Dramione - niechciany obrońca rozdział 29-ostatni

Dramione - niechciany obrońca rozdział 29-ostatni- Co...co z Charliem? – zapytała, uśmiechając się niepewnie do chłopaka.
- Ranny i słaby, ale żyje. Właśnie zajmują się nim w Mungu – wyjaśnił Harry. – Hermiono, nawet nie zdajesz sobie sprawy tego, jak wielki kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłem, że nic ci nie jest.
- Także cieszę się, że cię widzę – podeszła z nikłym uśmiechem do chłopaka i przytuliła go po przyjacielsku.
- "Tracisz niezłą kurwę, Draconie!” – usłyszeli lodowaty głos Lucjusza. – "Sectumsempra!”
Okazało się, że jakimś sposobem Malfoy wyrwał się pilnującemu go Slughornowi i korzystając z jego różdżki, rzucił zaklęcie na swego syna.
- Expelliarmus! – krzyknęła natychmiast Minerwa, powalając starego arystokratę. Jego zaklęcie zdołało już jednak dosięgnąć Dracona i rzuciło go w konwulsjach na ziemię. Ciało chłopaka momentalnie pokryło się głębokimi ranami, jakby ktoś ciął go na odlew niewidzialnym mieczem. Krzyczał tylko przez chwilę, bo zaklęcie było na tyle silne, że już wkrótce ochrypł.
- Draco, nie! – wrzasnęła Hermiona, wyrywając się z uścisku Harry’ego i podbiegając do rzucającego się na podłodze blondyna. – Nie! Nie możesz umrzeć, słyszysz? – załkała, a następnie zwróciła się do oniemiałego Pottera. – No zrób coś! Pomóż mu, bo się wykrwawi!
- A-ale co? – zapytał ten z głupią miną. Wtedy do blondyna podbiegły McGonagall, Sprout i Pomfrey i wspólnymi siłami zaleczyły rany poszkodowanego. Drgawki niemal natychmiast ustały, a nacięcia na skórze zagoiły się, nie pozostawiając żadnego śladu i już tylko koszula zwisająca z chłopaka w strzępach i umazana jego krwią, świadczyła o tym, co przed chwilą przeszedł. Draco uniósł powoli powieki i widząc nad sobą zasmuconą twarz Hermiony, uśmiechnął się do niej blado.
- Nic mi nie jest, więc nie rycz już, głupia! – mruknął, wolno siadając na podłodze.
- Hermijona? Czu tu się dzjeje? – zapytał zdezorientowany Wiktor, patrząc, jak jego ukochana pomaga wstać Ślizgonowi i podtrzymuje go, by nie upadł.
- Draco mnie przez cały czas chronił przed Sam – Wiesz – Kim i jego ludźmi – wyjaśniła. – Był dla mnie dobry.
- Więc dlaczego ojciec tego skurwiela nazwał cię kurwą? – zainteresował się Ron, podchodząc dość blisko nich. Gryfonka natychmiast schowała się za chłopaków. Draco spojrzał ukradkiem na Bułgara i rzekł powoli:
- Nie wiem, jak ty, ale ja zawsze odczuwam nieodpartą chęć przypierdolenia temu kretynowi za to, że żyje za każdym razem, jak widzę tę jego niedorozwiniętą twarz!
- Zaczynam mieć ja podobnie – warknął uczeń Durmstrangu, wyciągając w kierunku rudzielca swoją grabową różdżkę. – Odezwij ty się do njej raz jeszcze, Weasley, a ja zrobię tak, że nikt cię nie pozna! Rozumiesz ty mne? Spieprzaj stąd!
- Hermiono! Powinnaś odejść od tego kretyna. Do Ronalda jakby w ogóle nie dotarła treść słów wypowiedzianych przez dwójkę postawnych czarodziei. Ruchem głowy wskazał na wściekłego Kruma. – On nie zapewni ci tego, co ja!
- Cy ciebie kompletnie powaliło, Ron? Nazwałeś mnie, swoją najlepszą przyjaciółkę szmatą i szlamą, a teraz masz czelność mówić mi, co mam robić i z kim być? – w Gryfonce obudził się prawdziwy duch bojowy, chociaż padała na twarz ze zmęczenia. – Jesteś nikim, Ronald i nie jesteś w stanie zapewnić mi tego, czego chcę! Jesteś śmieciem i moim aktualnym pragnieniem związanym z tobą jest żądanie, byś wreszcie i na zawsze zniknął z mojego życia! Nie chcę mieć już z tobą nic wspólnego! – wydarła się.
- Granger, tobie nie wolno się denerwować – mruknął Draco, choć w głębi duszy przeczuwał, jaka będzie odpowiedź brunetki.
- W dupie mam, czy wolno mi się denerwować, czy nie! Ten kretyn od zawsze był głupi i kiedy trzeba było, nie potrafił walczyć o swoje, tylko albo się obrażał, albo udawał ofiarę losu, co to musi mieć wszystko pod nos podstawione, bo inaczej sobie nie poradzi, albo olewał sprawę i uważał, że nic się nie stało! Nigdy nie umiałeś zdążyć. Z niczym!
- Hermiono... ja... – zająknął się zdezorientowany rudzielec.
- Zejdź mi wreszcie z oczu, palancie jeden, albo na gacie Merlina przysięgam, że użyję różdżki Dracona i miotnę w ciebie takie zaklęcie, że pani Weasley nie rozpozna w tobie swojego syna, zrozumiałeś?!
- Ty się stałaś njebezpieczna, Hermijonina. On aż tak ci zalazł za skórę, da?
- Tak, Wiktor, niestety.
- Ale, poczekaj. Weasley nazwał cię szlamą? – zainteresował się Draco.
- Dokładnie. Powiedział, że nie miałam prawa zrywać zaręczyn w momencie, kiedy dopiero co się zaręczyliśmy! – prychnęła wściekła.
- Totalny pojeb! – mruknął blondyn.
Po chwili Gryfonka ponownie znalazła się w ramionach Bułgara.
- Mógłbyś nie ściskać mnie aż tak mocno? – wysapała w końcu, uwalniając się z jego uścisku. – Ledwo łapię oddech... Poza tym jest coś, o czym kategorycznie musisz wiedzieć. – spojrzała na blondyna i szepnęła – Mógłbyś?
- A mam wybór? Inaczej mnie zmusisz... – westchnął, celując w nią różdżką. – Specialis Revelio Personium Adenum!
Powietrze wokół Hermiony zafalowało, pochłaniając iluzję, jakiej użył wcześniej blondyn do ukrycia ciąży dziewczyny. Teraz na światło dzienne wyszedł jej ośmiomiesięczny brzuszek. Zdziwiony tym niecodziennym widokiem Wiktor, cofnął się, łapiąc się za włosy.
- Dlaczegu ty mne zdradzilaś, Hermijona? – jęknął, opadając na kolana.
- Nie! – zaprotestowała gwałtownie dziewczyna. – Nie zdradziłam cię. To twoje dziecko!
Bułgar podniósł na nią wzrok, a potem przeniósł go na Draco, który lekko kiwnął głową.
- Będę ja mjeć dzjecko? – zapytał, powoli podnosząc się z kolan.
- Tak – przytaknęła Hermiona, czując, jak w gardle narasta jej coraz większa gula. W całej komnacie zapanowała nieskazitelna cisza, gdy Bułgar niemal runął dziewczynie do stóp. Wszyscy byli zaskoczeni aktualnym stanem Gryfonki i jedynie Ślizgon miał minę taką, jakby chciał kogoś zamordować. – O ciąży dowiedziała się już tutaj w zamku, a Draco zaryzykował życiem, by nas ochronić. Rzucił na mnie czar, który stworzył potężną, niewykrywalną iluzję, która pozwoliła ukryć mi mój najdroższy skarb.
- Chyba powinienem ja być ci za tu wdzjęczny, da? – zawodnik Qudditcha zwrócił się do drugiego szukającego, ale ten tylko wzruszył ramionami. – Hermijona... Ja się nie spodziewał i nie jest przygotowany, ale... czy ty wyjdziesz za mnie?
Dziewczyna spojrzała mu w oczy i w totalnej ciszy pokręciła głową.
- Nie, Wiktor. Nie mogę.
- Dlaczegu? – zdziwił się chłopak.
- Bo kocha mnie – odparł za nią arystokrata. – Krum, wiem, że przez cholernie długi czas jej nie widziałeś i cieszysz się z jej szczęśliwego uwolnienia, ale kiedy Hermiona była tu więziona i przez cały zamek uważana była za mojąnałożnicę, ja opiekowałem się nią i muszę przyznać, że zakochałem się w tej irytującej i przemądrzałej Gryfonce. Nie zrezygnuję z niej ani z tego dziecka.
- Któregu ja jestem ojcem! – warknął uczeń Durmstarngu.
- Wiem! I bynajmniej nie mam zamiaru odbierać ci tej roli. Mało tego... jeśli tylko Hermiona będzie miała takie życzenie, to bardzo chętnie będziemy gościć cię w naszym domu, byś miał jak największy kontakt z tym maluchem, ale nie zrezygnuję z nich! Będę walczył wszelkim i środkami!
- Hermijona? Ty chcesz z nim zostać? – chłopak smętnym wzrokiem popatrzył na ukochaną. Dziewczyna zagryzła wargę i podeszła do blondyna, obejmując go lekko.
- Wiem, jak mocno cię w tym momencie krzywdzę, ale kocham Dracona całym moim sercem, chociaż ty zostaniesz w nim na specjalnym miejscu i zawsze, kiedy spojrzę na nasze dziecko, pamiętać będę o tobie – powiedziała cicho i powoli. – Błagam, nie każ mi rezygnować z Malfoya...
- Zabierasz ty mi dwie ukochane osoby w jeden dzień, Malfoy – poskarżył się Krum z miną zbitego psa.
- Więc się zgadzasz? – zdumiał się blondyn, bo szczerze powiedziawszy, szykował się już na jakiś zażarty pojedynek. A tu proszę... taka niespodzianka!
- Muszę! Bo inaczej Hermijona nie będzje szczęśliwa.
Chłopak podszedł do niej i pocałował ją w obydwa policzki.
- Nie przegapię żadnej okazji, by zobaczyć się z naszym dzieckiem.
- Wiem – odparła Hermiona. – Draco, możemy już stąd iść?
- Oczywiście, spakujemy tylko nasze rzeczy, poszukamy twojej różdżki i spadamy stąd.
- Ale nie do Malfoy Manor.
- Nie. Do letniej rezydencji mojej matki – wyjaśnił, chwytając ją mocno za rękę. Spojrzał na Pottera i powiedział. – Chyba przez przypadek zabrałem ci rolę zbawcy świata, co?
- Trudno. Ja już swoje okazje miałem i wszystkie spieprzyłem, więc ty doskonale skorzystałeś z okazji – odparł Harry, wzruszając ramionami.
- A co stało się z Parvati? – zapytała Hermiona, która dopiero teraz zorientowała się, że dziewczyny tu nie ma.
- Zajęli się nią aurorzy i pani Pomfrey, bo próbowała popełnić samobójstwo. Z tego, co podejrzewam, czas do porodu spędzi w zamknięciu, a potem trafi do Azkabanu – powiedziała McGanagall.
- A co stanie się z jej dzieckiem? – zapytała Ginny.
- Tej kwestii jeszcze nie rozstrzygnęliśmy... Zastanawia mnie jednak zupełnie inna... panie Malfoy, jak to się stało, że poznał pan Pradawne Zaklęcia?
- Dzięki mojej matce. Będąc szpiegiem Dumbledore’a, wykradła z Ilvermorny księgę i przekazała ją mnie, twierdząc, że powinienem przynajmniej spróbować nauczyć się tej magii. W końcu mi się udało. Opanowałem kilka zaklęć, które jak podejrzewałem, mogą przydać się w walce z Voldemortem – powiedział sucho.
- A gdzie jest księga?
- Ukryta w pokoju Hermiony... A teraz, jeśli już tak bardzo czas nas nie goni, chciałbym zabrać stąd wreszcie Hermionę. Musi odpoczywać, a dzisiejszy dzień przyniósł jej o wiele za dużo atrakcji.

Godzinę później, kiedy stali na końcu drogi prowadzącej do zamku i z satysfakcją patrząc na trawione przez potężną pożogę mury starożytnej budowli, Draco czuły gestem przytulił do siebie dziewczynę i wyszeptał jej cicho do ucha:
- Chyba nie byłem takim złym facetem, co?
- Byłeś i jestem pewna, że nadal będziesz najwspanialszym mężczyzną na świecie, chociaż przez długi czas uważałam cię za najbardziej niechcianego obrońcę, jakiego mógł mi zesłać Merlin – zaśmiała się, całując go w brodę. – Możemy już iść?
- Oczywiście – przytaknął. Po chwili na oboje z nich naparła ciemność i cisza, kiedy z cichym pyknięciem Dracon deportował ich ku nowej, wspólnej przyszłości...

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1883 słów i 10910 znaków, zaktualizowała 22 sty 2017.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • jalad

    :zjem:

    23 lip 2018

  • elenawest

    @jalad ?

    23 lip 2018

  • Gosc

    Chętnie przeczytałabym dalszą część ich wspólnego życia ❤️

    5 maj 2017

  • elenawest

    @Gosc może kiedyś coś takiego napiszę ;-)

    5 maj 2017

  • Krupaslizgonka

    Przeczytałam całą tą historię na raz i jestem wzruszona. Chętnie poznałabym dalszy ich los.

    3 maj 2017

  • elenawest

    @Krupaslizgonka może kiedyś ;-) dzięki bardzo :-)

    4 maj 2017

  • Juliaaajl

    Aw! Ale słodkie zakończenie! Szkoda, że już koniec, ale przecież masz jeszcze pełno  opowiadań! Życzę ci weny i ochoty do pisania świetnych opowiadań!

    22 sty 2017

  • elenawest

    @Juliaaajl niezmiernie mi miło, że opowiadanie się spodobało :-)

    22 sty 2017

  • Juliaaajl

    @elenawest A jak mogłoby być inaczej?:) Poprawiło mi humor. #periodproof :D

    22 sty 2017

  • elenawest

    @Juliaaajl :-D to bardzo dobrze :-D cieszę się, że tak na ciebie wpłynęło :-P

    22 sty 2017