- Ty nie igraj ze mnu, Granger! – warknął rozzłoszczony jej ponowną odmową Bułgar.
- Bo co? – zapytał Draco lodowatym tonem, stając nagle obok niej.
- Ty z nim?! – ryknął Krum. – Jak śmiałaś?
- W przeciwieństwie do ciebie, on zawsze do mnie był! Pocieszał po nieudanych randkach z tobą! – również sięgnęła po różdżkę. – Coś jeszcze masz mi do powiedzenia?
- Już niet – syknął i deportował się. Draco zatrzasnął drzwi, wpatrując się w napięciu w rozsierdzoną Gryfonkę. – Hermiono...
- Zamilknij, Malfoy! – warknęła, spacerując po holu. Przystanął na schodach, by nie wchodzić jej w drogę. – Jesteś czasami beznadziejnym idiotą, Draco.
- Yyyy, dziękuję? – uśmiechnął się niepewnie, nie wiedząc, co dziewczyna planuje.
Prychnęła pod nosem i pokręciła głową.
- Ale i tak wolę cię od niego... Ostrzegam jednak! Jeden głupi wyskok, najmniejszy, a urwę ci jaja zaraz przy gardle! – syknęła, opierając się o ścianę.
- Tak jest! – wyszczerzył się łobuzersko, schodząc do niej i biorąc ją w ramiona.
- Dobrze zrobiłam? – zapytała jakiś czas później, leżąc w nieco rozkopanym łóżku z głową na brzuchu Dracona.
- Czy dobrze? Na głowę upadłaś? Idealnie, kochanie. Gdybym cię nie znał, bez wahania powiedziałbym, że należysz do jakże szlachetnego Domu Węża. I przyznam szczerze, że sądziłem, że jeszcze chcwila i miotniesz w tego idiotę jakimś wymyślnym zaklęciem... Ale i tak jestem z ciebie dumny – powiedział, podnosząc się lekko. – Jesteś cudowną, małą Gryfonką, Granger. I moją.
- Tylko twoją – zaśmiała się wdzięcznie.
- Tylko moją – powtórzył, szczerząc się idiotycznie. – Posłuchaj, otrzymałem pewną propozycję.
- Jaką? – zainteresowała się.
- Ponownego grania w zespole.
- W tamtym, który cię wyrzucił? Naprawdę sądzisz, że to dobry pomysł?
- Granger! – westchnął nieco zirytowany. – Dasz mi dokończyć?
- Oh... Tak, wybacz- bąknęła zawstydzona, przygryzając nerwowo wargę.
- Dziękuję – westchnął, kręcąc lekko głową i poczochrał ją po włosach. – I nie, nie chodzi o tamten. O zupełnie nowy. Tamten i tak się rozpadł, nie słyszałaś?... Mniejsza, no w każdym razie dostałem tę propozycję i właśnie się nad nią zastanawiam.
- Skoro tak kochasz śpiewanie w zespole, to czemu właściwie się zastanawiasz? Powinieneś przyjąć ofertę, jeśli uważasz ją za dobrą.
- Uważam, lecz chodzi mi też o ciebie. Gdy znów zacznę grać, zostaniesz tu sama.
- Ale to nie problem, Draco – uśmiechnęła się leciutko. – Przecież nie jestem ubezwłasnowolniona, mogę zając się po prostu domem.
- No tak, to też jest jakieś wyjście... Ale mam inny pomysł.
- Jaki?
- Eh, Granger, aleś ty niecierpliwa – zaśmiał się, na co uroczo się zarumieniła. – O właśnie, i to najbardziej lubię. Cudne rumieńce... Sprawa wygląda tak, że księgarnia na Pokątnej szuka wykształconej i bystrej dziewczyny do pracy od zaraz.
Hermiona wstrzymała oddech, wpatrując się w jego usta. Ale Draco uśmiechnął się wrednie, nie mówiąc nic więcej.
- Malfoy! – syknęła, dźgając go palcem w bok. Jęknął i obrócił się tak, że znalazła się pod nim, unieruchomiona. – Draco, proszę! Muszę wiedzieć...
- Ale co? – zaśmiał się, całując ją po szyi. Z jej ust natychmiast dobył się głośny jęk. Odchyliła głową, dając mu więcej miejsca. – Wysłałem tam już twoje zgłoszenie, maleńka – mruknął, nie przestając jej całować.
- Naprawdę? – stęknęła, poddając się jego czułościom.
- Oczywiście, kochanie, wiem przecież, jak kochasz książki – pocałował ją mocno. – Poza tym, dla ciebie wszystko.
- Oh, Draco, nie wiem, jak zdołam ci się odwdzięczyć!
- Myślę, że kiedyś uda nam się coś ciekawego wymyślić – wyszeptał uwodzicielsko.
- Na przykład, co? – wyszczerzyła się, patrząc mu w oczy.
- Na przykład, jak zgodzisz się zmienić nazwisko na moje – uśmiechnął się do niej czule. – Nie będę cię jednak popędzać, damy sobie czas, ok?
Trzy tygodnie później.
Odetchnęła głęboko, z przyjemnością wciągając do płuc głęboki zapach starych, jak i zupełnie nowych książek, którymi zapełnione było jej nowe miejsce pracy. Przed chwilą została wprowadzona w zakres obowiązków i teraz została już sama. Czuła się właśnie, jakby wygrała co najmniej miliard galeonów. Księgozbiór był tak imponujący, bo oczywiście oprócz pozycji potrzebnych uczniom do Hogwartu, były jeszcze setki dodatkowych pozycji, że Hermiona już na wstępie zaczęła się zastanawiać, czy uda jej się to wszystko przeczytać. Bo co do przyjemnego poszerzenia swojej wiedzy nie miała żadnych wątpliwości.
- No i jak było? – zagadnęła Draco po powrocie do domu.
- Właśnie miałem cię zapytać o to samo – wyszczerzył się. – U mnie bardzo owocnie. Chłopaki są zdolni, pełni energii, pogadaliśmy tak od serca i podpisaliśmy umowę – wyjaśnił, przytulając ją mocno. – No a teraz opowiadaj, jak było u ciebie, skarbie.
Hermiona uśmiechnęła się przebiegle i wdała się w obszerną i dość szczegółową relację ze swojego pierwszego dnia w pracy. Draco tylko do pewnego momentu słuchał jej uważnie. Z łatwością wychwyciła moment, w którym odpłynął myślami gdzieś daleko. Nie miała mu jednak tego za złe, przecież nawet na lekcjach rzadko kiedy słuchał. Cmoknęła go więc teraz policzek i poszła do kuchni, szykować dla nich jakieś jedzonko.
- Miona, wybacz – podszedł do niej po chwili, obejmując ją czule i całując tak samo w kark. – Zdaje się, że przestałem cię słuchać – bąknął zawstydzony.
- Przyzwyczaiłam się już do tego, że rzadko słuchasz, gdy mówię o książkach – uśmiechnęła się lekko, mieszając w garnku. – Wiem, że nie fascynuje cię to tak jak mnie.
- No ale gdy ja opowiadam o muzyce, to mnie słuchasz i ja ciebie też powinienem.
- Po prostu następnym razem ci nie opuszczę – uśmiechnęła się wrednie.
- Oczywiście, kochanie – mruknął, całując ją czule w szyję, choć miał ochotę jęknąć głośno.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.