
- Nie obchodzi mnie ten człowiek – prychnęła. 
- Mnie też nie bardzo, ale jak doskonale wiesz, bardzo się cieszę z każdego jego nieszczęścia. 
- A co? Zrobił jakiejś dziewczynie dziecko? 
- No nie, choć z tego też byłbym zadowolony. Nie, został jednak usunięty z pozycji Ministra Magii – wyjaśnił spokojnie. 
- Co? – zaskoczona spojrzała na niego, tym samym przerywając malowanie się. – Naprawdę? Dlaczego? 
- Piszą tutaj, że zaczął olewać swoje obowiązki – mruknął, wzruszając ramionami. – I że nawet musieli zająć się nim magomedycy. 
- I co, sądzisz, że to rozstanie ze mną tak nim rozchwiało? 
- Nie wiem, myszko i w sumie mało mnie to obchodzi. 
- Mnie też, po prostu się zastanawiam – uśmiechnęła się, powracając do poprzedniej czynności. 
- To dobrze, kochanie, bo mogę zacząć być zazdrosny – mruknął zawadiacko. Rzuciła w niego poduszką. Zaczął się śmiać jak debil i pocałował ją w głowę. 
- Wiesz, że cię kocham, prawda? 
- Czasami wiem – wyszczerzyła się, zakładając w końcu sukienkę. 
- Wow! – zachwycił się, patrząc na nią z podziwem. 
- No co? Coś źle? 
- Granger, czy tobie ta szopa na głowie uniemożliwia myślenie? Jesteś wspaniale! – prychnął, biorąc ją w ramiona i patrząc jej głęboko w oczy. – Cholernie mi się podobasz. 
Zarumieniła się uroczo, od czego natychmiast zrobiło mu się dużo cieplej. 
- Idziemy? Nie wypada się spóźnić... – wyszeptała, wpatrując się w te jego hipnotyzujące oczyska. 
- Idziemy – przytaknął, uśmiechając się półgębkiem. Szybko deportował ich w pobliże sceny. Zespół już czekał. Hermiona dostała plakietkę, dzięki której mogła wejść za kulisy i stamtąd obserwować występ swojego chłopaka. 
 
- Byłeś wspaniały! – krzyknęła, rzucając mu się z impetem na szyję i całując go energicznie po całej twarzy. Zaśmiał się nieco zmęczony, tuląc ją czule do siebie. 
- Dziękuję kochanie – wyszeptał, całując ją w głowę. – Wracamy do domu? 
- Nie zostaniecie na imprezie? – zainteresował się basista. 
- Jeśli chcesz, to możemy, mnie to nie przeszkadza, Draco. 
- No dobrze, ale dosłownie na chwilę – zgodził się. 
 
- Nooo, nie wiedziałem, że z ciebie taki duch imprezy, Hermiono – mruknął o trzeciej nad ranem, rozbierając śpiącą i nawaloną dziewczynę z sukienki. – Ale i tak cię kocham, myszko. 
 
- Dzień dobry, kochanie. – Draco uśmiechnął się promiennie do wchodzącej właśnie do kuchni Hermiony. 
- Mógłbyś przestać być wredny i mówić ciszej? – zapytała ciszej, biorąc sobie szklankę wody. – Łeb mi pęka. 
- Wcale się nie dziwię... Po takiej dawce alko, jaką wypiłaś – zaśmiał się, podając jej kufel eliksiru. – Masz, powinno ci zaraz przejść. 
- Dziękuję – bąknęła, wypijając od razu połowę zawartości. 
Przekrzywił lekko głowę, patrząc na nią z kpiną i chichocząc, poszedł do łazienki. 
 
Dwa miesiące później. 
- Hermiono, chciałbym na dzisiejszy wieczór zaprosić cię do restauracji – powiedział, podając śniadanie do stołu. 
- Oh, a co to za okazja? – natychmiast uśmiechnęła się lekko. 
- Bez okazji, po prostu chcę zabrać moją dziewczynę do restauracji. Pasuje? 
- Oczywiście, skarbie – rozpromieniła się. 
- No to wspaniale. Bądź więc gotowa na dwudziestą. 
 
Piętnaście minut przed umówionym czasem wyszła z łazienki. Draco odwrócił się w jej stronę i zamarł. 
- O kurwa – wyszeptał. 
- Co? Stało się coś? Poplamiłam się gdzieś? – obróciła się szybko, oglądając sobie sukienkę. 
- Nie... Po prostu wyglądasz wystrzałowo – mruknął nisko, szczerząc się. 
 
- I jak podobała ci się kolacja, Hermiono? – zapytał czule Draco, gdy o północy wyszli z restauracji i wolnym krokiem snuli się wśród skąpo oświetlonych uliczek Londynu, trzymając się mocno za ręce. 
- Było naprawdę fantastycznie – odparła szeptem, uśmiechając się szeroko. 
- Bo ty jesteś fantastyczna, kochanie – wymruczał uwodzicielsko. I choć nie mógł dostrzec tego w mroku, dziewczyna zarumieniła się uroczo. 
- Dziękuję, skarbie. 
- Hermiono, powiedz mi, czy jakieś twoje marzenie nie zostało jeszcze spełnione? – zerknął na nią, szczerząc się lekko. 
- Owszem – miauknęła. 
- A mogłabyś zdradzić mi jakie? – zapytał. 
- Chciałabym kiedyś założyć rodzinę – wyszeptała, coraz mocniej ściskając go za rękę. 
- Naprawdę? 
- No tak... Marzę o mężu i dzieciach. – w tym momencie czuła, że jej policzki najpewniej zaraz spłoną. 
- No widzisz, to doskonale się składa, bo ja również o tym marzę – wyszeptał jej do ucha, pociągając ją na najbliższą ławkę w parku, przez który właśnie szli. Objął ją czule ramieniem i powiedział. – Marzę również o pewnej upartej, pięknej i niebywale utalentowanej dziewczynie, która jest ze mną pomimo mojego totalnego skretynienia, przez który już kilka razy ją straciłem. Marzę, by budzić się i zasypiać przy niej, by być z nią każdego dnia. By z dumą i radością patrzeć, jak rośnie jej ciążowy brzuszek... Kochanie – wyjął z kieszeni bordowe pudełeczko i klęknął przed nią. – Skarbie mój, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz najpiękniejszą i najwspanialszą panią Malfoy? – otworzył wieczko, ukazując wzruszonej Gryfonce drogocenny pierścionek. Delikatnie ujął ją za rękę, oczekując jej decyzji, a serce biło mu jak oszalałe. 
- Tak – chrypnęła wzruszona, wpatrując się w niego ze łzami w oczach. To właśnie były oświadczyny, których oczekiwała całe życie! Draco wsunął jej pierścionek na palec i pocałował ją namiętnie. Świat zwolnił dla nich do jednego uderzenia serca na minutę. Nikt inny się w tym momencie nie liczył, byli tylko oni. I ten pocałunek, w który Draco przelał całą swoją miłość, jaką darzył Hermionę oraz wszystkie niewypowiedziane dotąd przeprosiny. Złapała jego twarz w swoje drobne dłonie, oddając pocałunki z pasją i ogromnym szczęściem, który ogarnął ją cały. 
Wciąż całując się namiętnie, deportowali się do domku Hermiony...
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Fanka dramiony XD
Wiem że trochę dawno to pisałaś (XDD) ALE kiedy kolejna część 🥺 Proszę zrób coś jeszcze o małżeństwie draco i hermiony 😫😢
elenawest
@Fanka dramiony XD hej :-D myślę, że dodam jeszcze ostatnią część i na tym koniec z tym opkiem. Może kiedyś jeszcze coś Dramione napiszę, zobaczymy ;-)