Ukojenie cz. 45

Ukojenie cz. 45Uwaga! Zawiera treści przeznaczone osobom pełnoletnim.

***

      Zadzwonił telefon. Młody mężczyzna oprzytomniał, ale komórka leżała na stole, a on nie miał ochoty odsuwać się od ślicznotki. Melodia grała chwilę i umilkła. Dochodziła osiemnasta trzydzieści – spali ponad trzy godziny. Burza minęła, ale deszcz lał nadal, waląc po szybach, co trochę drażniło chłopaka. Komórka odezwała się znowu.  
      – Odbierz, bo natręt nie da nam żyć – wycedziła zaspana blondynka.
      Ruszył się i chwycił urządzenie.  
      – Słucham – mruknął.
      – Żyjecie? Gdzie jesteście? – zapytał Tommy.
      – U mnie. Co, już się stęskniłeś?
      – Jasne… Wracacie dziś?
      Trevor spojrzał na sympatię.
      – Młody pyta, czy wracamy. Może zostaniemy? Zobacz, jak leje.
      – Jak chcesz – odparła dziewczyna i schowała głowę w poduszkę.
      – Przyjedziemy jutro rano. Jesteś sam? – zapytał starszy chłopak.
      – Nie, z Jess. To dobrze, na to liczyłem – zaśmiał się młodzik. – Na razie.
      Trevor odłożył komórkę, położył się na łokciu i rzekł:
      – Dochodzi siódma. Trzeba zamówić coś do żarcia, albo pojadę sam.
      – Nie, nie jedź, nie zostanę tu.
      – Dlaczego?
      – Tu jest trochę strasznie.
      Chłopak walnął w śmiech.
      – Mieszkam tu od siedmiu lat i na razie żadne straszydła mnie nie zjadły – dowcipkował.
      – Pewnie, śmiej się. Ten dom jest trochę ponury. – Obruszyła się dziewczyna.
      – Wkoło rośnie las, dlatego sprawia takie wrażenie. Ale przynajmniej jest cisza i spokój. Co chcesz zjeść? Obstawiam pepperoni z podwójnym serem, chyba że chcesz inny smak lub jakieś danie.  
      – Może być pizza.
      Trevor sięgnął po telefon i nie wstając, zamówił posiłek.
      – Zrobić ci herbaty, czy chcesz napoju? – zapytał.
      – Zrób, tylko dużo, pić mi się chce. Nie tknę więcej drinków twojego kumpla, bo chyba mam kaca.
      – To nie kac, po prostu trochę suszy. On nie robi laskom mocnych trunków. Wstawię wodę – zakomunikował chłopak i poszedł do kuchni.
      Za chwilę przyniósł Emmie jakieś ciuchy.
      – W tej koszulce już chodziłaś, a spodenki są na mnie za małe i leżą od kilku lat w szafie, więc powinny być dobre. Jak chcesz, idź pod prysznic. Bieliznę wrzuć do pralki, zaraz ją włączę i rano będziesz miała czystą – powiedział, ucałował ją w policzek i wrócił do kuchni.
      Od razu skręcił małego blanta, którego natychmiast odpalił. Zasypał dwie herbaty, przysiadł na stołku, wykończył narkotyk i poszedł do łazienki. Za szybą prysznicową ujrzał Emmę w pełnej krasie, ale nie przyglądał się jej, tylko włączył pranie i wyszedł. Za chwilę herbata stała już zaparzona. Spojrzał na zegarek, zniecierpliwiony, gdyż był głodny. Odpalił papierosa i wyjrzał na zewnątrz. Było chłodno i surowo. Deszcz zmalał, ale nadal stukał o dom. Gdy skończył papierosa, przyniósł z sypialni czystą pościel i porządnie zasłał łóżko. Emma wyłoniła się z łazienki i od razu zerknęła na kanapę.
      – Nie musiałeś – uśmiechnęła się.
      – Na pewno więcej tego nie zrobię, nie zamierzam się tak przemęczać. Poza tym to nie dla ciebie, masaż musi być robiony na miękkiej pościeli, nie na szorstkim obiciu. Choć jak masażysta dobrze wykona swoją robotę, brak pościeli to najmniejszy problem – ironizował chłopak.
      – Zapomnij… – Emma się nadąsała.
      – Śmiesznie wyglądasz w moich portkach. – Trevor zmienił temat. – Nie spadają? Nie byłem do końca pewien, czy będą pasować.
      – Jest ok.
      Przytulił dziewczynę.
      – Nie zimno ci? To drewniany dom, a na zewnątrz jest chłodno. Dać ci jakąś bluzę?
      – Nie, jest ciepło. Zrobiłeś tą herbatę?
      Poszli do kuchni i blondynka natychmiast przywarła ustami do szklanki. Trevor znów zerknął na zegarek.
      – Kurwa, minęło już pół godziny, frajer idzie piechotą? – syknął wkurzony.
      – Uspokój się, przecież leje. Pewnie jedzie wolniej – odparła Emma, patrząc na niego złowrogo.
      – Wolniej? Rowerem szybciej bym dojechał – burczał chłopak.
      Był coraz bardziej głodny, nie wiedząc więc, czym się zająć do przyjazdu dostawcy, znów poszedł zapalić.
      – Jak skończę fajkę, a on się nie zjawi, nie zapłacę. I jeszcze mu powiem – warknął do Emmy, stojąc w drzwiach.  
      Dziewczyna szybko wypiła herbatę, mimo iż była gorąca. Chłopak wrócił i spojrzał na szklankę.
      – Zrobię w dzbanku.
      Wyjął szklane naczynie, umył, wrzucił dwie torebki i wstawił wodę. Rozległo się pukanie do drzwi.
      – Trevor... – rzuciła ostrzegawczo blondynka. – Grzecznie.
      Chłopak poszedł, zapłacił bez słowa i rzucił delikatnie pudełko na stół w salonie. Zalał herbatę, przyniósł dzbanek do pokoju i od razu napełnił szklankę ukochanej. Otworzył opakowanie z pizzą.
      – Wcinaj. Od śniadania nic nie jadłaś.
      Chwycił pilot i włączył telewizor. Emma wzięła kawałek placka, ale jadła go z lekkim oporem. W końcu wcisnęła cały do ust i złapała za szklankę. Trevor zjadł już trzy, nie czekając na zaproszenie. Spojrzał na ukochaną, gdyż nie brała drugiego.
      – To już? – zapytał.
      – Tak. Niedobrze mi, nie mam ochoty.
      – Niedobrze ci, bo mało dziś zjadłaś. Nie rób jaj i wsuwaj. Chociaż jeszcze jeden. Też nieraz zmuszałaś mnie do jedzenia, więc nie podskakuj – rzucił chłodno.
      Emma zjadła kolejny kawałek i poinformowała:
      – Już nie dam rady.
      Za chwilę skończyła drugą już szklankę napoju i Trevor ponownie ją napełnił. Roześmiał się.
      – Naprawdę ruszyło cię po tych drinkach, a niby były nieduże.
      – Wiesz, jaką mam głowę do alkoholu.
      – Wyniosę to pudełko. Jak zgłodniejesz, powiedz, podgrzeję ci.
      – Dobrze.
      Wyniósł karton do kuchni i polazł do biurka. Kilka chwil przewalał szufladę, w końcu wrócił i usiadł koło dziewczyny. Wziął w rękę jej otwartą dłoń i położył na niej cienki złoty łańcuszek z medalikiem w kształcie serca, na którym widniało: ”Forever”.
      – Dostałem go od babci rok przed jej śmiercią. Nie nosiłem, bo bałem się, że zgubię. Znasz mój styl bycia. Poza tym to raczej kobiecy wzór. Chcę, żebyś go wzięła – rzekł, wpatrując się narkotycznie w ukochaną.
      Tą zamurowało.
      – Nie mogę, to twoja pamiątka – wydusiła po chwili.
      – Możesz. Ona byłaby zadowolona, że to ty go dostałaś. Będzie ładnie na tobie wyglądał.
      – Trevor, nie mogę. – Dziewczyna oddała mu błyskotkę.
      – Kotku, proszę cię. Leży od siedmiu lat, a ty nie masz nic ode mnie – nalegał chłopak, ponownie wciskając biżuterię w jej dłoń.
      – Mam Trevorka i rysunek. – Emma się zaśmiała, ale szatyn był śmiertelnie poważny i wnikliwie patrzył jej w oczy.
      – Emma, przecież to tylko łańcuszek. Nie daj się błagać. – Ponowił próbę.
      – Jesteś pewny? – zapytała dziewczyna, nie wiedząc już, jak zareagować.
      – Bardziej niż pewny – Chłopak się uśmiechnął, zaciskając palce jej dłoni.
      Objęła go za szyję, przytulając się mocno.
      – Założymy go jutro, chyba, że chcesz w nim spać – oznajmił szatyn.
      – Nie, może się porwać.
      Wziął od niej ozdobę, położył na stole i poszedł do kuchni. Wrócił z niepełną butelką Pepsi, którą postawił na podłodze koło stolika.
      – Chcesz gazowanego? – Spojrzał na najdroższą.
      – Nie, twoja herbata mi smakuje i lepiej się po niej czuję. Która godzina?
      – Parę minut po ósmej.
        Emma poszła do łazienki i po powrocie legła na łóżku, od strony telewizora.
      – Ej, nie za dużo sobie pozwalasz? To moja strona – zarechotał Trevor.
      – Ty nie masz tu nic do gadania – odparła dziewczyna, zabierając mu pilot.
      – Ok, dziś ci ustąpię, bo jesteś moim gościem i mam dobre serce, ale żeby mi to było ostatni raz. Pójdę zapalić.  
       Polazł do drzwi, rozradowany, humor mu dopisywał. Za moment był z powrotem, zdjął spodnie i ułożył się za plecami dziewczyny. Zaczął łaskotać ją po żebrach, ale ona była niewzruszona. Trevor speszył się faktem, że nie udało mu się z nią podrażnić, więc rzucił ze śmiechem:
      – Nie możesz tu leżeć. Jesteś za gruba, nie widzę ekranu.
      – Widocznie masz za mały telewizor – odpyskowała blondynka.  
      Zaskoczyła go tą odzywką, ale nie rezygnował.
      – Stawiasz się, moja droga? Ja nadal czekam na masaż, który jesteś mi winna – stwierdził speszony.
      – Za dziesięć minut zaczyna się film, nie ma sensu zaczynać.
      – Jest. No zrób mi, proszę. Potem będę grzeczny – miauczał Trevor i zaraz ułożył się na brzuchu.
      – Dobra, dziesięć minut.
      Emma usiadła na nim okrakiem i wbiła dłonie w barki chłopaka. Wymasowała mu całe ramiona i plecy. Dziesięć minut zleciało Trevorowi stanowczo za szybko. Dziewczyna go uwolniła i wróciła pod kołdrę.
      – Masz świetne dłonie. Rzuć pracę w sklepie, ja zapłacę ci więcej i cały dzień będziesz robić mi masaże – zaproponował wesoło chłopak.
      – Jasne…  
      – Film dopiero za dwie minuty, oszukałaś mnie – warknął przyjaźnie, lekko gryząc ukochaną w ramię. – Skoczę do łazienki.
      Z toalety oczywiście udał się do kuchni i zaraz doszło do niego:
      – Już ja cię oduczę tego jarania co dziesięć minut!
      Trevor zaśmiał się pod nosem, jej sztuczna surowość była nadzwyczaj zabawna.
      – Kotku, nie dąsaj się. Śliczna jesteś, jak masz fochy, ale to niezdrowo. – Parsknął śmiechem, kładąc się za plecami blondynki.
      – Spadaj, śmierdzisz papierochami. – Oburzyła się.
      – I płynem po goleniu – dodał czupurnie.
      Nie widział twarzy dziewczyny, ale doskonale wiedział, że znów figuruje na niej ten zabawny dąs. Spojrzał na zegarek – dochodziło wpół do dziewiątej. Wsadził rękę pod koszulkę dziewczyny, objął ją w pasie i skierował wzrok na ekran. Znowu miał pecha, bo był to chyba film obyczajowy, więc zignorował seans. Zamknął oczy, wtulił twarz we włosy ukochanej i myślał... znowu myślał. Cały czas głaskał blondynkę po brzuchu, aby po chwili położyć dłoń na piersi dziewczyny i zacząć się nią bawić. Zerknął na telewizor – jakieś nudne postacie snuły się na ekranie, kłócąc się i wrzeszcząc. Film wydawał się dla chłopaka kompletnie bez wyrazu, więc znowu zamknął oczy. Ręka cały czas była w ruchu, pewnie mógłby tak do rana. Po kilku minutach usłyszał:
      – Trevor, rozpraszasz mnie.
      – Niemożliwe – odpowiedział wesoło, ale za chwilę wrócił dłonią na brzuch i już nie przeszkadzał dziewczynie w seansie.
      Chcąc nie chcąc, podniósł powieki i zaczął wpatrywać się w monitor. Po półtorej  godzinie film się skończył. Trevor wziął pilot i zaczął skakać po kanałach.
      – Dopiero dziesiąta, na pewno jeszcze coś znajdę. Chyba, że chcesz iść spać – zagadał.
      – Nie, jeszcze za wcześnie.
      Zatrzymał się w końcu na jakiejś stacji, ale po kilku minutach stwierdził, że to film sensacyjny, a za takimi również nie przepadał. Znudzony oddał ukochanej urządzenie.
      – Trzymaj, może tobie coś przypasuje. Telewizja jest chyba zaprogramowana na laski, bo jak facet może oglądać takie żałosne gówna? – rzekł zirytowany, a dłoń ponownie zawędrowała na brzuch.
      Emma się uśmiechnęła i teraz ona zaczęła pstrykać guzikiem.
      – Czekaj! – rzucił nagle, zobaczywszy na ekranie mężczyznę, obserwującego z samochodu jakiś dom. Po chwili jednak rzekł:
      – Ten typ będzie prześladował faceta, wątpię, czy spodoba ci się ten film. Na końcu jest trochę brutalny – poinformował Trevor.
      – Chyba nie myślisz, że oglądam same romanse – odparła Emma z pociesznym oburzeniem.
      – Wcale nie myślę, ale końcówka jest naprawdę ostra. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.  
     Dawno oglądał ten thriller i nie bardzo go pamiętał. Widząc, jak jeden koleś niszczy życie drugiemu, od razu pomyślał o Scottcie i uśmiechnął się pod nosem. Leżał przytulony do sympatii, która bacznie obserwowała wydarzenia na ekranie.
      – Nie spodziewałem się, że lubisz thrillery, mam ich dziesiątki – powiedział Trevor.
      – Bo nie przepadam, ale czasem oglądam. Niektóre są całkiem niezłe.
    Szatyn nadal patrzył w telewizor, ale z biegiem czasu coraz bardziej przypominał sobie  fabułę i film przestawał go interesować. Znów przytulił policzek do szyi dziewczyny, przylegając ciut mocniej do jej ciała. Ręka powróciła w okolice pępka, ale za moment znalazła się wyżej. Palce zaczęły pracować i Emma lekko westchnęła.
      – Trevor, przestań, oglądam – mruknęła, lecz zupełnie bez przekonania, co wywołało uśmieszek na twarzy młodego faceta.
      – Nie. Zmuś mnie – odpyskował.
      Dziewczyna zamilkła. Kleił się do niej, operując coraz głodniejszym dotykiem. Emma nie reagowała, z uporem wpatrywała się w ekran, ale jej oddech wyraźnie przyśpieszył. Gładził ją jeszcze chwilę, po czym ręka zjechała niżej. Uniósł nogę blondynki, założył na swoją i wjechał dłonią w jej spodenki. Emma wzięła jeszcze głębszy wdech i lekko zadrżała. Trevor coraz mocniej rozpalał młodą kobietę, nie odrywając twarzy od jej pachnącego ramienia. Dziewczyna oddychała już dość głośno, a film raczej poszedł w zapomnienie. Chłopak podniósł lekko najdroższą, zdjął jej koszulkę i zaraz powrócił do swoich czynności.
      Zaczął całować jej bark, czując, jak drży coraz mocniej. Powoli przeszedł do talii, muskając ją bardzo pożądliwie, aby następnie obcałować cały bok sympatii. Nie mógł odkleić się od jej cudownie miękkiej skóry. Po chwili pozbył się dolnej części ubioru dziewczyny, swojego również.  
      Nadal muskał ją ustami, a ręka powróciła na klatkę piersiową. Ponownie zaatakował pocałunkami jej szyję, a następnie kark i plecy, wywołując chyba delikatne łaskotki, bo Emma co chwilę dziwnie się poruszała. Za moment był już w środku. Przywarł jeszcze mocniej do jej drobnych pleców.
      Ruszał się w dziewczynie bardzo łagodnie, głaszcząc ją od kolan aż po ramiona. Miała niesamowicie aksamitne ciało, co doprowadzało chłopaka do totalnej euforii. Ruchy stawały się coraz szybsze i głębsze, a pocałunki jeszcze bardziej fanatyczne. Dziewczyna całkowicie poddała się ukochanemu, dysząc rozkosznie. Zachowywała się coraz głośniej, a Trevor działał jeszcze bardziej zaciekle, lecz nadal bardzo delikatnie.  
      Po kilku minutach lewa dłoń opuściła górne partie ciała i powędrowała w najczulsze miejsce ukochanej. Dziewczyna wydała przyjemny odgłos i wygięła się jak kotka. Założyła rękę do tyłu, wplotła dłoń we włosy całującego ją chłopaka i lekko ścisnęła. Odwróciła lekko głowę i Trevor natychmiast przyssał się do jej ust, które także były już bardzo gorące. Po krótkim pocałunku znowu zajął się okolicami jej ramion i szyi, pieszcząc je jeszcze gorliwiej. Z każdą minutą coraz energiczniej poruszał się w dziewczynie, która wiła się już cała w jego uścisku, wydając z siebie ponętne dźwięki na cały pokój.
      Trevor nie przesadzał z pośpiechem, więc trwali w tym uniesieniu dość długo i gdy już oboje się zrealizowali, przylgnęli do siebie z uśmiechami na twarzach. Leżeli zmęczeni, a ich ciała powoli stygły...
      
      
      Po niedługim odpoczynku wzięli kolejny prysznic i Trevor przy okazji rozwiesił pranie. Wrócili do łóżka.
      – Już po jedenastej. Chcesz coś zjeść? – zapytał chłopak.
      – Nie, daj mi się napić.
      Trevor wlał do szklanki zimnej już herbaty i podał dziewczynie.
      – Nie mam nic na śniadanie. Musimy rano jechać coś kupić, albo zjeść w jakimś barze.
      – Pojedziemy o dziesiątej.
      Zapalił jeszcze i kilka minut później już spał.
      

      Obudził się w nocy z okropnym bólem głowy. Czuł się, jakby ktoś wbijał mu w mózg  wielkie gwoździe. Gdy otworzył oczy, udręka stała się jeszcze większa. Nie miał pojęcia, czemu rozsadza mu czaszkę, przecież nie przeholował z żadną używką. Ból był tak dokuczliwy, że niedobrze mu się zrobiło. Wstał i poszedł do łazienki. Spłukał twarz lodowatą wodą, ale to nic nie dało. Udał się do kuchni, usiadł na stołku i odpalił papierosa. Naszły go duszności, więc wyszedł  na zewnątrz; nie mógł znaleźć dla siebie miejsca. Deszcz już nie padał, ale było trochę chłodno i wilgotno. Mimo świeżego powietrza wredne uczucie nie uległo zmianie. Było mu na przemian raz zimno, raz gorąco, czuł się dziwnie pusty w środku, a na skórze zagościł zimny pot. Nie miał tabletek, bo wszystkie „zjadł”, a nowych nie kupował.  
      Palił peta dość opornie, w końcu skończył i wrócił do salonu. Przykrył jak zawsze rozkrytą Emmę i ułożył się obok, podkulając nogi pod brzuch. Oczy miał już całe mokre. Chętnie by się czegoś napił, ale prócz resztek Martini nie miał nic.
      Być może to przez pogodę głowa tak mu dokuczała, lecz nie zastanawiał się nad tym, starał się odwrócić myśli od tego parszywego samopoczucia. Egzystował tak skulony kilkanaście minut, w końcu znowu opuścił łóżko i poszedł do łazienki. Drugi raz namoczył włosy i wyszedł na zewnątrz. Przysiadł na schodkach, położył głowę na rękach i zamknął oczy. Już nie wiedział, gdzie ma wleźć. Gdy po kilku minutach zmarzł, wrócił do domu i usiadł przy ścianie, nakrywając głowę rękoma.
      Przesiedział tak chyba z pół godziny, śpiąc i nie śpiąc zarazem. Głucho mu było w uszach i ciężko w oczach, jakby ktoś czymś mu je zapchał. Czuł się jak pijany.
      – Co ci jest? – Nagle poczuł przytulenie.
      – Łeb mi pęka.
      – Chodź, położysz się, niedługo przejdzie.
      Wrócił do łóżka. Za moment dziewczyna położyła mu na czole zimny, wilgotny ręcznik. Pomógł tylko na chwilę.  
      – Dzięki, ale to nic nie da – poinformował chlopak, zdejmując go z głowy.
      Znów zwinął się w kłębek i wtulił twarz w piersi ukochanej. Położyła dłoń na jego głowie, głaszcząc go jak dziecko. Ból nie mijał, ale chłopak leżał spokojnie, łażenie i zmiany miejsca i tak nie pomagały. Zasnął dopiero nad ranem.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i thrillery, użyła 3144 słów i 18258 znaków, zaktualizowała 12 maj 2020.

1 komentarz

 
  • Duygu

    W końcu mam czas, by przeczytać! Bardzo przyjemna, lekka część  <3   :dancing:

    12 maj 2020

  • agnes1709

    @Duygu Czasem trzeba lekko, poza tym to cisza przed burzą ;)  :przytul:

    12 maj 2020

  • Duygu

    @agnes1709 Też prawda  :)

    12 maj 2020

  • Duygu

    @agnes1709 Cooo?  :eek:  Ja się boję  :boje:   :help:

    12 maj 2020

  • agnes1709

    @Duygu Zawsze mogę zmienić napisane, ale... nie zmienię, bo jestem zła i podła  :dancing: Nie bój, twarda babka z Ciebie ;)

    12 maj 2020