Ukojenie 2 – Młody cz. 25

Ukojenie 2 – Młody cz. 25Przez całą drogę do samochodu ojciec nie odezwał się ani słowem, co przytłaczało dziewczynę. Gdyby chociaż ją zbeształ, krzyknął, zrobił cokolwiek, a tak? Jego milczenie było najgorsze, nastolatka wiedziała, że to złowroga cisza przed sadystyczną burzą.
      – Co jej zrobiłaś? – zapytał w końcu mężczyzna, ku zdziwieniu dziewczyny – luźno i z uśmiechem na twarzy.
      – Nic – mruknęła Sue, nie parząc na kata.
      – Nic? Bez powodu by mnie nie wezwano. Gadaj.
      – Nic, dostała z liścia – wydusiła z siebie szatynka.
       – I dałaś się przyłapać? – zaśmiał się facet, ale zaraz spoważniał. – Nie mam do ciebie pretensji, jeśli o to chodzi, też bym walczył o swój honor, ale twoje zachowanie do dyrektora…? A żebyś naprawdę dostała naganę? A gdyby zadzwonili do matki, i co wtedy? Mało jej jeszcze chorób? – burknął ojciec, który już zaczynał się irytować.
      – Przepraszam, nie wytrzymałam. Nikt nie chciał mi wierzyć – tłumaczyła Susan, samej nie widząc sensu tego tłumaczenia.
      – Nie zgubiłaś kasy? – zadrwił wesoło mężczyzna, zatrzymując się pod ich miejscem zamieszkania.
      – Nie.
      – Dobra, uciekaj. Odbierz Darię, daj jej obiad i masz być w domu, jak wrócę. Będę po dziewiątej – oznajmił Wright i odjechał, zostawiając przerażoną dziewczynę samą na chodniku.
       Stała tam dobrą minutę, jakby coś ją zahipnotyzowało, dopiero tyknięcie w ramię "ocuciło” nastolatkę.
      – Cześć! – Josh, dwudziestoletni sąsiad szatynki stał przed nią z uśmiechem na twarzy.
      – Cześć – mruknęła, odwzajemniając uśmiech.
       Lubiła chłopaka, zawsze, gdy na siebie wpadali, nie obchodziło się bez krótkiej pogadanki. Sue podejrzewała również, że podoba się sąsiadowi, gdyż za każdym razem, gdy się spotykali, bacznie się w nią wpatrywał. Było to trochę niezręczne, aczkolwiek ciepły charakter chłopaka bardzo szybko zacierał każde niemiłe wrażenie.
      – Ze szkoły tak wcześnie? – zapytał Josh.
      Sue w milczeniu wzruszyła ramionami.
      – Chodź na kawę.
      – Nie mam czasu, mam trochę spraw w domu – skłamała gładko.
      – Spraw? Dopiero po pierwszej.
      – Josh, naprawdę dziś nie mogę, zresztą zaraz muszę iść po Darię – wykręcała się dziewczyna.
      Mimo sympatii do chłopaka nie miała dziś ochoty na pogaduszki, tym bardziej, że wiedziała, a była wręcz pewna, że zacznie drążyć temat jej złego samopoczucia.
      – Ok, jak chcesz. A jutro?
      Kolejne wzruszenie ramionami.
      – Dobra, nie nalegam. Masz do mnie numer, adres też znasz, więc jak coś, czekam z otwartymi ramionami... i drzwiami. – Zaśmiał się Josh.
      – Jasne. – Sue skromnie wygięła usta. – To na razie – rzuciła i już chciała ruszać, ale ją zatrzymał.
      – Sue… I jakbyś chciała pogadać… – rzekł chłopak, któremu uśmiech nagle zniknął z twarzy.
      – Wiem – mruknęła.
      Nie pierwszy raz już pytał, czy wszystko w porządku, ale że nigdy nie był natarczywy, dziewczyna nie bała się tych rozmów. Nie była jednak do końca spokojna, obawiała się, że prędzej czy później może zacząć naciskać, a że był starszy, sytuacja ta na pewno nie byłaby dla niej przyjemna. Poza tym mieszkał piętro wyżej i Susan od zawsze zastanawiała się, czy przypadkiem nie słyszał tego, czego nie powinien był słyszeć. Czuła, że krzyki ojca nieraz doszły do jego uszu i bała się, że w końcu zapyta o to wprost.
      – Dobrze, będę miała chwilę, to wpadnę – powiedziała na odczepnego.
      – Trzymam za słowo. Uważaj na siebie. – Josh puścił do dziewczyny zadziorne oczko i ruszył w stronę swojego samochodu.
      Odetchnęła i spojrzała na komórkę – dochodziła trzynasta dwadzieścia. Nie miała pojęcia, co robić. Przez tą krótka rozmowę z kumplem chwilowo zapomniała o złym samopoczuciu, teraz jednak znowu zrobiło jej się dziwnie. Do tego dochodził lęk przed powrotem do domu, w którym mógł być Stephen. Rozejrzała się i po krótkim namyśle postanowiła się przejść. Nie doszła jednak daleko, bo już po chwili wiśniowe Bmw sąsiada zatrzymało się przy nastolatce.
      – Mam cię! – krzyknął wesoło chłopak przez otwartą szybę. – Chyba nie ten kierunek – dodał, co Susan natychmiast odebrała jako sarkazm i zrobiło jej się niesamowicie głupio.
      – Muszę zrobić zakupy – wyjąkała zawstydzona.
      – Chodź, podrzucę cię.
      – Nie trzeba, sklep jest tam. – Zaśmiała się, wskazując oddalony o kilkadziesiąt metrów, mały market.
      – No chodź, przecież widzę, że ściemniasz. A może skoczymy coś zjeść?
Dziewczyna zaczęła się powoli irytować, gdyż na samą myśl o jedzeniu robiło jej się niedobrze, a on uczepił się jak rzep. Nie chcąc go jednak urazić, trzymała nerwy na wodzy, choć z sekundy na sekundę było to coraz trudniejsze.
       – Josh, nie dziś, ok? Kupię tylko, co mam kupić i zbijam na chatę. Naprawdę nie mam czasu – odparła stanowczo.
     – W porządku. Wybacz, ale myślałem, że jakaś szybka randka, czy coś – rzekł Josh, robiąc artystycznie smutną minę.
      – Innym razem – zachichotała nastolatka.
      – Dobra, trzymam za słowo. To na razie.
      Susan zaczekała, aż samochód zniknie, aby chłopak znów jej nie zaatakował i dopiero, gdy auto zniknęło za skrzyżowaniem, ruszyła w stronę szkoły. Zatrzymała się jednak pod blokiem, dochodząc do wniosku, że może zostawić plecak, po chwili jednak przypomniała sobie brata i szybko zmieniła zdanie.
      Znów zaczęła rozmyślać nad przyszłością, o tym, co dziś wymyśli ojciec, a także nad słowami Stephena. Wiedziała, że nie odpuści, tym bardziej, że ojciec zabrał mu sprzęty, bez których chłopak ewidentnie nie mógł żyć. Poczuła pragnienie. Miała dziesięć dolarów, ale bała się kupić wodę, wiedziała, że ojciec może przyczepić się nawet za taką błahostkę. Od czasu śmierci Sary z dnia na dzień coraz gorzej mu odbijało, wolała więc nie ryzykować i postanowiła, że wejdzie do szkoły i tam się napije. Nie chciała dawać mu jeszcze jednego pretekstu do bicia.
      Nie wiedziała, co ze sobą zrobić, dlatego też zwolniła kroku i po chwili usiadła na ławeczce, z dala od swojej kamienicy. Nie chciała siedzieć pod szkołą, gdyż mogła na kogoś się natknąć, więc przeczekanie w otoczeniu przechodniów wydało jej się najlepszym rozwiązaniem. Zaburczało w brzuchu. W czwartym dniu postu żołądek coraz bardziej zaczął upominać się o posiłek, lecz Susan nie czuła już przymusu jedzenia. Owszem, od czasu do czasu miała wrażenie, że jest głodna, wręcz bardzo głodna, to jednak szybko mijało. Nastolatka zdawała sobie sprawę, że długo tak nie pociągnie i musi wreszcie coś przegryźć, lecz nadal miała mdłości i wiedziała, że nic nie przełknie.
Zadzwonił telefon i wystraszył dziewczynę. Zerknęła – "Magik" . Przeszły ją ciarki. Chłopak był uparty, gdyż urządzenie dzwoniło i dzwoniło, Susan jednak nie zamierzała odbierać. Przyszedł sms. Sue, odbierz, na chwilę. Proszę cię – napisał przyjaciel i telefon po chwili odezwał się kolejny raz. Szatynka gapiła się na ekran, nie wiedząc, co zrobić, w końcu niepewnie nacisnęła zielony guzik.
      – Sue, wszystko ok? – wypalił Trevor na jednym wdechu.
      – Tak.
      – Jesteś w domu?
      – Tak… nie, ale zaraz będę – wymruczała. Czuła się dziwnie, rozmawiając z chłopakiem, tym bardziej, że ten nie ukrywał zdenerwowania.
      – Gdzie jesteś?
      – Idę po siostrę? Trevor, nie mogę teraz gadać, już wchodzę do szkoły – oświadczyła.
      – Mogę zadzwonić później?
      – Nie… nie wiem. Pogadamy jutro, ok? – plątała, nie wiedząc, jak się zachować. Widziała, że gdy nie pozwoli na telefon, chłopak nabierze jeszcze większych podejrzeń, aczkolwiek bała się domu już do tego stopnia, że nawet dzwoniąca komórka wywoływała u niej trwogę. Ojciec zaraz pytałby, kto to, być może by też uznał, że Susan komuś coś powiedziała, a to byłby znakomity powód do wymierzania kolejnych kar.
      – Sue. – Kumpel łagodnie się przypomniał.
      – Nie wiem, Magiku… No dobrze, ale nie później, niż do czwartej, ok? – zgodziła się w końcu niechętnie.
      – Spoko. O czwartej mam jazdę, więc zadzwonię przed, na chwilę.
      – Dobrze.
      – To na razie – rzucił chłopak i się rozłączył.
        

     Dziewczyna, zagłębiając się w przemyśleniach, doczekała w końcu do za pięć trzecia i ruszyła w stronę szkoły. Daria wyskoczyła z niej po chwili i od razu uwiesiła się na nodze siostry.
      – Susan, co się stało? Czemu jesteś smutna? – zapytała natychmiast dziewczynka, widząc dziwną minę nastolatki.
      – Nic, chodź.
      – Co na obiad? – zapiszczała Daria, która od zawsze była małym głodomorem.
      – Frytki. Mogą być?  
      – A z czym?
      – Nie wiem. Mam dychę, zobaczymy, co za to kupimy.
      – Ja chcę kurczaka – powiadomiła dziewczynka.
      Szatynka uśmiechnęła się pod nosem.
      – Sue, poukładamy puzzle? Te z Kosmicznego Meczu, ok? – zapytała Daria.
      – Tak – odparła nastolatka, puzzle były doskonałym sposobem na uniknięcie brata.
      Małolatka w końcu się wyciszyła, choć Sue wiedziała, że nie potrwa to długo. Doszły do sklepu, w którym posiadali pieczony drób i Sue spojrzała na siostrę.
      – Chcesz udko? – Wskazała piękne, złote kawałki, rozprzestrzeniające aromat na całe pomieszczenie. Znów zaburczało w brzuchu.
      – Tak! – krzyknęła entuzjastycznie dziewczynka.
      – Poproszę jakieś większe…


Finisz. I teraz czekajmy na wenę, której nadal nie ma i pewnie długo nie będzie. Idzie się pochlastać :sciana:

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1661 słów i 9740 znaków, zaktualizowała 4 cze 2020.

5 komentarzy

 
  • Iga21

    Kiedy kolejne ?  :kiss:

    29 sty 2022

  • agnes1709

    @Iga21 Czasu brak

    29 sty 2022

  • Duygu

    Nadal kocham  <3   <3   <3  :D

    4 sie 2020

  • Somebody

    Ale jak to tak? Koniec? Co to ma być? Mogłaś chociaż zarzucić jakieś "żyli krótko, a potem umarli", czy coś  :lol2: Czekam na wenę razem z tobą  :przytul:

    5 cze 2020

  • agnes1709

    @Somebody Nie koniec, tyle miałam napisane. Czekam na pomysły, dziś Cassie na celowniku (o, mamo) :sciana:

    5 cze 2020

  • Somebody

    @agnes1709 TAAAK...! CASSIE!

    5 cze 2020

  • agnes1709

    @Somebody  :przytul:

    5 cze 2020

  • Duygu

    "jakaś szybka randka" chyba z Trevorem, phi!  :nunu:  :matko:  :whistle:  Biedna Sue vol.22883, ale taka prawda. Jak to zombie wróci do domu, to czuję, że będzie się działo... Chciałabym jakoś pomóc Susan :sad: Przyjdę w nocy jako klaun i zabiję tego potwora... Chyba że to zombie... To się chyba nie da :eek:  Daria jest urocza  :zakochany:  
    Spokojnie, kochana, ja jestem mistrzynią w braku weny, mnie nic ani nikt nie przebije pod tym względem, potrafię mieć 3- miesięczną pustkę i nic nie wstawiam :sciana:  Trzymam kciuki  <3   <3   <3   :kiss:

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Duygu O 3 minuty za szybko, dopiero teraz powywalałam babole. :lol2:Ale kij im w oko. U mnie już też za długo ten zastój, do tego chęci nie ma. Może pisanie już mi się znudziło? Da się i zombi, może obciąć czerep? I tak pusto:lol2:

    4 cze 2020

  • Duygu

    @agnes1709 I tak za późno zobaczyłam, bo mi się powiadomienia bawią w chowanego  :bitka:  :D Znudziło?! Mam nadzieję, że nie!  <3

    4 cze 2020

  • Duygu

    @agnes1709 Ja tam nie widziałam baboli :eek: Tak to jest, jak człowiek jest zakochany :lol2:  :kiss:

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Duygu Ooo, to gratulejszyn:D Powiadomienia fikają już od kilku dni  :rolleyes:

    4 cze 2020

  • Duygu

    @agnes1709 ...zakochany w opowiadaniu :D I Trevorze, oczywiście :D Ale niech sobie go Sue weźmie, ładniejsza jest i fajniejsza  :rotfl:

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Duygu Oj, prosisz się kułaka :spanki::nunu:

    4 cze 2020

  • Duygu

    @agnes1709 Nie bij, ja Cię tak kocham, a Ty mnie po tyłku lejesz  :lol2:   :rotfl:   :boje:

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Duygu Za gadanie w banię Duygu w tyłek dostanie :D

    4 cze 2020

  • Duygu

    @agnes1709 Ooo  :boje:   <3

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Duygu  :przytul:

    4 cze 2020

  • Iga21

    No co zajebista gadka Tatusia.  
    Mówiąca ,,Lej innych jak Ci podpadną, tylko tak, żeby nie powołani się nie dowiedzieli".
    Wychowanie z parą z biciem. Pełna klasa Tatusia-Dwulicusia  
    No w sumie uczy ją tego, aby robiła, to co on robi z nią od dłuższego czasu.  
    Mam nadzieję, że Ci wena wróci.  
    Jest wiele spraw, które są zaczęte
    A no i napisałaś, że Tommy często się Trevora czepia. Po tym co dowiedział się o tym co senior Trevor robił przed samobójstwem uznał go za bandytę.  
    Widać, że jego nastawienie się zmieniło o 180  stopni o dawnym koledze.  
    Zaczął młodego umoralniać i próbować "wychowywać". Ale jeszcze żadnej opisanej rozmowy pomiędzy nimi nie było.  
    Więc może przyjdzie pora wplątać jakąś gdy zaczniesz pisać kolejną część.  
    O np po wybuchu Trevora na kursie.  
    Nie wiem czy te moje podpowiedzi mają jakiś sens, ale chociaż tak chciałabym pomóc, abyś dalej kontynuowała opowiadanie 🙂
    Nic nie poradzę na to, że kocham Twoją Twórczość 😘

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Iga21 Och, dziękuję, to miłe :kiss: "Tatusia-Dwulicusia" - jestes boska! :lol2: Kłótnia będzie, u mnie bez kłótni?  A i na kursie będzie, Trevorek jest porywczy. Każda sugestia ma sens. :kiss:

    4 cze 2020

  • Iga21

    @agnes1709 nie ma za co kochana 😘
    Jestem szczera więc nie mogłabym inaczej napisać. I dziękuję za komplement 🙂
    Skoro tak twierdzisz, że każda sugestia ma sens, to jak będę miała wolny czas, to postaram się jakoś więcej skupiać na takich szczegółach (dla mnie w jakiś stopniu znaczących dla innych nie koniecznie 🙂) i je wypisywać.  
    No chyba, że przegne z ilością albo częstotliwością, to wal śmiało 😀

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Iga21 Wal, ile wlezie :D

    4 cze 2020