Okruchy przeznaczenia - Część 38

Serca biły im jak oszalałe, a nagromadzona moc czekała na sygnał, aby się uwolnić. Nort przywołał w mgnieniu oka przezroczystą tarczę, która wchłonęła pierwsze natarcie potworów, częstując ich ładunkiem elektrycznym na przywitanie. Kansi dobył broni, aktywując ją magicznie. Trafił pierwszą bestię sprawnym ruchem, aż padła martwa na glebę. Mela czarnymi grotami wystrzeliwała z dłoni, raniąc kolejnych napastników, wydających głośne pomruki i patrząc purpurowymi ślepiami. Celos patrzył sparaliżowany strachem, nie wiedząc co ma robić. Nagle doskoczył do niego jeden z potworów, przewracając go na ziemię. Poczuł ból w ramieniu, przetoczył się blisko gorącego strumienia. Reszta towarzyszy zajęta walką, nie zauważyła kłopotów czarodzieja. Bestia przypominająca rozwścieczonego jaszczura, biegła w jego kierunku. Już miała skoczyć, kiedy młodzieniec czarami wody, skierował na niego ukrop, z pobliskiego strumienia. Skóra zaczęła palić stwora, odskoczył w straszliwym pisku. Mela obejrzała się za siebie i zobaczyła maga, leżącego z uśmiechem na twarzy.
- Udało mi się, uciekł! - zawołał uradowany, ale czarodziejka zobaczyła jak za nim czai się kolejny upiór, gotowy zaatakować.
Strzeliła do niego wirującymi magicznymi ostrzami, aż przepołowił się, niczym drzewo powalone przez drwala.  
- Celos, chodź do nas! - krzyknęła, czując, że to nie koniec ich udręki.
Chłopak zaczął biec robiąc uniki, pośród nacierających potworów. Czarami światła oślepiał monstra, a czarnoksiężnicy dokonywali ich żywota. Ostatni jaki skoczył w stronę Kansiego, został spalony żywym ogniem, zmieniając się w popiół. Nort dobijał ruszające się w konwulsjach bestie. Celos ledwo łapał powietrze, nie mógł się uspokoić.
- Robi się coraz gorzej. - wycedziła czarodziejka, patrząc na pobojowisko.
- A to dopiero początek. Władca przyzywa je z czeluści, aż strach pomyśleć, jak one wszystkie ruszą na wasze królestwo światła. Mam nadzieję, że macie dobrą obronę. - dodał Nort, wycierając broń w poszarpane spodnie.
- Obronę może maja dobrą, ale zdrajcy mogą namieszać – odparł poważnym tonem Celos, przypominając sobie o Hizarze i księżniczce.
- Dlatego chciałam iść do siostry Ledona. W końcu to moja ciotka, jakby nie było. Gdy dowie się, co się z nim stało, na pewno im tego nie daruje. - wtrąciła się Mela, zakładając ręce na biodrach.
- Przekonałaś mnie, warto spróbować. My z pewnością spróbujemy tam dotrzeć, ale jego tam nie widzę. - dodał Kansi, patrząc na trzęsącego się Celosa, który przez przypadek zamoczył spodnie.

Mela też to zauważyła, najpierw chciało jej się śmiać z kolegi, ale zrozumiała, że to nie czas i miejsce.  
- Pomoże nam, włada magia światła, nie bądźmy pesymistami. Do tej pory daje radę. - odparła, pomagając mu się podnieść.
Wzięła go na chwilę na bok i czarami wiatru dmuchnęła ciepłym powietrzem między nogi. Młodzian odskoczył, ale po chwili zrozumiał, co chce zdziałać.  
- Wystraszyłaś mnie, myślałem, że chcesz mnie pozbawić … no wiesz czego.
- Aż taka złośliwa nie jestem – zaśmiała się Mela.
Celos poprawił niebieskie włosy, przyglądając się koleżance. Od czasu, kiedy ją widział po raz ostatni bardzo się zmieniła. Nie wiedział, czy to zasługa stroju, czy pobytu w tym zakazanym miejscu, ale stała się bardziej kobieca. W tej chwili nawet Efra nie mogła się z nią równać, choć często o niej rozmyślał. Z zadumy wyrwał go solidny kop nogą.  
- Dość już tego lenistwa, jesteś suchy, wyruszajmy. - odparła czarodziejka, jakby nic się nie stało.
- Spory kawałek możemy pokonać lecąc. - odezwał się Kansi, przypominając sobie szczegóły dawnych wypraw.
- Dobry pomysł, te, mag, chodź no tu, lecisz ze mną! - zawołał Nort, przywołując magiczny czarny dysk.
Czarodziej nie myśląc więcej, dobiegł do kompana podróży, po czym wznieśli się w powietrze. Kansi również go dogonił, a Mela na końcu leciała za nimi. Ciemne chmury przyniosły śnieżycę, która targała nimi na wszystkie strony, utrudniając im widoczność. W takiej zasłonie mogli podróżować bez obaw, chociaż walka z porywistym wiatrem sprawiała nie mały wysiłek. Musieli dotrzeć jak najszybciej do celu, gdyż pogoń mogła trafić na ich ślad.  

***
Biała pokrywa śnieżna iskrzyła się wokół pałacu królestwa światła. Słońce zwiastowało mroźną, ale piękną pogodę, a mieszkańcy nie spodziewali się niczego niepokojącego. Życie toczyło się swoim rytmem, jakby nikt nie przeczuwał zagrożenia ze strony sąsiadów z zakazanej krainy. W zamku służba zajmowała się sprawami dnia codziennego, a strażnicy z braku zajęcia, rozmawiali ze sobą na warcie. Jedynie księżniczka Ferja, chodziła niespokojnie po swojej komnacie. Zdobione meble, pobłyskiwały drogocennymi kamieniami, a wielkie lustro odbijało jej oblicze. W szaro – niebieskiej długiej sukni, z diademem na głowie, rozmyślała co dalej zrobi. Wtem rozległo się pukanie z jednej ze ścian. Kobieta dotknęła dłonią wystającego lekko kamienia i tajemne przejście ukazało jej Hizara. Czarnoksiężnik ukłonił się w pas, po czym oboje usiedli naprzeciw siebie.  
- Mam dobre wieści pani, jutro nastąpi dzień, na który tak długo czekaliśmy.
- Wreszcie. Co planuje władca ciemności?
- O świcie przekroczymy granice, przywołane potwory zbierają się pod lasem. Niestety zdarzyły się drobne komplikacje …
- Co? Mów prędko. - zaciekawiła się księżniczka.
- Ofiara uciekła, a wraz z nią nasz kapitan i ten pokraka z waszej szkoły. Plan wydawał się doskonały …
- Ale taki nie był! Zawiodłam się na tobie! - krzyknęła przyszła władczyni, podnosząc się z kanapy.
- Nie chcę być złośliwy pani, ale sama nie dokończyłaś misji. Helar był wściekły, kiedy dowiedział się, że książę Derun żyje.
- Wszystkiemu winna jest ta dziewucha! Uleczyła go, a prawie wyzionął ducha, podano mu ostatnią silną dawkę, nie wiele brakowało. - dodała ściskając kurczowo połę od sukni.
- Nie będziemy się zrażać. Jutro nam pomożesz wpuścić oddziały, w zamian dostaniesz to, o co prosiłaś.
Kobieta przejechała dłonią, po długich fioletowych włosach, uśmiechnęła się lekko, jakby czekała na to latami. Podeszła do czarnoksiężnika, który był jej wciąż przychylny, spojrzała na niego wymownie.  
- Taka samotna księżniczka jak ja, potrzebuje partnera, odważnego, męskiego, nieustraszonego … - wymieniała, dotykając Hizara dwuznacznie.
- Do czego zmierzasz, o pani? - spytał skonsternowany, obserwując atrakcyjną dziewczynę uważnie.
- Moglibyśmy wiele razem zdziałać, nie chcę nieść tego ciężaru sama. - odparła, dotykając jego twarzy.
- Nie wiem … pani … a co na to Helar i …

Nie zdążył dokończyć, jej usta, niczym tama, odebrały mu powietrze. Zaaferowany oddał jej afekt, korzystając z nadarzającej się okazji. Urodziwa księżniczka o zimnym sercu, okazała mu namiętność, o jakiej dawno marzył. Nie ufał niewieście, znając mroczną stronę czarodziejki. Gdyby przeszła na ich stronę, byłaby znakomitą czarownicą. Zapomniał się w jej ramionach, jego dłonie odnajdywały zachłannie najdelikatniejsze miejsca. Dziewczyna zdawała się płonąć, kiedy do wrót ktoś energicznie zapukał. Ocknęła się, odpychając Hizara, który czym prędzej schował się w tajemnym przejściu.
- Pani, otwórz. - rozległ się męski głos.
- Chwileczkę, muszę nałożyć odzienie – dodała wymijająco, grając na czas.
Wreszcie docisnęła kamień, który zasklepił przejście, za którym ukrywał się młody czarnoksiężnik.  
- Wejść! - powiedziała stanowczym tonem, odsuwając się od dębowych drzwi.
Generał ukłonił się wedle etykiety, oddając kobiecie honory. Pokazała mu dłonią, miejsce przy oknie, gdzie spoczął za jej pozwoleniem.  
- Co cię do mnie sprowadza generale? Nie zwykłam rozmawiać o sprawach wojskowych.
- Ja nie o tym chciałem rozmawiać. Krążą słuchy, że mamy w pałacu szpiega.
- Jak to możliwe? W naszym wspaniałym zamku? - spytała, jakby pierwszy raz usłyszała na ten temat.
Galum przyglądał się rozmówczyni, analizując każdy najdrobniejszy grymas twarzy, czy gest.  
- Niestety. Grozi ci niebezpieczeństwo, twój brat został otruty, ledwo odzyskał zdrowie. Ostatnio widziano podejrzanego mężczyznę, w okolicy ogrodu, czy nie widziałaś może niepokojących postaci? Czy ktoś nie wzbudził podejrzeń, swoim zachowaniem, lub aparycją?
- Nie przypominam sobie. Gdybym widziała, natychmiast poinformowałabym straże.
- Król się martwi o ciebie księżniczko. Jesteś mu najdroższa, stąd moja wizyta. - dodał spokojnym tonem.
- Nie boję się, mając tak wyszkolonych obrońców. Galumie, odnalazłeś już może swoją podopieczną?
- Pytasz księżniczko o Melę? - zdziwił się generał, podnosząc jedną brew.
- Tak, uratowała mojego brata, chciałabym podziękować, ostatnio nie byłam sobą, powiedziałam przykre słowa pod jej adresem. Gdy tylko ją odnajdziesz, daj mi znać generale. Bardzo mi na tym zależy. - odparła, patrząc na niego z uśmiechem na twarzy, który wyglądał bardzo przekonująco.
- Cały czas mam nadzieję, że żyje. Pozwolisz, oddalę się, muszę zdać raport z obchodu.
- Naturalnie. - wycedziła odprowadzając go do wrót, które szybko zatrzasnęła za sobą.

Na nowo otworzyła przejście, z którego wyszedł zdenerwowany Hizar.  
- Wszystko słyszałem, coś podejrzewają. Niedobrze, król ceni sobie jego służbę.
- Mogę spróbować go wyeliminować, ale nikt nie może się domyślić, nie wiem jak to zainicjować. Bez niego panowałby chaos, a to ułatwiłoby nam zadanie. - skwitowała księżniczka.
Hizar wydobył zza paska woreczek z sypką mieszanką. Podał go dziewczynie.  
- Użyj tego, zamroczy go na tyle, aby wpadł w pułapkę. To receptura z mojego świata, nikt jeszcze się jej nie oparł.
- Podstępny jesteś, rozpalasz mnie. Bez ciebie …
- Muszę znikać, zrób co się da. Liczymy na ciebie. - rzucił ostatnie zdanie, po czym wbiegł do tajemnego korytarza, znikając w ciemności.
Księżniczka opadła na łoże, ściskając sakiewkę kurczowo. Obmyślała plan, który mógł przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Czuła, że może więcej, licząc na zwycięstwo. Nie obchodziło jej, że ich piękny świat zostanie zniszczony, nie obchodził rodzony brat, zaślepiała ją wizja władzy, której nigdy by nie otrzymała od rodziców, gdyż była kobietą.  

***
Śnieg przestawał dokuczać, a chmury rozchodziły się powoli, po mrocznym niebie. Wlecieli na teren, gdzie zrobiło się cieplej. Gejzery wybuchały nieprzewidywanie, wystrzeliwując w górę strumień wrzącej wody. Musieli robić uniki, starając się wyczuć kolejny wybuch. Przyspieszyli tempa, na tyle ile pozwalały im zdolności. Przed nimi majaczył widok, jak z piekła. Strumienie lawy płynęły jak rzeka, wpadając w skalne zapadliny, do czeluści, zdającej się nie mieć dna.  
- Jak my dolecimy? Tam jest tak gorąco, że na sam widok pot leje mi się z czoła. - odparł Celos, trzymając kurczowo za ubranie Norta.
- Musimy, to jedyna droga. Już kiedyś tu byłem, jako mały chłopiec. - wtrącił się Kansi, zamyślając się na chwilę.
- Ty chyba żartujesz, jak małe dziecko mogło tędy podróżować. Rodzice cię puścili?
Na wspomnienie o rodzinie, kapitan wzburzył się.  
- Ułatwiłbyś nam zadanie, jakbyś zamilknął!
- Czemu na niego krzyczysz? - zdziwiła się Mela, robiąc unik przed kolejnym gejzerem.
- Zaczyna działać mi na nerwy.
- Przecież spytał o rodzinę, czy ty …
- Kto jak kto, ale ty najlepiej powinnaś mnie zrozumieć. A może mam zacząć pytać o matkę, byłoby ci przyjemnie? - rzucił kąśliwie Kansi, poprawiając maskę na twarzy.
- Nigdy nie opowiadałeś mi o nich. Nigdy nie pytałam.
- Niech więc tak pozostanie! Koniec tematu, oboje! - krzyknął, czując że zaraz wybuchnie.
Mela nie rozumiała, dlaczego tak zareagował, coś najwyraźniej ukrywał. Pomyślała, że albo stracił ich, albo nie chce o nich wspominać z jakiegoś niezrozumiałego powodu. Kim mogli być, bądź są, tego nie wiedziała. Najwyraźniej należało się tego dowiedzieć, ale nie w takich okolicznościach.  
Nagle znaleźli się nad polem lawy, ledwo oddychali duszącym powietrzem, które zdawało się wdzierać głęboko do ich płuc. Wtem w dole coś zabulgotało, wtedy Nort zawołał przerażony.
- Nadchodzą, Kansi! Uciekajmy!
Kapitan skinął głową, przyspieszając lot. Mela nie rozumiała co się dzieje, a Celos tym bardziej. Coś wyskoczyło z palących się skał. Zdawało się nacierać nie patrząc na nic. Wkroczyli na zakazany teren, którego tak bardzo obawiał się czarnoksiężnik. Mela poczuła poruszenie za paskiem, hylon aktywował się samoistnie.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2290 słów i 13032 znaków. Tag: #fantasy

3 komentarze

 
  • mydream2017

    Kansi i Mela to będzie ekstra duet. Czyżby matka Kansiego była kimś ważnym?

    11 paź 2018

  • AuRoRa

    @mydream2017 dzięki, Mela chciałaby być z kapitanem, ale co z tego wyniknie dalej, to się okaże. Kansi skrywa tajemnicę, temat rodziny go drażni, potem napisze dlaczego :)

    12 paź 2018

  • mydream2017

    @AuRoRa Chętnie zaczekam aby poznać tą tajemnicę.

    13 paź 2018

  • emeryt

    @ AuRoRa, jak zwykle wspaniały odcinek. Pozdrowienia i życzę Tobie dużo zdrowia , oraz przepięknych chwil.

    11 paź 2018

  • AuRoRa

    @emeryt dzięki, zdrowie zawsze jest w cenie, zwłaszcza w taką jesienną porę. Pozdrawiam

    12 paź 2018

  • AnonimS

    Jak zwykle enocjonujace

    11 paź 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS dzięki :)

    12 paź 2018