałam! Odpocznij i śpij dobrze, kochanie. Dobranoc! – powiedziała Melania.
          Maja usłyszała głos Melanii, więc otworzyła oczy i przyciągnęła iPada do siebie.
- Kocham cię, Melanio! – powiedziała.
- Ja też cię kocham. Śpij mocno i spokojnie – odpowiedziała Melania.  
          Pożegnaliśmy się więc ze wszystkimi i zakończyliśmy rozmowę. Tej nocy spaliśmy więc wyjątkowo mocno i spokojnie. Następnego ranka obudziły nas, dochodzące od strony korytarza charakterystyczne odgłosy seksu Wiktora i Beaty.
          Maja nie całkiem rozbudzona, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, puszczając mi oczko. Zrozumiałem jednoznacznie jej spojrzenie; robimy to samo? Kiwnąłem głową i ponownie podjęliśmy wyzwanie, rzucone nam przez jej rodziców.
          Przez następne kilkanaście minut prześcigaliśmy się w zawodach, która para dłużej wytrzyma w zaspokajaniu własnych chuci, wydając przy tym mnie czy bardziej głośne dźwięki, aż stało się oczywiste, że wszyscy uczestnicy osiągnęli satysfakcjonujące orgazmy.  
          Kiedy leżeliśmy z Mają, dochodząc do siebie, po wyczerpujących ekscesach erotycznych, usłyszeliśmy ciche pukanie do otwartych drzwi pokoju Mai. Spojrzeliśmy w stronę drzwi i zobaczyliśmy Beatę, ubraną w długi, biały szlafrok.
          Maja próbowała naciągnąć prześcieradło na swoje nagie ciało, co udało jej się tylko częściowo i usiadła, patrząc na uśmiechniętą mamę.  
- No, cóż. Dzień dobry – przywitała Beatę, puszczając oporne prześcieradło i zachichotała, zdając sobie sprawę, że w zaistniałej sytuacji, udawanie przed mamą skromnej, niewinnej panienki, jest pozbawione sensu. …cdn…

4 komentarze

 
  • Użytkownik wram

    Dla mnie super opowiadanko. Brawo  :yahoo:  :bravo:

    12 mar 2023

  • Użytkownik Max

    Za dużo Castoramy brakuje opisu cegły i zaprawy. Reszta w dobrym stylu jak całość.

    12 mar 2023

  • Użytkownik Robert72

    To kolejny doskonały przykład zabawy piórem, dla mnie super.  :yahoo:  :bravo:  :bravo:

    11 mar 2023

  • Użytkownik emeryt

    Brawo, dziękuję za kolejny, wspaniały odcinek. Pozdrawiam, źyczę dużo  zdrowia i weny.

    11 mar 2023