Olivia, Victoria II - cz. IX

Znaleźli w miarę pustawe miejsce na jednym z basenów, gdzie mogli swobodnie pobawić się i pobaraszkować w wodzie. Olivia z Violettiną wyluzowane i zachwycone wprost lazurową wodą, zaczęły wygłupiać się i  szaleć w wodzie, zachowując się nie jak nastolatki, mające po szesnaście lat, lecz jak dwie rozbrykane małolatki, budząc tym lekki niesmak na twarzy Victorii.  
- Victorio, wyluzuj! Niech i one poczują się przez chwilę jak dzieci - mitygował ją Robert, widząc jej niezadowolenie z tego, jak zachowują się Olivia i Violettina.  
- Robert! Dla ciebie to nie jest śmieszne? W pokoju hotelowym będąc z tobą, wcale nie wyglądały mi na dzieci, a tutaj zachowują się gorzej od nich - powiedziała ostrym, pełnym emocji głosem, wyglądając przy tym na nieźle wkurzoną. Jej słowa zastanowiły Roberta. To co robiły w wodzie obie dziewczyny, nie dawało powodu aż do takiej ostrej reakcji Victorii, widocznie jego 'pomoc' dziewczynom przed wyjściem z hotelu, do której zresztą sama je namówiła, pozostawiła w jej umyśle 'rysę', do której będzie musiał się odnieść. Incydent ten spowodował, że stracił wszelką ochotę do dalszej zabawy, tak na kąpielisku czy basenie, jak i na zjeżdżalniach.  
     Victoria, która ochłonęła już nieco po swoim wybuchu, zauważyła, że Robert jeszcze przed chwilą wyluzowany i wesoły, nagle zamilkł i stracił humor. Znała go już na tyle dobrze, że potrafiła bezbłędnie 'czytać' i rozpoznawać z mimiki jego twarzy, co czuje i w jakim jest nastroju. Wyraźnie miał już dość zabawy w basenie i zdała sobie sprawę, że to pewnie jej słowa 'zgasiły' jego dobry nastrój i humor, które jeszcze przed chwilą gościły na jego twarzy. Zadała więc sobie sama w myśli pytanie; czy miała powód, aby powiedzieć to, co powiedziała i to w takiej formie? Uznała, że tak i nie. Mniej jej chodziło o Olivię, bo to jej siostra i do tego cicha ulubienica Roberta, ale wkurzyło ją zachowanie Violettiny i jej wprost ostentacyjna adoracja Roberta. Zachowanie i odnoszenie się do jej Roberta przez Violettinę, to było wprost jawne nadużywanie jej wyrozumiałości i cierpliwości jako jego żony. A przecież to nie jest głupia dziewczyna i doskonale zdaje sobie sprawę, że Robert nie jest wolnym facetem, ale jej mężem. Dlaczego więc tak postępuje? Bo dotychczas Victoria biernie pozwalała na tego typu igraszki i swawole z Robertem, nie okazując przy tym zazdrości czy złości. Ba, sama nakłoniła Roberta do przyjazdu do Tinca, z myślą o zabraniu ich na wspólną wyprawę. To dlaczego teraz zdenerwowała się na Olivię i  Violettinę, widząc jak beztrosko bawią się i szaleją? Czyżby znowu w jej umyśle zapaliła się czerwona lampka? I co spowodowało, że tak się stało? Myśląc o tym, Victoria podobnie jak Robert również straciła chęć czy ochotę na dalszy pobyt na kąpielisku oraz na zabawę na zjeżdżalniach. Olivia, która nie słyszała, co mówią, ale ich bacznie obserwując, zauważyła, że coś się stało i pomiędzy Robertem a Victorią wystąpiło jakieś napięcie. Przerwała zabawę z Violettiną i podeszła do nich.
- Stało się coś? Bo macie takie miny, jakbyście zjedli żabę i utknęła wam w przełyku? - zapytała żartobliwie, ale nie było jej bardzo do śmiechu, widząc ich miny.
- Victoria, czy to ma jakiś związek z nami, czyli ze mną i Violettiną? - zapytała cichym głosem. Olivia była bystrą dziewczyną, więc nie trudno było jej skojarzyć, że to Victoria powiedziała coś, co 'zwarzyło' ich humory i nastroje, a powodem mogła być tylko ich poobiednia rozmowa, kiedy Victoria przebudziła się po chwilowej drzemce, a następnie 'pomoc' Roberta w rozładowaniu ich dziewczęcych 'zachcianek'. To oznaczało, że Victoria mogła poczuć się ponownie zagrożona, że któraś z nich może jej odebrać Roberta, a to mogło prowadzić do powrotu 'psychozy', którą przeżyła w Krakowie. Myśląc o tym, Olivia również straciła ochotę do dalszej zabawy. Violettina pozostawiona sama z dala od nich, też domyśliła się, że coś się wydarzyło, więc dołączyła do nich i widząc ich pochmurne miny, spoważniała i ona. Nie wiedząc o co chodzi, patrzyła na nich bezradnym spojrzeniem, jakby w nadziei, że coś jej powiedzą i wyjaśnią przyczynę tej nagłej utraty chęci do zabawy.
- Dziewczyny, co z wami? Bawcie się nadal, bo po to tu przyszliśmy - zagadała do nich wesoło Victoria, widząc ich poważne, posmutniałe miny, usiłując przy tym wywołać uśmiech na swojej twarzy. Ale łatwiej to powiedzieć niż uczynić. Atmosfera wyraźnie 'zgęstniała' i na nic zdały się próby jej rozładowania. Aby tak się stało, musiał zostać rozwiązany problem, który zaistniał i to wszystko wywołał. A tym problemem stała się osoba Roberta i ukryte czy wprost jawne podkochiwanie się w nim sióstr i kuzynek Victorii. Robert, który pokochał Victorię nie mniejszym uczuciem niż ona jego, zrozumiał i docenił w Victorii to, jak bardzo kocha i czuje się związana ze swoją rodziną. Wbrew sobie, swoim uczuciom i interesom postanowiła wrócić do  Tinca, aby zabrać na wspólną podróż swoje siostry i kuzynki, które już raz wywołały u niej niekorzystny stan psychotyczny, a ona w poczuciu winy postanowiła im zrekompensować utracone wakacje w domu Roberta. Teraz widocznie coś tąpnęło nią i obudziła się zazdrość o Roberta, której jeszcze kilka godzin temu nie odczuwała.
- To co robimy, zostajemy czy wracamy do hotelu? - Robert zwrócił się do Victorii, widząc, że zmaga się wewnętrznie sama ze sobą.
- Sama nie wiem. Tak jakbym słyszała dwa głosy, jeden za pozostaniem, a drugi za powrotem - odpowiedziała, patrząc na Roberta rozkochanym, ale i trochę bezradnym spojrzeniem.
Zrozumiał, że to on musi zdecydować, bo Victoria utknęła na 'rozdrożu' własnych uczuć; do niego i do siostry czy kuzynki.  
- Dziewczyny, proponuję wrócić do hotelu. Niedługo będzie pora kolacji, zjemy kolację, a później pomyślimy, co dalej, OK? - zakomunikował pogodnym głosem Victorii i towarzyszącym im dziewczynom. Zauważył, że tak Victoria jak i Olivia z Violettiną, przyjęły jego słowa z ogromną ulgą. Zdjęli opaski z ramion i wyszli z wody, udając się do wynajętej kabiny. Przebrali się i spacerowym krokiem skierowali się w stronę hotelu. Po drodze zatrzymali się jeszcze przy budce z lodami, potem kupili dodatkowo dla poprawy humorów  jakieś słodkości, które popili sokiem pomarańczowym i w końcu wylądowali w hotelu. Zostało im jeszcze trochę czasu do kolacji, więc Olivia z Violettiną poszły do swojego pokoju, prosząc ich, aby je zabrali na kolację, kiedy sami uznają, a Robert i Victoria do swojej sypialni.
- Kochanie, jeżeli nie masz nic przeciw temu, chciałbym kochać się z tobą, zanim pójdziemy na kolację - powiedział po wejściu do pokoju.
- Nie wiem, jak ty to robisz, bo odgadłeś to, co chciałam ci zaproponować, aby zatrzeć to, co powiedziałam ci na basenie. Robercie, wiesz jak bardzo cię kocham i nie chcę, żeby między nami dochodziło do jakichkolwiek nieporozumień, podobnych do tych, jakie miało miejsce na basenie - to mówiąc podeszła do Roberta, ujęła jego twarz w dłonie i przylgnęła wargami do jego ust.
- Kochaj mnie Robercie, bo nie mam nic droższego na tym świecie od ciebie - powiedziała i zrzuciła z siebie wszystkie ciuszki łącznie z majtkami. Robert szybko zrobił to samo i ujął jej rękę. Pociągnęła go za sobą i kocimi ruchami wdrapała się na posłanie, prezentując mu wszystkie powaby swojej kobiecości. Kiedy rozciągnął się na posłaniu ze stojącym już sztywno 'instrumentem', lubieżnie oblizała wargi i sięgnęła do kutasa, obejmując go ustami. Jak wytrawna znawczyni zaczęła obrabiać go czułymi, jednocześnie wyuzdanymi ruchami ust. Przyciągnął ją do siebie i przesunął się szybko w stronę jej wzgórka, zanurzając twarz w lekko przystrzyżonej kępce jej włosów łonowych. Westchnęła głęboko, kiedy dotarł do szczeliny i językiem rozgarniał przesłonę z wewnętrznych warg, aby dostać się do szparki. Nie musiał wiele wysilać się, bo była tak 'rozgrzana', że jego pieszczoty i działania ruchliwego języka na łechtaczce i jej okolicach bardzo szybko prowadziły ją do finału. Kiedy do języka dołączył najpierw jeden, a potem drugi palec drażniąc i suwając po górnej ściance pochwy, jej doznania osiągnęły apogeum. Jęknęła głośno i zacisnęła uda na jego głowie, nieruchomiejąc. Po chwili zwolniła ucisk.
- Teraz ty spuść mi się do ust, bo dawno nie smakowałam twojego 'nektaru' - usłyszał i poczuł jak ponownie rozpoczęła 'pracę' nad jego kutasem.
- A nie wolałabyś, aby to twoja cipka wykonała tę robotę, a nie usta - zapytał, bo czuł, że jego podniecenie opadło, a poza tym sam chciał się pobawić jej cudownymi, miękkimi półkulami. Chyba Victoria to wyczuła, bo odwróciła się w jego stronę i przesuwając się po jego ciele, przylgnęła ustami do jego ust, 'dobijając się' językiem, aby wpuścił ją do wewnątrz. Uchylił wargi i wysunął język na spotkanie z jej językiem. Zassała go z dużą siłą i wciągnęła do swoich ust, rozpoczynając pojedynek. Kiedy omiótł już całe jej słodkie wnętrze i stoczył zwycięski pojedynek z jej dużo mniejszym języczkiem, wycofał się i przyssał wargami do jej ust, całując do utraty tchu. Kiedy oderwał się od niej, uznał, że teraz czas na zabawę z jej cudownymi półkulami. Podciągnął ją lekko w górę, sygnalizując jej o co mu chodzi. Zrozumiała, podciągnęła się i podała mu do ust swoje piersi. Zaczął je lizać, wodzić językiem wokół brodawek i chwytać wargami sutki, to jednej, to drugiej półkuli. Robił to z dużym wyczuciem i znawstwem, więc zaczęła dyszeć z podniecenia i z kolei ona zaczęła mu sygnalizować, że chce go mieć w sobie. Jego kutas był już od dawna w gotowości, czekając na sygnał zanurzenia się w jej przytulnej, ciepłej norce. Wyprostowała się i podgięła nogi, okraczyła jego ciało, pochyliła się do przodu i chwytając kutasa przystawiła do swojej szczelinki. Kilkakrotnie przesunęła nim po mocno już nawilżonym sromie, a potem rozgarniając swoją przesłonę, wprowadziła do szparki, a następnie przysiadając lekko, powoli go w sobie zanurzyła. Rozszerzył nieco uda, umożliwiając jej zjeżdżanie swoim kroczem w dół jego krocza i wprowadzenie go głęboko w siebie. Rozpoczęła 'jazdę' najpierw wolnym 'stępem', pochylając się przy tym i podając mu swoje piersi do zabawy. Pochwycił je i delikatnymi ruchami palców zaczął je pieścić, wodząc wokół brodawek i od czasu do czasu przecierając pomiędzy palcami twarde jak kamyki sutki. Kiedy robił to dobrze i sprawiał jej przyjemność, mruczała jak kotka, kiedy coś było nie tak lub za mocno, posykiwała, cały czas pracując tyłkiem i biodrami, przyspieszając lub zwalniając swoje posuwisto-zwrotne ruchy na kutasie Roberta.
- Możesz zacząć je miętolić mocniej i szybciej - usłyszał jej wskazówkę i poczuł jak przyspiesza i wzmacnia swoje ruchy, wydając przy tym coraz głośniejsze pojękiwanie i dyszenie. Przełożył jedną rękę w stronę jej wzgórka i łechtaczki, wzmacniając stymulację i doznania. Czuła, że dochodzi i przyspieszyła ruchy bioder i tyłka. Orgazm, który ją dopadł rozlał się przyjemnie po całym ciele. Zsunęła się kroczem w dół, czując go bardzo głęboko i znieruchomiała. Po chwili otworzyła oczy i zobaczyła wpatrzone w nią oczy Roberta. Uśmiechnęła się słodko do niego.
- Jednak chcesz mnie napoić, abym nie umarła z pragnienia, tak? - powiedziała wesołym, pogodnym głosem, czując sztywnego kutasa w sobie. Dwa orgazmy 'zdjęły' z niej wszystkie negatywne odczucia, myśli czy napięcie. Była gotowa pogodzić się z całym światem, w tym i z Eleną. Pomyślała też o Mihaeli, z którą zawsze 'nadawały' na tych samych falach, a teraz w ferworze i zamieszaniu wynikłym z niezbyt budującego zachowania Eleny, prawie o niej zapomniała. Ale póki co, musi odwdzięczyć się Robertowi, że nie przyjął do siebie jej 'wybuchu', poza utratą humoru.
- Co mam zrobić, aby ci opróżnić te twoje zbiorniczki? - zapytała z uśmiechem. I nagle w jej  głowie zaświtała myśl o Mihaeli.
- Co byś powiedział, gdybym zaprosiła do nas Mihaelę?- zapytała pogodnym głosem Roberta.
- Nic bym nie powiedział, bo też o niej pomyślałem, że zaprosiliśmy ją do kampera, a potem po przyjeździe tutaj, prawie o niej zapomnieliśmy - powiedział.  
- Musimy to jakoś odkręcić i nawet wiem jak, ale pod warunkiem, że ty się na to zgodzisz - odpowiedział pogodnie, wyraźnie rozluźniony, widząc, że Victoria odzyskała werwę i humor.
- Mów kochany, bo jak sam widzisz, mamy prawie zbieżne myśli - powiedziała, podtrzymując pogodny ton.
- Violetta praktycznie nie mieszka z nami, więc przyszło mi do głowy, abyśmy ponownie zaprosili do naszego apartamentu Mihaelę i Elenę, a Violetta przeprowadziła by się do apartamentu twoich rodziców, z którymi pewnie lepiej się czuje niż z nami. Co ty na to? - powiedział równie pogodnym, neutralnym tonem.
- Dokładnie o tym samym pomyślałam, bo odpada sprawa porozumiewania się z obsługą czy przy posiłkach, czym kierowaliśmy się, ustalając pierwotny przydział do apartamentów. Ciocia Violetta wspólnie z mamą doskonale sobie radzą w tym zakresie, więc sądzę, że możemy spokojnie zaproponować tak cioci jak i Elenie wraz z Mihaelą zamianę pokoi, o ile Elena znów z czymś nie wyskoczy. A drugą sprawą będzie opróżnienie twoich zbiorniczków i chciałabym, aby to zrobiła Mihaela, bo wiem, że ją lubisz, a ona ciebie jeszcze więcej, a ja z przyjemnością popatrzę sobie, jak się kochacie, co ty na to? - odbiła dokładnie piłeczkę w stronę Roberta. Zaskoczyła go całkowicie.  
- Victorio, kochanie! Najpierw o mało nie oberwałem, że zająłem się Olivią i Violettiną, a teraz chcesz mnie ponowne wystawić na próbę, zapraszając Mihaelę i do tego chcesz, żebym ja 'przeleciał' w twojej obecności. Czy jesteś sobą Victorio, czy są to znowu objawy psychozy? - zapytał niepewnym i zatroskanym głosem.  
- Robercie, nie mam żalu do ciebie, że tak do mnie mówisz, ale zapewniam cię, że jestem normalna i to co powiedziałam, powiedziałam w pełni świadomie. Mihaela może czuć się rozżalona na mnie, na ciebie, bo nic nie zawiniła, a my ją prawie odtrąciliśmy. Dlatego uważam, że powinniśmy jej to jakoś wynagrodzić, na przykład tak, jak to zrobiłeś ze mną. Czułam się podle, a dwa orgazmy, które mi zafundowałeś, zdziałały pewnie więcej, niż jakiekolwiek lekarstwo. Mihaela ufa ci i może więcej niż lubi, tak samo jak mnie. Oboje ją skrzywdziliśmy i oboje musimy jej to wynagrodzić. Myślę, że jak jej zafundujesz takie dwa orgazmy jak mnie, to zapomni, że zachowaliśmy się wobec niej nie fair. Czy żądam od ciebie zbyt wiele, jeżeli wszyscy troje będziemy zadowoleni? - powiedziała to pogodnie, ale dość emocjonalnie, więc Robert nie miał wyjścia. A ewentualny seks z Mihaelą miał zamiar traktować w kategoriach przyjemności a nie obowiązku. Ewentualny, bo Victoria nie wiedziała na pewno, czy Mihaela mając do nich żal, zgodzi się na proponowane przez nią rozwiązanie.
- Jesteś pewna Victorio, że Mihaela zgodzi się na rozwiązanie, które proponujesz? - zapytał, dość sceptycznie odnosząc się do jej propozycji. Victoria założyła stanik i majtki, a na to letnie ciuszki, a na nogi klapki.
- To zostaw mnie. Znamy się nie od dziś i wiem, że kiedy jej powiem, że jesteś gotowy się z nią kochać, nie będzie miała żadnych skrupułów, więc lepiej przygotuj się na to, że będę w tym uczestniczyć i będziesz miał do obsłużenia dwie wymagające cipki - powiedziała i nim  otworzył usta, aby zabrać głos, już jej nie było. Zapukała do apartamentu rodziców. Drzwi otworzyła tym razem Marica. Wyraźnie ucieszyła się widząc najstarszą siostrę.  
- Jest mama? - zapytała. Marica pokiwała głową, więc zapukała do pokoju rodziców. Otworzyła Maria. Też ucieszyła się widząc Victorię.  
- Co cię przygoniło w nasze progi córciu? - zapytała pogodnym, prawie wesołym głosem.
- Dzień dobry mamo! Jest ciocia? - zapytała Victoria.
- Jest! A o co chodzi? - zapytała Maria z lekkim niepokojem.
- Chciałabym z nią porozmawiać i coś zaproponować - uspokajała mamę Victoria.
- W tej chwili jej nie ma! Poszła na baseny z kierowcą busa - odpowiedziała Maria.
- Mamo, możesz mi coś odpowiedzieć? - zapytała    
- Pewnie, mów, o co ci chodzi? - odparła Maria.
- Czy ciocia 'kręci' z kierowcą busa? - zapytała wprost.
- A jeśli nawet, to co? Bardzo dobrze się dogadują, on jest wolny, a z Mihai'em nie wiadomo co się dzieje - dodała, patrząc Victorii w oczy.
- Mamo, wyluzuj! Wcale mi o to nie chodzi. Pytałam z innego względu - powiedziała Victoria i spotkała się z pytającym spojrzeniem mamy.
- Chcemy z Robertem z powrotem zabrać do nas Mihaelę z Eleną, o ile się zgodzą i dlatego chciałam to uzgodnić najpierw z ciocią, bo przecież ma swoje rzeczy w pokoju u nas - oznajmiła mamie.
- Już dawno zabrała swoje rzeczy od was i trzyma je w naszym pokoju - oświadczyła Maria.
- Na posiłki nadal chodzicie razem, tak? - chciała się upewnić Victoria.
- Tak, razem i nie ma z tym żadnych problemów, jeżeli o to ci chodzi? - dodała Maria.
- To idę porozmawiać z dziewczynami. Myślę, że je zastanę, a ty ucałuj tatę ode mnie - zakończyła rozmowę Victoria.
- Możesz to zrobić sama, bo właśnie obudził się - oznajmiła córce Maria.  
Victoria weszła więc do pokoju i zobaczyła, jak ojciec ucieszył się na jej widok i poderwał od stołu, na którym stały butelki z winem i wodą mineralną.
- Witaj tato, nieźle wyglądasz - powitała tatę Victoria i mucknęła go ustami w policzek. Uśmiechnął się i odwzajemnił buziaka, przytulając córkę do siebie.
- Miło widzieć, że oboje wyglądacie mi na zadowolonych - dodała.
- Jutro po śniadaniu chcemy was zabrać na wycieczkę do tutejszego Parku Hortobagy. Byliśmy tam dzisiaj i jest pięknie. Jeżeli się zgadzacie, to przekażcie to cioci i kierowcy - oznajmiła rodzicom.  
- Oczywiście, będziemy gotowi. A co do Eleny i Mihaeli to cieszymy się, że wam przeszła złość na Elenę. Gryzła się tym bardzo i widziałam, że mocno to przeżywa, a przy okazji oberwało się też Mihaeli, bo też odsunęliście ją od siebie - powiedziała Maria, wyraźnie zadowolona, że wszystko w rodzinie wraca do normalności.
W międzyczasie do pokoju zapukała Marica. Maria otworzyła i zobaczyła, że razem z Maricą jest Andrea oraz Elena z Mihaelą.
- Wchodźcie, właśnie Victoria miała iść do was - odezwała się Maria do córek i siostrzenicy. Weszły i przywitały się z Victorią.  
- A co się stało? Po co wybierałaś się do nas? - odezwała się prawie neutralnym tonem Elena.
- Nic się nie stało. Chcemy z Robertem, żebyście przeprowadziły się i dołączyły do nas, o ile wam to odpowiada - oznajmiła im Victoria pogodnym, wesołym głosem.
- Od kiedy to by miało być? - zapytała ostrożnie Mihaela.
- Od zaraz! Pokój, który miała zajmować ciocia Violetta jest wolny i o ile wiem, pościel też jest czysta i nieużywana - dodała Victoria. Mihaela nic nie mówiąc, podeszła do niej i objęła ją, mocno się do niej przytulając. Obydwóm zaszkliły się oczy.
- Jeżeli więc nie macie nic przeciw temu, to zbierajcie swoje rzeczy i przychodźcie, bo za chwilę pójdziemy na kolację - oświadczyła Victoria i poklepała serdecznie Mihaelę po plecach. Mihaela odwzajemniła się tym samym i uśmiechnęła się, zadowolona. Obie z Eleną poszły do pokoju, który zajmowały, zabrać swoje rzeczy, a Victoria buziakami pożegnała się z rodzicami i najmłodszymi siostrami. Wróciła do Roberta, też zadowolona, że załatwiła sprawę. Podeszła do niego, objęła go mocnym uściskiem i kiedy opasał ją swoimi ramionami,  kołysząc się i opierając o jego ręce, popatrzyła mu głęboko w oczy.
- Załatwione! Mihaela się prawie popłakała, kiedy jej powiedziałam, że chcemy aby obie z Eleną, przeprowadziły się do nas. Zaraz tu będą. Poza tym powiedziałam mamie, że jutro po śniadaniu, zabieramy ich wszystkich na wycieczkę do Hortobagy. A teraz tylko do twojej wiadomości; ciocia Violetta kręci z kierowcą busa, dlatego wyprowadziła się z naszego apartamentu - wyrzuciła z siebie wszystkie wiadomości prawie jednym tchem.
Robert uśmiechnął się i przycisnął do siebie tę drobną, kochaną i energiczną osóbkę, serwując jej soczystego całusa. Odwzajemniła z pasją jego pocałunek, zalotnie się uśmiechając.
- Nie zaczynaj, bo one tu zaraz będą! A poza tym idziemy na kolację, bo inaczej ja pierwsza opróżniłabym ci te twoje zbiorniczki - powiedziała. Po chwili usłyszeli pukanie do drzwi wejściowych. Victoria jak sarenka wybiegła z pokoju, a Robert wyszedł za nią do przedpokoju. Victoria otworzyła szeroko drzwi i do przedpokoju wkroczyły Elena z Mihaelą, dźwigając za uszy w jednej ręce dużą, podróżną torbę, a w drugiej po jednej małej torbie i kilka plastikowych reklamówek. Victoria otworzyła natychmiast drzwi do pokoju z trzema tapczanami, do którego Elena i Mihaela wtaszczyły swoje bagaże. ...cdn...

6 komentarzy

 
  • xek

    Lubię Twoje opowiadania, chociaż ta część szału nie robi. Sporo treści można było domyśleć się po poprzedniej... jedynie zaskakujące było ściągnięcie Eleny i Mihaeli. Z Eleną się nie dogadywali, byli na nią źli i nagle bez żadnego wyjaśnienia zaprosili do pokoju obok -kłuci się to troszkę.

    4 gru 2017

  • xek

    @franco jak już pisałem lubię Twoje opowiadania, więc już daj spokój z tą samokrytyką. Nie każda część musi być świetna, tutaj mam wrażenie trochę odpuściłeś. Ciekaw jestem kolejnych części tego jak i innych Twoich opowiadań na które czekam. Miłego pisania ;) Pozdrawiam.

    5 gru 2017

  • POKUSER

    Cieszę się że opowiadanie się rozwija :) Elena wraca do "haremu" na dobre, czy będą jakieś zgrzyty?

    30 lis 2017

  • POKUSER

    @franco czy ja wiem, jakoś tak żeby zrozumiała swoje postępowanie, bo to że się rozpłacze, to na dłuższą metę jej nie zmieni. A może jakaś wakacyjna miłość, która potraktuje ją przedmiotowo? Dzięki temu miała by szanse zrozumieć. Tylko jej zbytnio nie sponiewieraj ;) Ciekawy jestem co wymyślisz, bo dla mnie dodatkowa przyjemność z czytania to możliwość kombinowania jak się akcja potoczy, a ile radości jak się trafi :) Weny życzę. Pozdrawiam

    30 lis 2017

  • Gaba

    Były lepsze odcinki. Popadasz w rutynę. Tak, odpiszesz, że się znowu czepiam, ale! zauważyłem, że jak ktoś Cię wkurzy komentarzem to następny odcinek jest całkiem inaczej (lepiej) napisany....

    29 lis 2017

  • Gaba

    @franco no nieee, bądź sobą, nie obrażaj się na pogodę! Pozdrawiam

    30 lis 2017

  • rys

    franek podziwiam cie za to ze tak piszesz prosze pisz dalej juz nie moge sie doczekac dalszych czesci i mam prosbe nie kaz czekac tak dlugo

    29 lis 2017

  • franek42

    @rys Witam. Cóż, mógłbym skwitować podziękowaniem za post, ale przywołałeś mnie do tablicy za  długie przerwy. Choćbym chciał, to nie dam rady. Chcę utrzymać tygodniowy okres dla każdego z tych opowiadań. A dlaczego trzy? Bo łatwiej mi się pisze, jak wcześniej wspomniałem. To tyle. Za post dziękuję i pozdrawiam

    29 lis 2017

  • emeryt

    @franek42. Znowu wspaniale. do grona wielbicielek twojej twórczości znowu powróciła Santa.  Jej ostatni post popieram w 100%.  Też chciałbym abyś dalej pociągnął tę powieść jeszcze dalej. Na razie życzę ći dużo zdrowia i chęci do dalszej  "zabawy piórem".

    29 lis 2017

  • santa

    @emeryt  Drogi Kolego, jeśli mogę tak Cię nazwać. Jestem czytelniczką tej sagi od pierwszego odcinka, co prawda nie pojawiałam się w komentarzach ale to z innych powodów. Pozdrawiam. Santa.

    29 lis 2017

  • franek42

    @emeryt Witam. Też cieszę się i chyba nie tylko my obaj mamy pociechę, że Santa powróciła na łamy tego portalu, bo naprawdę jej brakowało. A tobie dziękuję za życzliwe słowa i pozdrawiam, życząc tego samego

    29 lis 2017

  • emeryt

    @santa.  Z twoich wpisów domyśliłem się powodów czasowego braku komentarzy.

    29 lis 2017

  • santa

    Witam ponownie. Opowiadanie SUPER, Na takie opowiadania się czeka, wiem że kiedyś tatko pisał aby nie przejmować się brakiem komentarzy "czytających wielu..." a teraz poznając mentalność polaków zgadzam się w 100% z jego komentarzem. Powiem może inaczej, porównuje czytających w innych opowiadaniach i wiesz w pierwszej części sagi Olivia, Victoria miałeś troszkę więcej czytelników niż obecnie. Powód wiem że znasz, myślę jednak że gdy podkręcisz troszkę akcje to powinno powiększyć ilość czytelników, co prawda masz ich chyba najwięcej. Jeszcze jedno, kiedyś obiecałeś mojemu tacie że pociągniesz tą Sagę do ślubu w Tinca i myślę że dotrzymasz obietnicy, a może troszkę dłużej. Marzy mi się opis ich dalszego życia już w Krakowie, może zostaną rodzicami, Victoria skończy studia itd. Zapytasz kiedy powróci Tatko, tego niestety nie wiem, tam jest teraz strasznie, wiem że musiał pilnie przenieść się do Bankoku. Może kiedyś opiszę to co tam w "trawie piszczy", zobacz filmy na YouTube robione tylko telefonami i pokazujące tak na prawdę niewiele, dlaczego? Czekam na cd. twojej jak piszesz "zabawy piórem". Pozdrawiam. Santa :)

    29 lis 2017

  • franek42

    @santa Witam. Santo, znam swoje ograniczenia i wiem, że czasem to co piszę, przychodzi mi łatwiej, składniej, a czasem znacznie odbiega od tego, co chciałbym napisać. Do tego jesień od zawsze wpływa na mnie negatywnie, a zwłaszcza listopad. Ważne, że ta najgorsza pora właśnie mija. Są utarte, znane kanony, jak pisać, żeby to miało sens, wzbudzało określone emocje, interesowało i trzymało w napięciu. Zdaję sobie jednak sprawę, że pewnych rzeczy nie przeskoczę, bo nie mam w sobie za grosz brutalności, a jakaś szczypta by się przydała, brakuje mi soli, pieprzu, ostrej papryki, chociaż przebywając na Węgrzech czy we Francji lubiłem potrawy na ostro, teraz preferuję potrawy raczej na słodko, być może dlatego to co piszę, staje się przesłodzone, mdłe, infantylne. Sam już nie wiem. Przepraszam cie Santo, jeżeli czymkolwiek cię uraziłem. A Twojego Taty tak jak i Ciebie, czy Mamy postaram się nie zawieść. Na pewno nie wytnę ci podobnego numeru, co w pierwszej części. Dziękuję za post, miłe słowa. Serdecznie pozdrawiam całą Twoją Rodzinkę, a Twojemu Tacie życzę pomyślnego, satysfakcjonującego załatwienia wszelkich spraw, zwłaszcza tych trudnych i szczęśliwego powrotu do Polski i kochającej Rodziny.

    29 lis 2017

  • rys

    @santa pozdrowienia od zyczliwego i miej duzo nadzieji ze szybko zobaczysz sie z ojcem calym i zdrowym

    29 lis 2017

  • santa

    @franek42 Drogi Franku. Przepraszasz mnie niestety nie wiem za co? Obraziłam się na wpisy niektórych internautów, może inaczej - nigdy nie pozwolę na poniżanie dziewczyn , czy kobiet. Może gdzieś napisałam coś , co zdenerwowało mojego ojca? Staram się pisać tak aby nikogo nie urazić. Pisałam już kiedyś, że pisanie poprawnie po polsku to dla mnie mordęga, (popełniam masę błędów). Drogi Franku, jak już pisałam kiedyś, nie chcę niczego tobie sugerować, to co piszę to tylko moje marzenia, możliwe że żyłam się z dziewczynami z Rumuni, pisałam już coś wcześniej i nie chcę się powtarzać. Co do jedzenia - próbowałem bardzo wiele potraw w wielu krajach ale tylko próbowałam, w domu wolę gotować to czego nauczyła mnie moja rodzicielka. Co do przesłodzenia, mdłego, infantylnego, wiesz już że ja patrzę może troszkę inaczej i niestety jestem troszkę "inna", a może inaczej wychowana. Czytając twoją sagę nie mogę  znaleźć tego o czym piszesz (przesłodzone, mdłe, infantylne), Mamusia mi ciągle powtarza takie może powiedzenie (twój cyrk, twoje ...), albo - ty piszesz my czytamy i  tym się nie przejmuj, pisz tak dalej jest OK. Jeszcze raz pozdrawiam twych bliskich oraz ciebie Franku. Santa.  :)

    29 lis 2017

  • santa

    @rys Witam. Teraz już wiem że Tatko powróci cały i zdrowy. Dzięki za słowa otuchy. Pozdrawiam. Santa.

    29 lis 2017

  • Robert72

    @santa cieszę się że wszystko się układa . Bardzo mi brakowało twoich komętaży , twojego sojżenia . Niestety nie branie tych co będę obrażać innych , niezależnie od pułci.

    29 lis 2017