Bronię się przed tobą cz.48

Daniel wciąż klęczał pochylony, wyjąc z bólu. Powinnam zadzwonić na policję, ale nie mogłam się ruszyć, będąc ciągle wpatrzona w chłopaka, który próbował mnie zgwałcić. Nigdy bym się po nim tego nie spodziewała, mimo że znałam go zaledwie dwa dni.
Szybko wybiegłam z toalety, czując, że robi mi się ciemno przed oczami. Na działce zdążyło się zrobić dość szarawo, przez co ledwo widziałam gdzie idę.
-Thomas!- jęknęłam, widząc chłopaka.
Odwrócił się do mnie.
Momentalnie znalazłam się w jego ramionach i zaczęłam płakać, zadziwiając go tym.
-Sophie, co jest?- zapytał.
-Daniel...w toalecie...chciał mnie...- jąkałam się, nie mogąc złapać oddechu.
-Jaki Daniel? Co chciał ci zrobić?- dociekał.
-Zgwałcić.- ponownie się rozpłakałam.  
Emocje miały nade mną władzę, wiedząc, że byłam w tym momencie bezsilna. Jedyne czego chciałam to to, żeby ta sytuacja nigdy się nie wydarzyła.
-Co?!- krzyknął i odsunął mnie od siebie, biegnąc do łazienki.
Pobiegłam za nim.
-Czemu on jest cały czerwony?- zapytał, podchodząc do niego.
Daniel zacisnął zęby i odparł:
-Nie dzwońcie na policję.
-To się okaże.- rzekł lodowatym tonem Tom. Wyjął z tylnej kieszeni telefon, wystukał coś i patrząc na mnie, przyłożył telefon do ucha. -Przyjdź do damskiej toalety...tak...- i się rozłączył.
-Dzwoniłeś do Elyas'a?- zapytałam, będąc tego pewna.
Przytaknął i spojrzał na mnie pytająco.
-Vicky mi pomogła, właściwie to uratowała mnie.- wytłumaczyłam się. -Kopnęła go.
Nigdy bym się tego nie spodziewała po niej, po tym ile razy sobie dogryzałyśmy, biłyśmy, a tym bardziej, ile było sprzeczek o Elyas'a między nami, byłam pewna, że jesteśmy dla siebie wrogami.
Usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi. Cała dygocząc, spojrzałam na Elyas'a, który wpatrywał się a to we mnie, a poskładanego na płytkach Daniela. Nic z tego nie rozumiał, a ja nie mogłam wydusić z siebie żadnego porządnego zdania, wiedząc, że jeśli się odezwę to się rozpłaczę. Zagryzłam usta, kiedy przeniósł wzrok na moje rozpięte jeansy.
-Co jest, do cholery? Co jej zrobiłeś?- krzyknął do Daniela.
Jego ton był lodowaty i straszny. Nigdy nie widziałam Elyas'a w takim stanie. Jego tęczówki stały się dosłownie czarne, kiedy rzucił się na Daniela i zaczął go okładać pięściami.
-Elyas!- odzyskałam głos i momentalnie znalazłam się przy nim, próbując go odciągnąć na bok. -Zabijesz go.- błagałam, żeby przestał.  
Thomas znalazł się między nami i popchnął Elyas'a na ścianę, blokując dostęp do zakrwawionego Daniela. Przymknęłam oczy, próbując wymazać widok czerwonej cieczy, na którą zrobiło mi się słabo.
-Zrobił ci coś?- brunet podszedł do mnie i złapał mnie w ramiona.
Rozpłakałam się ponownie, czując się jak małe dziecko.
-Nie zdążył. Gdyby nie Vicky...- łkałam.
Zmarszczył czoło, gładząc mnie po plecach.  
-Już jesteś bezpieczna.- szepnął.
W jego ramionach naprawdę się tak czułam, ale wiedziałam, że jeżeli to tak zostawię, to nigdy nie zaznam spokoju.
-Powinnam zadzwonić na policję.- odsunęłam się od Elyas'a, żeby na niego spojrzeć.
-Nie, błagam.- jęk Daniela odbił się echem w moich uszach. -Nie macie dowodów, nikt wam nie uwierzy.
Przełknęłam ślinę.
-Weź chłopaków i wyprowadź go stąd.- nakazał Thomas'owi, a sam podszedł do Daniela i złapał go za kołnierz koszuli. -Jeszcze raz się do niej zbliżysz to cię zabiję, zrozumiałeś?- krzyknął i puścił go. -Chodź.- złapał mnie za rękę i wyprowadził z toalety.
Milczałam, byłam tak przejęta i zdystansowana tym wszystkim, że wieść, że Daniel może w każdej innej sytuacji mnie dopaść, sprawiała, że czułam się okropnie.
-Pójdę jutro na policję.- oświadczyłam.
Elyas nawet nie spojrzał na mnie, ale przytaknął.
-Jedziemy do domu.- powiedział.
Zmrużyłam oczy.
-Nie, nie chcę. Chcę się napić.- wymamrotałam.
-Alkohol?- zapytał kpiąco.
Wywróciłam oczami.
-Miałam na myśli wodę.- skłamałam.
Westchnął i zaprowadził mnie do baru, który stał na środku działki.  
Usiadłam na barowym stołku i zamówiłam wodę.
Elyas złapał mnie za biodra, zapinając guzik i zasunął mi rozporek.
-Jak się czujesz?- zapytał z troską.
Sama myśl o tym co mogłoby się wydarzyć, gdyby Vicky nie przyszła, sprawiała, że momentalnie zrobiło mi się zimno. Muszę się wyzbyć tego uczucia.
-Lepiej.
Wypiłam wodę do dna i odstawiłam kubek.
-Zobaczę co chłopaki z nim zrobili.- oznajmił, rozglądając się. -A potem wracamy do domu.
Przytaknęłam i patrzyłam jak odchodzi.
-Trzy shoty.- powiedziałam do barmana.
Postawił przede mną trzy kieliszki i nalał do nich alkoholu.
Wypiłam je szybko, czując, że zakręciło mi się w głowie. Oczywiście byłam świadoma, że alkohol nie jest rozwiązaniem, ale woda zasadniczo też nim nie była. Traciłam kontrolę nad własnym życiem i to nie z perspektywy czasu, ale z własnej głupoty. Jak mogłam ukrywać przed Danielem, że mam chłopaka? Gdyby ktoś mi coś takiego zrobił, czułabym się naprawdę okropnie. Ale nie - Linden Johnson - zrobi to po swojemu. Najpierw pójdzie na randkę z Danielem, dziwnym trafem tej samej nocy prześpi się z Elyas'em, a potem jeszcze będzie kłamać Danielowi w oczy, że 'nie no, przecież jestem wolna'.  
Wolna umysłowo chyba.
Nie powinnam pić alkoholu, w ogólę nie umiem go nawet spożywać. Mam słabą głowę i małe doświadczenia z takimi płynami. Zapewne Elyas wróci i będzie wkurzony, a ja będę udawać, że to nadal woda, a te trzy puste kieliszki, które stoją przede mną, znalazły się tu dziwnym trafem.  
A gdyby tak wydarzył się dzień, w którym nie skompromitowałabym się przynajmniej raz? To byłby cholernie cudowny dzień. Zapisałabym go definitywnie w kalendarzu i oznaczyła zielonym flamastrem.
Moje powieki robiły się coraz cięższe a ciało wskazywało zmęczenie, jakbym była po długim maratonie. O nie! Czy alkohol nie miał ożywiać? Tym czasem robił ze mną co chciał, a ja zupełnie poddawałam się niemu. Czemu, do cholery, nie mogłam wyciągnąć z czegoś konkretnych wniosków? Alkohol jest moją zmorą, a ja pcham się do niego jak komar do człowieka. Równie dobrze mogłabym być jakąś pijawką, która żeruje na wygłodniałych promilach - które dają mi wskazówkę: "Jak być prioretytowym studentem".
Trzeba było zaszyć się w swoim mieszkaniu i tam zostać. Zapewne o tej godzinie uprawiałabym seks z Elyas'em, a za to czeka mnie kac i stękanie jutro rano.
Co zrobi Elyas, kiedy zobaczy mnie pijaną? Zaśmieje się? O nie, zapewne powie, że jestem beznadziejna i jedyne co powinnam od teraz pić to soczek pomarańczowy.  
-Wróciłem.- rzekł, przytulając się do mnie od tyłu, przez co wzdrygnęłam się. -Spokojnie, to tylko ja. On cię już nie będzie męczył. Wie że ma zakaz.
Odetchnęłam z ulgą, będąc jeszcze świadoma, co do mnie mówi. Mimo wszystko i tak pójdę na policję.
-Piłaś?- wskazał na trzy puste kieliszki.
Eh.
-Nie.- bąknęłam niewyraźnie.
No nie, teraz mi na pewno nie uwierzy.
Złapał mnie za brodę i zwrócił ku siebie, żebym na niego spojrzała.
Westchnął głośno.
-Tracę rozum przez ciebie.
-To oczywiste, jesteś facetem. Przyszedłeś na świat niespełna rozumu.- odparłam.
Elyas uśmiechnął się i spojrzał na mnie jak na małe dziecko.  
Jeden jego wzrok dawał mi tyle emocji i ciepła, przez co nie mogłam dowierzać, że przez tyle miesięcy byłam na niego uczulona. Od samego początku wiedziałam, że będą z nim kłopoty, a mimo wszystko nie zamieniłabym tego na żadne inne cuda świata. Wyzwalał we mnie wszystko...co było dla mnie obce. Nawet jeżeli jest bezpłodny, wiem, że chcę z nim spędzić resztę swojego życia. Czy przez alkohol stałam się dość ckliwa? Myśl o małżeństwie z kimkolwiek doprowadzała mnie do szaleństwa, przez co zawsze widziałam siebie jako kobietę w kuchni z wygaszonymi ambicjami i telenowelą co piątki. Teraz, jeśli byłoby to małżeństwo z Elyas'em, mogłabym oglądać głupie seriale w każdy dzień, wiedząc, że on jest przy mnie.
-Kocham cię.- wybełkotałam, patrząc mu w oczy.
Chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu.
-Poczekaj. Chcę ci coś jeszcze powiedzieć.- wzięłam głęboki wdech. -Wiem, że między nami bywało różnie i pewnie będzie jeszcze różniej, ale proszę, nie uciekajmy od siebie, nie brońmy się przed sobą. Cholernie mi na tobie zależy, chcę się z tobą zestarzeć.- przerwałam na chwilę nic nie wspominając o dzieciach. -Nigdy nie czułam czegoś takiego do żadnego innego faceta. To dziwne, bo w Londynie jest ich naprawdę sporo, a mimo to trafiliśmy na siebie. Nie uważasz, że powinniśmy to pielęgnować, kochać się w każdą noc i budzić pocałunkiem? Nawet jeśli mielibyśmy pretekst, żeby oszczędzać wodę na wspólnym prysznicu, to nie wstydźmy się tego.- słuchał mnie uważnie z uśmiechem na ustach. -Dajesz mi poczucie bezpieczeństwa. Jesteś elementem, którego przez prawie dwadzieścia lat szukałam. Wystarczy, że na ciebie spojrzę, a cały świat przestaje mieć znaczenie. Życie jest bardzo krótkie, zdaję sobie sprawę, że nie mam szesnastu lat, ale jestem pewna, że to ty zająłeś całe moje serce. Kiedy się pojawiłeś było kompletnie zdeptane przez Joe, dlatego założyłam na nie tarczę, broniąc się przed każdym facetem, a tym bardziej motocyklistą, ale ty ją zdjąłeś i to w najdelikatniejszy sposób w jaki mogłeś to zrobić. Pokochałeś mnie, mimo że jestem naprawdę ciężkim charakterem i mam dość wybujałą wyobraźnię. Myślę, że gdyby ktoś chciał spisać naszą historię, to byłaby naprawdę śmieszna kilkunasto rozdziałowa opowieść o dziewczynie, która poznaje największego buca i zakochuje się w nim bez pamięci.- przerwałam na chwilę łapiąc oddech. -Wiem, że wypiłam i dlatego tak wzięło mnie na szczerość, ale twój powrót uświadomił mi, że tylko przy tobie potrafię być naprawdę szczęśliwa. Długo się kryłam przed tymi słowami, ale nie upijam się codziennie i zapewne na trzeźwo ciężko jest wypowiadać takie słowa, ale Elyas chcę żebyś wiedział, że cię kocham. Tak po prostu i jeżeli zaraz nie skończę gadać to albo usnę z przepitego już alkoholu, albo wymiotuję na ladzie przy wszystkich ludziach, także koncząc...jesteś spoko.- uśmiechnęłam się, a Elyas zaśmiał się, słysząc ostatnie dwa słowa.
-Więc teraz, jeśli ci się oświadczę, to przyjmiesz?- pogładził mnie dłonią po policzku.
-Może. Zobaczymy co da się zrobić.- puściłam mu oczko.
-Żałuję, że nie nagrałem twoich słów na dyktafon. Puszczałbym sobie je co noc.- przyznał, podnosząc mnie i zdejmując ze stołka.
-Muszę się częściej upijać.- złapałam go za rękę.
Skrzywił się.
-Lepiej nie. Zresztą...mówiłem ci, że z tym oszczędzaniem wody to naprawdę niezły pomysł.- uśmiechnął się.
-Taaa...z tym akurat żartowałam.- wywróciłam oczami.
-Nie, nie, nie. Musimy to wypróbować.
Powrót do samochodu był dla mnie niepokojąco niemożliwym, przez co Elyas musiał mnie zanieść do samochodu.
-Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak śmiesznie chodził po pijaku. Gdyby nie ja ciągle byś się przewracała. Mój Boże, masz naprawdę nieskoordynowane ruchy albo nieposłuszne nogi.- jęknął, posadzając mnie na miejscu pasażera.
-To nie moja wina. Moje nogi są po prostu takie, nic z tym nie zrobię.- wytłumaczyłam się.
Zachichotał, zapinając mi pas bezpieczeństwa.
-Wiesz...że to ja powinnam pochylać się nad tobą.- zabrzmiałam mniej poważniej, niż to zaplanowałam.
Spojrzał na mnie. Na jego twarzy przez chwilę malowało się zdziwienie, które szybko zamieniło się w uroczy uśmiech.
-Zapamiętam to.- pocałował mnie w czoło. -Kochanie, tyle wypiłaś. Tylko błagam, nie wymiotuj w samochodzie.- rzekł.
-Bez obaw, połknę.
Wywrócił oczami i zamknął drzwi.
Ułożyłam się na fotelu i czekałam, aż wejdzie z drugiej strony. Przymknęłam powieki, dopóki nie usłyszałam jego głos.
-Śpij, kochanie.



Na swoim ciele poczułam czyjś dotyk, przez co szybko otworzyłam oczy, wydając z siebie niekontrolowany pisk. Zdarzenia z wieczoru zaczęły powracać, a ja miałam ochotę się rozpłakać.
-To ja, dojechaliśmy, chciałem cię tylko zanieść na górę.- usłyszałam jego szept i poddałam się kompletnie jego dotykowi.
Elyas otworzył drzwi i wniósł mnie na górę. Czułam się jak piórko, które się podnosi z każdym stopniem. Wyjął klucze i popchnął drzwi do mieszkania.
Nim zdążyłam otworzyć oczy, leżałam już na pościeli, a Elyas trudził się z zdjęciem mi butów.
-Musisz rozwiązać ten mały pasek, a zamek jest od wewnątrz.- dałam mu wskazówkę, chichocząc. Przymknęłam ponownie oczy, czując jego usta na swoim policzku.







Kac. To definitywnie kac! Jak mogłam być taka głupia i wypić te kilka shotów, wcześniej wypijając całą szklankę piwa z Edith. Jęknęłam, łapiąc się za głowę. Ominę dzisiejszy wykład, wiedząc, że nie usiedziałabym na nim nawet minuty. Wstałam, zostawiając śpiącego Elyas'a i poszłam do kuchni. Wyjęłam z niej jogurta i szybko go zjadłam, wiedząc, że jedyne o czym teraz marzę to tabletki. Ale nie mogłam wziąć ich na pusty żołądek.
Wyjęłam z szafki pudło z tabletkami i wyciągnęłam najmocniejsze jakie miałam. Połknęłam je i popiłam dużą ilością wody. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Niechętnie spojrzałam na wyświetlacz. Ruth. Odebrałam.
-Hej. Jesteś w Londynie?- usłyszałam jej głos. Wszystko wydawało mi się takie głośne.
-Tak.- powiedziałam ochryple.
-Przeprowadziłam się tu i chciałam zapytać, czy może masz czas i pomogłabyś mi z kartonami.
Otworzyłam szeroko oczy.
-Przeprowadziłaś się tu? Wow. Jasne, że ci pomogę, ale teraz? Już?- spojrzałam na zegarek. Była dziewiąta.
-Nie.- zaśmiała się. -O czternastej. Wyślę ci adres.
-Dobrze. To do zobaczenia.- rozłączyłam się.
Ruth tutaj? Ta wiadomość momentalnie mnie ożywiła. Cieszyłam się, a jednocześnie byłam mocno zdziwiona.
-Jak się czujesz?- poczułam jego zapach i usta na swojej szyi.
-Przegięłam wczoraj z piciem.- przyznałam.
Elyas westchnął i nalał sobie soku do szklanki.
-Pamiętasz cokolwiek?- zapytał, bacznie mnie obserwując.
-Wszystko.- wyznałam. -I sprawę z Danielem i słowa, które ci powiedziałam.
Elyas podszedł do mnie i pogłaskał mnie po policzku.
-Pójść z tobą na policję?- zapytał.
Pokręciłam głową.
-Pójdę sama. Zresztą Ruth prosiła mnie o pomoc w przeprowadzce, może pomożesz nam?
Westchnął.
-Chciałbym, ale muszę jechać do warsztatu, a potem do ojca.- wyznał.
Zmrużyłam oczy.
-Do ojca?- zdziwiłam się.
Przytaknął.
-Później ci powiem.



Pobyt w komisariacie dłużył się niemiłosiernie, a opisywane wydarzenia przeze mnie stawały się torturą. Myśl o tym, co wydarzyło się wczoraj, doprowadzała mnie do ponownego roztrzęsienia. Oczywiście wspomniałam o Vicky, przez co ją też przesłuchają. Niestety. Nie wiem, czy będzie z tego zadowolona, ale wolałam mieć to już za sobą.
Wyszłam z budynku z fatalym humorem. Policjanci patrzyli na mnie jak na dziewczynę, która za bardzo wyolbrzymia i szuka sensacji w tym, że jakiś obcy facet chciał zrobić coś, czego nie chciała. To naprawdę przykre. Nie takiej reakcji oczekiwałam.
Wsiadłam do samochodu i wpisałam w nawigację podany przez Ruth adres. Nie widziałam jej od świąt. Tyle wydarzyło się przez ten czas, że myślę, że przeprowadzka potrwa cały tydzień. Włączyłam radio i wsłuchałam się w rozmowę londyńskich studentów z wydziału dziennikarstwa, którzy opowiadali o ciężkiej sytuacji na rynku i nudnych sensacjach aktorów, twierdząc, że wszystko schodzi na ten sam targent, a ich ambicje maleją wraz ze wzrostem dobroci w ludziach. Na stację radiową zawsze można było polegać. Dzięki nim wiedziałam, ze na tym świecie jest przynajmniej jeden człowiek, który ma większą depresję niż ja, jeśli chodzi o podjęcie danego kierunku na studiach.
W Londynie obyło się bez korków, ku mojemu zaskoczeniu, przez co na miejscu byłam dwadzieścia minut przed czternastą. Zaparkowałam auto obok wielkiej ciężarówki z logiem małego domku w kółku i wysiadłam.
-Sophie!- Ruth od razu mnie zauważyła, ukrywając w niedźwiedzim uścisku, prawie mnie dusząc. -Schudłaś.- zauważyła.
-Nie pierwsza mi to mówisz. Czasem zastanawiam się, jak bardzo musiałam być gruba, skoro każdy wypomina mi, że zgubiłam kilogramy.- skrzywiłam się.
-Przestań, wtedy też byłaś chuda, ale teraz. Przeszłaś na dietę?- zapytała.
-Cóż. Zaczęłam zachowywać się jak typowy student, więc ograniczone jedzenie też musiałam w to zaliczyć.- przyznałam, choć wiedziałam, że to nie przez to schudłam. Wyjazd Elyas'a mocno na mnie podziałał. -Dużo tego.- spojrzałam na ciężarówkę pełną małych mebli i zapełnionych kartonów. Potrzebny nam jakiś facet.- stwierdziłam.
Na Elyas'a nie było co liczyć, ale Adam.
-Zadzwonie po Adama.- powiedziałam i wybrałam jego numer.
Ruth spojrzała na mnie pytająco.
-Sophie!- usłyszałam w słuchawce. -Czy to, że dzwonisz ma związek z twojej nieobecności na jakże interesującym wykładzie?- zaśmiał się.
-I tak i nie. Masz czas? Mam dla ciebie super robotę.
-Jasne. O co chodzi?
-Ruth poprosiła mnie o pomoc w przeprowadzce i potrzebujemy faceta, bo...
-Podaj adres, zaraz tam będę.- przerwał mi.
-Okej.- zdziwiłam się. -To czekaj na sms'a.- rozłączyłam się.
-Adam?- zapytała mnie Ruth.
-Poznasz go, jest bardzo miły.- uśmiechnęłam się.
-To dobrze.
Adam pojawił się po piętnastu minutach i od razu uścisnął mnie na powitanie.
-To Ruth.- powiedziałam, kiedy mnie puścił. Adam spojrzał w jej kierunku i otworzył szeroko oczy, przez co ona się zarumieniła. Czułam się bardzo niezręcznie i niepotrzebnie, stojąc między nimi.  
-Halo?- odchrząknęłam.
Adam uśmiechnął się i podał rękę Ruth na powitanie, na co ona ją uścisnęła. No proszę, czy to jest to o czym myślę?
-To wszystko?- zdziwił się, wskazując na ciężarówkę.
Ruth wzruszyła ramionami.
-Wynajęłam mieszkanie częściowo umeblowane.
-Poradzimy sobie.- powiedział pewnie, wchodząc do ciężarówki.
-To jest Adam?- szepnęła. -Rzeczywiście wygląda na miłego.
Spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Może zostawić was samych?- zaśmiałam się.
-Oh, daj spokój.- szturchnęła mnie.
Umeblowanie i wystrój mieszkania Ruth poszedł nam szybciej, niż myślałam. Oczywiście omijając żarty i podrywy ze strony Adama do Ruth, to bawiłam się z nimi naprawdę dobrze i miło spędziłam czas. Tylko wciąż myślałam o Elyas'ie i jego nie odzywaniu się. Wysłałam mu trzy sms'y i raz dzwoniłam, ale zero reakcji. Dlaczego dziś widzi się z ojcem? Niby są pogodzeni, ale to dlaczego nic nie chciał powiedzieć?
-Ziemia do Sophie.- Adam pstryknął mi palcami przed twarzą, rozpraszając moje myśli. -Gdzie byłaś myślami?
Uśmiechnęłam się.
-Nadal w Londynie. Muszę już iść, mam jeszcze sporo spraw.- wstałam i przytuliłam ich osobno.
-Dziękuję za pomoc.- powiedziała.  
-Nie ma sprawy. Cieszę się, że tu zamieszkasz. Do zobaczenia.
Wyszłam z mieszkania Ruth i wybrałam numer Elyas'a, ale jedynie co usłyszałam to poczta głosowa. Świetnie.
Weszłam do samochodu i poczułam wibracje w telefonie.  
Numer nieznany.
Od razu zaczęłam myśleć najgorsze. Odebrałam.
-Sophie?- usłyszałam głos Joe'go w słuchawce. -Pamiętasz gdzie mieszkam, prawda?- jego głos był niepokojący.
-Tak.- odezwałam się, wiedząc, że mieszka razem z ojcem Elyas'a.
-Przyjedź szybko.

blondeme99

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3718 słów i 20095 znaków. Tagi: #miłość #pocałunek

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Lolissss

    Ajj jak się wzruszyłam jak czytałam wyznanie naszej Linden! Sama bym chciała kiedyś od jakiegoś chłopa to usłyszeć .. i podejrzewam co mogło się stać u ojca elyasa ale cóż, pozostaje nam czekać do kolejnej części- oby jak najkrócej!!! :D ❤️

    1 kwi 2019

  • Użytkownik blondeme99

    @Lolissss Cieszy mnie to  :zakochany: nawet nie wiesz jak bardzo Kochana  :zakochany: ja też chciałabym kiedyś też coś takiego usłyszeć  :zakochany: będzie w tym tygodniu ;)

    1 kwi 2019

  • Użytkownik dreamer1897

    "Myślałem, że Elyas bardziej zmaltretuje Daniela i zrobi z niego prawdziwą dziczyznę. No cóż...zrobił tyle na ile był bezpieczny w razie czego. Nie wykluczam, że zrobiłby znacznie więcej gdyby mógł.  :weapon:  

    "Myśl o małżeństwie z kimkolwiek doprowadzała mnie do szaleństwa, przez co zawsze widziałam siebie jako kobietę w kuchni z wygaszonymi ambicjami i telenowelą co piątki. Teraz, jeśli byłoby to małżeństwo z Elyas'em, mogłabym oglądać głupie seriale w każdy dzień, wiedząc, że on jest przy mnie" :lmao:  :smiech2:  :rotfl:  

    Mam nadzieję, że to wyznanie nie było po alkoholu i Sophie już zdecydowała się na serio. Jeżeli nie, to kac powinien dać jej sporo do myślenia. Domyślam co się mogło wydarzyć, ale poczekam do następnej części.
    Wspaniale przekazane emocje. To jak Sophie wszystko przeżywa. Wielkie słowa uznania :bravo:

    31 mar 2019

  • Użytkownik blondeme99

    @dreamer1897 Nie wiem co napisać  :zakochany: bardzo dziękuję ;) o nie, muszę cię zaskoczyć, mam nadzieję, że nie czytasz w myślach i nie zajrzałeś do mojej wyobraźni 'co wydarzy się w nastepnym rozdziale'  :lol2: jeszcze raz bardzo dziękuję

    31 mar 2019

  • Użytkownik dreamer1897

    @blondeme99 Takie niedziele uwielbiam. Słoneczne z kawą i Sophie na deser. Jeszcze nie umiem czytać w myślach, więc możesz spać spokojnie. To tylko domysły. Co wyjdzie? Przyszłość pokaże ;)

    31 mar 2019

  • Użytkownik blondeme99

    @dreamer1897 Miło mi  :zakochany: No zobaczymy ;)

    31 mar 2019

  • Użytkownik dreamer1897

    @blondeme99 Będzie nad czym rozmyślać :)

    31 mar 2019

  • Użytkownik Aequiv

    Jaki moment ajj czekam na następną część 🤩

    31 mar 2019

  • Użytkownik blondeme99

    @Aequiv Będzie w następnym tygodniu  :zakochany:

    31 mar 2019

  • Użytkownik Lula

    No nie ....w takim momencie 😤😁

    31 mar 2019

  • Użytkownik Lolalalalalalalala

    Uwielbiam cię za to że dodajesz tak szybko takie cudowne rozdziały.. 😍😍😁

    31 mar 2019

  • Użytkownik blondeme99

    @Lolalalalalalalala Staram się  :zakochany: dziękuję  :zakochany:

    31 mar 2019

  • Użytkownik Speker

    Suuuper część, długa i rzeczowa. Dziwię się jej, że tłumaczy Daniela z jego obrzydliwego czynu. Ehh te wyznanie Sophie, coś cudownego. Tyle w tym pasji i emocji. Cudowny rozdział. Wieczór stał się lepszy, dziękuję.

    30 mar 2019

  • Użytkownik blondeme99

    @Speker OOOOOO <3  :wstydnis: Dziekuję ci  :zakochany:

    30 mar 2019

  • Użytkownik szaramyszka

    Yhm coś jest na rzeczy, tylko ciekawe kochana czyn nas zaskoczysz, pisz dalej i w miarę możliwości szybko 😉🙂

    30 mar 2019

  • Użytkownik blondeme99

    @szaramyszka Postaram się  :zakochany: dziękuję  :zakochany:

    30 mar 2019