Tęsknię... Cz.40

Vanessa

Jason mnie pocałował... Czy tego chciałam? Oczywiście, że nie! Ja przecież mam Mike'a. Bardzo go kocham i nie zamierzam z niego rezygnować, tylko dlatego, że po długim czasie pojawił się mój były. Fakt, między nami było zajebiście, a pocałunek był dokładnie taki jak dawniej, ale ja zdążyłam już o nim zapomnieć. Kiedyś może i bym czekała z utęsknieniem na tę chwilę, ale już mi przeszło.


Nagle usłyszałam za sobą głos i spanikowana szybko odsunęłam się od chłopaka.

- No to kurwa niezła „przeszłość". - powiedział Mike, stojąc zaraz za nami.

Odwróciłam się w jego stronę. Był wściekły i wcale mu się nie dziwię.

- Mike...

- Co mi teraz powiesz, co? „ To nie tak jak myślisz kochanie, to tylko przeszłość, nic nas nie łączy...” Myślisz, że ja w to uwierzę?- powiedział, a ja poczułam, jak po moich policzkach spływają pojedyncze łzy.

- To on mnie pocałował. Ja tego nie chciałam, przysięgam!- krzyknęłam, a on tylko potrząsnął głową. Dlaczego mi nie wierzył? Przecież ciągle powtarzam, że nic nas nie łączy... Nie dałam mu żadnych sygnałów, które mówiłyby o tym, że jeszcze coś czuję do Jasona.

- To prawda. To ja ją pocałowałem. Sądziłem, że tego chce.- Jason tylko zdążył to powiedzieć i w jednym momencie Mike był już obok niego. Uderzył go w twarz, a Jason zatoczył się do tyłu.

- Mike proszę cię, zostaw go.- powiedziałam i nawet nie wiem, w którym momencie zaczęłam płakać.

Jason dostał jeszcze jeden cios i przewrócił się na ziemię. Polała się krew. Mike zawisł nad nim i zaczął go okładać, a ja krzyczałam i miałam wrażenie, że nikt mnie nie słyszy. Jakbym stała tam kompletnie sama. Potem role się odwróciły i to Mike dostał. Próbowałam ich rozdzielić, ale nie miałam na tyle siły, żeby to zrobić.

Do pomieszczenia nagle weszła Amy. Była przerażona całą sytuacją i zaczęła krzyczeć. Nagle poczułam, że i mi się oberwało. Nie wiem od którego, ale to nie miało znaczenia. Wtedy liczyło się tylko to, żeby ich jakoś rozdzielić.

Mike w końcu się otrząsnął i bójka się zakończyła.

- Van co ci jest?- spytał i obydwaj wstali z podłogi.

- Co?- spytałam zaskoczona.

- Krwawisz.- powiedział, a ja poczułam, że krew spływa mi z czoła. Musiałam dostać mocniej, niż myślałam. Przez emocje nawet tego nie poczułam.

Mike był w gorszym stanie. Miał rozciętą wargę i brew. Widziałam też małego siniaka na policzku. Dotknęłam go delikatnie ręką, a on się skrzywił.

- Chodź, musimy to opatrzeć.- powiedziałam do chłopaka.

- Amy masz tu jakąś apteczkę?- spytałam przyjaciółki, która zajmowała się swoim chłopakiem. Tamten znowuż wyglądał tragicznie. Miał podbite oko, masę siniaków, pokaleczone ręce i porozcinaną buzię. Polała się cała masa krwi i raczej nie obejdzie się bez szpitala.

- Tak, w szafce na dole.- powiedziała, a ja od razu ją wzięłam i zaciągnęłam Mike'a do naszej sypialni.

Usiedliśmy na łóżku, a ja zaczęłam szukać opatrunków. Wzięłam wacik z wodą utlenioną i zaczęłam przemywać rany Mike'a, żeby nie wdało się zakażenie. Obserwował mnie, a po moich policzkach spływały łzy.

- Van...- powiedział cicho, ale nie przestawałam.

- Vanessa...- powiedział głośniej i złapał mnie za rękę. Przestałam na chwilę. Nie umiałam na niego spojrzeć. Nie po tym, co mu zrobiłam. Nie byłam zła za bójkę... Miał prawo się zdenerwować. Był zazdrosny, a to oznacza, że mu zależy. Jak mogłam dopuścić do tego wszystkiego...

- Przepraszam... Ja naprawdę tego nie chciałam. Zaskoczył mnie i nagle ty wszedłeś. Nawet nie odwzajemniłam tego pocałunku, przysięgam.- powiedziałam, ledwo łapiąc oddech.

- Wierzę ci.- odpowiedział, a ja na niego spojrzałam.

- Naprawdę?- spytałam niedowierzająco.

- Jasne. Jesteś moją dziewczyną. Ufam ci i wiem, że nigdy byś mi czegoś takiego nie zrobiła. Zdenerwowałem się tylko, przepraszam.

- Ty mnie nie masz za co przepraszać. Bardzo cię kocham.- powiedziałam, a on mnie pocałował. To był najbardziej czuły pocałunek, jaki doznałam.

Całowaliśmy się coraz namiętniej i po chwili też poczułam jego ciepłe ręce pod moją bluzką. Przeszły mnie dreszcze, a on chyba też to poczuł, bo się uśmiechnął. Gdy zaczęliśmy się rozbierać, nagle zobaczyłam krew na ręku. Spojrzałam na Mike'a. Jego rozcięta brew mocno krwawiła. Przeraziłam się. Pewnie konieczne będzie szycie.

- Mike musimy jechać do lekarza.- powiedziałam zmartwiona.

- Po co? Nic mi nie jest.

- A ja widzę, że jest. Chodź.

- No, a nie możemy potem? Było tak przyjemnie.- powiedział zawiedziony.

- Jakoś ci to wynagrodzę.- odpowiedziałam z uśmiechem.

- Trzymam cię za słowo.- powiedział i dał mi ostatniego, szybkiego buziaka.

Poszliśmy sprawdzić co się dzieje z Amy i Jasonem. Siedzieli w salonie, a Amy opatrywała chłopaka. Wyglądał tragicznie. W sumie to się nawet nie dziwię. To Mike zaczął, więc to on miał przewagę, a poza tym Mike dużo ćwiczy na siłowni i jest po prostu silniejszy i bardziej wyćwiczony. Jason z tego, co pamiętam, na siłownie nie chodził, tylko czasem ćwiczył w domu. No, chyba że się coś zmieniło.

- Jason potrzebuje lekarza.- powiedziała wściekła Amy. Nie patrzyła ani na mnie, ani na Mike'a. Nie dziwie jej się. Jej chłopak pocałował jej najlepszą przyjaciółkę, a jeszcze dostał wpierdziel, od zazdrosnego chłopaka przyjaciółki. Nieźle to pokręcone. Ma prawo być zła na nas wszystkich.

- Mogę prowadzić.- powiedziałam.

- Zostanę w domu i trochę tu ogarnę. Wszędzie pełno krwi. Postarajcie się nie pozabijać po drodze.- powiedziała, a my zaczęliśmy się szykować.

Do szpitala mieliśmy kawałek, mimo to przez całą drogę w samochodzie panowała kompletna cisza. Udało nam się spokojnie dotrzeć do szpitala. Poszliśmy się zarejestrować i czekaliśmy na korytarzu na swoją kolej. Po paru minutach z gabinetu wyszedł lekarz.

- No proszę, kogoż my tu mamy. Musiała być niezła bójka z tego, co widzę. - cóż za spostrzegawczość.

- A ty pewnie jesteś powodem.- powiedział i spojrzał na mnie. Co go to w ogóle interesuje? Jak sobie przypomnę całą tę sytuację, to aż mnie ściska.

- Można tak powiedzieć.- odpowiedziałam, żeby nie być niemiła. Najpierw poszedł Jason, bo najbardziej oberwał. Na korytarzu siedzieliśmy tylko ja i Mike.

- Nieźle mu przyłożyłeś.- powiedziałam.

- Należało mu się, skoro go nikt nie nauczył, że nie całuje się zajętych dziewczyn.- odpowiedział, lekko się uśmiechając.

- Mogłeś być delikatniejszy.

- Ciesz się, że nie dostał mocniej.- odpowiedział, przytulając mnie.

- Łobuz jesteś.

- Przyznaj się, że ci się to podoba.- powiedział i mnie pocałował.

- A co jak nie?

- A jak nie to będzie klamp na tyłek. - powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.

- Nie dam się tak łatwo.

- Kochanie nie masz ze mną szans!

- Nie bądź tego taki pewny.- odpowiedziałam, a on jednym ruchem przełożył mnie sobie przez kolano jak jakieś małe dziecko.

- Co ty robisz? Zwariowałeś?!

- Teraz też jesteś taka mądra?- spytał, śmiejąc się.

- Przestań, tu są ludzie.

- A co mnie interesują ludzie.

- Bardzo śmieszne Mike.- powiedziałam, chcąc mu się jakoś wyrwać. Nagle z gabinetu wyszedł Jason w towarzystwie lekarza. Zastali nas w bardzo niezręcznej sytuacji.


- Poproszę następną osobę.- powiedział lekarz, uśmiechając się i zniknął za drzwiami gabinetu. Mike mnie puścił i wszedł do środka, a ja zostałam sama z Jasonem.


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Cześć misie! Jak tam u Was? Wszyscy zdrowi? Trzymajcie się ciepło, dbajcie o siebie i nie dajcie się zwariować!

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1474 słów i 7988 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    Czekam na kolejną z niecierpliwością kochana dodaj szybko 😉😉🤩🤩😍😍🥰🥰

    13 mar 2020

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziękuje 😁 postaram się w weekend albo w poniedziałek 😁

    13 mar 2020