Ukojenie 2 – Młody cz. 1

Ukojenie 2 – Młody cz. 1Rzucił niechlujnie garnki obok innych śmieci i szybko udał się z powrotem, coraz bardziej się niecierpliwiąc. Chciałby wyjść do przyjaciela już teraz.
    – Pamiętasz, że w poniedziałek o szesnastej masz jazdę? – zapytała Emma, gdy chłopak wrócił do kuchni.
    – Pamiętam.
    Cieszył się na ten kurs, gdyż lubił prowadzić i bardzo chciałby zdać już na prawko jazdy, lecz radość tą zakłócał mu jego instruktor, wredny typ, który niesamowicie mocno działał chłopakowi na nerwy swoim wiecznym niezadowoleniem. Nic mu się nie podobało i Trevor czuł, że koleś tylko czeka, zeby go oblać.
    Piknął kolejny sms i teraz już chłopak maksymalnie pobudził się w swojej złości. Podszedł do matki.
    – Daj mi ten telefon! – rozkazał i chciał wyjąć komórkę z jej kieszeni, ale Emma miała dobry refleks i szybko ją zasłoniła, okręcając się ze śmiechem wokół własnej osi
    – Młody, nie przeginaj! – huknęła wesoło.
    – No kurwa, mamo, specjalnie robisz mi na złość?! – ryknął Trevor na całe pomieszczenie.
    – Powiedziałam, przestań kląć?! Oj, gdyby ojciec tu był, szybko postawiłby cię do pionu – wyjechała nagle kobieta i Trevor zbaraniał. Po chwili jednak szyderczo się roześmiał.
    – Kur... jaki ojciec? – rechotał. – Co mi wyjeżdżasz z ojcem? Poza jakimś czerstwym obrazkiem masz tylko jedno jego zdjęcie, więc co o czym nawijasz? Niby byliście tak blisko, a tylko jedna fotka? Inni ludzie mają całe albumy, a ty co? Jedno zdjęcie, no kurwa – szydził bezczelnie młodzik, rżąc jak opętany.
    Emma nie wytrzymała i trzasnęła go w twarz.
    – Przestań! – zagrzmiała, lecz głos już miała dość niewyraźny; chłopak bez wątpienia sprawił jej przykrość.
    – Kur... – Trevor się zamachnął, szybko się jednak pohamował, chwycił kilka garnków i zniknął za drzwiami.
    Gdy wracał, z domu wyłoniła się z Nicole z kolejnymi śmieciami.
    –  Co zrobiłeś matce?! – wydarła się, wzburzona. – Czemu płacze?!
    –  Spierdalaj! – fuknął Trevor, choć zdążyły go już dopaść olbrzymie wyrzuty sumienia.
    – Jesteś chujem i nic więcej! – podsumowała wściekle czternastolatka i odeszła, rozgniewana.
    Trevor wszedł do kuchni i podszedł do pijącej kawy Emmy. Już nie płakała, aczkolwiek widoczna była czerwień jej oczu.
    – Przepraszam – mruknął, przytulając się jak mały chłopiec. – Mamo, pisze do mnie laska, a ty zabrałaś mi telefon. Wkurzyłem się, przepraszam – powtórzył zawstydzony i bardzo na siebie zły. Łzy blondynki wybiły go z rytmu, czuł się jak skończony dupek.
    Rozległ się kolejny dźwięk wiadomości, lecz teraz nie już zrobił na chłopaku wrażenia, Trevor chciał tylko, aby matce przestało być smutno.
    – Idź, sprzątnij w pokoju – wybełkotała Emma i nastolatek bez sprzeciwu ruszył do swojej sypialni.
     Gdy  tylko do niej wszedł i zobaczył ten bajzel, na który nigdy nie zwracał zbytniej uwagi, stracił wszelkie chęci do życia. Wziął się jednak w garść i na początek zaczął zbierać porozwalane po całym pokoju koszulki, skarpetki, parę dresów, uprane świeżo dżinsy, które zabłądziły w drodze do szafy i kilka innych części garderoby. Czyste spodnie położył na krzesło, a resztę ciuchów zwinął w kłąb, z czego wyszła wielka sterta, ruszył z tym do łazienki i wpakował do kosza na pranie. Odzież nie mieściła się jednak, upchnął ją więc na siłę, założył pokrywę, która zamknęła się na styk i wielce dumny z udanego stłoczenia ubrań, wrócił do pokoju. Wczołgał się pod łóżko i wyjął szkicownik. Zawierał tylko jeden obrazek, przedstawiający wielką ciężarówkę i opartą o nią dziewczynę.  
     Talent szatyna seniora nie przepadł, wrócił wraz z jego potomkiem, z tą tylko różnicą, że panowie rysowali całkiem co innego. Ojciec najbardziej lubił naturę i różne, mroczne tematy, młodzik natomiast szkicował kobiety, samochody, postacie fikcyjne, a często też graffiti i motywy tatuaży.
      Przyglądał się na obrazek, w końcu wyrwał kartkę, położył na biurko, przytargał odkurzacz i rzucił na środku pokoju. Dokładnie powycierał kurze, sprzątnął z ziemi wszystkie większe śmieci i dopiero wtedy bardzo sumiennie odkurzył sypialnię.
    Po skończeniu prac porządek był tak idealny, jak chyba nigdy wcześniej. Nie był on jednak zrobiony bez powodu. Chłopak miał świadomość, że matka może protestować w kwestii jego wyjścia z domu, zwłaszcza po dzisiejszym wyskoku, robiąc więc rzetelne porządki, miał cichą nadzieję, że obejdzie się bez „walki”.
    Chwycił kartkę i udał się na dół.
    – Sprzątnąłem – oświadczył myjącej ostatnią już szafkę kobiecie.
    – To dobrze – mruknęła Emma, nadal nie wyglądając na wyluzowaną.
    Pomagająca matce Nicole podniosła głowę, zmierzyła brata pogardliwym wzrokiem i wróciła do pracy. Trevor już nic nie mówił, tylko wyjął z lodówki pepsi i otworzył szafkę pod zlewem. Kosz na śmieci był pełny.
    – Nawalone po sam wierzch, gdzie mam to wywalić? – zapytał, pokazując kobiecie obrazek.
    – Tam jest worek. – Emma wyciągnęła rękę w kierunku wejścia.
    – Co tam masz?! – Nicole zerwała się jak oparzona i w sekundę znalazła przy chłopaku. – Pokaż to! – rozkazała i agresywnie wyrwała mu szkic z dłoni. – Chcesz to wyrzucić?! Chyba cię poje...!  – Wzniosła głośny sprzeciw,  szybko jednak ugryzła się w język i spojrzała przelotem na matkę – kobieta nie zareagowała.
    – Pogiął się trochę, po co mi taki? – rzekł Trevor.
    – Zabieram go! – oznajmiła całemu światu nastolatka i szybkim krokiem wyszła z kuchni.
     – Co się stało? – zapytała Emma, wstając z podłogi, chyba nawet nie słyszała bluzg córki. – Pomożesz mi to pochować? – Wskazała rzeczy na stole.
    – Nic, rozkrzyczała się za jakiś czerstwy obrazek – odparł młodzik, po czym chwycił kilka pojemników z przyprawami i po chwili zostały one schowane na miejsce.
    – Może nie taki czerstwy – oznajmiła z uśmiechem blondynka, pakując metalowe przybory.
    – Może i nie, ale walał się pod łóżkiem i cały się wymiętolił.
    – Włącz wodę – poprosiła kobieta i Trevor zaraz wykonał polecenie. – Cholera jasna! – ryknęła nagle Emma i po kuchni rozszedł się dość głośny trzask.
    – Co jest? – Młodzik spojrzał na rodzicielkę.
    – Ta szuflada działa mi już na nerwy, znów się rozklekotała – warknęła kobieta.
    Trevor podszedł do szafki, lekko odsunął biodrem stojącą przy niej matkę, wyjął szufladę i postawił na stół. Obejrzał z jednej i z drugiej strony, po czym łomotnął w nią mocno rękoma, ale jej boki nadal nie były zatrzaśnięte tak, jak powinny.
    – Tommy naprawia ją już od pół roku – wyjaśniła wkurzona Emma.
    – To czemu sama tego nie zrobisz? Wystarczy kupić klej i po sprawie, a nie złożyć na słowo honoru i potem się wkurwiać – rzucił chłopak, ale zaraz się spiął, gdyż tym razem naprawdę niechcący mu się wyrwało. – Sorry – dodał od razu.
    – Trevor... – Emma spiorunowała go wzrokiem i wróciła do chowania przyborów.
    – Daj mi dychę, pójdę, kupię klej i zaraz ci to skleję – zaproponował chłopak.
    – Idź weź z portfela, leży w torebce w korytarzu.
    Szatyn po chwili już miał go w dłoni. Zajrzał do banknotów i zaraz przespacerował się po nich palcami – sześćdziesiąt siedem dolarów. Wyjął dwa razy po dziesięć i już chciał odkładać portfel. Zamyślił się jednak chwilę, biorąc pod uwagę wszystkie aspekty tego czynu, w końcu odłożył jeden banknot i wrócił do matki z adidasami w dłoni. Jego komórka już leżała na stole. Chwycił ją, zadowolony, usiadł na krzesło i zaczął nakładać buty.
    – Mały. Weź jeszcze dychę, zajdź do spożywczego i kup mleko, nie da się pić kawy bez mleka – poprosiła Emma. – Zaraz pojedziemy, zrobimy jakieś większe zakupy – dorzuciła i Trevor natychmiast się wkurzył.
    – Mamo, umówiłem się z Dario, nie możesz jechać z młodą? – zaprotestował.
    – Trevor, to nam zajmie godzinę, ona też pojedzie.
    – No mamo, kurde! I jeszcze będziesz pić kawę, to nie będzie godzina, tylko pół dnia! – uniósł się wściekły chłopak, któremu znowu zbierało się już na płacz.
    – Mały, to kiedy mam zrobić zakupy? W tygodniu pracuję, Tommy też, więc jak ty to sobie wyobrażasz? No... chyba, że chcesz pościć, to możemy nie jechać – odparła złośliwie zniecierpliwiona Emma.
    – Dobrze, ja nie muszę jeść – oznajmił twardo chłopak.
    – W porządku, trzymam za słowo. A teraz idź już po te zakupy – ponagliła kobieta, uśmiechając się kąśliwie.
    Zirytowany młodzik ruszył do wyjścia, wziął po drodze pieniądze i wkrótce był już na chodniku. Ruszył w kierunku centrum, szybko odczytując oczekujące wiadomości. Gdy zobaczył prośbę o kontakt, gdy tylko będzie miał chwilę, natychmiast wybrał numer brązowowłosej dziewczyny. Czekał pięć, dziesięć sygnałów, lecz nastolatka nie odbierała. Wyłączył się i wybrał po raz drugi, niestety, wciąż bez rezultatu. Mocno rozczarowany schował telefon i przyśpieszył kroku. Był coraz bardziej zirytowany faktem wycieczki do sklepu.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1586 słów i 9380 znaków, zaktualizowała 17 maj 2020.

1 komentarz

 
  • Duygu

    Młody wdał się trochę w ojca, ale żeby też nie za bardzo... Nikt przecież nie jest święty ;) Co za dużo, to niezdrowo  :D  Emma cały czas smutna :( Mam nadzieję, że ułoży sobie życie, chociaż mam wrażenie, że już nikt jej tak nie pokocha, jak Trevor.  
    No i wyszła część, chmureczko!  :rotfl:   <3

    17 maj 2020

  • agnes1709

    @Duygu Nie jest smutna, ale nerwowa i owszem. Dzieciak z piekła rodem, do tego z buszującymi hormonami to mieszanka wybuchowa. :kiss: Piorunku :lol2: Słoneczko już nie na topie :drinking:

    17 maj 2020

  • Duygu

    @agnes1709 Podoba mi się ten 'Piorunek'  :devil:   :)

    17 maj 2020

  • agnes1709

    @Duygu To przez to strzelanie ironią. Idziesz jak burza:D

    17 maj 2020

  • Duygu

    @agnes1709 Ooo  <3

    17 maj 2020