Niepokorna cz. 71

Niepokorna cz. 71Biegła najszybciej jak umiała, chciała znaleźć się jak najdalej od szkoły, od swojej klasy. Była na siebie wściekła, nie mogła darować, że nie zaufała intuicji i nie zgłosiła nieprzygotowania. Ale przecież we czwartek mogłaby zrobić to samo – wydedukowała. Było jej tak wstyd, jak nigdy, przecież cała klasa widziała ją półnago, faceci ją widzieli. Teraz już wiedziała, że tam nie wróci. Tylko dwa miesiące do matury, szkoda, ale jak może po tym incydencie pokazać się w klasie? I nagle sobie uświadomiła: przecież ktoś zrobił zdjęcia. Zdołowała się jeszcze bardziej, była pewna, że pokażą je w szkole albo i poza szkołą. Przez chwilę pomyślała, żeby naprawdę zgłosić to dyrektorowi, że Wiki wyleci i będzie miała spokój, po chwili jednak uśmiechnęła się do siebie, wiedząc, że tego nie zrobi. No i bała się zemsty.
Płakała przez całą drogę do domu, czując się coraz gorzej. W oczach uparcie stał jej obraz jej samej na środku sali gimnastycznej, bez ubrania, pstryknięcie aparatu i głośnych śmiechów, za nic nie mogła go od siebie odpędzić. Teraz na pewno oglądają te zdjęcia i dobrze się bawią – pomyślała, zalewając się łzami. Sprawdziła kieszenie – miała jakieś drobne. Doszła do osiedla, zaszła do sklepu kosmetycznego i kupiła żyletkę. Miała wszystkiego dość.  
Szła ze spuszczoną głową, pałając nadzieją, że nie natknie się na Krystiana. Niestety, gdy tylko pojawiła się w okolicach bloku, usłyszała głośne zawołanie. Nie zdziwiła się, chłopak od rana do wieczora przesiadywał na tej ławce z kolegami. Nie podchodź tu. – Prosiła, lecz blondyn widząc, że dziewczyna nie reaguje, szybko do niej podbiegł.  
– Cześć, śliczna – zagadał wesoło.
– Cześć – wycedziła Klara i chciała go wyminąć, lecz złapał ją za ramiona.
– Śliczna, ty płaczesz? – Nachylił się.
– Puść mnie, muszę iść do domu.
Chłopak uniósł twarz nastolatki.
– Kurwa, ty płaczesz – stwierdził, humor natychmiast go opuścił. – Co się stało?
– Nic, puść mnie – powtórzyła dziewczyna.
Przez chwilę pomyślała, że może powiedzieć o wszystkim Krystianowi i on zrobi porządek z Wiki, lecz po chwili zrezygnowała. Nie należała do ludzi, którzy się skarżą, a tym bardziej nasyłają jednych na drugich. No i dzisiejsze zajście, przecież nie powie mu, że stała rozebrana, robiąc z siebie pośmiewisko.  
– Klara, co się stało? Coś w szkole? – dopytywał zaniepokojony chłopak.
– Kurwa, puść mnie, nie rozumiesz?! Chcę iść do domu, nie możesz choć raz tego uszanować?! – zagrzmiała wkurzona dziewczyna, miała go dosyć.  
Zaskoczony blondyn uwolnił nastolatkę, unosząc ręce, wtedy szybko umknęła do klatki.


Drzwi znowu były otwarte, na stole stało pół butelki wódki, w kuchni jak zwykle było pobojowisko, a matka spała. Klara zupełnie to zignorowała, chwyciła alkohol, resztki napoju i umknęła do pokoju. Po chwili miała już w dłoni drinka. Płakała nadal, za nic nie mogąc się uspokoić. Nie potrafiła darować, że Wiki tak ją potraktowała, lecz jeszcze gorzej bolało dziewczynę, że będzie musiała zmienić szkołę i uczyć się jeszcze rok.  
Pochłaniała alkohol coraz szybciej, bardzo jej on dziś smakował. Kwadrans później butelka była pusta. Dziewczyna odrzuciła ją na bok i drżącymi rękoma rozpakowała żyletkę…


Bacznie obserwował dziewczynę, widząc, że Januszek opuścił salę. Nagle z tyłu podeszła Wiki i zdjęła z Klary dolną część ubioru razem z bielizną. Chłopak aż otworzył usta.
– Zamknijcie się, kurwa – fuknął do kolegów, którzy uderzyli głośnym śmiechem.
– No, niezła akcja – rzucił któryś z uczniów, lecz Maks to zignorował i szybko ruszył za blondynką, która wybiegła z sali.
Czekał bardzo krótko, Klara szybko opuściła szatnię. Płakała.
– Klara. – Zatrzymał ją, łapiąc za ramiona.  
Nadal nie mógł uwierzyć, że Wiki stać było na taki wyskok.
– Puść mnie! – Blondynka próbowała się uwolnić.  
– Klara, poczekaj, chodź z tym do Modnisia. Teraz już przegięła – rzekł łagodnie Maks, okropnie żal mu było dziewczyny.
– Kurwa, puść mnie, już nigdy tu nie wrócę! – wrzasnęła Klara, wyszarpnęła się chłopakowi i biegiem ruszyła przez korytarz.  
Maks odprowadził ją wzrokiem, po czym, wściekły, wtargnął na salę gimnastyczną.
– Kurwa, pojebana ruro, co ci odpierdala?! – zagrzmiał, mocno popychając Wiki. – Suko durna, jak mogłaś ją tak poniżyć?! Najebię ci zaraz! – wrzeszczał chłopak, trzęsąc nastolatką.
– Odpierdol się – odpyskowała Wiki.
– Idę do Modnisia, teraz przekroczyłaś wszelkie granice! – Darł się chłopak, był bardzo wzburzony.
– Proszę bardzo, tylko jak mi to udowodnisz?
– Normalnie.
– Dobra, idź, ale pamiętaj, że jak mnie sprzedasz, zdjęcie pójdzie do sieci… na jej profil – zagroziła zimno Wiki, patrząc chłopakowi prosto w oczy. – I nie bój się, nie mam go już w telefonie, taka głupia nie jestem – dodała, była bardzo pewna siebie.
– Kurwa – warknął Maks, uwolnił dziewczynę i poszedł się przebrać.  
Był wściekły, ale i zdezorientowany. Nie wiedział, co robić. Nie bardzo chciał iść z tym do dyrektora, wiedząc, że prócz Uli nikt nie wyda Wiki, w końcu uczyli się razem trzy lata, a Klara była nowa. No i zostały dwa miesiące do matury, nie był więc do końca przekonany, czy wywalenie Wiktorii ze szkoły będzie adekwatną karą. Z drugiej strony jednak nie mógł darować i koniecznie chciał coś zrobić. Wiedział, że teraz Klara już na pewno nie pojawi się w szkole, a szkoda mu było, żeby zawaliła maturę. W końcu zostało już bardzo niewiele czasu, na domiar tego wiedząc, jak Klarze zależy na nauce i jak się stara, bardzo chciał jej pomóc. Przydałaby się teraz Frozi, ona zawsze miała jakiś plan. – Pomyślał chłopak.
– Maks. – Zaczepiła go Ula. – Co zamierzasz?
– Nie wiem.
– Jak pójdziesz, wywalą ją, no i nasi. Wątpię, czy ktoś poświadczy, w końcu ona jest nowa, a Wiki…
– Wiem, ale nie mogę darować. Co jej strzela do łba, ma już coraz gorzej pod czapką? – Warczał chłopak. – Dlaczego jej nie przypilnowałaś?
– Kurde, poszłam tylko po tę cholerną piłkę, skąd mogłam wiedzieć, że suka tak wykorzysta sytuację? – tłumaczyła się Ula.
– W porządku, nie twoja wina – mruknął Maks. – I jeszcze, dziwka, zrobiła zdjęcia i teraz mnie tu straszy, pustak tępy. Nie wiem, co robić.
– Chyba nic, sprzedanie jej Modnisiowi nie będzie chyba do końca w porządku.
– Kurwa, nie w porządku? A ona była w porządku?! – Uniósł się chłopak.
– Tak, ale to w końcu jedna z naszych. Zresztą nie wiem, rób, jak uważasz – rzekła Ula.
– Pojedziesz ze mną do szpitala? – Chłopak zmienił temat.
– Do którego?
– Do miejskiego.
– Wpuszczą nas?
– Nie wiem, zobaczymy.
– Ok.


– Tak szybko ją przenieśli? – Zdziwił się Maks, dowiadując się, że Daria już nie leży na oiomie.
– Może jest lepiej.
Doszli do oddziału i chłopak zaczął rozglądać się za salą numer siedem. W środku była matka dziewczyny, więc trochę krępowali się wejść.
– Chodźmy, przecież nas nie zje. – Ula się uśmiechnęła i uchyliła drzwi.
Daria nie spała i gdy zobaczyła przybyłych, szeroko wyszczerzyła zęby. Nadal była odrobinę blada i jakby zmęczona, ale wyglądała zdecydowanie lepiej. Przywitali się grzecznie.
– No widzisz? Oni z tobą posiedzą. Przyjadę wieczorem – rzekła kobieta i zaraz jej nie było.
– Cześć – rzucił Maks z uśmiechem, lecz wcale nie było mu wesoło.
Usiedli obok łóżka pacjentki.
– Ładnego napędziłaś nam stracha, nie ma co. Jak się czujesz?
– Łeb mnie trochę boli i jest mi niedobrze, ale tak to w porzo. Co tam? – Szatynka nadal szeroko wyginała usta, wyglądała na bardzo szczęśliwą z odwiedzin. – Uratowaliście mnie. Matka musiała wracać do roboty, a nudy tu jak… Co w szkole? Co gadali? Martwi się ktoś chociaż o mnie? – dowcipkowała Daria.
– Pewnie. Zmuła bez czuba – odparł radośnie Maks.
– A co z Wiki? A z Klarą? Była? – zapytała dziewczyna i Maksowi natychmiast uśmiech zszedł z twarzy.
Daria w okamgnieniu to zauważyła.
– Co jest?
– Nic.  
– Maks!
– Wiki przeszła dziś samą siebie – rzekł chłopak, postanowił, że nie warto ukrywać prawdy, że Daria nie ustąpi.
– Co znowu zrobiła?
– Ulka, powiedz – poprosił blondyn, gdyż to oświadczenie nie chciało mu przejść przez gardło.
Ula naprędce wyjaśniła koleżance zajście.
– Co takiego? Jak to „rozebrała”? – Rozsierdziła się szatynka. – Kurwa, Maks, miałeś jej pilnować.
– Jak jej miałem pilnować, z drugiego końca sali?
– I co było potem?
– Nic, wybiegła z płaczem ze szkoły. Chciałem iść z nią do dyra, ale uciekła.
– To nic nie da, nikt z klasy jej nie sprzeda – stwierdziła Daria.
– To jeszcze nie wszystko. Suka zrobiła jej zdjęcia i teraz mnie szantażuje, że jak polazę do Modnisia, wrzuci to do neta – wyjaśnił Maks.  
– To trzeba było zabrać jej telefon i pokazać Modnisiowi.
– Co pokazać? Ona już nie ma tego zdjęcia.
– No tak, zawsze była cwana – burknęła Daria. – I co teraz? Szkoda, żeby zawaliła szkołę dwa miesiące przed końcem. Pójdziecie i z nią porozmawiacie, znam jej adres – zarządziła nastolatka.
– I co to da? Po pierwsze, nie wiadomo, czy w ogóle otworzy drzwi, po drugie, wątpię, czy wróci do szkoły po czymś takim. Ty byś wróciła?  
– Zadzwonię do niej. – Daria chwyciła telefon.
– Nie odbierze, nie ma twojego numeru – rzucił Maks.
– Ma, puszczałam jej sygnał.
– Mówi, że nie ma. Może nie zapisała.
– No kurwa – warknęła Daria, lecz mimo wszystko wybrała numer blondynki.
Klara nie odbierała. Zadzwoniła drugi raz, także bez powodzenia.
– No bladź, że ja muszę tu ślęczeć, sama bym do niej zaszła. Zajebię tę sukę, no co za szmata – bluzgała na Wiktorię. – Jutro albo pojutrze mnie wypiszą, niech no ja tylko wpadnę do szkoły, będzie, dziwka, fruwać – odgrażała się, wkurzona. – Zapaliłabym. – Spojrzała na Maksa oślim wzrokiem.
– Jak. Tak, tu?
– Nie, w kiblu. Ogólnie nie powinnam jarać, bo mam dziurę, a raczej dziurkę we łbie i pan doktor – zachichotała – mówił, że bezdyskusyjnie zero nikotyny, ale nie wytrzymam. Od jednego może nie wybuchnę. – Kombinowała dziewczyna.
– Dziurę?
– Krwiak, musieli usunąć. Teraz jestem jak cyborg, jak transformers. – Zaśmiała się szatynka. –  Daj mi tego papierosa – poprosiła Daria i szybko wstała.  
Kiwnęło nią, ale chłopak ją przytrzymał.
– No tak, i jeszcze chcesz palić – fuknął. – Zobaczysz, będzie przypał, jak zajarasz w kiblu.
– A co mi zrobią? Najwyżej zjebkę dostanę, ale swoje wypalę. Daj, naprawdę mnie ssie – prosiła dziewczyna i w końcu Maks dał jej papierosa i zapalniczkę. Poszła z Ulą do toalety.
Chłopak siedział i czekał, kiedy usłyszy groźny głos pielęgniarki. Uśmiechnął się pod nosem, znając przyjaciółkę, wiedział, że może wyjść z tego niezła komedia. Dziewczyny wróciły pięć minut później. Ula prowadziła Darię pod rękę.
– Ale mnie pomerdało, tyle godzin bez szluga i już mam fiku miku – oznajmiła rozradowana Daria, wracając na łóżko. – Nie ma piguły, bez przypału. Gorzej, jak wlezie do kibla, niezła siekiera tam jest. – Śmiała się.
– Tak szybko cię wypiszą? – zapytała Ula.
– Tak. Operacja nie była skomplikowana i jak widzicie, żyję i mam się dobrze, więc pewnie temu. Ale i tak mam fart, gdybym nie trafiła na stół, to już mogliby kopać mi dołek – ironizowała szatynka.
– To Nina, prawda? I nie ściemniaj! –  warknął Maks, bo Daria już otwierała usta. – To się stało we wtorek, mam rację? Ten chłop cię uderzył – stwierdził szorstko.
Daria płytko zachichotała.
– I co, zostawisz to tak? Kurwa, a gdyby… – Wkurzył się chłopak.
– Olewam. Teraz ma przynajmniej o czym myśleć – odparła Daria.
– Wiedziałem! – rzucił triumfalnie Maks.
– Wiesz, skąd wiem? Żebyś zobaczyła jej minę, jak padłaś w klasie… Zrobiła się blada jak ściana, wyraźnie spanikowała. Kurde, Frozi, czemu nie poszłaś do lekarza? Prosiłem – rzekł pretensjonalnie Maks. – Cybulska o mało nie zeszła na zawał – dodał wesoło
– A skąd miałam wiedzieć? Pewnie bym poszła, może daliby mi jakieś prochy i nie musiałabym teraz tu gnić. Ogólnie to chętnie sama bym się wypisała, bo czuję się dobrze, ale przecież matka…
– Sama? Oj, Frozi, ta operacja nie pomogła na inne dolegliwości twojej głowy – fuknął Maks.
Ula zachichotała.
– Przecież to Frozi, ona zawsze musi po swojemu – stwierdziła. – Jak myślisz, kiedy wrócisz do szkoły?
– A bo ja wiem? Chętnie w poniedziałek już bym przyszła. Zobaczymy, dziura nie jest duża. – Daria się zaśmiała. Teraz mam wentylator, mogą podawać mi rozum przez słomkę – drwiła, choć widać było, że robi to na pokaz i wcale nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw.
Przyjaciele się roześmiali…


– Zajdźcie do niej, oboje. Może otworzy. Batalionów trzy, mieszkania sto dziesięć – ponowiła prośbę Daria.
– Uważasz, że jest sens? – Zbuntował się Maks.
– Kurde, Maks, mam złe przeczucia. Ona ma słabą psychę, poza tym w domu ma nieciekawie, więc to, co się stało w szkole, mogło jeszcze bardziej ją zdołować. Muszę wiedzieć, że nic jej nie jest – naciskała Daria. – Mam sama wyjść i pojechać?
– Dobra, zajdziemy, choć wątpię, żeby coś tego wyszło.
– Co ma w domu? – zapytała Ula.
– Nic, nieważne, po prostu ma problemy, i to spore. Mogę tylko powiedzieć, że dziwię się, że tak dobrze się trzyma, ja bym już wymiękła – rzuciła Daria. – I zaraz się wygadajcie, że wam powiedziałam – syknęła.
– Jasne, już idę. Wrzucę na… na fejsa, żeby szybciej się rozeszło – burknął Maks.
Zadzwonił telefon brunetki, która po krótkiej rozmowie oznajmiła, że musi jechać, pożegnała się i sobie poszła.
– Co u Klary? Teraz możesz mi powiedzieć – rzekł Maks.
– Nic, nieważne.
– No kurde, Frozi, zaczynasz temat, nie kończysz i teraz będę myślał Bóg wie, co. Powiedz, przecież ona się nie dowie, a tak może będziemy mogli jej jakoś pomóc.
Dziewczyna zamilkła.
– Frozi…
– Dziewczyna chodzi głodna, tyle powinno ci wystarczyć.
– Głodna? – Maks uniósł brwi.
– Tak, głodna. Zrobiłam jej zakupy, ale co to znaczy? Zaraz ich nie będzie.
– Ale skąd wiesz? Powiedziała ci?
– Przyłapałam ją na mieście, jak wyłudzała pieniądze – oznajmiła na jednym tchu Daria.
– Co takiego?
– Normalnie, żebrała. Nie powinnam ci mówić, ale masz rację, co dwie głowy, to nie jedna. Poza tym to nie ona mi zaufała, tylko ją przyłapałam, więc nie popełniam grzechu, mówiąc ci. Nie wiem, jak jej pomóc. Miałyśmy jechać do opieki, ale widzisz…
– Żebrała? Jaja se robisz? No i czemu głodna, co z jej rodzicami? – dopytywał chłopak.
– Maks, daj już spokój. Nic więcej nie wiem, nic mi nie powiedziała.
– Frozi, wiem, że jestem upierdliwy, ale jak już zaczęliśmy temat, to skończmy.
– Daj mi spokój, nie rozumiesz, że nic nie wiem. Ona mi nic nie powiedziała, tylko tyle, że nie ma kasy. – Wkurzyła się dziewczyna. – A jak ogólnie dzień? Czepiała się do niej, suka? – Zmęczona tłumaczeniem się Daria zmieniła temat.
– A jak myślisz? Tylko że siedziała ze mną, to za dużo nie fikała. Ale ta akcja na wf-ie, to było ostre przegięcie. Wszyscy zwyli, wyobrażam sobie, jak się czuła ta dziewczyna. Poprawiła pałę z matmy, i po co? Kurde, żebym wiedział, że Wiki wytnie taki numer, nie ciągnąłbym jej na lekcję. – tłumaczył chłopak.
– Zajebię ją – warknęła Daria…

Szedł, obmyślając, co powiedzieć z razie, jakby dziewczyna jednak otworzyła. Wiedział, to nie będzie łatwa rozmowa, aczkolwiek chciał dotrzymać słowa danego szatynce.  
Wjechał na dziesiąte piętro i zapukał. Nikt nie otwierał, zapukał więc drugi raz. Bacznie nasłuchiwał i zdawało mu się, że ktoś podszedł z drugiej strony.
– Klara, otwórz, pogadajmy. Frozi prosiła – rzekł łagodnie chłopak.
Nie doczekał się dziewczyny, więc rzucił tylko: „Odbierz telefon, Daria chce z tobą pogadać” i wsiadł do windy...

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 2898 słów i 16733 znaków, zaktualizowała 19 lis 2023.

3 komentarze

 
  • pH07

    Można dodać zbioru fars wszelakich:
    "Wydedukowała" i "Pomyślała, zalewając się łzami": fajnie, że umiała dedukować i myśleć, ale co konkretnie wydedukowała i pomyślała, tego się czytelnik nie dowie. (Możesz ewentualnie zapytać Tompa z Pokątnych dlaczego) ;)

    5 lis 2023

  • agnes1709

    @pH07 Nie czytasz ze zrozumieniem, wszystko jest wyjaśnione.

    5 lis 2023

  • pH07

    @agnes1709 Jasne. ;)

    5 lis 2023

  • agnes1709

    @pH07  A może Ci chodzi o brak cudzysłowu, hę? Bo jeśli o to chodzi, to nie jest w tym przypadku wymagany. Może mi wyjaśnisz, gdzie popełniłam błąd, skoro już zacząłeś temat?

    5 lis 2023

  • pH07

    @agnes1709 A nazwiesz mnie językowym zboczeńcem? ;)  

    Na logikę, Agneso, zdanie kończy kropka. Tak więc na przykład we fragmencie:  
    "Ale przecież we czwartek mogłaby zrobić to samo. – Wydedukowała."
    kropka po "samo" kończy zdanie. Z kontekstu wiemy, że narrator opisuje myśli bohaterki. Myślnik po kropce miałby sens, gdyby wprowadzał wypowiedź bohatera/bohaterki. Musiałby jednak stać w nowej linii i zaczynać akapit. W obecnym zapisie nie ma sensu. Zdanie "Wydedukowała." jest niepełne. Nie mówi, ani co bohaterka wydedukowała, ani kiedy, ani w jakich okolicznościach. Po prostu nic.  

    Gdybyś jednak zapisała: "Ale przecież we czwartek mogłaby zrobić to samo – wydedukowała." albo "Wydedukowała, że w czwartek...", nawet Tomp by nie powiedział, że autorka "ma problem z edycją mowy myśli". Tymczasem na Pokątne dokładnie to powiedział, i słusznie powiedział, tylko po autorce spłynęło to jak po pisowskiej kaczce. ;)

    5 lis 2023

  • agnes1709

    @pH07 Teraz to co innego. Więc błędnie myślałam, że powinno być z wielkiej litery po kropce, gdyż nie jest to wypowiedź. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, kiedyś pisałam z małej, bez kropki. Ktoś mi pewnie DOBRZE doradził, a ja nie sprawdziłam.

    5 lis 2023

  • pH07

    @agnes1709 Na pewno. (Nie ma to jak mieć dobrego winnego w zanadrzu.) Poprawiłaś zapis myśli, to może zechcesz zerknąć też na zapis dialogu?
    "Cześć, śliczna – zagadał wesoło."  
    Brak myślnika i kursywa chyba nie były celowe?

    No i na deser zdanie złożone z pierwszego akapitu:
    "Przez chwilę pomyślała, żeby naprawdę zgłosić to dyrektorowi, że Wiki wyleci i będzie miała spokój, po chwili jednak uśmiechnęła się do siebie, wiedząc, że tego nie zrobi."
    Gramatycznie poprawne, ale podmioty są co najmniej dwa, przy czym obydwa tego samego rodzaju gramatycznego. Przy odrobinie chęci mogą się bardzo śmiesznie mylić. Śmiesznie w sensie "Tomików". Wiki wyleci i (kto? Wiki) będzie miała spokój. zgłosić dyrektorowi, że Wiki wyleci. Wiedząc, że tego (czego? wylecenia?) nie zrobi.  

    Kończę i pozdrawiam zboczenie.

    5 lis 2023

  • agnes1709

    @pH07 Masz rację, nie spojrzałam na to zdanie pod tym kątem, jednak z drugiej strony wiadomo, jaki jest przekaz. I ok, pomyślę, jak to zapisać inaczej, dla spokoju Twej duszy. A co do tomiku? Mimo że rozebrałeś to zdanie na części pierwsze, to nie jest ono na tyle śmieszne, aby do tomiku trafić. Mam gorsze babole, których nie poprawiłam (bo jestem leniwa i po prostu mi się nie chce. Na chwilę obecną).

    5 lis 2023

  • pH07

    @agnes1709 Autor pewnie wie, jaki miał być przekaz. Czytelnik musi zrozumieć. (Wyświechtane: "Czytaj ze zrozumieniem".) Zrozumie, co jest napisane, a nie, co autor miał na myśli.

    5 lis 2023

  • Zap

    Nieźle dojechałaś te biedne dziewuchy. Czekam na ciąg dalszy. Jak wiadomo każda akcja wywołuje reakcje. I kiedyś jakaś będzie musiała nastąpić. Frozi za bardzo nie może teraz szumieć, bo po pierwsze zdrowie, a po drugie jest na warunku. No ale to nie znaczy że jej otoczenie się nie ruszy. A to może mieć ciekawe skutki. No i pytanie jak psychicznie pozbiera się Klara. I czy się pozbiera. W końcu oszczędziła jej chyba tylko kokluszu i gradobicia. Może powinna jednak przeprowadzić się do brata?

    2 lis 2023

  • agnes1709

    @Zap No, masz szczęście, że jest komentarz... :lol2: :kiss: Frozi będzie grzeczna? W cuda wierzysz?:D

    2 lis 2023

  • Zap

    @agnes1709 A gdzie ja napisałem, że będzie grzeczna?

    2 lis 2023

  • agnes1709

    @Zap Nie musiałeś pisać, ale tak myślisz.:p

    2 lis 2023

  • Iga21

    Wprowadziłaś dziewczynę w paranoja, że nawet drzwi pod wpływem boji się otworzyć, albo wstyd zbyt duży, żeby pokazywać komukolwiek jak mieszka. Ale w nerwach potrafiła pokazać pazurki :D

    11 paź 2023

  • agnes1709

    @Iga21 Ja i paranoja bardzo się lubimy. :D A może już nie żyje, żyletka była nowa i bardzo ostra.... :lol2:

    11 paź 2023

  • Iga21

    @agnes1709 ale kogoś za drzwiami usłyszał może mu się tylko wydawało :D

    11 paź 2023

  • agnes1709

    @Iga21 Może... :p

    11 paź 2023