Okruchy przeznaczenia - Część 12

Zimny podmuch wiatru rozwiewał jej jasne włosy poprzeplatane różowymi pasmami. Energia figurki przywoływała ją, niczym nawoływanie bliskiej osoby. Krótkie komendy wypowiadane podczas lotu przez młodą czarodziejkę, pomagały pilotowi powietrznego pojazdu w orientacji dokąd ma lecieć. Mijając latające stworzenia, które piszcząc uciekały od pędzącego czarnoksiężnika. Gdyby nie to, że jest jej wrogiem, to pomyślałaby, że leci z Galumem. Niestety szybko zdała sobie sprawę, że mężczyźnie zależy tylko na przedmiocie, nie na niej. Obawa o swoje życie coraz bardziej zaprzątała myśli, niczym powracający koszmar. Nagle tuż nad lasem z powykręcanych, bezlistnych, czarnych drzew, Mela poczuła najsilniejszy sygnał wysyłany przez nietoperka.  
- Ląduj tutaj.
- A dokładniej?
- Wszystko jedno, jest w tej okolicy.
- Nie znasz dokładnej lokalizacji? Przecież sama go chowałaś …
- Powiedzmy. - skwitowała czarodziejka, przypominając sobie sytuację, kiedy straciła figurkę.

Wtem mężczyzna mocno nachylił się do przodu i zaczęli pikować w dół, aż Mela pisnęła czując jak żołądek podchodzi jej do gardła. W dodatku spięte z tyłu głowy ciemne długie włosy czarnoksiężnika, łaskotały ją po twarzy, zasłaniając widok na okolicę.  
- Po co ci takie długie kudły na głowie?! - krzyknęła nie mogąc pomóc sobie ręką, aby je odgarnąć.
- Coś ci się nie podoba, ofiaro? - rzucił wrogim tonem.
- Chcesz zostać dziewczyną … co za głupi pomysł.
Nieznajomy zdenerwowany przyspieszył specjalnie, robiąc w powietrzu korkociąg. Mela puściła się nagle swojego pilota i zaczęła spadać w dół. Krzyczała tak głośno, że wszystkie ptaki pouciekały w popłochu wzbijając się w powietrze. Już miała uderzyć w ziemię, kiedy czarnoksiężnik złapał ją w locie, śmiejąc się przy tym do rozpuku.  
- Nienormalny! Sadysta! - wołała czarodziejka ledwo łapiąc oddech.
- Dziękuję za komplementy. - dodał nie przestając się śmiać.
Rzucił ją na pokrytą popiołem ziemię, aż kurz wzbił się w górę. Sam wylądował z gracją obok, obserwując pojmaną, jak dusi się i krztusi.  
- Poproszę króla, żeby mi cię dał do poprawy humoru. Krzyczysz głośniej od naszego potwora z lochów, a ten to ma mocne gardło i wielką paszczę.
- I pewnie ma tak paskudną gębę jak ty – wycedziła Mela otrzepując się z szarego kurzu.
- Że co?
- Oj, tym razem to nie był komplement? Jak mi przykro.
- Jaka paskudna gęba? Zabraniam ci tak na mnie mówić.
- Zakrywasz twarz maską, musisz być szpetny, bo niby po co …
Mężczyzna skoncentrował się i cisnął w stronę dziewczyny czerwonym pociskiem, który przeleciał o milimetry od jej twarzy, trafiając w pobliskie drzewo. Roślina roztrzaskała się na drobne drzazgi, a zapach spalenizny uniósł się w okolicy. Mela nie zdążyłaby nawet zareagować, gdyby wycelował w nią. Spojrzała na dziurę w ziemi, po zniszczonym drewnianym tworze, z którego wydobywał się czarny dym.  

Przełknęła głośno ślinę, czując że z wrogiem nie ma żartów.  
- Zakrywam twarz, bo latam! - dodał ściągając maskę.
Mela patrzyła w osłupieniu na nieznajomego, który miał w sobie to coś, co sprawiało, że można mężczyznę uznać za atrakcyjnego. Ani jednej szramy, zadrapania, wręcz przeciwnie, gładka skóra.  W dodatku jego zawadiackie spojrzenie, spod ciemnych brwi. Teraz przypomniała sobie, skąd zna tajemniczego nieznajomego i dlaczego szuka figurki. Przecież to ten sam chłopak, który uratował ją, jak była mała. Usiadła na ziemi, nie mogąc uwierzyć swoim oczom.
- Co ci jest, wyglądasz jakbyś zbladła?
- O mało nie wyparowałam jak to drzewo.
- Mów gdzie nietoperz, bo nie mam czasu. Jeżeli ze mnie żartujesz, to tak skończysz – pokazał na dziurę w ziemi, po swoim ataku.
Mela nie chciała wydać się z tym, że widziała już wcześniej mężczyznę. Skoncentrowała się szukając figurki siłą woli, zaczęła iść instynktownie w kierunku mocy, która ja wołała. Wtem nastąpiła nogą na wystający z kurzu przedmiot, który mienił się metalicznym blaskiem. Co teraz ma zrobić, jeśli od razu wyda gdzie jest nietoperek, to pewnie zginie. Nie miała swoich mocy, którymi mogłaby się bronić, przed atakami czarnoksiężnika. Stojąc w miejscu udawała, że koncentruje się, żeby znaleźć przedmiot. W myślach jednak, starała się prosić o pomoc tajemniczego stwora, ukrytego w figurce. „Ratuj mnie nietoperku, nie daj mnie zabić, błagam”. Cisza, żadnej reakcji, ani na zewnątrz, ani w umyśle. Stała przygniatając stopą przedmiot z zamkniętymi oczami.
- Długo jeszcze? Nie igraj ze mną, bo cię zniszczę!
- Nie rozpraszaj mnie! - ryknęła nagle Mela, aż mężczyzna odsunął się lekko.
- Nie żebym cię popędzał, ale zaraz muszę wracać. Inaczej przybędzie tu Ranza.
- Cierpliwości, co jesteś taki w gorącej wodzie kąpany.
Mężczyzna zatrzymał się przed czarodziejką zakładając ręce przed sobą.  
- Pospiesz się.

Wtem dostała odpowiedź, na która tak bardzo czekała. „pomoc … chcesz pomoc … teraz”.  
- Tak chcę! - krzyknęła na głos, zapominając się.
- Co chcesz? - zdziwił się mężczyzna zakładając na powrót maskę na twarz.
Nagle pod stopą Meli zaświeciło granatowe światło, a ziemia się poruszyła. Przedmiot uniósł się w powietrze, niczym żywa istota. Czarnoksiężnik osłupiał widząc figurkę, która pamiętał z młodych lat. Chciał ją chwycić w dłoń, ale ona wyślizgnęła mu się, kierując się do ręki Meli.  
- Oddaj mi to!
- Sam do mnie przyszedł, tak mi przykro, nie lubi cię.
- Przestań, oddawaj, albo zrobię z ciebie miazgę!
Nieznajomy wyrwał z dłoni przedmiot trzymany przez czarodziejkę, ale nietoperek sam uciekł z powrotem do dziewczyny.  
- To nie możliwe, to należy do mnie, skąd go masz?
- Znalazłam, trzeba było go pilnować, teraz jest mój!
- Gdzie go znalazłaś? Mów!
- Na kwiecistej łące niedaleko waszej krainy …
- Przecież ja nie byłem w królestwie białej magii … jak to możliwe.
- Na pewno nie byłeś? - spytała Mela grając na czas.
W myślach poprosiła stworka „uwolnij mnie, zdejmij mi tą bransoletę”. Za chwilę dostała odpowiedź, jak na zawołanie „uwalniam cię”. Nietoperz zaświecił jaśniej, a po chwili bransoleta zapomnienia, zaczęła się otwierać, jak wiedziona niewidzialną siłą.

Czarnoksiężnik dumając nad tym, kiedy mógł opuszczać granicę swojego królestwa, nie zauważył cudownego oswobodzenia czarodziejki. Dopiero, kiedy metalowa obręcz upadła na ziemię, ocknął się z zadumy. Spojrzał z szeroko otwartymi oczami, jak czarodziejka zaczyna uciekać w las, wraz z jego zgubą.  
- Stój ofiaro! - krzyknął, podnosząc z zakurzonej ziemi bransoletę, która niedawno niewoliła nastolatkę.
- Nie zatrzymam się brzydalu – wycedziła przez ramię, znikając w oddali.
Mężczyzna nie wytrzymał, przywołał swój pojazd, który uniósł go wysoko w powietrze. Szybko dogonił Melę, która i tak prędko przebierała nogami. Schowała figurkę pośpiesznie do kieszeni i korzystając z magii wiatru, dmuchnęła w jego kierunku leżący wszędzie popiół. Wbiegła w gęstszy las, gdzie gałęzie zakrywały widok z góry.  
- Nie uciekniesz mi, znajdę cię!
Czarodziejka przedzierając się przez zwiędłe zarośla, natrafiła na dziurę w ziemi. Była to jedyna kryjówka, jaka mogła ją uratować od pojmania. Niestety w środku było bardzo ciemno i wiało chłodem. Mela jak ognia bała się takich zamkniętych przestrzeni. Zbierało się jej na łzy, bo nie potrafiła się zmusić, żeby tam wskoczyć. „chowaj się”, usłyszała nietoperka, który podpowiadał co ma robić.  
- Nie dam rady, nie wejdę tam.

Wtem obok niej spadł czerwony pocisk, który roztrzaskał pobliskie rośliny. Przywołała kulę światła, którą cisnęła z impetem w czarnoksiężnika, aż ten spadł na ziemię, a jego pojazd rozwiał się. Doskoczył do przerażonej czarodziejki, na nowo zaciskając na jej ręku obręcz. Figurka wypadła jej z kieszeni, a mężczyzna z uśmiechem zabrał swoje trofeum. Pociągnął ją za sobą, jakby nie była żywą istotą, bez żadnego sentymentu.  
- Teraz powiesz wszystko przed królem.
- Nic nie powiem, potworze! Oddawaj mi nietoperka, słyszysz?
- To moje, złodziejko. Od kiedy czarodziejka ma hylona, aż dziw, że cię nie zniszczył.
- Jakiego hylona? O czym ty mówisz? - dziwiła się Mela ciągnięta na siłę po szarej glebie.
- Nie będę ci się tłumaczył, to są przedmioty czarnej magii …
- Tak, to dlaczego on mnie słucha?
Teraz Kansi zatrzymał się w miejscu, jakby dostał po głowie czymś ciężkim.  
- Słucha? To nie możliwe i nierealne … chyba że jesteś …
- Kim?
- Nieważne, idziemy.
Silny podmuch wiatru zapowiadał nadejście burzy, a błyskawice w oddali rozświetlały niebo. Czarnoksiężnik przywołał swój latający czarny dysk, sam usadowił się wygodnie, a czarodziejkę trzymał jakby na siłę, tak, że częściowo wisiała w powietrzu. Skończyło się wygodne trzymanie za szyję i wszelkie udogodnienia. Miała ochotę wgnieść go w ziemię lub udusić upartego czarnoksiężnika, którego pamiętała z dzieciństwa. Przedtem ją uratował, a teraz chce zabić, co za ironia losu. Wróciła z powrotem do tej samej budowli, przywitała ich Ranza, która zniecierpliwiona nie mogła się doczekać powrotu czarnoksiężnika. Wparował do bramy, wpychając na siłę rzucającą się Melę, która nie miała zamiaru się uspokoić.

Czarownica widząc spazmującą dziewczynę nie wytrzymała, wyciągnęła z sakiewki jakiś proszek i dmuchnęła nim w twarz młodej buntowniczki. Zakręciło się jej w głowie, ale nagle się uspokoiła, jak otumaniona.  
- Czemu to zrobiłaś? To bardzo mocna mieszanka.
- Widziałam jak się rzuca, a ty zamiast coś zrobić …
- Wolę nie używać siły, bo jeszcze ją zabiję za wcześnie.
Wtem Mela przewróciła się na zimną, granitową posadzkę. Mężczyzna podbiegł do niej, chcąc ją podnieść, kiedy ona odruchowo złapała go za szyję.  
- Kansi … oddawaj … nietoperka.
- Pięknie, jesteście już na ty, z tą ofiarą losu? O czym ona mówi?
- Ranzo, sama ją otumaniłaś, a teraz masz do mnie pretensje. Nie widzisz, że ledwo kojarzy, jej chodzi o to. - dodał czarnoksiężnik wydobywając zza pasa figurkę, którą wreszcie odebrał.
Dziewczyna wymachując w powietrzu dłońmi, chciała złapać przedmiot, ale w oczach dwoiło się jej  wszystko co widziała. Kansi chwycił ją na ręce i niosąc do celi patrzył na nią podejrzliwie. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie, kiedy patrzyła na niego zamglonymi oczyma.  
- Może jeszcze ją ułożysz i zaśpiewasz kołysankę, co? Nie za dobrze tej ofierze?
- Zamilcz wreszcie! Wracaj do swoich obowiązków wiedźmo! - krzyknął srogim tonem mężczyzna, aż Ranza obruszyła się, odchodząc ciemnym korytarzem.

W zimnym zamku panowały ciągłe przeciągi, więc szaty czarnoksiężnika powiewały niczym flaga na maszcie. Zaprowadził dziewczynę do celi kładąc na lichym posłaniu, nagle zauważył w kącie tlące się zioła. Wyrzucił naczynie z impetem za drzwi.  
- Ta czarownica kiedyś mnie wykończy – mruknął pod nosem.
- Kansi … oddawaj mi …
- Nietoperka? Nie oddam ci go.
Nachylił się nad czarodziejką i wziął w dłoń jej długie włosy. Zaczęło go zastanawiać, skąd dwa kolory. Przypomniało mu się, że Ranza też ma czarno – różowe włosy, ale nigdy nie spowiadała mu się ze swojego życiorysu. Pewnie rodzice mieli różne barwy, ale to było wytłumaczalne, bo kolory pochodziły ze świata ciemności. Odmiennie sytuacja się miała u młodej więźniarki. Jasne włosy były możliwe, ale skąd ten róż? Przypomniało mu się jak wspomniała, że rozmawiała z hylonem, którego teraz dzierżył w dłoni. Nie mogła być wiedźmą, to wydawało mu się niemożliwe, tym bardziej, że władała czarami światła. Wydawało mu się, że gdzieś już ją spotkał. Zostawił ją samą przypinając łańcuch do ściany i jej stopy, po czym wyszedł zamykając za sobą wrota na klucz. Po drodze spotkał Ranzę, niosącą w ręku zwoje z zaklęciami.  
- Król już wie, jutro zaprowadź ofiarę przed jego oblicze.
- Nic nowego. Kolejna czarodziejka straci życie.
Odparł obojętnie machając ręką, jakby chodziło o zwykły przedmiot, który nikomu do niczego nie jest potrzebny. Walki oduczyły go rozczulania się nad jeńcami, więc traktował to jako rutynę dnia.  
- Niedobrze, bo znam jej imię, nie lubię wiedzieć, kto ginie.
- Imię? Powiedziała ci?
- Niestety, nazywa się Mela. Ci wrogowie nawet głupie nazwy dają dzieciom, wyobrażasz sobie żeby ktoś tak na mnie wołał? … Kansi, gdzie ty biegniesz?
Nagle w umyśle mężczyzny przypomniało się spotkanie, z czasów dzieciństwa. Teraz wszystko układało się w sensowną całość. Musiał z nią porozmawiać, zanim odbiorą jej oddech i pogrąży się  w wiecznej ciemności.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2350 słów i 13117 znaków. Tag: #fantasy

4 komentarze

 
  • Fiolka

    Chyba miałam rację -rodzice Mieli to nie jej prawdziwi radzice. Wyjdzie na to że Mela to nie zła mieszanka genetyczna. Bardzo ciekawie i lekko się to czyta,wciąga i bardzo mi się podoba. Proszę pisz dalej. Pozdrawiam.

    28 maj 2018

  • AuRoRa

    @Fiolka dzięki, no tak bohaterka nie ma prostego życiorysu, a o przeszłości pewnie niedługo się coś więcej dowiemy ;)

    28 maj 2018

  • Almach99

    Czym jest Netoperek? Kim tak naprawde jest Mela? Opowiadanie jest lepsze z odcinka Na odcinek

    26 maj 2018

  • AuRoRa

    @Almach99 dzięki, staram się pisać coś ciekawego ;)

    28 maj 2018

  • AnonimS

    Nieoczekiwane spotkania po latach . I  ta nazwa magicznego przedmiotu...nietoperek. przypomina mi czasy dzieciństwa. Podoba mi się to co piszesz. Czytam lekko i z przyjemnością. Pozdrawiam

    26 maj 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS dzięki, zastanawiałam się między nietoperkiem, a gackiem, ale ta pierwsza opcja jakoś została ;)

    28 maj 2018

  • Margo1990

    Co sie stanie z Małą?. Kim ona jest ? Już się nie mogę doczekać kolejnej części 😉

    26 maj 2018

  • AuRoRa

    @Margo1990 Niedługo dodam kolejne :)

    28 maj 2018