Tęsknię... Cz.11


~Vanessa~
Weszłam do domu i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Myślałam, że może mi się coś przewidziało. W salonie stał Mike i może nie byłoby w tym nic dziwnego bo przecież i tak go ciągle tu widzę gdyby nie nie jeden fakt. On miał ze sobą walizki! To jest nie możliwe! On nie może tu zamieszkać!
- Co to do cholery ma znaczyć?!- spytałam próbując się opanować  
- Kochanie co ja ci mówiłem o złoszczeniu się?- spytał tym swoim głosem  
- Mam spytać drugi raz?
- Będę z wami mieszkać- powiedział a ja myślałam, że mi serce stanie...  
- Słucham?- spytałam myśląc, że mi się przesłyszało
- Oj kochanie dobrze słyszałaś  
- Ile? Dwa dni? Trzy dni?- spytałam licząc, że to chwilowe
- Pare miesięcy. Spokojnie, zdążysz się mną nacieszyć- powiedział a ja wkurzona poszłam szukać brata.
- Dylan do cholery!- krzyknęłam aż w końcu się pojawił  
- Co się stało?- spytał przejęty  
- Powiedz, że on żartuje
- Nie, dlaczego?
- Jak to dlaczego? Nie mogłeś mnie uprzedzić?- spytałam wkurzona
- Wczoraj to wymyśleliśmy. Nie było okazji ci powiedzieć  
- A telefonu nie masz?- spytałam ale już mi się nie chciało go słuchać. Nie mogł mnie uprzedzić? Ja rozumiem, że jestem tutaj tylko gościem ale powinnam wiedzieć... Po za tym jestem jego siostrą! Takie rzeczy się mówi.  
Poszłam do swojego pokoju i się w nim zamknęłam. Nie zamierzałam ich oglądać a po za tym byłam zmęczona i chciałam odpocząć.  
Przebrałam się w moje ulubione dresowe spodenki i luźną koszulkę. Poleżałam chwilę przeglądając przy okazji wszystkie media i serwisy internetowe.  
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam ale jak się obudziłam na dworze było już ciemno. Spojrzałam na zegarek i była na nim godzina 22:00. Musiałam być naprawdę zmęczona, że przespałam prawie cztery godziny.  
Mój brzuch zaczął się odzywać więc postanowiłam zjeść coś lekkiego na kolację.  
Poszłam do kuchni a tam spotkałam siedzącego przy stole Mike'a. Czemu nie śpi tylko siedzi w kuchni?
- Ty jesteś wszędzie chyba- powiedziałam i otworzyłam lodówkę.
- Kochanie teraz i ja tu mieszkam więc będziesz mnie widzieć cały czas- powiedział jakoś spokojnie. To jest do niego nie podobne.  
- Czemu nie śpisz?- spytałam widząc, że coś go męczy  
- A ty?
- Pierwsza spytałam- powiedziałam ale nic nie odpowiedział. Żadnego złośliwego tekstu?  
- Jakoś tak po prostu- powiedział patrząc się na szklankę z sokiem
- Na pewno wszystko okej?- spytałam siadając obok
- Czemu tak mnie nie lubisz?- Tego pytania się nie spodziewałam. On tak na serio?  
- Pytasz poważnie?
- Cały czas się wkurzasz, obrażasz, wyzywasz mnie. Czemu?- spytał a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Gdzie jest Mike, którego poznałam? Jakbym siedziała z obcą osobą... Czyżbym poznała jego drugą, bardziej przyjemną twarz?
- Ciągle mnie wkurzasz i mówisz te swoje różne denerwujące teksty- powiedziałam ale nie spojrzał na mnie.
- Słuchaj, skoro mamy razem mieszkać to proponuję zacząć wszystko od nowa. Co ty na to?- spytał a ja byłam w tak wielkim szoku, że przez chwilę milczałam.  
- Myślę, że to dobry pomysł- powiedziałam uśmiechając się.
- Mike jestem- powiedział i wystawił dłoń w moją stronę. Uśmiechnęłam się i podałam mu swoją.
- Vanessa- odpowiedziałam.
Potem Mike poszedł spać a z tego wszystkiego zapomniałam, że przyszłam jeść. Stwierdziłam, że mi się odechciało więc ja również poszłam się położyć.  

~Mike~  
Tej nocy pierwszy raz od bardzo dawna przyśnił mi się Nick. Mój mały braciszek nie żyje już rok. Nigdy nie zapomnę tego dnia i tego wypadku...  
Nie mogąc zasnąć poszedłem do kuchni. Nalałem sobie soku i usiadłem przy stole. Potrzebowałem trochę pomyśleć ale nagle przyszła ona.
- Ty jesteś wszędzie chyba- powiedziała i otworzyła lodówkę.
Nie miałem ochoty z nią rozmawiać ale jednak wyszło inaczej. Nie wiem co mnie podkusiło do tej rozmowy. Nawet do końca nie wiem po co to wszystko powiedziałem. Lubię jak się denerwuje i złości bo słodko wtedy wygląda... Nagle mnie wzięło na jakieś niepotrzebne czułości i gadki... Dziewczyna była wyraźnie zdziwiona ale chyba i zadowolona.  
Po rozmowie z Vanessą zrobiło mi się trochę lepiej i już potem łatwiej było mi zasnąć. Już więcej nie miałem koszmarów.  
~Vanessa~  
Wstałam rano jak zwykle z wielką niechęcią. Od razu poszłam do łazienki żeby wziąć orzeźwiający prysznic. Drzwi od mojej łazienki były zamknięte. Waliłam w nie i pukałam żeby w końcu ktoś wyszedł ale na darmo.
Nagle drzwi się otworzyły i wszedł z niej Mike i to w samym ręczniku w dodatku cały mokry. Od razu się odwróciłam.
- Nie mogłeś się ubrać zanim wyszedłeś?- spytałam spokojnie. Przypomniała mi się nasza nocna rozmowa i fakt, że przecież mieliśmy zacząć wszystko od nowa.
- Kochanie przecież wiem, że ci się podoba a po za tym nie spieszyło ci się?- spytał tym swoim głosem... No i wrócił dawny Mike. Jak mogłam uwierzyć w jego zmianę...
- Tak masz racje spieszyło- powiedziałam i chciałam jakoś go wyminąć bo ustał w samym przejściu.
- Oj no przepraszam no. Przytulas na zgodę?- spytał rozkładając ręce. Bałam się, że ten ręcznik mu spadnie.
- Chyba w twoich snach dupku- powiedziałam i w końcu udało mi się wejść do łazienki.
Po załatwianiu porannej toalety i ubraniu się poszłam jak co rano do kuchni na śniadanie.  
Robiłam sobie naleśniki kiedy nagle do kuchni wszedł nikt inny jak Mike.
- Oj kochana robi mi śniadanie- powiedział  
- Chyba ci się coś przyśniło. Nic nie dostaniesz- odpowiedziałam a on do mnie podszedł  
- Oj to sam sobie wezmę
- Czy ty musisz od rana mnie denerwować? Już ci się znudziło bycie miłym?- powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę. Stał tak blisko, że nie miałam jak się ruszyć. Swoje ręce oparł na blacie po dwóch stronach tak, żebym nie miała jak przejść.
- Przecież jestem miły- powiedział zbliżając się jeszcze
- Nie jesteś
- Nie udawaj, że ci się nie podobam. Widzę to. Widzę jak szybciej oddychasz i niemal słyszę jak bije ci serce. Cała się spięłaś- powiedział a ja nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Nagle dotknął ustami moich warg. Nie wiedziałam co mam robić nawet nie wiedziałam czy tego chce czy nie.
Odepchnęłam go lekko a on się odsunął.
- Co ty robisz?- spytałam patrząc na niego
- Raz się ze mną kłócisz i mnie denerujesz a raz chcesz mnie pocałować. O co ci chodzi?- spytałam ale nic nie powiedział więc po prostu wyszłam z kuchni.
- Możesz zjeść sobie te naleśniki. Już nie mam na nie ochoty- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Co to miało być? O co mu chodzi? Podobam mu się czy jak? Czasem mnie tak denerwuje, że nie mam siły a czasem stwarza takie sytuacje gdzie nie wiem co mam robić... Chciałam tego pocałunku? Za cholere nie wiem...
Dylan mówił żebym na niego uwarzała, że tylko się mną zabawi. Fakt zachowuje się jak typowy podrywacz z tymi swoimi tanimi tekstami ale jest w nim coś co mnie zastanawia. Czasem zachowuje się jak inny człowiek. Nie wiem co mam z nim zrobić. Może lepiej będzie jak będę go po prostu ignorować... Może sobie odpuści...  
Chyba tak będzie dla mnie lepiej.
Jest jeszcze przecież Jake, który jest mega kochany. Nie mogę powiedzieć o nim złego słowa. Podoba mi się i ja jemu chyba też.  
Tak się zamyśliłam, że potem musiałam się spieszyć żeby zdąrzyć do pracy.  
Ledwo się wyrobiłam ale na miejscu byłam na czas.  
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Tak jak obiecywałam kolejna część maratonu ;)  
Do jutra ;)

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1496 słów i 7731 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    💖💖💋💋😊😊😍😍 czekam na kolejną kochana

    13 maj 2019

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziękuję bardzo kochana ❤❤

    13 maj 2019