Nadal trzymał jej dłoń. Z daleka już dojrzał siedzącego na ławce w towarzystwie siostry kumpla, do którego zaraz podeszli. Spojrzał na Susan – wyglądała, jakby zaniepokoił ją widok Nicole.
– Siadaj – nakazał Trevor, uścisnąwszy dłoń kumpla, który był wyraźnie zaskoczony widokiem koleżanki z klasy.
Julie zniknęła we wnętrzu domu.
– Czemu tu siedzisz z gówniarzami? – zaśmiał się szatyn.
Nicole natychmiast się napuszyła, ale milczała.
– Nudno w domu. A wy gdzie się szwendacie? Cześć, piękna, co ty tu robisz? Czemu nie przyjechałaś wczoraj na imprezę? – zapytał Darren, będący już chyba po „zabiegach”, o czym świadczyły jego lśniące oczy i niezamykająca się gęba.
– Jakoś tak wyszło – odparła Susan, uśmiechnąwszy się w końcu naturalnie; chyba lubiła chłopaka.
– Nie gorąco ci? – wyjechała nagle Nicki, śmiejąc się do Susan, którą dzięki bratu już dość dobrze poznała.
Trevor z miejsca dyskretnie szturchnął siostrę, przeszywając ją piekielnie wściekłym wzrokiem. Spojrzała na niego i natychmiast przestała chichotać.
– Nie – odparła bełkotliwie Sue, małolata wyraźnie ją zawstydziła.
– Co ci się stało? – zapytał Dario, patrząc na stopę koleżanki.
– Kurwa, musisz wszystko wiedzieć?! – Trevor się zdenerwował.
– Mały, chodź tu! – rozkrzyczała się Emma, której głowa pojawiła się w oknie salonu.
– Za chwilę! – odkrzyknął. – Chcesz iść ze mną? – skierował wzrok na szatynkę.
– Nie.
– Dobra, minuta i wracam – rzekł i zaraz stał w kuchni, przed matką.
Billy z córką gdzieś zniknęli.
– Czemu nie idziecie do domu? Jest strasznie gorąco – zapytała kobieta.
– Przestań, jakie gorąco.
– Zanieś im coś do picia. Co jej się stało w nogę? – Emma napomknęła o Susan.
– Nie wiem, chyba się skaleczyła.
– Widzę, że znowu nosi bluzę. Rozmawiałeś z nią? – zapytała blondynka, z głosu której wypłynęło szczere przejęcie.
– Próbowałem, ale wciąż się wypiera. Nie będę jej molestował. Mamo, ona nie spała w domu i nadal boi się wrócić. Może przenocować? – wyjechał chłopak.
– Jak to nie spała? Przenocować? A jej rodzice? Przecież będą się martwić – odparła Emma, bardzo zaskoczona słowami syna.
– Rodzice? Kurde, mamo, ona boi się wracać, rozumiesz? Znowu gdzieś zniknie i jeszcze coś jej się stanie.
– Przecież jutro szkoła, jak ty to sobie wyobrażasz?
– Normalnie, rano pojedzie, weźmie rzeczy i tyle. Do szkoły na dziesiątą. Napisze do matki, że zostaje tu i po sprawie. No mamo – naciskał chłopak.
– Jak to „nie spała w domu”? Skąd to wiesz? To gdzie spała? – drążyła podejrzliwie kobieta.
– W fabryce. Kumpel mieszka niedaleko, namierzył ją rano i do mnie zadzwonił – zełgał pięknie szatyn.
– W fabryce? Sama? Jak to, przecież tam jest niebezpiecznie? – Emma nie mogła uwierzyć.
– No i właśnie o to mi chodzi – warknął Trevor, który zaczął już tracić cierpliwość. – Mamo…
– Mały, nie wiem, czy to dobry pomysł…
– Mamo! – krzyknął poddenerwowany chłopak.
– Muszę to przemyśleć – mruknęła Emma, która chyba zaczynała się powoli łamać. Widać było, że nie jest zadowolona, lecz mimo to szkoda jej było nastolatki.
– Pogadaj z młodą, niech da jej coś lżejszego, przecież ona ukisi się w tej bluzie – nakazała nastolatkowi.
– Z młodą? – Zarechotał szyderczo chłopak. – Ona mnie nie posłucha.
– To zawołaj ja tu, jak z nią porozmawiam.
– I powiedz jej od razu, niech następnym razem nie kłapie jęzorem!
Emma bez słowa spojrzała na syna, nie wiedząc, o co chodzi.
– Już wypytuje: „nie gorąco ci” – wyjaśnił szybko, przedrzeźniając siostrę wrednym, rozgniewanym głosem.
– Mały, przestań, przecież nie wiedziała.
– Gdzie Billy? – zapytał chłopak, mając dość tematu siostry.
– Rozmawia przez telefon.
– A Julie?
– Nie wiem.
– Jak to nie wiesz? Zgubiłaś gości we własnym domu? – zaśmiał się.
Kobieta nie odpowiedziała, roześmiała się tylko. Chłopak nie dyskutował dłużej, tylko wziął z lodówki trzy lodowate napoje, paczkę paprykowych chipsów i już chciał wychodzić.
– Mały, poczekaj – zatrzymała go. – Byliście z tą nogą u lekarza? Ona dość mocno utyka.
– Nie. Czy ty nie rozumiesz, że ona nie pojedzie? Będą musieli wezwać starych.
– Ale trzeba to obejrzeć, nie sądzisz? Zawołaj ją.
Chłopaka przytkało, ale zaraz odparł:
– Julie zrobiła jej opatrunek.
– Julie?! – wzburzyła się Emma. – Ty chyba sobie żartujesz! Julie nie jest chyba specjalistką.
– A ty jesteś? – odparował złośliwie chłopak.
– Nie, ale na pewno wiem trochę więcej. Zawołaj ją, nie będę jej przecież przesłuchiwać. Dziecko, jeśli wda się zakażenie, wtedy będzie musiała pojechać, czy zechce, czy nie, rozumiesz?
– Ona się wstydzi. Już jadąc tu, się buntowała. Żeby nie Julie, pewnie łaziłaby teraz nie wiadomo, gdzie.
– Trevor. Chcesz, żeby narobiła sobie kłopotów?
Chłopak widział, że matka nie zamierza odpuścić, westchnął więc ciężko i ze słowami: dobra, zaraz ją przyprowadzę, opuścił kuchnię.
– I zawołaj Nicki! – Doszło zza jego pleców.
Z wielką niepewnością szedł w kierunku Susan, nie wiedząc, jak zareaguje. Bał się, że się zbuntuje i będzie chciała iść, że już nawet Julie tu w niczym nie pomoże. Wiedział, że matka lubi dziewczynę, że się martwi i chce dobrze, nie wiedział jednak, jak przekonać Susan do jej obecnych zamiarów. Postanowił jednak nie kombinować, tylko postawić sprawę jasno.
– Trzymajcie. – Podał przyjaciołom napoje i chrupki, po czym niepewnie spojrzał na Sue. – Mała, chodź, matka chce z tobą pogadać – wyjechał wprost, z obawą czekając na reakcję koleżanki.
– Pogadać? O czym? – Dziewczyna natychmiast wpadła w popłoch.
– No chodź, nie panikuj. Chodź. – Delikatnie pociągnął ją za dłoń, ale się wyrwała.
– Ale ja nie chcę z nikim gadać, nie rozumiesz? Obiecałeś coś innego. Jadę do domu – rzekła pretensjonalnie nastolatka i zerwała się z miejsca.
Znów nią bujnęło, ale zdążył ją przytrzymać. Nie pytał, wiedział, że skłamie.
– Puść mnie, nic mi nie jest. Czasem tak mam, jak za szybko wstanę. – Dziewczyna szybko wykręciła kota ogonem.
– Usiądź na chwilę – rzekł Trevor, i o dziwo, bez sprzeciwu zajęła miejsce.
Darren i Nicole milczeli. Dario wiedział, co jest grane, Nicki natomiast chyba bała się odezwać.
– Mała, wyluzuj, przecież znasz moją matkę – chłopak delikatnie wznowił temat, kucając przed szatynką.
– Mały, idziecie?! Susan! – krzyknęła nagle Emma.
Sue spojrzała w stronę domu, a następnie wściekle na Trevora. Nogi jej się trzęsły, bała się ruszyć z miejsca.
– Za chwilę! – odkrzyknął chłopak.
Dziewczyna posiedziała jeszcze chwilę i gdy zawroty minęły, ponownie się podniosła. Trevor natychmiast wstał z przysiadu, lecz Susan, ku jego zaskoczeniu, nie ruszyła w stronę ulicy, tylko skierowała kroki w kierunku domu. Nie miała wyjścia, głupio jej było zignorować kobietę.
– Sue, przepraszam cię, ona po prostu zobaczyła, że utykasz i chce obejrzeć tą nogę –tłumaczył się nastolatek, lecz przestraszona dziewczyna milczała jak zaklęta; w jej głowie siedziało tylko: niech nie wiozą mnie do żadnego szpitala, o nic nie pytają i nigdzie nie dzwonią.
– Cześć. Siadaj. – Emma serdecznie się uśmiechnęła, wskazując szatynce kanapę.
Zlękniona nastolatka zajęła miejsce.
– Nicki, przyjdź tu! – wydarła się kobieta, na powrót wystawiając głowę przez okno, czym spłoszyła Susan jeszcze bardziej.
Dziewczyna chciałaby wiedzieć, co się dzieje, dlaczego Emma woła córkę.
– Sue, wyluzuj, wszystko jest ok. – Trevor chwycił jej wilgotną dłoń.
Nastolatka nie otwierała ust, bała się, aby Emmie nie przyszło do głowy zabrać ją jednak na pogotowie, lub zadzwonić do jej domu. Ręce drżały coraz bardziej.
– Sue, uspokój się – rzekł ponownie szatyn, który z wolna zaczynał czuć się głupio, nie spodziewał się, że dziewczyna aż tak się zestresuje.
Nicole przemknęła przez salon i po chwili poszła z matką na górę.
– Mała, ona tylko obejrzy tą stopę, to wszystko. Uspokój się już – powtórzył po raz kolejny chłopak, widząc przerażoną minę przyjaciółki.
– A jeśli nie? – wydusiła w końcu Sue.
– Zaufaj mi.
– Chodzicie do sypialni – powiedziała nagle Emma, stając przy schodach.
Nastolatka, chcąc, nie chcąc, podniosła się z miejsca i wolno pokuśtykała z Trevorem w stronę kobiety.
– Siadaj – nakazała łagodnie Emma, wskazując jej łóżko, po czym ukucnęła obok. – Pokaż tą nogę.
Susan z wypiekami na twarzy zdjęła but i blondynka zaraz odwiązała opatrunek, który mimo obaw Julie, trzymał się jednak bardzo dobrze.
– Sue, dlaczego te buty są takie mokre? Przecież ten bandaż do niczego się już nie nadaje – stwierdziła kobieta.
Dziewczyna nie odpowiedziała, jej wszystkie myśli i słowa zagłuszył stres. Czuła się totalnie zażenowana. Kucająca przed nią matka kumpla, do tego stan jej obuwia i ta nieszczęsna rana, którą kobieta zaraz zobaczy – to wszystko sprawiało, że najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Złość na siebie z powodu przyjazdu tu maksymalnie wzrosła, marzyła tylko o jednym: szybciej.
– Sue – powtórzyła Emma, gdyż dziewczyna zamyśliła się głęboko.
– Nie wiem, jakoś tak wyszło – wydusiła nastolatka.
– Mały, i widzisz, jaki spec z twojej Julie? Opatrunek może i wykonała niezły, ale co z tego, jeśli pozwoliła jej założyć do cna przemoknięte adidasy? Wynieś te buty na słońce, jest gorąco, szybko wyschną. Zaraz damy ci jakieś klapki. – Blondynka ciepło spojrzała na Sue, lecz zamiast dodać jej otuchy, wywołała tylko jeszcze większe zawstydzenie i lęk, tym bardziej, że Trevor właśnie wyszedł.
Do sypialni wszedł Billy – Emma akurat zdjęła opatrunek. Susan zdrętwiała, przecież miała być tylko ona.
– Możesz na to zerknąć? – zapytała ukochanego kobieta.
Mężczyzna przykucnął i delikatnie ujął w dłoń kończynę nastolatki.
– Brzydko to wygląda – stwierdził. – Jak to się stało? – Podniósł głowę.
– Nastąpiłam na szkło – odparła niewyraźnie Sue.
– Em, to powinno być zszyte, ale już się odrobinę zasklepiło, więc jest za późno. Nie będą zdzierać strupka, żeby założyć szwy. Trzeba to jeszcze raz przemyć i mocno obwiązać. I najlepiej, żeby starała na nią nie stąpać.
– Zrobisz to? – poprosiła Emma, podsuwając pod nos rówieśnika pudełko z pełnym asortymentem.
– Tak. Młoda, to dość głęboka rana, dlaczego nie pojechałaś z tym do lekarza? – Billy ponownie spojrzał na dziewczynę.
– Nie wiem – bąknęła szatynka, modląc się, aby przyjaciel już wrócił.
Wspomnienie o lekarzu wywołało kolejne, negatywne emocje. Zastanawiała się też, dlaczego to on zajmuje się jej nogą, nie Emma.
– Nie masz jakieś maści na skaleczenia? – zapytał Billy, patrząc na Emmę.
– Nie mam.
Mężczyzna już nic nie mówił, tylko mocno namoczył wacik alkoholem i delikatnie przyłożył do rany. Susan jęknęła cicho, zapiekło i zabolało nieprzyjemnie.
– Wytrzymaj, zaraz minie – uśmiechnął się.
Trevor z Julie pojawili się w pokoju i chłopak wręczył matce jasnoróżowe plażówki.
– Powinny być dobre – rzekła kobieta, stawiając klapki obok nastolatki, która czuła się coraz bardziej wyobcowana.
– I co? – zapytał Trevor.
– To powinno być zszyte, ale teraz już tego nie zrobią – odparł Billy, chwytając bandaż.
– I co teraz?
– Nic, zawiniemy i tyle. Zagoi się. Tylko staraj się jej nie napinać, ok? – pouczył mężczyzna, ponownie kierując wzrok na szatynkę, która grzecznie pokiwała głową. – Ok, gotowe – rzekł zadowolony i wstał z przysiadu.
– Dziękuję – mruknęła Susan.
– Należy się duże piwo – zaśmiał się Billy, wymuszając w końcu taki sam wyraz twarzy na obliczu nastolatki.
– Zjecie coś? – zapytała Emma. – Susan?
– Nie, dziękuję.
– Na pewno? Nie krępuj się?
– Nie krępuję się, nie jestem głodna – wybąkała dziewczyna, sama myśl o jedzeniu przyprawiała ją o mdłości.
– Dobra, nic tu po nas – rzekła kobieta, ku wielkiej uciesze Susan, wcisnęła w dłoń syna jasnoniebieską koszulkę i wyszła z Billym i Julie z sypialni.
– Trzymaj, gorąco – Trevor wręczył dziewczynie bluzkę.
– Co to jest?
– Nakładaj.
– Nie.
– Sue, nie wymyślaj, tylko zakładaj, Wyjdę – rzekł twardo chłopak i zniknął za drzwiami.
Czekał tylko chwilę, po chwili przyjaciółka opuściła pokój. Zgodnie z prośbą założyła koszulkę, lecz to chyba jeszcze bardziej wzmogło jej konsternację. Zrobiło jej się jednak o wiele lżej, co odrobinę odwracało uwagę od skrępowania.
– I co teraz? – zapytała, tylko to przyszło jej w tej chwili do głowy.
Czuła się jak mało, zagubione dziecko, które nie wie, jak się zachować i najchętniej schowałoby się w jakimś opustoszałym kącie, bez świadków.
– Nie wiem, a gdzie chcesz iść? Możemy usiąść na zewnątrz albo w moim pokoju.
– Chodźmy do ciebie – mruknęła.
– Jasne.
Lekko utykając doszła powoli do sypialni i pokrzepiona widokiem azylu chłopaka, z lżejszym nieco sercem usiadła na łóżku.
– Pójdę powiem Dario, żeby nie czekał. – Trevor ukucnął przed dziewczyną, kładąc dłonie na jej udach. – Na co masz ochotę?
– Słucham?
– Co zjesz?
– Nic.
– Sue.
– Magiku, nie jestem głodna.
– Kiedy ostatni raz coś jadłaś? O mało nie zemdlałaś, takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny – upierał się chłopak.
– Trevor, jadłam wieczorem, i to dość dużo. Nie nalegaj – Sue się uniosła, lecz w środku czuła się zupełnie bezbronna.
W ogóle nie odczuwała głodu, na dodatek było jej odrobinę niedobrze, a stojąca w gardle gula zapewne i tak uniemożliwiałaby przełknięcie chociażby kęsa.
Piknął trzeci sms i dziewczyna momentalnie zbladła.
– Mała, co się dzieje? – zapytał od razu szatyn, widząc jej otępiałą minę.
– Nic.
– Nie odczytasz?
– Nie ma takiej potrzeby.
Chłopak doskonale wiedział, co jest grane, nie znęcał się jednak nad nią, tylko wstał.
– Zaraz wracam, ok?
Pokiwała głową i gdy tylko nastolatek zamknął za sobą drzwi, Sue chwyciła telefon. Nie zdążyła jednak sprawdzić wiadomości, gdyż komórka właśnie zadzwoniła. Spojrzała – „tata”. Zbladła jeszcze bardziej, czując, jak robi jej się słabo. Urządzenie grało, aby zamilknąć i w chwilę później zaśpiewać ponownie. Znając ojca i wiedząc, że nie ustąpi, odebrała, nie chciała, aby dzwonił przy chłopaku.
– Halo – wydusiła ciężko.
– Susan, co ty odstawiasz?! – wyjechał od razu. – Wracaj do domu, matka się zamartwia.
Cisza.
– Sue! – Facet zagrzmiał tak głośno, aż podskoczyła.
– Nie – wyszeptała.
– Susan, nie bój się, tylko wracaj, wszystko będzie ok. – Głos się uspokoił. – Przepraszam cię, byłem pijany, nie wiedziałem, co robię. Ale już koniec z tym, naprawdę. Obiecuję. Wracaj do domu.
Głucho.
– Susan.
Nastolatka wciąż się nie odzywała, a oddech zrobił się płytki i suchy, zatrzymując się gdzieś w okolicy krtani.
– No dobrze, więc jeśli postanowiłaś milczeć, w porządku, nie będę się powtarzał. Ale powiem ci tylko jedno – widzę cię tu maksymalnie za godzinę, rozumiesz? I radzę posłuchać, bo jeśli nie, porozmawiamy inaczej, zrozumiałaś? – uświadomił dosadnie mężczyzna, operując iście demoniczną barwą. – Pamiętaj, że matka wyjeżdża jutro na rehabilitację – dodał szorstko, po czym się rozłączył.
Dziewczyna poczuła się, jakby właśnie zaczęło uciekać jej życie, zupełnie o tym zapomniała. Wystarczyło tylko kilka słów ojca, aby przytłoczyła ją panika i chęć natychmiastowego rozpłakania się. Już widziała kabel i tłukącego ją gdzie popadnie sadystę. Słyszała krzyk, pretensje i uświadamianie, za co, przerywane upiornym świstem przecinanego powietrza.
Wyobraźnia ruszyła z takim impetem, że czuła już wręcz dotyk wżynającego się w ciało, subtelnego narzędzia, a po nim palący ból i łzy. Pogubiła się, nie wiedziała, co robić. Każde wyjście było przecież złe i jakiegokolwiek by nie wybrała, groziło surową „karą”.
Trevor właśnie otworzył drzwi i w tym momencie dziewczyna zerwała się jak oparzona, pobiegła do znajdującej się za ścianą toalety i padła na kolana przy sedesie. Cały wypity niedawno napój wrócił tą samą drogą, lecz na tym operacja się skończyła. Nastolatka nie miała już czym wymiotować, mimo to szarpało ją nadal, dusząc niemiłosiernie. Miała serdecznie dość.
2 komentarze
Duygu
Co za demon z tego... jak go nazwać? Sue, co ty teraz zrobisz? Biedna dziewczyna, nie zasługuje na takie traktowanie
agnes1709
@Duygu Z jednej strony można go zrozumieć - stracił dziecko, ale mógłby się trochę ogarnąć.
Duygu
@agnes1709 Prawda, zgadzam się.
crook
"– Mały, choć tu! – rozkrzyczała się Emma, której głowa pojawiła się w oknie salonu." – chodź
"– Mała, choć, matka chce z tobą pogadać – wyjechał wprost, z obawą czekając na reakcję koleżanki." – podobna sprawa, zastosowałaś zapis fonetyczny
Wklejam to jako przykład dotyczący zapisu dialogów, choć stosuje się taki myk także podczas zwykłej narracji... gdy ma to na celu ubogacić, ożywić, przybliżyć wątek fabuły. Tak aby gupi czytacz jeszcze intensywniej zrósł, zintegrował się z postaciami stanowiącymi kanwę opka.
Akurat w przypadku (chodź – choć) są dosyć częste orty, ale bywa iż autor chce pokazać poprzez zapis jakąś charakterystyczną cechę postaci podmiotu np. antropomorfizacja dźwięków, seplenienie, bełkot, niepełnosprawność intelektualną, albo zwyczajny jouk, grę słowną, manierę fanu... – więc czasem zapis jest celowy, ma coś dopełnić, poszerzyć klimat opka.
W zapisie dialogu, to co zostało nabazgrane po tzw. pauzie dialogowej (myślnik), powinno być odzwierciedleniem "żywego słowa", takiego jakim faktycznie się mówi – ze wszelkimi przypadłościami realu, więc także ewentualną ułomnością (jak to bywa w życiu) wypowiedzi... Wówczas przestaje być babolem i nabiera cech dodatkowego środku wyrazu, pikanterii smaczku.
Ciekawy dialog powinien być mocnym atutem tekstu (podobnie jak w filmach), a w niektórych przypadkach może stać się pożądanym cytatem, albo czymś kultowym 😝
Oczywiście wszystko to dotyczy wyłącznie celowych oraz przemyślanych zabiegów warsztatu pisarza. Pozdro
agnes1709
@crook Oż w mordę, nie kumam, co mi jest z tym "choć", nie pierwszy raz się tak piznęłam. To jakiś urok? I nikt oczywiście nie wytknął. Dzięki. Uwagi przyjęte. Również pozdrawiam.
agnes1709
@KontoUsunięte Dobrze się czujesz?
Iga21
@KontoUsunięte czyżby jakieś może mocniejsze używki? 😀
agnes1709
@KontoUsunięte W ogóle Cię nie rozumiem, ale to szczegół.
agnes1709
@KontoUsunięte Jakich kropek? Przecież napisałam, że też powinna być kropka w tym drugim zdaniu.
agnes1709
@KontoUsunięte Jeśli kropka jest, to chyba taka jest generalna zasada, tak? Naprawdę czasem ciężko się z Tobą porozumieć.