Materiał zarchiwizowany.

Więzi rodzinne, miłość i erotyka - cz. LX

Więzi rodzinne, miłość i erotyka - cz. LX

- Nie masz pojęcia, jakie to dziwne uczucie sikać z tym czymś w tyłku – powiedziała do mnie.
- I tu się mylisz. Mam już z tym pewne doświadczenie – powiedziałem i zaśmiałem się.
- Cóż, nie doceniłam pani doktor – twojej ciotki – powiedziała ze zdawkowym uśmiechem.
          Skończyła i instynktownie chwyciła papier toaletowy, ale nagle przerwała i powiedziała:  
- Cholera, nawet nie chcę wycierać się, ponieważ na mojej cipce jest jeszcze wiele z twoich plemników. Czuję się jak taka brudna dziwka, ale jednocześnie uwielbiam to. Nigdy nie czułam się w ten sposób. Taka wolna i wyluzowana …. – kiedy wypowiadała te słowa, na jej buzi pojawił się nieco przesłodzony, seksowny uśmieszek.  
- Pamiętaj, że pojedziesz bez majtek. Możesz poczuć swędzenie – powiedziałem.
- Może i tak, ale nie sądzę, żeby mi to przeszkadzało. Będzie dobrze, tylko trochę niechlujnie.
Ale od czego jest pranie – powiedziała i zachichotała, a ja uśmiechnąłem się z aprobatą.
          Jazda powrotna do mojego biurowca była znacznie mniej szalona, ponieważ Beata zachowywała się w natężonym ruchu w sposób bardziej rozważny i zrelaksowany. Kiedy zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle, odwróciła się do mnie.
- To takie trochę dziwne uczucie, mieć to w tyłku. Ciekawe, co pomyśleliby ludzie, gdyby wiedzieli – powiedziała i zachichotała.  
- Pewnie pomyśleliby, że jest to gorące, a jeśli nie, to i tak prawdopodobnie nie warto o tym wiedzieć czy myśleć – powiedziałem z uśmiechem.
          Podjechała pod biurowiec, zaparkowała i odwróciła się do mnie.
- Cóż, dojechaliśmy,  jesteśmy na miejscu i myślę, że jest to ….. – powiedziała i przerwała, po czym westchnęła głęboko i wyciągnęła do mnie rękę.
          Ująłem ją z szacunkiem i przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały. Wyczułem, że coś ją gryzie, a wyraz jej twarzy wyrażał mieszaninę błogości i rozczarowania.
- Po prostu mi to powiedz i nie duś tego w sobie. Widzę, że coś ukrywasz. Cokolwiek to jest, możesz mi powiedzieć – powiedziałem, uśmiechając się do niej zachęcająco.
          Beata spojrzała na przednią szybę, uśmiechnęła się i pokręciła przez chwilę głową, jakby nie dowierzając sobie albo mnie.
- Wydaje ci się, że jesteś taki mądry i wszystkowiedzący? To że oboje z Mają zachowujecie się i mówicie nieraz tak, jakbyście z góry wszystko wiedzieli, może być naprawdę irytujące, wiesz o tym, prawda? – powiedziała dość ostrym tonem, ale bez wielkiego zdenerwowania.
- Czasami to do mnie dociera. Przepraszam, ale to Melania tak nas trenuje i jak widać, odnosi to określone skutki. Trzeba się po prostu do tego przyzwyczaić – powiedziałem i zaśmiałem się.
          Uścisnąłem mocno jej dłoń, Beato to odwzajemniła. Spojrzała na mnie i wzięła głęboki oddech.
- OK. Chcesz wiedzieć, co się dzieje, to ci to powiem. Słusznie domyślasz się, że coś jest ze mną nie tak. Myślę, że….., nie, nie myślę, ja to już wiem. Po prostu zakochuję się w tobie. Chciałeś wiedzieć, to masz – powiedziała i jej głos zaczął drżeć.  
          Odwróciła głowę,  wzięła głęboki oddech i załamała się. Zakryła twarz dłońmi i zaczęła szlochać. A mnie przestało być do śmiechu. Przez wiele dni zastanawiałem się, co powiem, jeśli to się stanie. A że się stało, świadczyło zachowanie się Beaty.
          Moje wszystkie rozważania o tym, żeby apelować do niej o przemyślenia, powstrzymywanie się przed tego typu uczuciami, kontrolowanie lub nawet ignorowanie takich uczuć, wydały mi się w tej chwili płytkie i pozbawione sensu.  
          Dotarło do mnie, że sprawa stała się naprawdę poważna. W zaistniałej sytuacji cokolwiek powiem czy zrobię nie tak, jak powinienem, zrani i skrzywdzi Beatę.
-  Beato, sądzę, że to jest w porządku, że tak się czujesz. Jest jakaś prawda w powiedzeniu, że serce nie sługa i rzadko kiedy daje się kontrolować tego typu uczucia. Coś, co poznałem osobiście, to to, że można kochać jednocześnie więcej niż jedną osobę i można być szczęśliwym – powiedziałem powoli i z rozmysłem.
          Kiedy mówiłem, Beata pociągnęła nosem i przestała szlochać. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała mi w oczy.
- Czy to oznacza, że i ty coś do mnie czujesz? – odezwała się z błyskiem nadziei w oczach.
          Przez chwilę milczałem i patrzyłem przed siebie zamyślonym wzrokiem.  
I nagle zadźwięczały mi w głowie słowa Melanii; Głowa do góry! I patrz jej w oczy! Zmusiłem się więc, by spojrzeć Beacie w oczy.
- A jak sądzisz? Przecież nie jestem nieczułym robotem. Oczywiście, że podobnie, jak ty, żywię do ciebie uczucia, Beato. Może nie dokładnie to samo, co ty do mnie, ale jesteś naprawdę piękną, miłą i ciepłą kobietą, mamą mojej dziewczyny, która jest prawie że wierną kopią ciebie. Poza tym jesteś niesamowitą kochanką – powiedziałem z pasją.
          Twarz Beaty na moment rozpromieniła się i pojaśniała, aby po chwili znowu spoważnieć.  
- Mówisz to, aby mnie dowartościować czy rzeczywiście tak myślisz i czujesz? – powiedziała, patrząc mi przenikliwie w oczy  
- Beato, naprawdę lubię cię i zdecydowanie uwielbiam uprawiać z tobą seks. Twój entuzjazm jest niesamowity. Ale w tej chwili nie sądzę, że czuję to samo, co ty. Mam nadzieję, że to w porządku, co nie oznacza, że jest to moja ostateczna odpowiedź. Myślę, że potrzebuję trochę  więcej czasu. Sama wiesz, że nasza znajomość jest stosunkowo dość krótka, prawda? Wiem jednak, że naprawdę chcę cię lepiej poznać. Ostatnią rzeczą, jakiej bym sobie życzył, to zranienie cię. Mam więc nadzieję, że moje słowa nie spowodują u ciebie zbyt dużego rozgoryczenia czy  zawodu – powiedziałem z niezbyt wesołym wyrazem twarzy.  
          Beata zamknęła oczy i oparła głowę o zagłówek. Wzięła głęboki oddech i w końcu powiedziała:  
- Dobrze, muszę to jakoś ogarnąć i uspokoić się. Masz całkowitą rację, że nie spędziliśmy wystarczająco dużo czasu aby się poznać i zbudować jakieś zręby do prawdziwej miłości. Wiem też, że to, co powiedziałeś o miłości, jest prawdą, ponieważ rodzice kochają wszystkie swoje dzieci, więc dlaczego nie możemy czuć romantycznej miłości do więcej niż jednej osoby? To nie tak, że mam zamiar przestać kochać Wiktora. On faktycznie jest moją bratnią duszą, moim życiem i co nie mniej ważne, jest ojcem mojej córeczki. Jednocześnie ciągnie mnie do ciebie tak bardzo, że jest to przerażające. Dla mnie jest więcej niż pewne, że gdyby nie było Wiktora, mogłabym sobie wyobrazić nasze wspólne życie. Czy to brzmi kompletnie szalenie? – zwróciła się do mnie Beata.  
- Nie, nie jest to szalone, ale musisz przyznać, że z powodu różnicy wieku prawdopodobnie nigdy byśmy się nie spotkali, gdyby nie było w tym Mai – powiedziałem dość neutralnie.
- Tak, to prawda, ale spotkaliśmy się i teraz nie chcę, żeby to się skończyło. Czuję, że po raz pierwszy w życiu otworzyły mi się oczy i zobaczyłam wiele rzeczy, za którymi tęskniłam podświadomie. Rzeczy, których nikt inny poza tobą ze mną nie zrobił. To sprawiło, że nie jestem usatysfakcjonowana moim dotychczasowym życiem. Szczerze mówiąc, jest to pewnie  jakiś rodzaj goryczy czy rozczarowania, które przemawia przeze mnie i sprawia czy wywołuje we mnie uczucie, że moje dotychczasowe życie było jakby niepełnowartościowe, przeżyte na pół gwizdka – powiedziała dość smętnym tonem.
- Nie sądzę, żebyś miała wiele powodów do rozczarowania. Zostało ci Beato jeszcze dużo życia i teraz, gdy wiesz, czego ci brakowało, będzie można zbadać i dowiedzieć się o wielu innych rzeczach, które mogą ci się spodobać. Wiem, że sam mam już kilka pomysłów – powiedziałem i posłałem jej szeroki uśmiech.
- Och, jestem pewna, że komu jak komu, ale tobie na pewno pomysłów nie brakuje. Na przykład, co? - zapytała, uśmiechając się i machając do mnie rzęsami.  
- Będziesz musiała pieprzyć się ze mną, żeby się dowiedzieć – powiedziałem, patrząc jej w oczy bezczelnym spojrzeniem.  
- Nie sądzę, żebym miała z tym jakiś problem – odpowiedziała chichocząc i ignorując moje bezczelne zachowanie.
- Wiesz, że ta rzecz w moim tyłku jest całkiem niezła. Myślałam, że będzie mi przeszkadzać, ale ja ciągle ją ściskam i myślę o twojej spermie we mnie. I to jest dla mnie niesamowicie podniecające – dodała po chwili.
- Pamiętasz, że twój tyłek należy do mnie dziwko. Nikt inny nie ma do niego dostępu, tylko ja. I żadne paski z kutasami czy żaden inny facet. Rozumiesz to? – zapytałem swoim autorytatywnym głosem.  
          Natychmiast przestawiła się w tryb podporządkowania. Spojrzała na mnie swoim zmysłowym spojrzeniem i skinęła głową.
- Tak, proszę pana. Mój tyłek należy tylko do ciebie – powiedziała.
- Dobra dziewczynka – pochwaliłem jej słowa.
          Ścisnęła mocno moją dłoń i nagle włożyła drugą rękę między swoje uda,  pocierając łechtaczkę przez kilka sekund. Po chwili włożyła palce w swoją cipkę, po czym, wyciągnęła rękę i zaoferowała mi je. Nie mogłem się oprzeć i przyjąłem je do ust.  
          Przypomniałem sobie, gdzie byliśmy po kilku sekundach, złapałem ją za rękę i powiedziałem:
- Beato, nie możemy zrobić tego tutaj. Muszę wracać do pracy.
- Dobrze, rozumiem, ale dam ci coś na pożegnanie, żebyś myślał o mnie przez resztę dnia, tak, jak ja będę myśleć o tobie – powiedziała zdecydowanym tonem.
          Brzmiała na lekko rozgoryczoną i rozczarowaną, kiedy to mówiła. Spojrzałem na nią pytająco, ale zanim mogłem ją powstrzymać, jej dłoń znowu zniknęła między jej nogami i potarła swoje soki po moich ustach, a nawet nozdrzach.  
          Zapach jej cipki zaatakował moje zmysły i sprawił, że sapnęłam. Połączone zapachy naszych soków, a nawet jej siusiu sprawiły, że zacząłem się jeszcze bardziej podniecać.
- Widzę, że to ci się podoba, prawda? – zapytała, zdławionym z podniecenia głosem.
          Kiwnąłem głową w odpowiedzi i czułem, jak mój kutas zaczyna ponownie rosnąć w moich spodniach, kiedy powtarzała zbieranie soków z jej cipki i wcieranie ich w moje usta. Znowu się napaliłem, oddychając ciężko.  
          Wiedziałem jedno: muszę natychmiast wysiąść z samochodu i oderwać się od Beaty, zanim znowu będziemy się pieprzyć jak króliki w jej samochodzie.  
- Beato, musimy przestać. Jesteś piękną, seksowną kobietą, ale ja naprawdę muszę iść – powiedziałem, łapiąc ją za rękę.
- Jeszcze jeden pocałunek i pozwolę ci odejść – powiedziała spokojnym głosem.  
          Wiedziałem, że to zły pomysł, ale zanim mogłem otworzyć drzwi, była na mnie. Pocałowała mnie głęboko i namiętnie, a jej ręka szybko znalazła mojego penisa i go masowała. Moja wola zaczęła słabnąć, gdy nagle usłyszałem odgłos zbliżających się samochodów. Przerwałem pocałunek.
- Beato, zatrzymaj się. Musisz przestać. Przestań! – powiedziałem i sapnąłem niecierpliwie, kiedy próbowała kontynuować zabawę.
          Musiałem delikatnie oderwać jej rękę od mojego penisa, który był już teraz boleśnie wyprostowany. Beata jęknęła i niechętnie wycofała swoją rękę z moich majtek. Usiadła ponownie na swoim siedzeniu.
- Przepraszam – powiedziała i kilkakrotnie pomasowała swoją cipkę, po czym uderzyła swoją łechtaczkę i wsunęła palce w swoje usta.
- Och, to nie smakuje tak dobrze, jak myślałam – powiedziała i zachichotała.  
- Zapomniałam, że popuściłam siusiu – dodała, krzywiąc się lekko na smak swojej cipki.  
          Spojrzałem na nią wymownym wzrokiem.
- Osobiście nie mam nic przeciwko takim smakom – powiedziałem cicho.
- Dlaczego się temu nie dziwię? – powiedziała pogodnie, patrząc na mnie z uśmieszkiem na ustach.                    
          Ruch było duży, więc czekałem, aż się trochę rozluźni, żeby wysiąść z samochodu. Zanim to się stało, pomyślałem, żeby ją jeszcze trochę podrażnić.
- Jesteś taką złą dziewczyną, Beato. Czy wiesz, co się robi ze złymi dziewczynami? – powiedziałem.
- Uhmm…, na przykład, co? – zapytała jęczącym głosem, jakby miała nadzieje, że jednak do czegoś dojdzie.
- Złe dziewczyny są karane. Od teraz będziesz robić wszystko, co powiem i kiedy powiem, bez kłótni. Rozumiesz to, dziwko? – powiedziałem w miarę neutralnym głosem.
- Tak, proszę pana. Będę twoją dobrą, posłuszną dziwką – powiedziała niemal radosnym głosem.
          Zerknąłem na zegar w samochodzie. Byłem już znacznie spóźniony.
- Wybacz, to wszystko. Powinienem wracać – powiedziałem.
          Skinęła głową i posmutniała. Ścisnąłem jej dłoń po raz ostatni, po czym pochyliłem i całowaliśmy się przez dłuższą chwilę, a potem otworzyłem drzwi i wysiadłem. Słońce świeciło jasno i zdałem sobie sprawę z głosów i szybko spojrzałem w ich kierunku.  
          Zobaczyłem dwie kobiety idące w moim kierunku i szybko stało się jasne, że jedną z nich była Sylwia, moja menedżerka, co spowodowało natychmiastową panikę, która zalała moje ciało. Tak szybko, jak mogłem zamknąłem drzwi samochodu.
          Ruszyłem w kierunku biurowca i skręciłem w lewo przed budynkiem, aby nie spotkać się z Sylwią, a Beata szybko odjechała. Wszedłem do biurowca bocznym wejściem i idąc, starałem się uspokoić, aby wyglądać w miarę normalnie. Kiedy dotarłem do swojego biurka, usiadłem, ale adrenalina zrobiła swoje. Byłem spocony i roztrzęsiony.
          Czy Sylwia widziała Beatę? Wydawało mi się niemożliwe, żeby tego nie zrobiła. Czy widziała też, jak się całowaliśmy? Moja niepewność i niepokój wzrastały.  
          Nie trwało długo, zanim otrzymałem odpowiedź. Mniej więcej minutę później Sylwia stanęła za mną i uderzyła mnie mocno w ramię, sprawiając, że znowu podskoczyłem, prawie tak, jakbym usłyszał niespodziewany wystrzał.  
          Tym razem jednak nie było przeprosin ani uśmiechu. Zamiast tego nawiązała ze mną kontakt wzrokowy, skupiony laserowo na mnie i uniosła dłoń, a w niej znajdowała się mała niebieska karteczka samoprzylepna z napisem; Klatka schodowa, 1 minuta.  
          Zgniotła notatkę w dłoni i wrzuciła ją do mojego kosza na śmieci. Patrząc na jej twarz, było jasne, że jest naprawdę zdenerwowana. Wiedziałem już, że nas widziała, ale teraz gorączkowo próbowałem wymyślić, co powiem.  
          Bez słowa odwróciła się i szybko odeszła, zostawiając mnie siedzącego z  oszołomionym wyrazem twarzy i uczuciem zbliżającej się katastrofy. Po odczekaniu minuty wstałem, rozważając swoje opcje. Przez chwilę rozważałem po prostu wybiegnięcie z budynku, żeby nie oglądać się za siebie, ale to wydało mi się dość dziecinne.  
          Powoli podszedłem do drzwi prowadzących na schody i zastałem Sylwię czekającą na mnie z założonymi rękami. Nie przestając na mnie patrzeć, odwróciła się bez słowa i zaczęła wchodzić po schodach w górę.  
          Każdy jej krok powodował, że byłem coraz bardziej zdenerwowany. Moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Wyobraziłem sobie, jak czuli się skazańcy francuscy idący po schodach na szafot pod gilotynę, co mnie trochę podbudowało.
          Dotarliśmy na siódme piętro i weszliśmy do korytarza. Sylwia minęła kilka drzwi i otworzyła kolejne drzwi kartą – kluczem. Nie miałem pojęcia, co to za pokój.  
          Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia i Sylwia włączyła światło. Oprócz kilku starych, zniszczonych krzeseł, które wyglądały, jakby zostały tu przypadkowo wrzucone, pomieszczenie było wypełnione urządzeniami i kablami elektrycznymi.
          Było to więc pomieszczenie techniczne. Panowała w nim niczym nie zakłócona cisza. Słyszałem tylko lekko zdyszany oddech Sylwii, co w tej małej przestrzeni miało swój wydźwięk i zacząłem przygotowywać się psychicznie na awanturę.
          Kiedy drzwi zamknęły się za nami, Sylwia odwróciła się i spojrzała na mnie.
Jej oczy błyszczały ze złości, kiedy patrzyła na mnie i potrząsała głową z obrzydzeniem. Takiej Sylwii dotąd nie znałem. Zniknęła sympatyczna, młoda kobieta, a pojawiła się zacietrzewiona w gniewie i złości, dojrzała wiedźma.
- Nie mogę uwierzyć w to, co zobaczyłam! Jak mogłam się tak pomylić? – wysyczała ze złością i splunęła obok mnie.  
Milczałem, więc zbliżyła się do mnie, dysząc ze złości.
- Wielokrotnie chroniłam twój tyłek, a ty masz tupet i bezczelność, by mi się odwdzięczyć tym, że kłamiesz i oszukujesz mnie za każdym razem i na każdym miejscu – powiedziała drżącym ze zdenerwowania i gniewu, głosem.
          Słysząc jej słowa, byłem wprost zaszokowany jej zacietrzewieniem.
- Sylwio, ja nie….. – próbowałem wtrącić się w jej słowa, ale natychmiast przerwała mi.
- Jeszcze nie skończyłam, więc milcz…. – huknęła na mnie.
          Wiedziałem, że muszę szybko opanować sytuację. Nie mogłem pozwolić na kontynuowanie jej tyrady i bezwolnemu obrażaniu mnie bez przeszkód w takim tonie i gniewie. Podobnie, jak ona wcześniej, nawiązałem z nią przeszywający kontakt wzrokowy, powodując, że zamilkła i cofnęła się nieco.  
          Odchrząknąłem i użyłem najpotężniejszego, ale spokojnego głosu, na jaki mogłem się zdobyć.
- Nie, to teraz ty milcz i posłuchaj. Nie wiem, co w ciebie wstąpiło, ale nie pozwolę się dalej obrażać. Przede wszystkim nie jestem oszustem. To, co widziałaś, to moja osobista sprawa i Maja jest w pełni świadoma wszystkiego, co widziałaś, więc proszę, uspokój się – powiedziałem.  
          Jej usta otworzyły się w szoku i sapnęła ze złości. Jej głos osiągnął prawie poziom krzyku.  
- Co ? O, nie, z pewnością nie skończyliśmy! Wiem, co widziałam! – powiedziała.    
- Sylwio, musisz się teraz uspokoić i pozwolić mi wyjaśnić pewne rzeczy - powiedziałem.
          Starałem się przy tym zachować całkowity spokój i utrzymywać poziom mojego głosu tak normalny, jak tylko mogłem. Nie chciałem okazywać się na zbyt agresywnego, aby jej nie przestraszyć i nie wywołać większej agresji u niej.
          Mogło się to skończyć całkowitą utratą kontroli nad emocjami, tak u niej, jak i u mnie. Upłynęła chwila i Sylwia milczała, więc postanowiłem kontynuować.
- Maja i ja jesteśmy w poliamorycznym związku. Ta kobieta, którą widziałaś w samochodzie, to nasza dziewczyna – oznajmiłem spokojnie.
- Co? Poli…co? Co to za bzdury? Kamilu, ta kobieta w tym samochodzie była starsza ode mnie! – powiedziała Sylwia znacznie już spokojniejszym głosem.
          Zmieniłem więc i swój głos, na łagodny, kojący ton i powiedziałem: Słuchaj, wiem, że jesteś zdenerwowana, ale proszę… weź kilka głębokich oddechów i pozwól mi wszystko wyjaśnić. Za kilka minut wszystko co powiem, nabierze sensu - powiedziałem.  
          Stała tam i przez chwilę głęboko oddychała, ale jeszcze nie skończyła.
- Nie sądzę. Jesteś po prostu typowym mężczyzną i zostałeś złapany, a teraz bronisz swojego tyłka i musisz myśleć, że jestem jakimś idiotą, jeżeli sądzisz, że ci wierzę choćby przez sekundę! – powiedziała mocnym, ale już nie krzykliwym czy agresywnym głosem.
          Spojrzałem jej prosto w oczy i jeszcze bardziej ściszyłem głos.
- Nie kłamię i jeżeli chcesz, mogę zadzwonić do Mai i poprosić ją o potwierdzenie tego  wszystkiego, co ci powiedziałem.  
          Wyciągnąłem telefon z kieszeni i czekałem, aż Sylwia przetrawi to w swojej świadomości.  
- Hmmm…. Chyba, że…. Czekaj, nie – powiedziała z wyraźnym zdenerwowaniem.
- Naprawdę zadzwoniłbyś do niej teraz? – zapytała na koniec.
- Oczywiście! Powiedz tylko słowo – powiedziałem i przewinąłem kontakty, wybierając Maję.
          Po raz pierwszy od dłuższej chwili głos Sylwii był spokojny i stonowany, a jej postawa zmieniła się nie do poznania.  
- Chwileczkę, muszę pomyśleć – powiedziała cicho.
          Odwróciła się do mnie plecami, podeszła i ciężko usiadła na jednym ze starych krzeseł, powodując głośne skrzypienie. Zaklęła brzydko pod nosem, jakby jej to przeszkadzało, po czym zaśmiała się lekko. Jej uśmiech i dobra natura zaczęły powracać.  
- Dobrze, chodź tu i usiądź obok mnie. Odłóż ten telefon na minutę i powiedz mi, jak to się stało – powiedziała spokojnie.  
          Starałem się wyjaśnić jej wszystko, snując opowieść, którą wyćwiczyłem naprędce  w swojej głowie, idąc po schodach. Dodałem kilka faktów do całej historii, aby trudniej było stwierdzić czy kłamałem, czy też to wszystko miało miejsce naprawdę.  
          Po prostu nie mogłem ujawnić wprost Sylwii, że uprawiam seks z matką Mai. Zamiast tego, wyjaśniłem jej, że poznaliśmy tę kobietę online przez Randko Net i że to Maja ją znalazła. Sylwia jednak nie była łatwym przeciwnikiem.
- To wszystko jest takie niewiarygodne. Mówisz, że jeśli zadzwonimy teraz do Mai, to potwierdzi tę szaloną historię? – powiedziała to w sposób, jakby z góry wiedziała, że kłamię.
          Poczułem się trochę nieswojo, ale odpowiedziałem tak pewnie, jak tylko mogłem.  
- Oczywiście. W stu procentach – zapewniłem ją, wierząc, że Maja zorientuje się, co jest grane.
          Sylwia poprawiła się na krześle i oparła o niezbyt pewne oparcie, patrząc na mnie swoim prześwietlającym wzrokiem.
- OK. Dzwoń do niej. Chcę to usłyszeć od niej – powiedziała.
          Naprawdę miałem nadzieję, że nie będę musiał dzwonić, ale teraz, kiedy  Sylwia zażądała potwierdzenia od Mai, musiałem to zrobić. Wybrałem więc numer Mai, przełączając smartfon w tryb głośno mówiący.
- Hej, kochanie! – usłyszeliśmy z głośników telefonu radosny głos Mai.  
- Hej! Jestem tutaj z Sylwią. Masz chwilę? Chce usłyszeć coś od ciebie – zdążyłem rzucić do telefonu.  
- Och…., no dobrze. Co słychać? – powiedziała Maja z lekkim drżeniem w głosie.
          Sylwia natychmiast zaczęła mówić, nie dając mi szansy na pokierowanie rozmową.  
- Hej, Maju! Przykro mi, że wtrącam się w twoje życie osobiste w taki sposób, ale po lunchu naszego zespołu zobaczyłam, jak Kamil wysiada z samochodu, po pocałowaniu starszej kobiety i mówi, że wiesz o tym wszystkim. Czy to prawda? – zwróciła się do Mai.
          Nastąpiła chwila ciszy, podczas której Maja najwyraźniej próbowała wymyślić odpowiedź.  
- Sylwio, to absolutnie nie twoja sprawa, ale tak, wiem o wszystkim. Kamilu, co jej powiedziałeś? – powiedziała po prostu, uprzedzając Sylwię i chcąc się dowiedzieć, co Sylwia wie.
- Powiedziałem jej, że jesteśmy poli, a ty znalazłeś naszą trzecią na Randka Net – powiedziałem szybko.  
          W swojej krótkiej wypowiedzi zawarłem tylko najważniejszy punkt, dotyczący osoby, z której samochodu wysiadłem. Miałem nadzieję, że Maja zorientuje się w czym rzecz i potwierdzi moją historię.
          Sylwia próbowała wtrącić się do rozmowy.
- Maju, czy to prawda? Macie w związku drugą dziewczynę? – zwróciła się do Mai.
          Kwaśny ton głosu Mai był bardzo wyraźny. Wiele razy narzekała, że Sylwia  jest królową plotek w biurze, a teraz w bardzo bezpośredni sposób wtrącała się w nasze osobiste sprawy.
- Sylwio….naprawdę mnie wkurzasz. Ty to nazywasz troską, ale zaręczam ci, że jeżeli moje życie osobiste rozprzestrzeni się po biurze, będę wiedziała, komu to zawdzięczam. A co do tego czy mamy dziewczynę, to do twojej wiadomości; tak, mamy dziewczynę i dzisiaj była z Kamilem, ponieważ wysłałam ją do niego w formie niespodzianki, jako przekąskę w porze lunchu. Jesteś teraz zadowolona? – usłyszeliśmy z głośników telefonu.
          Sylwia wzięła głęboki oddech i wyraźnie skuliła się na krześle, słysząc mocną wypowiedź Mai.  
- Tak mi przykro. Nie chciałam tego. Myślałam, że cię zdradza. Zobaczyłam go z obcą kobietą, więc sądziłam, że cię zdradza i oszukuje. Musisz mi uwierzyć. Nie chciałam rozpowszechniać o tobie plotek – powiedziała prawie żałosnym tonem.
          Maja wiedziała, że zdobyła przewagę nad Sylwią, więc jej następne słowa były bardziej zrelaksowane.
- Sylwio, posłuchaj. Uznaję, że nic się nie stało. Doceniam to, że troszczyłaś się o mnie. Może to, że obok Kamila pojawiła się kolejna kobieta, nie było dobrym pomysłem. To mógł być powód kolejnej fali plotek o mnie, tak jak te, które dzięki tobie krążą już po biurze – powiedziała Maja zdecydowanym głosem.
          Sylwia zamknęła oczy i ze wstydu spuściła głowę.
- Jeszcze raz przepraszam. Wiem, jestem taką żałosną suką. Obserwowałam was i oboje jesteście tacy uroczy. Tak naprawdę bardzo cię lubię, Maju. I chyba byłam trochę zazdrosna, bo zawsze byłaś taka pogodna i szczęśliwa. I nie chciałam, żeby ktoś cię skrzywdził. Naprawdę szczerze żałuję, że tak to wyszło. To takie krępujące dla mnie – powiedziała cicho.
- OK. Przyjmuję twoje przeprosiny Sylwio – powiedziała Maja i odetchnęła głęboko.
- Czy to wszystko? – dodała wyraźnie zrelaksowanym tonem.
- Tak, po prostu nie mogę uwierzyć, że jego historia jest prawdziwa. Jestem o was dość zazdrosny. To znaczy, jak to jest? Nigdy nie miałam trójkąta, więc sama rozumiesz – powiedziała.
- Och, to …hmmm…Chyba powinnaś to zrobić. Według mnie to najlepsza rzecz, kiedy dwie osoby robią ci różne rzeczy w tym samym czasie – zabrzmiało z głośników telefonu.
- Chyba mogę to sobie wyobrazić. Właściwie to dużo rzeczy sobie wyobrażałam, nawet o was – powiedziała Sylwia i skinęła głową, patrząc na mnie.  
- Chyba powinniśmy pozwolić ci odejść, Maju. Jeszcze raz przepraszam i do widzenia – powiedziała po chwili Sylwia.
- Jestem pewna Sylwio, że wszystko będzie dobrze. Do widzenia – usłyszeliśmy z telefonu, a potem dźwięk rozłączenia.  
          Nacisnąłem przycisk, aby zakończyć rozmowę i włożyłem telefon z powrotem do kieszeni. Sylwia pochyliła się do przodu i ukryła twarz w dłoniach.
- O mój Boże, czuję się tak głupio! Czy możesz mi wybaczyć? Jesteś jednym z najsłodszych facetów, jakich kiedykolwiek znałam i teraz wstyd mi spojrzeć ci w oczy. Nie wiem, co mnie napadło? A właściwie to wiem, ale tym bardziej mi wstyd. To chyba zazdrość, o ciebie, o was obojga z Mają. Kiedy zobaczyłam, jak się całujesz z tą kobietą, to zatrzęsło mną ze złości; dlaczego ona, a nie ja? Wiem, co sobie o mnie teraz pomyślisz, więc jeszcze raz przepraszam – powiedziała i wypuściła gwałtownie powietrze. Jej skrucha była wyraźna.  
          Nagle, wciąż ze spuszczoną głową, wyciągnęła do mnie rękę, a ja ją wziąłem.
Poczułem, że jest gorąca i drży w mojej dłoni. Odezwał się we mnie biegacz i zacząłem się zastanawiać, jak bardzo wysokie jest jej tętno, ale szybko odepchnąłem tę nieistotną myśl.  
- Czy mógłbyś mnie na chwilę przytulić? Potrzebuję teraz tego, jak ryba wody – powiedziała i wstała z krzesła.
          Też wstałem i zbliżyłem się do niej. Przywarła do mnie gwałtownie, więc przytuliłem ją mocno do siebie. Poczułem, jak bardzo jest spięta wewnętrznie.
- Spokojnie, Sylwio. Już jest wszystko w porządku – powiedziałem cicho.
          Podniosła głowę i spojrzała na mnie przez chwilę, po czym skinęła głową i ponownie spuściła głowę w dół. Po powolnym, głębokim wdechu lekko zadrżała, a potem poczułem, jak jej ciało się rozluźnia.
- To było dość dramatyczne, a ty zachowałeś całkowity spokój. Nie spodziewałam się tego po tobie. Jesteś przecież bardzo młodym człowiekiem, a zachowałeś się, jak dojrzały mężczyzna. Nie dziwię się teraz Mai, że się w tobie zakochała – szepnęła, nie podnosząc głowy.
          Staliśmy w objęciach dość długo, więc mogłem poczuć ciepło jej ciała, zapach jej perfum i szamponu oraz jej obfite piersi przyciśnięte do mojej klatki piersiowej, które zaczęły wywierać na mnie, a właściwie na mojego kutasa, niezbyt oczekiwaną presję.  
          Słaby zapach włoskiego jedzenia, które zjadła na lunch, również uświadomił mi, że nie jadłem i umierałem z głodu. Moje podniecenie wygrywało jednak z głodem.  
- Wiesz, jestem pewna, że to, co powiem, możesz uznać za kolejny element lub kontynuację mojego wścibstwa, ale pachniesz ... jak seks. Czy nie sądzisz, że dobrym pomysłem byłoby  wziąć prysznic przed powrotem do pracy, ty dziwaku? – powiedziała i zachichotała.
          Twarz mi się rozgrzała, a żołądek opadł, gdy przypomniałem sobie, co zrobiła Beata przed rozstaniem się ze mną i że zamierzałem umyć twarz, gdy tylko wszedłem do środka. Jednak sytuacja z Sylwią wydarzyła się prawie natychmiast i zupełnie zapomniałem o tym, że twarz mam wysmarowaną cipkowymi sokami Beaty.
          Cofnęłam się, żeby spróbować się rozdzielić, ale Sylwia trzymała mnie mocno.
- Hola, hola, nie uciekaj. Po prostu to zauważyłem i pomyślałam, że wspomnę ci o tym, ponieważ inni ludzie też mogą poczuć to na tobie, jeśli podejdą wystarczająco blisko. A mnie to wcale nie przeszkadza – powiedziała i uśmiechnęła się.
- Przepraszam, wziąłem prysznic, tylko inne rzeczy wydarzyły się w samochodzie, kiedy wróciliśmy i…” urwałem, ponieważ nie mogłem wymyślić, co powiedzieć dalej.  
          Sylwia uśmiechnęła się szeroko, otworzyła usta i poruszyła oczami z jakby zszokowanym wyrazem twarzy.  
- Taki niegrzeczny chłopiec. Co by pomyślała twoja matka? Jak myślisz, o co chodziło tej twojej drugiej dziewczynie, że cię oznakowała zapachem czy nawet smakiem swojej cipki? – powiedziała, jakby wiedziała, co się wydarzyło w samochodzie.
          Uniosła nawet palec i potrząsnęła nim przed moją twarzą, kiedy uśmiechnąłem się w duchu i byłem pewny, że mama pomyślałaby, że jestem gorący i o wiele bardziej niegrzeczny, niż Sylwia mogłaby sobie kiedykolwiek wyobrazić.  
- Cóż, myślę, że być może chciała upewnić się, że zapamiętam, jak dobrze się bawiliśmy – powiedziałem, uśmiechając się i nie zaprzeczając jej słowom o oznakowaniu mnie przez Beatę zapachem i smakiem jej cipki.  
- Wow. Chyba masz rację – powiedziała, ponownie mnie obwąchując i w pewnej chwili polizała mnie językiem w okolicy ust.  
          Żachnąłem się gwałtownie, po czym spojrzałem na nią ze zdziwieniem.  
- Spokojnie, to co powiedziałeś zabrzmiało dość zabawnie, dlatego chciałam sprawdzić, czy smakuje podobnie jak pachnie – powiedziała i zachichotała.  
          To rozśmieszyło również mnie. Jej bliskość i słowa o tym, że chciała sprawdzić nie tylko zapach, ale i smak  na mojej twarzy, poruszyły mojego kutasa. …cdn…

3 komentarze

 
  • Użytkownik Max

    Kolejny nie ciekawy odcinek opowiadania.

    20 cze 2023

  • Użytkownik TomoiMery

    czyżby kolejna dziewczyna 🤔 ciekawie się zapowiada 👍😈

    18 cze 2023

  • Użytkownik Wizytantka.

    Ile w biurowcu jest kobiet, ich matek, babć?
    Wygląda na to, że pan Kamil przeorze cały dupny dobrostan.

    18 cze 2023