Dramione - podwójne życie 10

Dramione - podwójne życie 10- Musimy poważnie porozmawiać, Hermiono — oznajmił Ron mniej więcej w połowie marca. Jego dziewczyna natychmiast cała się spięła.
- Stało się coś? - zapytała cicho, starając się opanować, choć w środku dygotała cała z nerwów. Rudzielec przytaknął skinieniem głowy i przesiadł się na kanapę, na której siedziała. - Wiesz, że bardzo cię kocham, prawda?
- Oczywiście! Dlaczego pytasz? - zdenerwowała się jeszcze mocniej, nie bardzo wiedząc, jakich argumentów użyć na jego oskarżenia.
- Bo muszę cię przeprosić i prosić, byś o mnie zapomniała. Nie pasujemy do siebie...
- Co proszę?! - zapytała całkowicie zbita z tropu. Takiej informacji bynajmniej się nie spodziewała! - O czym ty mówisz, Ron?
- O tym, że poznałem kogoś... Jestem z nią szczęśliwy — odparł, starając się uśmiechnąć, lecz z marnym skutkiem. Wiedział, że łamie jej tym serce...
- Ron, zwariowałeś? O co tutaj chodzi?
- Przepraszam, ale nie potrafię dłużej udawać, że między nami jest wszystko w porządku. Zaniedbałem nasz związek, wpadłem w alkoholizm, po prostu cię unieszczęśliwiałem, a przecież nie na tym kiedyś mi zależało, Miona. Ja po prostu nie nadaję się na twojego partnera, wybacz.
- Odejdziesz do niej?
- Po zakończeniu Hogwartu, tak... - wyjaśnił. - Chcemy założyć rodzinę.
- Tak szybko?! To ile wy się znacie? - zapytała niemrawo, bo jej myśli już krążyły wokół pewnego przystojnego, blondwłosego Ślizgona.
- Pół roku — wyznał ze skruchą.
- Co? - zapytała cicho, natychmiast powracając do pełnej świadomości. - Pół roku?! Pół roku?!!! - ryknęła, zrywając się na równe nogi i zwracając tym samym na siebie uwagę całego Pokoju Wspólnego Gryfonów. - Ty pieprzony śmieciu! - wrzasnęła i strzeliła rudzielca w twarz, a następnie przy akompaniamencie oklasków i wiwatów ruszyła do dziury pod portretem Grubej Damy. Była jednocześnie wściekła na tego imbecyla, że straciła na niego tyle czasu, a jednocześnie nieziemsko radosna, że wreszcie zdołała się od niego uwolnić.
Niczym wicher wpadła do salonu Prefektów Naczelnych, sterując w stronę rozwalonego w niedbałej pozie na kanapie blondyna. Wyszarpnęła mu z ręki szklankę z Ognistą i nieomal rozchlapując większą jej część, golnęła sobie solidnie. Draco wytrzeszczył na nią oczy i zapytał nieśmiało:
- Coś się stało, kociaku?
- Ron zdecydował, że nie możemy już być razem, bo znalazł sobie pół roku temu inną panią, z którą pragnie stworzyć stały związek — powiedziała na jednym tchu.
- Zerwał z tobą? - chciał wiedzieć.
- Tak! - prychnęła niczym rozjuszona kotka. Oczy chłopaka rozbłysły jasnym blaskiem, gdy porwał się z kanapy i dopadł do Gryfonki.
- Więc od teraz, maleńka, jesteś moja! - powiedział, a ton jego głosu zdradzał wielkie pożądanie. Zadrżała w jego ramionach i uśmiechnęła się niepewnie.
- A zdradzisz mi wreszcie, gdzie znikasz w sobotnie wieczory? - zapytała.
- Nie — pokręcił głową. - Ja cię tam jutro zabiorę, skarbie.
- Zabierzesz mnie? Ale przecież do tej pory nigdy tego nie robiłeś! - zauważyła.
- Bo nie byłaś w pełni moją kobietą. A teraz dowie się o tym każdy matoł!
Brunetka zaśmiała się wdzięcznie i oparła policzkiem o jego ramię.
- Ciekawa jestem, co na to wszystko powie Ginny... W końcu miałyśmy zostać szwagierkami...
- Wątpię, by mocno się tym zmartwiła. Przecież sama podpowiadała ci, byś rozstała się z jej głupim bratem.
- Tak, ale...
- Hermiono — przerwał jej. - Błagam cię, nie myśl teraz o Rudej, dobrze? Chodź ze mną do łóżka, moja lwico!
- Ależ z wielką chęcią, mój wężusiu!
- Ładnie... Ale wiesz, że węża to ja mam w spodniach, prawda, Granger? - wyszeptał. - Mam go wypuścić?
- Tym to ja sama się zajmę — odparła z szerokim uśmiechem.

- Nie mogę uwierzyć w to, że przez tak długi czas Ronald cię okłamywał! - powiedziała wzburzona Ginny na drugi dzień, gdy wyszły na wiosenny spacer po błoniach. - Jestem ciekawa, jak ten kretyn będzie się z tego tłumaczyć rodzicom.
- A sądzisz, że w ogóle będzie? - zapytała ją przyjaciółka z powątpiewaniem.
- Nadzieja matką głupich, co? - zachichotała Wiewióra. - Ale trochę zmieniając temat. Masz zamiar jakoś podbić do Malfoy'a?
- A czemu w ogóle miałabym?
- Bo oboje robicie do siebie słodkie oczy! Widziałam, jak patrzyłaś na niego podczas śniadania, Hermiono — zauważyła Ruda, uśmiechając się wyrozumiale do przyjaciółki.
- Ty lepiej nie bądź taka mądra i powiedz mi, gdzie to cię wczoraj wieczorem wywiało, co? Nie było cię przecież w zamku!
- Skąd to wiesz? - jęknęła Ginny.
- Miałam wczoraj patrol z Malfoy'em i widziałam, jak wymykałaś się z zamku.
- Tak... No cóż... Byłam na randce — wyznała, płoniąc się niczym pomidorek.
- No patrz! Na to bym nie wpadła! - sarknęła Hermiona. - A myślałam, że dostałam nagłego natchnienia do skrytej nauki Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami z Hagridem...
Panna Weasley spojrzała na nią krzywo i odparła chytrze:
- Zdecydowanie zbyt dużo czasu spędzasz z tym przystojnym blondynem, bo zaczynają się ciebie trzymać typowo ślizgońskie żarty!
- Dobre sobie! A teraz gadaj! Gdzie żeś polazła?
- Malfoy zaprosił mnie na kolację — powiedziała Ginny.
- Młody Malfoy? Przecież mieliśmy razem...
- Nie, nie młody... Lucjusz.
- Spotykasz się ze starym Malfoy'em?!
- A co w tym dziwnego, jeśli ty jesteś z młodym?
- Nie jestem z Draco! - zaperzyła się natychmiast Hermiona.
- Ha! - ryknęła triumfująco Ginny, celując w nią palcem wskazującym. - I to jest właśnie dowód na to, że coś was łączy!... Jeszcze nigdy nie nazwałaś go po imieniu!... Poza tym byłaś z nim na Sylwestrze, wróciliście mocno po południu.
- Odczep się!
- I tak wiem swoje! Jestem przekonana, że łączy cię coś z młodym Malfoy'em!
- Ginny, błagam! Ciszej! - jęknęła przerażona Hermiona, rozglądając się wkoło. Na szczęście były same. - Poza tym... Jesteś na mnie o to zła?
- O co? Martwisz się, że mogę cię znielubić, bo kiedy poczułaś coś do Draco, byłaś jeszcze z moim tępym bratem?...
- Ginny...
- Spokojnie. - rudowłosa obdarzyła przyjaciółkę ciepłym uśmiechem.
- Kocham cię, wiesz? - brunetka objęła ją czule.
- Jasne... Ale teraz lepiej już leć, bo mówiłaś coś o jakimś wieczornym wyjściu...
- O, na gacie Merlina! - wykrzyknęła przerażona dziewczyna i w sekundę później już jej nie było. Ginny uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w stronę bramy strzeżonej przez uskrzydlone dziki. Na drodze prowadzącej do Hogsmeade i teleportowała się do Malfoy Manor, w którym czekał już na nią Lucjusz.
W tym samym czasie Hermiona pędem przebiegła wszystkie korytarze zamku i z impetem wpadła najpierw do salonu Prefektów, a później do swojej sypialni. Malfoy usłyszał tylko podwójne trzaśnięcie drzwiami, ale kiedy wyszedł do salonu, zauważył już tylko rozkołysane portrety, których właściciele głośno wyrażali swe niezadowolenie. Draco kazał im się wszystkim zamknąć i wrócił do przerwanej próby.
Brunetka tymczasem odkręciła wodę i oparła się ciężko o umywalkę, intensywnie myśląc o tym wszystkim, co powiedziała jej Ginny. Przerażało ją to, że przyjaciółka tak szybko rozszyfrowała wszystkie skrzętnie skrywane uczucia. Bo jeśli ona je widziała, to niewykluczone, że inni również je zauważyli i bezbłędnie odczytali! A prawda była taka, że kujonka Granger bezpowrotnie i gorąco zakochała się w tym chłodnym Ślizgonie! Imponowało jej to, że po tylu gorzkich chwilach, jakich nie szczędziło mu życie, chłopak się nie załamał, a nawet był dużo silniejszy psychicznie, niż początkowo sądziła...
Z oddali dobiegł ją stłumiony odgłos jego gitary, wobec czego rzuciła się natychmiast do ostatecznych przygotowań.

Gdy skończyła, uśmiechnęła się szeroko do swojego odbicia w lustrze.
- Wyglądasz bosko, Hermiono — pochwaliła samą siebie, spsikała się ulubionymi perfumami, które blondyna zawsze przyprawiały o szybsze bicie serca, chwyciła niewielką torebkę i na drżących nogach zeszła do salonu.
Uśmiechnęła się lekko na widok przystojnego Szukającego. Chłopak zrezygnował na jakiś czas z maszynki do golenia, wobec czego wyglądał dużo poważniej i drapieżniej, niż zazwyczaj. W ręku trzymał skórzaną kurtkę i futerał z gitarą.
- Koncert rockowy? - zapytała, mierząc wzrokiem jego jasne jeansy i czarną koszulkę. Nie liczyła jednak na odpowiedź, bo była przekonana, że chłopak i tak jej nie zrozumie. Ten jednak uśmiechnął się chytrze i odparł:
- Wkrótce sama się przekonasz...

Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że Gryfonka wcale się nie pomyliła, gdy naraz wyrosła przed nimi ogromna scena! Weszli za kulisy, co zdziwiło ją jeszcze mocniej, i ruszyli długim korytarzem ku jakiemuś pomieszczeniu, w którym siedziało już kilku chłopaków.
- Ooo! Nasza gwiazda wieczoru wreszcie raczyła się zjawić! - powiedział jeden z chłopaków, uśmiechając się szeroko. - A sądziliśmy, że dzisiaj cię nie wypuszczą z tego internatu.
- Zawsze mnie wypuszczają, Leanny... - zauważył cierpko Draco. - Chłopaki, to moja dziewczyna Hermiona, skarbie, ta banda kretynów to mój zespół!
Dziewczyna wytrzeszczyła tylko na niego oczy, niezdolna, by coś się odezwać.
- Oho! To była niespodzianka, tak? - zachichotał kolejny chłopak z zespołu.
- No, taka mała... Zaraz wracamy — powiedział Draco i pociągnął Hermionę z powrotem na korytarz. Tam brunetka spojrzała na niego mało przytomnie.
- Grasz w zespole? - zapytała go, opierając się ciężko o ścianę.
- Gram — potwierdził. - To pomaga mi odprężyć się w trudnych chwilach. Dzięki temu nie rozpaczam po śmierci matki i torturach Voldemorta.
- I to jest mugolski zespół? - chciała jeszcze wiedzieć.
- Tak, Hermiono. Obracam się w mugolskim świecie muzycznym!

No nie! Draco Malfoy, arystokrata, czarodziej czystej krwi i dla wielu dupek numer jeden, nie dość, że zafiksował się na punkcie Gryfonki mugolskiego pochodzenia, to jeszcze został rockową gwiazdą w znienawidzonym i pogardzanym świecie mugoli!!!
Najwyraźniej świat zszedł na psy!!!

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1895 słów i 10414 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.