Materiał zarchiwizowany.

Olivia, Victoria II - cz. XXIII

Widząc po powrocie do sypialni, że Victoria jest wyluzowana i promienieje radością, przysiadł obok niej i w swoim zwyczaju zaczął celebrować wycieranie, zalanej jego nasieniem cipki, pochylając się od czasu do czasu, całując przy tym cipkę i okolice łechtaczki.  
- Kochany mój, mam nadzieję, że w którymś momencie będziemy mieli to szczęście i poczniemy to wymarzone przeze mnie dziecko - powiedziała i usiadła obok niego, odbierając mu ręcznik. Przytuliła się do niego i dziękowała całusami za doznania, które jej zafundował.
- Koniecznie chcesz mnie czy nas ponownie podniecić? - zapytała kokieteryjnie.  
          Robert odpowiedział jej miną i gestem, że nie miałby nic przeciw temu, bo wyglądała tak kusząco, że ponownie jej zapragnął. Zobaczyła to w jego oczach.
- Też nie miałabym nic przeciwko temu, ale teraz nie dam rady. Czuję się strasznie wymaglowana i gdyby doszło do powtórki, pewnie nie ustałabym na nogach - powiedziała zgodnie z prawdą, bo intensywne doznania, które przeżyła, kosztowały ją sporo energii.  
- Masz rację kochanie, przed nami całe życie, więc nie musimy się, aż tak bardzo spieszyć - przyznał jej rację, bo wiedział już z autopsji, że Victoria w każde ich zbliżenie wkłada nie tylko wiele uczucia, ale i energii.  
          Świadczyło to o tym, jak bardzo go kocha i angażuje się, żeby był z niej zadowolony. Przytulił ją do siebie jak najdroższy skarb, całując każdy skrawek jej buzi i okolic; uszu, szyi, barku.  
- Robercie, wspomniałeś coś o naszym wyjeździe w dniu dzisiejszym, możesz oświecić swoją żonę, kiedy byśmy mieli wyjechać i gdzie? - zapytała w trakcie wymiany pocałunków.
- To zależy również od ciebie kochanie. Cel naszego przyjazdu został zrealizowany, więc możemy wyjechać i jechać gdzie nam się podoba, ale możemy też pozostać tu dłużej, jeżeli wyrazisz taką ochotę. Możemy to ustalić we dwoje lub załatwić to w sposób demokratyczny. Jest nas pięcioro, więc możemy zagłosować i przyjąć za wiążący wynik głosowania; za wyjazdem i za pozostaniem - Robert nie chciał narzucać swojej woli tak Victorii jak i pozostałym dziewczynom, co do ponownego wyjazdu lub pozostania w ich domu, w Krakowie.  
          Victoria podziękowała mu soczystym buziakiem za takie postawienie sprawy.
- Nie wiem, czy zwróciłeś Robercie uwagę, że Mihaela chyba rozważa pozostanie w Krakowie? Coś wydaje mi się, że między nią a Rafałem wyraźnie zaiskrzyło. Czyżby kolejna Rumunka zamierzała związać swoje życie z Polakiem? - głośno zastanawiała się, ale w jej głosie przebijał się wyraźnie pogodny, prawie radosny ton.
- Być może w tej chwili jest to typowe gdybanie na zasadzie; co by było, gdyby? ale osobiście nie miałbym nic przeciw temu. Mihaela jest prawie twoją rówieśnicą, a Rafał jest niewiele młodszy ode mnie, więc bylibyśmy dwoma blisko ze sobą związanymi parami w podobnym wieku - odparł Robert, dostrajając się do jej tonu.
- To byłoby rewelacyjne! Ma to jednak jedną podstawową wadę; nie moglibyśmy nigdzie wspólnie wyjeżdżać, bo zgodnie z podziałem waszych ról i obowiązków w firmie, jeden z was musiałby zostać w firmie, żeby ten drugi mógł wyjechać - przedstawiła Victoria swój punkt widzenia w zakresie wzajemnych relacji oraz obowiązków Roberta i Rafała w firmie.  
- Może nie do końca musiałoby to odbywać się w ten sposób, ale o tym będziemy decydować, kiedy to zaiskrzenie zmaterializuje się. Rafał jest bardziej poobijany ode mnie, bardziej pragmatyczny i ostrożny, więc nie wiadomo czy podejmie to wyzwanie, tak jak ja. Jest jednak dobrym, porządnym człowiekiem i może być dobrym mężem, jeżeli zdecyduje się być z tą drugą osoba - Robert określił sposób bycia, przeżycia oraz zalety swojego przyjaciela i zastępcy; Rafała.
- A to poobijanie, to było skrzywdzenie go przez kobietę, przyjaciela, czy zaufaną osobę - Victoria domyśliła się, że Rafała skrzywdził ktoś, komu zaufał.
- To była moja siostra. A pomagał jej mój brat - Victoria zobaczyła, że Robert wspominając tamto zdarzenie, zmienił wyraz twarzy na poważny, a właściwie smutny.  
- To dlatego odciąłeś się od rodziny. To było coś poważnego, tak? - zapytała cichym głosem.
- To dłuższa historia z okresu po ukończeniu studiów, więc nie wiem, czy jest na tyle interesująca, aby ci ją opowiadać? - Robert nie był do końca przekonany, czy szczegóły jego życia związane z poznaniem Rafała i jego związki z jego własną rodziną będą dla Victorii dość interesujące, aby go wysłuchała.
- Robercie, chyba żartujesz! Tym bardziej teraz, kiedy chodzi o ciebie, Rafała i twoje rodzeństwo - Victoria nie ukrywała, że nie tylko jest zainteresowana, ale wręcz zaciekawiona czy zaintrygowana.
- Tak jak mówiłem wtedy w Tinca, po śmierci rodziców zostaliśmy umieszczeni w domach dziecka - rozpoczął Robert swoją opowieść.
- Dziwnym trafem ja zostałem oddzielony i umieszczony w innym domu, niż pozostałe rodzeństwo, z czego właściwie byłem zadowolony, bo jeszcze za życia rodziców nie pasowałem do nich. Bardzo różniliśmy się i chyba to powodowało, że nie przepadaliśmy za sobą. Oni nie przepadali za nauką, a ja wprost przeciwnie, wszystko mnie interesowało i lubiłem szkołę, a także lubiłem się uczyć, co moje rodzeństwo strasznie drażniło - Robert zamilkł na chwilę, jakby przeżywał to od nowa.
- Według nich byłem odmieńcem i trudno mi o tym mówić, ale chyba podejrzewali, że być może nasza mama nie do końca była wierna naszemu ojcu. Nawet gdyby to było prawdą, to ojciec nigdy nie dał mi odczuć, że mogłem nie być jego synem, a żadne z rodziców nawet w obliczu śmierci nie zająknęło się, że mogłem mieć innego ojca. Ale moje siostry i bracia wiedzieli swoje,  traktując mnie jak odszczepieńca i kiedy ja uczyłem się, chcąc zdobyć konkretny zawód i usamodzielnić się, moje rodzeństwo z trudem przechodziło poszczególne szczeble edukacji - Robert ponownie przerwał i spojrzał w oczy Victorii.
- Chcesz słuchać dalej czy może na dziś na tym poprzestaniemy, a dokończymy w bardziej sprzyjającej porze? - zwrócił się do Victorii, która zasłuchana, nie spuszczała z niego wzroku.
- Wiesz co? Zmieniłam jednak zdanie na temat seksu, bo widzę, że przytłoczyło cię to wszystko. Co powiesz na ponowne małe co nieco? - zwróciła się do męża. Roześmiał się, a Victoria mu zawtórowała.
- A co z twoimi nogami? - zapytał, podtrzymując nadal wesoły ton i nastrój.
- Nie rozumiem! O czym ty mówisz? Jeżeli chodzi o moje nogi, to wtedy idą na bok - odpowiedziała żartobliwie.  
- Musimy to sprawdzić, czy faktycznie? - podtrzymał jej ton, a potem ujął jej twarz i przylgnął ustami do jej ust. Położyła się i pociągnęła go na siebie, rozsuwając szeroko nogi. Wsparł się na rękach i odwracając głowę do tyłu, spojrzał na jej nogi.
- Mówiłam, że idą na bok! - Victoria potwierdziła swoje wcześniejsze słowa, przyciągając go do siebie. Rozpoczęli zabawę od przytulania się i pełnych uczucia pocałunków z języczkiem.           W trakcie pocałunków Victoria zasygnalizowała mu, że jej piersi również domagają się pieszczot, więc przesunął się w dół i zajął się jej dorodnymi cyckami, które zadziornie sterczały do góry, prosząc o pieszczotę. Pomagając sobie dłońmi, lizał, ssał i masował na przemian to jedną to drugą półkulę wraz z sutkami, reagując na odgłosy, które wydawała w postaci mruczenia czy posykiwania.  
          W pewnym momencie zaczęła spychać jego głowę w dół, dając mu do zrozumienia, że teraz kolej na dolne partie jej ciała i cipkę. Liżąc i podszczypując wargami skórę, przesuwał się wolno w stronę przystrzyżonej czuprynki, pokrywającej wzgórek i jego okolice. Robert lubił tę jej czuprynkę, która go niezmiernie rajcowała, wbrew powszechnej obecnie wśród kobiet tendencji golenia czy depilowania tych rejonów swojego ciała.                 
          Był niejako tradycjonalistą w tym zakresie, wychodząc z założenia, że natura obdarzając tak kobiety, jak i mężczyzn owłosieniem krocza, miała w tym określony cel; zapewnić skórze dopływ powietrza oraz tworzyć swoistą poduszkę izolacyjną, ograniczającą  podrażnienia, wywoływane poceniem się i przyleganiem tkaniny majtek do gołej skóry.  
          Myślący zdroworozsądkowo lekarze, nie tylko ginekolodzy wypowiadający się w mediach, kierujących się właśnie tymi powodami, wręcz nie zalecali swoim pacjentkom depilacji czy golenia tych części ciała, ale była też duża grupa lekarzy, zwolenników usuwania owłosienia z krocza czy pach, motywujących to łatwiejszym utrzymaniem higieny osobistej tych rejonów ludzkiego ciała. Prawda jak zwykle leżała pewnie gdzieś pośrodku.  
          Victoria i jej siostry miały to szczęście, że ich matka preferowała owłosienie na cipce, oczywiście lekko przystrzyżone, tak, aby nie eksponować włosków na zewnątrz majtek oraz sypianie bez majtek, aby zapewnić w nocy swobodny dopływ powietrza do krocza, czyli inaczej mowiąc; wietrzenie cipek podczas snu.
          Robert zsunął się w końcu z jej ciała i pochylił głowę do jej cipki i polizał jej srom. Była już mocno podniecona, bo produkcja soków trwała w najlepsze, zaczął więc lizać, ssać i podszczypywać ustami zewnętrzne wargi. Victoria zaczęła coraz bardziej dyszeć i pojękiwać, wjechał więc językiem w okolice łechtaczki, liżąc wzdłuż i poprzek, raz mocniej, raz słabiej.  
          Wyczyścił śliną palce i wsunął lekko w okolice szparki. Wzmocniło to jej doznania, bo obok pojękiwania i dyszenia usłyszał też posapywanie. Dochodziła, bo kiedy wzmocnił i przyspieszył suwanie oraz gmeranie palcami w jej szparce, a językiem lizanie łechtaczki, zadrżała i ścisnęła udami jego głowę, jęcząc i przeżywając orgazm.                     
          Znieruchomiała na chwilę, a potem otworzyła oczy i sięgnęła po jego głowę.
- Chodź tu do mnie! - usłyszał. Ponownie wgramolił się na nią i wspierając się na rękach,  przesunął się w górę. Wsunęła rękę pod niego i dotknęła jego kutasa. Uniósł bardziej tyłek, więc objęła go i zanurzyła go w sromie, a potem kilkakrotnie przeciągnęła główką, nawilżając go w swoich sokach i rozgarniając fałdki, wprowadziła w szparkę.
- Teraz pchaj mocno, tak żebym to poczuła! - powiedziała i pochwyciła jego pośladki, przyciągając go mocno do siebie, jednocześnie wspierając się nogami, sprężyła się i podrzuciła swoje ciało do góry, wbijając się wprost w jego kutasa. Zasyczała z bólu, bo Robert sam poczuł, jak brutalnie zagłębił się w jej ciasnej cipce.  
          A przecież chciał jej tego oszczędzić, wsuwając się delikatnie i z wyczuciem. Czyżby chciała, żeby ją zabolało? - pomyślał. Co one maja w sobie, że same zadają sobie ból? Przecież Olivia też takie coś preferuje. Masochistki? - różne myśli krążyły w jego głowie.  
          A Victoria na tym nie poprzestała. Trzymając go za pośladki, wzmacniała i przyspieszała jego ruchy, jednocześnie podrzucała swoje ciało, posykując od czasu do czasu. Na szczęście nawilżała się bardzo intensywnie, więc przedzierając się przez jej ciasną cipkę, nie sprawiał jej już znaczącego bólu, za to jej doznania wzmagały się coraz bardziej, bo uruchomiła też mięśnie pochwy, doprowadzając również Roberta do finału.
          A ponieważ ona oczekiwała, że spuści się w niej, więc kiedy poczuł, że jego kutas zaczyna pulsować, nie wstrzymywał się i po kilku następnych ruchach, oboje poczuli jego wytrysk, Robert z wyraźną ulgą, a Victoria z przyjemnością. Czując, jak pompuje w nią nasienie, doszła i ona. Głośno wrzasnęła i przyciągając go, znieruchomiała. A jego kutas dość szybko zwinął się i opuścił przytulne schronienie. Robert zsunął się z Victorii i sięgnął po odłożony na bok ręcznik.  
          Kiedy Victoria ocknęła się, Robert wycierał właśnie jej cipkę. Nie było tego dużo, ale zawsze coś tam z niej wyciekło. Podniosła się i objęła go wpół, a potem przyciągnęła do siebie i soczystym całusem podziękowała za orgazm. Robert odwzajemnił jej pocałunek i trochę trwało, nim podziękowali sobie za doznania.  
- A teraz odpowiedz mi, co miałeś na myśli, mówiąc o moich nogach, bo chyba nie o to, że idą na bok? - zapytała, bo nurtowało ją to, co Robert miał na myśli, mówiąc o jej nogach.  
- Pewnie, że nie! Wcześniej powiedziałaś, mówiąc o seksie, że nie dasz rady, bo nie ustałabyś na nogach. Więc, kiedy zaproponowałaś 'to co nieco', pomyślałem, co będzie z tym staniem na nogach? I tyle - Robert ze śmiechem na ustach wyjaśnił, co wtedy miał na myśli.  
          Słysząc jego słowa roześmiała się również i poderwała się z łóżka, stając na nogi.  
- Jak widzisz, zregenerowały się i mogę stać - oświadczyła, bo nogi wytrzymały i mogła stać swobodnie.
- Masz jeszcze jakieś inne propozycje moja kochana żono, czy zbieramy się na śniadanie? - zapytał Robert.  
- Ja pójdę się podmyć, a ty sprawdź, czy reszta towarzystwa obudziła się, bo jeśli nie, to nie będziemy ich poganiać, a ty dokończysz swoją opowieść o Rafale i twojej siostrze, bo siedzi to we mnie, jak zadra - oświadczyła Robertowi, a potem dała mu buziaka i znikła w łazience.           
          Robert natomiast wyszedł na hol i cisza. Spojrzał na zegar, dochodziła szósta. Faktycznie za wcześnie, aby budzić towarzystwo, które miało wakacje. Wrócił więc do sypialni i po chwili pojawiła się odświeżona i pachnąca Victoria.
- Wiesz, która godzina? - zwróciła się do niego.
- Wiem, dochodzi szósta! - odpowiedział.
- No właśnie! A wydawało mi się, że jest co najmniej ósma - Victoria sama była zaskoczona, że jest jeszcze tak wcześnie.
- Nie tylko tobie, mnie też! - oświadczył Robert.
- A więc mój kochany mężu, nie trzymaj mnie w niepewności i nawijaj dalej - zwróciła się do Roberta. Nie miał wyboru. Victoria usiadła w fotelu, proponując Robertowi, aby zajął miejsce w fotelu naprzeciw.  
          Usiedli więc w fotelach naprzeciw siebie, aby się dobrze widzieć i słyszeć. Po krótkiej chwili Robert widząc, siedzącą naprzeciw po turecku nagą Victorię, której cipka wyraźnie poszczała oczko do jego sterczącego sztywno kutasa, roześmiał się.
- I co teraz? - zapytał, widząc, że i Victoria dość łakomie spogląda na jego kutasa.
- Może zróbmy sobie na razie przerwę i nie zwracajmy na to uwagi Robercie! A ty zacznij opowiadać dalej - w Victorii przeważyła jednak jej kobieca ciekawość, nad ewentualnym wykorzystaniem jego kutasa, zgodnie z jego przeznaczeniem.
- Czekaj, a na czym skończyłem, zanim zrobiliśmy sobie przerwę? - Robertowi uciekło, na czym skończył swoją opowieść. Victorii zresztą też, bo wzruszyła bezradnie ramionami.
- To damy sobie na razie spokój z tą opowieścią. Porozmawiamy o tym kiedy indziej - Robert wyraźnie poczuł pustkę w głowie, ale Victoria zrozumiała to inaczej.
- Nie zrobisz mi tego Robercie! To twoje życie, ale jest już częścią mojego. A opowiadasz to tak, że mogę cię słuchać godzinami - Victoria z właściwą dla siebie pasją potwierdziła dalszą chęć słuchania jego opowieści o swoim życiu. Trudno byłoby dziwić się jej zainteresowaniu, bo przecież to była historia życia jej ukochanego i męża równocześnie.  
          Słysząc jej słowa, Robert jakby przywołany do tablicy, raptem przypomniał sobie, na czym skończył.  
- Już wiem! Tak więc po wylądowaniu w domach dziecka, nasze życie toczyło się różnymi, odmiennymi ścieżkami. Właściwie to nie utrzymywaliśmy ze sobą bliższych kontaktów, nawet w święta, które nazywa się powszechnie rodzinnymi. Rodzeństwo odcięło się ode mnie, a ja też nie widziałem potrzeby, aby starać się to zmienić. Życie toczyło się więc dalej, a że nauka była moją pasją, to dzięki temu że miałem dobre oceny, udało mi się dostać do technikum elektrycznego i po pierwszej klasie miałem okazję odbywać praktykę w firmie, która wykonywała roboty elektryczne dla firmy handlowej. Ponieważ nie umiem uczyć się czy robić coś na pół gwizdka, więc wtedy szef tej firmy widząc mnie przy robocie, zwrócił na mnie uwagę, a potem ufundował mi stypendium, które było trzykrotnie wyższe niż stypendium szkolne. Te pieniądze pozwoliły mi nie tylko utrzymać się samemu, ale i pomagać niektórym kolegom, którym zdarzało się nawet niedojadać. Jednym z nich był właśnie Rafał, który chodził do niższej klasy i kilkakrotnie widziałem, jak na stołówce ukradkiem chowa po kieszeniach chleb.  
          Zainteresowałem się nim i dowiedziałem się, że podobnie jak ja, pochodzi z wielodzietnej, wiejskiej rodziny i do technikum dostał się też ze względu na bardzo dobre oceny. Ponieważ nie przelewało się w jego rodzinie, ten chleb był przeznaczony dla młodszego rodzeństwa. Zawiązała się pomiędzy nami przyjaźń, która przetrwała do dziś - Robert przerwał na chwilę, ale widząc, że Victoria czeka na dalszą część, kontynuował dalej.      
- Po ukończeniu osiemnastu lat musiałem opuścić dom dziecka, ale na szczęście mój sponsor, zatrudnił mnie u siebie i załatwił miejsce w hotelu robotniczym. Po ukończeniu technikum i zdobyciu dyplomu technika elektryka z podstawami informatyki, nie kto inny, a szef firmy zdopingował mnie do podjęcia studiów. Udało mi się dostać na kierunek automatyki i informatyki na krakowskiej uczelni. Ponieważ były to studia stacjonarne, szef firmy umożliwił mi pracę w godzinach dogodnych dla mnie, abym mógł kontynuować studia dzienne. Prawdę mówiąc, umożliwił mi w ten sposób i pracę oraz ukończenie studiów informatycznych, z elementami zarządzania - Robert przerwał na chwilę, jakby niektóre wspomnienia budziły w nim niezbyt przyjemne refleksje.
- Robercie, jeżeli wracanie do tych spraw jest dla ciebie przykre, to nie musisz mówić dalej - Victoria zorientowała się, że Robert bardzo przeżywa wracanie do przeszłości w połączeniu z zachowaniem się wobec niego jego rodzeństwa, chociaż nie znała jeszcze szczegółów.
- Wiem, ale powiedziałem dużo i dalej nic nie wiesz, więc pozwól, że przybliżę ci bardziej, co miałem na myśli, mówiąc o Rafale i mojej siostrze - powiedział Robert, chcąc przynajmniej w części wyjaśnić Victorii, co miał na myśli.
- Po ukończeniu studiów, swoje zobowiązania wobec szefa i firmy spłaciłem, informatyzując jego firmę i wyposażając ją we wszelkie dostępne systemy obsługi firmy; kadrowe, księgowe, magazynowo-handlowe i zarządzania firmą. Rozstaliśmy się na zasadzie porozumienia stron i wtedy założyłem własną firmę informatyczną, opracowującą programy i informatyczne systemy. Pieniądze na rozruch pożyczył mi nie kto inny jak mój dawny szef, zawierając przy tym ze mna pierwszą poważną umowę na obsługę informatyczną jego rozrośniętej już bardzo firmy. Wkrótce stanąłem mocno na własnych nogach, bo firmy na potęgę informatyzowały się, a moje systemy notowały niezłe wzięcie, oparte bardziej na przekazach poczty szeptanej czy pantoflowej niż na profesjonalnym marketingu. W ten sposób moja firma rozwijała się całkiem przyzwoicie - kontynuował Robert.
- Wtedy pewnego dnia pojawiła się u mnie moja młodsza siostra, piękna dziewczyna, ale jej uroda stała się jej przekleństwem. Ponieważ budziła u facetów nieukrywaną fascynację i podziw, uznała, że szkoła i nauka jest tylko stratą czasu, kończąc właściwie naukę na szkole podstawowej. Ponieważ była wychowanką domu dziecka, więc musiała kontynuować naukę do ukończenia osiemnastu lat. Podejmowała naukę w kilku szkołach zawodowych, ale nie ukończyła żadnej i opuściła dom dziecka praktycznie bez zawodu. Jeszcze w domu dziecka  próbowałem z nią porozmawiać i podać jej pomocną dłoń jako siostrze, ale to była mowa do obrazu. Zrobiła mi karczemną awanturę, że mieszam się w jej osobiste sprawy i nasze kontakty urwały się, aż do tej chwili, kiedy pojawiła się u mnie w biurze - Robert ponownie zrobił przerwę. Victoria widziała jak zmaga się z sobą.
- Kiedy pojawiła się w biurze w ciuchach jak z żurnalu, wyglądała rzeczywiście seksownie i co by nie mówić; kusząco. Aż prosiło się zapytać, skąd u niej takie drogie ciuchy, ale milczałem i czekałem na jej słowa - kontynuował swoją historię Robert.
- I usłyszałem! Ma narzeczonego, starszego od siebie, który szuka pracy i czy przypadkiem nie mógłbym zatrudnić go u siebie? Jest bardzo zdolny i szybko się uczy. Na moje pytanie; czym obecnie zajmuje się i jakie ma wykształcenie? - odpowiedziała, że właśnie szuka pracy, a wykształcenie przecież nie decyduje o wszystkim i nie zawsze przydaje się czy jest potrzebne. Powiedziałem więc, że potrzebuję informatyka, który zna języki programowania i potrafi tworzyć programy czy systemy informatyczne. Pewnie nie bardzo wiedziała o czym mówię, zostałem więc zwymyślany, że wymądrzam się i nie chcę pomóc swojej własnej siostrze, a swoje programy czy jakieś tam systemy mogę sobie wsadzić tam, skąd wychodzą kurze jaja.. Aż zdziwiłem się, że moja siostra stała się tak bardzo elokwentna i tyle ją widziałem, aż do następnego razu - zakończył Robert ten fragment swojej wypowiedzi.                
          Victoria słysząc jego żartobliwe słowa wybuchła śmiechem, wywołując również u Roberta grymas uśmiechu na twarzy.
- Dobry jesteś! Wspominasz swoje kontakty i relacje z najbliższą rodziną tak, że przykro słuchać i patrzeć na twoją smutną minę, a po chwili przechodzisz nad tym do porządku i mówisz o tym żartobliwie, jakby to nie dotyczyło ciebie. Ale to jesteś cały ty, więc możesz kontynuować albo opowiedz tylko o tym, co twoja siostra zrobiła Rafałowi, że został przez nią skrzywdzony czy jak to ująłeś; poobijany - Victoria słuchała z zainteresowaniem jego wypowiedzi, ale najbardziej zaintrygowała ją jego uwaga, że Rafał został w jakiś tam sposób skrzywdzony przez jego siostrę. Robert milczał przez chwilę.
- To było już po przejęciu kontroli nad tą giełdową firmą budowlaną. Rafał pracował już wtedy ze mną i mimo, że nie był moim wspólnikiem, praktycznie wszystkie decyzje odnośnie firmy konsultowałem z nim. Był i pozostał nadal pragmatykiem o ścisłym umyśle i rzeczowych, chłodnych przemyśleniach. Zawsze przy podejmowaniu decyzji uwzględniałem jego wskazówki, kalkulacje i porady, poza tym jednym, jedynym przypadkiem, kiedy podjąłem decyzję o zakupie akcji tej firmy bez konsultacji z nim. Znając jego rzeczowość i pragmatyzm, byłem pewny, że na pewno będzie mi to odradzał, podobnie jak mój makler. Pierwszą rozmowę z Rafałem  przeprowadziłem, kiedy to wszystko wypaliło i zakończyło się sukcesem. Widziałem, że przeżywa to dość mocno, bo pewnie wyobraził sobie, jak wielkie ryzyko podjąłem, kupując te akcje. Trochę trwało nim powróciliśmy do poprzednich relacji, bo Rafał nie mógł zapomnieć mi, że rzuciłem się na głęboką wodę, nie umiejąc za bardzo pływać, ale w końcu przełamał się i przyznał mi rację, że bez ryzyka, rzadko kiedy osiąga się prawdziwy sukces, tak jak w moim przypadku. Kiedy zaproponowałem mu stanowisko mojego zastępcy i wspólnika w interesach, zgodził się, ale tylko na zastępcę. Uznał, że jeszcze nie zasłużył na to, aby być moim wspólnikiem, ale z przyjemnością zostanie moim zastępcą, aby przynajmniej w części odpłacić mi się za to wszystko, co dla niego zrobiłem - Robert przerwał na chwilę, a widząc, że Victoria czeka z niecierpliwością na dalszy ciąg, mówił dalej.
- Moja siostra wraz z bratem musieli interesować się i śledzić moją działalność biznesową, bo po jakichś kilku miesiącach, kiedy spółka budowlana wygrała duży przetarg na kompleksową budowę dużego obiektu handlowo-usługowego, moja siostra ponownie pojawiła się w moim biurze, ale już nie z jakimś kolejnym narzeczonym, ale z bratem, z którym miała widocznie najlepsze relacje. Ja prowadziłem wtedy jakąś naradę, a w biurze zastępował mnie, chyba na swoje nieszczęście, właśnie Rafał. Słysząc przez drzwi, jak sekretarka, która akurat zastępowała w tym dniu Małgosię, użera się z siostrą, tłumacząc jej, że mnie nie ma i nie może mnie poprosić, bo mam ważną naradę, wszedł do sekretariatu i zgłupiał. Uroda siostry przyćmiła mu rozum i kiedy sekretarka przedstawiła mu moją siostrę oraz brata, zaprosił ich do swojego gabinetu, a sekretarkę poprosił o trzy kawy. W trakcie ich luźnej, przyjacielskiej rozmowy, siostra zorientowała się jakie wrażenie na nim zrobiła, bo wspięła się chyba na szczyty sztuki uwodzenia i 'rozsmarowała' go sobie jak masło na kromce chleba. Kiedy zapytał w końcu w jakiej sprawie przyszli do mnie i czy on sam nie mógłby im pomóc, moja siostra bardzo chętnie przedstawiła mu prośbę o pożyczenie drobnej sumy, na założenie 'interesu życia', który oboje z bratem mają zamiar rozkręcić. Aby to zrobić, na początek potrzebują piętnastu tysięcy, na wynajęcie lokalu i opracowania wstępnego założenia oraz biznes planu dla tej działalności, który muszą złożyć w banku, żeby otrzymać omówiony już i wstępnie przyrzeczony kredyt. I Rafał, zdroworozsądkowo myślący facet, pragmatyk i realista, kupił to i obiecał im to załatwić. Ba, na jej prośbę obiecał mojej siostrze, że nie będzie o tym rozmawiał ze mną i że ta sprawa będzie załatwiana wyłącznie pomiędzy nimi. Umówili się więc wstępnie na ponowne spotkanie, na którym Rafał miał dać im pieniądze, a oni przygotują i przedstawią mu podpisaną formę zabezpieczenia pod pożyczoną kwotę. Na jednym spotkaniu się nie skończyło, kolejne również dotyczyły pieniędzy, oczywiście siostra widząc jego zauroczenie jej osobą, parę razy umówiła się z nim prywatnie. Dała mu jakiegoś buziaka, było przytulanie się i wyznania oraz kolejne obietnice na coś większego pomiędzy nimi. W ten sposób wyciągnęła od Rafała ponad siedemdziesiąt tysięcy złotych i to w tajemnicy przede mną. Zorientował się, że coś jest nie tak, kiedy minął termin zwrotu pierwszej pożyczonej kwoty i kiedy zamiast zwrotu, poprosiła go o kolejną sumę pieniędzy. I nawet wtedy nie chciał mi o tym mówić. Widząc jego zachowanie i coraz gorszy nastrój zorientowałem się, że z Rafałem dzieje się coś niedobrego i próbowałem dowiedzieć się, co jest tego przyczyną? Powiedział mi, że to jego sprawa i błąd, z którym musi się sam zmierzyć.
Zapytałem więc Małgosi, czy wie coś na ten temat, czego ja nie wiem. Gosia, która też nie mogła patrzeć, jak Rafał coś przetrawia i przeżywa, zrozumiała, że coś musiało się zdarzyć w tym dniu, kiedy jej nie było. Wzięła więc na spytki tę dziewczynę, która ją zastępowała, a ta wyjawiła jej, że to moja siostra z bratem byli w firmie i rozmawiali z Rafałem. Ponieważ każda wizyta siostry w firmie kończyła się jakimś przykrym zdarzeniem czy awanturą, więc domyśliłem się, że siostra wplątała w coś Rafała, a on unosząc się honorem, nie chce o tym mówić ze mną. Któregoś popołudnia w przeddzień weekendu zaprosiłem Rafała do siebie i po kilku drinkach otworzył się przede mną. Jego nieszczęśliwa miną i prawie rozpacz w jego głosie, kiedy mówił o spotkaniach z moją siostrą, powiedziała mi wszystko. To była rozpacz zakochanego, nieszczęśliwego faceta, którego kochana przez niego osoba wystawiła do wiatru, a przy tym zadrwiła i całkowicie zdeptała. I to była moja rodzona siostra. Długo nie mógł się pozbierać i aż żal było patrzeć, jak to przeżywa. Chciałem, żeby gdzieś wyjechał i oderwał się tak od firmy, jak i Krakowa, ale to nie on. Rzucił się w wir pracy, pracując nie za dwóch, a za dziesięciu i trochę trwało nim pozbierał się psychicznie. I tyle w tej sprawie. Dlatego uważam, że zanim spróbuje ponownie komuś zaufać, ten ktoś musi wykazać maksimum cierpliwości, wyrozumiałości i uczucia - Robert zakończył swoją przydługa wypowiedź i podniósł się z fotela, zamierzając udać się do kuchni, aby zwilżyć gardło. …cdn…

4 komentarze

 
  • Użytkownik TojaPysiorka96

    Bardzo ciekawa historia, a o przyjemności były . Mam nadzieję , że tak jak napisałeś , stworzysz coś dla mnie hihi :)

    6 lip 2018

  • Użytkownik TojaPysiorka96

    @franco ale jeśli napiszesz coś o mnie to napiszesz to dla mnie bo zapewne mnie to bardzo ucieszy :)

    8 lip 2018

  • Użytkownik Robert72

    Popieram Emeryta , to co piszesz to coś wspaniałego. Pisz swoim tempem i mam nadzieję że trening twoich szarych komórek będzie bardzo długo trwał. :yahoo:

    3 lip 2018

  • Użytkownik Mmakao

    @franco  
    Wątpię żeby się nam uprzykrzyło.
    Twój styl i wartość merytoryczną tekstu są niesamowite. Wszystko jest opisane dokładnie ale też lekko (czyta się bardzo swobodnie).
    Mistrz e-pióra w kategorii opowiadania z bardzo dobrą i sensowną treścią.
    Pozdrawiam.

    P.s  
    Miłego, udanego i przyjemnego pisania następnych części.

    5 lip 2018

  • Użytkownik Robert72

    @franco nie wierzę że mogłoby mi się uprzykrzyć

    5 lip 2018

  • Użytkownik AnonimS

    Dobre. Ciekawa intryga . Zestaw na tak pozdrawiam

    2 lip 2018

  • Użytkownik franek42

    @AnonimS Witam i dziękuję za post. Pozdrawiam

    2 lip 2018

  • Użytkownik emeryt

    @franek42, zobaczyłem że zacząłeś ciągnąć tą opowieść bardzo szybko. Widocznie chceszto jak najszybciej doprowadzić do szczęśliwego finału. Lecz ja proszę Cię abyś się tak bardzo z tym nie spieszył. Jest to takie łagodne, a i twoje szare komórki na tym zyskują, (coś wiem o tym po sobie). Na razie w dalszym ciągu serdeczne pozdrowienia z nad chłodnego jeziora.

    2 lip 2018

  • Użytkownik franek42

    @emeryt Witam. Sam nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale faktycznie, ten odcinek pisało mi się nadzwyczaj dobrze. Nie, nie mam na razie zamiaru kończyć tej opowiastki, więc spokojnie. Za post dziękuję i życzę powrotu lata nad to jezioro oraz słonecznego, udanego wypoczynku. Pozdrowienia dla ciebie i żony

    2 lip 2018