Ukojenie 2 – Młody cz. 11

Ukojenie 2 – Młody cz. 11Nie chciało mu się spać, ale chciał już opuścić to zebranie, nudził się. Ziółko kręciło nim lekko, wywołując miłe samopoczucie, lecz gdy tylko zniknął w sektorze swojego pokoju, radość zniknęła, ponownie ustępując miejsca Susan. Wyskoczył z ciuchów i walnął się na łóżko, lecz gdy tylko zamknął oczy, ktoś zapukał do drzwi.
      – Właź!
      Julie weszła do środka i bez zbędnych pytań zasiadła obok chłopaka. Trzymała w ręku jakieś zdjęcie.
      – Co masz? – zapytał od razu.
      Pokazała mu widniejącą na fotografii, uśmiechniętą brunetkę.
      – Ładna. Kto to?
      – Moja kumpela. Trevor, dałbyś radę ją narysować? I jak coś, to za ile? Bardzo jej zależy – poinformowała dziewczyna.
      – Może i bym podołał, ale nie lubię rysować twarzy. Już koleżanka mnie ciśnie od dobrego miesiąca, a ja nadal nie mam czasu ani chęci, żeby się za to zabrać.
      – Co tu ściemniasz? Przecież widziałam twoje szkice i są na nich ludzie, więc muszą być i twarze, tak? Nie widziałam jeszcze, żebyś narysował kogoś bez głowy – ironizowała dziewczyna, ciesząc się jak głupia.
      – Ale to co innego, ci ludzie są maleńcy, obrazki są raczej w inne tematyce – zaśmiał się chłopak. – Nie wiem, jak mi wyjdzie portret, narysowałem tylko jeden w życiu.
      – Masz go?
      – Mam.
      – Pokażesz?
      Trevor otworzył szufladę i wyjął kolejny szkicownik, których poza tym było tam chyba jeszcze z pięć. Znalazł rysunek i podał dziewczynie. Julie wytrzeszczyła oczy.
      – Narysowałeś mnie? Kiedy, dlaczego? – Nie mogła uwierzyć.
      – Nie pamiętam, dawno temu. – Trevor się uśmiechnął, widząc jej totalnie osłupiałą minę.
      – Ale czemu mnie? – Dziewczyna się zawstydziła.
      – Masz ładny uśmiech – oświadczył zadowolony chłopak.
       – Przestań… – mruknęła Julie, wyraźnie onieśmielona.
      – No co? Masz śliczną twarz, idealną do rysowania. – Szatyn „dobijał” dziewczynę, szczerząc się jak najęty.
      Zamilkła, lecz tylko na chwilę, bo zaraz rzuciła, chcąc zatuszować swoje skrępowanie:
      – No widzisz? Czyli jednak umiesz, piękny jest ten obrazek.
      – Nie taki piękny, mój stary rysował lepiej – odparł Trevor.
      – Nie wiem, czy lepiej, nie widziałam.
      – Widziałaś.
      – Kiedy?  
      – Stoi na regale – mruknął Trevor, któremu dobry humor jakby zaczął uciekać.
      – Aaa, ten. Tak, jest śliczny. Ale on miał dwadzieścia siedem lat, ty masz szesnaście, jeszcze wszystko przed tobą…
      Rozległo się pukanie.
      – Wlazł!
      – Julie, czas spać, nie sądzisz? Już wpół do pierwszej – rzekł Billy, wystawiając głowę przez drzwi.
      – Już idę.
      Ojciec dziewczyny zniknął.
      – To jak z tym rysunkiem? – nastolatka wznowiła temat.
      – To zostaw to zdjęcie, jak będę miał chwilę, to spróbuję coś nabazgrać.
      – Fajnie, dzięki. – Julie uśmiechnęła się na całą szerokość swojej twarzy. – Dobra, spadam, bo będzie pisk. Do jutra… Mmm… to znaczy… do dzisiaj! – zaśmiała się i wyszła z pokoju.
      Trevor jeszcze raz spojrzał na fotografię, którą po chwili położył na biurku i w pozycji „na wznak”, w otoczeniu osoby Susan zasnął kilka minut później.


      Obudziły ją dochodzące z korytarza dźwięki. Myślała, że to Lenny się krząta, nie otworzyła więc oczu, tylko przekręciła się na drugi bok.
      – Hej, obudź się – rzekł stanowczy, męski głos.
      Natychmiast się odwróciła – stało nad nią dwóch policjantów.
      – To ona – rzucił wysoki, łysy gliniarz, pokazując koledze jakieś zdjęcie. – Susan Wright? – zapytał, gapiąc się na dziewczynę, która zaczęła już drżeć, widząc patrol.
      – Taaak – wydusiła.
      Lenny i Megan gdzieś zniknęli.
      – Wstań, pojedziesz z nami – nakazał policjant.
      Dziewczynie powietrze stanęło kołkiem, już widziała tłukącego ją gdzie popadnie ojca, dziwiąc się jednocześnie, jakim cudem są tu gliny, przecież jest za wcześnie, aby przyjęli zgłoszenie.
     – No wstawaj, młoda, twoi rodzice się martwią – powtórzył szorstko typ.
      – Ale ja…
      Policjant nie czekał dłużej, tylko agresywnie chwycił dziewczynę za bolące od ściskania ramię i bez trudu postawił na nogi. Osłupiała, zszokowana jego brutalnym zachowaniem.
      – Jak mówię wstawaj, to wstawaj, rozumiesz?! – wydarł gębę, gniotąc rękę dziewczyny już chyba z pełną siłą.
      Jęknęła cicho.
      – Co pan robi? To boli – wycedziła.
– Zamknij się, gówniaro! – fuknął gliniarz i pociągnął szatynkę w stronę wyjścia.
      Szła z nim, przerażona, zachowywał się bardzo dziwnie. Po chwili dotarli do radiowozu, facet wepchnął nastolatkę na tylne siedzenie, zatrzasnął ze złością drzwi i wóz za moment ruszył.
      – Widziałeś? Małolata jeszcze się stawia – wyjechał do kumpla, śmiejąc się ironicznie. – Dlaczego nawiałaś z domu? – zapytał, nie odwracając się.
      Nie odpowiedziała.
      – No powiedz, nie wstydź się. Puszczasz się? A wiesz, czemu tak myślę? Bo w tym pustostanie przewija się najróżniejszy element i raczej odpowiedzialna, nie chcąca niczego dziewczyna na pewno by tam nie nocowała, w ogóle omijałaby to miejsce z daleka. Poza tym tu przychodzą także inne dziwki, nie bałaś się? Wiesz, co one by z tobą zrobiły, jakby cię tam zastały, a jeszcze, nie daj Boże, jeszcze z jakimś klientem? Wyruchałyby cię butelką, a potem skopały jak sukę – drwił bezczelnie facet, przepełniony wielkim zadowoleniem.
      Sue była w szoku, nie mogła zrozumieć, co on w ogóle mówi i dlaczego to mówi? Przecież to gliniarz. Milczała.
      – Możemy się dogadać. Wiem, że nie chcesz wracać do domu, to może zrobisz nam po pałce, skoro już tu jesteś. Wtedy cię wypuścimy i pójdziesz, gdzie zachcesz, a staremu powiemy, że cię nie znaleźliśmy – rzekł mężczyzna, który nagle zrobił się nagle bardzo poważny.
      Nastolatka zdębiała, jego słowa kompletnie ją zaskoczyły i wystraszyły zarazem. Drżenie się nasiliło, nie wiedziała, o co mu, do kurwy nędzy, chodzi. Zatrwożona perspektywą, że nie daj Boże przyjdzie im do głowy wywieźć ją gdzieś i zmusić do obciągania, zmieniło drżenie na telepanie, a oddech stał się ciężki. Miała świadomość, z kim jedzie i wiedziała, że jeśli przyjdzie im do głowy zmusić ją do jakichś obrzydliwych rzeczy, to i tak niczego im nie udowodni. Poza tym z tego, co już zdążyła wywnioskować, dobrze znali się z jej ojcem.
      Strach urósł do rangi paniki, otaczając chłodem całe jej ciało. Nadal nie otwierała ust.
      – Ta jak, maleńka? Jesteś bardzo ładna, na pewno nieźle ssiesz? – kontynuował złośliwie ten sam typ.
      – Niech pan przestanie – wyjechała w końcu płaczliwie Sue, facet ją przerażał.
      – To co, jedziemy do tatusia? – zarechotał, mając chyba niezły ubaw z dręczenia dziewczyny, która zaczęła się już niemal dławić swoim własnym strachem.
       Susan siedziała w ciszy, struchlała.
      – No dobra, jak chcesz – mruknął niezadowolony policjant i mocniej wcisnął pedał gazu.
       Pod jej kamienicę dojechali bardzo szybko i mężczyzna siedzący na fotelu pasażera otworzył tylne drzwi.
      – Wyskakuj.
      – A może jednak zmienisz zdanie? – wznowił kpiny kierowca radiowozu.
     Susan była tak przerażona, że powoli zaczęła się zastanawiać nad propozycją faceta, to przynajmniej nie będzie bolało, lecz gdy tylko wyobraziła sobie, jak to robi, natychmiast przestała ją rozważać. Nie odpowiedziała, tylko wysiadła, przestraszona, modląc się, aby matka nie spała i minutę później gliniarz zabębnił w jej drzwi. Weszli do środka, a następnie do kuchni i pan Wright z miejsca, nie zważając na obecność władz, wziął potężny zamach i huknął dziewczynę w twarz. Upadła na podłogę.
      – Roy, tylko nie zabij – zaśmiał się cynicznie gliniarz. – I nie zostawiaj śladów, bo narobisz sobie problemów  – dodał i za sekundę opuścił z partnerem mieszkanie.
      Ojciec przekręcił zamek, wrócił do kuchni i z pełnym impetem kopnął w brzuch podnoszącą się z posadzki dziewczynę. Znalazła się z powrotem w parterze, zataczając się pod kuchenny stół.
      – Gdzie byłaś?! W hurtowni?! Jebałaś się tam, a matka tu wariowała?! I tak jest schorowana, to jeszcze ją dobijasz?! – zawył, kolejny raz traktując nastolatkę z buta. Cienki, czarny kabel od starego radia już tkwił w jego prawej dłoni.
      – Tato, nie bij mnie, już więcej nie ucieknę – poprosiła przerażona nastolatka, widząc narzędzie tortur. Panicznie bała się kabla, przy nim pasek to było zaledwie głaskanie.
      Prośby na nic się zdały, po chwili facet trzasnął ją po rękach, które w akcie obrony dziewczyna wystawiła przed siebie. Zapiekło żywym, tnącym skórę ogniem. Nie czekała dłużej, aż ją skatuje, tylko zerwała się i biegiem ruszyła do drzwi. Zatrzymał ją jednak bardzo szybko, po czym cisnął bezlitośnie o ścianę. Odbiła się od niej z głuchym wydźwiękiem i padła na leżący w korytarzu chodnik.
       – Maaamooo! – krzyknęła głośno, przez co natychmiast drugi raz oberwała kablem.
      Tym razem celnie trafił w plecy, wymuszając na dziewczynie przeraźliwy wrzask. Targnięta bólem wygięła się w łuk i w okamgnieniu zaczęła cofać, niestety, nie miała dokąd uciec, ponieważ znajdowała się praktycznie przy samej ścianie. Ojciec znów się zamachnął i trzeci cios spadł na ciało dziewczyny, a po nim czwarty, piąty i kolejne.
      – Ty mała, niewdzięczna suko, zatłukę cię za twoje wybryki! – zawył kat i w tym momencie zrezygnował z kabla i zaczął kopać nastolatkę, waląc, gdzie popadnie. Bił bez żadnych zahamowań, sapiąc w napadzie furii i wykrzykując różnorakie wulgaryzmy oraz obraźliwe córkę słowa; wyglądał, jakby odjęło mu rozum. Susan skuliła się w kłębek, bez słowa przyjmując łamiące jej ciało ciosy, które z chwili na chwilę bolały już coraz mniej i powoli przestały docierać do dziewczyny. Już nie prosiła, nie krzyczała, wiedziała, że to nie ma sensu, poza tym nie dała już rady. Marzyła tylko o tym, aby ją w końcu zabił i żeby miała spokój. Nagle mężczyzna przestał ją bić, chwycił dziewczynę za ramiona i prężnym ruchem podniósł z podłogi.
      – Źle ci w domu, wolisz się ciągać i jebać, mała dziwko?! – wydarł się, szarpnął nastolatkę i zaczął wlec do sypialni.
      Była tak poobijana, że nie miała już siły stawiać oporu, zaciągnął ją więc tam bardzo szybko, po czym rzucił jak kukłę na łóżko.
      – Jeśli lubisz się pieprzyć, nie musisz uciekać – oznajmił i zaczął rozpinać rozporek.
      Przerażona dziewczyna ponownie chciała uciec, lecz była już tak słaba, że nie zdążyła zrobić nawet ruchu, bo ojciec powalił się na nią i zaczął zdejmować córce koszulkę.
      – Zostaw mnie! Pomocy! Maaamooo! – wrzasnęła nastolatka , wyrywając się, co zaowocowało jedynie kolejnym ciosem w twarz, tym razem z pięści.
     Padła jak kłoda. Po chwili leżała już bez bluzki, z zadartym do góry stanikiem. Facet zaczął dobierać się do jej spodni, boleśnie ściskając pierś dziewczyny.
    – Mamo – usiłowała jeszcze chrapliwie, lecz jej krzyk nie był już krzykiem, a jedynie charczącym apelem.
     Zaczęła wierzgać jeszcze mocniej, najmocniej, jak tylko dała radę, wtedy na jej twarz spadły kolejne razy, które teraz były już tak drastyczne, że zaczęły zacierać nastolatce otaczającą ją rzeczywistość.
     – Mamo…

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1986 słów i 11591 znaków, zaktualizowała 27 maj 2020.

2 komentarze

 
  • Iga21

    No co skur...
    Tatusiowi już totalnie odj*bało.  
    Biedna dziewczyna. Żal mi jej.
    Ale jestem niemal pewna. Jak życie (lub ktoś z ich otoczenia) mu się odpłaci.

    27 maj 2020

  • agnes1709

    @Iga21 :D

    27 maj 2020

  • Duygu

    Zabiję bydlaka, jak tylko znajdę na ulicy i nie będę tego nawet żałować  :pissed:  Trevor, zmieniam zdanie, przylej mu!  :weapon:  Ugh... Kurde, matka, obudź się i ratuj dziewczynę!  :cray:
    Co za emocje! Jak ja teraz zasnę?  <3

    26 maj 2020

  • agnes1709

    @Duygu  :lol2:  :glaszcze:

    26 maj 2020

  • Iga21

    @KontoUsunięte zostań, bo warto.

    27 maj 2020

  • Iga21

    @Duygu jeśli, to Trevor zrobi, to będzie zbyt proste. Autorka jest za dobra, aby historię powtarzać.  
    Pozatym najpierw Sue musiałaby Trevorowi powiedzieć co się tak naprawdę dzieję, a na to się jeszcze nie zanosi.

    27 maj 2020

  • Duygu

    @Iga21 Prawda ;)

    27 maj 2020

  • Duygu

    @KontoUsunięte Zdecydowanie warto!

    27 maj 2020

  • Xcm

    @Duygu  dobrze że to tylko sen 😉😉🤫😘

    27 maj 2020

  • Iga21

    @Xcm jaki sen?
    Jest napisane "Trevor jeszcze raz spojrzał na fotografię, którą po chwili położył na biurku i w pozycji „na wznak”, w otoczeniu osoby Susan zasnął kilka minut później.".
    Chyba nie rozumiesz o co w tym chodzi.
    Trevorowi nie przyśniła się Sue.  
    Prościej mówiąc poszedł spać myśląc o niej.  
    To co dzieje się dalej, to nie jest sen Trevora.  
    Susan też się to nie śni.
    Tam na prawdę przyszli dwa pojebane psy i ją obudziły.  
    A potem podrzucili do domu w taki sposób jak opisała, to Agnes.  
    Czytaj ze zrozumieniem, bo to nie trudne , a zwłaszcza, że wszystko jest bardzo ładnie i prosto napisane 🙂

    27 maj 2020

  • Iga21

    @Xcm chyba, że odnosisz się tylko do komentarza Duygu odnośnie tego, że spać nie będzie mogła 🙂
    No to tak poważnie, to niedobory snu wcale nie jest to "tylko". Czyli czymś co nie ma znaczenia.  
    Ma i to nawet dużo. Doprowadza do wielu konsekwencji.  
    Ale, że to nie potral medyczny, to nie będę się rozpisywać 🙂
    Pozdrawiam i miłego dnia życzę 🙂

    27 maj 2020

  • Xcm

    @Iga21 jednak sen..? (Czytaj dalej ) Potrafię czytać ze zrozumieniem 😉 Miłego dnia 😉

    27 maj 2020

  • Iga21

    @Xcm przeczytałam dalej. To jednak był sen.
    Ale patrz jak pięknie realistycznie opisany 🙂
    Brawo dla Agnes 🙂

    27 maj 2020