Dramione (miniaturka) Album ze zdjęciami cz 6 - Wielka Sala ma ubaw, a Ron żałuje

Dramione (miniaturka) Album ze zdjęciami cz 6 - Wielka Sala ma ubaw, a Ron żałuje- Idziemy? – zapytał Draco, patrząc na szykującą się dziewczynę.
- Sekundę – odparła, psikając się perfumami.
- Właśnie minęła – powiedział z zawadiackim uśmiechem na ustach, opierając się nonszalancko o framugę drzwi.
- Musisz być wredny? – zapytała, dając mu kuksańca w bok i wymijając go w drzwiach. Uśmiechnął się półgębkiem i podążył za nią. Dzisiaj wyjątkowo założyła zieloną bluzkę na cienkich ramiączkach, a do tego srebny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie węża, który dostała od chłopaka. Chciała namówić go, by założył sygnet z lwem, który mu podarowała niedługo po zaręczynach, ale nie dał się namówić... Założył za to białą koszule, której rękawy podwinął za łokcie, do tego czarne jeansowe spodnie, a włosy ułożył na żel. Hermiona wyprostowała swoje i dopiero teraz można było zobaczyć, jak są długie i lśniące. Na nogi założyła srebrne sandałki na niewielkim obcasie i szczerze powiedziawszy wyglądała, jak Ślizgonka pełną gębą, a nie jak rasowa Gryfonka. Oczy podkreśliła opalizującym brązem i czarną mascarą. Chociaż ubrana była w miarę zwyczajnie, Draco czuł się przy niej nieomal, jak przy księżniczce. Złapał ją mocno za rękę i ruszyli w stronę Wielkiej Sali na śniadanie, gdzie, jak podejrzewali, zebrała się już większość mieszkańców zamku. Nie pomylili się, gdy niedługo później weszli do środka. Rozmowy ucichły, a wszystkie twarze skierowały się w stronę wchodzących, byc może dlatego też, że Hermiona bez wahana podeszła z ukochanym do stołu Ślizgonów i zajęła tam miejsce. Przez dłuższą chwilę połowa osób zastanawiała się, dlaczego ten widok ich tak bardzo zszokował i dopiero po dłuższej chwili zorientowali się, że dziewczyna ma na sobie ubranie w kolorze przysługującemu Slytherinowi. Co prawda już wielokrotnie jadała posiłek przy tamtym stole, ale jeszcze nigdy w barwach domu swojego chłopaka!
- Yyyy... Hermiono? – odezwała się do niej niepewnie Pansy. – A to co? – wskazała na naszyjnik i strój dziewczyny.
- Bluzka – odparła rezolutnie Gryfonka, zabierając się za jajecznicę na boczku, której nałożył jej uczynny Draco. Należy uczciwie przyznać, że odkąd związał się z nią, jego zachowanie bardzo się zmieniło.
- To ja widzę, ale twoje włosy, kolor ubrania i ten naszyjnik! – czarnowłosa wyglądała, jakby za chwilę miała zemdleć.
- No co? Czy choć raz nie mogę wyglądać ładnie?
- Kochanie, ty zawsze pięknie wyglądasz – szepnął jej Draco do ucha, siedzący naprzeciw swojego najlepszego kumpla, Blaise’a Zabiniego, który z kolei siedział przy swojej dziewczynie – Pansy.
- Miona, ależ oczywiście, że możesz, tylko zszokowałaś nas wszystkich tak dokumentnie, że nie mam pojęcia co powiedzieć... Ooo... Potter, Weasley, a wy co?
Hermiona odwróciła się w stronę Harry’ego i na całe szczęście Ginny.
- Przyszliśmy z jeść śniadanie w kulturalnym i wesołym towarzystwie – odparł czarnowłosy chłopak, siadając obok Ginny. Ta z kolei umiejscowiła się obok Hermiony.
- Taaak, przebywanie z moim zdołowanym bratem nie jest zbyt wesołe i optymistycznie nastawiające... jak jeszcze raz usłyszę, jakim to kretynem jest, to chyba wyryję mu to na czole, by się wreszcie zamknął – warknęła rozjuszona Ruda, atakując owsiankę. Blaise podniósł brwi i zapytał z ciekawością:
- Czyżbym dożył dnia, o ja wspaniały Diabeł, w którym to jeden z Weasleyów narzeka na drugiego i pragnie zrobić mu krzywdę?
- Tak, dożyłeś takiego dnia, tyle że wcale nie jesteś taki wspaniały – mruknęła rozeźlona Ruda, na co całe towarzystwo, oprócz obrażonego czarnoskórego chłopaka ryknęło zdrowym śmiechem.
- No dobra, ale pomijając wspaniałość, albo i nie Diabła... To, co takiego zrobił Weasley konkretnie, że aż tak cię wkurzył? – zainteresował się Draco.
- Przez cały czas narzeka, że jest kretynem, bo pozwolił Hermionie od siebie odejść, co krok ma ochotę się zabić, lub dostaje jakiegoś stuporu i za nic nie można się z nim dogadać... Od wczorajszego wieczora przeżył już tyle załamań psychicznych, jak twierdzi i obmyślił już tyle kretyńskich prób zabicia się, że śmiało mógłby tym obdzielić połowę Wieży Gryffindoru. Nikt już go nie chce słuchać, wszyscy od niego uciekają, a on tylko chodzi, stęka i sapie, jak to mu źle! – wyżaliła się młodsza z Gryfonek.
- A ja mu wcale nie współczuję. I sorry, że to mówię, Wiewióra, bo cię lubię, a to twój brat, ale sam się skazał na taki los, bo nie potrafi walczyć o to, co niezwykłe! – powiedział gniewnie Draco, obejmując czule Hermionę. – Ron jest kretynem i tyle.
- Przepraszam bardzo!... Czy ty właśnie nazwałeś mojego brata po imieniu? – zainteresowała się Ginny.
- Masz rację, przepraszam – zreflektował się Draco. – Łasic jest kretynem.
Towarzystwo ponownie wybuchnęło niekontrolowanym atakiem śmiechu, a kiedy choć trochę się uspokoili, Ginny zadała pewne nieoczekiwane pytanie:
- Kiedy bierzecie ślub?
Było tak nagłe, że blondwłosy chłopak zadławił się pitą kawą, a połowa stołu Ślizgonów wstrzymała proces żywienia, w napięciu wpatrując się w rozeźlonego chłopaka.
- Na brodę Merlina, Ginny! Poplamiłem ulubioną koszulę! Będziesz musiała mi ją odkupić! – syknął w jej stronę.
- Taaa, uważaj, bo się ciebie przestraszę! – prychnęła, ale oczy jej się śmiały.
- Powinnaś! Bo sprawię, że Miona nie weźmie cię na świadkowa!
- O ty, podlecu! Jak możesz?... No? Gadaj! Kiedy ślub?
- Nie powiem ci! A przynajmniej nie teraz – odparł.
- A dlaczego nie?
- Bo dla Miony ma być to niespodzianka!
- O nie, kotek, żadne takie! Przecież ja muszę wiedzieć! – zaprotestowała starsza Gryfonka. – Co z gośćmi i suknią?
- Gośćmi ja się zajmę, o to możesz być spokojna, a sukienkę przecież zdążysz kupić! Powiem ci po prostu tydzień przed byś nie miała szans się już z tego wykręcić – powiedział z szelmowskim uśmiechem.
- I tak będę miała... Wystarczy, że przy ołtarzu powiem "nie”.
Twarz Malfoya zbladła gwałtownie, gdy dotarły do niego słowa jego narzeczonej.
- Hermiono, j-ja... Ja...
- Oj, no uspokój się już, przecież żartowałam tylko! – zaśmiała się, widząc to przerażenie w jego oczach. – Więc? Kiedy?
- Nie powiem ci!
- Dlaczego?
- Bo nie...
- Draco!
- Nic z tego!
- A więc nici z łóżka! – syknęła w jego stronę na tyle głośno, że to tym razem Harry zadławił się sokiem dyniowym, a połowa Ślizgonów i siedzący za plecami Hermiony Gryfoni ryknęli niepowstrzymanym śmiechem.
- Hermiono! – jęknął czerwony na twarzy Draco, podczas gdy za plecami Ginny Harry wydawał jakieś dziwne dźwięki. – Potter! – zirytował się naraz blondyn. – Mógłbyś z laski swojej dusić się gdzieś indziej?
- No jasne! – prychnął przez łzy czarnowłosy chłopak. – Ja sobie pójdę umrzeć z braku powietrza gdzieś w odludne miejsce, a wy sobie tu spokojnie podyskutujcie. W ogóle nie zwracajcie na mnie uwagi...
Draco spojrzał na niego nieprzyjaźnie, podczas gdy Blaise starał się ukryć łzy płynące mu po twarzy, Pansy wyła z głową złożoną na stole i również starała się złapać oddech, Ginny szukała sobie właśnie chusteczki, a wszyscy ci, którzy wcześniej usłyszeli wypowiedź Hermiony z trudem tłumili śmiech.
- Hermiono – kontynuował zażenowany Draco, zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie. – Porozmawiajmy o tym później, dobrze? Naprawdę nie sądzę, by był to najlepszy moment.
Dziewczyna zorientowała się wreszcie, że palnęła głupstwo wśród setek uczniów i czerwona powróciła do swojej całkowicie zimnej już jajecznicy.
- I tak ci nie przepuszczę – mruknęła jeszcze w stronę chłopaka, na co obydwoma stołami targnął niekontrolowany już wybuch śmiechu. Pansy i Ginny starały się zetrzeć rozmazany tusz z policzków, Harry dostał czkawki ze śmiechu, a Blaise musiał opuścić Wielką Salę, bo popuścił w majtki z tej radości.

Po skończonym posiłku obydwie dziewczyny zaciągnęły zdumioną Hermionę do jakiejś pustej Sali, nie zważając na protesty oburzonego Ślizgona.
- Nic mu nie będzie – powiedziała pocieszająco Pansy. – Z resztą Potter i Blaise na pewno zaraz się nim zajmą.
- No! A teraz gadaj. Jak było? – zapytała rozpromieniona Ginny, sadowiąc się na krześle.
- Ale co było? – nie zrozumiała Hermiona.
- I ciebie nazywają najmądrzejszą czarownicą od czasów Ravenclaw? – mruknęła zniesmaczona rudowłosa dziewczyna. – No z Draco jak było! W łóżku.
- Słyszałam, że to niezły ogier! – potwierdziła Pansy. – Naprawdę jest taki niezły?
- A co? Masz na niego ochotę? – zapytała Hermiona z wrednym uśmieszkiem, kiedy wreszcie dotarło do niej, o co przyjaciółkom chodzi.
- Nie, mam Blaise’a. Wystarczy mi.
- Mnie się nie pytaj! Ja mam Harry’ego!... Faktycznie jest taki ostry w łóżku? Mamy z ciebie te zeznania wołami wyciągać? Gadaj!
- Jest naprawdę dobry – rozpromieniła się Gryfonka na samą myśl o wczorajszej nocy.
- Robiliście to bez zabezpieczenia już?
- Ginny! – obruszyła się Hermiona.
- No co? Po prostu chcę wiedzieć zawczasu, czy zostanę już ciocią?
- Nie, nie zostaniesz... Kochaliśmy się z prezerwatywą, jeśli ci o to chodzi!... Nie planujemy jeszcze dzieci.
- Taaa. Już widzę, jak Draco cały czas będzie o tym pamiętał! Coś mi mówi, Ginny, że czas już zacząć zbierać kasę na prezenty – powiedziała Pansy, patrząc na rudowłosą przyjaciółkę.
- Ej! Ja tu cały czas jestem! – warknęła rozeźlona Hermiona.
- Wybacz... No ale mów dalej... Dotarł do twojego punktu G?... Ohoho! Patrz, Ginny, jak się nam Miona zarumieniła!...

- One cię wtedy wzięły na intymne zwierzenia? – chciał wiedzieć Draco, śmiejąc się do rozpuku, leżąc w pościeli. Scorpius spał smacznie i wiadomo było, że nie obudzi się przez następne dwie godziny.
- Wyobrażasz to sobie? – zawtórowała mu była Gryfonka. – Co za przebrzydłe babska!
- Masz rację. A mnie wtedy Blaise i Harry pytali, czy zrobiłaś mi loda i takie tam podobne... Oraz czy mogą być moimi świadkami na ślubie.
- A dlaczego nie powiedziałeś mi wtedy, co planujesz? Wszyscy wiedzieli, nawet nauczyciele i moi rodzice, ale nie ja! Obiecałeś mi, że dasz mi znać wcześniej, bym mogła się przygotować! Gdybym wiedziała, o co ci wtedy chodzi, wybrałabym inną sukienkę!
- I tak pięknie wyglądałaś! Ale o tym później, bo po drodze jeszcze kilka wspomnień...

Tego samego dnia wybrali się w dwójkę do Hogsmeade, które na początku listopada zaczęło już pokrywać się śnieżną kołderką.
- Pięknie – zachwyciła się kasztanowowłosa dziewczyna, idąc u boku ukochanego. Nie mogła uwierzyć, że tak szybko go pokochała. A jednak. Teraz nie wyobrażała sobie bez niego swojego życia. Ścisnęła mocniej jego dłoń, a on odwzajemnił uścisk.
- Pięknie, bo jesteś obok – powiedział jej do ucha. Będąc z nią, ujawniał swoją głęboko skrywaną naturę niepoprawnego romantyka. – Chodźmy do Trzech Mioteł. Chętnie się czymś rozgrzeję...
- Draco, zauważyłeś, że ludzie dziwnie się na nas patrzą?
- Po prostu jeszcze nie widzieli nas razem i są zaskoczeni. Przecież nasza dawna wrogość jest tak powszechnie znana, jak uczucie Czarnego Pana do Pottera. Nie dziw się im...
Idąc w stronę pubu, nawet nie zauważyli, jak jakiś smyk cyknął im fotkę. Znaczy Miona nie zauważyła...
W pubie było gwarno i tłoczno, ale udało im się znaleźć wolne miejsce, po czym ruszyli ku ladzie, za którą stała piękna jak zwykle Madame Rosmerta. Kobieta na widok Ślizgona trzymającego w objęciach Gryfonkę zaniemówiła tak dokumentnie, że dopiero za trzecim razem zdołała przyjąć od nich zamówienie – dwa piwa kremowe grzane, bo Hermiona nie pozwoliła chłopakowi na nic mocniejszego.
Do szkoły wracali w doskonałych humorach. W Sali Wejściowej natknęli się jednak na czekającego na nich Rona. Blondyn mocniej objął Hermionę, gdy rudzielec poprosił o chwilę rozmowy.
- Czego? – warknął Draco.
- Chciałbym przeprosić was za swoje kretyńskie zachowanie – powiedział smutno, patrząc przyjaciółce w oczy barwy roztopionej czekolady, w które zawsze tak uwielbiał się wpatrywać... – Hermiono, zachowywałem się jak totalny kretyn, ale mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz... Nie mówię, że dzisiaj czy jutro, ale może, gdy zakończymy naszą edukację tutaj, nasze relacje choć trochę się poprawią. Mnie naprawdę na tym zależy, bo wiem, jak wspaniałą przyjaciółką zawsze byłaś. Nie chciałbym cię stracić na zawsze... – jego głos przepełniony był szczerym żalem i dziewczynie zrobiło się go szkoda, choć nie miała zamiaru mu jeszcze wybaczać.
- Być może kiedyś, tak Ron – odparła, patrząc na niego. – Ale nie wiem co musiałbyś zrobić, by odkupić swoje winy. Byłeś moim przyjacielem, a nazwałeś mnie szlamą.
- On robił to o wiele częściej, a jemu wybaczyłaś! – obruszył się.
- Posłuchaj mnie, Ron. Czasami łatwiej jest wybaczyć najgorszemu wrogowi niż najbliższemu przyjacielowi. Bo to właśnie słowa przyjaciela bolą najbardziej – wyszeptała, czując, jak po policzkach spływają jej gorące łzy.
- Hermiona, ja...
- Odpuść – warknął Draco. – Nie widzisz, że cierpi? Odejdź wreszcie z jej życia, Weasley...
Ron spojrzał na niego, a następnie odwrócił się i odszedł szybko. Dziewczyna uspokoiła się dopiero po dłuższej chwili, gdy usiedli w ciemnym kącie.
- Lepiej ci? – zapytał ją w końcu, czule głaszcząc po mokrych od śniegu włosach.
- Lepiej – uśmiechnęła się do niego blado.
- Idziemy na kolację?
- A musimy?
- Jeśli nie chcesz, to nie. Przyniosę ci coś do komnaty, a później zrobię relaksującą kąpiel. Chcesz?
- Bardzo chętnie... Kocham cię, Draco.
- A ja ciebie, moja księżniczko. I nigdy cię nie zostawię!
- Dziękuję – mruknęła, przytulając się do niego mocno.
Tak objętych spotkali Harry z Ginny i Blaise z Pansy. Postanowili uwiecznić t e romantyczną chwile sprowadzonym szybko z sypialni Blaise’a aparatem. Błysk flesza otrzeźwił wreszcie dwójkę zakochanych.
- Ej? Co jest? – oburzył się Draco.
- Nic... Dlaczego nie jesteście na kolacji? – zapytał Blaise.
- Hermiona nie ma ochoty... Poza tym przed chwila spotkaliśmy twojego braciszka i odbyliśmy z nim niekoniecznie miłą rozmowę.
- A co on znów wykombinował? – zdenerwowała się Ruda.
- Chciał przeprosić Hermionę, ale niezbyt umiejętnie do tego podszedł – wyjaśnił blondyn. – Tym razem jej jednak nie obraził, spokojnie. Nie musisz od razu go mordować. W końcu to też człowiek... Chociaż łasica...
- To dobrze, bo inaczej bym mu coś zrobiła! Nawet nie patrząc na to, że teraz cierpi!
- Skoro jednak nie idziecie na kolację, to może spędzimy ten wieczór razem, co? – zaproponowała Pansy.
- Hermiona chciała wziąć kąpiel...
- Spokojnie, możesz zrobić mi ją później, lub nawet jutro. Chętnie z nimi pogadam – uśmiechnęła się do blondyna, a zwracając się do reszty, powiedziała – Tylko żadnych pytań o seks z Draco!

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2713 słów i 15472 znaków, zaktualizowała 27 wrz 2016.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.