Tęsknię... Cz.51

Vanessa:
Obudziłam się około godziny dziewiątej rano. Mike jeszcze spał. Pocichu wstałam z łóżka, żeby go nie obudzić. Postanowiłam zrobić sobie kawę. Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę.

Zaczęłam też przygotowywać śniadanie, kiedy nagle usłyszałam, że ktoś idzie. Odwróciłam się, a widząc przyjaciółkę niewyspaną i rozczochraną, uśmiechnęłam się.
- Wyglądasz ślicznie.- powiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem. Dziewczyna spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym " jeszcze jedno słowo i cię zabiję". Na ten widok zaczęłam się śmiać.
- Ty już lepiej nic nie mów, tylko mi kawę zrób. Codzienne nocne maratony źle na mnie działają.
- Widzę właśnie.
- Jakim cudem, ty jesteś tak wyspana?- Spytała Bianka, a ja postawiłam przed nią kubek pełen gorącej kawy. Zapach pewnie rozniósł się już po całym domu.
- Tego mi było trzeba.- powiedziała, biorąc łyka.
- Tobie to by się litr tego przydał.- powiedziałam, śmiejąc się.

Gadałyśmy, siedząc na kanapie w salonie i pijąc kawę. Ze śniadaniem postanowiłyśmy poczekać, aż tamte głąby się obudzą.
Na szczęście nie musiałyśmy długo czekać. Po pół godziny znowu usłyszałam kroki.
- Cześć dziewczyny.- usłyszałam głos Mike'a. Dziś wyglądał już lepiej albo przynajmniej tak mi się wydawało.

Mike poszedł do kuchni zrobić sobie kawę, a potem usiadł obok mnie na kanapie. To dziwne, bo ani słowem się do mnie nie odezwał. Nawet nie dostałam głupiego buziaka. Ta razą nie uwierzę, że to kac.
W końcu nie wytrzymałam i postanowiłam z nim szczerze pogadać.
- Mike chodź ze mną.- powiedziałam ostrym głosem.
- Po co?- spytał zdziwiony.

- Musimy pogadać.- powiedziałam, a on niechętnie wstał za mną. Poszliśmy do naszej sypialni.
- Możesz mi w końcu powiedzieć, co się stało?- spytałam już lekko zdenerwowana.
- Nic się nie stało. Co miało się stać?- spytał, nawet na mnie nie patrząc.
- Ty mi powiedz. Wczoraj zachowywałeś się dziwnie i dzisiaj tak samo.
- Co masz na myśli?- powiedział, chociaż doskonale wiedział, o czym mówię. Widziałam to, po jego minie.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać, nie mówiąc już o takich drobiazgach jak przytulanie czy, chociaż buziak na dobry początek dnia. Co się stało, bo ja już naprawdę nie wiem.- powiedziałam i zrobiło mi się mega przykro. Nawet miałam wrażenie, że łezka mi się w oku zakręciła.
- Naprawdę nic się nie stało.- powiedział i delikatnie się uśmiechnął. Nie wiedziałam, czy mam mu wierzyć, czy nie. Tak, jak nie mogłam go zmusić do mówienia. Ja rozumiem kac, czy gorszy humor, ale wydawało mi się, że tutaj chodziło, o coś poważniejszego.
- Niech ci będzie, ale pamiętaj, że mi możesz powiedzieć o wszystkim.
- Jasne skarbie.- odpowiedział i dał mi buziaka w policzek.
- Pójdziesz dzisiaj ze mną do lekarza?- spytałam, przypominając sobie o wizycie. Dzisiaj dowiem się na 100%, czy jestem w ciąży.
- Dzisiaj?
- No tak dzisiaj. Mówię o tym cały czas...- powiedziałam, a po jego minie wywnioskowałam, że i tak o tym zapomniał.
- Dzisiaj nie mogę.- powiedział, a mnie zamurowało.
- Jak to nie możesz?- spytałam zła.
- Dzwonili z pracy, żebym się dzisiaj pojawił.- odpowiedział tylko.
- Nie możesz odwołać? To chyba ważniejsze niż nagłe pójście do pracy, nie sądzisz?
- Niestety nie mogę. To naprawdę nagła sytuacja. Może Bianka z tobą pójdzie?
- Może tak, tylko to nie Bianki dziecko i wolałabym, żebyś to ty ze mną poszedł.- powiedziałam. Już mi zepsuł humor z samego rana.
- Poradzisz sobie. Na następną już pójdziemy razem.- powiedział i dał mi buziaka w czoło, ale to wcale nie poprawiło mi humoru.

Poszliśmy na śniadanie, a w międzyczasie spytałam się przyjaciółki, czy by ze mną poszła na wizytę. Oczywiście się zgodziła.

Po śniadaniu zaczęłam się szykować. Przebrałam się i umyłam. No nie powiem, bardzo się stresowałam. Nie samą wizytą, czy badaniem, ale tym, co powie lekarz. Sama nie wiem, co bym wolała. Z jednej strony mam wrażenie, że jestem za młoda na bycie mamą i że kompletnie sobie nie poradzę... Z drugiej strony już oswoiłam się z myślą, że będę miała taką małą istotkę.
Biłam się z myślami, a do wizyty było coraz mniej czasu.


Mike:

Nie dałem rady... Bardzo chciałem iść na tę cholerną wizytę z Van. Chciałem trzymać ją jak będzie się stresować. Patrzeć jej w oczy i mówić, że będzie dobrze.
Niestety nawet nie mogłem spojrzeć jej w oczy. Ona o niczym nie wiedziała, a ja nie mogłem jej powiedzieć. Bo niby co miałbym? „Hej kochanie, prawdopodobnie cię zdradziłem z jakąś przypadkową laską, bo cholernie się spiłem”? Od razu by mnie zostawiła, a ja nawet nie wiem, czy spałem z tamtą  
laską...

Wymówka z pracą to była ściema. Nikt do mnie nie dzwonił, bo wziąłem wolne. Umówiłem się z laską z imprezy. Tą razą miała mi wszystko wyśpiewać. W końcu się dowiem, jak naprawdę było. Dopiero wtedy powiem o wszystkim Van.
Źle mi z tym, że tak ją odsunąłem od siebie. Na pewno jest na mnie mega zła, widziałem to w jej oczach. Niestety tak było lepiej. Bałem się, że się wygadam. Ona nie może się teraz denerwować i zamartwiać. Chociaż kłótnia w tym przypadku jest nieunikniona. Zostało mi tylko się modlić, żeby mnie nie zostawiła.

Van pojechała na wizytę, a ja na spotkanie z nieznajomą. Byłem na czas, za to ona się spóźniała. Już się bałem, że mnie wystawiła. Na szczęście w końcu się jej doczekałem.
Nie chciałem być nie miły, ale wyglądała jak zwykła laska do towarzystwa. Kilometrowe szpilki, spodenki wyglądające jak bielizna, biała bluzka, pod którą nic nie było, mocny makijaż i dopinane włosy spięte w kucyk. Jeju laska mogłabyś być całkiem niezła bez tego wszystkiego. Jakim cudem ja na nią poleciałem!?

- Widzę, że stęskniłeś się za mną.- powiedziała uwodzicielskim głosem.
- Uwierz mi, że mam o wiele lepsze rzeczy do roboty, niż być tu z tobą.
- Dobra do rzeczy, bo zajęta jestem.
- Spaliśmy ze sobą tamtej nocy? Potrzebuje to wiedzieć.- powiedziałem, a ona była wyraźnie znudzona.
- Jezu, a ty znowu o tym. Jeszcze ci się nie znudziło?- spytała, udając, że ziewa.
- Powiedz mi do cholery i dam ci spokój.- powiedziałem wściekły. Miałem dosyć jej gierek.
- Nie, nie spaliśmy ze sobą. Zadowolony?- powiedziała, a mi kamień spadł z serca.
- Na pewno?- spytałem dla pewności.
- Człowieku, byłeś tak schlany, że nie byłeś w stanie do niczego. Całowaliśmy się tylko i były jakieś macanki. Potem zacząłeś coś gadać o jakiejś Van, czy jak jej tam i jakiś dziecku. Zaraz po tym zasnąłeś.
- Czemu byliśmy nadzy?- spytałem z ciekawości.
- Rozebrałeś nas, ale nic poza tym.
- Nawet nie wiesz, jak mi pomogłaś.
- Dobra skoro to tyle, to ja spadam.- powiedziała i sobie poszła. Ja postanowiłem od razu zadzwonić do Vanessy. Odebrała niemalże od razu.

- Kochanie muszę ci coś powiedzieć. Porozmawiamy, jak będziesz w domu. Kocham cię i przepraszam za wszystko.- powiedziałem szczęśliwy jak nigdy wcześniej.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Hejka wszystkim. Dziś jest pierwszy dzień weekendowego maratonu. Jak to będzie wyglądać:

Piątek- Tęsknię...Cz.51

Sobota- Tęsknię...Cz.52

Niedziela- Tęsknię...Cz.53 i 54

Wszystkie części będą wieczorkami. Pozdrawiam i miłego czytania.

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1439 słów i 7553 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    Kochana rewelacyjna czesc normalnie ale skończyć w takim momencie 😁😁😚😚❤️❤️💖💖💕💕

    23 maj 2020

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziękuję ❤️❤️❤️

    23 maj 2020