Tęsknię... Cz.42

* 2 tygodnie później *

Vanessa


Wakacje powoli dobiegały końca. Wtedy dopiero zaczęłam się zastanawiać, co dalej? Będę przecież musiała wrócić do domu rodzinnego... Co na to Mike? Przecież związki na odległość często się kończą, a ja wcale nie chce z nim zrywać. Boję się związku na odległość... Będzie mi go tak strasznie brakować. A co jeżeli znajdzie sobie inną, bo ja będę za daleko? Poza tym będzie cholernie ciężko wytrzymać bez niego. Nie chce stąd wyjeżdżać, tylko co na to mama? Został mi przecież ostatni rok nauki. Trochę głupie by było zmieniać szkołę w takim momencie... Jeżeli stąd wyjadę, pewnie będę bardzo tego żałować.

W głowie miałam tysiące myśli, które nie dawały mi spokoju. Powoli zaczynało mnie to denerwować.

Dopiero co się obudziłam, ale dalej chciało mi się spać. Nie miałam nawet siły wstać z łóżka...

- Dalej leżysz księżniczko?- powiedział Mike, który właśnie wszedł do naszej sypialni. Odkąd wróciliśmy z wyjazdu, mieszkamy z Dylanem. Wcale nie jest aż tak źle, jak zakładałam. Jego dziewczynę też z czasem da się zaakceptować. Na razie jest spokojnie i jeszcze nie było żadnej kłótni.

- Jakoś nie mam siły.- powiedziałam, otulając się kołdrą.

- Znowu? Ostatnio też tak mówiłaś...- poważnie? Nawet nie zwróciłam na to uwagi... Ciekawe ile razy mu to mówiłam w ostatnim czasie. To fakt, teraz częściej jestem zmęczona, ale to przez pracę. Dużo się teraz dzieje w restauracji, bo ludzie korzystają z ostatnich chwil wakacji. Nikt się nie skarży na brak roboty.

- To przez pracę. Ostatnio mamy bardzo ciężko.

- No to musisz odpocząć. Za bardzo się przemęczasz. - powiedział z troską w głosie.

- Zdaje ci się.

- Wcale, że nie. Chodź, zjemy jakieś śniadanie, to może siły ci wrócą.- powiedział, podchodząc do mnie.

- Nie chce mi się jeść.

- Nawet nie chcę tego słyszeć. Na pewno jesteś głodna.- odpowiedział i próbował ściągnąć mnie z łóżka. Naprawdę nie miałam siły. Gdy tylko ustałam na nogach, poczułam, że kolana się pode mną uginają. Prawie upadłam, ale na szczęście Mike mnie złapał.

- Vanessa... Co ci jest?- spytał i pozwolił mi usiąść. Naprawdę było mi słabo.

- Mówiłam, że nie mam siły.- odpowiedziałam.

- Dziewczyno jesteś cała blada i prawie mi tu padłaś. To nie jest normalne. Może chodźmy z tym do lekarza.

- No coś ty. Bo jestem przemęczona?

- Chociażby właśnie dlatego...- powiedział zdenerwowany. Taka jest prawda... Poszłabym do lekarza i co by mi powiedział? Że dużo pracuje i się przemęczam? Każdy tak czasem ma i jeszcze nikt od tego nie umarł.

- Nic mi nie jest.

- Jeżeli dalej tak będzie, to idziemy do lekarza okej?

- Dobrze.- odpowiedziałam niechętnie.

- Dobra to ja ci idę po coś do jedzenia, żebyś nabrała sił, a ty leż i odpoczywaj.

- Jesteś kochany.- powiedziałam i dałam mu szybkiego buziaka.

Mike zniknął za drzwiami, a ja zaczęłam przeglądać, co ciekawego jest na internecie. Moje powieki były tak bardzo ciężkie, że oczy same mi się zamykały. Mike długo nie wracał, a ja czułam, że zasypiam. W końcu się poddałam i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.


Mike

Od jakiegoś czasu Vanessa jest jakaś dziwna. Zachowuje się jak nie ona. Cały czas chodzi blada i zmęczona. To nie jest normalne, ale ona to olewa. Twierdzi, że to przez pracę. Może coś w tym jest... A może chodzi o to, że kończą się wakacje a razem z tym, jej czas tutaj... Nasz czas...

Nie poruszaliśmy jeszcze tego tematu, ale to nieuniknione. Boję się tego. Jej wyjazd nie daje mi spokoju. Jak my sobie poradzimy? Nie chcę, żeby wyjeżdżała, ale to jej decyzja. Nie wiem, co mogę zrobić. Przecież wakacji nie przedłużę... Nawet nie wiem, co ona planuje... Może jej też to nie daje spokoju i dlatego tak dziwnie się zachowuje. Prościej by było, gdybyśmy porozmawiali na ten temat...

Z gotowym śniadaniem, poszedłem z powrotem do naszej sypialni. Van spała, a mnie to wcale nie dziwiło. Coraz częściej jej się to zdarzało.


Może to okropne z mojej strony, ale postanowiłem ją obudzić.

- Kochanie budzimy się.- powiedziałem i delikatnie potrząsnąłem jej ramieniem. Poruszyła się niespokojnie, a po chwili otworzyła oczy.

- Przyniosłem ci śniadanie i masz wszystko zjeść.- powiedziałem, a ona niechętnie wstała.

- Za dużo mi zrobiłeś. Sama tego wszystkiego nie zjem.

- Oj wydaje ci się.- odpowiedziałem, a ona zaczęła jeść. Pochłaniała wszystko w tak szybkim tempie, że zacząłem się śmiać. No i ona niby nie była głodna? Dobry żart.

- Co cię tak bawi?- spytała, a ja w końcu zauważyłem, że zaróżowiły się jej policzki. Wyraz twarzy też zaczął się jej zmieniać. Powoli wracała do siebie, a mnie to bardzo ucieszyło.

- Nic, nic.- odpowiedziałem i poczekałem, aż zje. Chciałem z nią porozmawiać na ten trudny temat, który mnie męczył, ale zastanawiało mnie, czy to dobry moment.

- Co jest?- spytała, spoglądając na mnie.

- Nic.

- Jakie nic? Widzę, że coś cię trapi.- powiedziała z lekkim uśmiechem. Naprawdę wracały jej siły.

- Kocham cię.- powiedziałem najbardziej szczerze, jak tylko się da.

- Ja ciebie też, ale nie zmieniaj tematu. Coś cię męczy.- powiedziała, a ja wiedziałem, że teraz już nie ma wyjścia.


Vanessa


Mój cudowny chłopak, przygotował mi niesamowite śniadanie. Po zjedzeniu faktycznie czułam się lepiej. Może faktycznie nie miałam siły, bo byłam zwyczajnie głodna?

Zauważyłam, że coś jest nie tak. Mike był jakiś zamyślony. Było wyraźnie widać, że coś go męczy.

Postanowiłam z nim o tym porozmawiać, ale jak to on, zaczął zmieniać temat. Postanowiłam go bardziej przycisnąć.

- Oj no bo chodzi o to, że powoli kończą się wakacje.- powiedział w końcu. Czyli jemu też chodzi ten temat po głowie.

- Widzę, że nie tylko ja o tym myślę.- powiedziałam, a on na mnie spojrzał.

- Van... Kochanie... Co planujesz zrobić?

- Sama nie wiem. Nie chce stąd wyjeżdżać...- powiedziałam całkowicie szczerze.

- Nikt tego nie chce, a ja to już w ogóle.- odpowiedział, a ja się uśmiechnęłam.

-Tylko że ja mam tam szkołę. Jestem w ostatniej klasie...

- Bez sensu się przenosić... Rozumiem.- powiedział podłamany.

- To nie tak. To nie jest najważniejsze...

- Jak to nie?

- Szkołę przecież mogę skończyć tutaj, a egzaminy są wszędzie takie same.

- Van... Słyszysz, jak to brzmi? Chcesz się przenieść w ostatniej klasie? Tylko ze względu na mnie? To głupie!- powiedział, a ja nie spodziewałam się takiej reakcji.

- Nie chcę rezygnować z tego, co tutaj mam. Nie chce się z tobą rozstawać.- powiedziałam, prawie płacząc.

- Jesteś pewna? A co na to twoja mama?

- Jakoś ją przekonam. Przecież to moja decyzja.- powiedziałam. Mama na pewno nie będzie zadowolona, ale to ja przecież wybieram, gdzie się uczę.

- Lepiej z nią porozmawiaj i może ona coś zaradzi.

- Nie wiem, czy rozmowa przez telefon to dobry pomysł.

- To pojedź tam. Odwiedź ją, zobacz co u niej. Na pewno dawno nie gadałyście.

- Naprawdę?- spytałam. Myślisz, że to dobry pomysł.?

- No jasne. Na pewno się ucieszy, a ty przy okazji odpoczniesz trochę.

- Dobra, zadzwonię do cioci, że chce wolne.- powiedziałam ucieszona. Postanowiłam to załatwić od razu. Szybko wstałam z łóżka w poszukiwaniu telefonu.

- No proszę, komuś tu siły wróciły.- powiedział Mike, śmiejąc się.

W końcu znalazłam telefon i od razu przedzwoniłam do cioci. Na szczęście nie miała problemu z tym, żeby dać mi wolne.

Wiedziałam, że jeżeli porozmawiamy z Mike'em na temat mojego wyjazdu, to od razu coś wymyślimy. Teraz tylko do mojej przeprowadzki, muszę przekonać mamę. Z nią wcale nie będzie tak łatwo.

Poszłam o moim pomyśle powiedzieć Dylanowi. Ciekawa byłam jego reakcji.

- Braciszku kochany.- powiedziałam z uśmiechem, jak tylko go zobaczyłam.

- Co chcesz?- spytał, również się uśmiechając.

- A to muszę coś chcieć, żeby być miłą?- spytałam oburzona.

- No przeważnie tak jest.- odpowiedział, śmiejąc się ze mnie.

- Nie prawda!

- No co tam chciałaś?

- Co byś powiedział, gdybym wprowadziła się tu na stale?- spytałam.

Dylan mocno się zdziwił i chyba mowę mu odjęło. W sumie to spodziewałam się takiej reakcji.

- Jak to na stałe? A co ze szkołą? Mama wie?

- Oj spokojnie. Zamierzam do niej jechać i z nią porozmawiać. - odpowiedziała, a on lekko się uspokoił.

- No wiesz, że ja nie mam nic przeciwko siostrzyczko. Jak już się tu przeprowadzisz i zaczniesz chodzić do szkoły, to masz ją zdać!

- Oczywiście.- odpowiedziałam i go uściskałam.

xxx
Przygotowania do wyjazdu szły bardzo szybko. Mamie nie mówiłam, że przyjeżdżam. Chciałam, żeby to była niespodzianka. Spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy na parę dni. Dylan miał mnie zawieźć. On też chciał zobaczyć się z mamą. Jestem pewna, że gdy nas zobaczy, to się bardzo ucieszy.


xxx
- Tylko wróć szybko.- powiedział Mike. Zaraz mieliśmy wyjeżdżać.

- Jasne. Niedługo wrócę, obiecuje.

- Będę za tobą tęsknić.

- Ja za tobą też. - odpowiedziałam i go pocałowałam. Dziwnie będzie nie widzieć go na co dzień. Niby kilka dni, a ja już zaczynam tęsknić.

Podróż minęła szybko. Nawet nie wiem, kiedy dojechaliśmy na miejsce. Dylan zajął się bagażem, a ja zapukałam do drzwi. Otworzyła mi kobieta, za którą tak bardzo tęskniłam.

- Cześć mamo.


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Jak tam u Was? Zdrowi?
W niedziele będę miała może więcej czasu, to uda się wstawić więcej niż jedną część, ale to jeszcze zobaczymy.


Pozdrawiam.

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1858 słów i 9832 znaków.

2 komentarze

 
  • nasiaaa

    Niestety nie dam rady dzisiaj wstawić nowej części. Czas mi na to nie pozwolił. Przepraszam :(

    22 mar 2020

  • cukiereczek1

    @nasiaaa dobrze bede czekać z niecierpliwością 😉

    22 mar 2020

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna czesc czekam na kolejną z niecierpliwością kochana dodaj coś szybciutko 😁😁😘😘

    20 mar 2020

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziękuje, tak jak pisałam, część będzie w niedziele ;)

    20 mar 2020