Tęsknię... Cz.13


~Vanessa~
Gdy się obudziłam czułam się jakoś dziwnie. Faktem jest to, że się nie wyspałam. Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że to nie mój pokój. W pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem ale potem przypomniałam sobie co się działo w nocy.  
Szukałam wzrokiem Jake'a ale nigdzie go nie widziałam. Wygrzebałam się z ogromnej kołdry i okazało się, że jestem w samej koszulce i bieliźnie. Czy działo się coś czego nie pamiętam?  
Próbowałam przypomnieć sobie czemu jestem w koszulce i to w dodatku nie mojej. Nagle do pokoju wszedł Jake z jakąś tacą.
- Cześć. Widzę, że się obudziłaś- powiedział z uśmiechem i położył przede mną tackę pełną jedzenia.  
- Hej. Czemu jestem w twojej koszulce? Trochę wczoraj wypiłam ale zdawało mi się, że wszystko pamiętam- powiedziałam zakłopotana.
- Nie pamiętasz?- spytał siadając obok mnie a ja się przestraszyłam. Spodziewałam się najgorszego.
- Ale czego?- ledwo wydusiłam z siebie.
- Przyjechałem po ciebie i przywiozłem tutaj. Zaczęłaś mnie całować, mówić jak mnie pragniesz a potem się rozebrałaś.
- Co?! Czy my?!- spytałam przerażona.
- Nie. Chwile potem zasnęłaś a ja cie ubrałem w koszulkę.- naprawdę byłam do tego zdolna? Zrobiłam z siebie idiotkę! Pewnie teraz nie będzie chciał mnie znać...
- Bardzo cię przepraszam, to przez alkohol.- powiedziałam i poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
- Ej! Spokojnie. Nic się nie wydarzyło. Zasnęłaś już w samochodzie.- powiedział zmartwiony. Kamień spadł mi z serca. Żartowniś się znalazł. Uduszę tego człowieka przysięgam.
- Jesteś okropny!- powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką.
- Tak? No to zabieram śniadanie.- odpowiedział i już chciał złapać za tackę ale położyłam swoją dłoń na jego ręce.
- No to przeproś- powiedział.
- Jak?- spytałam patrząc na niego jak na wariata.
- Buziak w policzek
- Tak, jasne. Ja ci dam buziaka w policzek a ty w ostatniej chwili obrócisz głowę i będzie buziak w usta. Oklepane ci powiem. Tak jest w tych wszystkich historiach miłosnych.- powiedziałam śmiejąc się.  
- Co? Wcalę tego nie planowałem!- powiedział udając oburzonego.
- Mhm jasne. Mnie nie oszukasz- powiedziałam a on nagle mnie pocałował. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co mam robić.  
Jake położył dłoń na moim policzku i przysunął się do mnie. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Odwzajemniłam pocałunek na co on wyraźnie odetchnął z ulgą. Było cudownie!  
Po pocałunku dalej czułam jego miękkie usta na moich. Okazało się, że Jake ma kolczyk w języku! Nigdy nie całowałam się z kimś kto miałby taki kolczyk ale było niesamowicie.
Po pocałunku odsunęliśmy się od siebie a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nastała cisza i to lekko krępująca.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zła- powiedział przyglądając się mi.
- Zła? No coś ty. Nie wiedziałam, że masz kolczyk- powiedziałam z uśmiechem i po chwili on się roześmiał.
- Nie widać go aż tak. Przeszkadzał?- spytał nagle a ja pokręciłam przecząco głową.  
- Było cudownie.
- Cieszę się. Ty zjedz śniadanie a ja się pójdę ogarnąć dobrze? Potem możemy iść na miasto.
- Super. Podoba mi się ten pomysł.- odpowiedziałam a po chwili on wyszedł.  
Przez długi czas nie mogłam uwierzyć w to co się działo. Najpierw impreza, na której nie chciałam być. Potem noc u Jake'a, której w ogóle nie planowałam, pobudka i śniadanie do łóżka. Do tego wszystkiego Jake mnie pocałował! Nie sądziłam, że mogłabym być tak szczęśliwa.  
Po tym jak się ogarnęliśmy, wybraliśmy się na miasto. Na początek Jake pokazał mi parę ślicznych uliczek. Poszliśmy też na coś w rodzaju rynku. Była tam cała masa ludzi. W niektórych miejscach ludzie tańczyli i śpiewali. Widziałam nawet grupę klaunów, którzy zaczepiali ludzi i rozbawiali ich swoimi sztuczkami. Po prostu coś niesamowitego.  
Pochodziliśmy też po różnych sklepikach z drobiazgami. Jake kupił mi uroczy, srebrny wisiorek z literą "V" i malutkim serduszkiem. W zamian za to oczywiście dostał buziaka w policzek.
Poszliśmy też na kawę mrożoną z czekoladą i bitą śmietaną.
Późnym wieczorem wróciliśmy do jego pokoju po moje rzeczy. Niestety trzeba było wrócić do domu. Znalazłam swój telefon i okazało się, że miałam masę nieodebranych połączeń od Dylana.
- Kto to? Już mnie zdradzasz?- spytał Jake z grymasem na twarzy, widząc wyświetlacz mojego telefonu.  
- Zdradzam? Przecież nie jesteśmy razem.- powiedziałam śmiejąc się. W rzeczywistości sprawdziłam jego reakcję. Fakt, jest cudownie, całowaliśmy się ale nie przypominam sobie żeby spytał mnie o związek. Czy bym tego chciała? Sama nie wiem. Jake to cudowny, kochany chłopak. Naprawdę dobrze czuję się w jego towarzystwie i świetnie się z nim dogaduję. Myślę, że tworzylibyśmy zgraną parę ale czy to nie za wcześnie? Dopiero co się poznaliśmy.  
- Łamiesz mi serce kobieto- powiedział ale po chwili się roześmiał.
- Moje biedactwo- odpowiedziałam.
Jake zawiózł mnie do domu i staliśmy chwilę pod moim domem gadając. Jakoś nie mogliśmy się rozstać.
- No to do jutra, tak?- spytał już na pożegnanie.  
- Jasne
- A dostanę buziaka?- spytał a ja się uśmiechnęłam. Dałam mu buziaka w policzek ale nie był zadowolony.
- Oj nie o takim buziaku mówiłem- powiedział i pocałował mnie w usta. To już drugi raz! Równie niesamowity co ten pierwszy.  
Jake odjechał a ja weszłam do domu i wtedy rozpętało się piekło. W salonie siedział zmartwiony Dylan. Myślałam, że się na mnie rzuci jak mnie zobaczył.
- Możesz mi powiedzieć gdzie ty do cholery byłaś?!- spytał wydzierając się.  
- U kolegi
- Kolegi?! Nie no to zajebiście. Nie mogłaś mi powiedzieć, że nie wrócisz na noc?!
- Przecież byliśmy na imprezie. Nie mogłam cie znaleźć.
- Nie mogłaś napisać?
- Nie wiedziałam gdzie mam telefon a po za tym nie przesadzasz troszkę? Nie zapominaj, że nie mam już pięciu lat- powiedziałam chcąc go trochę uspokoić.  
- A ty nie zapominaj, że mogę cie wyrzucić i wrócisz do domu. Jak miałem się nie martwić?! Jesteś młoda w dodatku byliśmy na imprezie! Wszystko mogło się stać. Zniknęłaś i nie było z tobą kontaktu. Sama w nowym mieście z obcymi ludźmi i to w nocy. Oszalałaś?!- spytał. Było mi cholernie głupio. Faktycznie mogłam go uprzedzić, że nie wrócę albo przynajmniej powiedzieć gdzie jestem. No ale też nie jestem już małym dzieckiem i umiem o siebie zadbać. Jakby coś się działo no to przecież bym do niego zadzwoniła.  
- Przepraszam cię. Wiem, że się martwisz. To się więcej nie powtórzy.- powiedziałam a widząc, że dalej jest zły, przytuliłam go.
- Nie chcę żeby stała ci się krzywda.- szepnął a ja uściskałam go jeszcze mocniej.
Chwilę potem byłam już w drodzę do mojego pokoju. Idąc oczywiście spotkałam Mike'a. Jak ja mam się trzymać od niego z daleka skoro tu mieszka?
- Oj ktoś tu miał przypał u brata- powiedział śmiejąc się.  
- Przymknij się dla swojego dobra- powiedziałam wkurzona.
- Co ty taka zła kochanie?
- "Kochanie" to możesz mówić do swojej laski z imprezy. Na pewno się ucieszy- powiedziałam sarkastycznie się uśmiechając  
- Zazdrosna?
- Chciałbyś co? Muszę cię niestety zasmucić. Nie jestem o ciebie zazdrosna i nigdy nie będę- powiedziałam i w końcu weszłam do swojego pokoju.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Cześć kochani.  
Oto kolejna część maratonu. Jak się podoba?  
Z góry przepraszam za wszelkie błędy, które niestety mogły się pojawić.  
Do jutra ;)  


nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1460 słów i 7756 znaków.

3 komentarze

 
  • zaczarowanaK

    Super! Kiedy kolejna część?

    18 maj 2019

  • nasiaaa

    @zaczarowanaK dziekuje :) dzisiaj (niedziela)

    19 maj 2019

  • nasiaaa

    @zaczarowanaK niestety poniedziałek jednak :( problemy z internetem

    19 maj 2019

  • zaczarowanaK

    @nasiaaa rozumiem 😘

    19 maj 2019

  • Drzewo_Bambusowe

    Supcio😍

    16 maj 2019

  • nasiaaa

    @Drzewo_Bambusowe kocham 😍

    16 maj 2019

  • cukiereczek1

    Rozkreca się czekam na kolejną z niecierpliwością kochana 💖💖😍😍😙😙

    16 maj 2019

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziękuję kochana 😍😍😍

    16 maj 2019