Materiał zarchiwizowany.

Olivia, Victoria - cz. XXVI

Olivia, Victoria - cz. XXVI

Victoria zauważyła, że Roberta coś trapi, bo zachowywał się trochę inaczej niż zwykle. Podziękował im za śniadanie i chwilę pokręcił się po kuchni, jakby nie był zdecydowany, co ma robić dalej.
- Victorio, ja wyjdę teraz na tyły domu zobaczyć w jakim stanie są trawnik oraz woda w basenie, a później ogarniemy trochę dom, bo ostatni raz sprzątałem przed spotkaniem z wami - powiedział to z lekkim zakłopotaniem, bo tym samym przyznał się, że zaniedbał nieco obowiązki gospodarza.  
- Robercik, nigdzie sam nie pójdziesz, Sam powiedziałeś, że mam czuć się jak twoja żona i gospodyni tego domu, więc jeżeli będzie coś do roboty tak wewnątrz jak i na zewnątrz domu, to będziemy to robić wspólnie, dzieląc się obowiązkami i jeżeli mnie kochasz, to przyjmij to do wiadomości i nie traktuj mnie jak laleczkę, ale jak żonę i partnerkę - powiedziała to tak zdecydowanym i stanowczym głosem, że uśmiechnął się, podszedł do niej, przytulił mocno i podziękował jej za to, co powiedziała, mocnym, pełnym uczucia pocałunkiem. Przywarła do niego i odwzajemniła jego pocałunek, tuląc się do niego z pasją i oddaniem.  
- Powiedz mi tylko Robercik gdzie jest odkurzacz i jakieś szmaty do wycierania kurzu oraz mop do zmywania czy przecierania podłóg - poprosiła, gdy 'odkleili się' z dużym trudem od siebie.
- To idziemy na górę, tam ci wszystko pokażę moje słoneczko - odparł i skierował się w stronę schodów.
- Elena, Olivia, idziemy na górę za Robertem - zwróciła się do sióstr, które posłusznie do niej dołączyły. Robert skierował się w stronę pokoju służącego za garderobę, obok którego były drzwi do małego pomieszczenia, służącego za schowek na duży odkurzacz oraz narzędzia i przedmioty pomocnicze do sprzątania, typu; mop z wiadrem i wyciskarką wody, szczotki o krótkim i długim stylu, łopatki, szmaty i ścierki do mycia podłóg czy wycierania kurzu z mebli, a także różnego rodzaju środki chemiczne w płynie i spray'u do podłóg i mebli.
- Taki sam schowek, w którym znajduje się podobne wyposażenie do sprzątania, jest ulokowany na parterze obok pokoju gościnnego, pomiędzy moim gabinetem a salonem - wyjaśnił Robert.
- Teraz jak już wszystko wyjaśniliśmy i wiemy gdzie, co, jak, bierzemy się moje siostrzyczki do sprzątania. Wy zajmiecie się górą, a my z Robertem parterem, po rozeznaniu, co dzieje się na zewnątrz domu. Mam nadzieję, że dacie sobie radę? - rozdzieliła zadania dla wszystkich, łącznie z Robertem.
- Ale my z Olivią też chciałybyśmy zobaczyć, co jest za domem, bo widziałyśmy dotychczas tylko mały fragment tego terenu przez okna w salonie - oświadczyła Elena, patrząc w ich stronę proszącym spojrzeniem.
- Dobrze więc, ubieramy coś na siebie, aby 'nie świecić gołymi dupskami' jak sama powiedziałaś i wychodzimy na zewnątrz - zauważyła podziw i uznanie w oczach Roberta, za słowa i zachowanie, jak na prawdziwą panią domu przystało.  
Mimo porannej pory było już dość ciepło i słonecznie, więc dziewczyny ubrały letnie, zwiewne ciuszki i razem z Robertem, ubranym tylko w spodenki, wyszli wszyscy na taras przed salonem, z którego widać było cały teren po bokach i z tyłu domu aż do ogrodzenia, przesłoniętego już znacznie, przez gęsto rosnące prawie dwumetrowe tuje. Był to dość rozległy teren z urozmaiconą powierzchnią i architekturą zewnętrzną. Centralne miejsce zajmował różnokolorowy, duży basen o długości około osiemnastu i szerokości około sześciu metrów, o trzech bokach prostych i jednego w postaci półkola od strony tarasu, będącego zejściem do basenu, które tworzyły półkoliste schody betonowe, składające się z sześciu stopni o wysokości 12 cm, i szerokości 36 cm. Basen został usytuowany ukośnie względem osi domu, w odległości trzech metrów od tarasu i prowadziła do niego metrowej szerokości ścieżka z płytek marmurowych w kolorze różnych odcieni brązu od jasnego beżu do średniociemnego brązu. Takimi samymi płytkami wyłożono metrowej szerokości obrzeża basenu, służące kąpiącym się jako miejsce do opalania, a właściwie opiekania się, bo w upalne, słoneczne dni płyty te dość mocno nagrzewały się. Dalsze otoczenie basenu stanowił pas trawnika o nieregularnych kształtach i różnej szerokości, od czterech do ośmiu metrów. Zejście do basenu i jego dno wraz z czterdziesto-centymetrowym cokołem wyłożono płytami o kolorze w różnych odcieniach błękitu, od cyjanu, turkusu, poprzez  lazurowy, modry aż do błękitu królewskiego i niebieskiego. Boki basenu wyłożone były płytami w odcieniach kolorów żółto-pomarańczowo-brązowych. Głębokość basenu też była różna i wynosiła od sześćdziesięciu centymetrów przy zejściu, do metra na 10 metrze długości i metra siedemdziesięciu na końcu basenu. Przy budowie basenu pomyślano również o stworzeniu możliwości kąpieli dla małych dzieci i ich bezpieczeństwie, odgradzając płytką część basenu od strony zejścia o długości około sześciu metrów i stałej głębokości do siedemdziesięciu centymetrów od części dla dorosłych, automatycznie podnoszoną siatką z sieci rybackiej, tworząc brodzik dla maluchów. W odległości około pięciu metrów od końca basenu znajdował się wysoki na dwa metry, obudowany zbiornik stacji uzdatniania wody miejskiej i głębinowej wraz panelowym generatorem ozonu, czerpanej ze studni głębinowej oraz odkryty zbiornik wody nieuzdatnianej do zasilania zraszaczy wodnych nawadniających poszczególne fragmenty terenu (trawę, rośliny i krzewy ozdobne).   Robert zszedł z tarasu i podszedł do usytuowanej z boku zbiornika, hermetycznie obudowanej centralki sterującej aparaturą i urządzeniami basenu, po czym włączył bęben z żaluzją (ciemną, grubą folią) przykrywającą nieckę basenu, której zadaniem było chronić wodę w basenie przed rozwojem glonów pod wpływem nasłonecznienia (zielenienie wody) odkrywając basen. Po odsłonięciu basenu dało się zauważyć, że znajdująca się w nim woda jest czysta i wolna od glonów. Ponieważ jednak basen nie był używany kilkanaście dni, Robert uznał, że należy częściowo wymienić i oczyścić wodę w basenie. Włączył więc aparaturę sterującą i system zasilający basen w wodę, które sterowane elektronicznie w układzie zamkniętego i zsynchronizowanego obiegu wody, same regulowały odpływ i dopływ wody do basenu poprzez odpowiednie filtry oraz podwodny odkurzacz osadu usytuowany w pobliżu kratki i zaworu odpływowego. Cały proces zasilania basenu w wodę był zautomatyzowanym procesem, sterowanym przez komputer. Doprowadzana do basenu woda kontrolowana była  przez aparaturę badawczo-pomiarowo-dozującą, która testowała ją pod względem czystości, zawartości tlenu, bromu oraz ph. W przypadku przekroczenia określonych norm wymienionych składników czy ph, aparatura automatycznie włączała lub wyłączała określone dozowniki z wymienionymi czynnikami. Kiedy Robert odkrył basen, wskaźnik pomiaru temperatury wody wskazywał temperaturę 20 stopni C. Przy słonecznym dniu, takim jak obecnie, temperatura wody podnosiła się około jednego stopnia na godzinę, czyli za godzinę - dwie temperatura wody pozwoli na w miarę przyjemną kąpiel w basenie, o czym Robert poinformował towarzyszące mu dziewczyny, które były wprost zachwycone basenem i jego otoczeniem oraz pozostałą architekturą tego dość rozległego terenu, w postaci skalniaków, klombów i rabatek kwiatowych, sztucznych pagórków, malowniczych półek i załamań terenu pokrytych trawą i kępkami różnokolorowych bylin kwiatowych oraz wysepek rozrzuconych po całym terenie z bylinami, ozdobnymi iglakami i krzewami kwiatowymi. Cały teren był dość gęsto zadrzewiony przeważnie drzewami i krzewami iglastymi, aby uniknąć problemów z liśćmi w rejonie basenu. Kilkanaście drzew liściastych typu dąb, brzoza i wierzba usytuowano na obrzeżach terenu w pobliżu ogrodzenia. Robert przeszedł się po trawnikach i stwierdził, że  trawa na trawnikach nie wymaga jeszcze koszenia co najmniej  tydzień, więc poza basenem nie było potrzeby podejmowania jakichkolwiek działań na zewnątrz domu w trybie pilnym. Było dość sucho, więc włączył system zraszaczy, aby tak trawa jak i rośliny dostały potrzebną dawkę wody przed porą upału. Tak więc spokojnie można było zająć się porządkami w domu, ale żadna z dziewczyn nie wykazywała w tym kierunku wielkiego zapału, nie zamierzając rezygnować ze słońca oraz okazji zapoznania się bliżej z otoczeniem domu, jak i samym basenem.  
- To wy zostańcie tutaj, a ja spróbuję zorientować się, co trzeba zrobić w domu - oświadczył Robert, nie mając im za złe tego, że wolą pobyć na świeżym powietrzu i kąpać się w promieniach słonecznych niż sprzątać, wdychać kurz i brudzić ręce. Było mu to nawet na rękę, bo mógł swobodnie, bez kręcenia i ewentualnego motania się w kłamstwo, sprawdzić pozostałe pokoje na piętrze pod kątem porządku i wyposażenia, mając na uwadze przyjazd pozostałych członków rodziny Victorii.
- Do basenu też raczej jeszcze nie wchodźcie, bo w wodzie będzie czuć ozon, a wymiana i filtrowanie wody potrwa około dwóch godzin - dodał, kierując się do domu.
- Robercik, nie gniewaj się na nas, ale jest tak pięknie, że musimy tu trochę pobyć i nacieszyć się tymi widokami, które dopiero dziś nam udostępniłeś, a potem do ciebie dołączymy - usprawiedliwiała się Victoria, nie tylko oczarowana, ale wręcz zaczadzona dość urokliwym terenem i otoczeniem wokół domu Roberta, pogłębianym jeszcze przez promienie słoneczne igrające półcieniami i odbiciami od lustra wody oraz załamaniami w wodzie basenu.
- Wujku poczekaj, ja idę z tobą! - Olivia momentalnie wykorzystała okazję, że może pobyć sama z Robertem. Poczekał więc i razem weszli do domu, kierując się od razu na pierwsze piętro.
Robert wszedł wraz z Olivią do kolejnego wolnego pokoju, chcąc sprawdzić czystość i porządek.
Było trochę kurzu na parapecie okna i na meblach. Otworzył sofę i sprawdził poduszki oraz kołdry leżące w schowku, pod względem zapachu i wyglądu. Nikt ich nie używał dotychczas, więc pachniały nowością. Podszedł do komody i otworzył szuflady z pościelą. Wszystko było nowe, więc nie miał się do czego doczepić, tak wygląd jak i zapach wskazywał, że takie są. Wszystkie sofy w pokojach były prawie dwumetrowej szerokości, więc i pościel była dopasowana do ich wielkości, od prześcieradeł po poszwy i poszewki. Zadowolony z przeglądu zamknął sofę, przywracając ją do pierwotnego stanu. Przeszli do następnego pokoju i Robert dokonał podobnego przeglądu, co poprzednio. Wszystko było w porządku, więc przed przyjazdem gości należało tylko odkurzyć i wywietrzyć pokoje oraz powycierać kurze, bo szyby okien osłonięte zewnętrznymi żaluzjami też były czyste. Dalej byli sami w domu, więc Olivia postanowiła to wykorzystać, bo wiedziała, że po przyjeździe rodziców może mieć utrudniony dostęp do ukochanego wujka i jego 'ptaka'.  
Po złożeniu sofy w drugim pokoju, widząc, że zamierza wyjść, podeszła do niego, objęła go rękami i popatrzyła na niego swoimi przylepnymi oczkami, pod spojrzeniem których topniał na wosk i ona o tym wiedziała.
- Wujku, mógłbyś popieścić i pokochać się ze mną teraz? - poprosiła cichym, nieśmiałym głosem. To mówiąc, wsunęła rękę w jego spodenki i objęła, będącego w stanie spoczynku 'ptaka', który natychmiast zareagował, rosnąc i sztywniejąc.
- Olivio, popieścić cię mogę, ale wiesz przecież, że masz dni płodne i nie możemy kusić losu - odpowiedział jej ciepłym, pełnym czułości głosem.
- Wiem wujku, ale możemy przecież temu zaradzić - odpowiedziała bardziej zdecydowanie i odważnie.
- Jak? Rano tylko dużym wysiłkiem woli powstrzymałem się, aby nie spuścić ci się do środka, dlatego nie powinniśmy ryzykować. Ja też nie wszystko mogę, a ty zaczynasz wykazywać się coraz większym temperamentem, działając na mnie podobnie jak Victoria czy Elena - próbował jej uświadomić ryzyko seksu bez zabezpieczenia.
- Wujku, ty masz w szufladzie w biurku takie paczuszki z gumkami, które można naciągnąć na twojego kutaska - odpowiedziała, zadowolona, że znalazła rozwiązanie problemu zabezpieczenia się przed zapłodnieniem.
- Widziałaś je, kiedy i gdzie? - zapytał, nie mogąc sobie przypomnieć, kiedy kupował prezerwatywy.
- Tak, widziałam! Mam przynieść? - zapytała. Kiwnął głową, a jej już nie było. Słyszał, jak zbiega po schodach i uśmiechnął się sam do siebie. Mile połechtało jego 'ego' to, że tak bardzo ta młodziutka dziewczyna jest spragniona pieszczot i seksu z nim i chce zdążyć wykorzystać jeszcze czas, jaki pozostał do przyjazdu rodziców. Targały nim mieszane odczucia i miał wrażenie, że nie do końca będzie w porządku wobec Victorii, uprawiając seks z jej siostrą, ale ich poranna rozmowa o Elenie i o tym, że kocha swoje siostry i na razie nie widzi nic złego w tym, że chce się nim podzielić z nimi, zneutralizowało do pewnego stopnia jego obiekcje. Po chwili do pokoju wbiegła Olivią, zdyszana i zarumieniona od biegu, z wyrazem zadowolenia na uśmiechniętej buzi. Podała mu paczuszkę, trzymaną w ręku, zawierającą trzy sztuki prezerwatyw.
- Tam zostało jeszcze trzy takie paczuszki - zakomunikowała i nie namyślając się szybko pozbyła się bluzeczki i spódniczki, pod którymi nie miała nic więcej.  
- Poczekaj wujku jeszcze chwilę - powiedziała i pobiegła do swojego pokoju, wracając po chwili i niosąc prześcieradło oraz ręcznik.  
- A nie będzie lepiej Krupeczko, jak pójdziemy do twojego pokoju? - zapytał rzeczowo Robert.
- Tak, pewnie, że lepiej - potwierdziła i zebrała swoje ciuszki wraz z przyniesionymi rzeczami.
- Idziemy wujku, bo mamy mało czasu - ponagliła go. Poszli więc do jej pokoju i po wejściu pierwszą rzeczą, jaką zrobiła, było ściągnięcie z niego spodenek. Pogładziła jego 'ptaka', który będąc w pół zwodzie, łypał 'okiem' na jej młodziutką cipkę. Położyła się na sofie i rozłożyła szeroko nogi.
- Wujku ty najpierw lizać i pieścić swoją Krupeczkę - prosiła cichym głosem, jednocześnie sugerując mu, czego od niego oczekuje.
Położył się więc obok niej, pochylił i objął ustami jej małe usteczka. Natychmiast rozchyliła wargi i zassała jego język, przystępując do 'tańca' połączonego z 'bitwą'. Dostosował się do niej i zaczął pieścić to nienasycone, młode ciało. Kiedy nasyciła się całusami i potyczką języków, pochwyciła jego głowę, spychając ją niżej na piersi. Lizał więc i pieścił małe pączusie oraz ssał i podgryzał stwardniałe suteczki, wywołując jej ciche pojękiwanie i sapanie. Schodził głową coraz niżej, znacząc językiem ślad swojej wędrówki, w końcu przesunął się pomiędzy szeroko rozłożone nogi i dobrał się do jej 'skarbu'. Była już bardzo podniecona, wydzielając duże ilości soczków, więc włączył wyższy bieg pracy języka i rąk. Dyszała i pojękiwała coraz bardziej, kiedy więc zaczął ssać, lizać i podgryzać łechtaczkę, liżąc rowek i pieszcząc palcami jej guziczek a także wiercić na przemian językiem i palcami w jej dziureczce, drażniąc co chwilę drugą dziureczkę, jej pojękiwania, drgania i podrzucanie ciałem osiągneły maksimum. W końcu wydała głośny jęk, wygięła ciało w łuk i znieruchomiała. Przez chwilę gładził jej łono i piersi, a następnie przesunął się do góry, całując jej usta, nosek i zamknięte oczy. Otworzyła je i chwyciła jego twarz, wpijając się w jego usta.
- Dziękuję wujku, to było piękne! - dziękowała, odwzajemniając jego pocałunki. Po chwili sięgnęła do jego sztywnego 'kutasa'.
- Wujku, mogę ubrać twojego kutaska w gumkę? - zapytała, patrząc mu przylepnie w oczy.
- A robiłaś to już kiedy? - zapytał ot tak sobie, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że to co wie o seksie ta młoda dziewczyna, to od niego.  
- Nie, bo nie miałam chłopaka. Przecież to ty wujku byłeś moim pierwszym chłopakiem - powiedziała z nieukrywaną pasją w głosie.
- No właśnie! I dotychczas nie używaliśmy gumki. Poza tym, możesz mi powiedzieć, po co chcesz ubierać mojego kutaska, jak to określiłaś? - zapytał, udając nieświadomość rzeczy.  
- Bo przecież będziesz kochał się wujku ze mną i twój kutasek nie będzie przyglądał się mojej cipce z zewnątrz, ale od wewnątrz. Tylko jak on to zrobi, jeżeli gumka zasłoni mu 'oko'? - udała, że zastanawia się głośno nad poważnym jej zdaniem problemem. Roześmiał się, doceniając jej poczucie humoru, ale i coraz większe potrzeby seksualne.
- Mam rozumieć Krupeczko, że to co przed chwilą robiliśmy i to, że szczytowałaś to za mało, tak? - zapytał, rzeczowym tonem.
- Wujku, było bardzo fajnie, ale przecież twój kutasek lubi moją cipkę i zobacz jak na nią patrzy, bo chce do niej wejść - mówiąc to, odsunęła się trochę od niego, aby pokazać mu naocznie to, o czym mówi. A jego kutas rzeczywiście nadal stał, zwrócony w jej stronę.  
- Wujku, połóż się, a Olivia zajmie się twoim kutaskiem, bo moja cipka lubi jak on do niej wciska się, rusza i ją rozpycha - powiedziała i sięgnęła po paczuszkę.
- Wujku możesz mi pomóc z tą gumką? - zwróciła się do niego w sposób, w jaki prosiła go nieraz o zapięcie stanika  Wziął od niej prezerwatywę, rozpakował i założył ją sobie na penisa, objaśniając Olivii, która bacznie śledziła jego ruchy, niektóre z czynności, które wykonywał. Kiedy skończył, okraczyła go i kucnęła, prezentując mu swoje powaby, a potem zaczęła nawilżać cipkę, miziając się po szczelince jego penisem. Był to dość skuteczny sposób na wzrost podniecenia tak u niej, jak i u niego. Kiedy uznała, że dość 'naoliwiła' ich oboje, nakierowała jego 'łeb' na swoją dziurkę i zaczęła się powoli na niego wciskać. Była już bardzo wilgotna, więc i wchłanianie go w siebie, przebiegło dość szybko, kiedy więc wyczuła, że łeb penisa osiągnął dno jej 'studzienki', rozpoczęła jazdę na 'ostro', w dość szybkim tempie podnosząc i opuszczając kuperek na całą długość jego 'drążka', wykonując przy tym różne ewolucje swoim zgrabnym tyłeczkiem, w sposób, który sprawiał jej najwięcej przyjemności. Kiedy ona skupiała się na nabijaniu się pod różnymi kątami na jego kutaska, on pieścił jej 'pączusie' z twardymi jak kamyki sutkami i okolice wzgórka łonowego, drażniąc 'guziczek' łechtaczki i obie dziureczki.  W sytuacji, kiedy Olivia miała już za sobą jeden orgazm, doprowadzenie jej do drugiego, trwało dość długo, tym bardziej, że w dużo mniejszym stopniu reagowała na penisa 'ubranego' w gumkę niż kiedy był 'goły'. W końcu jednak pieszczoty i drażnienie wrażliwych erogennie części czy punktów jej ciała oraz ruchy i rozpychanie się penisa wewnątrz cipki, zaczęło  przynosić efekty.
Jęki, podrygi i dygotanie ciała oraz odgłosy 'mlasków' osiągały coraz wyższy poziom, a kiedy 'doszła' wbiła się w niego kuperkiem i położyła, sięgając jego ust. Na chwilę znieruchomiała i zamilkła, tylko jej serduszko biło w odczuwalnym przez Roberta, przyspieszonym rytmie. Kiedy otworzyła nieco zamglone ślepka, uśmiechnęła się do niego niepowtarzalnie słodkim grymasem ust. A on gładził po plecach i kuperku to młodziutkie, rozdygotane jeszcze ciało i całował wilgotne wargi. Przytuliła się do niego mocno i leciutkimi muśnięciami ust dziękowała mu za jego uczucie do niej i przyjemność, którą jej ofiarował. Poczuła jego sztywnego kutasa w sobie.
- A ty wujku dlaczego nie opróżniłeś swoich zbiorniczków? - zapytała szczęśliwa i rozluźniona.
- Bo myślałem tylko o tobie Krupeczko. Nie chcieliśmy sprawić ci zawodu, a byłaś teraz bardzo wymagająca, więc kutasek bał się zbyt szybko opróżnić swoje zbiorniczki, aby nie zawieść twojej cipeczki, a później zbiorniczki zdenerwowały się i całkiem zamknęły zawór. I tyle - odpowiedział Robert, wyjaśniając Olivii, dlaczego nie spuścił się w gumkę i pozostał nadal sztywny.
- I to ciebie nie boli? - zapytała, pamiętając wydarzenie po pierwszej nocy jej pobytu u Roberta.
- Nie boli i nie zawracaj tym sobie teraz swojej główki - uspokoił ją.
- Czy twoja cipeczka jest teraz zadowolona? - zapytał, chcąc skierować jej myśli w inną stronę.
- Tak wujku. Ona dziękuje tobie i twojemu kutaskowi za to, że tak dobrze ją obsłużył - odparła.
- To fajnie, czyli możemy teraz trochę popracować, aby przygotować pokoje na przyjazd waszych rodziców i sióstr, tak? - zwrócił się do Olivii. W odpowiedzi zsunęła się z niego i usiadła.
- I co teraz? - zapytała, widząc, że jego kutas ubrany w gumkę, dalej stoi.
- Nic. Rozbierzemy go i weźmiemy się do roboty - odparł wesołym głosem. Zrolował prezerwatywę na kutasie i zawinął w zdjętą z niego folię.  
- Zostawimy ją na inną okazję - dodał i dołączył do nieużywanych. Mógł sobie na to pozwolić, bo na razie tylko on wchodził w rachubę, co do ich używania. Poprawili skotłaszone nieco posłanie w pokoju Olivii i wyszli do holu. Robert ze sztywnym kutasem wyglądał nieco niepoważnie, co natychmiast zauważyła Olivia.
- Wujku, a ten twój kutasek długo tak będzie stał i gapił się na moją cipkę? - zapytała, starając się utrzymać powagę, ale grymas jej ust wyraźnie temu przeczył.  
- Masz rację, trzeba mu zasłonić 'oko', to nie widząc twojej cipki, pewnie opadnie - odpowiedział i przypomniał sobie, że spodenki zostały w pokoju Olivii. Wrócił więc i rozglądnął się za spodenkami. Nie widząc ich, zwrócił się do Olivii.
- Nie wiesz, gdzie mogą być moje majtki? Ściągałaś je ze mnie tutaj - dodał, widząc, że też się rozgląda. Podniosła narzutę na sofie i oboje zobaczyli, że spodenki leżą i czekają na właściciela.    
- Ja też mam ubrać majtki, wujku? - zapytała, kiedy ubrał spodenki i przykrył 'sztywniaka'.
- Ty nie musisz, bo tobie tam na dole nic nie staje - odparł, uspokajając ją, chociaż wiedział, że widząc jej powabne, nieokryte niczym atrybuty kobiecości, trudno mu będzie wygasić swoje  podniecenie.  
Póki co, należało wziąć się do roboty i ogarnąć nieco dom, aby nie zblamować się przed gośćmi.
Robert wyciągnął więc ze schowka odkurzacz i podłączył do gniazdka elektrycznego. Sprawdził stan filtra i wjechał nim do pierwszego pokoju, który przewidział dla gości. Po chwili usłyszał głos Victorii.  
- Robercik, jesteśmy szczęśliwe i gotowe do pracy, więc prosimy o przydział roboty - zameldowała mu żartobliwie gotowość do pracy.  
- To my z Olivią spróbujemy ogarnąć górę, a wy parter, Ok? - zaproponował, mając na uwadze przygotowanie pokoi dla gości i utrzymanie tego w tajemnicy do chwili ich przyjazdu. Poprosił więc Olivię o rozpoczęcie odkurzania po kolei poszczególnych pokoi, włączając odkurzacz i oddając jej w ręce węża ze szczotką. Sam zaś poprosił Victorię i Elenę na dół i razem przeglądnęli poszczególne pokoje i pomieszczenia na parterze łącznie z salonem, pokojem gościnnym i kuchnią. Po zorientowaniu się z grubsza co jest do zrobienia, wyciągnął ze schowka duży odkurzacz piorący, podłączył go do gniazdka i sprawdził stan filtra odkurzacza oraz ilość i stan wody w zbiorniku wody czystej i brudnej. Potem poprosił Victorię i Elenę aby same zdecydowały, która odkurza, a która ściera kurze. Pokazał im gdzie są umiejscowione gniazdka w holu i w salonie, a sam udał się z powrotem na pierwsze piętro. Olivia z pasją i zapałem odkurzała dość dokładnie i szczegółowo tak większe powierzchnie, jak i zakamarki. Kiedy Robert wrócił do niej, kończyła odkurzać pierwszy pokój. Robert pokazał jej gdzie w odkurzaczu znajdują się pomocnicze szczotki i ssawki, które można wymieniać w zależności od potrzeby. Sam natomiast wziął ze schowka kilka ścierek oraz rozpylacz ze środkiem  czyszczącym  do mebli i zaczął wycierać kurz na parapetach okien czy meblach, używając przy tym od czasu do czasu zapachowego środka do czyszczenia. Oboje z Olivią systematycznie przechodzili z pokoju do pokoju, łącznie z sypialnią, odkurzając i czyszcząc poszczególne pomieszczenia. Po godzinie intensywnej pracy pozostało im do posprzątania i oczyszczenia pomieszczenie łazienki i holu. Wspólnymi siłami uporali się ze wszystkim po półgodzinie. Spoceni, ale i zadowoleni pochowali sprzęt do schowka. Robert poprosił Olivię, aby teraz odpoczęła i poczekała na niego, a sam chciał udać się do dziewczyn, aby im pomóc w robocie na parterze. Olivia obruszyła się na niego, że chce iść sam bez niej, stanowiąc dobrany team, więc razem zeszli na dól i zostali mile zaskoczeni, bo dziewczyny dostały takiego 'szwungu' do roboty, że i ich robota była na ukończeniu. Victoria zajmowała się odkurzaniem, a Elena ścieraniem kurzu, czyszczeniem mebli i przecieraniem wilgotną ścierką powierzchni trudno dostępnych dla odkurzacza. Po zakończeniu odkurzania Robert wyłączył odkurzacz z sieci, podciągnął odkurzacz do łazienki i opróżnił zbiornik brudnej wody. Potem wypłukał pod wodą poszczególne elementy wodnego i piankowego filtra oraz elementy ssąco-czyszczące i stykające się z wodą i brudem. Następnie rozwiesił i rozłożył na posadzce wszystkie myte elementy do ocieku wody i wysuszenia. Korpus odkurzacza przeciągnął i umieścił w schowku. To samo zrobił z mopem i ścierkami, które wypłukał pod wodą i rozwiesił w łazience do wysuszenia. Tym samym cały proces sprzątania i porządkowania domu znalazł szczęśliwy finał. Robert podziękował serdecznie swoim dziewczynom za sprawnie i szybko wykonaną pracę oraz zaprosił do łazienki na odświeżenie się po wytężonej pracy.
- Robercik, a nie możemy tego zrobić w tym pięknym basenie - zapytała rzeczowo Elena.
- Elenko, nie gniewaj i nie złość się na mnie za to, co powiem, ale uważam, że brudy z naszych ciał powinniśmy zmyć w łazience, a woda w basenie powinna nam służyć dla ochłodzenia i popływania dla przyjemności - odpowiedział Robert spokojnym, pozbawionym emocji, ciepłym głosem.
- Robercik, to ty nie gniewaj się, bo masz rację. Faktycznie basen nie jest miejscem do mycia - odparła, a potem podeszła do niego i soczystym całusem potwierdziła jego rację.
- A teraz drogi szwagiereczku idziesz z nami do łazienki i umyjesz nam wszystkim plecki, podobnie jak poprzednim razem, ale teraz będzie to podziękowanie za tę naszą harówę w twojej burżujskiej chałupie, a potem zaprosisz nas do tego ślicznego, burżujskiego basenu - podtrzymała żartobliwy ton swojej wypowiedzi.
- Postaram się spełnić wasze oczekiwania i umyć te wasze apetyczne ciałka w przyjemny, nie tylko dla was, ale i dla mnie, zadowalający sposób, choć będzie to i tak mizerna zapłata za wasze zaangażowanie, wysiłek i trud, moje urocze, kochane pomocniczki - powiedział to ze szczerym przekonaniem i wdzięcznością. W radosnej komitywie udali się wiec do łazienki na górze. Robert puścił wodę i ustalił temperaturę. Po zrzuceniu ciuszków i wejściu wszystkich do wanny, poprosił dziewczyny o zajęcie siedzącej pozycji, a kiedy woda w wannie podniosła się do bezpiecznego poziomu włączył pompę do jacuzzi, pompując do wanny bąbelki powietrza, masujące przyjemnie, a trochę też łaskoczące ich ciała od dołu i z boku. Robert przyklęknął, a potem zgodnie z tym, co obiecał, przesuwał się do każdej z nich, nabierał żelu do mycia i po kolei namydlał ich powabne ciała z tyłu i przodu, rozpoczynając od Olivii. Powolnymi, pieszczotliwymi ruchami prawej ręki namydlił jej ramiona i plecy, a następnie trzymaną w lewej ręce słuchawką prysznica spłukiwał przemyte miejsca z tyłu, schodząc od pleców w dół, zabawiając dłużej na kształtnych, jędrnych pośladeczkach i rowku. Przesunął rękę na przód, przez chwilę namydlał i pieścił jej małe 'pączusie' z twardymi jak kamyki sutkami, potem spłukał je wodą,  schodząc coraz niżej i znacząc ślady swojej wędrówki pocałunkami. Dotarł do łona i znowu zabawił dłużej na wzgórku, namydlając, pieszcząc i drażniąc łechtaczkę, potem szczelinkę i okolice dziurki, przemył je wodą i przesunął rękę na krocze i uda, sunąc ręką w stronę stóp. Kiedy skończył, dostał buziaka na podziękowanie od swojej ulubienicy i przesunął się do Eleny, powtarzając całą procedurę i schemat mycia, z tą różnicą, że Olivia zachowywała się bardziej statycznie, poddając się biernie jego, połączonego z lekkimi pieszczotami sposobie mycia, natomiast Elena, kiedy  dotknął jej ciała, pochwyciła jego rękę i sterując nią, regulowała tempo, siłę i czas 'mycia' poszczególnych części swojego ciała, wymuszając wręcz na Robercie taki sposób, który sprawiał jej jak najwięcej przyjemności. Kiedy mył i pieścił jej piersi czy krocze z poszczególnymi przyległościami, widać było z jej oczu i grymasów twarzy, że pieszczoty te podnieciły ją do tego stopnia, że dostała niesamowitej 'chcicy' na Roberta. Prawdopodobnie najchętniej przewróciłaby Roberta do wody i na oczach sióstr dokonała w czystej postaci gwałtu na jego osobie. Robert też to zauważył w jej lekko zamglonych oczach, więc szybko przemył i spłukał wodą jej krocze oraz nogi i przesunął się do Victorii. I tu czekała go kolejna niespodzianka, bo Victoria obserwując w jaki sposób 'myje' jej siostry i widząc kiwającego się na boki, sztywnego kutasa, chwyciła niespodziewanie Roberta w pół, obróciła się z nim i posadziła go na płaskim obrzeżu wanny, a potem nie bacząc na siedzące w wannie siostry, obróciła się tyłem do niego, nakierowało jego 'szczerzący' się do niej łeb na swoją szpareczkę i siadając, nabiła się na niego głęboko. Na szczęście była tak wilgotna i naoliwiona swoimi sokami, że oboje nie poczuli żadnego dyskomfortu ani bólu. Złapała jego ręce i położyła na swoich słodkich, sprężystych piersiach, rozpoczynając ostrą 'jazdę'. Odbijając się nogami od dna wanny i jego ud, narzuciła dość szybkie tempo, dysząc, stękając i pojękując. Elena i Olivia z dużym zaskoczeniem i niedowierzaniem obserwowały swoją siostrę, jak z pasją i dzikością w oczach 'ujeżdża' Roberta, wykazując nie mniejszą 'chcicę' od Eleny. Widocznie bardzo jej tego brakowało, bo wspomagana dość brutalnymi 'pieszczotami' Roberta, który ugniatał i miętosił niemiłosiernie jej jędrne i cudownie jedwabiste w dotyku piersi, dostosowując się do dzikiej 'jazdy' Victorii, jeszcze bardziej przyspieszyła. Robert też czuł, że zbliża się do finału. A Victoria tak intensywnie pracowała kuperkiem, że jej jęki i 'mlaski' ich ciał zlały się w jeden łoskot. Po raz pierwszy zdarzyło się, że Robert doszedł pierwszy i jego zbiorniczki zaczęły w gwałtowny sposób pompować swoją zawartość do jej 'studzienki'. Czując we wnętrzu pompowane w nią nasienie, doszła i ona. Jęknęła głośniej, przysiadła na jego udach i wsparta o niego, znieruchomiała, a jej twarz wykrzywiana różnymi grymasami, wypogodziła się. Jak zwykle z wielką tkliwością gładził jej piersi, brzuch i wzgórek. Oprzytomniała i zwróciła swoją buzię w jego stronę. Robert, kiedy zobaczył jej lekko zamglone oczy i słodki uśmiech na ustach, rozrzewnił się i z wielką czułością zaczął obcałowywać jej piękne, pełne radości i uczucia oczy, nosek i wilgotne, gorące usta, dziękując jej za to, że jest z nim i obdarza go swoją młodością, urodą i gorącymi uczuciami. Obie siostry, które z zafascynowaniem obserwowały ten 'dziki' trochę akt miłości Victorii i Roberta, zdały sobie w pełni sprawę, jak wielkim uczuciem ich najstarsza siostra darzy Roberta i jak mocno musi kochać je obie, że nie jest o nie zazdrosna i dzieli się z nimi Robertem.
- I co, podobało się? - odezwała się do sióstr, widząc szok i lekkie zaskoczenie w ich oczach, spowodowane niewątpliwie tym, czego były świadkami.
- No, nie powiem, było co oglądać! Gdybym tego nie widziała, pewnie nie uwierzyłabym, gdyby mi ktoś powiedział, że moja, taka spokojna, zrównoważona i poważna siostra posiada w sobie tyle dzikości i temperamentu - skomentowała na swój sposób, to co widziała, Elena.
- Wielki szacun dla ciebie siostrzyczko! Masz niezły temperamencik! A jeszcze nie dawno, ktoś wyrzucał mi 'chcicę' w odniesieniu do ciebie Robercik. A to co oglądałyśmy, to nie była 'chcica' w czystym wydaniu siostrzyczko? A ty Robercik też uważaj na przyszłość, jeżeli chcesz zachować swoje oczy, bo nie jestem pewna czy nie wydrapałaby ci ich, gdybyś ją zdradził. Nas kocha, więc toleruje to, co wspólnie z tobą robimy, przypuszczam jednak, że ewentualnych innych skoków w bok w twoim wydaniu raczej nie przepuści, więc zastanów się dobrze, zanim powiesz 'tak' we wtorek - dodała, wyrażając w sposób humorystyczny to, co mogłoby się stać, gdyby po ślubie Robert planował jakieś skoki w bok.
- A ty siostrzyczko też uważaj co mówisz. Kocham Roberta i zawsze mam na niego 'chcicę' jak to ty określasz. Kocham też was jako moje siostry i przyjaciółki, więc wiedząc, że podkochujecie się w nim, nie chowam go przed wami, ale nie przeginajcie i nie próbujcie mi go odebrać, bo to żadnej z was nie uda się. Kocham Roberta nad życie i wiem, że on też kocha mnie. Jeżeli chcecie się z nim kochać to tylko razem ze mną i w mojej obecności. I to tyle, co mam do powiedzenia, jak mawia Robert - Victoria w sposób prosty i zrozumiały wyraziła swój punkt widzenia na sprawy związane z seksem z udziałem ich wszystkich oraz określiła warunki i zasady na jakich to ma się odbywać.  
- Moja ukochana Victorio i wy moje kochane szwagiereczki! Uważam, że to co powiedziała Victoria, moja przyszła żona, a wasza siostra jest dokładnie przypomnieniem i potwierdzeniem tego, co zostało powiedziane i ustalone na początku naszej znajomości. Możemy, a nawet powinniśmy kochać się nadal i być rodziną, zachowując miłe, ciepłe relacje pomiędzy sobą, więc starajmy się pielęgnować to, co nas połączyło i łączy nadal, a odrzucać wszystko to, co nas dzieli - Robert jednoznacznie opowiedział się po stronie Victorii i przypomniał obu jej siostrom, że w pełni popiera i akceptuje reguły oraz warunki dalszej wspólnej koegzystencji, o których wspomniała Victoria, dając im wyraźnie do zrozumienia, że nie ma zamiaru wyłamywać się z ustalonych reguł czy sprawiać przykrości swojej przyszłej żonie.
- Victorio i Robercie! Przyznaję wam rację i postaram się wyzbyć, a przynajmniej ograniczyć swoją, chyba wrodzoną zgryźliwość i przestać używać takich czy innych słów i zwrotów, które nasuwają mi się mimowolnie na język i mają być żartobliwe, a stają się przyczyną nieporozumienia, a nawet złości, za co z góry przepraszam was oboje - do Eleny dotarło w końcu, że musi panować nad tym, co mówi, jeżeli chce mieć tak jak dotychczas, dobre relacje z siostrą i Robertem...cdn....

2 komentarze

 
  • Użytkownik gepi

    Witam. Widzę ze powróciłeś do dawnej formy, tak trzymaj.Czekamy na dalsze losy Viktori. Pozdrawiam.

    5 kwi 2017

  • Użytkownik franek42

    @gepi Dziękuję i pozdrawiam

    7 kwi 2017

  • Użytkownik stoper

    super rozdział Victoria pokazała na co ją stać

    4 kwi 2017

  • Użytkownik franek42

    @stoper Dziękuję ci za zainteresowanie i za twoje sugestie, może zbyt mocne dla mnie, ale jeżeli będzie odpowiednia sytuacja, być może skorzystam. Pozdrawiam

    7 kwi 2017