Tęsknię... Cz.3

~Vanessa~  
Odwieźliśmy Biankę do jej domu przy okazji się z nią żegnając. Będę za tą wariatką tęsknić. Fakt bywały i dłuższe rozłąki ale to było dawno, jak jeszcze byłyśmy małe.
Po odstawieniu Bianki do domu ruszyliśmy w długą drogę. Jako, że jechaliśmy nocą nie minęło dużo czasu zanim kompletnie odleciałam. Miałam za sobą intensywny dzień więc nic dziwnego w tym, że byłam zmęczona.
Nagle poczułam, że ktoś mnie szturcha w ramię. Zaczęłam się budzić. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. W pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem i co się dzieje.  
- Siostra wstawaj. Prawie jesteśmy- powiedział mój brat a ja ogarnęłam całą sytuację. Wyjrzałam przez szybę i zauważyłam pięknie prezentujące się Los Angeles. To miasto nocą to bajka. Wszystko tętni życiem. Masa ludzi na ulicach, wszędzie kolorowe światła, no po prostu cud. Napewno nie będzie mi się tutaj nudzić.
Po piętnastu minutach byliśmy już pod  domem mojego brata. Już obczaiłam, że mam blisko do plaży, centrum handlowego i wszystkich tego typu rzeczy więc idealnie. Domek wyglądał ślicznie. Cały jasny z delikatnym oświetleniem, tarasem i wmurowanym basenem w ziemie. Teraz tylko pytanie czy to mi się przypadkiem nie śni.
- Nie mów mi, że ty tu mieszkasz- powiedziałam dalej będąc w szoku.
- No a kto inny? Święty Mikołaj?
- No w to bym bardziej uwierzyła. Skąd wziąłeś kasę? Napadłeś na bank?- spytałam śmiejąc się.  
- Zarobiłem mała- powiedział. No tak napewno... Już bo uwierze, że w tak krótkim czasie udało mu się zarobić na taki dom i samochód.  
- Jasne, niby jak?  
- Nie wiem czy wiesz ale istnieje coś takiego jak praca. Ludzie chodzą tam żeby się styrać ale i zarobić pieniądze.  
- No przecież wiem głupku ale jakim cudem zarobiłeś na to wszystko?
- Tu zarobki są nieco wyższe niż u nas no i ceny są inne. Dobra dosyć tego gadania. Idziemy spać.  
- No i mnie przekonałeś- powiedziałam od razu wychodząc z samochodu. Stwierdziliśmy, że bagażem zajmiemy się jutro a dzisiaj już tylko pójdziemy spać. Dylan zaprowadził mnie do "mojego" pokoju. Był po prostu piękny, miał cały wystrój w kolorach bieli i odcieniach szarości, duże a nawet i ogromne łóżko, wielką szafę z lustrem a dodatkowo mam balkon z widokiem na basen i ogród.
Chciałam jeszcze wszystko dokładnie obejrzeć ale byłam tak zmęczona, że po prostu rozebrałam się do bielizny i położyłam do łóżka.
Rano jak wstałam od razu zeszłam na dół w poszukiwaniu brata. Nie ubrałam się bo nie chciałam zakładać wczorajszych ubrań tylko od razu wziąć czyste z walizki. Zaszłam do kuchni i nalałam sobie wodę do szklanki. Już miałam wznowić poszukiwania gdy nagle na stole zauważyłam kartkę. Oczywiście od razu domyśliłam się od kogo to.
" Pojechałem do pracy, będę o 15:00 Dylan."
No i wszystko jasne. Zostałam sama w domu. Postanowiłam więc zrobić sobie śniadanie. Wybór padł na jajecznice i sałatkę a do tego pieczywo i oczywiście najlepsza na świecie zielona herbata z cytryną i pomarańczą.  
Przygotowanie wszystkiego zajęło mi z pól godziny. Wszystko zaniosłam sobie na taras bo była piękna pogoda i postanowiłam z niej korzystać tyle ile to możliwe. Po zjedzeniu wszystkiego rozłożyłam sobie leżak. Uwielbiam się opalać zwłaszcza, że jeszcze nigdy moja skóra się nie spaliła tylko zawsze jest taka lekko brązowa. Posmarowałam się olejkiem do opalania i włączyłam moją ulubioną muzykę. Potem już tylko leżałam i się relaksowałam.  

~Mike~
Wstałem rano i zdziwiło mnie to, że byłem wyspany. Zapewne rodzice będą wściekli, że ich nie uprzedziłem, że nie wrócę na noc. Trochę zabalowałem i postanowiłem przekimać u Dylana bo do niego miałem najbliżej. To mój najlepszy przyjaciel, poznaliśmy się w pracy i od razu złapaliśmy super kontakt.  
Zszedłem na dół i od razu poczułem zapach jedzenia. Na stole kartka od Dylana, że jest w robocie więc zastanowiło mnie dlaczego tak pachnie w całym domu. Postanowiłem się przewietrzyć. Wyszedłem na taras a tam niespodzianka. Centralnie na środku tarasu, na leżaku piękna dziewczyna. Ubrana była tylko w białą, koronkową bieliznę, pięknie opalona, z cudownym ciałem i kształtami. Długie, brązowe włosy opadały na ramiona a zgrabne, długie nogi pięknie prezentowały się w słońcu. Niech mnie ktoś uszypnie bo nie uwierze! Dziewczyna ideał!  
Zastanawiałem się tylko kto to może być i co tu robi. Cicho podszedłem bliżej i usiadłem zaraz obok.  
- Taki widok z rana... No żyć nie umierać.- powiedziałem a ona od razu się zerwała i krzycząc próbowała się jakoś zasłonić rękoma. Dziewczyno nie ma się czego wstydzić!  Nie jedna pozazdrościłaby takiego ciała.  
- Co do cholery?!- krzyknęła wściekła ale i przerażona.  
- Mógłbym spytać o to samo piękna.- powiedziałem śmiejąc się z jej zakłopotania i rumieńców na policzkach.  
- Kim jesteś i dlaczego mnie podglądasz?!
- Ja ciebie? Dziewczyno leżysz centralnie na środku, nie da się ciebie nie zauważyć.  
- Myślałam, że jestem sama. Dylan nie wspominał, że ktoś tu będzie.  
- Też nie dostałem informacji, że sprowadził jakąś dziewczynę.- powiedziałem. Jestem pewien, że to jakaś jego laska ale zostawiłby ją tu tak samą? Coś mi tu śmierdzi.
- Jestem jego siostrą- powiedziała jakby czytała mi w myślach. Zebrała wszystkie swoje rzeczy i zaczęła iść w stronę domu.  
- Na długo przyjechałaś?- oby tak bo mogłoby być ciekawie.  
- A po co ci to do wiadomości?- spytała wchodząc do domu. Cięty języczek, coraz bardziej mnie zastanawia ta dziewczyna.
Wszedłem do domu zaraz za nią i ku mojemu zdziwieniu była już ubrana. Jakim cudem w tak krótkim czasie udało jej się ubrać? Przecież to było dosłownie parę sekund! No i skąd ona wzięła moją koszulkę i to w dodatku ulubioną.  
- Masz gust- powiedziałem przyglądając się jej
- Nie moja - odpowiedziała sprzątając po swoim śniadaniu.
- Wiem bo jest moja- odpowiedziałem a ona spojrzała na mnie zaskoczona.  
- Co? A nie Dylana?
- Nie słonko. Pomyliłaś szafy- powiedziałem śmiejąc się  
- Szafy? Ty tu mieszkasz?
- Nie ale bardzo często tu nocuję więc jest tu sporo moich rzeczy- powiedziałem i podszedłem do niej żeby wziąć szklankę z blatu. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Dziewczyna ledwo sięgała mi do ramion a jej duże, piwne oczy patrzyły prosto w moje. Przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło a w całym domu panowała cisza. W końcu dziewczyna się speszyła i spuściła wzrok odsuwając się też ode mnie. Kurde a było tak przyjemnie.  
- To co będzie z moją koszulką?- spytałem
- A co ma być?
- Oddasz?
- Chyba w twoich snach, ona już jest moja- powiedziała pewna siebie
- No weź! To moja ulubiona- powiedziałem licząc na to, że jeszcze ją odzyskam.
- Oj jak mi przykro. To za to podglądanie.- powiedziała i znowu wyszła zostawiając mnie samego.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Hejka wszystkim. Troszkę długo musieliście czekać ale mam nadzieję, że było warto. Dobrej nocy :)  

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1388 słów i 7240 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    Warto było czekam na kolejną z niecierpliwością kochana dodaj coś w weekend 😗😗

    1 mar 2019

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 oczywiście kochana 😊😊😊

    1 mar 2019