Olivia, Victoria - cz. XIX

Olivia, Victoria - cz. XIX

     Wyszli na podjazd. Kierowca, widząc ich, otworzył przednie i tylne drzwi samochodu. Robert przywitał się z kierowcą, poczekał, aż Victoria zajmie miejsce z tyłu i zamknął za nią drzwi, sam wsiadając z przodu.  
- Jedziemy do firmy szefie?
- Tak, panie Witku, do firmy.
- Długo pana nie było, coś wydarzyło się, tak?  
Był to jeden z kierowców, który lubił pogawędzić w trakcie jazdy i Robert to tolerował. Wielokrotnie zresztą jeździli razem w interesach po kraju czy za granicą. Pan Witek był stażem jednym z najstarszych kierowców i pamiętał czasy, gdy firma rozpoczynała działalność i pracowało w niej kilkudziesięciu pracowników, którzy znali się z imienia i nazwiska. Obecnie przedsiębiorstwo Roberta zatrudniało ponad półtora tysiąca pracowników w kilku odrębnych jednostkach i różnych dziedzinach, więc i stosunki między ludźmi były całkiem inne.
- Tak panie Witku, nie było mnie trochę czasu, ale nic specjalnego nie działo się, po prostu wziąłem trochę wolnego.  
- A ta śliczna pani, która jest z panem, to chyba nie pracuje u nas, prawda?
- Ta śliczna pani, panie Witoldzie, nie pracowała u nas, ale od dziś zaczyna pracę.  
Zastanawiał się przez chwilę, czy mówić na ten temat więcej, ale wiedział, że kierowca i tak rozgłosi komu się da, że wiózł z szefem młodą, piękną kobietę, więc będzie więcej domysłów i plotek na ten temat, niż gdy wprost powie, kto z nim jedzie.
- Panie Witoldzie, znamy się dość długo, więc nie będę przed panem ukrywał i robił tajemnicy z faktu, że ta pani ma na imię Victoria i jest moją narzeczoną, a wkrótce żoną i od dziś będzie obok pani Ani moją drugą asystentką, która pewnie nieraz będzie korzystała z pana usług, więc teraz już nie musi pan domyślać się, kto to jest i co tu robi?
Po słowach Roberta zapanowała w samochodzie totalna cisza i milczenie, widocznie pana Witka zatkało permanentnie to, co usłyszał. Gdy odzyskał ponownie mowę, dojeżdżali do siedziby firmy, która mieściła się w biurowcu zaprzyjaźnionej firmy, zajmując tam obok innych instytucji i firm samodzielnie trzy piętra. Przyszła siedziba firmy Roberta była w trakcie budowy.
Zatrzymali się przed głównym wejściem. Kierowca szybko wysiadł i otworzył drzwi samochodu przed Victorią, czego na pewno by nie zrobił, gdyby nie dowiedział się, z kim ma do czynienia.  
Robert widząc gorliwość i uprzejmość kierowcy, uśmiechnął się pod nosem, myśląc o zawiłościach natury ludzkiej. Dołączył do Victorii, która podziękowała kierowcy za uprzejmość, dołączając do tego swój śliczny uśmiech.  
- Czy ma pan jeszcze jakieś dyspozycje, szefie?
- Nie, panie Witku, na teraz dziękuję. W razie potrzeby skontaktuję się z panem.
Razem z Victorią weszli do budynku i udali się do windy, która wywiozła ich na czwarte piętro, gdzie mieściła się centrala firmy, m.in. gabinet jego i jego asystentki Ani, przegrodzone sekretariatem, gabinety i sekretariat jego zastępców oraz gabinet głównej księgowej firmy.  
Weszli do sekretariatu z powitaniem na 'dzień dobry'. Sekretarka na ich widok wstała z fotela biurowego.  
- Dzień dobry szefie, miło cię widzieć – odparła, zerkając ciekawie na Victorię.  
- Gosiu pozwól, że przedstawię ci moją narzeczoną pannę Victorię, która rwie się do pracy w naszej firmie. A to Victorio jest pani Małgorzata Kalata, moja wierna i zaufana przyjaciółka, będąca jednocześnie żoną mojego przyjaciela Janusza, szefa jednej z naszych spółek wchodzących w skład naszej firmy. Panie przywitały się i pani Małgorzata będąc ponad osiem lat starsza od Victorii, przytuliła ją w wylewny, słowiański sposób, poklepując po plecach.
- Witaj kochanie w firmie i nie martw się, nie damy ci zrobić krzywdy. Robert jest dobrym człowiekiem i szefem, ale gdyby próbował cię kiedyś skrzywdzić, to będzie miał z nami do czynienia – powiedziała, uśmiechając się wymownie do niej i do Roberta.  
- A mówią, że to mężczyźni okazują sobie solidarność – skomentował żartobliwie słowa sekretarki Robert, zadowolony ze sposobu, w jaki została przez nią przyjęta Victoria.
Wylewność i bezpośredniość pani Małgorzaty spowodowały, że w oczach Victorii pojawiły się łzy. Nie spodziewała się, że zostanie tak miło i serdecznie potraktowana przez bliską i zaufaną współpracownicę Roberta, a do tego przez pierwszą osobę z którą spotkała się w firmie.
- Bardzo mi miło, że panią poznałam i cieszę się, że będę miała przyjemność z panią współpracować – powiedziała z lekkim zażenowaniem w głosie.
- Gosiu, czy Ania już jest?
- Jasne, była wcześniej ode mnie. Czy ona wie, że ty dzisiaj będziesz w firmie?
- Chyba nie, bo sam nie wiedziałem, kiedy wrócę.
- Mam ją zawiadomić, czy sam do niej podejdziesz?
- A jak będzie lepiej według ciebie?
- Oj wy chłopy, chłopy! – pokiwała z politowaniem głową.
- Ale najpierw muszę załatwić sprawę z Victorią. Victorio, czy będzie ci przeszkadzać, jeżeli przejdziemy na ty? Jestem bezpośrednia i nie lubię w pracy formy pan, pani. Więc jak?
- Oczywiście, proszę mi mówić na ty.  
- A więc załatwione! Jestem Małgorzata i mów mi Gosia, ty jesteś Victoria, więc może Vika, Vicia?  
- Poczekaj Gosiu, coś ci muszę wyjaśnić – włączył się do rozmowy Robert. Przedstawiając Victorię, zapomniałem dodać, że jest Rumunką i nazywa się Victoria Mitrunica, przez V i c.
Zauważył zaskoczenie na twarzy Małgorzaty, ale starała się to ukryć.
- Nigdy bym nie pomyślała, przecież mówi tak pięknie po polsku, że nawet do głowy by mi nie przyszło, że nie jest Polką.
- To dłuższa historia, więc może to później wyjaśnię. Dlatego na razie zostawmy to, tak jak jest i możesz zwracać się do niej Victoria, Vica lub Vicia, ale mając w pamięci V i c, czy tak może być Victorio?
- Tak Robercik, zgadzam się, jeżeli pani.. przepraszam.. Gosia sobie tak życzy.
- A więc załatwione, a bruderszaft wypijecie przy najbliższym spotkaniu u nas w domu, może być tak Gosiu?
- Oczywiście, a więc Gosia, Vica – i przypieczętowały to obie pocałunkiem.
- A co do Ani, to idźcie oboje do twojego gabinetu, przygotuj jakieś drinki, a ja poproszę Anię do ciebie. Przedstawisz Victorię i napijemy się po kielichu. Może tak być?
- Jasne. Co ja bym bez ciebie zrobił? A więc wychodzimy i czekamy.
Przeszli do gabinetu Roberta, należy dodać, do przestronnego, porządnie wyposażonego i urządzonego gabinetu, jak na szefa takiej firmy przystało. Robert poprosił Victorię, aby usiadła w wygodnym fotelu dla gości, jednym z czterech stojących wokół niskiego stolika w narożu pomieszczenia. Sam podszedł do barku i przeglądnął jego zawartość.  
- Kochanie, masz chęć na drinka czy na inny napój?
- Robercik, nie lubię mocnego alkoholu, jeżeli już to bardzo słaby drink lub lampka wina.
W tym momencie do gabinetu weszła Małgosia z Anią.  
- Witaj Robercie! Miło cię widzieć – powiedziała na powitanie pani Ania.
- Witaj Aniu! Ja też cieszę się, że cię widzę! Pozwól, że przedstawię ci moją narzeczoną, pannę Victorię Mitrunica. Victorio, to jest pani Anna Rzepecka, moja ostoja i prawa ręka w sprawach firmy – przedstawił nawzajem swoja narzeczoną i swoja asystentkę.  
Panie zmierzyły się wzrokiem i uśmiechnęły na powitanie, podając sobie ręce.
- Bardzo mi miło poznać panią, pani Aniu – pierwsza odezwała się Victoria.
- Ja również cieszę się, że mam przyjemność poznać narzeczoną Roberta – odparła dość oficjalnie pani Ania. Jako najstarsza w tym gronie, zachowała wyraźny dystans wobec Victorii.
- Jako że oficjalne sprawy mamy za sobą, pozwólcie, że rozluźnimy trochę atmosferę – zwróciła się do wszystkich pani Małgosia, wyczuwając powstałe napięcie pomiędzy Victorią a Anią.
- Szefie pozwolisz, że cię zastąpię i zapytam, co kto z was sobie życzy do picia?
- A więc po kolei; ty Aniu na co masz ochotę? Kawa, herbata, drink?  
- Herbata, bo kawę piłam i lekki drink z colą, pół na pół.
- OK.! A dla ciebie Victorio?
- Poproszę herbatę i lampkę wina.
- A dla ciebie Robercie?
- Mocna kawa i mocny drink lub lampka koniaku.
- Dobrze, a ja zafunduję sobie kawę i lampkę wina. Idę nastawić wodę i zaraz wracam – powiedziała Małgosia i wyszła do sekretariatu. Pozostali usiedli w fotelach. Robert zauważył, że Victoria wyraźnie nie przypadła do gustu jego asystentce, co zmroziło również Victorię, tym samym wytworzyła się niezbyt przyjemna atmosfera, z którą nie bardzo umiał sobie poradzić. Zamierzał przecież powiedzieć Ani, że Victoria chce pracować w firmie i wymyślił dla niej stanowisko jego drugiej asystentki, ale to wiązałoby się z akceptacją Victorii przez Anię i jej gotowością do współpracy. Teraz widząc postawę Ani wobec Victorii, nie zamierzał na razie występować z tą propozycją, aby nie sprawiać dodatkowej przykrości swojej ukochanej i narzeczonej, wyraźnie strapionej i zasmuconej. Musiał wpierw wyjaśnić, co spowodowało, że jego bliska współpracownica, która do tej pory wykazywała wprost niezwykłą lojalność wobec niego i wysokie zaangażowanie na rzecz jego firmy, tak chłodno odniosła się do jego wybranki. W obecności Victorii nie chciał tego roztrząsać, ale widział, że bardzo to przeżywa, więc zdecydował się nie odwlekać sprawy. Przeprosił panie i wyszedł do sekretariatu.
- Gosiu, mogłabyś poprosić Victorię na chwilę do siebie tutaj, a ja spróbuję wyjaśnić, co stało się takiego, że Ania tak zachowuje się wobec niej.
- Właśnie to samo zauważyłam i miałam ją zapytać o to samo, ale może lepiej jak ty to wyjaśnisz. Wracaj do gabinetu, a ja poproszę Victorię.
Wrócił więc do gabinetu i po chwili weszła Małgosia.
- Przepraszam was, ale chciałabym na chwilę poprosić Victorię do siebie. Możesz wpaść do mnie na chwilę?
Victoria popatrzyła na Roberta, a ten kiwnął głową, żeby poszła. Przeprosiła więc ich i wyszła do sekretariatu, zamykając drzwi.
- Aniu, możesz mi powiedzieć o co chodzi, że tak zachowujesz się wobec Victorii? – spytał, gdy Victoria znikła za drzwiami.
- A jak myślisz? Nie było cię w firmie kilkanaście dni, a dziś zjawiasz się jakgdyby nigdy nic, przywozisz do firmy jakąś młodą dzierlatkę i przedstawiasz mi ją jako swoją narzeczoną, to jak to mam rozumieć? To w Polsce czy nawet w firmie mało jest ładnych i miłych dziewczyn, że musiałeś sobie poszukać narzeczonej za granicą i to takiej młodej, która w żaden sposób do ciebie nie pasuje. Robert, ty wiesz co robisz? – wyrzuciła z siebie lawinę słów z pasją, jakiej nigdy by nie spodziewał się po niej.
Zagotował przez chwilę, ale przywołał się do porządku.
- Aniu, znamy się bardzo długo, jesteś profesjonalistką w tym, co robisz i szanuję cię za to, poza tym jesteś kuzynką mojej zmarłej tragicznie żony, ale miało to miejsce kilka lat temu. Jak to przeżyłem, wiesz dobrze sama. Moja partnerka opuściła mnie, bo jak mi powiedziała na odchodne, nie mogła żyć z kimś, kto nadal bardziej kochał zmarłą żonę niż ją. I prawdę mówiąc, tak było. Byłaś przy mnie cały czas i widziałaś, że nie interesowałem się specjalnie kobietami, miałaś mi to nieraz za złe. Będąc ode mnie starsza, nigdy nie byłaś zainteresowana mną jako kobieta, a być może, gdybyś nie zasklepiła się w tej swojej skorupie i okazała mi choć trochę uczucia, nie wiem czy nie odpłaciłbym ci tym samym. I teraz, gdy poznałem młodą, piękną kobietę, Rumunkę, która pokochała mnie swoim pierwszym uczuciem i gotowa jest spędzić ze mną życie, mam wyrzec się tego i szukać czy rozglądać się za kimś, bardziej według ciebie odpowiednim dla mnie, a w imię czego? Czym i dlaczego według ciebie, Polka byłaby dla mnie lepsza od tej młodej, szlachetnej, oddanej mi w każdym calu Rumunki? Że za młoda dla mnie? Może i tak, ale zaryzykuję, bo poznałem jej charakter, otoczenie i rodzinę w której wychowała się, jej otwartość, prostolinijność, a przede wszystkim przekonałem się o jej uczuciu do mnie.
Według mnie, to ja na nią nie zasługuję, a nie odwrotnie. I powiem ci jeszcze, że ona chce zostać moją żoną, ale równocześnie chce uczyć się dalej i pracować, bo nie chce zostać kurą domową, ale rozwijać się i poszerzać swoje horyzonty. Miałem nie kłamaną nadzieję, że ty mi w tym pomożesz i pomatkujesz jej trochę, bo to jest bardzo młoda, ale i bardzo ambitna, wartościowa dziewczyna. To tyle Aniu, co miałem do powiedzenia.
Gdy skończył, w oczach Ani zauważył łzy. Rozrzewniło go to trochę, bo zawsze starała się być twarda i szorstka.
- Robert, tak jak powiedziałeś, znamy się już trochę i starałam się pomagać ci ze wszystkich swoich sił i dziś nie wiem dlaczego, uznałam, że swoim postępowaniem działasz na szkodę firmy, zadurzony w młodej dziewczynie. Dobrze stało się, że nie czekałeś i nie czaiłeś się z tym problemem, ale zechciałeś szczerze ze mną porozmawiać. Skąd mogłam wiedzieć, że poznałeś tę dziewczynę i masz tak dobre rozeznanie co do jej charakteru i uczucia do ciebie oraz że poznałeś jej rodzinę i warunki w których została wychowana. Po prostu myślałam, że zauroczyła cię swoją urodą i młodością, przez co straciłeś dla niej głowę. Teraz widzę, że nie jest to kaprys czy chwilowe zauroczenie i jeżeli jest tak jak mówisz, to życzę wam wszystkiego najlepszego na tej waszej drodze życia i jeżeli uznałeś, że mam predyspozycję, aby jej pomatkować w firmie i wprowadzić w określone zagadnienia, to oddaj ją w moje ręce, a z chęcią pomogę jej we wszystkim, co może i powinna wiedzieć. Myślę, że we dwie będziemy miały co robić, aby za tobą nadążyć i zaspokoić twoje wymagania. I jeszcze jedno. Zawsze cię podziwiałam i imponowałeś mi jako mężczyzna, jednak zostałam wychowana w poszanowaniu tradycji i będąc od ciebie te kilka lat starsza, nigdy nie pomyślałam o tobie jako o obiekcie moich marzeń czy fantazji. Wystarczało mi, że byłeś kochającym mężem i ojcem, a po tej tragedii współczułam ci bardzo i gdybyś zechciał, pewnie przytuliłabym cię, a nawet oddałabym ci się bez żadnych zobowiązań, aby pomóc ci wyrwać się z tego przygnębienia i rozpaczy. Może i dobrze, że między nami do niczego nie doszło, bo znając ciebie, pewnie byś chciał odwdzięczyć się i nie wiem, czy nie skończyłoby się to na twoich oświadczynach, których pewnie bym nie przyjęła w imię dotrzymania tradycji. To tak dla wyjaśnienia, co do mego uczucia do ciebie w tamtym smutnym okresie twojego życia. A teraz wołaj tę swoją dziewczynę, niech ją przytulę i przyjmę za bliska mi osobę, tak jak ciebie. I zapomnijmy o tym, że miałam jakieś wątpliwości i wybacz mi, że zachowałam się nie tak, jak miałeś prawo oczekiwać tego ode mnie.
Podeszła do Roberta, objęła go i pocałowała mocno w usta, po raz pierwszy odkąd znali się.
- To na zgodę Robercie i nigdy więcej takich numerów z mojej strony nie uświadczysz.  
Oddał jej pocałunek, a potem wyszedł do sekretariatu po Gosię i Victorię.
Po chwili wrócili razem. Ania z promiennym, radosnym uśmiechem podeszła do Victorii, pocałowała ją i mocno przytuliła.
- Witaj w firmie Victorio i przepraszam cię za moje zachowanie. Źle cię oceniłam i dopiero Robert otworzył mi oczy, że jesteś prawdziwym skarbem, jego i moim.
Nieznacznym ruchem otarła łzy cisnące się jej do oczu, co widząc Victoria również rozrzewniła się i mocno przytuliła, oddając pocałunek. Małgosia widząc tę metamorfozę u Ani też nie wytrzymała i łzy same pociekły jej po policzkach.
- Widzisz Robert! Tak to jest mieć do czynienia z babami. Koniec dziewczyny, nie mazać się. Chodź Victorio, przyniesiemy wodę i szklanki, a ty Aniu z Robertem wyciągnijcie napoje i kielichy. Musimy to odpowiednio oblać.
Wyszły rozradowane do sekretariatu, a Ania wraz z Robertem donieśli z barku kielichy i napoje do drinków.  
- Aniu, nie wiesz czy jest Rafał u siebie? – zapytał Robert.
- Nie ma, pojechał na naradę do transportowców. Ma wrócić dopiero po południu.
- Trudno, ktoś musi pracować, aby ktoś mógł napić się drinka.
- Robert, nie wiesz jak mi ulżyło. Czułam się więcej niż podle. Dziękuję ci, żeś tego nie zostawił.
Kiedy wróciły Małgosia z Victorią, zostawiając otwarte drzwi od sekretariatu, atmosfera była już diametralnie inna.
- Mamy kogoś pod ręką, aby mógł cię zastąpić Gosiu? – zapytał Robert.
- Nie ma takiej potrzeby, zamknęłam sekretariat, a drzwi zostawiłyśmy otwarte na wypadek, gdyby ktoś dzwonił. Przecież ciebie oficjalnie nie ma w firmie, więc nie ma sprawy.
Każde z nich otrzymało do picia to, o co prosili. Atmosfera zrobiła się wręcz familijna, jakże różna od tej, która tu jeszcze niedawno panowała.
- Victorio, twój narzeczony, a mój szef, prosił, abym ci pomatkowała i pomogła w pracy w naszej firmie. Sądzę, że jako narzeczeni, a później małżeństwo, chcielibyście być jak najczęściej razem, więc proponuję, abyś razem ze mną pracowała jako jego asystentka, ty bardziej w biurze, a ja poza nim, w zależności od zajęć Roberta, odpowiada ci to?
- Oczywiście, pani Aniu, będzie mi bardzo miło współpracować z panią.
- Będziemy pracować razem, więc nie powinno być pomiedzy nami formy pani. Jestem Ania, a ty Victoria lub Vika, jak wolisz.  
Podeszła do Victorii, pocałowała ja i trącłla się z nią kieliszkiem.
- Od tej chwili nie waż się mówić do mnie pani, jestem od ciebie starsza, ale nie stara – podsumowała żartobliwie, uśmiechając się do niej promiennie.
- Ponieważ mamy trochę luzu, chciałbym jeszcze poprosić was o radę – zwrócił się do nich Robert.
- Razem z Victorią, przyjechały ze mną do Polski jej dwie młodsze siostry i też rwą się do pracy. Miałem co prawda obiecaną pracę dla nich u mojej znajomej, ale jest wymagana książeczka zdrowia. Załatwienie takiej książeczki trwa minimum dwa tygodnie, a one chcą pracować od zaraz. Jedna ma 17 lat i chodzi do liceum, a druga 15 i skończyła gimnazjum. Widzicie jakąś szanse ich pracy u nas czy w jakiejś zaprzyjaźnionej firmie?
- Robert, to ma być forma pracy w celu nauki, czy tylko ma to nazywać się pracą, dla poprawy ich samopoczucia, że nie biorą pieniędzy za darmo.  
- Można to i tak nazwać. Masz jakąś propozycję?
- Pewnie. Ta młodsza może pracować ze mną, w sekretariacie. Nauczę ją parzenia kawy, herbaty. Będzie stemplowała i roznosiła dokumenty, odbierała telefony.
- Nie, telefony nie, nie mówi dobrze po polsku – zareagowała Victoria.  
- Nie szkodzi, podszkoli się w polskim. Ale po polsku rozumie?
- Tak, wszystko, a poza tym mówi na mnie wujek – podsumował, śmiejąc się, Robert.
- A starsza będzie pomagać w drugim sekretariacie. Dwie dziewczyny idą w sierpniu na urlop, więc pozostałe będą zadowolone z pomocy.
- Rafał miał rację, że znajdziecie coś i proszę. Jesteś nieoceniona Gosiu, dziękuję ci w ich imieniu. To kiedy mogą zaczynać?
- Od jutra, jakże inaczej. Mówiłeś, że rwą się do pracy – roześmiała się Gosia.
- A wynagrodzenie dla nich ustalisz sam, czy mam zająć się tym?
- Byłbym ci wdzięczny.
- Załatwione, ustalę z kadrami godziwe wynagrodzenie dla kuzynek szefa.
- Super, nawet nie wiecie, jak wiele to dla mnie znaczyło.
- Od tego ma się współpracowników, szefie – podsumowała.
- To teraz powiedzcie mi, czy moja obecność w firmie w dniu dzisiejszym może zostać skrócona?
- My dajemy ci wolne, a od jutra z Rafałem wprowadzimy cię w bieżące sprawy. Dzisiaj cieszcie się sobą i wynoście się, bo jeszcze rozmyślimy się – roześmiały się Małgosia z Anią.
Dokończyli picie i pożegnali się z sympatycznymi współpracownicami w atmosferze prawie familijnej.  
Robert zadzwonił po kierowcę i razem z Victorią udali się do windy, żegnani przez obie panie.
- I jakie wrażenia odebrałaś z pierwszego pobytu w firmie?  
- Robercik, nie gniewaj się, ale na początku o mało nie załamałam się. Pani Małgosia była cudowna, ale pani Ania zmroziła mnie strasznie. To tak jakbym z ciepłego, przytulnego pomieszczenia wyszła na mróz, chłód i śnieg. Ale potem było już super. Nie wiem co powiedziałeś pani Ani, ale to była całkowicie inna kobieta, niż na początku naszego spotkania i rozmowy.
- To było chwilowe nieporozumienie. Ania sądziła, że zostałem zauroczony twoją młodością, urodą i w tym co nas połączyło, nie ma żadnego głębszego uczucia, poza chwilową fascynacją. Chciała więc mną wstrząsnąć i wyprowadzić z chwilowego amoku. Gdy wyprowadziłem ją z błędu, zmieniła całkowicie opinię o tobie. Teraz mam pewność, że będzie dla ciebie jak matka i lepszej nauczycielki życia w Polsce oraz do zapoznania z zagadnieniami związanymi z firmą nie znalazłbym dla ciebie nigdzie.  
- Robercik, teraz czuję się cudownie. Jednak wy Polacy jesteście fajnymi ludźmi.
- Dlaczego mówisz, wy Polacy? Ty też masz domieszkę krwi polskiej, a poza tym, ja też byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, w jaki sposób przyjęła mnie obcego twoja mama, a potem ojciec.  
- Nie wyobrażasz sobie nawet, jak bardzo cieszę się, że będę pracować z tobą.  
Podjechał samochód, więc wsiedli.
- Jedziemy do Urzędu Stanu Cywilnego panie Witku.
- Tak jest szefie, do USC na os. Zgody, tak?
- Tak.
Po przyjeździe w okolice budynku, w którym mieścił się USC, Robert z Victorią udali się do siedziby USC, gdzie Robert poprosił o spotkanie z kierowniczką w pilnej sprawie. Sekretarka po konsultacji, poprosiła ich do gabinetu kierownika USC. Robert pobieżnie wyjaśnił pani kierownik USC, że chcą z Victorią zawrzeć związek małżeński i proszą o ustalenie możliwie krótkiego terminu ślubu cywilnego. Robert ponadto zadeklarował, że pokryje wszystkie ewentualne dodatkowe koszty związane z przyspieszeniem terminu ślubu, ponieważ wiąże się to z możliwością rozpoczęcia przez Victorię studiów w Polsce. Kierowniczka sprawdziła terminarz i stwierdziła, że z uwagi na przedstawione okoliczności możliwe jest zawarcie związku małżeńskiego bez żadnych dodatkowych kosztów w następnym tygodniu. Należy tylko wypełnić formularz oraz przedstawić określone dokumenty. Victoria jako obcokrajowiec przedstawiła posiadane dokumenty, które kierowniczka USC przeglądnęła i uznała za wystarczające do zawarcia związku. Ustalono więc wiążący termin i godzinę ceremonii na najbliższy wtorek, czyli za pięć dni. Po załatwieniu terminu ślubu, oboje uznali, że teraz mogą już wrócić do domu. Podeszli więc do samochodu i Robert poprosił kierowcę, aby ich odwiózł do domu. Po przyjeździe Robert podziękował kierowcy za dyspozycyjność i umówił się z nim na dzień następny, na godzinę 7.45. Weszli do domu. Elena i Olivia oczekiwały ich niecierpliwie.
- Co tak długo? Nie mogłyśmy się na was doczekać – zapytała Elena.
- Mam nadzieję, że dałyście sobie radę i nie jesteście głodne? – odpowiedział pytaniem Robert.
- Głodne nie, ale bałyśmy się trochę, same w obcym domu – dodała po chwili.
- Elena, przesadzasz trochę – upomniała ją Victoria.
- Wujku, wy jechać jeszcze z domu? – zapytała z markotną miną Olivia.
- Nie Olivio, już nigdzie nie jedziemy, ale idziemy do restauracji zjeść obiad.
- My nie jesteśmy głodne, bo jadłyśmy bardzo późno – Elena wyraźnie odzyskała rezon, gdy Robert oznajmił, że już nigdzie nie jadą.
- A my jesteśmy głodni, prawda kochanie – zwrócił się Robert do Victorii.
- Prawdę mówiąc, to ja też nie czuję się głodna, ale szczęśliwa i pełna wrażeń tak – oświadczyła Victoria.
- Dziewczyny, gdy wam opowiem, co przeżyłam dzisiaj w firmie Roberta, to nie dacie wiary.
- To ty im opowiedz, a ja wyjdę na chwilę do telefonu – oświadczył Robert, nie chcąc krępować Victorii w czasie jej relacji o wydarzeniach w firmie i USC.
Przeszedł do swojego gabinetu, włączył komputer i zaczął szukać informacji na temat studiów stacjonarnych i nie stacjonarnych w Krakowie dla cudzoziemców. Po przeglądnięciu szeregu stron poszczególnych uczelni, zorientował się, że dużo łatwiej będzie załatwić przyjęcie na studia, gdy Victoria będzie już jego żoną i otrzyma przyrzeczenie prawa pobytu w Polsce. Wrócił więc do salonu, gdzie siedziały dziewczyny i rozmawiały z ożywieniem w języku rumuńskim. Kiedy pojawił się Robert, natychmiast przeszły na język polski.
- I co, podzieliłaś się z siostrami wrażeniami z firmy? – zapytał wesołym głosem.
- Jasne! Ze wszystkimi szczegółami. Poza tym, oznajmiłam im, że od jutra zaczynają pracę.
- A więc to mamy załatwione, a teraz uprzejmie informuję panie, że jestem piekielnie głodny, więc idziemy na obiad, bo inaczej schrupię którąś z was po kawałeczku – zażartował.
- Dobrze, ja idę z tobą, a dziewczyny jak chcą, mogą iść z nami lub zostać – oznajmiła Victoria.
- Ja iść z wami – zadeklarowała natychmiast Olivia.
- No to ja nie mam zamiaru pozostawać tu sama i też idę z wami, chociaż głodna nie jestem – oświadczyła Elena.
Zebrali się więc i podążyli do pobliskiej restauracji. Zjedli obiad, każde według własnego upodobania, nawet Elena, która twierdziła, że nie jest głodna, zjadła prawie cały trzydaniowy posiłek, nie mówiąc o Olivii, która wymiotła wszystko. Po obiedzie wrócili do domu w dużo lepszym nastroju i humorze.  
- To co? Jaki macie pomysł na resztę dnia? – zapytał Robert, kiedy zebrali się ponownie w salonie.  
- Ja bym z chęcią zwiedziła Kraków – oznajmiła Elena.
- Robercik, jeżeli ci nie przeszkadza, to możemy wszyscy pojechać na Rynek i tam postanowimy co dalej – stwierdziła Victoria.
- Kupuję to, a wy? – zapytał Robert pozostałe siostry.
- Jasne, nam też to pasuje, prawda Olivio? – oświadczyła Elena w swoim i Olivii imieniu.
Ta kiwnęła głową, więc pozostała do rozstrzygnięcia sprawa środka lokomocji.  
- Moje panie, do rynku możemy jechać samochodem i tam gdzieś na obrzeżu plant zaparkować na strzeżonym parkingu lub na którejś ulicy na obrzeżu strefy C, albo podejść do tramwaju i podjechać w pobliże Dworca Głównego, a stamtąd piechotką przejść do Galerii Krakowskiej, na Rynek Główny czy gdziekolwiek indziej. Wybór pozostawiam paniom.
- Dziewczyny, przebieramy się i idziemy do tramwaju. O tej porze pewnie będziemy szybciej tramwajem niż samochodem. Za dziesięć minut spotykamy się przy wejściu na dole.
Było bardzo ciepło, więc przebranie się przebiegło bardzo szybko i po kilku minutach cała czwórka była gotowa do wyjścia. Droga do przystanku tramwajowego zajęła im kilkanaście minut, ale poobiedni spacer dobrze im zrobił. W stronę Dworca Głównego odchodziło kilka linii tramwajowych, więc wsiedli do nadjeżdżającego tramwaju i po kolejnych kilkunastu minutach wysiadali przy Dworcu Głównym.  
- To teraz na Rynek czy do Galerii Handlowej? – spytał Robert.
- Wujku, ty znać lepiej i ty prowadź – oświadczyła Olivia, z czym zgodziły się pozostałe siostry.
- Jest dość gorąco, więc proponuję udać się najpierw do klimatyzowanej Galerii Krakowskiej na lody, a dopiero jak schłodzi się nieco, pójdziemy na Rynek, Ok.?
- Jasne, sensowna propozycja – stwierdziła krótko Elena.
Udali się więc w stronę Galerii i po chwili znaleźli się w klimatyzowanym wnętrzu. Podeszli do stoiska z lodami i Robert zadysponował dla każdej osoby po cztery różne gałki do pucharków. Po zjedzeniu lodów pozwiedzali poszczególne grupy stoisk z ciuchami, obuwiem i innymi produktami. Robert zaproponował Victorii i jej siostrom, żeby sobie kupiły coś z ciuszków, bielizny czy obuwia, jeżeli widzą coś dla siebie sensownego, ale wszystkie stwierdziły, że teraz tylko rozglądają się, a na zakupy wybiorą się innym razem, bo nie chcą go absorbować wyborem takich czy innych artykułów, gdy w planie mają zamiar powłóczyć się po mieście. Przyznał im rację, więc postanowili wyruszyć na Rynek. Wyszli z Galerii Krakowskiej i skierowali się w stronę przejścia podziemnego, skąd wyszli na Planty i poszli w kierunku ulicy Szpitalnej. Idąc alejką Plant Robert wskazywał i objaśniał swoim podopiecznym mijane obiekty, m.in. Teatr im. Słowackiego, zachowane stare mury obronne, Bramę Floriańską, a za nią widoczny Barbakan. Ulicą Floriańską doszli do Rynku Głównego, który Robert określił jako jeden z największych placów w Polsce i w Europie, będącym kwadratem o boku dł. 200 m. Wskazał im Kościół Mariacki, z wieży którego co godzinę słychać hejnał mariacki, grany na trąbce w cztery strony świata. Obejście Rynku i zobaczenie szeregu zabytkowych budowli, zajęło im dość sporo czasu, więc Robert nie prowadził ich już w stronę Wawelu, proponując odłożenie tego na inny czas i powrót do domu, aby wypocząć przed pierwszym dniem pracy. Ponieważ zrobiło się dość późnawo, zaproponował im więc kolację w KFC na Floriańskiej. Mieli mały problem z miejscem, ale po kilku minutach cała czwórka siedziała już przy stoliku. Wszyscy zgodzili się na kurczaka panierowanego z frytkami i sosem oraz dużym koktajlem owocowym. Zjedli ze smakiem bardzo dobrze przygotowaną i smaczną potrawę, popili koktajlem i uznali, że czas wracać do domu. Podeszli do postoju taksówek i po niedługim czasie znaleźli się przed domem Roberta. Weszli do domu i podzielili się swoimi wrażeniami z wypadu do centrum Krakowa.
- Być super wujku! – podsumowała swoje wrażenia Olivia.  
- A wam Kraków podobał się? – spytał Robert Victorię i Elenę.
- Od razu chcę zaznaczyć, że Rynek i jego otoczenie to tylko część Krakowa, które warto zobaczyć. W weekend możemy wybrać się na dłuższą wyprawę, o ile zechcecie? – dodał.
- Robert, było fajnie i pewnie jeszcze nie jeden raz wybierzemy się na podobną wycieczkę, a dzisiaj dziękujemy ci za to co było – odpowiedziała Elena.
- Robercik, było super, tak jak powiedziała Olivia czy Elena. Zawsze wiedziałam, że Kraków jest pięknym miastem i dzisiaj mogłam się o tym naocznie przekonać, tak, że wdzięczne jesteśmy ci, że nam ten wypad zaproponowałeś – powiedziała Victoria i podziękowała Robertowi mocnym całuskiem.
- Wobec powyższego ja idę do łazienki tutaj na dole pod prysznic, a łazienkę na górze zostawiam wam do dyspozycji, zabiorę tylko pidżamę – zarządził Robert.
- Ja iść z wujek, też lubić prysznic – wyrwała się Olivia.  
- Hola, hola moja panno, chyba ja też mam coś do powiedzenia. Ty pójdziesz z Eleną na górę, a z wujkiem pod prysznic pójdę ja – stwierdziła Victoria.
Robert zobaczył, że pomiędzy siostrami powstało napięcie, świadczyła o tym markotna mina Olivii i nad wyraz poważna Victorii.
- Przestańcie, nie ma o co sprzeczać się. Łazienka na dole jest mała i wszystkim nam byłoby ciasno, więc proponuję, abyśmy wykąpali się wszyscy w łazience na górze, co wy na to?
- Jasne, w tej chwili tak będzie najlepiej, ale Olivia powinna zrozumieć, że to Victoria jest twoją narzeczoną i nie może zachowywać się tak, jak przed chwilą – powiedziała pojednawczo Elena.
Jak na komendę, wszystkie zwróciły wzrok na Roberta, co powie.
- Victorio, wiesz, że kocham cię ponad wszystko, ale chciałbym też, abyście utrzymały dalej pomiędzy sobą te miłe, sympatyczne relacje, które tak bardzo zjednały moje serce dla was wszystkich i aby twoje siostry nie odczuwały podczas swojego pobytu w naszym domu, powtarzam, w naszym domu, żadnego chłodu ani wyobcowania. Proszę więc, abyś przez ten czas wykazała wyrozumiałość i traktowała je tak, jak dotychczas, bez uczucia zazdrości, bo inaczej zamiast cieszyć się życiem, zatrujemy je sobie podejrzliwością i wzajemnymi dąsami czy uprzedzeniami. To tyle, co chciałem powiedzieć i nie chodzi mi tu tylko o seks. A teraz pozwólcie, że pozostawię was same, abyście mogły sobie swobodnie porozmawiać, wyjaśnić w miarę wszystkie sprawy i określić nasze wzajemne relacje. Z góry zapowiadam, że godzę się na wszystko, byleście były dalej tak miłe, sympatyczne i uśmiechnięte względem siebie, a także trochę i względem mnie.  
- Robercik, nie odchodź i nie zostawiaj nas samych. Nie mamy i nie chcemy mieć wobec ciebie żadnych tajemnic, tak więc, jeżeli mamy coś wyjaśnić i ustalić, to chciałabym, abyś ty był przy tym – powstrzymała odejście Roberta, łamiącym się głosem Victoria.
- Wiesz, że pokochałam cię jak nikogo na świecie i życie bez ciebie teraz nie miałoby dla mnie żadnej wartości czy sensu. Wiesz też, że kocham bardzo wszystkie moje siostry, a szczególnie te, które teraz są z nami i też chciałabym, aby dobrze czuły się, tak jak powiedziałeś, w naszym domu i sama do końca nie wiem, czemu naskoczyłam na Olivię, gdy chciała iść z tobą pod prysznic. Być może, tak jak u każdej kobiety zadziałał u mnie instynkt walki o swoje. Bo tak czy inaczej, stałeś się już w moich oczach i w moim sercu moim mężem, zadziałało więc naturalne prawo walki o ciebie i pewnie dlatego słowa Olivii wywołały u mnie skojarzenie, że chce wedrzeć się na mój teren i zabrać mi ciebie. A poza tym, to naprawdę nie jestem zazdrosna o Olivię czy Elenę, no, może trochę, ale aby naprawić to, co mimowolnie spaprałam, to jeżeli zgodzisz się Robercik, to mogą z nami spać, o ile zmieścimy się wszyscy na tym wspaniałym łożu w naszej sypialni. Czy wam to odpowiada, szczególnie tobie Olivio?
- Miło, że troszczysz się o nas siostrzyczko, ale ja nie będę wam przeszkadzać i wolę spać sama, przynajmniej wyśpię się i tobie Olivia radzę to samo – odpowiedziała Elena, która w głowie miała pewnie obraz Rafała i to jak na nią patrzył.
- Ja spać z wujek i Victoria – oznajmiła Olivia, pamiętając pewnie wspólne noce przed wyjazdem do Rumunii.
- No to mamy sprawę załatwioną – podsumował rozmowę Robert.  
- A teraz idę pod prysznic, idzie ktoś ze mną?
- Olivia iść z wujek – oznajmiła natychmiast Olivia.
- To idźcie sobie, ja idę do wanny i włączę sobie jacuzzi – oświadczyła Victoria.
- To ja też idę z tobą – powiedziała Elena i razem z Victorią poszły na górę.  
- Idę z wami, zabrać pidżamę, a ty Olivio też przynieś sobie coś do ubrania po kąpieli i szczoteczkę do zębów – powiedział Robert, idąc za nimi na górę. Wszedł do garderoby, zdjął ubranie i ubrał piżamę. Olivia weszła w ślad za nim i przebrała się w kusą koszulkę nocną, a potem razem z Robertem wrócili na dół i weszli do łazienki z prysznicem. Olivia w swoim stylu zdjęła koszulkę i naga usiadła na sedesie, robiąc siku. Robert też zdjął pidżamę, wszedł do kabiny i włączył prysznic, ustalając temperaturę wody. Po chwili dołączyła do niego Olivia, obejmując go w pasie i przytulając się do jego ciała. Objął ją i przytulił, dociskając swojego sztywniaka do jej drobnego ciała. Ciepła woda wypływająca z sitka prysznica, wzmagała w nich uczucie podniecenia.
- Wujku, ty myć i pieścić Olivia, cycki, cipka i dupka. Olivia prosić, bardzo.
Chwyciła jego sztywnego penisa i zaczęła bawić się nim.  
- Olivio, poczekaj. Umyjemy się najpierw.  
Wziął gąbkę z półeczki, nalał na nią trochę płynu i zaczął namydlać ciało Olivii, rozpoczynając od piersi i pleców, schodząc coraz niżej na brzuch, pośladki, krocze, uda i resztę ciała. Odłożył gąbkę, obrócił Olivię tyłem do siebie i dłonią obmywał poszczególne fragmenty jej ciała, przy okazji pieszcząc je, zabawiając dłużej na piersiach, a potem na kroczu. Ona też nie próżnowała i kiedy tylko miała okazję zabawiała się jego sztywniakiem. Kiedy skończył obmywać Olivię, szybko namydlił swoje ciało i opłukał pod prysznicem. Wyłączył prysznic i pochwycił Olivię podnosząc ją do góry. Mała kobietka w mig zrozumiała, o co mu chodzi i opasała nogami jego biodra. Zaczął opuszczać ją powoli w dół, a ona pochwyciła jego sztywnego rycerzyka i nacelowała na swoją szparkę i powoli, w miarę jak Robert opuszczał ją wzdłuż swojego ciała, wprowadzała go w siebie. Gdy Robert podtrzymywał ją za pośladki, ona trzymając się rękami jego obojczyków i odbijając się od jego rąk jak od trampoliny, zaczęła wykonywać ruchy posuwisto zwrotne, które przybliżały ją coraz bardziej do finału. Jej ruchy początkowo nieco niezdarne i nieskoordynowane, w miarę upływu czasu przybrały formę, pozwalającą na lepszą penetrację i uzyskanie jak największej przyjemności czy korzyści z pozycji, w której się znajdowała. Na efekty nie czekała zbyt długo. Kontrolując swoją penetrację i wykonując różne ewolucje, potęgujące doznania, osiągnęła bardzo mocny orgazm, nieruchomiejąc i wysztywniając swoje ciało w objęciach Roberta. Po dojściu do siebie zaczęła obcałowywać Roberta w podzięce za rozkosz jakiej doznała. Nie ważyła dużo, ale czas zrobił swoje i Robert poczuł, że drętwieją mu ręce i dłużej nie utrzyma Olivii. Domyśliła się tego i sama opuściła się na posadzkę łazienki.  
- Olivia być szczęśliwa wujku i dziękować, bardzo.
- Nie ma sprawy Krupeczko, ale pod koniec stałaś się bardzo ciężka i dłużej bym cię nie utrzymał.
- Olivia widzieć, że ręce wujka boleć, ale być tak dobrze, że nie pamiętać o tym.
Ochlapali się ponownie wodą i Robert wytarł najpierw Olivię, a później siebie, po czym ubrał piżamę, a Olivia koszulkę nocną. Robert sprawdził zamknięcie drzwi wejściowych i razem z Olivią udali się na górę.  
- To śpisz sama Olivio czy razem z nami?
- Olivia mówić, że spać z wujek i Victoria - powiedziała zdecydowanie.
- Dobrze, dobrze, myślałem, że zmieniłaś zdanie.
Razem weszli do sypialni, dokąd dochodziły głosy kapiących się w łazience Victorii i Eleny. Położyli się do łóżka i Olivia swoim zwyczajem wtuliła się w niego swoim kuperkiem, wywołując tym samym podniecenie u Roberta. Jego rycerzyk zaczynał sztywnieć i podnosić łeb, co natychmiast wyczuła Olivia. Sięgnęła ręką i wyłuskała go z piżamy, obmacując i dotykając nim swoja myszkę. Gdy zwilgotniała, nasunęła się na niego i wciskając mocno kuperek w krocze Roberta, wchłonęła go w siebie na tyle, na ile pozwalało jego przykurczona sylwetka. Chwyciła jego rękę i położyła na swoich piersiach, zapraszając go pieszczot.
- Mieliśmy spać Olivio! – przypomniał jej Robert bez nagany w głosie.
- Trochę pieścić wujku i Olivia spać mocno – odpowiedziała lekko już zdyszanym głosem.  
Nie pozostało mu nic innego do zrobienia, jak tylko spełnić jej prośbę, tym bardziej, że lada chwila mogła pojawić się Victoria. Zaczął więc pieścić to nienasycone, młode ciało i pogłębiać penetrację jej muszelki. Nie trwało to długo, bo podniecona mocno Olivia, pieszczona w sposób, który sprawiał jej wiele przyjemności, doszła bardzo szybko i wyginając ciało, zastygła w bezruchu. Robert nawet nie starał się dochodzić, mając na uwadze, że będzie pewnie musiał obsłużyć Victorię. Olivia wysunęła się z niego, odwróciła się i podziękowała mu mocnym całusem za orgazm, który jej podarował.
- Być bardzo fajnie wujku, teraz Olivia spać mocno.
Odwróciła się do niego tyłem i faktycznie wkrótce zasnęła, jeszcze nim pojawiła się Victoria.  
Przysypiał, gdy pojawiły się obie, Victoria i Elena. W kusych koszulkach nocnych wyglądały niesamowicie seksownie i podniecająco.  
- Robercik, Elena przyszła ci powiedzieć dobranoc – odezwała się Victoria, widząc, że Robert lekko przysypia.
Otworzył oczy i widząc je obie odświeżone i pachnące, uśmiechnął się ciepło, zauroczony ich urodą i młodością.  
- Miło was widzieć w tak uroczych kreacjach i przepraszam za moją drzemkę, ale widok śpiącej Olivii był tak zaraźliwy, że przysnąłem.  
- Pewnie młoda trochę cię wymęczyła pod tym prysznicem, a i sama chyba też, bo widać, że mocno zasnęła – odezwała się Elena.
- Faktycznie, była mocno śpiąca – odparł Robert z uśmiechem i podniósł się do pozycji siedzącej.  
Elena i Victoria podeszły do niego i usiadły po jego bokach.  
- To jak Elenko, zostajesz z nami czy idziesz do siebie? – zapytał kurtuazyjnie Robert.
- Wiesz co, miałam zamiar pożegnać się i iść do swego pokoju, ale chyba zmienię plany i zostanę z wami, o ile zmieścimy się w czwórkę.
- Pewnie, że zmieścimy się, to łoże ma ponad dwa metry szerokości – powiedziała Victoria i niewiele myśląc, popchnęła Roberta, przewracając go na posłanie, następnie złapała za spodenki od piżamy i ściągnęła je z niego, uwalniając będącego w lekkim wzwodzie penisa.
- Widzisz, on jest prawie gotowy do akcji. Ty zajmij się jego górą, a ja dołem, później zmienimy się – poleciła swojej siostrze, sama okraczając jego uda i przykucając nad coraz sztywniejszym członkiem Roberta. Elena też nie próżnowała. Pochyliła się nad Robertem i wpiła się drapieżnie w jego usta, wsuwając głęboko swój język. Robert zaatakowany niespodziewanie przez obie dziewczyny, stracił na chwilę kontrolę nad sytuacją, co oczywiście nie przeszkadzało, że jego rycerzyk osiągnął całkowitą gotowość do działania, drażniony przez Victorię, która po nawilżeniu cipki, wprowadziła go w siebie, powolnym ruchem siadając na jego kroczu. Po chwili Robert odzyskał rezon i podjął z nimi grę miłosną, oddając pocałunki Elenie i chwytając jedną pierś Eleny, a drugą, wolną ręką pierś Victorii. Elenie to jednak było za mało i podczas gdy Victoria wyżywała się nad jego penisem, podskakując i wyczyniając różne ewolucje, Elena okraczyła podobnie jak siostra jego ciało i przybliżyła swoją cipkę do jego twarzy, dając mu jednoznacznie do zrozumienia, że ma się nią zająć. Nie miał wyjścia, ich było dwie, chętne i napalone, a on jeden. Elena aktywnie mu pomagała, przesuwając cipkę posuwistymi ruchami nad jego twarzą. Harcując nad ciałem Roberta, obie nakręcały się dodatkowo, pieszcząc swoje piersi i wydając coraz szybsze, głośniejsze jęki. Ich intensywne działania przyniosły im wkrótce rozkoszne odprężenie w postaci mocnych orgazmów, co zasygnalizowały głośnymi wrzaskami. O dziwo, tak ruch jak i głośne zachowanie obu dziewczyn nie spowodowały obudzenia Olivii, która musiała być naprawdę zmęczona równie intensywnymi igraszkami z Robertem pod prysznicem, a następnie w łóżku przed zaśnięciem. Zauważyły to również obie siostry, kiedy same doszły do siebie.
- Popatrz Elena, zadowolił nas i nadal mu stoi, a przecież musiał również dobrze dogodzić wcześniej Olivii, bo zasnęła tak, że nawet nasze wrzaski jej nie obudziły. No, mój staruszku, jak na siebie mówisz Robercik, twojej kondycji mógłby ci pozazdrościć nie jeden dwudziestoparolatek. Robertowi pochlebiało zdanie Victorii o jego kondycji i sprawności seksualnej, ale prawdę mówiąc poczuł się trochę znużony i w duchu marzył o zakończeniu zabawy, co spowodowało, że jego rycerzyk zaczął więdnąć. Zauważyła to natychmiast Victoria, która poznała już trochę zwyczaje i zachowania Roberta.
- Wiecie co, zakończmy może tę zabawę, bo jutro też jest dzień, a poza tym idziemy przecież do pracy, więc proponuję, żebyśmy teraz poszli spać, co ty na to Robercik?  
- Chyba masz rację, dobrze by było być wypoczętym w pierwszym dniu pracy – poparł ją Robert. – Ale może zapytajmy, co o tym myśli Elena – zagrał więcej niż dyplomatycznie.  
- Elena jest teraz w płodnym okresie, więc powie nam dobranoc i grzecznie pójdzie spać do swojego pokoju, aby nie kusić losu – prawda Eleno?
- Chyba masz rację, bo to ty chcesz mieć dziecko, nie ja, więc dziękuję ci Robercie, że tak pięknie wylizałeś moja myszkę i zafundowałeś mi ekstra przyjemność. Życzę więc wam obojgu dobrej nocy i kolorowych snów!  
To mówiąc pożegnała mocnym całusem z języczkiem Roberta, a następnie buziakiem Victorię, dmuchnęła im z ręki całuska i opuściła sypialnię. Kiedy zostali sami, Robert sięgnął po spodenki od piżamy, ale Victoria nie pozwoliła mu ich ubrać.
- Robercik, mówiłam ci już, że chcę się przytulać do twego ciała, a nie do szmaty – wyjaśniła, widząc, że lekko się skrzywił.
- Ale śpi z nami Olivia, a ona lubi przytulać się do mnie, więc….. Weszła mu w słowo.  
- To ja będę spać od strony Olivii. Ona już dzisiaj dość cię wykorzystała, więc pozwól, że odseparuję cię od niej i to ja będę przytulać się do ciebie – oświadczyła poważnym głosem.
Było mu to na rękę, bo wiedział już, że Olivia lubi budzić się w nocy i gdyby leżał przy niej, to na pewno skorzystałaby z okazji, aby dobrać się do niego. Położyli się więc tak jak powiedziała Victoria, ona w środku, a on na kraju sofy. Pocałowała go mocno na dobranoc i odwróciła się do niego tyłem, wtulając się gołymi pośladkami w jego nagie krocze, co natychmiast spowodowało reakcję jego członka. Chwyciła jego rękę i wsunęła ją sobie w wycięcie koszulki, aby umożliwić mu objęcie i pieszczenie jej piersi. Gdy jego rycerzyk dotknął jej muszelki, sięgnęła do niego ręką i delikatnym ruchem przytrzymała go i powoli wciskała go w siebie. Oboje byli już podnieceni i nie pozostało im nic innego, jak podjąć zabawę od nowa. Przez dłuższą chwilę ich ruchy były dość spokojne, ale w pewnej chwili Victoria przyspieszyła i wzmocniła swoje ruchy, przesuwając rękę Roberta w okolice łechtaczki, domagając się w ten sposób mocniejszych doznań. Robert dostosował się do jej życzeń i pieszcząc intensywnie jej wzgórek, wzmocnił równocześnie penetrację jej szparki. Doszli prawie równocześnie i oboje zastygli w bezruchu, lecz jądra Roberta pompowały w Victorię cały czas zgromadzone nasienie, potęgując ich uczucie spełnienia. Victoria poczekała, aż członek Roberta zwiędnie i wtedy odwróciła się na wznak chcąc jak najwięcej nasienia zatrzymać w sobie.
- Robercik, mógłbyś przynieś ręcznik, bo zamoczymy pościel, a nie chcę się ruszać, bo wszystko ze mnie wypłynie. A jest tego dużo.
Podniósł się, podziękował jej soczystym całusem i wyszedł po ręcznik do łazienki. Opłukał swoje krocze, wytarł się i wrócił do sypialni. Podniósł kołdrę i zaczął wycierać krocze Victorii, nie omieszkując od czasu do czasu pocałować jej rozkoszną, pachnącą szpareczkę. W końcu Victoria śmiejąc się, zabrała mu ręcznik i sama udała się do łazienki. Po chwili wróciła, niosąc świeży ręcznik, aby podłożyć go pod swój kuperek, gdyby jeszcze coś z niej wypłynęło.  
- Teraz możemy spać, mój kochany przyszły mężusiu – powiedziała radosnym głosem, obdarowując go czułym, soczystym pocałunkiem i wtulając się ponownie w jego ciało. Po chwili usłyszał jej cichy, miarowy oddech, co spowodowało, że i jego ogarnął szybki sen...cdn....

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 8657 słów i 47839 znaków, zaktualizował 17 mar 2017. Tagi: #dom #firma #erotyka

Dodaj komentarz