Dramione - podwójne życie rozdział 30

Dramione - podwójne życie rozdział 30- Ginny! – powiedziała uśmiechnięta Hermiona, wchodząc do pokoju przyjaciółki w Norze. – Wspaniale wyglądasz!
- Dzięki, Miona – odparła uśmiechnięta Ruda i przytuliła mocno brunetkę. – A gdzie Wiktor?
- Wciąż w Bułgarii, ale obiecał, że wpadnie na wesele – mruknęła starsza Gryfonka, uśmiechając się słabo.
- Nie układa się wam/ - podłapała natychmiast Wiewióra.
- Nooo... Mogłoby być zdecydowanie lepiej, ale i tak nie jest źle... Po prostu Wiktor jest ostatnio bardzo zapracowany.
- Tak, słyszałam o tym szalonym pomyśle Bułgarów. Chyba twojemu nie jest teraz łatwo, co?
- A weź, przestań... Ostatnio to jeden kłębek nerwów, dlatego mam nadzieję, że dzisiaj choć trochę się rozerwie...
- Nooo. Wiesz, chętnie z nim zatańczę, jeśli nie będziesz mieć nic przeciwko.
- Daj spokój, Ginny, przecież to twój wielki dzień i możesz robić dosłownie wszystko, na co masz tylko ochotę!
- Nawet jeśli w grę wchodzi zabicie własnego brata?
- Dokładnie tak. A którego i o co poszło tym razem?
- Ronalda! Zjawił się tu wczoraj wieczorem i zdążył już doprowadzić mamę do płaczu, a ojca do białej gorączki. Bill i George mieli sobie z nim poważnie dzisiaj porozmawiać...
- Zjawił się sam?
- Tak, chociaż twierdzi, że jego towarzyszka zjawi się później.... Nie zmienia to jednak faktu, że Ron jest dupkiem.
Hermiona roześmiała się szczerze i w tym momencie drzwi do jej pokoju otwarły się i w progu pojawił się Draco w zgrabnym garniturze.
- Witam – uśmiechnął się szeroko do obu Gryfonek, mierząc je obie powłóczystym spojrzeniem. – No no no! – zagwizdał cicho. – Nie dziwię się ojcu, że cię wybrał, Weasley...
- Od dzisiaj będziesz mówić do mnie, per mamo – odcięła się Wiewióra z wrednym uśmiechem.
- W twoich snach! – prychnął tylko Draco i wyciągnął dłoń do Hermiony. – Pani pozwoli...
Zarumieniła się mocno i przyjęła jego ramię. Wyszli z pokoju i już po chwili znaleźli się w salonie.
- Pięknie wyglądasz, Hermiono – powiedział miękko, całując ją szarmancko w dłoń.
- Dziękuję, Draco... Ty również wyglądasz bardzo elegancko – odparła cicho.
- Miło mi, że ci się podobam... A gdzie twój partner? – zainteresował się. – Jakoś go jeszcze nie widziałem...
- Wiktor zjawi się później – odparła, starając się nie zabrzmieć smutno.
- Oh, doprawdy? – zdumiał się, uśmiechając się półgębkiem tak, by tego nie zauważyła.
- Ale się zjawi, więc się tak nie ciesz, Malfoy! – ofuknęła go.
- A czy ja coś powiedziałem?
- Szczerzysz się...
- W życiu nie byłem bardziej poważny!
Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.
- Niech ci będzie!

Godzinę później Ginny została panią Malfoy. Była szczęśliwa, a Lucjusz dumny, jak chyba jeszcze nigdy wcześniej. No, może tylko, gdy urodził mu się syn...
- Gratulacje! – Hermiona objęła czule przyjaciółkę, składając nowożeńcom serdeczne życzenia. – Proszę o nią dbać – zwróciła się do Lucjusza.
- Ja zawsze dbam o tych, na których mi zależy, Granger – mruknął z chytrym uśmieszkiem. – Tak samo, jak Draco.
Hermiona zarumieniła się mocno i kiwając tylko głową, odeszła w stronę najbliższego wolnego stolika, majac nadzieję, że nikt się do niej nie dosiądzie i w spokoju poczeka sobie na Wiktora, który niestety wciąż jakoś nie pojawiał się na przyjęciu.

Jakiś czas później.
- Chodź zatańczyć – powiedział nagle Draco, stając przed Hermioną.
- Co, proszę? – zapytała niepewnie.
- Chodź zatańczyć, no... Nie bawisz się.
- Czekam na Wiktora.
- I dlatego zanudzasz się na śmierć? Błagam cię, nie przesadzaj... Minęło już trochę czasu, więc gdyby miał się zjawić, przypuszczam, że już by tu był i to z nim byś tańczyła, a nie ze mną...
- Przecież nie tańczymy – zauważyła przytomnie.
- Bo wciąż tu siedzisz... No nie daj się prosić. Nie mogę przecież pozwolić, byś siedziała tu samotnie.
- Dlaczego? – zdziwiła się.
- Bo tego wymaga dobre wychowanie, poza tym jesteś tu dzisiaj moją partnerką, Granger... Długo mam cię jeszcze prosić?
- Nie! – odparła i z nikłym uśmiechem dała mu się poprowadzić na parkiet.
Położyła delikatnie dłoń na jego ramieniu, rumieniąc się mocno, gdy objął ją w talii ze swoim dyżurnym, zawadiackim uśmiechem.
- Jak ci się żyło przez te miesiące? – zapytał, sunąc z nią lekko po parkiecie.
- Bardzo wygodnie – odparła, uśmiechając się lekko. – A czemu pytasz?
- Z ciekawości. Nie tęsknisz za Anglią?
- Oczywiście, że tęsknię, ale mój dom jest teraz gdzie indziej.
- Rozumiem... A gdzie twój pierścionek, Hermiono?
- Jaki pierścionek? – zdumiała się, bo przecież nigdy żadnego nie nosiła.
- Zaręczynowy, Granger. Czyżby Krum nadal ci się nie oświadczył? – zapytał z delikatną drwiną w głosie.
- On po prostu czeka na odpowiedni moment! – odparła dość ostro.
- Oczywiście – uśmiechnął się. – I zapewne z tego samego powodu jeszcze się dziś tutaj nie zjawił, czyż nie?
- Draco! – syknęła. – Masz zamiar pokłócić się ze mną na ślubie własnego ojca? To niezbyt mądre posunięcie.
- Masz rację... Powinniśmy się bawić – wyszczerzył się, obracając ją żywiołowo w tańcu, gdy muzyka stała się nagle o wiele skoczniejsza. – I mam zamiar dotrzymać ci towarzystwa, dopóki Krum nie raczy przywlec tu swojego tyłka! – zrobił głupią minę, na co roześmiała się serdecznie. – Naprawdę wspaniale dziś wyglądasz – mruknął jej do ucha, na co przeszedł ją mocny dreszcz.
- Ty również jesteś niebywale przystojny – wyszeptała, patrząc mu w te jego stalowo-szare oczyska.
Nachylił się do niej lekko, wiedziony instynktem, gdy nagle podeszła do nich Ginny.
- Hermiono, sowa do ciebie – powiedziała spokojnie, patrząc intensywnie na Draco, który unikał jej wzroku.
- Sowa? Od kogo?
- Zdaje się, że od Wiktora...
Westchnęła i z niejakim żalem wydobyła się z objęć Draco, który na to dość nieoczekiwane zakończenie tańca pocałował ją w dłoń, patrząc jej głęboko w oczy.
Zarumieniona udała się wraz z przyjaciółką w miejsce, gdzie czekała na nią przesyłka. Już z daleka rozpoznała sowę Wiktora. Westchnęła ciężko, odwiązując zwitek pergaminu od nóżki ptaka.
- W porządku? – zapytała troskliwie Ginny, przyglądając się jej uważnie, podczas gdy Hermiona czytała szybko krótką notkę.
- Nie – odparła brunetka, rwąc karteczkę na drobne kawałki. – Wiktor nie przyjdzie.
- Ale jak to? – zdumiała się panna młoda, czule obejmując przyjaciółkę ramieniem.
- Po prostu. Jak napisał, jest bardzo zajęty sprawami państwowymi!
- Ou... Przykro mi, Hermiono.
- Tak, mnie również – westchnęła ciężko. – No cóż, szkoda. Tak naprawdę liczyłam się z tym, choć w głębi duszy wciąż liczyłam na to, że jednak się razem pobawimy...
- Niech żałuje! A ty przynajmniej będziesz mogła spędzić z Draco więcej czasu...
- Ginny!
- No co? Przecież widziałam, jak na ciebie patrzył. Hermiono, co wtedy zaszło między wami w Hogwarcie?
- Wybacz, Ginny, ale naprawdę nie mogę ci powiedzieć.
- Nooo...no dobrze, rozumiem i... O na brodę Merlina!
- Co?
- Spójrz na partnerkę Rona!
Hermiona zerknęła zaciekawiona w tamtym kierunku i oniemiała. Pomijając już to, że Ron wyglądał cudacznie w okropnym garniturze, to...
- CO to jest?! – zapytała zdumiona Hermiona, patrząc na kobietę w szoku. No i nie tylko ona z resztą.
- No właśnie nie bardzo mam pojęcie... Skąd on ją wytrzasnął?!
- Ginny... Ja chyba niestety wiem... Spod latarni.
- Skąd?! – zapytała zdumiona Ruda. Wtedy Hermiona opowiedziała jej o mugolskich prostytutkach.
- Zabiję tego idiotę! – syknęła wściekła Ginny.
- Spokojnie, panna młoda nie powinna raczej mordować na swoim weselu – zaśmiał się Draco, podchodząc do nich.
- Ale on w ten sposób obraża naszą rodzinę i naraża nas na ujawnienie!
- Spokojnie, wymażemy jej pamięć, gdy wesele dobiegnie końca. Nie musisz się niczym martwić...mamusiu.
- Draco, ja cię zabiję! – jęknęła Ginny.
- Syna chcesz zabijać? – zachichotał, ale widząc jej wściekłe spojrzenie, odpuścił. – No już dobra, żartowałem! I jak tam, Hermiono? Kiedy zjawi się twój mężczyzna?
- Nie zjawi się!
- Yhm... Czy w takim razie mogę zaproponować ci jakiegoś drinka? – zapytał, podając jej ramię.
- Możesz... Ginny, idziesz?
- Za chwilę, najpierw muszę porozmawiać z Lucjuszem.
- Tańczył z twoją mamą, gdy tu do was szedłem – mruknął jeszcze Draco i poprowadził Hermionę w stronę stolików. – Nie martw się, nie dopuszczę do tego, żebyś się źle bawiła – wyszeptał jej do ucha, muskając wargami jego płatek. Jęknęła cichutko, a na jego ustach wykwitł szeroki uśmiech zadowolenia.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1590 słów i 8974 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.