Materiał zarchiwizowany.

Olivia, Victoria II - cz. XXVIII

Nad ranem letnia, wysoka temperatura zrobiła swoje. Robertowi leżącemu  pomiędzy żoną i Kaśką, dwiema młodymi, gorącymi dziewczynami, zrobiło się po prostu za gorąco. Obudził się zlany potem i otworzył oczy.  
          W świetle budzącego się dnia i lampy stojącej przy wezgłowiu, której nikt nie wyłączył, obrzucił spojrzeniem śpiące obok niego dziewczyny. Obie nagie, śpiące w pozycji na wznak, eksponowały mu bezwstydnie swoje walory i atrybuty kobiecości. Był młodym facetem, więc zareagował jak każdy mężczyzna. Kutas podniósł łeb i przesyłał mu informacje, że chętnie odwiedziłby jakąś przytulną norkę.  
          Żony budzić nie chciał, chociaż dobrze wiedział, że nie usłyszałby marnego słowa czy sprzeciwu z jej strony, gdyby obudził ją pieszczotą, a nawet jakkby bez uprzedzenia wpakował kutasa do jej cipki. Przez chwilę pomyślał o Kasi, bo wyzbył się już wewnętrznych oporów wobec niej, kiedy okazała, jak bardzo była i jest zdecydowana, aby się z nim bzykać i żeby widział w niej normalną, młodą dziewczynę, a nie tylko córkę chrzestną.  
          Zdawał sobie jednak sprawę, że po pierwsze; może ponownie narobić wrzasku na cały dom, a po drugie; powinien przestać myśleć o swojej chrześniaczce w kategoriach erotycznych, jeżeli nie chce wyjść na seksualnego maniaka.  
          Prawdę mówiąc, w tej chwili brakowało mu wyraźnie Olivii, jej szczerej do bólu, wesołej, pełnej optymizmu buzi i chęci do życia. Do tego nieprzytomnie w nim zakochanej, wyczuwającej i reagującej na każdy jego gest, życzenie czy uśmiech. Aż się bał,  co będzie, kiedy minie sierpień i to młode dziewczątko będzie musiało wrócić do domu i do szkoły w Rumunii? Jak sobie poradzi z rozłąką ze swoim niekwestionowanym idolem?  
          Kiedy Roberta ogarnęły tego typu myśli i wątpliwości, jego kutas poczuł się dotknięty i olał pana, podobnie jak pan jego. Skurczył się i przeszedł do spoczynkowej pozycji. Robert nie miał powodu, żeby wychodzić z łóżka, ale przez chwilę zastanawiał się, czy nie włączyć przenośnego klimatyzatora, którego nie wiedzieć dlaczego, nie uruchomił przed snem. Po prostu zapomniał, że takie coś stoi w sypialni. W końcu zrezygnował i z tego.  
          Obrócił się w stronę żony i próbował ponownie zasnąć, kiedy poczuł na udzie rękę Kasi. Drgnął i czekał na dalszy rozwój sytuacji. A Kasia przysunęła się do niego i położyła rękę na jego kutasie.
- Ja też nie śpię - usłyszał jej szept przy uchu. Zaczął obracać się w jej stronę, więc odsunęła się trochę, robiąc mu więcej miejsca.  
- A ty dlaczego nie śpisz? - zapytał też szeptem, kiedy się obrócił. Pogłaskała go po buzi.
- Bo jest gorąco.. i… poczułam, że obudziłeś się? - szepnęła, wywołując uśmiech Roberta.
Dobre sobie, poczuła, że nie śpi! Niby jak? Przez sen? Telepatycznie? - pytania same cisnęły  mu się na myśl, ale nie odbierał jej słów negatywnie.  
          Przecież ją lubił, a nawet kochał jako chrześniaczkę, a teraz po tym, co ich połączyło, po prostu nie umiał i nie mógł złościć się na nią. Była w nim po prostu zadurzona, podobnie jak Olivia i musiał to w jakiś sposób przyjąć do wiadomości i tolerować czy pogodzić się z tym. Ponownie sięgnęła ręką do jego kutasa, a ten jakby tylko na to czekał. Momentalnie urósł i przyjął pozycję gotowości do działania.  
          A mała kokietka pogłaskała go pieszczotliwym ruchem i błyskawicznie odwróciła się tyłem do Roberta, wypinając tyłek i sięgając ręką po kutasa. Zanim Robert zorientował się, co chce zrobić, ona przeciągnęła kutasem po swoim mokrym od soków sromie i rozgarniając fałdki, nakierowała go na szparkę.  
          Dopychając się delikatnie do jego krocza, wprowadziła go w siebie. Napierając na niego, ruchami tyłka i bioder wchłaniała go coraz bardziej w siebie. Nie miał wyjścia. Uniósł nogę, pozwalając jej na maksymalne wciśnięcie się jej tyłka w jego krocze. Potem sięgnęła po jego rękę i położyła ją sobie na swoich dorodnych piersiach.  
          Robert mile zaskoczony jej sprawnym wprowadzeniem i wchłonięciem jego kutasa, szykował się już do dalszej kopulacji, kiedy Kasia na tym poprzestała.  
- Teraz możemy spać! - usłyszał jej szept. Pogładziła się jeszcze przez chwilę po piersiach jego ręką i znieruchomiała. Po chwili usłyszał jej równomierny oddech.
          Dotarło do niego, że Kasia po prostu, ot tak sobie, zasnęła. Nie chodziło jej o seks, ale chciała po prostu poczuć go w sobie. No cóż, inne wymagają kołysanki, pieszczot czy ostrego seksu, a Kasi wystarczyło wchłonięcie i czucie jego kutasa głęboko w cipce. Niespodziewanie on także poczuł się dobrze z kutasem w jej wnętrzu i również zasnął, obejmując Kasię ręką.
          Nieczęsto  zdarzało się Robertowi, żeby podczas snu śniło mu się tyle pięknych i przyjemnych rzeczy, ale chyba wpływ miało to, że zasnął podniecony i z kutasem w cipce Kasi. Spał więc i sen przeplatał mu się z realem. Przynajmniej tak mu się wydawało.
          Najpierw miał uczucie, że wcale nie zasnął i wsunąwszy kutasa w cipkę Kasi, zaczęli kopulować ze sobą. Jej ciasna cipka sprawiała, że cały czas balansował na granicy szczytowania, ale nie mógł czy nie chciał spuścić się w niej, bojąc się o konsekwencje zalania jej swoim nasieniem. Męczył się z tym niesamowicie i nagle Kasia wysunęła się z niego. Poczuł ulgę, ale tylko na chwilę, bo pojawiła się nagle koło niego Elena, patrząc mu z wyrzutem w oczy i palcami dotykając jego sterczącego kutasa.  
          Pragnął tego. Chciał żeby objęła go dłonią i jakby czytając w jego myślach, zrobiła to. Podniosła spódnicę i zaczęła myziać się po cipce jego kutasem, co rusz zagłębiając go w swoją szparkę. I podobnie jak z Kasią nie mógł spuścić się, bo co rusz wyciągała kutasa na wierzch i złośliwie ściskała boleśnie jego główkę.  
          Nie pomagały jego prośby, żeby tego nie robiła. Miał szczęście, bo zjawiła się Mihaela i widząc, co z jego kutasem robi Elena, zrugała ją i odepchnęła od niego. Potem objęła dłonią sztywnego kutasa i przywołała swoją mamę Violettę, przekazując jej kutasa. Violetta bez słowa odwróciła się i wypięła nagi tyłek w jego kierunku, ukazując mu nabrzmiałą z podniecenia cipkę. Wsunął w nią zmaltretowanego, naprężonego do bólu kutasa i poczuł ulgę.      Cipka Violetty podziałała na jego kutasa jak balsam.  
          Czuł jej ciepło i miękkość, kiedy przesuwał się kutasem przez tunelik jej cipki.  Był coraz bardziej podniecony. Miał uczucie, że długo nie wytrzyma i za chwilę spuści się w niej. Zaczęło mu się robić coraz przyjemniej i nagle Violetta wysunęła się z niego, odchodząc i kiwając mu ręką. Chciał już ująć w dłoń swojego kutasa, chcąc sobie ulżyć samemu i natknął się na cudzą rękę, odpychającą i broniącą kutasa przed jego ręką.  
          Nagle poczuł, że jego kutasa opasuje ciasno jakiś miękki i gorący futeralik, ślizgajac się po nim. Zrobiło mu się ciepło, błogo, przyjemnie i eksplodował, pozbywając się napięcia i zgromadzonego w jądrach nasienia. W tym samym momencie usłyszał stłumiony ni to okrzyk ni to jęk i coś miękkiego opadło na jego ciało. Otworzył oczy i zobaczył głowę, leżącą na jego piersi, blisko jego brody. Po chwili głowa poruszyła się i zobaczył wpatrzone w niego, wesołe, piwne ślepka Olivii.  
- Ale mocno spałeś szwagierku! Chyba więcej niż pół godziny ślizgam się po twoim kutasie,  liżę cię, całuję i podszczypuję wargami. Aż mi zdrętwiały, a ty nic. Zero reakcji na moje czułości, wysiłki i maltretowanie twojego kutasa - relacjonowała mu swoim wesołym, tak lubianym przez niego tonem głosu, ile wysiłku musiała włożyć w wyrwanie go z objęć Morfeusza.  
- Ale w końcu udało ci się, więc nie narzekaj! A poza tym sprowokowałaś mnie i wpompowałem w ciebie sporo nasienia. Zaraz zacznie się z ciebie wylewać, bo korek w postaci mojego kutasa za chwilę zwinie się z twojej cipki - odezwał się pogodnym, neutralnym tonem do swojej drugiej ulubienicy, bo prawdę mówiąc, pierwszą od zawsze była Kaśka.  
- Właśnie to poczułam! - powiedziała rozbawiona, słysząc jak Robert nazwał swojego kutasa. Zsunęła się z niego i zacisnęła palcami srom swojej cipki. Tymczasem Robert rozejrzał się po sypialni i w jego oczach pojawiło się zdziwienie. Byli sami w sypialni.  
- Victoria jest w kuchni! Coś jej się stało, bo wymiotowała rano, a przecież nic nie jadła - oświadczyła, widząc, że Robert rozgląda się po sypialni.
          Robert słysząc jej słowa, poderwał się z posłania, jakby został dźgnięty czymś ostrym. Wesołość znikła z jego oblicza, zdmuchnięta tym, co usłyszał od Olivii.
- Spokojnie szwagierku! Nic jej nie jest! Pani Gosia podejrzewa, że być może Victoria jest w ciąży! - Olivia widząc niepokój i gwałtowną reakcję Roberta, zaczęła go uspokajać, ale swoimi ostatnimi słowami dolała przysłowiowej oliwy do ognia.  
          Robert nie czekał na jej dalsze słowa.  Mucknął ją w usta i nie zwracając uwagi na zawiedzioną minę Olivii, zniknął w łazience. Błyskawicznie ogolił się i zrobił poranną toaletę, po czym ubrał krótkie, letnie spodenki i t-shirt.  
          Jak chłopiec zbiegł na dół do kuchni. Była pusta, więc prawie biegiem ruszył do salonu i usłyszał głośne głosy i śmiech, dochodzące z tarasu. Kiedy pojawił się na tarasie, z malującym się na twrzy niepokojem i niepewnością, usłyszał gromki śmiech i brawa siedzących na tarasie osób.  
          Podszedł do Victorii i przywitał się z nią całusem, a kiedy wstała, uśmiechając się do niego promiennie, objął ją i przytulił, jak drogocenny skarb. Oddała mu pocałunek, po czym Robert przywitał się z pozostałymi osobami, z rozpędu całując w policzek również Kazimierza. Wszyscy zwrócili uwagę, na jego nietypowe, rozkojarzone zachowanie.
- Więc już wiesz Robercie, tak? - zapytała Victoria, wciąż się do niego uśmiechając.
- No właśnie! Olivia bąknęła coś tam o twoich wymiotach i słowach Małgosi. Stąd takie a nie inne moje zachowanie, za co was wszystkich przepraszam - powiedział, dalej będąc roztrzęsiony i rozkojarzony.  
          Widząc to Kazimierz zniknął na chwilę z tarasu. Kiedy pojawił się ponownie, w ręku niósł butelkę wina, a w drugiej wodę sodową.
- No cóż Robercie, bez mocnego szprycera tego nie rozbierzemy - powiedział i nalał prawie pełną szklankę wina, dopełniając ją nieznaczną ilością wody. Podobnie zrobił z drugą szklanką, dolewając trochę więcej wody.  
          Małgosia rozlała resztę wina z butelki do szklanek dla pozostałych gości i domowników, dopełniając wodą i podniosła swoją szklankę, zapowiadając toast za zdrowie Victorii i Roberta, a także za… i tu zawiesiła na chwilę głos, …ich przyszłego potomka.  
- Tego się pewnie nie spodziewaliście; ani ty Victorio, ani ty Robercie, ale możecie zaufać swojej szczerej i trochę już doświadczonej przyjaciółce w mojej osobie. Moim zdaniem  wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie jesteś Victorio w ciąży, czego wam obojgu wszyscy, jak tu jesteśmy, szczerze życzymy - powiedziała i wychyliła do dna zawartość, trzymanej w ręku szklanki. Pozostali poszli za jej przykładem.  
          Widać było, że Małgosia sama jest również wzruszona słowami, które wypowiedziała w formie toastu. Zresztą zaszkliły się nie tylko jej oczy. Wzruszone były też Mihaela, Violettina i Kasia. Panowie zachowali raczej spokój i suche oczy, ale wzruszenie   nie ominęło też i ich, tyle tylko, że twardziele nie okazują tego zwykle na zewnątrz.  
          Wszystko dobrze, ale to że Victorię dopadły jakieś dolegliwości, mogły być tylko oznaką, ale nie świadczyły jednoznacznie, że jest w ciąży. To wiarygodnie można stwierdzić dopiero na podstawie testu, a test można wykonać dopiero po dziesięciu, dwunastu dniach od zapłodnienia - takie i tym podobne myśli czy wątpliwości przewijały się przez głowę Roberta. Nie wiedzieć czemu, zaczął mieć z tym problem.
          Robert nie przypominał sobie, żeby Victoria skarżyła się, że ma w jakiś sposób powiększone czy odczuwała jakąś bolesność piersi, które, z tego co słyszał od zmarłej, pierwszej żony, są podobno  pierwszymi, najwcześniejszymi oznakami zajścia w ciążę.  
          Ale nie dlatego wzbraniał się, aby dać wiarę przypuszczeniom Małgosi czy wprost nie wierzył w oznaki ciąży Victorii, sygnalizowane nudnościami, wymiotami czy innymi tego typu objawami. Po prostu wiedział, że żona bardzo pragnie dać mu dziecko, więc mogła sama autosugestią wywołać wspomniane objawy.  
          A nie chciał przeżyć zawodu, podobnego jak w dniu ślubu, w którym Victoria doznała psychozy, związanej z obawą, że może go utracić. Kochał Victorię i chciał mieć stuprocentową pewność, że rzeczywiście zaszła w ciążę, aby tak on, ale przede wszystkim Victoria nie doznała zawodu z tego powodu.  
          On jakoś by sobie z tym poradził, ale Victoria mogła tego nie wytrzymać. Jest bardzo wrażliwa, a jej psychika zbyt delikatna, aby narażać ją na tego typu przeżycie. Nie chciał widzieć jej ponownie w stanie załamania. Miała prawo do szczęśliwego życia.  
          Teraz najważniejsze to porozmawiać tak z żoną, jak i Małgosią, aby nie utwierdzała jej w przekonaniu, że jest w ciąży, dopóki nie zostanie to definitywnie potwierdzone. Podszedł do Małgosi i dał jej znak oczami, że chce z nią mówić.
          Zrozumiała. Udała, że zbiera się do kuchni i coś sobie przypomniała.
- Robercie, coś dzieje się z mikrofalówką. Nie można ustawić czasu. Idę do kuchni, mógłbyś podejść ze mną i zobaczyć, co się stało? - powiedziała i ruszyli oboje do kuchni. Po chwili oddalili się od tarasu na bezpieczną odległość.
- Co się stało Robercie? Zrozumiałam, że chcesz mówić ze mną? - odezwała się pogodnie.
- Prawdę mówiąc, ja też chciałam porozmawiać z tobą, więc dobrze się składa - dodała po chwili, kiedy Robert milczał. Weszli do kuchni.
- Małgosiu, chciałbym prosić cię, abyś nie utwierdzała Victorii w przekonaniu, że jest w ciąży, dopóki nie będzie można stwierdzić tego jednoznacznie. Wiesz, jaka wrażliwa jest Victoria i jak bardzo chce dać mi to dziecko. Gdyby okazało się, że byłby to przedwczesny sygnał i nie jest w ciąży, mogłoby dojść do powtórki z dnia ślubu. Jej psychika tego by nie wytrzymała. Możesz to dla mnie zrobić i odkręcić jakoś tę sprawę, sugerując Victorii, że nudności czy wymioty nie przesądzają jeszcze sprawy i trzeba trochę poczekać, aby upewnić się co do ciąży - Robert nie ukrywał przed Małgosią, że upewnianie Victorii, że jest w ciąży, może być dla niej niebezpieczne, gdyby okazało się nieprawdą.
- Ja swoje powiedziałem, teraz kolej na ciebie - powiedział, czując się, jakby pozbył się dużego ciężaru.
- Robercie, nie oceniam cię, ale jak mam rozumieć to, że wzbraniałeś się przede mną, a zaliczyłeś Kaśkę, moją córkę? - zapytała spokojnym głosem, bez złości czy emocji.
- O to zapytaj ją, nie mnie! Sama wiesz, że siedzieliśmy z Kazimierzem dość długo w salonie i kiedy poszedłem na górę, byłem na rauszu, zmęczony i znużony. Zrobiłem toaletę i jedynym moim marzeniem było położyć się spać. Nie świeciłem światła w sypialni i położyłem się na łóżku. Byłem pewny, że leżę przy Victorii i zaraz zasnąłem. Obudziły mnie jakieś ruchy i poczułem, że ktoś trzyma moją rękę i gładzi się nią najpierw po piersiach, a potem moja ręka wylądowała na owłosionym kroczu. Obudziłem się już na tyle, że poczułem, że to nie Victoria. Domyśliłem się więc, że to twoja Kasia. Raz już przed nią wiałem z sypialni. To samo mogłem zrobić dzisiaj w nocy, tylko że nie chciało mi się dalej uciekać i było mi już obojętne, że ją dotykam. Ciekawy też byłem, jak daleko się posunie. No i posunęła się do tego, że zaspokoiła się moją ręką, po czym wrzasnęła, a właściwie wydarła się tak, że czekałem, które z was przybiegnie pierwsze. A tu nic. Dowiedziałem się tylko, że Kasia omotała Victorię na tyle, że ta jej pozwoliła na spanie z nami w jednym łóżku. Jeżeli rozmawiała z tobą, to wiesz, że nie chciałem bzykać się z nią i zdradzać Victorii. Ale stało się i nie czuję się z tym komfortowo. To wszystko i możesz mnie osądzać czy oceniać jak ci się podoba. Jestem tylko mężczyzną i nie mam zamiaru udawać, że Kasia mi się nie podoba, pomimo, że to twoja córka, a moja chrześniaczka - Robert zakończył swoja wypowiedź i czekał na reakcję Małgosi, którą lubił, cenił i szanował.
          Znając Małgosię spodziewał się najgorszego. A ta podeszła do niego, pochwyciła jego twarz i zatopiła w nim usta, całując z pasją i gwałtownością, której się nie spodziewał. Wsunęła mu nogę w krocze i zadowoleniem poczuła, jak jego kutas pęcznieje, pozytywnie na nią reagując.
- Nie myśl teraz Robercie, że wykręcisz się od seksu ze mną. Będziesz miał porównanie, która cipka jest lepsza; młoda i niedoświadczona mojej córki czy moja dojrzała, gorąca i jeszcze niezbyt rozkalibrowana - Gosia nie tylko nie robiła awantury Robertowi, ale zapowiedziała czy zaoferowała mu swoją cipkę.          
- A o tym, że Kaśka kocha cię i marzy o tobie, wiedziałam już od kilku lat. Nie domyśliłeś się, dlaczego nie goniłam jej z twoich kolan? Zawsze po twojej wizycie i podskakiwaniu na twoich nogach czy kolanach, zwierzała mi się, że czuła twojego kutasa pod pośladkami, a nawet w kroczu, kiedy zsuwała się w twoje krocze. Opowiadała mi o tym z wypiekami na twarzy, mówiąc, że ma mokre majtki. Pod wpływem jej słów ja też miałam mokro w kroku, a potem Kazimierz nie mógł wydolić w nocy w łóżku, on się spuszczał, a ja musiałam kończyć robótkę ręcznie - Małgosia bez skrępowania rozmawiała z Robertem jak z przyjaciółką od serca. Nie ukrywała też swoich uczuć czy marzeń o nim, jako mężczyźnie.
- Gosiu! Z twojej wypowiedzi wnioskuję, że Kasia traktuje cię bardziej jak psiapsiółę niż matkę i zwierza ci się ze wszystkiego. To oznacza, że doskonale wiedziałaś, co Kasia czuje do mnie i co planuje, tak? - Robert domyślił się, że kiedy on bronił się ze wszystkich sił przed zakusami swojej chrześniaczki, Małgosia o wszystkim wiedziała, informowana przez córkę ze szczegółami o ich relacjach i nie tylko nie miała jej to za złe czy była przeciw temu, ale wygląda na to, że wręcz to akceptowała.  
          To dlatego, słysząc prawdopodobnie krzyk córki, dochodzący z sypialni, była na to przygotowana i nie stanowiło to dla niej niespodzianki. Wobec tego wiedziała również, że córka planuje doprowadzić czy zmusić wręcz Roberta do seksu z nią. Nie chciał dalej rozważać czy grzebać się głębiej w swoich przypuszczeniach, ale te nasuwały się same.  
          Małgosia wiedząc o uczuciach córki do Roberta, mogła planować czy przyjmować różne opcje z tym związane. Robert lubił Kasię jako chrześniaczkę, więc wepchnięcie córki w jego objęcia nawet przed osiągnięciem pełnoletniości nie byłoby problemem i kto wie, może Kasia dopięła by celu i zawojowała Roberta. A gdyby jeszcze zaszła w ciążę i dała Robertowi dziecko, zostanie jego żoną, byłoby tylko kwestią czasu.
          Cały plan diabli wzięli, kiedy Robert poznał Victorię i to Rumunkę z polskimi korzeniami. Jakby tego było mało, ożenił się z nią. Pewnie nie tego oczekiwała po Robercie Małgosia, ale o dziwo, przyjęła to spokojnie do wiadomości i ze zwykłą serdecznością potraktowała Victorię, stając się jej przyjaciółką i utrzymując z nią przez cały czas prawie matczyne relacje. Do tego cały czas podkochiwała się w Robercie i cierpliwie czekała na swój czas. I doczekała się, więc bez skrupułów oznajmiła Robertowi, czego od niego oczekuje.
- Myślę Robercie, że nie zaskoczyłam cię swoimi słowami i nie będziesz się wykręcał przede mną jak przed Kaśką. Mnie też coś się jeszcze od życia należy i po tylu latach oczekiwania, w końcu spełnisz również moje marzenia, tak jak spełniłeś marzenia mojej córki - Małgosia kuła żelazo, póki gorące, chcąc wymusić jednoznaczną deklarację na Robercie.
- Małgosiu, musimy mówić o tym teraz? - zapytał spokojnie Robert, patrząc szczerym spojrzeniem w oczy swojej bliskiej współpracowniczce i przyjaciółce w jednej osobie.  
- Tak! Znam cię na tyle i wiem, że zawsze dotrzymujesz słowa. A więc, wygrzmocisz mnie porządnie, kiedy nadarzy się odpowiednia okazja, czy mam przestać zaprzątać sobie tym głowę? Oczywiście, byłaby to nasza słodka tajemnica. Ani Victoria, ani Kazimierz nie musieliby o tym wiedzieć! - Małgosia nie odpuszczała Robertowi, licząc, że podoba mu się jako kobieta i lubi ją na tyle, że bzyknięcie jej potraktuje w kategoriach przyjemności, a nie jako przymus czy przykry incydent bądź obowiązek.  
          Tego by nie chciała, tym bardziej, że seksu z Robertem nie zaliczała czy nie traktowała jako zdrady, ale jako wzajemny, przyjemny prezent dla nich obojga. Robert nie spuszczał z niej wzroku, ale milczał. Małgosia zaczęła wiercić się niespokojnie, czekając co powie.
- Zgoda! Za bardzo cię Gosiu lubię, aby nie spełnić tej twojej zachcianki i poznać tę twoją dojrzałą, gorącą cipkę, na warunkach, które ustaliłaś - odezwał się w końcu. Słysząc jego słowa, odetchnęła z ulgą i objęła go. A potem z dziką pasją zaczęła całować.
- Przekonasz się, co może dać ci dojrzała, zadurzona w tobie bez reszty kobieta, która latami czekała na spełnienie swoich marzeń. Postaram się zrobić wszystko Robercie, abyś tego nie żałował - zadeklarowała w przerwach pomiędzy poszczególnymi pocałunkami.  
- A co do Victorii, to możesz być spokojny! Postaram się skutecznie powstrzymać ją przed euforią, związaną z zajściem w ciążę. Lubi mnie i jesteśmy przyjaciółkami. Myślę, że przyjmie moją argumentację i spokojnie poczeka na możliwość przeprowadzenia wiarygodnego, jednoznacznego testu - Małgosia szczęśliwa, że Robert obiecał spełnić jej marzenia i oczekiwania co do niego, była gotowa w rewanżu spełnić wszystkie jego życzenia, związane z Victorią i nie tylko.
- To teraz musimy uzgodnić, jaki problem miałaś z kuchenką mikrofalową. Po prostu nie wiedziałaś czy nie zwróciłaś uwagi, że obok mikrofal, włączyłaś przy podgrzewaniu mleka do kawy dodatkowo grzałkę grilla i dlatego zamiast go podgrzać, zagotowałaś je i ci wykipiało.  I to wszystko - powiedział Robert i opuścił kuchnię. …cdn…

4 komentarze

 
  • Użytkownik Almach99

    Czy jest jakas kobieta w otoczeniu Roberta, ktora nie chce isc z nim do lozka?
    Nareszcie w malutkiej roli pokazala sie moja ulubiona Olivia😃

    26 paź 2018

  • Użytkownik emeryt

    @franek42, powracam z zakupów i widzę kolejną część twojej wspaniałej sagi.  
    ale oprócz tego przesyłam gratulacje z powodu rozsądku rodaków z twojego miasta podczas wyborów. Moje gratulacje i pozdrowienia -emeryt-.

    24 paź 2018

  • Użytkownik franek42

    @emeryt Witam. Za post dziękuję, a co do wyborów to nic nie jest pewne. Pochodzę ze wsi, ale od czternastego roku życia jestem 'słoikiem' w Krakowie. Mój kandydat co prawda prowadzi, ale będę się cieszył po drugiej turze, kiedy wygra. Pozdrawiam

    24 paź 2018

  • Użytkownik emeryt

    @franek42 ,  90% to  "słoiki"  lecz odnaleźli  w miastach swoje miejsce do życia. Większość dzięki temu starała się coś osiągnąć i tych szanuję oraz podziwiam.

    24 paź 2018

  • Użytkownik PoProstuJa

    Jak zwykle świetne! Czekam na więcej tego oraz innych twoich opowiadań. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    24 paź 2018

  • Użytkownik franek42

    @PoProstuJa Witam. Miło wiedzieć, że ktoś czeka na na kolejne wytwory mojej wyobrazni. Dziękuje za post i życzenia. Również życzę wiele dobrego i pogody ducha, gdy pogoda na dworze stanie się za bardzo jesienna i smutna. Pozdrawiam

    24 paź 2018

  • Użytkownik St.sz

    @franek42 Powiedziałbym, że czekających jest sporo więcej. W czasie tej nie tak dawnej przerwy zacząłem się zastanawiać, czy aby nie stało się coś niedobrego. Twój ,,powrót" ucieszył mnie  niezmiernie. Niech Ci zdrówko dopisuje a wenai pomysły nie opuszczają. :hi:

    24 paź 2018

  • Użytkownik franek42

    @St.sz Dziękuję i również życzę zdrowia w tym niezbyt sprzyjającym okresie. Sorry, taki mamy klimat

    24 paź 2018