Święta Bożego Narodzenia w końcu minęły i pozostał już tylko dzień do Sylwestra. Hermiona coraz mocniej denerwowała się tym, co miało nastąpić, bo zaczęła coraz mocniej podejrzewać, że nie wygra z Malfoy'em... Ron bowiem zaczął jakoś dziwnie jej unikać i szczerze powiedziawszy, nie miała kompletnie pojęcia czemu! Przecież w sumie nie zrobiła nic, by wytworzyła się pomiędzy nimi taka sytuacja. W końcu doszła jednak do wniosku, że chłopak pewnie zaczął żałować tego, że próbował wziąć ją siłą i głupio mu było.
Gdy zeszła tego dnia do Wielkiej Sali na śniadanie, zastała już w niej przygnębioną Ginny i niezbyt przytomnego Rona. Skrzywiła się, gdy poczuła, że rudzielec znowu pił. Poprosiła więc przyjaciółkę, by przesiadły się na inne miejsca, co też niezwłocznie uczyniły, a czego podpity chłopak nawet nie zauważył. Gdy tylko zaczęły jeść, podeszła do nich dyrektor McGonagall i powiedziała cicho:
- Moje drogie, chciałabym was poinformować, że jeśli do końca stycznia zachowanie pana Weasley'a się nie zmieni, będę zmuszona wystąpić do rady o usunięcie stąd pana Ronalda... Niedopuszczalne bowiem jest jego zachowanie i to nagminne picie.
Dziewczyny początkowo spojrzały po sobie zdezorientowane, gdyż nie spodziewały się takiej rewelacji, a następnie tylko zgodnie wzruszyły ramionami. Obie nie poczuwały się już do tego, by odwodzić chłopaka od pijaństwa, bo w tej sprawie zrobiły już wystarczająco wiele, o czym też niezwłocznie poinformowały nauczycielkę.
- Martwi mnie fakt, że tak sympatyczny chłopiec upadł tak nisko — rzekła Minerwa, słowa swe kierując do Rudej. - Co wasi rodzice mówią na ten temat?
- Jeszcze o niczym nie wiedzą — odparła Ginny, ale obawiam się, że w końcu będę musiała ich o tym poinformować...
- Rozumiem...
Wkrótce kobieta odeszła do stołu nauczycielskiego, a do Wielkiej Sali wszedł Harry, trzymając Pansy za rękę. Wywołało to zarówno wśród uczniów, jak i nauczycieli niemałe poruszenie, bo do tej pory jakoś nikt nie zauważył tego, że Ginny nie chodzi już z Wybrańcem. Wiewióra, gdy tylko zauważyła przybyłą parę, wstała gwałtownie ze swego miejsca i wyszła z pomieszczenia z dumnie uniesioną głową, co przyszło jej z niejakim trudem, zwłaszcza gdy pochwyciła kpiące spojrzenie czarnowłosej Ślizgonki. Hermiona, która nie zdążyła zareagować na czas, wyszła z Wielkiej Sali zaraz po przyjaciółce, w dłoniach dzierżąc stosik tostów. Draco w tym czasie z pogardą spoglądał na roześmianą byłą przyjaciółkę. Gdy ich spojrzenia przypadkowo się spotkały, dziewczynie momentalnie zrzedła mina. Wtedy też i blondwłosy chłopak opuścił śniadanie, kierując się ku komnatom Prefektów Naczelnych, w których zastał już obydwie Gryfonki.
- Nie rycz, Ruda! - powiedział stanowczo, gdy tylko zamknęły się za nim drzwi. Obydwie dziewczyny spojrzały na niego jak na wariata. Uśmiechnął się i kontynuował: Granger, pomogę wam bez względu na wszystko... Weasley, chcesz dopiec Potter'owi?
- Oczywiście! - chlipnęła Ruda.
- Więc mam dla ciebie propozycję, tylko błagam, nie potraktuj mnie za nią jednym ze swoich upiorogacków, dobrze?
- A dlaczego miałabym? - zainteresowała się młodsza z dziewczyn.
- Co robisz jutrzejszego wieczora?
- Nic — odparła zaskoczona i smutna jednocześnie.
- A więc szykuj wystrzałową, a jednocześnie elegancką kiecką...
- A czemu?
- Bo idziesz na bal!
- Z tobą, Malfoy?
- Nie — pokręcił głową. - Ja już mam partnerkę. - Ministerstwo organizuje bal, na który zaproszony jest również mój ojciec... Prosił mnie ostatnio, bym pomógł mu wybrać partnerkę. Wydaje mi się, że będziesz doskonałą kobietą na ten wieczór!
- Malfoy, ugryzło cię coś? Mam iść na Sylwestra z twoim ojcem?
- Tak — przytaknął. - Wiem, jak to może wyglądać... Jak wygląda... Mój ojciec — Śmierciożerca, zdecydowany przeciwnik szlam i zdrajców krwi, zaprzysiężony żołnierz Voldemorta... Prawda jest jednak taka, że śmierć mojej matki mocno nim tąpnęła, gdy był w Azkabanie. Został zwolniony, lecz nadal jest pod ostrzałem spojrzeń i gdyby na tym balu pojawił się z tobą...
- ...odkupiłby część swoich win i mocno wybielił się w oczach ludzi — dokończyła za niego panna Granger, do której dotarło, co jest na rzeczy. - A gdy po balu ukaże się o tym wszystkim artykuł w Proroku i Harry go przeczyta...
- ...wpadnie w szał! - krzyknęła uradowana Ginny. Gwałtownym gestem starła łzy z policzków i wyciągnęła drobną dłoń do blondyna. - Gdzie? - zapytała z chytrym błyskiem w oku.
- Malfoy Manor jutro o osiemnastej... Mój kominek będzie mieć na ten czas połączenie z posiadłością, lecz nie możesz się spóźnić, bo to będzie dosłownie tylko kilka minut — wyjaśnił, uśmiechając się bardzo podobnie do Wiewióry.
- To ja już pójdę... Zacznę robić przegląd szafy! - zdecydowała Ruda i energicznie podniosła się z kanapy, na której dotychczas siedziała z Hermioną. Brunetka przez chwilę trwała w totalnym bezruchu, zaskoczona prędkością, z jaką się to wszystko potoczyło.
- Granger, jesteś? - usłyszała głos Malfoy'a. Otrząsnęła się lekko i spojrzała na znajdującego się przed nią blondyna i zatopiła się w płynnym srebrze jego tęczówek. Delikatny uśmiech zagościł na jej ustach, a na policzki wypełznął mocny rumieniec. Nie przerwała jednak kontaktu wzrokowego, a i on najwyraźniej nie miał na to zbytniej ochoty. Wręcz przeciwnie, przybliżył się nawet do tej wnerwiającej go niegdyś Gryfonki. Po chwili nachylił się nad nią. Hermiona bezwiednie uchyliła usta, a gdy dosłownie milimetry dzieliły ich od pocałunku, ktoś załomotał w drzwi. Nastolatkowie podskoczyli jak oparzeni, odsuwając się od siebie. Malfoy zaklął, gdy łomot się powtórzył i poszedł sprawdzić, kto tak bezczelnie się dobija...
Gryfonka tymczasem starała się uspokoić rozszalałe serce, jednak gdy z korytarza usłyszała głos Harry'ego, natychmiast zerwała się na równe nogi i podbiegła do drzwi. Draco opierał się barkiem o futrynę i zagradzał Potter'owi dostęp do komnaty.
- Gdzie jest Ginny? - zapytał Wybraniec przyjaciółkę, gdy ta tylko pojawiła się w jego polu widzenia.
- Nie powiem ci! - odparła ta stanowczo, przepychając się obok blondyna. Wyczuła mocny zapach jego zniewalających perfum i o mały włos nogi się pod nią nie ugięły. Zdołała jednak ustać i nawet przybrać zdecydowaną postawę wobec byłego przyjaciela.
- Ale ja muszę z nią porozmawiać! - zaperzył się Harry. - Musisz powiedzieć mi, gdzie mogę ją znaleźć!
- Po tym, co zrobiłeś Ginny i co jej powiedziałeś, nie masz prawa już niczego od niej chcieć! - oświadczyła twardo.
- Miona, nie wtrącaj się w coś, czego nie rozumiesz! Parkinson podała mi Amortensję!
- Której ona notabene nigdy nie potrafiła uwarzyć! - Draco wtrącił się do rozmowy, wytrącając nielubianemu koledze argument z ręki i gruntując pozycję Gryfonek.
- Malfoy! - syknął Potter ostrzegawczo. - Miona, proszę... Jesteś moją przyjaciółką, musisz mi pomóc!
Na jego słowa dziewczyna roześmiała się gorzko i zapytała z niedowierzaniem pomieszanym z jawną złością:
- Przyjaciółką? Potter, odwaliło ci zupełnie? Przekreśliłeś naszą przyjaźń w momencie, gdy zdecydowałeś się iść z Parkinson do łóżka!
- Miona, nie rozumiesz, że to ona mnie wykorzystała?! - zawołał zdesperowany czarnowłosy, na co ona pokręciła tylko przecząco głową.
- Nie, Harry, nie rozumiem... A teraz już idź, bo jako Prefekt mam prawo ukarać cię szlabanem — ostrzegła.
- Granger!
- Zjeżdżaj, Potter! - warknął Draco, który do tej pory z zainteresowaniem przysłuchiwał się tej wymianie zdań. Drugi chłopak spojrzał na niego mało przychylnie, a potem bez słowa odwrócił się na pięcie i odszedł. Hermiona przecisnęła się koło Dracona, ponownie wyczuwając z przyjemnością jego perfumy i stanęła przy ścianie, podczas gdy on zamknął drzwi i zwrócił się do zdenerwowanej dziewczyny.
- W porządku? - zapytał niepewnie, patrząc w jej smutne oczy. Uderzyło go to, że nawet teraz są tak piękne. Przysunął się więc do niej ostrożnie. Uniosła głowę, a jej oddech momentalnie przyspieszył. Czuła się niebywale nieswojo w jego towarzystwie i bynajmniej nie miało to nic wspólnego z wcześniejszymi latami pogardy, jaką ją obdarzał. Teraz po prostu tworzyło się między nimi coś, do czego sami nie byli się w stanie przyznać, coś, czego się wstydzili, obawiali, a jednocześnie podświadomie tego pragnęli.
Czas znów przestał dla nich płynąć, gdy tak przyglądali się sobie, oddychając coraz ciężej, gdy napięcie między nimi narastało. W końcu pierwszy przecknął się Ślizgon i starając się opanować ogólne drżenie ciała i głosu, dotknął opuszkami palców jej zaróżowionego policzka i rzekł zachrypniętym głosem:
- Weasley to kretyn!
Hermiona zachichotała cicho. Blondyn obdarzył ją niepewnym uśmiechem i odwrócił się z zamiarem odejścia, lecz zawahał się wyraźnie, bo po dwóch krokach przystanął. Westchnął ciężko, po czym w zawrotnym tempie niemal doskoczył do wciąż stojącej pod ścianą brunetki i chwytając delikatnie jej twarz w swoje dłonie, złożył na jej miękkich ustach czuły, acz krótki pocałunek, po czym pospiesznie odszedł do swej sypialni.
Hermiona przez dłuższą chwilę nie bardzo zdawała sobie sprawę z tego, co właśnie się stało, by po chwili palcami prawej dłoni powędrować do swych warg, które wciąż jeszcze paliły ją po niespodziewanym pocałunku blondyna. Ten stan otępienia trwał u niej aż do późnego wieczora i dopiero gdy przypomniała sobie o Sylwestrze, oprzytomniała kompletnie.
Korzystając z faktu, iż była Prefektem Naczelnym i coś takiego, jak cisza nocna jej nie obowiązywała, wyszła z komnat Prefektów, kierując się ku Wieży Gryffindoru. Gdy tylko podała hasło Grubej Damie, weszła do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Niemal natychmiast zauważyła Harry'ego i Rona śpiących na dwóch fotelach przy kominku. Podeszła do nich i z niesmakiem i bynajmniej nie z zaskoczeniem ujrzała porzucone przy nich butelki Ognistej Whiskey. Zdała sobie sprawę, że jeśli jej chłopak już jest tak nawalony, to jutro tym bardziej nie będzie lepiej!
Zdenerwowana wróciła po cichu do swej sypialni, w duchu postanawiając sobie doskonale bawić się z Malfoy'em. Dlatego też zmieniła koncepcję swego ubioru i wybrała małą czarną, sukienkę niezwykle obcisłą, seksownie krótką, której przez wrodzoną skromność i brak okazji nie miała jeszcze szansy włożyć. Teraz jednak sposobność do tego świetnie się przytrafiła i nie zamierzała jej marnować.
Nazajutrz rano wstała w doskonałym humorze i niemal ze śpiewem na ustach zeszła do salonu, w którym siedział już Ślizgon. Gdy tylko ją zobaczył, uśmiechnął się do niej lekko niepewnie. Odwzajemniła gest i ruszyła na śniadanie, w brzuchu czując jakieś dziwne rewelacje, które bynajmniej nie miały chwilowo nic wspólnego z faktem, że była głodna!
Na miejscu zastała już Rona. Dosiadła się do niego, bo wyglądał na w miarę trzeźwego, biorąc pod uwagę, ile wypił wczorajszego wieczora...
- H-her-hermiono - wydukał, patrząc na nią spode łba. - Przepraszam...
- Za co? - zapytała bez zbytniego zainteresowania, bo nie podejrzewała, by chłopak miał coś ciekawego do powiedzenia.
- Chyba za wszystko — wyznał szczerze i dopiero tym zwrócił na nią swoją uwagę. - Jestem kiepskim chłopakiem, wybacz. Ostatnio mocno cię zaniedbuję... A dzisiaj...dzisiaj przecież jest Sylwester... Pewnie chciałabyś spędzić go jakoś wyjątkowo. Wiem, że za późno jest już na jakikolwiek bal, ale mogę zorganizować coś w Pokoju Życzeń.
- Ron — zaczęła powoli, by nie palnąć żadnego głupstwa o niej i Malfoy'u. - Faktycznie, niemal od początku roku chodzisz pijany i zrobiłeś wiele, by mnie od siebie odsunąć... Nie jest już tak, jak było kiedyś i jak planowaliśmy, że będzie... Nie mniej jednak przyjmę twoje przeprosiny, ale nie szykuj niczego, mam już swoje plany na ten wieczór...
- Z innym facetem? - zapytał beznadziejnie smutno.
- Z dawnymi koleżankami z mugolskiej podstawówki — zełgała natychmiast, zadziwiając samą siebie, że poszło jej to tak sprawnie. - Kristie organizuje babską domówkę. Facetom wstęp wzbroniony, wybacz...
- Rozumiem — powiedział ponuro i podniósł się z miejsca niczym stuletni starzec. - Baw się dobrze, Hermiono.
- Na pewno będę. - obdarzyła go na poły przepraszającym uśmiechem, a gdy tylko zniknął jej z oczu, ponownie skupiła się na jedzeniu. Po chwili dołączyła do niej Ginny. Panna Granger ze zdumieniem spojrzała na przyjaciółkę, na ustach której gościł dziś wredny uśmieszek.
- Stało się coś? - zagadnęła ją brunetka.
- Pansy kopnęła Harry'ego w dupę!
- Skąd wiesz?
- Kłócili się akurat pod portretem Grybej Damy, gdy szłam na śniadanie. I z tego, co dobrze usłyszałam, to nawet dała mu w pysk!
Miona uniosła brwi w niemym zdziwieniu, ale nie skomentowała tego nijak.
Kilka minut później nalewała już wody do swej ogromnej wanny, chcąc jeszcze przed obiadem wziąć odprężającą kąpiel i przygotować się dokładnie do imprezy.
Gdy tylko zanurzyła się w upojnie pachnącej wodzie i gęstej pianie, jej myśli pomknęły ku Ronaldowi. Podczas śniadania wyraźnie widziała w jego oczach skruchę i błagalną prośbę o przebaczenie. I poczuła nagle wyrzuty sumienia, że w taki dzień zostawi go samego, na imprezę udając się ze swym starym wrogiem. Zamknęła oczy. Napłynęły wspomnienia tego, jak chciała, by wyglądał jej ślub z Ronem — ona obowiązkowo w białej sukni, on w eleganckim mugolskim garniturze, traktujący ją jak księżniczkę swego życia!
- Nie! - mruknęła, gdy pod powiekami ujrzała scenę, o której przed chwilą jeszcze myślała. - Nie, Ron nie jest materiałem na męża... Nie po tym, co zrobił...
Pół godziny później wyszła z wanny, wytarła się i ubrała w ulubiony podkoszulek Rona, który kiedyś mu podebrała, a którego braku on nawet nie zauważył. Wróciła do swojego pokoju, zastanawiając się nad doborem fryzury i makijażu do sukienki, którą miała założyć. Intensywne rozmyślania przerwał jej obiad, który zjadła szybko i w niemałym roztargnieniu. W podobnym, acz chyba w jeszcze bardziej niepewnym stanie znajdowała się również Ginny, która kilkukrotnie nie trafiła nawet widelcem do buzi!
Po powrocie do komnaty zdecydowała, że włosy pozostawi rozpuszczone, aczkolwiek użyła na nich sporej ilości czarów, by były gładkie. Co do makijażu, to zdecydowała na delikatne brązy i mascarę, usta pozostawiając w naturalnym kolorze. Jako że Draco zapowiedział jej, iż na imprezę mają się stawić już o dziewiętnastej, niemal natychmiast zaczęła ostatnie przygotowania. Kiedy więc usłyszała z dołu najpierw pukanie do drzwi, a potem głos podenerwowanej Ginny, została jej do założenia już tylko sukienka. Niemal zbiegła po schodach, chcąc pogadać jeszcze szybko z przyjaciółką, stanęła jak wryta, widząc wyszykowaną Ginny, która, trzeba to szczerze przyznać, wyglądała naprawdę elegancko. Miała na sobie długą, lekko kremową i błyszczącą suknię bez ramiączek, która świetnie podkreślała jej szczupłą figurę. Włosy wyprostowała i zaczesała do tyłu. Delikatny makijaż, jakim były tylko pomalowane rzęsy i długie kolczyki w uszach dopełniały jej wyglądu. Choć widać było, że jest mocno zdenerwowana, uśmiechała się delikatnie.
- Pięknie wyglądasz! - powiedziała Miona. - Jestem pewna, że zrobisz tam furorę.
- Dziękuję... Aha, Ron znów jest pijany... Życz mi szczęścia! - bąknęła tylko ścigająca Gryffindoru i na zniecierpliwiony znak Draco podeszła do kominka. Po chwili już jej nie było. Malfoy z nieco zażenowanym uśmiechem spojrzał na drugą z dziewczyn i poczuł nagle, jak szczęka boleśnie zderza mu się z podłogą. Bo choć nie miała na sobie jeszcze sukienki i tak wyglądała pięknie. On sam ubrany w ciemny garnitur i jasną koszulę również prezentował się całkiem elegancko, a uroku dodawał mu jeszcze delikatny zarost, którego zdecydował się dzisiaj nie likwidować.
- Zaraz wracam — szepnęła Miona i pędem ruszyła do sypialni. Kilka chwil później Malfoy już niemal zbierał zęby z podłogi, gdy zobaczył, jak schodzi po schodach. Gwizdnął cichutko, gdy zbliżyła się do niego i zdecydowanym ruchem przyciągnął ją do siebie.
- Tego wieczoru będziesz moja! - wyszeptał jej dwuznacznie do ucha, a ją przeszedł mocny dreszcz podniecenia.
Z przyjemnością wtuliła się w jego umięśniony tors, gdy kończyli tańczyć jakiś wolny kawałek na mugoskim przyjęciu. Hermiona nie miała pojęcia, że Draco obraca się w takim towarzystwie, ale w tej chwili akurat mało ją to obchodziło! Liczył się on, jego spojrzenie, jego dotyk i głos. Nic więcej...
Po chwili piosenka zmieniła się na dużo szybszą, coś na kształt samby i dziewczyna poczuła, jak blondwłosy chłopak porywa ją w tan przesiąknięty erotyzmem i pożądaniem. Gdy obrócił ją twarzą ku sobie, zobaczyła w jego spojrzeniu ten prymitywny głód. Żądzę zbliżenia, która wzmagała się, gdy mimowolnie przenosił wzrok na jej wcale nie mały biust. Zagryzła wargę, gdy docisnął ją mocno do siebie. Ich oddechy przyspieszyły, znikła muzyka, zniknęli ludzie, ostali się tylko oni, zatraceni w erotycznym tańcu. Gdy tylko muzyka się skończyła, Malfoy pociągnął Hermionę ku wyjściu na korytarz. Ruszyli po schodach do wynajętego pokoju. Gdy tylko blondyn przekręcił klucz w zamku, na podłodze wylądowała jego marynarka i szary krawat, a następnie sukienka brunetki.
- Nie będziesz żałować — wyszeptał, by następnie z pasją wpić się w jej słodkie usta. Hermiona jęknęła mimowolnie, czując, z jaką namiętnością ją całuje. Odpowiedziała nie mniej gorąco, jednocześnie wciąż rozbierając napalonego Ślizgona. Ich języki połączyły się w szaleńczym tańcu dzikiego pożądania. Ron poszedł w niepamięć, dla Hermiony liczył się w tej chwili tylko ten postawny blondyn...
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.