Zbudził się po dwóch godzinach, wciąż nawalony. Spojrzał na przyjaciółkę – spała. Wstał najdelikatniej jak mógł, na kartce z numerem dopisał: Przepraszam i jeszcze niestabilnym krokiem udał się do korytarza. Nałożył buty i po cichutku opuścił mieszkanie. Gdy wyszedł na ulicę, spojrzał na zegarek – dziesięć minut po północy. Ruszył przed siebie, lecz nadal szedł slalomem; dwie godziny snu po takiej ilości procentów to było zadecydowanie za mało. Człapał noga za nogą, zmęczony, cały czas rozglądając się, czy nie nadjeżdża radiowóz. Myślał o zajściu u koleżanki i o tym, jak potraktował Emmę. Usiłował odpędzić te wywołujące wściekłość tematy, ale na nic zdawały się jego wysiłki. Obie kobiety uparcie siedziały mu w głowie i w połączeniu z alkoholem powodowały coraz to większą złość.
Przeszedł już dobre pół kilometra, spalając po drodze dwa papierosy. Kwestie kręciły się w głowie jak szalone, lecz nadal nie zapominał o obserwacji okolicy. Po chwili dostrzegł idącego z naprzeciwka faceta. Zignorował go i szedł dalej, kiwając się na boki, lecz gdy byli już obok siebie, Trevor, bujając się, niechcący wpadł na mężczyznę.
– Uważaj, jak chodzisz! – usłyszał za plecami.
Od razu coś w niego wstąpiło. Natychmiast się odwrócił, podbiegł do nieznajomego i kopnął go nogą w plecy. Ten zrobił trzy szybsze kroki, upadł na brzuch i od razu oberwał w głowę. Po tym ciosie na faceta spadł grad potężnych uderzeń.
– Będziesz mi mówił, jak mam chodzić, frajerze?! – krzyknął wściekły Trevor.
Kopał mężczyznę jak opętany. Ten tylko zasłaniał głowę, krzycząc coś do chłopaka i po chwili zapadła cisza. Trevor widząc, że facet najprawdopodobniej jest już nieprzytomny, zostawił go i sobie poszedł.
Owładnięty agresją chwilowo się obudził, ale za moment znów go przymuliło. Po kilku minutach doczłapał w końcu w okolicę domków i po dwóch kwadransach doszedł do domu ukochanej. Wtoczył się na podjazd i skierował do auta – było otwarte. Wsiadł za kierownicę, zatrzasnął drzwi, oparł głowę o szybę i zasnął.
Przebudził się zziębnięty. Na zewnątrz świtało. Była czwarta nad ranem i chyba dlatego zmarzł. Zamknął oczy, ale sen nie przychodził. Było mu zimno i już miał kaca, co nie pomagało w ponownym zaśnięciu. Kręcił się i wiercił, w końcu odpalił papierosa i zaciągnął się intensywnie. Skończył go bardzo szybko i znów przytulił się do drzwi. Czuł coraz bardziej przenikający chłód, dałby w tej chwili wszystko, żeby móc położyć się do łóżka i otulić czymś ciepłym. Przysnął w końcu, ale spał bardzo niespokojnie. Śniło mu się coś, a jednocześnie czuł zimne, wilgotne powietrze. Był cały skostniały.
Trwał w tym letargu około dwóch godzin i dopiero, jak słońce mocniej przygrzało w szybę i poczuł odrobinę ciepła, udało mu się głębiej usnąć.
– Trevor. – Poczuł szarpanie. Nie reagował, nie miał ochoty otwierać oczu, ani tym bardziej się ruszać. Czuł przyjemne, gorące promienie słoneczne, które otoczyły go już całego i pomijając dolegliwości po alkoholowych ekscesach, było mu dobrze.
– Stary, wstawaj! – usłyszał Tommy'ego.
– Nie chcę. Zamknij drzwi – burknął.
– No chodź, położysz się w domu – nalegał chłopak.
Szatyn ciężko podniósł powieki – przyjaciel stał nad nim z politowaniem wypisanym na twarzy.
– Żyjesz? Chyba dobrze popiłeś – stwierdził wesoło Tommy.
– Która godzina?
– Dochodzi dziewiąta.
Młody mężczyzna w końcu ruszył się z fotela. Wysiadł i mocno jeszcze zaspany, od razu sięgnął po niezastąpione papierosy. Odpalił i ruszył wolno w stronę domu. Tommy szedł obok jak cień.
– Czemu wyłączyłeś telefon? Dama ostro panikowała. Trzeba było chociaż napisać. O północy chciała jechać cię szukać, ale nie dałem jej kluczyków. Teraz jest na mnie obrażona – zaśmiał się młodzik.
– Daj mi piwo, głowa mi pęka – poprosił Trevor, siadając na schodach.
Tommy poszedł i przyniósł mu butelkę. Chłopak wypił prawie całe za jednym podejściem, suszyło go niemiłosiernie.
– Czemu nie zadzwoniłeś do domu? Spanie w samochodzie do przyjemnych nie należy – rzekł małolat.
– Późno wróciłem, nie chciałem was budzić.
– Emma poszła spać o trzeciej w nocy, więc raczej byś nie zbudził. A nawet jeśli, to co? Świat by się chyba nie zawalił – śmiał się młokos.
Trevor szybko skończył piwo i znów poczuł ciepło w żołądku. Nie zmieniło to jednak parszywego samopoczucia. Odpalił następnego papierosa.
– Prześpij się jeszcze. Wiem, że znowu się pokłóciliście, widać po Emmie. Jak nie chcesz spać z nią, walniesz się w moim pokoju – rzekł stanowczo Tommy. – Ja pojadę z Lisą na śniadanie i kupimy coś dla was. Za godzinę wrócę.
Trevor wyjął z kieszeni kilka banknotów.
– Kup mi papierosy i Pepsi – poprosił, wręczając pieniądze przyjacielowi.
– Co chcesz na śniadanie? – zapytał Tommy.
– Nie wiem, nie chce mi się jeść. Sam zdecyduj.
Spojrzał w stronę zarośli, gdzie wyrzucił marihuanę, ale za chwilę wstał i ruszył do drzwi. Młodzik zaprowadził go do swojego pokoju i wyszedł.
Trevor z ulgą ułożył się na łóżku, narzucił na siebie fioletowy, miękki koc i zamknął oczy. Poczuł się o niebo lepiej niż w niewygodnym samochodzie. Wiedział, że ukochana jest w pokoju obok i nie dawało mu to spokoju. Bardzo chciałby ją przytulić, ale twardo leżał na miejscu. Myślał też o Sandrze, cieszył się, że do niczego nie doszło. Wiedział, że dręczyłyby go wyrzuty sumienia. Znał siebie i czuł, że prędzej czy później przyznałby się Emmie, a wtedy na pewno by ją stracił.
Myśli kłębiły się jak szalone, kac był perfidnie nieznośny, do tego ślicznotka zza ściany męczyła go coraz bardziej. Kręcił się na legowisku, w końcu nie wytrzymał, wziął nakrycie i poszedł do niej. Pierwszy raz zobaczył, jak wygląda pokój jego szkolnej miłości. Był ciemnoniebieski, z żółtymi akcentami w postaci niewielkich kropek i oprócz szafy, stolika, komody i łóżka, nie było w nim nic. Przy drzwiach wisiało jedynie niewielkie lustro, a na przeciwległej ścianie mały obrazek z górskim pejzażem.
Spojrzał na ukochaną – spała jak zabita. Delikatnie legł obok. Po swoim wczorajszym wybryku wstydził się jej dotknąć, aczkolwiek położył delikatnie rękę na talii sympatii.
– Dobrze, że się w końcu zjawiłeś – mruknęła dziewczyna.
Milczał. Emma się odwróciła i wtuliła w niego. Objął ją, ale nie tak, jak zawsze.
– Nie wyłączaj komórki, albo przynajmniej przedtem napisz – powiedziała z wyrzutem.
– Dobrze, więcej nie wyłączę.
Zapadła głucha cisza. Trevor leżał przy najdroższej i nie wiedział, czy jest zła, czy nie, dlatego się nie odzywał. Minęło kilka minut.
– Trevor. Ty wiesz, co zaszło kiedyś między mną a Scottem, prawda? – walnęła nagle dziewczyna.
Chłopaka zamurowało i od razu poczuł się jak kompletny skurwiel. Odebrał to jednoznacznie – jako żal z powodu tego, że mimo iż wiedział o zajściu, zrobił to, co zrobił.
Znów nastało milczenie.
– Tak, wiem – odpowiedział w końcu.
Czy Tommy też wie i czy to on ci o tym powiedział? – wymamrotała Emma.
– Domyśla się.
Dziewczyna nieco ściślej przylgnęła do młodego mężczyzny. Przytulił ją mocniej, otaczając całym sobą.
– Jeśli chodzi o wczorajsze, to nie mam żalu, po prostu się trochę wystraszyłam – szepnęła dziewczyna.
Trevor nie wiedział, co jej powiedzieć. Czuł się tak głupio, że słowa kołkiem stawały mu w gardle. W tej sytuacji cholernie zachciało mu się palić, trawa także przeszła mu przez myśl. Teraz żałował, że ją wyrzucił.
Leżał nieruchomo i gapił się w ścianę, wreszcie podniósł się z łóżka.
– Przepraszam... Muszę zajarać – mruknął i wyszedł z pokoju.
Po tych pytaniach jeszcze bardziej wyrzucał sobie świństwo, które zrobił. Zapalił na schodkach i po kilku minutach był już w kuchni. Wysączył szklankę wody i wrócił na górę. Położył się i przycisnął młodą kobietę do siebie.
– To się stało, jak poszłam do niego po swoje rzeczy. To moja wina, nie powinnam wchodzić do jego mieszkania, widząc, że jest podpity. – Emma niespodziewanie wznowiła temat. Coraz mocniej tuliła się do chłopaka, jakby wstydziła się tego, co zaszło.
Trevorowi w tym momencie puściły nerwy.
– Twoja wina?! – krzyknął i konsternacja natychmiast ustąpiła miejsca wściekłości.
Targnęło nim ogromne wzburzenie. Gdybym cię teraz dorwał, gnoju, to bym cię, kurwa, zatłukł, jebany skurwysynu – wygrażał rozjuszony. Do tego kac coraz mocniej mu dokuczał, co powodowało jeszcze większą złość.
– Niech zostanie tak jak jest. Nie mów mojemu bratu – bąknęła dziewczyna.
– On i tak swoje wie.
– Ale to są tylko domysły. Proszę cię, nic mu nie mów – prosiła płaczliwie.
– Uspokój się, nie zamierzałem – odparł, przytulając do siebie głowę ukochanej.
Zadzwoniła komórka blondynki. Odebrała i po chwili zerwała się do pozycji siedzącej.
– Ma wracać do domu! – krzyknęła.
Trevor także usiadł, zdezorientowany. Dziewczyna słuchała chwilę swojego rozmówcy i znów się uniosła:
– Daj go do telefonu!
Osoba po drugiej stronie nadal coś mówiła. Emma dziwnie spojrzała na chłopaka.
– Trevor, on chce jechać do ciotki. Jest wściekły. Lisa próbuje go powstrzymać, ale on jej nie słucha. Wyszła i zadzwoniła z łazienki.
– Niech da mu słuchawkę.
Po chwili usłyszał małolata.
– Tommy, wracaj do domu – rozkazał.
– Nie, dwudziesta pierwsza już dawno minęła! – krzyknął młodzik.
– Młody, wracaj, załatwimy to na spokojnie.
– Pierdolę ją, nie będę dziesięć razy prosił! Jak potrząsnę suką, to może w końcu zrobi to, co kazałem! – warczał rozdrażniony chłopak.
– Tommy, nie szalej, tylko wracaj! – huknął Trevor. Młodzik się tylko zaśmiał.
– Kurwa, człowieku, jeśli nie zobaczę cię tu za piętnaście minut, zapomnij o tatuażu! – oznajmił bezkompromisowo Trevor.
Przyjaciel zamilkł. Cisza chwilę trwała.
– Młody, jesteś? – zagadał zniecierpliwiony szatyn.
– Jestem. – Usłyszał spokojniejszy ton.
– Przyjeżdżasz?
– Tak – syknął niezadowolony Tommy i się rozłączył.
Chłopak spojrzał na blondynkę.
– Wróci, nie denerwuj się już. – Przytuli ją. – Poleżmy jeszcze, parszywie się czuję.
Wrócili do pozycji sprzed chwili. Trevor mocno objął najdroższą. Trwali w milczeniu i młody mężczyzna powoli zasypiał.
Zdrzemnął się tylko dziesięć minut, bo trzasnęły z hukiem wejściowe drzwi. Emma zerwała się z miejsca, po czym szybko opuściła pokój. Chłopak powoli się podniósł i ruszył za nią. Był tak przepity, że ledwo lazł. Gdy doszedł do schodów, usłyszał z dołu kłótnię rodzeństwa. Zanim zszedł do salonu, głosy ucichły. Emma siedziała w kuchni, wkurzona, a Tommy na schodach z Lisą. Trevor podszedł do sympatii.
– Co jest?
– Rzucił się do mnie, twierdząc, że nie pozwalam mu odzyskać naszych rzeczy. A przecież to nie tak. Ja po prostu nie chcę, żeby zrobił jakąś głupotę – wyjaśniła zasmucona dziewczyna.
– Jaką głupotę? Chłopak się wścieka i tyle. I wcale mu się nie dziwię. Co on mógłby zrobić? Nic. Zrugałby ją i to wszystko, przecież by jej nie pobił – zaśmiał się chłopak.
Emma spojrzała na niego wymownie.
– No chyba mi nie powiesz, że uderzyłby ciotkę. – Trevor uniósł brwi.
– On nigdy jej nie lubił. Kiedyś o mało jej nie zabił. Miał jakieś piętnaście, może szesnaście lat... zresztą już nie pamiętam. Nie wiem, skąd przyszedł mu do głowy taki głupi pomysł. Jak szła korytarzem, podstawił jej nogę. I chyba celowo zrobił to blisko schodów, bo Kate stoczyła się po nich z wielkim hukiem i znalazła na samym dole. Miała szczęście, bo złamała tylko nogę. Wtedy ojciec pierwszy i jedyny raz w życiu uderzył go w twarz. Rodzice od zawsze myśleli, że ta awersja to tylko młodzieńcze humory, ale po tym incydencie coraz rzadziej ją zapraszali. Dziwisz się, że się boję? – wyjawiła Emma.
– Poważnie? – Chłopak zachichotał i ucałował ją w szyję. – Widać już wtedy się na niej poznał; choć fakt – trochę przesadził.
– Trochę? – Wzburzyła się dziewczyna, przeszywając Trevora piorunującym spojrzeniem.
– Jest w domu i nigdzie nie pojedzie. Wyluzuj już – rzekł szatyn i jeszcze mocniej przytulił ukochaną.
2 komentarze
Duygu
Emma to jakiś anioł, Trevor czuje się z nią bardzo dobrze. No i w końcu szczerze z nim porozmawiała! Scott, czekaj ty, no! Niechże cię Trevor dorwie!
agnes1709
@Duygu Tak, za spokojna, takiemu psycholowi to tylko laska pokroju Darii (wciąż zapraszam), chociaż i ona nie dałaby pewnie rady. Tu tylko lobotomia, tudzież elektroterapia
Gaba
Daję bo mam. Daję bo należy się! 🤘👏👍
agnes1709
@Gaba A gdzie Twój foszek? Dziękować
Gaba
@agnes1709 odczep się, przebrzydła Małpiszonio! Jak się ujawni - dowiesz się. Masz jak w chińskim banku! 😛
agnes1709edit
@Gaba Małpiszonia Makak, do usług Szkoda, że w chińskim, tak bym wyraziła swoje przerażenie: "O JENY!"
Gaba
@agnes1709 a wiesz, czemu w chińskim? Daj, a nie dostaniesz z powrotem!
agnes1709
@Gaba Czy tam rządzi PiS?
Gaba
@agnes1709 boszszsz....... Musisz spieprzyć nastrój??? Wrrrrr
agnes1709
@Gaba :P
Gaba
@agnes1709 niech Ci będzie 😜!