Bronię się przed tobą cz.62

Zaparzyłam znienawidzoną przez siebie kawę i oparłam się o blat, spoglądając na sąsiednie bloki za oknem. Ta okolica nigdy mi się nie podobała, była wręcz niewidzialna. Większość ludzi mieszkających w sąsiedztwie zapewne nie wiedziała o jej istnieniu.
Odkąd Elyas wprowadził się do mojego bloku unikałam go, jak tylko mogłam. Prócz pracy nie wychodziłam nigdzie, już nie mówiąc o tym, że nawet nie parkowałam obok jego samochodu. Co dziwne, on też nie próbował się ze mną skontaktować, co mnie definitywnie cieszyło, choć też niepokoiło. To tylko cisza przed burzą.
Może warto opowiedzieć mu wszystko i mieć to z głowy? Nie chcę go wiecznie unikać, ale on nie pozostawił mi wyboru. Mieszka obok mnie, mamy wspólnych znajomych i...
-Pobieramy się!- krzyknęła Edith, przerywając moje myśli. -Będziesz moją świadkową, prawda?
Otworzyłam szeroko oczy, próbując powiedzieć cokolwiek, ale nie mogłam w to uwierzyć. Pobierają się? Już?
-Co?- wydusiłam z siebie po dłuższej chwili.
-Narazie to cywilny, za kilka lat jak się dorobimy, to zrobimy kościelny.- powiedziała rozradowana.  
Zaręczyny zaręczynami, ale ślub? Już? To nie za szybko?
-Kiedy?
-Za dwa tygodnie.- powiedziała, dopijając swoją kawę. -Tylko świadkowie i najbliższa rodzina.
-Jesteś tego pewna? Będziesz już mężatką...
-Sophie.- przerwała mi łagodnie. -Kocham go i wiem, że chcę spędzić z nim resztę życia, te dwa lata mi to uświadomiły.
Edith miała sporo chłopaków i z każdym przechodziła to samo, więc aż niemożliwe, że związek z Logan'em ją tak zmienił.
-Pójdziesz ze mną wybrać sukienkę.- powiedziała.
-To nie brzmiało jak pytanie.- zauważyłam.
Uśmiechnęła się.
-Bo wiem, że się zgodzisz.






Zaparkowałam samochód przy markecie. Zawsze tak robiłam, kiedy nie znałam miejsca, gdzie mogłabym zaparkować bezpłatnie. Panicznie bałam się mandatów, tym bardziej, że:
A. Nie byłam wybitnym kierowcą.
B. Parkowałam gdzie popadnie, jeśli wiedziałam, że to tylko na pięć minut.
I C. Dla bezpieczeństwa powinnam poruszać się tylko w nocy, kiedy samochodów było zdecydowanie mniej i nie będę się bała, że na kogoś wjadę.
-Musimy koniecznie kupić białą, ale nie taką typowo ślubną sukienkę.- powiedziała Edith, wychodząc z samochodu i trzaskając drzwiami.  
Olej to, olej to, olej to, tylko się nie denerwuj. Wcale nie słyszałaś tego trzasku.
Zamknęłam samochód i dogoniłam Edith.
-Ty też musisz sobie kupić sukienkę.- zakomunikowała. -Myślałaś nad pudrowym różem?
-Myślałam o kartonie na głowę i pile mechanicznej. W takiej wersji mnie na pewno nikt się nie spodziewa.- powiedziałam ironicznie.
-Sophie!- jęknęła. -Jeżeli ty kiedykolwiek będziesz brała ślub, to zobaczysz, że będziesz chciała wyglądać jak najpiękniej.
-Prędzej stypa mnie czeka, tam pięknie nie muszę wyglądać, chociaż...nie będzie mnie na tej imprezie.- stwierdziłam. -Jeśli dożyjesz, to puść jakieś techno na mojej stypie, błagam.- zagryzłam wargi.
-Sophie!!!- wywróciła oczami. -Możesz zabrać Conor'a jak chcesz.
Spojrzałam na nią kątem oka.
-Logan wybrał Elyas'a za świadka?- spytałam.
-Tak.- westchnęła. -Nie przejmuj się tym.
Pójście z Conor'em nie byłoby dobrym pomysłem po tym, co odwaliłam mu, wciskając, żeby udawał geja przy Elyas'ie. Ciekawe, czy Elyas się mnie spodziewa?
Zapewne.
Koniecznie muszę się odstrzelić, jakbym miała mu pokazać, co stracił. Czy tak zachowują się dziewczyny?
-Rzeczywiście nie mam żadnej sukienki.- powiedziałam, otwierając drzwi do sklepu z sukniami.




Wybieranie sukien z Edith było kompletną katorgą. Byłyśmy tu pół dnia i jedyne, co jej się spodobało, to biała koronkowa suknia, która okazała się być za mała, z czego Edith wpadła w głęboką egzystencję i depresję, dumając nad swoim życiem i dodatkowymi kilogramami w gratisie.
-Nie jesteś gruba, to ta sukienka jest po prostu...nierozciągnięta.
-Nierozciągnięta? Ja się nawet w nią nie wcisłam!- powiedziała z żalem. -Jest taka śliczna, że nie mogę jej tak po prostu zostawić. Może ją kupię i specjalnie dla niej schudnę te kilka kilogramów?
-Może zamów walca, żeby cię rozwałkował, uwierz mi będzie szybciej i prościej.- wywróciłam oczami.
-Czyli jednak jestem gruba?- zmartwiła się.
-Nie.- westchnęłam i usiadłam obok niej. -Może poszukaj na necie takiej samej, tylko w większym rozmiarze?
-Ona jest bez rozmiaru.- powiedziała kąśliwie. -Uniwersalna.
Spojrzałam na tą sukienkę ponownie.
-Ja w wieku czternastu lat bym nawet w nią nie weszła.- zdziwiłam się.
-Może ją kupię i przerobię u krawcowej?
-Zdążysz w dwa tygodnie?- zagryzłam usta. -Chyba, że chcesz zaryzykować i pójść w samej bieliźnie, gdyby z czasem nie wyszło albo w czarnej sukience mini, w której byłaś na imprezie.- prychnęłam.
-Na uroczystości będzie babcia Logan'a.- skrzywiła się. -Mogłoby się to jej nie spodobać, a złapałam ostatnio u niej kilka plusów.
-Myślę, że pożyczyłaby kropidło od księdza i by cię całą pokropiła.- stwierdziłam. -Ten ślub cywilny zapamiętałabyś do końca życia.
Zrobiła kwaśną minę.
-Chcę to zapamiętać dobrze, nie chcę niczego odwalić.
-Ślub cywilny nie jest taki zły. Gorzej będzie z kościelnym, gdzie będą kamerować każdy twój krok i będą widoczne wszystkie twoje zmarszczki, niekontrolowane miny i policzki czerwone, jak burak. I jeszcze to mówienie przysięgi, trzeba wszystko zapamiętać, co się mówi, żebyś gafy nie odwaliła i nie powiedziała "ślubuję Ci: miłość,
wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że opuszczę Cię, gdy umrzesz. Amen."- zaśmiałam się cicho, dochodząc do wniosku, że takie coś byłoby kompletną tragedią i gdybym tak niechcący poprzekręcała zdania, to wyprowadziłabym się chyba...do Polski, tam mnie chyba nikt nie będzie szukał.
-Nie mów tak, bo nigdy nie wyjdę za mąż.- przeraziła się. -A ty wybrałaś coś?
Pomachałam jej szarą torbą przed twarzą, którą trzymam już kilkadziesiąt minut.
-Pokaż.- powiedziała z iskierkami w oczach.
Pokręciłam głową.
-Zobaczysz dopiero na ślubie, o ile w ogólę do tego dojdzie.
Szturchnęła mnie.
-Oczywiście, że dojdzie. Kocham Logan'a i nie chcę go zawieść. Chcę wyglądać wyjątkowo w ten dzień.
-Myślę, że gdybyś nawet przyszła w dresie, to i tak nie zrobiłoby to na nim dużej różnicy.
Zaczerwieniła się.
-Wiesz...sporo między nami było sprzeczek, ale...nigdy nikogo tak nie kochałam jak go.- uśmiechnęła się.
-Jestem w stanie ci uwierzyć, skoro zgodziłaś się nawet na to, żeby za niego wyjść.
Prychnęła.
-Po ślubie będzie mała uroczystość w restauracji.- zapowiedziała, spoglądając na mnie. -Mam nadzieję, że mimo obecności Elyas'a, zgodzisz się przyjść.
Westchnęłam.
-Przyjdę. Wiesz dobrze, że sprawa ze mną i Elyas'em jest już dawno skończona, prawda?- skłamałam. Oczywiście, że nie była skończona. On nie dawał mi spokoju, zawsze wrtącił swoje trzy grosze do mojego życia, ciągle wracając, po tym jak znikał bez śladu.
-Wiem.- pociągnęła nosem. -Wyprzystojniał, wiesz.- zaśmiała się.
Otworzyłam szeroko oczy.
-Wcale nie, jest tak samo brzydki, jak rok temu.- próbowałam brzmieć poważnie, mówiąc to.
-Oh tak, tak.- ponownie się zaśmiała. -Trochę przypakował, z czego wyglądałabyś przy nim jak kruszynka.
-Przypakował?- zaśmiałam się ironicznie. -Masz na myśli te większe ramiona? Może po prostu z wiekiem głupota przechodzi z mózgu do tułowia?
-I te tatuaże.- szturchnęła mnie, nie zwracając uwagi na moje słowa.
-Wygląda, jakby wrócił z więzienia. On na pewno nie siedział przez ten rok? Coś dziwne, że przepadł jak kamień w wodę przez tyle miesięcy.- zdziwiłam się. -Może handlował jakimiś środkami albo kogoś napadł, albo...
-Sophie, daj spokój. Elyas się chyba zmienił.- powiedziała spokojnie.
-Oczywiście. On się ciągle zmienia. Niedługo zmieni płeć, zajdzie w ciąże i przejdzie na inną religię.- wywróciłam oczami. -Albo stwierdzi, że poleci na jakąś wyspę i będzie sprzedawał kebaby wegetarianom, wmawiając im, żeby zgrzeszyli.
-Nie pozabijajcie się na tym ślubie, błagam.- powiedziała ściszonym głosem.
-Nie zabiję go.- obiecałam jej. -Ale wezmę czosnek na wszelki wypadek. Wampiry boją się czosnku, prawda?- powiedziałam kąśliwie.
-Sophie! Jesteś niemożliwa!- zaśmiała się.
-Dobra, zmiana planu. Wezmę bazukę.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Paula2115

    Wiedziałam że warto poczekać tyle czasu na fajną część 😍😍❤

    11 lip 2019

  • Użytkownik blondeme99

    @Paula2115 Dziękuję  :zakochany:

    11 lip 2019

  • Użytkownik dreamer1897

    "-Myślałam o kartonie na głowę i pile mechanicznej. W takiej wersji mnie na pewno nikt się nie spodziewa.- powiedziałam ironicznie" :lmao:  :smiech2:  :paluchem:  
    Pewnie taki strój byłby niezłym widokiem i sam bym się pokładał ze śmiechu, ale Sophie jak zwykle w formie. Nikt nawet jej nie podskoczy, kiedy musi walnąć coś zabawnego. To jest to.  
    Będzie miała dylemat jako świadkowa. Mam pewne przeczucia jak to się potoczy, ale zaczekam do momentu ślubu :)

    7 lip 2019

  • Użytkownik blondeme99

    @dreamer1897 Ciekawią mnie twoje przeczucia, może akurat zmierzają w dobrym kierunku ;) Dziękuję  :redface:  :redface:  :redface:

    8 lip 2019