Okruchy przeznaczenia - Część 3

Rzęsisty deszcz lał się z gęstych chmur, które nadciągnęły nad porośniętą zielenią i kwiatami krainę. Młody czarodziej okrył długim płaszczem smutną Melę, która w duszy przeżywała kolejną burzę. Zabolało ją bardzo zachowanie Araji, spodziewała się, że dostanie klapsa lub nakrzyczy, a nie wyrzuci ją z domku jak niepotrzebny przedmiot. Powoli zaczęło świtać, noc ustępowała miejsca dniu. Nawet pogoda zdawała się uspokajać czując czające się za widnokręgiem słońce. Latanie wydało się maleńkiej czarodziejce najprzyjemniejszym uczuciem jakiego do tej pory doświadczyła. Wiatr rozwiewał jej krótkie włosy, a trzymając się kurczowo swojego wybawiciela nie czuła się samotna. Lecieli w stronę większego miasta, ale różniło się ono od poprzedniego, w którym krótko mieszkała. Pośród występów skalnych wznosiły się wspaniałe domostwa, a na najwyższym wzniesieniu znajdował się ogromny pałac otoczony grubym murem obronnym. Wokoło porozsiewane jeziorka błyszczały jak złoto w pierwszych promieniach porannej jutrzenki.  
- Teraz uważaj, obniżamy się, chwyć mnie mocno. - odezwał się Galum.
Czarodziejka przycisnęła drobne rączki do swojego podniebnego pilota i czując łaskotanie w brzuchu zaśmiała się głośno.
- Super! - zawołała z uśmiechem.
- Trzymaj się, teraz będzie jazda!
Czarodziej zaczął sterować swoim eterycznym pojazdem w taki sposób, że dziewczynka czuła się wyjątkowo. Robił nagłe zwroty, a nawet wykręcił sporą pętlę, aż Mela krzyknęła z radości. Jak bardzo chciał ją widzieć w takim stanie, a nie płaczącą jak ostatnio. Przeszła tyle złego, że postanowił zmienić los. Ostatni raz przelatując bliżej ziemi skierował się pod wodospad, który zmoczył ich oboje jak delikatny wiosenny deszczyk. Wreszcie dolecieli w miejsce, gdzie mężczyzna mógł wyhamować.  

Znaleźli się na dachu jakiegoś domu, ale był on przystosowany do lądowania. Mury porośnięte jasnym bluszczem i kwiatami wyglądały majestatycznie. Po drobnych kamiennych schodach zeszli piętro niżej stając przed niewielkimi drzwiami.  
- Tu mieszkam, na razie u mnie zostaniesz, a potem pomyślę co dalej.
Dziewczynka ostrożnie otworzyła wrota i kierując się do środka uśmiechnęła się znowu. Wnętrze wyglądało jak jeden wielki plac zabaw, chociaż w istocie pomieszczenie przeznaczone było na treningi. Drabinki, liny, zapadnie oraz różne podesty od razu skusiły małego gościa do zabawy. Za chwilę czarodziej zawołał ją za sobą, żeby zeszła na dół, chociaż wcale nie chciała przerywać zabawy.
- Będziesz mieć to na co dzień, chodźmy dalej.
Weszli do pomieszczenia, gdzie znajdowało się mnóstwo eliksirów i mikstur oraz roślin o dziwnych kształtach. Minęli je trafiając do kuchni, która była świetnie wyposażona. Galum podał małej talerzyk z owocami, a za chwilę napój i placki. Kiedy się najedli zaprowadził ją do pokoju, w którym miała na razie zamieszkać. Chociaż nie urządzono go dla dziecka dziewczynce to bardziej odpowiadało. Poczuła się doroślejsza widząc posłanie dedykowane wyłącznie dla niej. W dawnym domu dzieliła pokój z siostrą. Tu miała nawet osobną toaletkę z lustrem. Zadomowiła się tu w mig. Młody mężczyzna wyszedł na chwilę wracając z pakunkiem z prezentami. Dostała nowe ubranka, sukienki z czego bardzo się ucieszyła. Wieczorem, kiedy kładła się spać, czarodziej odwiedził ją, żeby życzyć miłej nocy.
- Wujku co ze mną będzie? Ty też mnie wyrzucisz z domu jak ciocia?
- Nie, chyba że znajdę ci nowy dom.  
- Byłam w tym lesie wujku i widziałam tam zniszczenie. Wszystko umierało, dlaczego?
Czarodziej usiadł koło Meli nie wiedząc co ma powiedzieć. Ostatnio wiele złego działo się w królestwie i niestety nie mógł się z nikim dzielić tymi informacjami.  
- Taka jest kolej rzeczy Mela. Są dobrzy i źli, jest światło i cień. Gdy dorośniesz dowiesz się więcej, teraz jesteś na to za mała. Nikomu nie mów gdzie byłaś, bo nikt tego nie zrozumie. Unikaj złego.  
- Jak mi nie powiesz, to jak poznam co jest dobre a co złe?
- Dobrze, jest taka legenda nie wiem czy słyszałaś?
- U nas w domu nikt mi nie mówił, chcę posłuchać.
- W takim razie ja ci opowiem. Kiedyś mieszkali dwaj bracia, żyli w zgodzie, wszystkim się dzielili, pomagali sobie. Gdy dorośli spotkali niewiastę, która spodobała się obojgu tak bardzo, że postanowili ją zdobyć. Starali się o nią, ale nie potrafiła się zdecydować, którego ma wybrać na męża. Pewnej nocy do jednego z braci przyszła postać i obiecała mu, że spełni wszystkie jego marzenia, ale musi oddać swoją duszę i pogrążyć się w ciemności. On zgodził się, ale jego wygląd się zmienił. Niewiasta przestraszyła się i wybrała jego brata, który stał po stronie światła. Pogrążony w ciemności nieszczęśnik poszedł do dziwnej postaci, mówiąc, że go oszukała. Chciał z powrotem zostać dobry, ale nie został zrozumiany.
- Jak to wujku? - przerwała mu dziewczynka – co się dalej stało?
- Nieszczęśnik postanowił zniszczyć postać, która go oszukała, myśląc, że jego moce są potężne. Zamiast tego zmieniła się w piękną mroczną księżniczkę, w której zakochał się bez pamięci. Od tamtej pory nikt go nie widział, a druga połowa królestwa zakryła się czarną chmurą i nikomu nie wolno było tam się zbliżać. Tak powstały dwa inne państwa władające odmienną magią. Tak głosi legenda.
- Wujku to tylko bajka czy prawda?
- Za dużo pytań zadajesz, zaśnij. - odparł wymijająco wychodząc z pokoju.
- Wujku?
- Tak? - spytał wracając się nagle.
- A nie da się uratować tej drugiej połowy królestwa?
- Śpij już, błagam. - odpowiedział zniecierpliwiony zamykając wrota.
Mela usiadła na łóżku nie czując zmęczenia. Nagle zakwitła jej w głowie myśl, że nikt przecież nie próbował zmienić historii obu światów. Każdy uznał, że tak jest wygodnie. Nie godziła się z tym stanem rzeczy. Przypomniała sobie spotkanego przypadkiem chłopaka, który przepędził w lesie bestie. Skoro wszyscy byliby tam tacy źli, to i on zrobiłby jej krzywdę. Wyciągnęła małego nietoperza ściskając w dłoni. Nagle poczuła senność, więc ułożyła się pod kołderką. Obiecała sobie, że tak tego nie zostawi. Ktoś zniszczył jej wioskę, zabił znajomych, rodzinę. Roniąc ostatnią łzę usnęła zatapiając się w marzeniach.  

Minęło sześć lat od tamtych wydarzeń, które tak bardzo zmieniły życie Meli. Nadal mieszkała u Galuma, który stał się dla niej jak drugi ojciec, opiekując się nią najlepiej jak potrafił. Zabronił dziewczynie wspominać o zakazanym lesie oraz o tym, że umie leczyć i zna zioła. Uczył ją magii światła i pozyskiwania energii z przyrody. Bardzo szybko się uczyła nowych zdolności, a nawet ćwiczyła podstawy walki. Galum w tajemnicy wpajał jej wiedzę zarezerwowaną dla mężczyzn, bojąc się o jej przyszłość. Wyrosła na piękną młodą czarodziejkę, zapuściła długie jasne włosy z różowymi refleksami, które stały się jej ozdobą. Pomimo opływającego czasu nadal nie podporządkowała się całkowicie panującym regułom. Wymykała się nocami, uparcie dążyła do tego, co chciała osiągnąć. Jednak najbardziej pragnęła mieć własny latający dysk energii, ale czarodziej nie miał zamiaru uczyć upartej czarodziejki latania. Czasem zabierał ją na podniebne eskapady, ale od kiedy wydoroślała wyglądało to inaczej. Zwracano mu uwagę, żeby wysłał Melę na nauki do pałacu. Nie chcąc dla niej źle pewnego dnia musiał podjąć tę ciężką decyzję. Zabrał nastolatkę na łąkę i spojrzał na nią jakby miał ostatni raz widzieć.  
- Posłuchaj mnie uważnie. Dziś nauczysz się tworzyć swój latający dysk …
- Wujku to niesamowite! - zawołała rzucając mu się na szyję z radości.
- Pokażę ci tylko raz i jeśli tego nie zrozumiesz, już nie powtórzę.
Czarodziejka uspokoiła się w momencie. Galum wykonywał ruchy rękami zbierając drobinki energii pochodzące z ziemi. Młoda czarodziejka powtarzała jego ruchy koncentrując się maksymalnie. Nagle czarodziej przywołał latający okrąg siadając na niego. Młodej z początku nie wyszło, ale nie poddała się. Za czwartym razem miała już swój własny pojazd latający. Wskoczyła na niego, ale wyślizgnął się tak, ze upadła na ziemię. Podniosła się próbując raz jeszcze i tym razem zrobiła to bezbłędnie.  
- Nieźle, a teraz sterowanie, skoncentruj się i każ mu lecieć.
- Czy tak … - zaczęła mówić, po czym odleciała w dal.
- Spokojniej Mela! - zawołał czarodziej doganiając ją w powietrzu.
-  Wujku uwielbiam cię! - zawołała szybując po niebie.

Mężczyzna widząc uśmiech u czarodziejki, musiał sprowadzić ją na ziemię. Teraz należało ją uświadomić, że to koniec ich wspólnej drogi. Wrócili na ziemię siadając na jednej ze skał. Wtedy Galum pokazał ręką na górujący nad okolicą pałac.  
- Widzisz ten piękny budynek?
Dziewczyna pokiwała głową rozkoszując się widokami.  
- Jutro tam zamieszkasz. Masz szesnaście lat i ja więcej cię nie nauczę. Musisz kształcić się pod okiem mistrzów sztuki białej magii.
- Ale wujku dlaczego? Wcale nie chcę tam iść! - protestowała
- Nie mówiłem ci, ale mam bardzo niebezpieczną pracę. Zostając ze mną naraziłbym cię na niebezpieczeństwo. - odparł smutnym tonem.
- Zrobiłam coś złego?
- Nie, ale musisz żyć wśród innych, a nie ze mną na odludziu. Poznać rówieśniczki i rówieśników, wielki świat.
- A jeżeli nie chcę i ucieknę?
- Obiecaj mi, że dla mnie zaczniesz się tam uczyć. Obiecaj również, że się nie zdradzisz z tym kim jesteś. Przysięgnij mi tu i teraz!
Mela popatrzyła na przybranego ojca z wyrzutem, ale przytuliła się do niego.
- Obiecuję, ale tylko dlatego, że jesteś dla mnie ważny.
Zachodzące słońce odbijało się w jeziorze, a czarodziejka przywołała swój nowy pojazd.  
- Kto ostatni w domu, ten robi kolację!
Mężczyzna uśmiechnął się goniąc za pełną energii nastolatką. To było ich ostatnie popołudnie. Czuł się jakby tracił córkę, której nie miał. Obawiał się, że grozi jej poważne niebezpieczeństwo, ale teraz musiał wracać do swoich obowiązków. Mela szybując nad powierzchnią wody zamoczyła w pędzie rękę w zimnej wodzie. Chciała tak to zapamiętać z uśmiechem na twarzy. Następnego poranka spakowana czekała na Galuma. W kieszeni nadal trzymała swojego nietoperka z zakazanego lasu, nie rozstając się z nim. Ostatni raz pożegnała się ze swoim opiekunem nie kryjąc wzruszenia.  
Wysłano po nią nauczycielkę, która zabrała Melę do wygodnego powozu zaprzęgniętego w błękitne konie. Pomachała Galumowi przez okienko pełna obaw oddalając się od pełnego wspomnień domu. Gdyby nie przysięga, którą dała, uciekałaby teraz w nieznane na swoim latającym pojeździe. Nagle usłyszała jakiś głos „nie ufaj nikomu”. Odezwała się do nauczycielki.
- Mówiła pani coś?
- Skądże dziecko. - obruszyła się kobieta.
Dziewczynę przeszył dreszcz.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2057 słów i 11258 znaków. Tag: #fantasy

4 komentarze

 
  • Duygu

    Piękne. Bardzo dobrze piszesz, nie robisz wielkich błędów, dzięki czemu czytanie to czysta przyjemność  <3  Ciekawe, co będzie dalej...  :)  Łapa w górę

    22 maj 2018

  • AuRoRa

    @Duygu dzięki, staram się ;)

    23 maj 2018

  • Obca

    Mnie też by przeszedł dreszcz... Brrr... :woot:

    26 kwi 2018

  • AuRoRa

    @Obca niom coś w tym jest :)

    27 kwi 2018

  • emeryt

    Mnie też się podoba. Jak na razie tematyka pełna sielankowych opisów,  i  bardzo dobrze. Trochę tego w realnym świecie zawsze potrzeba. A ja dziękuję Tobie za kolejny odcinek. Serdecznie pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy, - emeryt.

    20 kwi 2018

  • AuRoRa

    @emeryt Bardzo dziękuję za komentarz i miłe słowa :)

    21 kwi 2018

  • AnonimS

    Bardzo ciekawie idzie Ci to pisanie. Błękitne konie, jasne włosy z różowymi refleksami. Paletą barw malujesz ten świat.

    19 kwi 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS czasem trzeba trochę koloru ;)

    20 kwi 2018