Materiał zarchiwizowany.

Olivia, Victoria II - cz. XXVII

Może nie do końca było tak, jak się początkowo wydawało, bo Robert słysząc krzyk Kasi, faktycznie przestał udawać, że śpi. Poderwał się z posłania i usiadł, rozglądając się i nasłuchując, czy ktoś nie wpadnie do sypialni, zobaczyć, co się dzieje. Odwrócił się i zaświecił stojącą obok łóżka lampę.
- Kasiu! Obudziłaś chyba wszystkich w domu i co najmniej na pół kilometra od domu - odezwał się spokojnym głosem, widząc wpatrzone w siebie oczy Victorii i Kaśki.
- Przepraszam was! Starałam się powstrzymać od krzyku, ale nie dałam rady. To był wulkan doznań i nie zapanowałam nad sobą - powiedziała płaczliwym głosem Kasia, zwracając się tak do Roberta jak i Victorii.
- Domyślam się! Musiał to być bardzo duży wulkan, bo krzyczałaś, jakby cię dosięgła i zalała rozżarzona lawa z tego wulkanu - Victoria nie mogła powstrzymać się od śmiechu, ale i od sarkazmu.
- Co będzie, jak wejdą teraz twoi rodzice? Co im powiemy? Że przyśniła ci się Baba Jaga i wkładała cię do pieca? - Robert mimo powagi sytuacji, też nie tracił poczucia humoru.
           Mieli jednak szczęście, bo duża ilość grubych tkanin we wnętrzu i zamknięte drzwi sypialni dość skutecznie wytłumiły krzyk Kaśki, więc we drzwiach nie pojawiło się żadne z jej rodziców, ani też żaden niepożądany czy zaniepokojony wrzaskami w sypialni gość.  
- I co teraz? Zostałam brutalnie obudzona krzykiem Kasi i wybita ze snu. Teraz na pewno nie zasnę, jeżeli mnie ktoś nie popieści i nie przytuli - odezwała się żartobliwie Victoria, udając rozżalenie i domagając się przytulenia czy ponownego ukołysania do snu.  
          Kasia słysząc ich żartobliwe wypowiedzi, wypowiadane bez emocji i bez złości, zrozumiała, że nie gniewają się na nią za jej zachowanie i wrzaski. Obróciła się w stronę Victorii i bez słowa pochyliła się nad nią, obsypując jej buzię pocałunkami w podziękowaniu za to, że pozwoliła jej spać razem z nimi. Potem to samo powtórzyła z Robertem, pewnie za to, że 'we śnie' pozwolił jej dotykać się i manipulować jego ręką.  
- A mogę zostać z wami i patrzeć jak się kochacie? - wypaliła, kiedy przyjęli w naturalny sposób jej podziękowania. Oboje popatrzyli na nią i wymienili spojrzenia pomiędzy sobą.
- No cóż! Pewne granice zostały już przez ciebie Kasiu przekroczone, więc nie mam zamiaru udawać, że w jakiś tam sposób krępuję się wobec ciebie - oświadczył Robert, bo rzeczywiście obecność Kaśki w sypialni i na ich łóżku stała się już dla niego niejako normalna i naturalna.
- Dla mnie też jest to do przyjęcia, bo tak jak powiedziałaś, byłabym hipokrytką, traktując cię inaczej niż moją siostrę Olivię. Jestem więcej niż pewna, że wiesz już o tym, że Olivia dość  często sypia z nami i jej obecność nie przeszkadza ani mnie ani Robertowi.  Kochamy się bez skrępowania przy niej, więc pewnie przeżyjemy i twoją obecność - Victoria z właściwą sobie szczerością i bez hipokryzji też nie miała zamiaru udawać przed Kaśką, że jej obecność w czymś jej przeszkadza, po tym co je połączyło i sprawiło im obopólną przyjemność.  
          Nie pomyliła się. Kasia wiedziała o Olivii i o tym, że Robert posuwa ją w obecności Victorii. Tym samym Victoria wytrąciła Kasi z ręki jej potencjalny argument, którego zamierzała użyć w przypadku, gdyby nie zgodzili się na jej obecność w trakcie ich bzykania się. Słysząc ich wypowiedzi Kasia nie czekała na dalszy rozwój sytuacji, tylko błyskawicznie przesunęła się poza Victorię i kiedy ta przesunęła się w stronę Roberta, robiąc   jej miejsce, zajęła jej pozycję na łożu.    
          Robert po żartobliwych słowach Victorii też nie zwlekał z przytulaniem czy usypianiem swojej żony. Chciał ją jak najszybciej zadowolić i zaspokoić, aby później móc chociaż trochę przespać się. Pochylił się więc i rozpoczął zabawę od pocałunków. Victoria ujęła więc jego twarz i zamieniła jego czułe, słodkie całusy na pełne pasji, mocne pocałunki z języczkiem. Omal go nie udusiła, kiedy sięgnęła językiem głęboko do jego gardła, dławiąc dostęp powietrza. Tego się nie spodziewał. Poderwał głowę, z trudem łapiąc powietrze. Victoria, którą cała sytuacja mocno nakręciła i podnieciła, zdała sobie sprawę, że zupełnie zaskoczyła Roberta swoją gwałtownością.  
- Bierz mnie mój mężu, mocno i zdecydowanie! - poprosiła chrapliwie, bo faktycznie cała sytuacja z Kaśką, a potem pocałunki Roberta wywołały w niej prawdziwą chcicę i pragnienie mocnych wrażeń. Robert też to wyczuł po jej zachowaniu. Zsunął się z łoża i przyciągnął ją  do tylnej krawędzi, unosząc jej nogi do góry i opierając na swoich ramionach. Przesmarował kutasa i powolnym ruchem wprowadził do jej szparki. Westchnęła z zadowolenia, kiedy poczuła jak zagłębia się w nią głęboko. O to jej chodziło.
- A teraz pieprz mnie jak sukę! Szybko i mocno! - usłyszał słowa, o które jej nie podejrzewał.  
- Jak sobie życzysz kochanie! - odpowiedział i zgodnie z jej życzeniem zaczął posuwać ją jak automat, szybkimi, głębokimi pchnięciami dobijając do jej pośladków i wycofując się na granicę wyjścia z jej cipki.  
          Mlaski ich ciał oraz jęki czy stękania Victorii zlały się prawie w jeden odgłos. Kaśka, która przez chwilę zajmowała się piersiami Victorii, obserwowała ich zmagania jak zaczarowana. W końcu nie wytrzymała i przesunęła się w stronę pośladków Victorii, opuszczając nogi na dywan, leżący z tyłu łoża. W półleżącej pozycji jedną ręką zaczęła pieścić cipkę, a właściwie łechtaczkę Victorii, a drugą tarmosić swoją cipkę.  
          Robert grzmocący brutalnie Victorię, zgodnie zresztą z jej życzeniem, podniecony dodatkowo widokiem masturbującej się Kaśki, nie wytrzymał i trysnął lawą nasienia w cipkę Victorii. Wyczuła to i wywołało to w niej wprost euforię, spowodowaną  podnieceniem czy doznaniami, tak fizycznymi jak i wzrokowymi.  
          Widząc jak Kaśka maltretuje swoją cipkę i czując jęj rękę na swojej, penetrowana przy tym intensywnie  kutasem Roberta, dochodziła, kiedy poczuła uderzenie nasienia w cipce. W tym momencie pojawiło się mrowienie, skurcze w pochwie i dreszcze. Zadrżała i z ust wydobył się głośny jęk, kiedy nastąpiła eksplozja orgazmu. Odleciała, nieruchomiejąc na chwilę. Kiedy ocknęła się, poczuła się wyluzowana i zrelaksowana.  
          Kutas Roberta tymczasem zrejterował z jej cipki, przyjmując postać spoczynkową. Zorientowała się, że Kaśka nadal morduje się, chcąc również doprowadzić się do zaspokojenia, a z jej cipki za chwilę zacznie wyciekać to, co Robert w nią wpompował.
Zacisnęła rękę na sromie, zamykając ujście szparki i poderwała się z posłania.
- Robercie, pomóż Kasi, bo strasznie się morduje sama, a ja muszę do łazienki - rzuciła na odchodnym i zniknęła w łazience.  
          Robert zobaczył prawie błaganie w oczach Kasi, która faktycznie chciała doprowadzić się do zaspokojenia, ale onieśmielona, nie chciała go prosić o ponowną pomoc. Żal mu się zrobiło tego dziewczątka, które okazywało mu dotychczas dużo serca, traktując go zawsze jako najbliższą osobę czy idola. Przysiadł koło niej i położył rękę na jej kroczu.
- Mam ci pomóc, czy tylko obserwować, jak się zaspokajasz? - zwrócił się do Kasi.
- A mogę cię potrzymać za tego tam na dole? - zapytała nieśmiało.
- Pewnie, tylko sama widzisz, co z niego zostało! - odpowiedział ze śmiechem. Jeszcze nie skończył, a Kaśka już obejmowała jego kutasa ręką. Wbrew temu co mówił, kutas w jej ręce  zaczął natychmiast rosnąć, by za chwilę przyjąć postawę gotowości.  
- I co teraz? - zapytał, widząc, że Kasia o czymś intensywnie myśli.  
- A możesz położyć się i pozwolić mi pobawić się tym twoim drążkiem - zapytała nieśmiało. Zauważył, że zwracając się do niego, Kasia nie używa już słowa 'wujku', tylko traktuje go bezosobowo. Widocznie w zaistniałej sytuacji słowo 'wujku' wydawało się jej niezbyt stosowne, tak samo jak zwracanie się do niego bezpośrednio po imieniu.
- Kasiu, może teraz, kiedy nasze relacje są takie jakie są, jak jesteśmy sami, zwracaj się do mnie po imieniu, bo widzę, że masz z tym problem - próbował przełamać w niej opory czy nieśmiałość w przyjęciu bezpośredniej formy w ich obecnych, wzajemnych relacjach.  
- Dobrze że o tym pomyślałeś, bo nie bardzo wiedziałam, jak mam się teraz do ciebie zwracać i prawdę mówiąc, męczyło mnie to niesamowicie. Teraz też nie wiem, czy przejdzie mi przez gardło, zwracać się do ciebie 'per Robercie' - powiedziała, będąc mu wdzięczna, że poruszył ten temat i zaproponował bezpośrednią formę.
- Będzie dobrze! Kiedy jesteśmy sami, możesz śmiało mówić mi przez 'ty'. Musimy też coś wymyślić, aby to stało czymś normalnym również przy twoich rodzicach czy mojej żonie, bo przecież taka forma jest powszechnie przyjęta, a i ja nie czuję się jeszcze taki stary, abyś mi nie mogła mówić przez 'ty' - Robert w dość swobodnej formie przedstawił chrześniaczce swoje zdanie na temat bezpośredniości w obecnych relacjach pomiędzy nimi.  
- Pozwoliłeś i pozwalasz mi na wiele Robercie, więc co by się stało, gdybym nadziała się teraz na ten twój drążek? - Kaśka na zasadzie 'kucia żelaza, póki gorące', ośmielona jego słowami, uznała, że będąc dość dobrze do niej usposobiony, Robert może zgodzić się również i na bzykanie się z nią. Roberta prawie zamurowało. Tak to jest. Daj komuś palec, to zechce całą rękę - pomyślał bez złości czy emocji, bo w gruncie rzeczy lubił Kaśkę.
- Kasiu, wybacz, ale to niemożliwe. Victoria wychodząc, nie powiedziała 'przeleć Kasię' tylko prosiła, abym ci pomógł w twoich zmaganiach ze sobą. Nie chcę i nie mogę zdradzać z tobą swojej żony - Robert próbował wyjaśnić Kaśce, dlaczego nie może się zgodzić na bzykanie  się z nią podczas nieobecności Victorii.  
- Pomoc może być udzielana w różnej formie. Victoria wcale nie określała, że jak mnie bzykniesz, to będzie to zdrada - Kaśka wcale nie zraziła się jego stanowczymi słowami i odmową kochania się z nią, próbując interpretować zgodę Victorii na pomoc w jej samo-zaspokajaniu się po swojemu. Dalej nie musieli roztrząsać już tego tematu, bo w sypialni pojawiła się Victoria. Zobaczyła jak Kaśka dzierży w ręku kutasa, leżącego na wznak Roberta i oczekiwanie czy zawód w jej oczach.
- O czym tak rozprawiacie gołąbeczki? Pomogłeś Kasi, tak jak prosiłam Robercie? Chyba raczej nie, bo widzę w jej spojrzeniu żal i rozczarowanie, zamiast luzu i zadowolenia - Victoria bez owijania w bawełnę wyraziła swoją opinię co do stanu i zachowania się Kasi.
Milczeli oboje, więc Victoria wymieniła kolejno spojrzenia tak z Robertem, jak i Kasią.
- Pokłóciliście się czy co? Macie miny, jakbyście się dąsali na siebie? Kasiu, Robercie, możecie mi powiedzieć, o co chodzi? - Victoria nie odpuszczała, bo i sama czuła się winna, a nie wiedziała, co jest grane.
- Masz rację! Kasia chyba dąsa się na mnie, że nie zgodziłem się zdradzić z nią ciebie? Prawda Kasiu, jest tak? - Robert uznał, że nie ma co ukrywać przed żoną tego, czego żądała od niego Kaśka.  
- Zdradzić mnie z nią? Masz na myśli, że nie przeleciałeś jej, bo nie chciałeś zdradzić mnie? - Victoria omal się nie roześmiała, chociaż wstrzemięźliwość Roberta jej zaimponowała.
- Przecież sama cię o to prosiłam! Żebyś jej pomógł! To jaka to byłaby zdrada, jeżeli sama ci to proponowałam? Przecież Kaśka wprost sika po nogach z chcicy, żebyś ją przeleciał. Cnoty jej już nie zabierzesz, bo jej nie ma, jest w okresie bezpiecznym, więc w czym rzecz? Postawiła ci kutasa i trzyma go, żebyś jej nie uciekł. A ja naiwna sądziłam, że łatwiej będzie ci bzyknąć ją, kiedy mnie nie będzie - Victoria wyluzowana i niemal rozbawiona, wpychała wręcz Kaśkę w objęcia swojego męża, pewnie sama nie bardzo wiedząc, dlaczego to robi.  
- I co? Długo jeszcze będziecie się tak czaić przed sobą i przede mną? Kasiu, trzymasz konika Roberta w ręku, więc wskakuj na niego i jazda. Poczuj w końcu prawdziwego kutasa w sobie - Victoria bez skrupułów podpowiedziała Kasi, co ma robić z kutasem, którego trzyma w ręku. Ta momentalnie to wykorzystała i zgodnie ze słowami Victorii, okraczyła Roberta i przykucnęła. Pochwyciła ponownie kutasa i nakierowała na swoją szparkę, przysiadając.
- Nie spiesz się tak. Nasmaruj go albo w swojej szparce, albo śliną - instruowała Kaśkę. Robert słysząc słowa Victorii i jej polecenia dla Kasi, zachowywał się tak, jakby to nie o niego chodziło. Kutas trzymany ręką nastolatki i widok jej małej, owłosionej i otwartej lekko cipki, powodowały, że jego kutas cały czas trzymał formę.  
          Victoria natomiast widząc niejaką nieporadność w zachowaniu Kaśki, która cała drżała na myśl, że za chwilę nadzieje się na kutasa Roberta, uznała, ze musi jej pomóc. Przybliżyła się więc do nich i usiadła obok. Przeciągnęła dłonią po sromie Kaśki i wyczuła, że jest napalona i wręcz mokra. Jedną ręka podłożyła więc pod pośladek dziewczyny, a drugą objęła kutasa. Kiedy Kaśka uniosła lekko tyłek, przeciągnęła kutasem po jej sromie, nawilżając główkę i nakierowała go na jej szparkę.
- Teraz podeprzyj się rękami, abyś miała swobodę działania tyłkiem i wolno przysiadaj w ten sposób, abyście oboje nie czuli bólu - powiedziała, cały czas kontrolując ruchy tyłka Kasi.      
          Kaśka w końcu połapała się w czym rzecz i że pośpiech wskazany jest raczej przy łapaniu pcheł, a nie przy pierwszym, prawdziwym stosunku. Zaczęła więc wolno przysiadać, czując jak sztywny, pokaźny kutas Roberta przedziera się przez jej ciasną cipkę i zagłębia się w nią coraz bardziej. Zrozumiała też, że gdyby nie słowa i porady Victorii, jej pierwszy kontakt z dużym kutasem Roberta, odczułaby bardzo boleśnie, gdyby spróbowała szybciej przysiadać i wprowadzać go w siebie, pomimo tego, że błony pozbyła się już dawno.  
          W końcu powolnymi ruchami wchłonęła kutasa do końca. Czuła go bardzo głęboko i jego każdy nawet najmniejszy ruch w cipce. Victoria obserwowała jej reakcję i widziała, jak bardzo przeżywa to, co się dzieje i jej niewątpliwe zadowolenie na twarzy.  
- Teraz wolno podnoś tyłek i kiedy wysuniesz się na granicę wyjścia kutasa ze szparki, ponownie przysiadaj i nie spiesz się. Twoja cipka musi się stopniowo przyzwyczaić do kutasa. Dopiero kiedy poczujesz, że zrobiło się luźniej w twojej cipce, możesz przyspieszyć 'jazdę' czyli ruchy tyłka i suwanie cipką po kutasie dla waszej obopólnej przyjemności - zakończyła swoją wypowiedź Victoria.  
- Ale jazda! Miałaś rację Victorio! Gdyby nie ty, Robert pewnie nigdy nie zdobyłby się na to, żeby mnie przelecieć - Kaśka zaczęła zachowywać się jak kochanka i stara przyjaciółka tak Victorii, jak i Roberta. Obie usłyszały jego cichy śmiech.  
          Trudno było dziwić mu się, kiedy własna żona  potraktowała i wykorzystała go dość przedmiotowo, wpychając go wprost w objęcia chrześniaczki. Spełniła w ten sposób niejako jej zachciankę, a do tego później jak wytrawna i doświadczona wyjadaczka seksualna, niemal rajfurka, instruowała ją i kontrolowała jej zachowanie w trakcie stosunku z Robertem.  
          Ośmieliła w ten sposób Kaśkę do tego stopnia, że ta potem bez żadnych skrupułów i zahamowań odezwała się w sposób zuchwały czy nawet bezczelny, komentując całe zdarzenie z poufałością, której poprzednio nie okazywała. Zdziwiło to zarówno Roberta jak i Victorię. Popatrzyli na siebie, a Kaśka niezrażona ich milczeniem, robiła dalej swoje.  
          Była bystra i pojętna, więc dość szybko opanowała arkana sztuki miłosnej przy  stosunku seksualnym z mężczyzną i to w pozycji, w której dominującym jest dziewczyna czy kobieta. Była gibka i wygimnastykowana, więc podpierając się rękami i mając dużą swobodę ruchów tyłka, zaczęła wyczuwać w jakiej pozycji i pod jakim kątem nabijać się na kutasa, aby czerpać z tego jak najwięcej doznań i  przyjemności. Nabierając coraz większej wprawy, zaczęła przyspieszać i wzmacniać swoje ruchy, jak prawdziwa 'amazonka seksualna', dysząc przy tym i pojękując coraz głośniej.  
          W końcu jej zmagania odniosły właściwy skutek, bo zajęczała bardzo głośno i żałośnie, przysiadając dość gwałtownie, tak że obok przyjemności pojawił się i ból. Ale był to już finał jej zmagań, bo bez żadnej dodatkowej podniety i pomocy ze strony Roberta czy Victorii doprowadziła się do mocnego orgazmu, który ją zupełnie obezwładnił. Opadła na ciało Roberta, przeżywając swój pierwszy orgazm, wywołany nie masturbacją a kutasem. Robert gładząc jej plecy, wyciszał jej ciało, wstrząsane doznaniami i emocjami.  
          Kiedy ocknęła się, w dalszym ciągu leżała na Robercie, a że kutas Roberta opuścił jej cipkę, więc przesunęła się w stronę buzi Roberta i w swoim stylu obcałowała ją buziakami, podobnie jak robiła to z nim poprzednio, kiedy siadywała mu na kolanach i bez skrepowania obcałowywała jego buzię w obecności rodziców. Nikt nie robił z tego problemu, bo odkąd pamiętali, był to jej zwykły rytuał wobec kochanego, ulubionego wujka i ojca chrzestnego, na które Robert zgadzał się i chyba czerpał też trochę przyjemności. Teraz sytuacja uległa diametralnej zmianie. Kasia buziakami dziękowała Robertowi nie jako jego chrześniaczka, ale kochanka. z którym co tylko odbyła seks. Potem zsunęła się i przesunęła się za niego, na swoją poprzednią pozycję. Robert przesunął się w stronę żony.  
          Oboje z Victorią zdawali sobie sprawę, że nic już nie będzie takie same jak poprzednio. Kaśka, jego chrześniaczka dopięła swego i doprowadziła do tego, że Robert ją posiadł, a właściwie to ona dosiadła jego z niejaką pomocą Victorii. Dla Roberta, który po śmierci własnej córki traktował Kasię prawie jak córkę, nie była to komfortowa sytuacja.  
          Kaśka natomiast była zadowolona z tego co się wydarzyło, bo tak naprawdę nigdy nie traktowała Roberta w kategoriach rodzinnych, zwłaszcza w okresie dojrzewania. Był przyjacielem jej rodziców i jej ojcem chrzestnym, więc widywała go często i początkowo rzeczywiście był dla niej wujkiem i po rodzicach najbliższą osobą, prawie rodziną. Robert  rozpieszczał ją, kiedy była dzieckiem i wtedy korzystała z tego, że był jej ojcem chrzestnym. Swoich rodziców i brata kochała, ale jego darzyła szczerym uczuciem dziecka, a przy tym  dużo większym zaufaniem niż własnego ojca.  
          Dlaczego tak się działo? Po prostu Robert po stracie córki okazywał Kasi dużo więcej uczucia i  serdeczności niż jej własny ojciec. Co prawda, Kazimierz był dobrym ojcem i niewątpliwie bardzo Kasię kochał,  podobnie jak większość ojców swoje córki. Było tylko jedno ale. Nie posiadając w sobie zbyt wiele wrodzonej wrażliwości czy wylewności, był raczej szorstki w obyciu i nie potrafił okazać córce, jak bardzo ją kocha, w przeciwieństwie do Roberta, z którego serdeczność i wrażliwość wprost wylewała się w bezpośrednim zachowaniu, kontaktach czy w relacjach ze swoją chrzestną córką.
          To wszystko spowodowało, że wraz z upływem czasu, Kasia dorastając, zaczęła darzyć Roberta uczuciami coraz mniej dziecinnymi czy rodzinnymi. Kiedy w okresie dojrzewania do głosu doszły hormony, Kaśka zaczęła widzieć w Robercie coraz mniej wujka i ojca chrzestnego, a coraz więcej przystojnego mężczyznę, wręcz idola, któremu do pięt nie dorastali jej rówieśnicy czy nieco od niej starsi chłopcy, koledzy brata Juliana.  
          Jedynym mankamentem jaki w nim widziała i z czym nie mogła się pogodzić, było to, że kiedy ona wprost wychodziła ze skóry, aby zwrócić uwagę Roberta na siebie i uzmysłowić mu, że nie jest już dzieckiem i staje się dorastającą dziewczyną, to Robert jakby na przekór jej wciąż widział w niej dziecko i ulubioną chrzestną córkę. Być może dlatego, że przypominała mu jego nieżyjącą córkę, której bardzo mu brakowało.
          Teraz po tym wszystkim, co się wydarzyło, Robert borykał się wewnętrznie z niezbyt przyjemnymi myślami na ten temat, mając przy tym mieszane uczucia co do seksu ze swoją chrześniaczką, ale przede wszystkim poczuł się znużony i senny. Victoria dostrzegła jego niewesołą minę i zmęczenie.  
          Też zdała sobie sprawę, że cielesny kontakt z Kaśką na pewno nie sprawił Robertowi frajdy czy przyjemności. A przecież sama to sprowokowała, omotana przez Kaśkę i na myśl o tym, jej też zrobiło się nieprzyjemnie. Cóż, stało się i nic już tego nie zmieni czy odwróci. Też poczuła zmęczenie, więc uznała, że nie ma co dalej roztrząsać i zastanawiać się na tym tematem. Wszystko co można teraz zrobić, to przespać się. Być może sen okaże się skutecznym lekiem i jutrzejszy dzień będzie znacznie weselszy niż obecna późna pora.
          Jak pomyślała, tak zrobiła. Przysunęła się do Roberta, dała mu ponownego buziaka na dobranoc i przytuliła się do niego. Kaśka leżąca przy jego drugim boku zrobiła to samo i po chwili całą trójkę zmorzył zdrowy, relaksujący sen.  …cdn…

2 komentarze

 
  • Użytkownik Robert72

    Dla mnie super. Tak myślę że Robert musi utemperować Kaśkę. :bravo:

    14 paź 2018

  • Użytkownik franek42

    @Robert72 Witam po dłuższej przerwie. Za post dziękuję i pozdrawiam

    16 paź 2018

  • Użytkownik Robert72

    @franek42 Co drugi dzień sprawdzam czy nas obdarowałeś swini dziełami. Pozdrawiam serdecznie.

    16 paź 2018

  • Użytkownik PoProstuJa

    Codziennie sprawdzam stronę czy może pojawiły się jakieś nowe opowiadania które są po prostu wspaniałe. Pozdrawiam cieplutko

    11 paź 2018

  • Użytkownik franek42

    @PoProstuJa Witam. Ja ciebie też. A za post dziękuję, jak i za wszystkie miłe słowa

    11 paź 2018