Tęsknię... Cz.24

~Vanessa~
Przestraszyłam się tonu głosu Jake'a. Ostatnio jak tak do mnie mówił, to ostro się pokłóciliśmy. Nie chciałam żeby to się powtórzyło.  
- Co mam ci powiedzieć?- Spytałam podchodząc do niego, ale niestety odsunął się jeszcze dalej.
- Jak się całowało z Mike'em?- spytał a mi odjęło mowę. Jak się dowiedział? Kto mu o tym powiedział?
- Skąd wiesz?
- Dla ciebie pewnie byłoby wygodniej jakbym wcale nie wiedział co?
- To nie tak. Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył.  
- Coś musiał skoro ciągle o nim myślisz.  
- Nie myślę- powiedziałam prawie płacząc. - A to dziwnie. Przed chwilą mówiłaś co innego.
- Podsłuchiwałeś nas?
- Nie.
- No to kto ci o tym powiedział?
- Nie ważne jest kto to zrobił, tylko to, że ty tego nie zrobiłaś. Zaufałem ci a ty zrobiłaś mi takie świństwo.  
- Jake przepraszam nie wiem co mi odbiło. - Nie chce mi się z tobą gadać.- powiedział i sobie poszedł zostawiając mnie samą.  
Byłam zła na siebie, że nie powiedziałam mu o pocałunku. Szczerość w związku to podstawa. Jak mogłam o tym zapomnieć?  
Widziałam ból w jego oczach i to, jak jest mną rozczarowany.
Czułam się okropnie i nie miałam nic na swoje usprawiedliwienie.  
Zastanawiałam się tylko kto mógł mu o tym powiedzieć. Napewno nie był to Mike a po za nim, o tym wszystkim wiedział tylko Lucas. Postanowiłam z nim o tym porozmawiać.  
Znalazłam go w naszej szatni. Szykował się już do wyjścia.  
- Możemy pogadać?- spytałam chłopaka a on na mnie spojrzał.  
- Jasne a o czym?
- To ty powiedziałeś mu o wszystkim?
- Nie rozumiem- powiedział i faktycznie było widać po nim, że nie wie o czy mówię. - Jake dowiedział się o tym pocałunku co rano ci mówiłam. Jest na mnie wściekły. Tylko tobie o tym mówiłam.  
- Myślisz, że bym mu się wygadał?
- Nie wiem, ale skąd może wiedzieć?- spytałam prawie płacząc.  
- Ej no spokojnie. Na pewno to nie byłem ja. Niby czemu miałbym to zrobić? Nic do was nie mam, więc nie miałbym podstaw żeby to zrobić.  
- No dobrze.- uwierzyłam mu. Miałam do niego zaufanie. Pomógł mi rano jak ze mną rozmawiał i byłam mu wdzięczna, ale dalej pozostaje pytanie, jak Jake się dowiedział.
W okropnym nastroju wróciłam do domu.
Chciałam od razu iść do swojego pokoju i nawet nie zwróciłam uwagi na to, że wołał mnie Dylan.  
- Vanessa!- krzyknął nagle mój brat a ja dopiero wtedy się otrząsnęłam.
- Co tam?- spytałam.
- Wołałem cię.
- Przepraszam zamyśliłam się.- odpowiedziałam
- Nad czym tak myślisz, że wcale mnie nie słuchasz?- spytał śmiejąc się.  
- Nad niczym szczególnym. Jestem trochę zmęczona, idę się położyć.  
- No powiedzmy, że ci wierzę. Pogadamy potem.- powiedział a ja weszłam do pokoju. Zostawiłam swoje rzeczy i stwierdziłam, że pójdę się umyć. Prysznic dobrze mi zrobi.
Wzięłam ubrania na przebranie i poszłam do łazienki. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Nie wiem ile tak stałam, ale czułam, że wszystko ze mnie spływa. Nie tylko brud całego dnia, ale też wszystkie niepotrzebne myśli i zmartwienia. Nie myślałam o niczym.  
Faktycznie ciepły prysznic dobrze mi zrobił. Po wyjściu czułam się o wiele lżejsza i spokojniejsza. Stwierdziłam, że co ma być, to będzie. Czasu nie cofnę a wiedziałam, że konsekwencje prędzej czy później mnie dopadną.  
To nie tak, że teraz będzie mi obojętne czy Jake mi wybaczy, czy nie. Będę się starała żeby wszystko wróciło do normy, chociaż łatwo nie będzie.  
Wróciłam do pokoju i ubrana w dres położyłam się na moim ukochanym łóżku.  
Zdążyłam zamknąć oczy i odezwał się mój telefon.  
- Laska ubieraj się zaraz po ciebie będziemy!- usłyszałam krzyk w słuchawce.
- Co? Nie!- odpowiedziałam od razu.  
Nie miałam ochoty na żadne wyjścia.
- Nie przyjmuję odmowy.- usłyszałam głos Amy i wiedziałam, że jej nie przekonam. Tej dziewczynie nie da się odmówić.  
- Gdzie jedziemy?
- Na miasto dziewczyno. Zabawimy się trochę.  
- W środku tygodnia? Super pomysł!- powiedziałam śmiejąc się.  
- Wiedziałam, że ci się spodoba.
Amy się rozłączyła a ja byłam zmuszona zejść z łóżka. Tak bardzo mi się nie chciało, ale nie miałam wyjścia.  
Jak zwykle nie wiedziałam w co mam się ubrać. W końcu zdecydowałam się na czarną, rozkloszowaną spódniczkę z białym paskiem u dołu i do tego biały top. Włosy zaplotłam w dwa dobierane warkocze i zrobiłam delikatny makijaż. Chwilę później usłyszałam klaksom samochodu. Od razu wiedziałam, że to dziewczyny. Wzięłam wszystkie swoje rzeczy. Wychodząc krzyknęłam tylko, że wrócę pewnie późno. W aucie siedziała Rosalie i Amy. Muzykę z samochodu słyszałam, jak tylko wyszłam z domu. Dziewczyny były wystrojone, co oznaczało, że prędko do domu nie wrócę. Usiadłam na tylnich fotelach i przywitałam się.  
- Jedziemy na imprezę!- krzyknęła radośnie Rosalie.
- A gdzie?- spytałam ciekawa. Miałam tylko nadzieję, że podczas imprezy uda mi się chociaż na chwilę zapomnieć o zmartwieniach.  
Po paru minutach dojechałyśmy na miejsce. Impreza była na plaży. Wszędzie była masa świateł i leżaków. Nie zabrakło również baru czy głośnej muzyki. Dziewczyny od razu ruszyły do tańca, ale mi ciężko było zapomnieć o problemach i tak po prostu świetnie się bawić. Lekko kołysałam się w towarzystwie dziewczyn a masa ludzi tylko obijała się o mnie. Kompletnie nie byłam w nastroju. Dopiero gdy po paru piosenkach zamówiłyśmy sobie po drinku, zrobiło mi się trochę lepiej. Piłyśmy, tańczyłyśmy a nawet wskakiwałyśmy do zimnej wody. Impreza była coraz lepsza, a mój humor z każdą minutą odrobinę się poprawiał.
Nagle w tłumie zauważyłam Vicki, jedną z kelnerek u nas w restauracji. Co prawda nie mam z nią jakiegoś super kontaktu, ale chciałam się przywitać. Namówiłam też do tego dziewczyny i razem podeszłyśmy.  
- Hejka- powiedziałam a dziewczyna dziwnie na mnie spojrzała.  
- No cześć. Jak tam z chłopakiem? Słyszałam, że jakaś mała kłótnia była między wami.
- Od kogo słyszałaś?- spytałam ciekawa. Nikomu nie mówiłam o tym co się stało a już szczególnie nie jej.
- Ma się swoje źródła. Z resztą tak to jest, jak się całuje z kimś na boku.- powiedziała a mnie kompletnie wbiło w ziemię.  
- Słucham?!
- Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. Jak się gada o takich rzeczach w pracy to potem plotki szybko się rozchodzą.- nagle mnie olśniło! To ona musiała wszystko wygadać! Nie rozumiem tylko jak udało jej się nas podsłuchać.  
- To byłaś ty?!
- Nie rozumiem  
- Ty mu o wszystkim powiedziałaś?!- spytałam wściekła. Myślałam, że jej wydrapię oczy! Jak można być tak okrutnym? Co ja jej takiego zrobiłam?  
- Może tak, może nie.- powiedziała uśmiechając się wrednie.
- Zadowolona jesteś z siebie?
- Zasłużył na prawdę. Z resztą masz za swoje.
- Co ja ci takiego zrobiłam?!
- Po prostu powiedzmy, że nie pasujesz do niego. Z chęcią to udowodnie i zajmę twoje miejsce.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1423 słów i 7156 znaków.

2 komentarze

 
  • cukiereczek1

    Rewelacyjna czesc czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko :)  :) :*

    27 sie 2019

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziękuję kochana :)

    27 sie 2019

  • Lala

    To się porobiło... Co tak krótko? Czekam na kolejną z niecierpliwością

    26 sie 2019

  • Iga21

    No coś zbyt krótko.  
    No i sprawa się wyjaśniła.
    No to będzie wojna :)

    27 sie 2019

  • nasiaaa

    @Lala krótko bo czas gonił ale następna będzie dłuższa ;)

    27 sie 2019