Materiał zarchiwizowany.

Olivia, Victoria - cz. XXXIII

Olivia, Victoria - cz. XXXIII

     Elena widząc, że kutas Roberta nadal stoi, błyskawicznie przysunęła się do niego, poprosiła Violettinę o przesunięcie się i zajęła jej miejsce. Była nieźle nakręcona całą sytuacją, więc nie czekała aż Robert zajmie się nią, poprosiła go, aby usiadł, nasunęła kuper na sztywnego kutasa i usiadła, dobijając się do dna. Ujęła jego ręce i położyła na swoich jędrnych cyckach, domagając się pieszczoty, a sama zaczęła jazdę na ostro. Jego lekko obolały kutas czując świeżą cipkę, nabrał vigoru i urósł w jej studzience, wypełniając ją całkowicie, co spotęgowała jej podniecenie. Kiedy więc jedną ręką miętosił jej sterczące i domagające się pieszczot cycki, drugą zjechał na wzgórek, tarmosząc i drażniąc jej cipkę. Napalona na niego i drażniona we wszelki możliwy sposób, nie wytrzymała długo i odjechała w 'niebyt, ' tracąc kontakt z rzeczywistością. Robert pamiętał o tym, że jest niezabezpieczony, więc wyhamował skutecznie swoje podniecenie, pomagając Elenie powrót do realu. Po chwili czując, że nadal ją wypełnia, zsunęła się z niego i przywołała Olivię. Ta błyskawicznie zajęła jej miejsce i nie zważając czy jest odpowiednio nawilżona, ujęła kutasa, nakierowała i pochylając się przysiadła. Był odpowiednio nasmarowany sokami Eleny, więc wjechał w nią bez przeszkód, dobijając delikatnie do końca. Czując, że może suwać się bez ograniczeń, zaczęła szybko podskakiwać, nakręcając się, w galopującym tempie. Kiedy dodatkowo zaczął ją pieścić obydwoma rękami, jedną jej drobne pączusie, a drugą cipkę, 'odjechała' w ekspresowym tempie, dobijając do dna i nieruchomiejąc. Robert nawet dobrze nie rozgrzał się i było po wszystkim. Olivia zorientowała się, że Robert nadal 'może' kiwnęła więc na Violettinę, która z pasją tarmosiła swoją cipkę, widząc jak Robert obrabia kolejne dziewczyny. Kiedy Olivia zsunęła się z jego gotowego do akcji kutasa, Violettina, zanim Robert zdążył zareagować, już go w sobie miała. Wypełniona swoimi sokami i kutasem Roberta, zaczęła w stylu Olivii ślizgać się po nim, podnosząc się i opadając w ostrej 'jeździe' na jego kutasie, tak, że nim Robert pomyślał, żeby ją popieścić, było po wszystkim. Cicho zajęczała i znieruchomiała, ogarnięta niemocą i rozlewającą się po całym jej drobnym ciele przyjemnością. Robert gładził to młode ciałko uspokajającymi gestami, pomagając wyciszyć jej emocje. Sam zaczął odczuwać lekkie zmęczenie, ale równocześnie niespełnienie, bo w jądrach zaczął mu buzować gejzer. Wiedział, że najbezpieczniej zakończyć całą zabawę i opróżnić jądra może tylko z Mihaelą, poprosił więc Violettinę, która nabierała ochoty na powtórzenie 'jazdy' aby ustąpiła miejsca Mihaeli, co uczyniła niezbyt zadowolona.
- Mihaelo, tylko ty w tej chwili możesz mi pomóc, bo odczuwam lekki ból jąder, które chcą pozbyć się zawartości - powiedział jej wprost, czego od niej oczekuje.
- Mogłeś spuścić się w Violettinie, bo jest w bezpiecznym okresie, ale chętnie ci pomogę - oświadczyła, zajmując miejsce po Violettinie.
- Co mam zrobić, chcesz spuścić się we mnie czy mam ci obciągnąć ustami? - zapytała wesoło.
- Chcę, żebyś ty też coś z tego miała, więc albo ty siadaj na mnie, albo ja na ciebie - odparł równie wesołym głosem, jakby omawiali, co jutro będzie na śniadanie.  
- To ja Robercie życzę sobie abyś mnie wziął w twoim ulubionym stylu, na łyżeczkę - oznajmiła, układając się przed nim na lewym boku i wypinając w jego stronę swój kształtny, jędrny kuperek. Ułożył się za nią i przytulił, dotykając stojącym kutasem rowka. Sięgnęła więc za siebie i ujęła kutasa w dłoń, rozgarnęła firaneczki i wprowadziła go w szparkę, a potem wciskając kuper w jego krocze, wsunęła dość głęboko w siebie. Robert też mocno przytulił się do niej i wypchnął biodra w jej kierunku, sięgając kutasem jej dna. Zaczęli kopulować początkowo w wolnym tempie, by w miarę narastania podniecenia wzmacniać tempo i siłę wzajemnego dociskania się do siebie. Robert objął ręką jej jędrną, przyjemną w dotyku pierś i zaczął ją miętosić, obgniatać i podszczypywać, by po chwili powtarzać to samo z drugą. Ujęła jego dłoń i powolnym ruchem przesunęła w dół ciała, domagając się w ten sposób pieszczenia i drażnienia nabrzmiałej już z podniecenia łechtaczki. Kuperek Mihaeli zaczął pływać, a ust dobywały się coraz głośniejsze pojękiwania i postękiwania w chwili, gdy dobijał do dna jej studzienki. Jego podniecenie też zaczęło wspinać się na coraz wyższy poziom, a w jego jądrach zaczęło gotować się. Pierwsza szczyt osiągnęła Mihaela i dociskając się z dużą siłą do jego ciała, znieruchomiała. Wtedy wybuchł jego gejzer, pompując w nią zgromadzony w jądrach zapas nasienia. Ponieważ otulała go dość ciasno swoim miękkim 'futerałem' poczuła uderzenia w ścianki jego nasienia, co spotęgowało jej doznania i ponowny orgazm. 'Odleciała' totalnie, bezwładnie opierając się o jego ciało. Gładził więc powolnymi ruchami to młodziutkie ciało, pomagając wyciszyć emocje i powrócić do realu. Kiedy doszła do siebie, a jego zmaltretowany kutas przeszedł w końcu w stan spoczynku, odwróciła się do niego i podziękowała mu tkliwymi, słodkimi całusami za wszystko co uczynił dla niej i dla jej siostry. Podniosła się i usiadła spełniona i zadowolona.  
- A ty jak się czujesz Violettina? - spytała siostrę, widząc że jest radosna i wyluzowana. Odpowiedziała jej w rodzimym języku, pełna werwy i wewnętrznego ognia w oczach.
- Mówi, że jesteś boski Robercie. Uszczęśliwiłeś ją dokładnie tak, jak opowiadała jej Olivia. A teraz czuje się właśnie tak, jakby ją posiadł rycerz na białym koniu. Powiedziała, że nie zapomni ci tego nigdy, bo nikt jej teraz nie powie, żeby spadała na drzewo wraz ze swoją cnotą - Mihaela przetłumaczyła mu dokładnie to, co powiedziała Violettina, opisując mu ponadto stan jej ducha.
Cóż, mógł być z siebie zadowolony. W dobrym stylu obsłużył i zadowolił cztery młode dziewczyny, w tym jedną z pełnym full servisem i pozbawieniem 'błonki'. Najwyższy czas udać się na spoczynek, tym bardziej, że był to jego przedostatni dzień w stanie wolnym.  
- Myślę moje panie, że wywiązałem się w miarę dobrze z roli gościnnego gospodarza wobec każdej z was - oświadczył żartobliwie, ze śmiechem na ustach.
- Robert, gdybym tego nie widziała i nie doświadczyła osobiście, nigdy bym nie uwierzyła, że jeden facet w sposób tak cudowny i skuteczny obsłuży cztery młode, napalone dziewczyny, tak jak to ty zrobiłeś - oświadczyła Mihaela.
- Co prawda Elena opowiadała mi o twojej sprawności, ale co innego słyszeć, a co innego naocznie o tym przekonać się - dodała i podeszła do niego, ujęła w dłonie serdecznym, tkliwym gestem jego twarz i ponownie złożyła na jego ustach najczulszy z możliwych pocałunek.
- Dobrej nocy najmilszy z poznanych, bliskich mi już teraz osób i dziękuję - dodała.
To samo po kolei zrobiły pozostałe dziewczyny, z tym, że Violettina przywarła do niego całym ciałem, ze łzami w oczach i przepełnionymi ekspresją pocałunkami, podziękowała mu, za ofiarowane jej przez niego doznania i przyjemność. Na tak serdeczne, przepełnione uczuciem podziękowania zareagował ponownym podnieceniem i gotowością do dalszej zabawy.
- Robercie, idź już do swojej Victorii, bo jeszcze chwila twojego wahania, a nie wyjdziesz z tego salonu do rana - Mihaela zauważyła jego podniecenie i mokro jej się zrobiło w kroku. Uznał, że mówi to z czystej życzliwości do niego i do Victorii, więc przypomniał im tylko, aby zabrały z salonu przyniesione koce, prześcieradła i ręczniki oraz podziękował za wszystko, co dobrego mu ofiarowały i życząc im dobrej nocy, opuścił salon, udając się do sypialni. Wszedł i zauważył, że od strony Victorii świeci się stojąca nocna lampa z przytłumionym maksymalnie światłem. Zastanowiło go to trochę i nie wykluczył, że być może czuła się trochę nieswojo sama na tym szerokim łożu, ale uznał, że Victoria sama mu powie, dlaczego zaświeciła lampę. Było ciepło i Victoria pogrążona w głębokim, spokojnym śnie spała nago, całkowicie odkryta. Widok jej powabnego, młodego ciała rozczulił go całkowicie i równocześnie niesamowicie podniecił. Nabrał na nią ochoty, ale spała tak słodko, że nie miał sumienia jej budzić. Na chwilę wyszedł do łazienki, umył zęby i załatwił potrzebę, po czym wrócił, zgasił lampę i delikatnie, aby nie obudzić Victorii, położył się. Pomimo późnej pory i niewątpliwego znużenia, które odczuwał, nie mógł zasnąć. Obudzone widokiem nagiej Victorii hormony, buzowały w jego ciele i na nic zdały się jego usiłowania wyrzucenia z myśli podniecających obrazów Victorii czy pozostałych dziewczyn. Wiedział, że nie zaśnie, jeżeli nie zaspokoi obudzonych 'chuci'. Obudzić Victorię? A gdzie jego poczucie przyzwoitości. Jego przyszła żona poszła spać sama, a on zaspokajał swoje żądze z młodymi dziewczynami i teraz miałby czelność budzić ją, aby zechciała zaspokoić jego 'chuć'. Karało go własne sumienie i zasłużenie dostawał 'baty' od własnej świadomości. Niezbyt racjonalne wydawało mu się też wyjście do łazienki i 'ulżenie' sobie przez masturbację. Odrzucił tę myśl, jako śmieszną, niedorzeczną i pozbawioną jakiejkolwiek racji. W domu pełnym chętnych, młodych dziewczyn, które na jedno jego skinienie starałyby się go zadowolić, miałby uprawiać samogwałt, do tego leżąc obok pięknej, młodej kobiety, nigdy w życiu. Los jednak mu nadal sprzyjał. Kiedy w jego głowie kłębiły się setki myśli, co ma zrobić ze swoją totalną chcicą i boleśnie sztywnym kutasem, drobna rączka Victorii, objęła jego naprężonego kutasa.
- Czekałam na ciebie kochany, bardzo mi ciebie brakowało i jego też - usłyszał słodki głos Victorii. Tkliwym gestem objęła jego usta i wślizgnęła się języczkiem, nasuwając się na niego. Okraczyła go i unosząc kuper, wsunęła delikatnie jego sztywniaka w swoją szparkę, otulając go swoim mięciutkim, gorącym futeralikiem, cały czas oplatając i tocząc potyczkę z jego językiem czy wgniatając w jego tors twarde sutki piersi. Czuła, że jest bliski szczytowania, więc odczekała chwilę, aż osłabnie nieco jego podniecenie, po czym krótkimi ruchami kuperka wycofywała i nabijała się ponownie na jego kutasa. Oboje byli napaleni mocno na siebie, więc i orgazm dopadł ich niepostrzeżenie. Kiedy poczuła, że jego kutas zaczyna pulsować wewnątrz niej, dobiła mocno do jego ciała i znieruchomiała, wydając mocny jęk, a on zaczął pompować w nią nasienie. Poczuła to i ponownie przylgnęła do niego. Po chwili objęła rękami jego twarz i gorącymi całusami podziękowała za to, co jej ofiarował. Oboje poczuli odprężenie i radość ze spełnienia. W miarę kurczenia się jego 'twardziela' wypływało z niej coraz więcej zmieszanego z jej sokami nasienia. Zsunęła się z niego i odwróciła na wznak.
- Robercie, musisz przynieść ręcznik, bo jestem pełna twojego nektaru - zwróciła się do niego słodkim głosem i sięgnęła po leżącą na boku koszulkę, wycierając jego i siebie. Podniósł się i zabierając koszulkę, wyszedł po ręcznik. Po chwili powrócił z ręcznikiem i zaczął z pietyzmem wycierać jej mokrą cipeczkę, składając na niej co rusz tkliwego całusa. Widząc, że traktuje to jak swoistą pieszczotę i zabawę, odebrała mu ze śmiechem ręcznik, dała słodkiego całuska i znikła w łazience. Po chwili wróciła odświeżona i pachnąca, położyła się koło niego tyłem i kiedy położył się za nią, ujęła jego rękę, położyła na swoich piersiach i wtuliła kuperkiem w niego.
- Śpimy mój kochany, bo wiele z tej nocy nam nie zostało - powiedziała i wkrótce oboje zasnęli.
Robert obudził się dość późno, jak na swoje przyzwyczajenia. Zerknął na zegar wiszący na przeciwległej ścianie; dochodziła ósma. Trochę zaspał, ale wcale nie był tym zaskoczony. Nie pamiętał, czy umawiał się z kierowcą na określoną godzinę, ale na wszelki wypadek wypadało do niego zadzwonić. Nie chciał budzić Victorii, która słodko spała, więc delikatnie zsunął się z posłania, przykrył nieco lekką narzutą nagą Victorię, której powaby działały na niego jak afrodyzjak i sięgnął po telefon. Wyszedł ze sypialni do holu i zadzwonił do kierowcy.  
- Dzień dobry! Słucham pana prezesa! - usłyszał głos pana Witka.
- Dzień dobry! Panie Witku, czy my umawialiśmy się na dzisiejszy dzień? - zapytał.
- Nie! I przed chwilą rozmawiałem z prezesem Rafałem, że pana dzisiaj i jutro nie będzie w firmie, więc jestem na bazie w dyspozycji prezesa Rafała. Czy pan, panie prezesie, potrzebuje coś ode mnie? - zapytał, zdziwiony pewnie nieco jego telefonem.
- Nie panie Witku! Chciałem się tylko upewnić. Miłego dnia - odpowiedział.
- Wzajemnie panie prezesie, do widzenia - usłyszał odpowiedź.
Zadzwonił do Rafała.
- Witam pana prezesa! - usłyszał w słuchawce wesoły głos przyjaciela.
- Cześć Rafał! - odpowiedział. - Słyszałem od Witka, że dałeś mi wolne na dziś i jutro - powiedział żartobliwym tonem.
- A nie mówiliśmy o tym? - Rafał podtrzymał żartobliwy ton Roberta.
- Mam rozumieć, że niechętnie widzielibyście mnie w firmie tak dziś, jak i jutro, tak? - kontynuował Robert.
- Ja z tym nie miałem nic wspólnego, to twoje dziewczyny; Ania i Małgosia dały ci wolne na te dwa dni, wręcz grożąc mi, gdybym chciał zmienić ich decyzję. Podobno facetowi, który dobrowolnie rezygnuje ze swojej wolności, wolne przed ślubem należy się, jak psu kiełbasa. Tak mi to przedstawiła twoja ulubiona sekretarka - odpowiedział ze śmiechem Rafał.
- A tak na poważnie, dojechała do ciebie w sobotę rodzina Victorii? - zapytał już poważnym tonem.
- Tak Rafał, dojechała! Jeszcze raz dziękuję wam wszystkim i do zobaczenia jutro Rafale w USC. Ślub jest o 14.00, bo już nie pamiętam, czy wam o tym mówiłem - podziękował i zakończył rozmowę z Robertem.
- Nie mówiłeś, ale dziewczyny zadzwoniły do USC i też znają godzinę waszego ślubu. Do zobaczenia Robert i trzymaj się chłopie! - usłyszał odpowiedź przyjaciela tonem wręcz zatroskanym, jakby to nie dotyczyło ślubu, a wyroku.
Zadzwonił do Ani.
- Witam i słucham mego pryncypała! - usłyszał pogodny, serdeczny głos Ani.
- Witam cię serdecznie Aniu i jeszcze raz dziękuję. Rodzina Victorii dojechała w sobotę bez problemów. A wam z Małgosią dziękuję poza tym za wolne; dziś i jutro. Rafał przekazał mi, że pod żadnym pozorem mam nie pojawiać się w firmie, bo będzie miał przechlapane u was, tak? - żartobliwie przekazał Ani wypowiedź Rafała.
- A co, nie należy ci się wolne przed ślubem? - odpowiedziała pytaniem śmiejącym się głosem.
- Jeszcze raz dziękuję Aniu, całuję i do zobaczenia jutro. Aha, jeszcze jedno; mam rozumieć, że dziewczynom; Victorii, Elenie i Olivii też załatwiłyście wolne, tak? - upewnił się Robert.
- Przecież to jest oczywiste! Do zobaczenia Robercik - usłyszał po raz pierwszy swoje imię wymówione przez Anię w serdeczny i pieszczotliwy sposób.
Wybrał numer Małgosi.
- Witam Robercie! - usłyszał radosny głos Małgosi.
- Witam Gosieńko! Dziękuję jeszcze raz za wszystko. Rodzina Victorii cało i szczęśliwie dotarła do mnie w sobotę. Poza tym dziękuję tobie i Ani za wolne dla mnie i moich dziewczyn. Podobno mam przez dziś i jutro omijać firmę dalekim łukiem, bo inaczej Rafał będzie miał u was przechlapane. Gosiu! Żeby aż tak stresować chłopaka, tego się po was nie spodziewałem - podtrzymał żartobliwy ton wypowiedzi, dziękując serdecznie za załatwienie sprawy z dowozem rodziny Victorii.
- A co! Niech wie z kim ma do czynienia - odpowiedziała ze śmiechem.
- Fajnie, że wszystko udało się. Victoria pewnie szczęśliwa, że będzie jej asystować przy ślubie cała rodzina. Ty Robercie pewnie też - dodała zadowolona, że wszystko wypaliło.
- Jest więcej niż szczęśliwa, bo dojechała również jej ciotka z córkami. Á propos tego; Gosieńko, jeżeli byś mogła coś zrobić w tym kierunku, to puść jakieś wici wśród gości zaproszonych na przyjęcie, aby zabrali ze sobą młodych chłopaków 16-19 lat, bo mam na głowie cztery młode dziewczyny; Elena 17 lat, Olivia 16 lat, Mihaela 18 lat, Violettina 16 lat. Jeszcze raz dziękuję, całuję i do jutra - podziękował jej i nawiązał do przyjęcia Robert.
Załatwił wszystko, więc wrócił do sypialni i odłożył telefon. Victoria z powodu temperatury ponownie odkryła powaby swego ciała, ale nie chciał zaczynać pieszczot, bez ogolenia twarzy. Podniecony, z dumnie sterczącym kutasem wkroczył do łazienki, Na sedesie siedziała Elena i załatwiała się. Chciał się cofnąć, ale chwyciła go za rękę.  
- Spuściłam wodę i już nie śmierdzi. Zostań Robercie, pomożesz mi umyć cipkę i dupę na tym tam - powiedziała i pokazała na bidet. Podniosła się i podtarła papierem. Spuściła wodę i usiadła przodem do baterii bidetu. Pokazał jej jak ustawić wodę, siłę wypływu i kierunek.
- A nie mógłbyś mnie podmyć? Oboje mielibyśmy coś z tego - kusiła, głaszcząc się po kroczu.
- Elenko, nie przeginaj! Nie jesteś Olivią - zaapelował do jej rozsądku.  
- No dobrze! Rob swoje, sama się podmyję - powiedziała ugodowym tonem.
Umył zęby i zaczął golić się, kiedy do łazienki wparadowała Olivia i nie zwracając uwagi, że nie jest sama, wysikała się i weszła do wanny.  
- Szwagierku, możesz pomóc mi ustawić wodę - poprosiła, jakby zapomniała jego imienia
Ustawił jej wodę i dokończył golenie, a potem wszedł do niej do wanny i przemył wodą całe ciało. Wytarł się, przetarł twarz balsamem po goleniu i wrócił do sypialni. Victoria nadal spała, ale ułożona tak, że prezentowała mu w promieniach słonecznych wszystkie powaby swojego młodego ciała, które wprost prosiło się o pieszczotę. Przysiadł na posłaniu i obserwując jej pogrążoną we śnie buzię, zaczął myśleć o dniu jutrzejszym i o czekającej go ceremonii ślubu z tą piękną, powabną, młodziutką dziewczyną, tak mu szczerze oddaną i bezgranicznie kochającą. I nagle coś go oświeciło. Uzmysłowił sobie niedorzeczną z początku myśl, dlaczego Victoria zostawiła go samego z Eleną i Mihaelą, a sama poszła spać. Było to zapewne w części podyktowane jej znużeniem i zmęczeniem, spowodowanym całodzienną krzątaniną i troską o zapewnienie całej swojej rodzinie w szerokim rozumieniu tego słowa wyżywienia i optymalnych warunków popytu w ich domu, ale nie tylko. Ta młodziutka, wrażliwa dziewczyna potraktowała ten przedostatni dzień przed ich ślubem, jako odpowiednik dnia kawalerskiego dla niego, zostawiając mu swobodę wyboru i działania. Widząc, że jest zainteresowany zabawą z jej siostrą i kuzynką, umożliwiła mu to bez cienia zazdrości czy zaborczości w odniesieniu do jego osoby, a sama poszła spać do sypialni, która widocznie budziła jeszcze w niej jakieś obawy, stąd zapalone światło lampy. Na myśl o tym poczuł ukłucie w sercu. Nigdy więcej nie postawi tej kochanej, najbliższej mu już w tej chwili istoty, w takiej sytuacji. Ogarnięty przemożnym uczuciem miłości i czułości, nie mógł oprzeć się chęci pocałowania jej słodkiej buzi. Nie zdążył. Kiedy położył się obok niej i pochylił nad nią, otworzyła oczy i widząc go, uśmiechnęła się do niego jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- Robercie, cudnie cię widzieć, mój ukochany - odezwała się i ujęła w dłonie jego twarz, składając na jego ustach tkliwy, przepełniony uczuciem pocałunek. Nie wyrobił. Coś w nim pękło, a serce stopniało mu jak wosk.
- Victorio, moja najdroższa dziewczyno, nie wyobrażasz sobie, jak strasznie cię kocham - powiedział łamiącym się ze wzruszenia głosem. Rozrzewnił się i zaczął obsypywać jej śliczną buzię najczulszymi pocałunkami, zaczynając od oczu i noska.
- Czuję to i widzę w twoich oczach mój kochany. Zawsze bądź przy mnie rano i tak mnie witaj, a będę najszczęśliwszą osobą na tym świecie - oświadczyła, patrząc na niego oczami pełnymi miłości i oddania. Kiedy zerknęła na zegar, obudziła się w niej pani domu i gospodyni.
- Robercie, wstajemy! Zobacz, która godzina - powiedziała i zsunęła się z posłania.
- Kochanie, idź wysikaj się i wróć chociaż na chwileczkę. Czekamy obaj na ciebie - poprosił, pokazując na swój sterczący drążek. Parsknęła śmiechem.
- Jesteś niewyżytym samcem, ale kocham cię za to. Zaraz wrócę - powiedziała, podeszła, mucknęła go ustami i szybko wyszła do łazienki. Położył się i założył ręce pod głowę, czekając na swoje bóstwo. Za niedługą chwilę wróciła odświeżona i pachnąca. Nie zastanawiając się wiele, okraczyła go i ująwszy wiotczejącego kutasa, kilkoma ruchami pomiziała się po szczelince, a potem dla pewności napluła sobie na dłoń i nasmarowała łeb, odzyskującemu formę w jej ręce, kutasowi. Rozgarnęła nim przesłaniające dziurkę firaneczki i wcisnęła go lekko w siebie, w potem delikatnie siadając wsunęła go w siebie dość głęboko. Kiedy poczuła odpowiednie nawilżenie zaczęła 'jazdę', po czym sięgnęła po jego ręce, jedną kładąc na piersiach, drugą na wzgórku. Poznała swoją anatomię na tyle, że zaczęła kuperkiem przyjmować różne pozycje, w których jego drążek dotykał newralgicznych punktów w jej 'studzience'. Pieszczoty prowadzone jego obydwoma rękami i jej ewolucje kuperkiem, zaczęły skutkować coraz większym podnieceniem ich obojga i zmierzaniem do zaspokojenia ich wzajemnego pożądania. Stało się to w stosunkowo krótkim czasie, pierwsza doszłą Victoria, którą do finału doprowadziła dość ostra własna 'jazda' i mocne pieszczoty Roberta. Robert natomiast mając przed oczami jej falujące w takt każdego ruchu cycki i pieszcząc zalewaną własnymi sokami cipkę, kiedy poczuł podrygi jej ciała oraz słysząc coraz głośniejsze pojękiwania czy stękania też nie wytrzymał i zalał nasieniem jej mięciutki, otulający kutasa futeralik. Po wyciszeniu emocji, oboje udali się do łazienki, tym razem pustej. Opłukali swoje ciała, ubrali dolne części ubioru i przeszli do kuchni. Przeglądneli szafki i lodówkę, aby zorientować się co będzie można podać na śniadanie dla jedenastu osób. Doszli do wniosku, że posiadają dostateczną ilość różnego rodzaju produktów, z których można przyrządzić śniadanie dla wszystkich, ale dobrze by było uzupełnić zapasy i dostarczyć świeżych wędlin, ciast, pieczywa, owoców i napojów. Ustalili więc, że Robert, Elena i Olivia zjedzą śniadanie jako pierwsi, a następnie pojadą do Carrefoura i kupią co trzeba. Victoria udała się więc na pierwsze piętro, poprosiła Elenę i Olivię o ubranie odzieży, bo po śniadaniu pojadą wspólnie z Robertem na zakupy. Wróciła do kuchni i zabrała się za przygotowanie wędlin, pieczywa i napojów, Robert natomiast zajął się przygotowaniem jajecznicy z szynką dla ich czwórki. Wyciągnął dużą teflonową patelnię, wrzucił pół kostki masła i postawił na dużym palniku kuchni gazowej, następnie przygotował 12 jaj i około 30 deka szynki. Pokroił szynkę na paski, a potem w kostkę i zapalił gaz pod patelnią. Po roztopieniu masła wrzucił na patelnię szynkę i posolił do smaku, a następnie po podsmażeniu szynki wbił zgromadzone jaja, mieszając drewnianą łyżką, aż do ścięcia białka jajek. W tym czasie Victoria przygotowała pieczywo i podgrzała w mikrofali mleko na kakao oraz wodę na herbatę. W międzyczasie w kuchni pojawiły się Elena i Olivia wyspane, wypoczęte i wyluzowane.  
- Pięknie pachnie w tej kuchni, aż ślinka cieknie - powiedziała Elena i usiadła za stołem razem z Olivią. Victoria podzieliła usmażoną przez Roberta jajecznicę na cztery porcje i nałożyła na talerzyki, stawiając je przed siostrami oraz dla siebie i Roberta. Po śniadaniu, tak jak ustalili, Robert wraz z Eleną i Olivią udali się samochodem na zakupy, a Victoria pozostała na miejscu, pełniąc honory pani domu dla pozostałych gości. Robert wraz dziewczynami dość szybko i sprawnie dokonali niezbędnych zakupów, wracając ze świeżymi dostawami jeszcze przed zakończeniem śniadania przez ostatnich gości. Przywiezione drożdżówki, ciasto i różnego rodzaju ciasteczka posłużyły gościom jako przystawka do kawy lub uzupełnienie bieżącego śniadania. Zakupione wędliny, napoje, owoce i pieczywo zostały w kuchni rozłożone do szafek i lodówki, jako zapasy na kolację i śniadanie w następnym dniu. Po śniadaniu i uporządkowaniu kuchni, wszyscy zebrali się w salonie, aby ustalić porządek dnia.
- Moje miłe panie i szwagiereczki! Jeżeli macie zamiar kupić jakieś ciuszki czy uzupełnienia do garderoby, związane z jutrzejszym ślubem, to dużo czasu nie ma. Proponuję więc wyjazd do Krakowa i rozpoczęcie od Galerii Krakowskiej. Później wchodzi w grę ul. Floriańska i okolice Głównego Rynku. Obiad zjemy gdzieś tam na mieście. Tak ja to widzę - przedstawił swoje stanowisko Robert. Poprosił, aby uzgodnili wspólne stanowisko w tej sprawie i sam przeszedł do swojego gabinetu. Włączył komputer i poprzez aplikację bankową popodnosił limity dziennych kwot do wykorzystania na dwóch posiadanych kartach bankowych zwykłych. Na złotej karcie Visa posiadał dość wysoki limit. Wrócił więc do salonu, gdzie trwało uzgadnianie poszczególnych propozycji. Wysunięto wiele różnych propozycji i przedstawiono potrzeby po polsku i po rumuńsku. Poczekał, aż uzgodnią pomiędzy sobą poglądy. W końcu Victoria przedstawiła mu wspólne stanowisko. Wszyscy jadą z nim do centrum Krakowa i na miejscu zdecydują, co ostatecznie trzeba będzie kupić. Mogli ściągnąć kierowcę busa i pojechać na dwa samochody, ale ostatecznie zdecydowano, że pojadą tramwajem. Tak będzie najwygodniej i najszybciej. Po kilkunastu minutach pokrzykiwań, chichotów i przepychanek maszerowali całą gromadką w stronę tramwaju. Robert wykupił bilet grupowy dla 20 osób w kiosku i po chwili jechali w stronę Dworca Głównego. Wysiedli przy Dworcu i ruszyli w stronę Galerii Krakowskiej. Przed wejściem do Galerii Robert zebrał całe towarzystwo, aby ustalić jak będą przemieszczać się po poszczególnych poziomach i ciągach komunikacyjnych oraz sposób porozumiewania się.  
- Mam do wszystkich następującą prośbę; Galeria jest dosyć rozległa tak w poziomie, jak i w pionie. Sklepy oraz butiki z bielizną, ciuchami damskimi i dziewczęcymi, obuwiem i wszelkiego rodzaju dodatkami rozmieszczone są na trzech poziomach, jest nas sporo i może zdarzyć się, że ktoś może zagapić się i zgubić. Musimy więc ustalić punkt czy miejsce, gdzie 'zguba' musi się udać, aby było można go 'odnaleźć'. Drugą sprawą jest płatność za zakupy. Mam przy sobie trzy karty kredytowe; dwie Visa i jedną bankową. Nie chciałbym was krępować czy ograniczać, więc proponuję, aby jedną z kart Visa z limitem 15 tysięcy zł wzięła Victoria, a drugą bankową z limitem 10 tysięcy Maria. Zapomniałem ponadto o jeszcze jednej o ważnej rzeczy; o łączności i telefonach komórkowych - Robert zwrócił się swojej gromadki, informując o możliwości zagubienia się w tak rozległym obiekcie oraz zaproponował podzielenie się na dwie grupy i dokonywania płatności dwoma kartami.
- Robert, poznaliśmy cię już na tyle dobrze i wiemy, że wierzysz nam, ufasz i chcesz dla nas jak najlepiej, ale nie oznacza to, przyjechaliśmy tu po to, aby cię zrujnować. Poza tym, wiedzieliśmy w jakim celu jedziemy do Polski i zabraliśmy, tak ja z Andrejem i dziewczynkami, jak i Violetta ze swoimi córkami, potrzebne i odpowiednie ciuchy. Odpada więc konieczność zakupu dla nas jakiś ekstra strojów na jutrzejszy dzień. Pozostaję więc tylko kwestia ubioru dla Victorii, Eleny i Olivii, ale z tego co mi wiadomo, to i tu nie ma konieczności czy przymusu. Znajdziemy coś fajnego to kupimy, nie znajdziemy, to wszystkie trzy mają co na siebie ubrać i tyle, tak jak ty to mówisz - Maria w sposób spokojny, wyważony i racjonalny sposób przedstawiła Robertowi swój punkt widzenia na kwestię przedślubnych zakupów.
- Mario, moja słodka teściowo! Pozwolisz, żebym cię już dzisiaj tak nazywał? - zapytał z uśmiechem. Kiwnęła głową i odwzajemniła jego uśmiech.
- Wolałabym na przykład; Miła Mario, czy Droga Mario. ale 'Słodka teściowo' też brzmi dobrze, więc możesz mi tak mówić - odparła wesołym głosem.
- A więc Mario, moja słodka teściowo i ty Andrei'u, mój drogi teściu, zwracam się do was z wielką prośbą; mamy jeszcze trochę czasu, więc pozwólcie mi naprawić mój drugi błąd, to jest kupić dla Mojego Słoneczka, które zechciało wyjść za mnie; odpowiedni strój, ubranie, ciuszek, który sobie wybierze i który będzie oprawą dla jej urody i piękna, ale przede wszystkim tym, w czym będzie się dobrze czuć. Mogliśmy to zrobić dużo wcześniej; na spokojnie i na czasie, ale może i lepiej będzie, jeżeli wy jej w tym pomożecie; jako mama, tata, ciocia, siostry i kuzynki, a Victoria, moje najdroższe szczęście to zaakceptuje i będzie się w tym dobrze czuć. Powtarzam, tu nie chodzi o sam wygląd, bo jej we wszystkim będzie ładnie, ale o jej samopoczucie i samoakceptację. To moja Victoria ma się w tym dobrze czuć. Ja z góry akceptuję wszystko, co ona sama zaakceptuje. Koszty nie odgrywają tu najmniejszej roli. To samo dotyczy was wszystkich. Jeżeli każde z was znajdzie coś stosownego na siebie i dla siebie, to proszę was, nie oglądajcie się na cenę. Szczęście nie ma ceny, szczególnie szczęście mojej Victorii. Jej szczęście będzie też moim szczęściem i jest dla mnie więcej warte niż te wszystkie pieniądze, które posiadam. Mój dzienny limit wydatków przekracza kwotę 50 tysięcy, ale jednym telefonem mogę go podwoić, dlatego proszę, ba, błagam was, ubierzcie moją ukochaną Victorię tak jak sobie będzie życzyć i sami siebie również, abyście ładnie wyglądali i dobrze się w tym czuli, nie oglądając się na cenę. I tyle, co chciałem powiedzieć - zakończył swój wywód i apel Robert, pod koniec już trochę łamiącym się ze wzruszenia głosem. Po jego wypowiedzi zapadła przez chwilę cisza, w końcu głos zabrała sama zainteresowana.
- Robercie, moj ukochany, wierzę, że chcesz abym była szczęśliwa i mając ciebie, na pewno będę, dlatego zrobimy tak jak mówisz, a mama, ciocia, siostry i kuzynki pomogą mi wybrać coś, co będzie i stosowne na ślub, a także będzie na mnie pasowało. Wiem, że tak samo jak i mój tato nie przepadasz za babskimi zakupami, ale proszę cię, nie odchodź i bądź z nami, a na pewno wszystko sprawnie i szybko załatwimy. Nam będzie raźniej, a poza tym nie ma tu nikogo, kto by cię nie lubił, chociaż 'lubił' to chyba za słabo powiedziane. Tak więc nie ma potrzeby, abyś nam dawał karty płatnicze, a po drugie, nikogo nie będziesz krępował, tak ty jak i tato, bo nasze cycki już dobrze znacie, a po saunie i dolne partie naszych ciał nie stanowią dla was tajemnicy. I to tyle, jak sam mówisz - powiedziała Victoria, kończąc z humorem swoją wypowiedź.
- To prowadź wodzu naszą gromadkę, abyśmy niepotrzebnie nie tracili czasu - zaapelowała do Roberta w swoim stylu Elena, kończąc temat i ucinając wszelkie dalsze dyskusje. Weszli więc całą gromadką do wnętrza, rozpoczynając wędrówkę na poziomie zerowym Galerii po sklepach czy butikach związanych z modą damską dla dorosłych i młodzieży. Robert otworzył w swojej komórce stronę związaną z Galerią Krakowską i modą damską, a potem zgodnie z informacjami o poszczególnych sklepach z modą damską na poziomie zero, zaproponował duży sklep modowy, uniwersalny dla kobiet w wieku od młodzieżowego do dojrzałego i w rozmiarach od S do XXL. Po wejściu do dużego pomieszczenia sklepowego, wypełnionego gablotami i manekinami z różnorodnymi ubiorami damskimi, prawie pustego o tej wczesnej porze dnia, ich spora gromadka została natychmiast zauważona przez personel sklepu. Podeszła do nich, młoda, budząca sympatię kobieta.
- Witam państwa serdecznie w naszym salonie. Czego państwo sobie życzą? - zapytała bezosobowo ciepłym, zachęcającym głosem.
- Witamy panią równie serdecznie i mamy wszyscy taką małą prośbę - zabrał głos Robert.
- Jutro jedna z towarzyszących mi pań bierze ślub cywilny i poszukuje na tą okazję stosownej, pasującej do jej sylwetki i aparycji sukni, stroju czy jeszcze inaczej nazwanego ubioru wraz z niezbędnymi dodatkami. Pozostałe panie, panny i panienki potrzebują dla siebie tego samego, aby stworzyć dla swojej córki, siostrzenicy, siostry i kuzynki odpowiednią oprawę. Do tego dochodzi nas dwóch mężczyzn, którzy też chętnie byśmy skorzystali z okazji kupienia czegoś stosownego dla siebie. Chcę jeszcze dodać, że nie szukamy okazji kupienia czegoś taniego czy tańszego, cena nie odgrywa tutaj najmniejszej roli, byle było to w odpowiednim gatunku, rozmiarze i fasonie zgodnym z ostatnimi trendami modowymi w tym zakresie. Czy byłaby pani uprzejma coś takiego nam polecić u siebie, a jeśli nie to, czy jest na terenie Galerii jakiś inny sklep, który mógłby zaspokoić nasze oczekiwania. Należność zostanie uregulowana Złotą kartą Visa - wyłuszczył Robert uprzejmej pani czego poszukują i oczekują. Pani cierpliwie wysłuchała jego wywodu, przeprosiła i prosząc o chwilę cierpliwości, udała się w kierunku zwróconej w ich stronę grupy osób, prawdopodobnie personelu sklepu. Po krótkiej chwili oczekiwania, pojawiła się z powrotem w towarzystwie niewiele od niej starszej, drugiej osoby, która powitała ich równie ciepło, jak poprzedniczka.  
- To jest nasza pani kierownik. Przekazałam z grubsza, czego państwo poszukują i oczekują, ale decyzję podejmie pani kierownik - powiedziała i oddaliła się do reszty personelu.
- Witamy więc panią kierownik. Czy mam powtórzyć wszystko od początku, co powiedziałem tamtej pani? - zapytał uprzejmie Robert.
- Nie ma takiej potrzeby. Czy mogę wiedzieć, która z pań bierze ślub? - zapytała pogodnym głosem.
- To ja! - odezwała się Victoria z ciepłym uśmiechem na ustach.
- A to jest mój przyszły mąż - dodała, wskazując Roberta.
- Wobec tego zapraszam państwa na zaplecze, gdzie spróbujemy po kolei uzgodnić i realizować nasze wspólne działania - zaprosiła ich pani kierownik.
- Czy mamy rozumieć, że możemy liczyć na załatwienie naszej sprawy w pani sklepie? - zapytał kurtuazyjnie Robert.  
- Myślę, że sprostamy państwa oczekiwaniom, bo mamy tutaj Galerii trzy własne sklepy, nie licząc tych zaprzyjaźnionych, więc nie powinno być problemów. Zastanawiałam się co prawda, czy nie zaproponować państwu pofatygowania się do naszego salonu firmowego na Zakopiańskiej, ale doszłam do wniosku, że powinniśmy poradzić sobie tutaj - odparła, obdarzając Roberta ciepłym uśmiechem. Po przejściu na zaplecze, usadowiła ich w fotelach ustawionych wokół ław.
- Czego państwo napiją się na początek, bo to trochę potrwa? - zapytała uprzejmie.  
- Może być kawa capuccino z ekspresu, rozpuszczalna lub po turecku, herbata, orange juice lub woda mineralna - poinformowała. Przywołała panią z personelu i poprosiła o zebranie zamówienia.
- Zaczniemy może od ubioru pani młodej. Jaki strój by panią interesował? - zapytała, podając Victorii kilka jednakowych katalogów, z których jeden zostawiła sobie, a pozostałe dwa przekazała mamie i cioci.
Po przeglądnięciu kilkunastu modeli sukienek, strojów dwuczęściowych, w tym i garsonek, Victoria zdecydowała się na błękitną sukienkę z żakardu od Armaniego, długą do kolan, z kopertowym dekoltem. Tak mama jak i ciocia zgodziły się z jej wyborem. Po dobraniu sukienki do jej wymiarów, została poproszona do przymierzalni. Dodatkowo do sukienki dobrano odpowiednią haleczkę, biustonosz i stringi oraz odpowiednie do sukienki buty; sandały na koturnie i czółenka na średniej wysokości szpilce. Dokonano niezbędnych poprawek i pozwolono pokazać się narzeczonemu oraz rodzinie. Kiedy pojawiła się przed swoimi bliskimi, oniemieli z wrażenia. Wyglądała cudownie, Sukienka podkreślała w odpowiedni sposób jej dziewczęcą sylwetkę i zewnętrzne atrybuty kobiecości, jednocześnie uzewnętrzniając jej urodę, młodość i wyczucie w zakresie gustu. Robert wstał i podszedł do niej.
- Czy moje Słoneczko czuje się dobrze w tym stroju? - zapytał ze wzruszeniem w głosie.
- Cudownie! Robercie, to jest to. Ten materiał i ten kolor śnił mi się niedawno, nie pamiętam w jakich okolicznościach, ale czułam miękkość tego materiału - odpowiedziała.  
- Wobec tego wybierz sobie jeszcze jedną sukienkę, tylko w innym kolorze - poradził jej.
Poprosiła więc o drugą sukienkę w zbliżonym fasonie w kolorze różowo-malinowym. Sympatyczna kierowniczka sklepu wraz z całym personelem wychodziła wręcz z siebie, aby dobrać odpowiednie stroje dla wszystkich, łącznie z Robertem i Andrei'em, którym dobrano odpowiednie spodnie, koszule i kamizelki, aby współgrały fasonem i kolorystycznie ze strojami Victorii i Marii. Po kilku godzinach uzgadniania, dobierania i mierzenia, cała rodzina Victorii wraz z ciotką i kuzynkami została wyekwipowana w stroje i ubiory odpowiednie do pory roku, wieku, sylwetki i okoliczności. Rodzinna gromadka rodziny Victorii i ciotki Violetty, która wraz z Robertem opuściła około ósmej dom Roberta, po czterech i pół godzinach powróciła z powrotem do domu, wynajętym ad hoc małym autobusem ze względu na bagaże, ubrana od stóp do głów przez personel jednego sklepu w Galerii Krakowskiej, a konto Roberta, który uregulował należności kartą, doliczając do ceny zakupów ekstra premie dla personelu sklepu; 300 zł dla sprzedawczyń i 500 zł dla kierowniczki zostało uszczuplone o ponad dwanaście tysiący złotych. Po wypakowaniu zakupów z autobusu i wejściu do domu, rozpoczęło się w salonie gremialne rozpakowywanie zakupów i rewia mody w wydaniu klanu rodzinnego Victorii. Robert natomiast podobnie jak w poprzednim dniu zadzwonił do hotelowej restauracji i kiedy usłyszał obcy głos kobiety, poprosił do telefonu menadżerkę restauracji. Po chwili usłyszał znajomy, ciepły głos menadżerki. Powitał ją jak dobrą znajomą i przedstawił się.
- Witam pana, panie Robercie! Stęsknił się pan za mną, tak? - powitała go żartobliwie.
- Wychodzi na to, że bardzo! - odpowiedział, dostrajając się do jej humoru.  
- To co, długi stół na 11 osób i obiad o 13.30, tak panie Robercie? - zapytała rzeczowo.
- Tak, bardzo proszę, ale już bez ustalania menu. Potrawy i napoje niech wybiorą sobie sami, nie chcę ich na siłę uszczęśliwiać - powiedział.
- I słusznie! Zapraszam więc na 13.30 - powiedziała i rozłączyła się.
Robert wrócił więc do salonu, gdzie w dalszym ciągu trwała w najlepsze rewia mody.
- Chcę poinformować naszych miłych gości, że zamówiłem obiad na 13.30, więc nie pozostało dużo czasu - zakomunikował obecnym w salonie.
- Robert, chcemy ci jeszcze raz podziękować za wszystko - odezwała się Maria, wypowiadając się w imieniu wszystkich, poza Victorią.
- A Victoria niech ci podziękuje sama, bo to ona jest sprawcą tego wszystkiego - dodała żartobliwie. Wywołana przez mamę Victoria nie zastanawiała się wiele i będąc akurat w samej halce i szpilkach, podeszła do Roberta i obejmując go obiema rękami, na oczach zgromadzonej rodziny, wbiła się wprost w niego, wsuwając nogę w jego krocze i wpijając się ustami w jego usta, zaczęła go obsypywać pełnymi pasji pocałunkami. Widać było, że jest lekko zszokowany, ale zaczął odwzajemniać jej dzikie pocałunki. Po chwili oderwała się od niego i uśmiechnęła.
- To moje podziękowanie za to, co zrobiłeś tam w Galerii - powiedziała wesołym głosem.
- I co, podobało się? - zwróciła się do obserwujących ją z lekkim niepokojem w oczach rodziców, sióstr i kuzynek.
- Pewnie, patrzyliśmy wszyscy z przerażeniem, czekając, kiedy go na naszych oczach zgwałcisz - odezwała się jak zwykle Elena.  
- Widziałam przerażoną minę taty, pewnie zastanawiał się, czy nie rzucić się na pomoc Robertowi - dodała śmiejąc się i ubarwiając humorystycznie sytuację.  
A humory dopisywały bez wyjątku wszystkim uczestnikom wycieczki do Galerii Krakowskiej.  
Jako, że do wyjścia na obiad pozostało niewiele czasu, zakończono z konieczności 'rewię' i rozpoczęto przygotowania do wyjścia, przebierając się w stosowne ciuchy czy urządzając zasadne wycieczki do łazienki. W końcu wszyscy byli gotowi do wyjścia, więc cała gromadką udali się do restauracji....cdn...

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Jake213

    Lubie te opowiadanie ale troche nuży już to Kochanie Kochany mój ukochany. Taki oficjalny styl mowy w rozmowach pomiedzy narzeczonymi i reszta drogi szwagrze itp
    Niech to złapie trochę luzu bo to aż niewygodne i mało realistyczne

    15 maj 2017

  • Użytkownik stoper

    @Jake213 a nie pomyślałeś że to przez obecność rodziców tak jest bo w rozdziałach bez rodziców było więcej luzu i mam nadzieję że jak rodzinka wyjedzie to znowu zacznie się luz blues

    15 maj 2017

  • Użytkownik franek42

    @Jake213 Muszę ci przyznać rację, bo po prostu za długo to już ciągnę. Najwyższy czas zmierzać do końca, bo miała to być krótka, w miarę zwarta opowiastka, a wyszło jak zwykle. Poza tym, nie jestem filologiem i to miała być jakaś lekka zabawa słowem, a wyszło jakieś grafomańskie, wymęczone powieścidło z podtekstem erotycznym w tle. Ale chcę to jakoś przyzwoicie zakończyć i zapomnieć. Dziękuję ci za szczerą, życzliwą ocenę. Szacun i pozdrowienia

    16 maj 2017

  • Użytkownik Dżulas

    To jest tak słodkopierdzące juz, że aż mdli. W kółko jedno i to samo.

    15 maj 2017

  • Użytkownik stoper

    @Dżulas jak się nie podoba to po co czytasz

    15 maj 2017

  • Użytkownik franek42

    @Dżulas Masz rację i już się sam ochlapałem błotem. Pozdrawiam

    16 maj 2017

  • Użytkownik Ania29

    Dorzuć jakiś seks z udziałem Andreia. Będzie ciekawiej. Pozdrawiam :sex:  :sex2:

    14 maj 2017

  • Użytkownik franco/domestico

    @Ania29 Witam i dziękuję za sugestię. Nie bardzo to widzę, ale spróbuję. Pozdrawiam

    15 maj 2017

  • Użytkownik StSzk

    Czy ja już pisałem, że to jest zaje.....fajniste? Z niecierpliwością czeka każdorazowo na następne..

    13 maj 2017

  • Użytkownik franek42

    @StSzk Witam i dziękuję. Pozdrawiam

    14 maj 2017

  • Użytkownik stoper

    super opowiadanie tylko szkoda że w ostatnim czasie tak rzadko pojawiają się nowe rozdziały ale z drugiej strony to może i lepiej bo dłużej pozostajemy z tą niewyżytą rodziną

    13 maj 2017

  • Użytkownik franek42

    @stoper Witam i dziękuję. Co do częstości, to zlituj się. Nie jestem pisarzem, ale prawie co tydzień udaje mi się wklepać ponad 40000 znaków, a przecież to tylko moja grafomańska, czy infantylna zabawa słowem. Pozdrawiam

    14 maj 2017

  • Użytkownik stoper

    @franek42 spoko wiem że to zajmuje czas dlatego nie mam pretensji

    14 maj 2017

  • Użytkownik Robert72

    Chciał bym już następnej części, dla mnie super.

    13 maj 2017

  • Użytkownik franek42

    @Robert72 Witam i dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam

    14 maj 2017