Dramione - podwójne życie 13

Dramione - podwójne życie 13- Ron chciał nawiać? - zainteresował się nazajutrz przy śniadaniu młody Malfoy, patrząc na Rudą.
- Niestety — przytaknęła, bez zainteresowania gmerając w swojej owsiance. - Na szczęście udało mi się go obezwładnić. Wiesz, dzięki Gwardii Dumbledore'a poznałam i opanowałam kilka całkiem pożytecznych zaklęć — zaśmiała się. Draco pokręcił tylko głową, a Hermiona ukryła nos w pucharze z sokiem dyniowym, bo dostała czkawki.
- I z czego rżysz? - zapytał ją blondyn z przekąsem.
- Z twojej głupiej miny, Malfoy — docięła mu i czknęła. Po chwili, gdy już mogła normalnie mówić i ignorując mordercze spojrzenie chłopaka, zwróciła się do przyjaciółki. - Był zaskoczony?
- Raczej zawiedziony tym, że nie zdołał uciec.
- A czemu próbował?
- Wystraszył się odpowiedzialności. - Ginny wzruszyła ramionami. - Jak zwykle zresztą.
- Co za jełop! - skwitował go szeptem blondyn, na co Wiewióra parsknęła śmiechem.
- Gdzie teraz jest? - zapytała Hermiona.
- W gabinecie McGonagall razem z naszymi rodzicami. Niedawno ich wezwała.
- Czemu nie wcześniej?
- Najpierw próbowała sama go przekonać, by wziął odpowiedzialność za to, co zrobił... Nie udało jej się. Teraz wyżywają się na nim rodzice.
- Ciekawe, w jakim stanie z tego wyjdzie... - mruknął uradowany Ślizgon.
- Na pewno będzie żałować, że żyje!... A właśnie! Skoro już o żalu mówimy! Ty też za chwilę gorzko pożałujesz, że na przykład nie mieszkasz w Arktyce! - warknęła, celując oskarżycielsko w stronę zaskoczonego arystokraty.
- Ja? Przecież nic złego nie zrobiłem! - ten zaczął się natychmiast tłumaczyć.
- Zrobiłeś! - prychnęła Ginny. - Już od kilku tygodni nie pojawiłeś się w Malfoy Manor! Twój ojciec uważa, że go unikasz! Jestem podobnego zdania, ale nie mówię tego na głos... Dlatego wpadłam na pomysł i w tę niedzielę przychodzisz razem z Hermioną na obiad!
- Nie idę! - zaprotestował natychmiast i ponownie zajął się jedzeniem. Po chwili jednak znieruchomiał i spojrzał na dziewczynę podejrzliwie. - Przyznaj się — mruknął. - Ojciec znowu coś wykombinował? Jakiegoś nowego Malfoy'a?
- Nie, ale jesteśmy na dobrej drodze — zaśmiała się panna Weasley.
- Gdzie, na brodę Merlina, ja miałem rozum, posyłając cię na Sylwestra do mojego ojca? - jęknął blondyn, mierzwiąc włosy.
- Prawdopodobnie w nocnej szafce — odgryzła się Ruda, uśmiechając się wrednie. - Wszystkiego dowiecie się w sobotę. I radzę wam się nie spóźnić, Lucjusz tego nie lubi!
- Mogłabyś powstrzymać się i w mojej obecności nie nazywać go po imieniu? - Draco skrzywił się lekko. - I tak już muszę godzić się z tym, że się spotykacie i grzmocicie...
- A to raczej się nie zmieni!... W niedzielę o czternastej w Malfoy Manor! - warknęła jeszcze Ginny na odchodnym i podążyła na swoją pierwszą tego dnia lekcję.
- Nie martw się. Będzie dobrze. - Hermiona próbowała go pocieszyć.
- Dobrze? Ty w ogóle słuchałaś, co mówiła Wiewióra? Jestem przekonany, że ojciec wpadł na jakiś genialny pomysł i chce nas o nim poinformować. I jestem prawie pewny, że chodzi o jakieś głupie zaręczyny!
- Dlaczego głupie? Może oni faktycznie się kochają?...
- Niech im będzie, tyle że ja nie chcę Weasley'ówny w rodzinie!
- Ginny jest piękną, wartościową i mądrą dziewczyną i wydaje mi się, że twój ojciec po prostu wreszcie przejrzał na oczy i docenił fakt, jakim skarbem jest Ginny — prychnęła Hermiona, wstając od stołu. - Idziesz?...
- Taaa...

Weekend niestety nadszedł zbyt szybko, jak dla Dracona i nawet spektakularna kłótnia Artura Weasley'a z Ronem, jaka odbyła się w ten sam dzień, w którym otrzymali zaproszenie na kolację, nie zdołała umilić blondynowi czasu oczekiwania na ten sądny dla niego dzień.
- Czy, jeśli powiemy, że miałem wypadek na treningu, to nam darują? - zapytał beznadziejnie przybity, wiążąc krawat.
- Bardzo wątpię — odparła Hermiona z uśmiechem, patrząc na ukochanego. - Raczej nie na godzinę przed planowaną wizytą, Draco. Poza tym zastanów się. Im szybciej dowiesz się, o co chodzi, tym krócej będziesz się denerwować.
- No nie wiem... - jęknął. - Twoja przyjaciółka nie pozwoli mi o tym, choć na chwilę zapomnieć. Będzie się przede mną pysznić, że uda jej się wejść do jednej z najbogatszych rodzin w czarodziejskim świecie! Poza tym nasze rodziny należą do Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki i ten mariaż, mam nadzieję, że jednak nie o niego tu chodzi, tylko wzmocni pozycję Weasley'ów! Jej rodzina nieźle na tym zyska.
- Histeryzujesz! - ofuknęła go. - Znam Ginny nie od dzisiaj i wiem, że nie poleciała na pieniądze twego ojca, tylko po prostu się w nim zakochała!... Ja też nie lecę na twoje pieniądze, tylko na ciebie, Malfoy!
- To akurat wiem — jęknął jej w usta, co na dłuższą chwilę zatrzymało im rozmowę.
- Draco, nie mamy czasu na igraszki! - zaprotestowała lekko, poddając się jego pieszczotom. - Za godzinę mamy być na obiedzie!
- A więc mamy jeszcze mnóstwo czasu! Najwyżej lekko się spóźnimy...

- Spóźniliście się! - powiedział chłodno Lucjusz, półtorej godziny później patrząc surowo na syna i lekko zalęknioną Hermionę u jego boku. Musiał jednak przyznać, że ta mała Granger wyrosła na całkiem seksowną kobitkę. No, może nie aż tak, jak Ginny, ale też całkiem niezłą...
- Sam wielokrotnie powtarzałeś mi, bym zawsze kończył to, co zacząłem — odparł Draco, wprowadzając ukochaną do środka. Zauważył, że dwór nosił już liczne ślady bytności weń Ginewry, która lubiła jasne kolory.
- Ach, oczywiście... - Lucjusz puścił synowi oczko i zaprosił ich do salonu. Hermiona rozejrzała się niepewnie, ale w niczym nie przypominał on już tego ponurego miejsca, w którym była torturowana przez Bellatrix. Rozchmurzyła się nieco, siadając na ogromnej kanapie.
- Gdzie Ginny? - zapytała, nie widząc nigdzie przyjaciółki.
- Mała panna — wiem - to — wszystko, co? - zaśmiał się Lucjusz. - Ginewra jest na górze, odświeża się.
- Odświeża? - zdumiała się Gryfonka.
- Nie tylko Dracon kończy to, co zaczął. Ja również mam taki zwyczaj — wyjaśnił Lucjusz z szelmowskim uśmiechem, podając jej drinka. Hermiona natychmiast spłoniła się jak pomidorek, a Draco zakrztusił pitą akurat Ognistą.
- Tato! - burknął i za pomocą zaklęcia usunął z garnituru plamy po alkoholu. - Mógłbyś chociaż oszczędzić mi tego typu sprawozdań!
- To nie było sprawozdanie, synu — zaśmiał się starszy mężczyzna. - Byłoby nim, gdybym powiedział ci, jak wziąłem Gryfonkę do sypialni i...
- Lepiej zamilknij albo ja cię uciszę! - odezwała się Ginny jadowicie, wchodząc do salonu. Gdyby nie charakterystyczna poza Ginny, Miona w życiu by jej nie poznała! - Lucjuszu! Tyle razy ci mówiłam, byś nie używał mojego pełnego imienia, a po drugie oni wcale nie muszą znać wszystkich szczegółów!
- Powiedziałbym raczej, że nie chcemy znać żadnych szczegółów! - zauważył Draco, krzywiąc się niemiłosiernie. Ruda zmierzyła go powłóczystym spojrzeniem i siadając jego ojcu na kolanach, powiedziała:
- Mam duży wpływ na Lucjusza, Draco... Chyba nie chcesz zostać wydziedziczony?
Młody Malfoy prychnął tylko coś niezrozumiałego pod nosem, starając się nie patrzyć ani na Rudą, ani na ojca. Ginny przeniosła roześmiane spojrzenie na przyjaciółkę, która nadal trwała w niemym szoku.
- Draco, pozwolisz mi porwać twoją dziewczynę na krótką pogawędkę?
- Jasne...
Gdy ruda wyciągnęła brunetkę na skąpany w wiosennych promieniach słońca taras, pannę Granger wreszcie odetkało.
- Aleś się wystroiła! - zauważyła, przyglądając się przyjaciółce.
- Lucjusz poprosił mnie, bym włożyła tę sukienkę. Podoba ci się?
- Jest zjawiskowa. Chyba musiała kosztować fortunę?...
- Masz rację, tania nie była, ale on się uparł i kazał mi ją kupić.
- Ginny, czemu ty właściwie z nim jesteś? Nigdy się przecież nie znosiliście! To przez niego nieomal straciłaś życie!
- Wiem, Herm, ale serce mi oszalało, gdy wtedy poszłam z nim na ten bal. Pewnie uważasz, że jestem z nim tylko dla pieniędzy?
- To był pomysł Draco, nie mój... - bąknęła Hermiona.
- Obawiałam się tego... No nic, pewnie z czasem się przekona, że naprawdę kocham Lucjusza i nie obchodzą mnie jego pieniądze. Oczywiście, jest to bardzo miły dodatek, który mocno ułatwia życie, ale nie jestem taką dwulicową suką, by zostawić Lucjusza, gdy już przepisze na mnie część majątku... No i ja w przeciwieństwie do Rona nigdy nie miałam bzika na punkcie kasy, której nie mieli moi rodzice, Hermiono — powiedziała Ginny, uśmiechając się lekko do przyjaciółki. - Ale wiesz co, w tym wszystkim jest najlepsze?
- Co takiego? - zapytała Miona, przeczuwając, że odpowiedź może jej się nie spodobać...
- Jeśli wszystko pójdzie tak, jak to sobie zaplanowaliśmy z Lucjuszem, to zostanę macochą Dracona!
- Taaa i pewnie kiedyś moją teściową!
- Och, Hermiono, czyż to nie cudowne? Będziemy rodziną! - zawołała uradowana Ginewra.
- Raczej przerażające! - sprostowała Hermiona.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1674 słów i 9357 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.