Niepokorna cz. 70

Niepokorna cz. 70Polski, pomijając złośliwe pomruki Wiki, przebiegł bez większych incydentów, natomiast teraz miały odbyć się dwa niemieckie i Klara trochę się zestresowała. Nie znała jeszcze nauczyciela, nie wiedziała więc, co ją czeka.
– Maks – zagadała, stojąc z chłopakiem przy oknie. – Kto uczy niemieckiego?
– Sikorski, wredny typ. No… może nie taki wredny, ale robi się nieprzyjemny, jak mu ktoś napnie. Nawet Frozi trzymała się w ryzach, do niego nie warto podskakiwać. A co, masz słabe oceny?
– Wychodzi mi trzy.
– A, to luz. Pewnie zapyta, czy chcesz poprawić, ale nie będzie naciskał. On naciska tylko pałkowiczów i dwójkowiczów, u niego musisz mieć minimum trzy. Ten typ tak ma. To jak z tym szpitalem? Kupię ci bilety. – Maks wznowił temat.
– Dziś muszę wracać do domu – odparła Klara.
Rodzi się nam uczucie. – Zachichotała nagle Wiki. Maks, może uważaj, nabierzesz się jeszcze jakiegoś weneryka – drwiła.
– Odpierdol się, w bo cię końcu strząchnę! – warknął surowo blondyn.
Klara widząc, że Wiki zupełnie ignoruje obecność chłopaka i że jej agresja wzrasta, zaczęła bać się coraz bardziej.  
– To dawaj!
Maks tylko ciężko westchnął i spojrzał na Klarę.
– Olewam, ty też olej. To zdemoralizowane bydło, tu już tylko lobotomia. Nie może cię przy mnie ruszyć, to sobie chociaż pogada. I nich gada, może jej w końcu jęzor kołkiem stanie – rzucił wkurzony chłopak.
– Nie pójdę na w-f – oznajmiła Klara.
– Idź, Januszek nie lubi uciekinierów. Przecież chcesz mieć dobre świadectwo, więc lepiej nie podpadaj. Poza tym we czwartek też jest w-f, i co? Znowu nie pójdziesz?
– Nie wiem.
– Będzie dobrze. A jak się znowu do ciebie przyssają, to pójdę w końcu do Modnisia i wszystko mu wyśpiewam. Ma już naganę, więc nie będzie za bardzo fikać.
Tak, „jak się przyssają”. Dobrze ci gadać, ale to ja będę miała przejebane. – Pomyślała dziewczyna, nie wiedząc już, co robić. Miała z wychowania fizycznego trzy piątki i trójkę, dlatego nie chciała zawalić przedmiotu, z drugiej strony jednak bała się, co będzie. Ulka na nią nie działa, Maks też nie, więc może być naprawdę nieciekawie – drążyła. No i ten cholerny czwartek, znowu nie przyjdę? Kompletnie się pogubiła i była już strzępkiem nerwów. Teraz zaczynała dochodzić do wniosku, że mogła nie zmieniać szkoły i walczyć z Markiem, przecież i tak ją znalazł.
Dzwonek wyrwał Klarę z dołowania się. Nauczyciel, chudy jak patyk, niski facet pojawił się po chwili. Nie wyglądał zbyt groźnie.
– Witamy pannę Wilk. – Uśmiechnął się do nastolatki, gdy już posadził tyłek za biurkiem.
– Dzień dobry. – Klara się podniosła.  
Mężczyzna kazał jej usiąść i zabrał się za sprawdzanie obecności.
Panna z Wilka – Usłyszała wesołe podsumowanie i wreszcie pękła.
– Kur… odwalisz się w końcu ode mnie, czy nie?! – zagrzmiała, zrywając się z krzesła i przecinając Wiktorię dzikim spojrzeniem.
Brunetka zamarła, podobnie jak reszta klasy. Maks aż uniósł brwi.
– Dobrze, Panno Krawczyk z Wilka, zapraszam – rzekł złośliwie pedagog, nie patrząc na uczennicę.
– Kurwa, umarłaś, suko – zagroziła szeptem Wiki, przechodząc obok Klary i po chwili stanęła przy nauczycielu. Była wściekła.
Cholera, co ja zrobiłam? – Spanikowała natychmiast Klara, takiej maniery u Wiki jeszcze nie widziała.  
– Spokojnie, nikt dziś nie umrze. – Maks dotknął pleców nastolatki.
To nic nie dało, dziewczyna była przerażona. Wiedziała, że teraz Wiki już jej nie odpuści. Nauczyciel kazał Wiktorii napisać na tablicy jakikolwiek dialog po niemiecku, czego brunetka oczywiście nie wykonała, dlatego po otrzymaniu oceny niedostatecznej, nabuzowana wróciła do ławki. Klara wręcz czuła, jak nienawiść dziewczyny wypala jej dziurę w plecach. Teraz już zupełnie zgłupiała. Pójdę na w-f – będę miała przejebane, nie pójdę – nagrabię sobie u faceta. We czwartek znowu jest w-f, i co? Nie mogę wagarować do końca roku. – Biła się z myślami, chcąc za wszelką cenę uniknąć pójścia na lekcje, a jednocześnie kłopotów. Przez chwilę pomyślała, żeby zacisnąć zęby i iść, że co będzie, to będzie, strach jednak nie pozwalał dziewczynie uparcie trwać przy tej decyzji. Przy okazji zrozumiała też, że przecież niechętnie przyjmują nowych pod koniec roku, albo nie przyjmują wcale, a ją przyjęli, i co? Od razu zacznie wagarować?
Była już tak skołowana, że zaczęła boleć ją głowa i nerwów niedobrze zrobiło się nastolatce.
– Panie profesorze, mogę wyjść? – zapytała.  
Gdy mężczyzna zezwolił, szybko opuściła klasę i jeszcze szybciej znalazła się w toalecie. Szarpało ją na wymioty, ale nic nie jadła, więc nie miała czym. Siedziała nad muszlą dłuższy czas i nadszarpała sobie tylko żołądek. I właśnie postanowiła – zgłoszę nieprzygotowanie. Dwa razy mogę. Ale przecież ten cholerny czwartek…
Gdy wróciła do klasy i mimowolnie spojrzała na Wiki, chcąc sprawdzić stan jej wkurzenia, aż jej się zimno zrobiło. Mina dziewczyny mówiła dobitne: zajebię cię. Ciarki ją przeszły, lecz starając się zachować spokój, odwróciła wzrok i usiadła obok Maksa. Ręce już jej się trzęsły, splotła więc palce i schowała dłonie między uda.
– W porządku? – Zapytał chłopak.
– Tak.
– Na pewno?
– Tak.
Maks się wyciszył i znowu zajął telefonem, trzymając go pod ławką. Nauczyciel pochłonięty był przepytywaniem uczniów, dlatego chyba chłopak poczuł się bezpiecznie. Mijały kolejne minuty, a Klarze coraz czarniejsze perspektywy przychodziły do głowy. Czas jej uciekał zdecydowanie za szybko, chciałaby, żeby niemiecki trwał, i trwał, i trwał…
Wymyślała, co jej zrobi koleżanka. Oczami wyobraźni widziała siebie bieliźnie w sali gimnastycznej, na środku szkoły albo poza nią, a jeśli nie, to złapanie jej w jakimś ustronnym miejscu i pobicie. I teraz porządne pobicie, teraz jest przecież wściekła. Widziała Dominikę, która kopie ją jak swego czasu Darię; brak ubrań po powrocie do szatni i powrót do domu w stroju od ćwiczeń, jakiś numer na sali gimnastycznej, w szatni i inne, nieprzyjemne sytuacje.
Wmówiła sobie tak przykre rzeczy, że było jej coraz trudniej oddychać. Widziała, że to ze strachu, aczkolwiek bała się tego stanu. Chciałaby być już w domu, nawet z Markiem, aby tylko z dala od Wiktorii. Siedziała i modliła się do Boga o łagodny wymiar kary, albo żeby zdarzył się jakiś cud.


Zadzwoni dzwonek kończący drugi niemiecki i nauczyciel wyszedł. Wiki również zniknęła, więc Klara szybko się spakowała i opuściła klasę.
– Klara. – Maks złapał ją na korytarzu. – Nawiewasz?
Przytaknęła głową.
– Nie uciekaj, idź z Ulką i Kamilą, one przy świadkach nic ci nie zrobią. Ulka jest taka, że jak będzie trzeba mi pomóc i poświadczyć u Modnisia, na pewno to zrobi. Piękna, nie uciekaj, będziesz uciekać do końca życia? We czwartek nie ćwiczyłaś, dziś nawiejesz i co powiesz na kolejnej lekcji? – przekonywał Maks.
Tak, powie już po fakcie, jak coś mi zrobią. – Warknęła bezgłośnie blondynka.
– Co jest? – Obok pojawiła się Urszula ze wspomnianą koleżanką, którą zaraz zapoznała z Klarą.
– Boi się iść na lekcję.
– Tak? Nie bój się, przy nas nic ci nie grozi… mam nadzieję – rzekła szczerze Ula. – Możesz zgłosić nieprzygotowanie, jedno jeszcze masz. Może ci odpuści. Klara, nie uciekaj, Januszek jest na to bardzo uczulony.
Klara się pogubiła.  
– Chodź. – Ulka wzięła dziewczynę pod rękę, więc Klara postanowiła jej zaufać i ruszyła za koleżanką.


Wiki do szatni weszła akurat wtedy, kiedy Ula skończyła się przebierać. Klara stała jak sparaliżowana i modliła się, aby jak najszybciej znaleźć się przy nauczycielu. Przy soczystych namowach koleżanki również się przebrała, czekając na lekcję jak na wyrok śmierci.  
– Zmieniasz ochronę? – zadrwiła brunetka. – To ci nie pomoże. Przez ciebie dostałam pałę i teraz wychodzi mi dwója, więc pamiętaj, że gorzko tego pożałujesz.
– Wiki! – huknęła zniesmaczona Ula.
– Pamiętaj, wywłoko, że jesteśmy umówione – rzuciła szorstko Wiktoria, zupełnie ignorując koleżankę i wyszła z szatni w towarzystwie Niny, która nie odezwała się dziś do Klary ani słowem.
– Widzisz? Nic nie zrobi, tylko se pogada. – Ula objęła blondynkę w pasie. – Idziemy.
Tak, nie zrobi teraz, to zrobi później. – Pomyślała Klara. Weszły na salę i dziewczynę ogarnął jeszcze większy lęk i wstyd. Nie chciała ćwiczyć przy całej klasie, czuła się jak sparaliżowana. Zadzwonił dzwonek i stres się nasilił. Prosiła losu, aby nauczyciel nie kazał im robić jakichś wymyślnych wygibasów, na to na pewno nie miałaby odwagi.
– Ooo, jak miło! – Profesor szeroko wyszczerzył zęby, widząc wszystkie dziewczyny w strojach do ćwiczeń. – Mam dla was dobrą wiadomość, mamy dziś tylko jedne zajęcia. Po tej lekcji do domu.
Klasa zaczęła głośno wiwatować. Januszek poszedł na chwilę z chłopakami na drugą stronę sali, ale zaraz wrócił.
– No, dobra, laski. Dziś ćwiczymy dwutakt i we czwartek robimy na ocenę – zarządził ciepło, wyglądał na zupełnie wyluzowanego faceta.
    

Lekcja minęła zaskakująco spokojnie, Wiki ani razu nie zaśmiała się z Klary. Nastolatka była bardzo zdziwiona, lecz i zaniepokojona, dziwne zachowanie dziewczyny nasuwało mnóstwo spekulacji. Czuła, że to cisza przed burzą. Przez całą lekcję ani razu nie spojrzała na prześladowczynię, nie miała odwagi.
– Dobrze, pozbierajcie piłki, a ja otworzę szatnie – nakazał Januszek i wyszedł.
Klara rozejrzała się za Ulą, gdy nagle ktoś złapał z tyłu jej ubranie i mocno pociągnął. Spodenki i bielizna znalazły się na wysokości kolan. Dwa razy pstryknęła migawka aparatu przy akompaniamencie donośnego śmiechu, również stojącej nieopodal męskiej części klasy. Zszokowana Klara w okamgnieniu podciągnęła odzież i wybiegła z sali. Gdy minęła drzwi, uderzyła w płacz. Biegiem wpadła do szatni i zaczęła się ubierać. Czuła się podle, nikt jej jeszcze nigdy tak nie upokorzył.
Płakała coraz mocniej, nerwowo nakładając spodnie i prosząc losu, aby nikt nie przyszedł, zanim nie wyjdzie. Ręce latały jej już na wszystkie strony, towarzysząc duszącym za gardło łzom.
Nadal była w szoku. Mogła spodziewać się wszystkiego, dosłownie wszystkiego, ale nie czegoś takiego. Ubrała się najszybciej, jak umiała i jeszcze szybciej wyskoczyła z szatni, lecz zaraz za drzwiami zderzyła się z Maksem.
– Klara – wydusił ciężko, łapiąc dziewczynę za ramiona. Był chyba niemniej oszołomiony, niż dziewczyna.
– Puść mnie! – krzyknęła nastolatka, chcąc się uwolnić.
– Klara, poczekaj, chodź z tym do Modnisia. Teraz już przegięła.
– Kurwa, puść mnie, już nigdy tu nie wrócę! – wrzasnęła dziewczyna, wyszarpnęła się chłopakowi i pobiegła w kierunku wyjścia ze szkoły.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1956 słów i 11299 znaków, zaktualizowała 29 paź 2023.

1 komentarz

 
  • Iga21

    Ta twoja Wiki ma jednak pojebane pomysły:D

    6 paź 2023

  • agnes1709

    @Iga21 A no ma. Odegrała się jak ta lala.  :dancing:

    6 paź 2023