Niepokorna cz. 67

Niepokorna cz. 67Minęło kilka minut, a karetki nie widać. Daria nadal leżała bez ruchu, co wywoływało w Klarze coraz większą panikę. Nie rozumiała, dlaczego koleżanka tak długo jest nieprzytomna, od zawsze sądziła, że omdlenie trwa krótko.
– Do cholery, gdzie to pogotowie? – Niecierpliwiła się nauczycielka. – Ale jak to krew? Czy ona upadła, ktoś ją uderzył? – Kobieta wznowiła temat, patrząc na Maksa.
– Nie wiem, nie chciała mi nic powiedzieć. To znaczy powiedziała, że uderzyła się dzień wcześniej, ale ta rana wyglądała na świeżą, więc to się chyba stało we wtorek. Ją od tamtego czasu często bolała głowa i ogólnie czasami wyglądała nieciekawie. Ale wie pani, pani profesor, przecież to Daria. Ona nic nie powie, bo zawsze musi musi pokazać, jaka z niej twardzielka – wyjaśnił wkurzony chłopak.
Cybulska raz po raz sprawdzała oddech i puls nastolatki. Ocknij się. – Błagała Klara, będąc coraz bardziej przekonaną, że z Darią będzie źle. Prawa ręka szatynki nagle zaczęła się trząść i po chwili drżała także lewa. Klara zamarła.
– Daria, Boże, dziecko. – Cybulska złapała się za twarz, chwytając za moment latające dłonie nastolatki. – No i gdzie to cholerne pogotowie?! Damian, zadzwoń jeszcze raz i zapytaj – rozkazała zatrwożona nauczycielka; zrobiła się już cała blada.  
Daria trzęsła się dłuższą chwilę, w końcu drgawki ustały. Do sali weszli ratownicy.
– Co się stało? – zapytał wyższy z mężczyzn.  
Gdy naprędce wyjaśniono im, co i jak, szybko zajęli się nastolatką. Profesorka stała obok, znowu trzymając się za twarz, Ula podobnie, a reszta uczniów gapiła się na to wszystko w milczeniu i totalnym, jak można było sądzić, szoku.
– Co z nią? – zapytała kobieta.
– To może być krwiak, musimy szybko zabrać ją do szpitala – poinformował ratownik i kilka chwil później wynieśli poszkodowaną na noszach.  
Maks ruszył za nimi, więc Klara także.
– Ale czy ona z tego wyjdzie? Czy to poważne? – dopytywała nauczycielka.
– Zrobimy badania i wtedy wszystko będzie wiadomo. Ale prawdopodobnie czeka ją operacja.  
– Operacja?
– Być może; zależy, z jakim urazem mamy do czynienia – uzasadnił mężczyzna. – Czy ona jest pełnoletnia?
– Tak, ale zaraz powiadomię jej rodziców.
Krwiak? Ktoś ją pobił? Operacja? – Pomyślała wystraszona Klara, przypomniawszy sobie od razu o zajściu w toalecie. Ale przecież nie uderzyły jej w głowę, więc…? – spekulowała.
– Gdzie ją zabieracie? – zapytała Cybulska.
– Do Miejskiego – odparł ratownik i po chwili karetka odjechała na sygnale.
– Pani profesor, wszystko w porządku? – zapytał Maks, widząc dziwnie wyglądającą kobietę.
– Tak. Wracajcie do klasy i posiedźcie spokojnie, muszę zadzwonić do jej rodziców – poprosiła profesorka podłamanym głosem.
Wrócili do sali lekcyjnej i Maks od razu podszedł do Niny.
– Czy to twoja sprawka? – wyjechał chłodno.
– Ale co? – Dziewczyna zrobiła oślą minę.  
– Kurwa, jak co?! – wydarł się chłopak. – We wtorek powiedziała mi, że zaatakował ją jakiś twój koleżka. Potem źle się czuła, a w domu widziałem krew na jej głowie. Rana wyglądała na świeżą, więc przestań robić ze mnie idiotę, dobrze? – ciągnął chłopak, trochę już spokojniej.
Klara struchlała, była pewna, że to także przez to, że ją dręczą i że Daria przyczepiła się do Niny.
– Ja nic nie wiem, nikt jej nie zaatakował. – Broniła się nastolatka, choć była ewidentnie spłoszona.
– Gadaj, mówię, bo zaraz będziesz tłumaczyć się policji – ostrzegł chłopak, machając telefonem przed nosem Niny.
– Ale on nic jej nie zrobił. Powiedział tylko, żeby oddała mi kasę za kurtkę – wystękała Nina.
– Tak? A ja jednak myślę, że zrobił.  
– Naprawdę, przysięgam, on tylko kazał oddać kasę – jęczała blondynka; obecna mina Maksa mogła budzić grozę.
– Pamiętaj… – chłopak wystawił palec – jak coś jej się stanie, nie daruję ci tego – zagroził surowo i podszedł do Klary. – Chodź, usiądziesz ze mną.
Kuba bez sprzeciwu ustąpił miejsca dziewczynie, która podziękowała Maksowi w duchu, że wziął ją pod skrzydło. Bała się być sama, zwłaszcza, że na sąsiedniej ławce siedziały prześladowczynie.  
– Kurwa – syknął chłopak, był bardzo rozgniewany.
– Daria miała jakąś krew? – zapytała niepewnie blondynka.
– Kurwa, miała krew na głowie, ten koleś mógł jej coś zrobić… tak myślę. Była za bardzo zadowolona. – Maks wskazał palcem siedzącą z tyłu, dwie ławki dalej Ninę. – A Frozi przecież się nie przyzna… – dodał. – Zawijam z lekcji i jadę do szpitala. Jedziesz ze mną? I tak mi nic nie powiedzą, ale może już będą jej rodzice, to może się czegoś dowiemy.
– Dobrze, mogę pojechać.


– Ale… ale ja nie mam biletu – wyznała Klara, gdy zbliżali się do przystanku.
Maks poszedł do kiosku.
– Trzymaj – wręczył Klarze dwa bilety.
– Dzięki. Oddam ci kasę, jak będę mieć – mruknęła zawstydzona nastolatka.
– Nie ma takiej potrzeby.  
Szpital był bardzo daleko, dlatego dojechali do niego dopiero po niemal półtorej godzinie. Maks poszedł do informacji i od razu zapytał o koleżankę. Chwilę później byli już pod salą, gdzie siedziała również matka dziewczyny. Jej twarz wyrażała wszystko co najgorsze, kobieta wyglądała, jakby zobaczyła ducha.
– Dzień dobry. Co z Darią? – zapytał Maks.
– Jesteście z jej klasy?
– Tak.
– Będzie miała operację. – Pani Mróz ledwo wydusiła.
– Operację? – powtórzył zaniepokojony Maks.
– Lekarz mówi, że to od uderzenia. Ma coś w głowie, jakiś krwiak czy coś takiego. I szczęście w nieszczęściu, że zemdlała w szkole, bo gdyby szybko jej nie zoperowali, mogłaby zapaść w śpiączkę albo nawet tego nie przeżyć – wydusiła ciężko pani Jagoda. Mówiła coraz ciszej i była już bliska płaczu. – Czy wy coś wiecie na ten temat? Może coś się wydarzyło na tych urodzinach albo w szkole? Daria jest nieokrzesana, mogła wpaść w jakieś tarapaty.
Pod Klarą nogi się ugięły, miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Słowa „operacja”, „śpiączka” i „nie przeżyć” totalnie ją dobiły. Mimowolnie wyobraziła sobie Darię w trumnie i poczuła ucisk w gardle. O Marku i Kamilu już dawno zapomniała.
– Nie wiemy – skłamał Maks. – Ile czasu będzie trwała operacja?
– Nie mam pojęcia, czekam – odparła matka nastolatki.
– Czy możemy przyjechać potem, dowiedzieć się, co z nią? – zapytał chłopak.
– Dobrze, przyjedźcie.


– Wracamy do szkoły? Nie chce mi się – rzekł Maks. – Może skoczymy na piwo? Szczerze się wkurwiłem, mam ochotę na browar.
– Nie przepadam za alkoholem.
– Chodź. – Chłopak skinął głową i ruszył w kierunku przystanku.
Kurde, i o czym ja mam z nim gadać? – Pomyślała nastolatka. A jak zaraz będzie wypytywał? A może nie, w sumie to nie Daria. Ale przecież nie mam kasy, głupio tak…  Kurde, mogłam jechać do dom…
– Klara. – Zaczepił dziewczynę. – Nie dołuj się, wszystko będzie okej. Frozi to twarda sztuka, ona tak łatwo się nie da.
– Nie jestem przekonana – mruknęła Klara.
– Jedziemy – rzucił chłopak, bo właśnie nadjechał autobus.
Przez całą drogę dziewczyna obmyślała, o czym ma rozmawiać z kolegą. Przez moment pomyślała, że może pogadać z nim na temat Darii i ogólnie całej klasy, po chwili jednak doszła do wniosku, że to nuda. Maks się nie odzywał, nie wyrywał nastolatki z zadumy.
Podobnie jak z Darią poszli do parkowej, gdzie blondyn kupił piwo i sok dla dziewczyny.
– Dzięki – mruknęła.
– Klara, przestań się zamartwiać, będzie dobrze. A tej kurwie, Ninie, nie daruję. Nie wiem czemu, ale jestem pewien, że to sprawka tego typa. No kurde, wszystko było ok, nagle chłop ją napada i potem Frozi cały czas źle się czuje? Mówiła, że trzepnęła się po pijaku, ale słabo w to wierzę. I nawet, jeśli, to musiała chyba nieźle się trzepnąć. Krwiak nie powstaje od byle jakiego uderzenia, trzeba porządnie przywalić – stwierdził chłopak.
– To wszystko przeze mnie – wyjechała nagle Klara, samej nie wiedząc, czemu to powiedziała.
– Przez ciebie? – Maks z zaskoczeniem spojrzał na blondynkę.
– Przecież się za mną wstawiła i pewnie temu tak się stało.
– Przestań, to poszło o tę szmatę. Nina wie, że to Frozi ją zjarała, głupia nie jest. I teraz się mści – uspokajał chłopak.
– A ja myślę, że nie. Kurtka to był tylko pretekst. – Upierała się Klara, która nie wytrzymała i się rozpłakała. Nie dała rady dłużej.
– Klara, przestań, nie płacz. – Blondyn objął zagubioną dziewczynę. – Wyluzuj.
– Przepraszam – wycedziła nastolatka, próbując się uspokoić. Było jej wstyd, że się tak rozkleiła.
– Już… dobrze? – zapytał chłopak dłuższej chwili.  
– Tak.
Klara dość szybko ochłonęła, lecz nie miała pomysłu na rozmowę. Cały czas widziała Darię na stole operacyjnym i ta iluzja coraz bardziej ją przygnębiała.  
– Dlaczego przeniosłaś się tak późno do naszej budy? – Maks przerwał ciszę.
– Przeprowadziłam się.
– Ale to jest powód do zmiany szkoły? Trochę bez sensu.
– Wiem, ale jakoś tak wyszło – bąknęła Klara.
Nie zamierzała tłumaczyć, że musi uczyć się jak najbliżej miejsca zamieszkania, żeby w razie wybryków matki móc jak najszybciej wrócić do domu. No i Marek – przecież wiedział, gdzie znajdowała się wcześniej jej szkoła.
– Frozi bardzo cię polubiła, więc nie musisz przejmować się pustakami. Nina panicznie się jej boi, a Wiki? Wiki gówno może, Frozi na pewno nie pozwoli, żeby cię dręczyła. Co się stało w szatni? – wyjechał chłopak i Klarę zamurowało.
– Nic.
– No powiedz. Daria się nie dowie, obiecuję, ale ja chciałbym wiedzieć, na co stać te kurewki – naciskał chłopak.
– Nic takiego, po prostu rozbiła mi komórkę i tyle. Odgrażała się, że nie mam życia, ale ja to olewam – wydusiła Klara.
– Kto?
– Wiki.
– No tak… Ona zawsze była zadziorna, a teraz jest zazdrosna o Frozi. Ale że jej tak odpali to się nie spodziewałem. Nie martw się, zawsze znajdą się jakieś wynalazki. Ostatnio też obroniłem jakąś małolatę, bo ukradli jej komórkę. Są takie dwie, tak samo pojebane jak te nasze. Po prostu ignoruj, znudzi im się.
Tak, znudzi się. – Pomyślała Klara, czekając na zemstę za wizytę u dyrektora.
– Mieszkasz na osiedlu Frozi, słyszałem. To teraz uważaj, ona ma tendencje do sprowadzania spokojnych ludzi na złą drogę. – Zaśmiał się blondyn. – Jak już cię namierzy – kaplica. I jak, odprowadziła cię w niedzielę?
– Tak.
– Ale się naprułaś, w życiu bym nie pomyślał. Cicha woda… – dowcipkował Maks, wymuszając wreszcie na ustach Klary szeroki uśmiech.
– Z uśmiechem bardziej ci do twarzy – stwierdził chłopak.  
Klara odrobinę się zawstydziła, aczkolwiek zrobiło jej się bardzo miło. Cieszyła się, że Maks ją polubił. Także go polubiła, był ciepły i przyjazny, dziewczyna dobrze czuła się w jego towarzystwie. Żeby tylko nie te wszystkie problemy…


Lodówka stała otworem, na stole znowu był bajzel, a matka siedziała pijana, doprawiając się winem.
– To teraz już wino, tak? A gdzie piwko? Zmieniają ci się guściki? – zadrwiła wkurzona Klara, patrząc na chlew w salonie. – Do chuja, co wy tu wyprawiacie, że zawsze jest taki bajzel?! Kurwa, jecie z dwudziestu talerzy?! No i co jedliście, skoro nic nie było?!  I o mnie, oczywiście, nie pomyśleliście, prawda?! No pewnie, bo po co?! Poza tym dlaczego lodówka jest otwarta?! Zepsuj jeszcze lodówkę, bo i tak mamy za mało problemów! – grzmiała nastolatka, lecz mówiła jak do ściany. – Kurwa mać! – Rozzłoszczona kopnęła leżącą na podłodze butelkę i wyszła z domu, mocno trzasnąwszy drzwiami.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 2084 słów i 12155 znaków, zaktualizowała 22 wrz 2023.

Dodaj komentarz