Ja bardzo przepraszam, że tak długo mnie tu nie było, ale przeprowadzam się i po prostu brak mi czasu na pisanie :-( postaram się to jednak nadrobić ;-)
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
- Coś ty zrobił?! - warknęła Ginny, bez pukania wchodząc do sypialni Malfoya kilka dni później i natychmiast rzucając na drzwi Muflliato.
- Mogłabyś przynajmniej pukać — odparł nie mniej wojowniczo blondyn, odkładając gitarę na łóżko. - Poza tym nie mam bladego pojęcia, o czym mówisz...
- Nie? A nazwisko Granger coś ci mówi?! - zirytowała się Gryfonka.
- Oczywiście — prychnął. - Czego chcesz? Nie mam czasu...
- Masz przeprosić Hermionę! Przez ciebie cierpi!
- Czyżbym zrobił coś złego? - zadrwił. - To ona ze mną zerwała, więc za swój aktualny stan powinna siebie obwiniać...
- Jesteś najbardziej nieczułym draniem, jakiego miałam nieszczęście spotkać! Czym ona tak bardzo zawiniła, że tak ją potraktowałeś?
- Nie powinna się odzywać, gdy...
- I to naprawdę tak bardzo cię uraziło? - wrzasnęła zdenerwowana, przerywając mu. - Czy może raczej przeraziłeś się tego, że Lucjusz zaczął ją tak ciepło traktować?...
- Czy w rozmowach ze mną mogłabyś nie nazywać go po imieniu? - zirytował się. - I nie, nie przeraziłem się niczego, Weasley... Czy to już koniec, bo chciałbym jeszcze poćwiczyć przed koncertem...
- Tak, bo to jest w tej chwili oczywiście najważniejsze! - syknęła, mierząc go pogardliwym spojrzeniem. - I pomyśleć, że będziesz moim synem...
- Nikt nie każe ci się poświęcać — odciął się Ślizgon. - I zawsze możesz zrezygnować...
- Lucjusz nie będzie zadowolony z twojej postawy, kretynie — mruknęła jeszcze Ginny i wyszła, kręcąc głową nad głupotą chłopaka. Szybkim krokiem przemierzyła salon prefektów i weszła po schodach do sypialni panny Granger.
- Jak się czujesz? - zapytała łagodnie, patrząc na obraz nędzy i rozpaczy, jaki przedstawiała sobą brunetka.
- Niczym zwykła szmata - dobiegło ją niewyraźne chlipnięcie spomiędzy ramion, w które dziewczyna schowała twarz. - Jest jeszcze u siebie?
- Jest — przytaknęła rudowłosa. - Ćwiczy przed koncertem...
- A żeby mu wszystkie struny popękały! - warknęła Hermiona. Ginny spojrzała na nią uważnie i podeszła nieco bliżej.
- Czy to była klątwa? - zapytała.
- Niestety nie — odparła panna Granger, ukazując spuchniętą od płaczu twarz. - Ale nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym jakąś na niego rzucić! Niestety wszystko, co ugodziłoby w niego, odbiłoby się także na zespole, a tego nie chcę, bo chłopcy nie są niczemu winni... Poza tym to nielegalne...
- Dobrze, że jesteś tego świadoma... Nie chciałabym musieć interweniować — powiedziała Ginny, siadając naprzeciw przyjaciółki. - Co teraz zrobisz, kochana?
- Jeszcze nie wiem, ale zastanawiam się nad uczestnictwem w koncercie... - wyznała niespodziewanie Hermiona. - Pozostaje mi tylko znaleźć kogoś, kto zgodzi się tam ze mną iść...
- Chcesz go wkurzyć, tak?
- Tak — przyznała panna Granger z przepraszającym uśmiechem. - Sprawić, by bolało go tak samo, jak mnie.
- Obawiam się, że twój plan może niestety nie wypalić...
- A to dlaczego?
- Bo raniąc tego nieczułego gnoja, zranisz jeszcze mocniej siebie. On pewnie w ogóle nie przejmie się twoim pojawieniem się z innym facetem, a ty zamiast satysfakcji, znów będziesz leczyć złamane po raz kolejny serce — wyjaśniła Wiewióra.
- Wiem, co chcę zrobić, Ginny — mruknęła Hermiona, kończąc ten temat.
- Na gacie Merlina, Ginny, nie wiem, co ja sobie myślałam, wpadając na ten idiotyczny plan! - jęknęła Miona, stojąc wraz z przyjaciółką w tłumie rozentuzjazmowanych nastolatków oczekujących na koncert ich idola. - Jesteśmy tak blisko sceny, że na sto procent wypatrzy mnie, a ja nie mam nikogo, by mu dopiec!
- Będzie dobrze — powiedziała Ruda. - Może Lucjusz przekona go do zmiany decyzji i ten tleniony palant cię przeprosi?... Wrócisz wtedy do niego?
- Chciałabym...
Tymczasem za kulisami Draco wpatrywał się wściekłym wzrokiem w swojego ojca.
- Za chwilę mam koncert, a zrzędzisz mi o jakiejś szlamie! - syknął.
- Kochasz ją! - powiedział Lucjusz. - Dlaczego więc z nią zerwałeś?
- Przypominam, że to ona zerwała! Poza tym nigdy jej nie kochałem!
- Kiedyś mówiłeś co innego — zauważył starszy Malfoy. - Poza tym panna Granger zerwała z tobą, bo zachowałeś się w sposób karygodny, synu! Jak mogłeś powiedzieć jej coś takiego?!
- Miałem takie prawo, a ona nie powinna wtrącać się w naszą rozmowę!!!
- Nie podnoś na mnie głosu, Draconie! - ostrzegł go ostro blondyn. - Zachowujesz się jak skretyniały nastolatek, a przecież nim nie jesteś! Zawalcz o dziewczynę, bo lepszej nie znajdziesz. Sądzę, że jeśli uczynisz to naprawdę szczerze i tak samo ją przeprosisz, panna Granger będzie gotowa ci wybaczyć i znów zostaniecie parą.
- Nie interesuje mnie twoje zdanie, ojcze — prychnął Draco, choć jego głos nie brzmiał już tak pewnie, jak wcześniej.
- Zaczynasz żałować swojej decyzji! - zauważył Lucjusz. - Leć do niej, kretynie, póki nie jest jeszcze za późno.
- Nie mam czasu. Muszę iść na scenę! - Draco odwrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami prowadzącymi na estradę.
- Pożałujesz, gdy zobaczysz ją w ramionach innego — wyszeptał starszy Malfoy, kręcąc głową nad głupotą syna.
Tymczasem obie Gryfonki zmrużyły lekko oczy, gdy oślepił je na chwilę blask reflektorów. Po chwili na scenie zjawili się muzycy. Hermionę mocniej zakłuło w piersi, gdy spojrzała na uśmiechniętego Ślizgona.
- Nie widać po nim, by to rozstanie zrobiło na nim jakieś wrażenie — zwróciła się do przyjaciółki, gdy rozbrzmiały pierwsze nuty piosenki.
- Bo jest kretynem! - warknęła Ginny. - Mam tylko nadzieję, że wysłuchał ojca i poszedł po rozum do głowy...
Pod koniec koncertu okazało się, że chyba jednak nie. Bo chociaż blondyn zauważył w tłumie obie dziewczyny, przez resztę czasu unikał spoglądania na nie.
- Zmienili repertuar — zauważyła Hermiona, gdy zespół zniknął za sceną, a tłum domagał się bisu.
- Skąd wiesz?
- Bo nie zagrali żadnej piosenki, którą pomogłam napisać temu idiocie — wyznała smutno Hermiona.
- "Moje oczy są radosne!" - usłyszała za sobą tak dobrze znany głos z mocnym akcentem. Odwróciła się zaskoczona, stając twarzą w twarz z Wiktorem! - Co ty tu robjisz, Hermijona? - zapytał, uśmiechając się czarująco. Hermiona odwzajemniła go, w lekkim szoku patrząc na byłego kolegę. - Zaskocziona?
- Nawet bardzo — przyznała, delikatnie lustrując go wzrokiem. Musiała przyznać, że stał się naprawdę sexy. Nie garbił się już, zapuścił zarost i włosy. Ubrany był jak na rockmana przystało, ale chyba największą przemianę przeszło jego ciało. Krum nie należał już bowiem do szczupłych osób. Widać było, że musiał dużo ćwiczyć.
- Lubiję mugolskie siłownie — wyznał, podchodząc bliżej, nie przestając się uśmiechać. - Ja tęsknił za tobą — wyszeptał jej do ucha, po czym niespodziewanie ją pocałował. W momencie, kiedy zespół wrócił, by zagrać bis. Draco ujrzał Hermionę w ramionach innego. Krew zabuzowała w nim jak podczas decydującego starcia w Qudditchu. A kiedy nieznajomy się wyprostował i blondyn rozpoznał w nim Kruma, Ślizgona trafił szlag na miejscu.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.