Bronię się przed tobą cz.68

Bronię się przed tobą cz.68Wszystko musiałam przeliczyć od nowa.
-Cztery tysiące pięćset osiemdziesiąt.- powiedziałam w końcu, wyłączając kalkulator w telefonie.
-Brzmi dobrze.- przyznała Eliza.
Przez chwilę przyglądała się moim trzęsącym dłoniom. -Ten Daniel...to twój były chłopak?
Spojrzałam na nią z pochmurną miną.
-Nie. Nie chcę o tym gadać.- wyznałam, wracając do pakowania pieniędzy do kasetki.
-Czemu?- zdziwiła się. -To chodzi o tego chłopaka, który ostatnio tu był, tego twojego byłego?
-Nie, nie chodzi o Elyas'a.- rzekłam obojętnie. Swoją postawą chciałam sprawić, żeby zmieniła temat.
-To twój były kochanek?- dociekała.
Uniosłam jedną brew.
-Eliza!- podniosłam głos, wstając od stołu. -Daniel chciał mi kiedyś zrobić krzywdę i proszę cię, nie dręcz tematu.
-Dobra, dobra.- westchnęła. -Powinnaś zadzwonić na policję.
-Ma zakaz zbliżania się do mnie, więc tak naprawdę, gdybym zadzwoniła po gliny, to nic by nie zrobili, przecież się do mnie nie zbliżył.- powiedziałam, chowając pieniądze do sejfu.
-Ale mógł, przecież mogłaś być wtedy w pracy.- podeszła do mnie.
-Może to tylko jednorazowy przypadek.- pocieszałam się. -Tak czy inaczej, postaram się być bezpieczna.
-Wiesz, że to nie od ciebie zależy, prawda?- zgasiła światła.
-Wiem.- posłałam jej wymuszony uśmiech. -Jutro rano przyjdę ci pomóc wszystko przygotować.- zmieniłam temat, wpisując kod na alarm.
-Nie musisz, przecież to nie twoja zmiana.- zdziwiła się.
-Ale chcę.
Wyszłyśmy z budynku i zamknęłam drzwi.
-Będę godzinę przed otwarciem.- rzekłam.
Uśmiechnęła się.
-Do jutra.
-Do jutra.- pomachałam jej i ruszyłam w stronę bloków, gdzie zaparkowałam swoją ogromną bestię. Z jednej strony cieszyłam się, że ją miałam, bo nie musiałam tułać się samotnie po ciemku.
Tym bardziej teraz.
Koniecznie musiałam opowiedzieć o tym Edith. Nie uwierzyłabym, że Daniel przyszedł prosto do mojego miejsca pracy, żeby mnie pozdrowić. Zresztą, co by było, gdybym wczoraj tam była? A może tylko przyszedł mnie przeprosić?
Odpaliłam samochód i wyjechałam z piskiem opon. Przez całą drogę myśl o Daniel'u nie dawała mi spokoju. Miałam cichą nadzieję, że nie przesiadywał aktualnie pod moim blokiem.
Zaparkowałam na parkingu i ruszyłam w stronę mieszkania. Starsze panie, które stały na zewnątrz zmierzyły mnie i spojrzały wymownie na siebie. Cóż, widocznie nadal nie pozbyłam się miana dziewczyny z rzeżączką.
Weszłam do mieszkania i od razu zaparzyłam sobie kawę.
-Moje nowe uzależnienie.- powiedziałam cicho do siebie.
Spojrzałam na wyświetlacz, który pokazywał nową wiadomość od Dawcy plemników.
"Nie zapomnij - 18!"
Odłożyłam telefon i upiłam łyk kawy. Gorąca ciecz paliła mnie w przełyku.
Nie mogłam znieść uczucia, że byłam przestraszona. Bałam się, a przywoływane myśli z wydarzeń z tamtego roku, sprawiły, że tylko przerażenie wzrastało. Zadzwoniłam do Edith.
-Odbierz.- nagliłam, ale włączyła się tylko poczta głosowa.
Napisałam jej krótką wiadomość o Daniel'u i odłożyłam telefon.
Może za bardzo się przejmuję? Tamten czas nie był dla mnie zbyt korzystny - wyjazd Elyas'a, randka z Daniel'em i w końcu przyjazd Elyas'a.
Byłam, a może nadal jestem, złym człowiekiem. Zraniłam go, odrzuciłam jego uczucia, tylko dlatego, że na moim horyzoncie znów pojawił się brunet z bursztynowym, cholernie przenikliwym spojrzeniem. Słowa Edith o Conor'ze brzmiały znajomo. Czy ja naprawdę to robiłam? Odrzucałam każdego, kiedy tylko Elyas się o sobie przypominał?
Czy teraz będzie tak samo?
Może na wstępie każdej randki powinnam ostrzegać, że w moim sercu jest wielki bałagan męskich gatek Elyas'a, które ciężko mi wyrzucić. Wypiłam kawę do samego dna i odłożyłam szklankę do zlewu. Picie kawy w nocnych godzinach, to jak wypić rano 0,7 wódki. Niby można, ale po co?
Wzięłam zimny prysznic i szybko wskoczyłam do łóżka.
Bezsenna noc - teraz przynajmniej miałam na kogo zwalić całą winę.
Kawa.
Odwróciłam się do ściany. Może powinnam je pomalować? Albo zrobić tu przemeblowanie i kupić dużą szafę, a wywalić te mniejsze szafki, które tylko przytłaczają ten pokój i optycznie pomniejszają? Jasna szarość ścian i biała szafa - to jest to. Do tego jasne drewno na podłodze.
Tylko.
No tak.
Kredyt.
Westchnęłam i obróciłam się na drugi bok.
A gdyby nic nie zmieniać i tylko wyrzucić te małe szafki i pozbyć się połowy ubrań? Ironiczne Sophie - a w czym będę chodzić? Wszystkie ubrania były dla mnie ważne, a nie upcham ich przecież po szafkach w kuchni.
Położyłam się na wprost.
Muszę wyjść za mąż, z samotnością mi nie do twarzy. Zresztą potrzebuję dziecka, byłabym nawet super mamą. Na studiach mam dużo psychologii i nieraz bywam po przedszkolach.
Położyłam się na brzuchu. Zaraz, zaraz, jakie dziecko, jaki mąż, jak jedyne co umiem ugotować to rosół? A nie, umiem zrobić też jajecznicę, no i wstawić wodę na herbatę. Może powinnam zostać lesbijką? Nigdy praktycznie się nad tym nie zastanawiałam - jak to jest być z inną dziewczyną? Byłoby cóż...śmiesznie. A co, gdybyśmy razem dostały tego samego dnia okres? Czy skończyłoby się na rozwalonym mieszkaniu i rzucaniu w siebie cegłami?
Stop! Nie zostanę lesbijką.
Usiadłam na łóżku i przysunęłam do siebie nogi, kołysząc się.
Potrzebowałam się stąd wynieść, ale samo mieszkanie nic nie da. Chciałam uciec z Londynu, znaleźć jakieś małe miasteczko i żyć w zgodzie z sąsiadami. Tyle chciałam, ale nic się nie udawało. Wszystko wychodziło na opak.
Wzięłam książkę z szafki nocnej i otworzyłam na zaznaczonej stronie. Opowieść o chłopaku, który za każdym razem cofał się w czasie, żeby móc uratować swoją ukochaną, strasznie mnie wciągnęła. To niebywałe, że cokolwiek robił, to ona i tak przegrywała z życiem. Widocznie nie wszystkich dało się uratować i zmiana czasu i postępowania nic nie wskórała, a tylko tworzyła efekt motyla.






Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi.
-Już.- jęknęłam, zakładając na siebie bluzę. Niechętnie otworzyłam drzwi.
-Pani jeszcze śpi?- zdziwił się sąsiad. -Jest czternasta!
Otworzyłam szeroko oczy.
-Która?
Wczorajsza lektura musiała mnie mocno wciągnąć.
-Zbieram koszty za wodę.- powiedział obojętnie.
-Jasne.- wywróciłam oczami i otworzyłam szerzej drzwi. -Niech pan wejdzie.
Facet wszedł i rozejrzał się po mieszkaniu. Już miałam powiedzieć, że mój facet od rzeżączki siedzi w tej małej szafce obok łóżka, ale powstrzymałam się, zaciskając język.
-Trzydzieści osiem funtów.- powiedział obojętnie.
Wyjęłam portfel i wyciągnęłam pieniądze.
-Niech mi się pani tu podpisze.
Wyglądał na zniecierpliwionego.
-Już, już.- powiedziałam niegrzecznie.
Nie podobał mi się jego ton.
-Będę zbierał co miesiąc, więc proszę się przygotować na to, że będę odwiedzał panią częściej.- rzekł, chowając pieniądze i papiery do swojej teczki.
-Czemu nie robi tego już właściciel?- zapytałam.
Spojrzał na mnie złowrogo.
-Bo nie ma czasu, on nie ma tylko tego budynku, ale również inne, więc nie rozumiem pani zdziwienia.- ruszył w stronę wyjścia i zbyt mocno zamknął drzwi.
Cholera. Eliza. Wybrałam do niej numer i przyłożyłam telefon do ucha.
-Przepraszam.- powiedziałam szczerze. -Wiem, miałam przyjść, ale wczoraj późno zasnęłam i...
-Spokojnie, Sophie.- zaśmiała się. -I tak rano nic się nie działo, więc nie masz się czym martwić.
-Głupio mi.- jęknęłam, otwierając okno. -Wynagrodzę ci to.
-Proszę cię, przecież miałaś mieć dziś wolne, naprawdę wszystko jest okej.- powiedziała spokojnie.
Westchnęłam.
-Muszę już kończyć.- powiedziała.
-Wiem, wiem, praca. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń.- rzekłam
-Dobrze.- zaśmiała się i rozłączyła.
Szef zatrudniając Elizę, zrobił najlepszą rzecz, jaką mogłabym sobie wymarzyć.
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam jasną, materiałową sukienkę, która była przylegająca.
Ubrałam się w nią, o mało nie potykając się o małą szafkę. Wyczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż.
-Moja wczorajsza udręko.- szepnęłam sypiąc kawę do kubka.
Wypiłam ją szybko i umyłam zęby. Miałam cichą nadzieję, że ta randka będzie w jakimś lokalu, bo wychodziłam bez śniadania.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Przez moment przestałam oddychać, bojąc się, że to...
-Jestem szybciej, bo mi się nudziło.- usłyszałam ochrypły głos i wypuściłam powietrze z ust.
-Jestem prawie gotowa.- rzekłam, spoglądając na korytarz. Elyas pojawił się w przejściu z dumną miną i czarną koszulą.
-Jasne jeansy.- zmarszczyłam brwi. -To do ciebie niepodobne.
-Tak samo jak do ciebie noszenie sukienek.- zauważył.
-Idę na randkę, nie ubiorę długich piżam.- wywróciłam oczami.
-Wyglądałabyś...uroczo.- stwierdził, kiedy przeszłam obok niego...
-Uroczo?- uśmiechnęłam się. -Dobrze, że my nigdy nie pójdziemy na randkę we dwoje.
-Tak.- wyprostował się i bacznie przyglądał się temu, jak ubieram buty. -Musielibyśmy być naprawdę zdesperowani.
-Albo po prostu zmuszeni do tego. Ratowanie gatunku, czy po prostu...
-Oh.- włożył ręce do kieszeni. -Ranka nie zawsze kończy się w łóżku.
-Fakt. Toaleta też się liczy.- powiedziałam sarkastycznie.
-Co ile mi wiadomo, żadna tak twoja randka się nie skończyła.- powiedział z uśmiechem na ustach.
-Tego nie wiesz.- uniosłam brew, drocząc się z nim.
-Chyba, że to byłem ja...czy ja kiedykolwiek zaciągnąłem cię do toalety?- pomógł mi wstać.
-Elyas! Nie!- krzyknęłam, na co on się zaśmiał. -Akurat na łóżku.
-Na tym?- wskazał na mój maleńki pokój.
Nie przywołuj wspomnień. Nie przywołuj wspomnień. Nie przywołuj wspomnień.
Cholera, za późno.
-Zmieściliśmy się na nim?- wejrzał do mojego pokoju.
-Tak.- wywróciłam oczami. -Wtedy byłeś szczuplejszy.- dogryzłam mu.
-Ah tak.- zmarszczył brwi.
Zaśmiałam się i otworzyłam drzwi.
-Musimy już iść.
-Myślisz, że jej się spodobam?- zapytał, wychodząc z mieszkania.
-Nie.- powiedziałam z uśmiechem.
Zaśmiał się miękko.
-Dzięki. Liczę, że Patric okaże się naprawdę kiepskim gościem.
Westchnęłam.
-Pamela pewnie na wstępie powie, że nie prześpi się z tobą do ślubu.- odbiłam droczenie się.
-A Patric nie przejdzie nawet do twojego pokoju, zaklinuje się w drzwiach i nici z ratowania gatunku.
-Wiesz, Elyas, nic nie jadłam od rana i jeśli się nie przymkniesz to będę miała gdzieś twoje błagania o litość i cię zjem.
-Dobrze, dobrze.- uśmiechnął się. -Tylko błagam, nie zaczynaj od głowy. Pół godziny układałem włosy na żel.
Zaśmiałam się, wchodząc do jego auta.

blondeme99

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2003 słów i 10964 znaków. Tagi: #miłość #przyjaźn #love #problemy

7 komentarzy

 
  • dreamer1897

    Myślałem, że Elyas to już ktoś więcej niż dawca plemników:lol2:  
    Sophie lesbijką? Aż takie zmiany to jej chyba nie sięgną ;)  
    "A Patric nie przejdzie nawet do twojego pokoju, zaklinuje się w drzwiach i nici z ratowania gatunku. "Elyas też potrafi się odgryźć :D  
    Sophie i Ty nigdy nie zawodzicie :bravo:

    11 sie 2019

  • Nati

    Kiedy nastepna czesc ?

    8 sie 2019

  • blondeme99

    @Nati Piątek ;)

    8 sie 2019

  • Ela

    A proszę ale to jest szczera prawda

    7 sie 2019

  • Ela

    Super by było bo się czyta z zapartym tchem

    7 sie 2019

  • blondeme99

    @Ela Dziękuję  ;)

    7 sie 2019

  • Ela

    Kiedy dodasz następna część

    7 sie 2019

  • blondeme99

    @Ela W tym tygodniu ;)

    7 sie 2019

  • Ela

    DodAwaj w takim tempie a będziemy szczęśliwi

    6 sie 2019

  • blondeme99

    @Ela Postaram się ;)

    6 sie 2019

  • Kmicic

    Darując sobie długie komentarze...  
    Ta i poprzednia część to złoto w czystej postaci :D

    5 sie 2019

  • blondeme99

    @Kmicic Dziękuję ;)

    6 sie 2019