
- Poczekaj, pani - odezwała się spokojnie Hermiona, wychodząc przed mężczyzn. Duch Morgany spojrzał na nią krótko i twarz mu złagodniała. Włosy opadły na ramiona, suknia, w którą była ubrana unosiła się teraz delikatnie na niewidocznym wietrze. 
- Czego tu chcecie? - zapytała spokojnie. 
- Odpowiedzi na kilka pytań. 
- Mianowicie? 
- Co powiedziałaś Czarnemu Panu? 
- Chodzi wam o tego czarodzieja, którego przybycie przepowiedziałam Salazarowi, tak? - skrzekliwy głos martwej kobiety świdrował im nieprzyjemnie w uszach. 
- Tak, dokładnie. 
- Dlaczego on was obchodzi? 
- Bo trzeba go powstrzymać przed odnalezieniem Excallibura! - zirytował się George. 
- Skąd wiecie o mieczu? - zdziwiła się kobieta. 
- Mamy swoje sprawdzone źródła. A ty teraz nie możesz się wyprzeć tego, że mu o nim powiedziałaś! - odezwała się chytrze Gryfonka. - Powiedz nam to, co jemu... Proszę. 
- I tak go nie powstrzymacie. Jest na to zbyt silny. Nikt go nie powstrzyma przed władzą nad światem. 
- Co mu powiedziałaś?! - zniecierpliwił się Slughorn. 
Półprzezroczysta niewiasta uśmiechnęła się szyderczo, mówiąc: 
- By szukał pradawnych zaklęć. 
- Przecież nimi nikt nie potrafi się już posługiwać - zdziwiła się siedemnastolatka. 
- Jesteście dobrze poinformowani - niechętnie przyznała Morgana, a zwracając się bezpośrednio do Hermiony, rzekła. - Wydajesz się być cwaną i rozsądną czarownicą i jestem pewna, że daleko zajdziesz, zaufaj tylko komuś, kogo do tej pory uważałaś za wroga... Nie mniej jednak, to potężny czarodziej i jestem pewna, że sobie poradzi... Widzicie? Mówiłam wam przecież, że nie dacie mu rady. 
- Harry go pokona! - rzucił buńczucznie George. 
- Mówisz o tym czarnowłosym chłystku? - ryknęła niepowstrzymanym śmiechem. - Ha!!! Nie rozśmieszaj mnie, rudzielcu! To, że tyle razy wymknął się śmierci, nie znaczy, że jest potężny czy zdolny! Oczywiście, może sobie walczyć z Vol... 
- Nie! - ryknęli wszyscy, powstrzymując ją przed wypowiedzeniem pełnego imienia. Morgana spojrzała na nich, nic nie rozumiejąc. 
- O co wam chodzi? - zapytała. 
- To imię jest TABU. Nie wolno go używać, bo ściągnie na nas niebezpieczeństwo. - Slughorn pospieszył z wyjaśnieniami. 
- Pfff... Jestem duchem, więc nie wiąże mnie magia żywych. 
- Jednak nie zaryzykujemy - rzekł poważnie pan Weasley. 
- Niech i tak będzie... Powiem wam coś... Ten wasz Harry może sobie do upadłego walczyć z największym czarnoksiężnikiem tych czasów, ale prędzej dokona tego wróg czarnowłosego, niż ten chłystek z blizną na czole - powiedziała dobitnie. - Jeśli chcecie, możecie szukać prastarych zaklęć, lecz wśród waszej czwórki nie ma nikogo, kto mógłby poszczycić się o próby z tymi zaklęciami. 
- O jakie zaklęcia dokładnie chodzi? - dociekała Hermiona. 
Spokojna twarz Morgany wykrzywiła się nagle w grymasie wściekłości. 
- Wynoście się stąd! - ryknęła, machając w ich stronę kościstą dłonią. Jakaś nieznana im, niewidzialna siła poderwała ich niespodziewanie do góry i z nadzwyczajną mocą wyrzuciła poza bramę starego zamku. 
- Co to było? - zapytał zdezorientowany pan Weasley, gdy z wolna podnosili się z ubitej ziemi. 
- Przypuszczam, że jakaś stara magia - mruknęła Hermiona, stając wreszcie na nogach.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Kociarą6
mega fajne, nic lepszego nie czytałam.
elenawest
@Kociarą6 niezmiernie mi miło ❤️ dziękuję bardzo za tak miłą opinię i zapraszam do moich inne opka ❤️