Niepokorna cz. 36

Niepokorna cz. 36Nie mając biletu i wracając piechotą, na osiedle dotarła dopiero po dwudziestej i było już ciemno. Z daleka dostrzegła, że w mieszkaniu nie świeci się światło, co oznaczało, że impreza się zakończyła i matka śpi. Odetchnęła z ulgą. Szła nieufnie, rozglądając wkoło – ponowne wpadnięcie na Krystiana nie było jej w tym momencie na rękę. Wiedziała przecież, że chłopak w końcu się uprze i nie ustąpi, a że nadal czuła się w otoczeniu tych łobuzów bardzo niekomfortowo, wolała unikać spotkania. Lecz nie tylko nieśmiałość była powodem omijania chłopaka z daleka, bała się, że gdy ją złapie, tak szybko jej nie wypuści i „posiadówa” może przeciągnąć się do późnych godzin wieczornych, jak nie nocnych. Wypadałoby jutro pójść do szkoły, przecież dzisiaj nie była.  
No i Marek...


Delikatnie wyjrzała zza krzewów – udało jej się, ławka była pusta. Wciąż wypatrując demonicznej limuzyny, migiem skryła się w bloku i dopiero tu nieco się rozluźniła. Wjechała na górę i zaczęła przewalać plecak. Natychmiast mina jej zrzedła – wyglądało na to, że klucze zostały w domu.  
– Kurwa – syknęła płaczliwie, grzebiąc coraz głębiej, co nie miało raczej większego sensu.
Zapukała do drzwi – nic. Zadzwoniła dzwonkiem – bez efektu. Kurwa – powtórzyła bezgłośnie, naciskając guzik jak najęta i przykładając ucho do drzwi, lecz tam było głucho jak w grobie. No ładnie – pomyślała, wiedząc już, że jeśli matka teraz nie otwiera, to pewnie popiła jakiś proch. Wściekła się, bo nie dość, że tabletki w połączeniu z alkoholem są przecież bardzo niebezpieczne, to jeszcze matka zasnęła tak głęboko, że nawet atak bombowy wojsk powietrznych nie będzie w stanie jej obudzić. Bała się o kobietę.
Ogarnęła ją rozpacz, dopiero teraz miała o czym myśleć. Wolnymi krokami zbliżała się dwudziesta pierwsza, a ona stoi pod zamkniętymi drzwiami, za którymi leżą pijane „zwłoki”. Owszem, mogłaby przenocować u przyjaciółki, ale po pierwsze – nie miała telefonu, po drugie – póki dojedzie na stare osiedle, będzie już sporo po dziewiątej. Wstydziła się zajść tak późno, ale to nie to było powodem rezygnacji – panicznie bała się Kamila. Wiedziała, że na pewno gdzieś się tam kręci, w końcu spędził na tym osiedlu całe życie i najwięcej przyjaciół miał właśnie tam. Poza tym lubił swoje rejony i rzadko kiedy ruszał się poza nie.
Do głowy przyszedł jej też Patryk, jej o rok starszy brat, który był pod szkołą, tu jednak też nie mogła liczyć na pomoc, przecież nie miała jak się z nim skontaktować. Dzisiejsza kłótnia odeszła w zapomnienie, Klara do tych akcji była już przyzwyczajona. Chłopak nieraz już przyjeżdżał pod szkołę i do domu, nalegając, aby wyprowadziła się od matki. Twierdził, że jeśli kobieta zostanie sama i dostanie po dupie, może wtedy się opamięta. Sam w wieku osiemnastu lat znalazł pracę i mimo sprzeciwu i nalegań dziewczyny, spakował się, trzasnął drzwiami i teraz mieszka z dziewczyną i nowo narodzoną córką na krańcu miasta, w jakimś niezbyt ekskluzywnym, maleńkim bloku. Chłopak do tej pory proponuje siostrze kącik u siebie, Klara jednak nie potrafi; nie miałaby sumienia zostawić matki na pastwę losu.
Znów pomyślała o zajściu w szatni i natychmiast przeklęła miejskie budki telefoniczne i głąbów, którym one przeszkadzały; nie mogła darować, że ma parę groszy, a nie ma z czego zadzwonić. Kolejny raz natarczywie wcisnęła guzik dzwonka, nic to jednak nie dało. Płacz już kołkiem zaległ w gardle, nie wiedziała, co robić. Pomyślała o Wiki i teraz, gdyby mogła, miała odwagę i potrafiła się bić, najchętniej rozerwałaby ją na strzępy. Pierdolona suka, obyś zdechła – wygrażała w myślach, zdruzgotana, po czym przeszła do ostatniej klatki i dyskretnie wyszła, bacznie wyglądając niebezpieczeństwa. Od tych wszystkich wrażeń zaschło jej w gardle, postanowiła więc pójść po wodę, nie mając pojęcia, że wcale nie jest tu osamotniona, że po przeciwległej stronie osiedla mieszka osoba, którą dziewczyna już zna.
Ciekawe, co by powiedziała, gdyby ją teraz spotkała?      
Sprawę załatwiła bardzo szybko i nadal nie mogąc dostać się do mieszkania, wróciła do drugiej klatki. Tu, pomiędzy dziesiątym a jedenastym piętrem znajdował się umieszczony w ścianie schowek na… nie wiadomo, co, i to tam skryła się dziewczyna. Wiedząc, że nikt tam nigdy nie zagląda i że będzie tam niewidoczna postronnym świadkom, usiadła w kącie z podkulonymi kolanami. Była kompletnie wyczerpana.



Myślała o miękkim, przytulnym łóżku u siebie, u Patryka, gdziekolwiek i żal stawał się coraz większy, nie miałaby nic przeciwko temu, żeby w tej chwili zejść z tego świata. Przysnęła.
Spała bardzo czujnie. Wiedząc, gdzie jest i że jednak tu, ku złośliwości losu, ktoś może ją zobaczyć, nie dała rady usnąć głębiej. Kręciła się i wierciła, męcząc się niemiłosiernie, w czym pomagała twarda jak głaz, chłodna podłoga. Cierpiąc niemalże całą noc w tym koszmarnym półsennym letargu, kuliła się z zimna coraz bardziej, modląc się, aby już nastał ranek.
Gdy tylko zaczęło świtać, na kuckach wyczłapała się ze swojego azylu i z trudem wstała. Dokuczało wszystko, zdrętwiałe mięśnie i kości bolały każde z osobna. Otwórz – powtarzała jak mantrę, idąc ledwie żywa na sztywnych nogach. Nie wiedziała, która godzina, ale że dopiero zaczęło widnieć, domyślała się, że jest około szóstej. Gdy zadzwoniła i po kilku chwilach zazgrzytał klucz w zamku, odetchnęła z ulgą, dziękując wszystkim bóstwom tego świata. Drzwi się uchyliły i jej oczom ukazał się Leszek. Wyglądał bardzo rześko i świeżo, wywnioskowała więc, że chyba tu nie spał.
– Młoda? – powitał ją ciepło, wyraźnie zaskoczony. – Imprezka? – wyszczerzył zęby, lecz Klara tylko zagryzła zęby, w milczeniu wyminęła faceta i zatrzasnęła się w pokoju.
Dochodziła szósta, a że do szkoły miała niecałe dwadzieścia minut piechotą, postanowiła jeszcze godzinę się zdrzemnąć. „Imprezka” – zadrwiła w duchu i opuściła zmęczone powieki…

     

Kurwa – przeszło jej przez myśl, gdy rozwrzeszczał się zegarek. Kurwa – syczała, po czym ciężko zwlekła się z posłania i jeszcze ciężej ruszyła do kuchni.
– Leszek, zalej mi kawę! –  krzyknęła i zamknęła się w łazience.  
Nie zaglądała do salonu, nie miała ochoty oglądać matki i podnosić sobie ciśnienia. Mocna kawa pomoże – łudziła się i zaraz siedziała w wannie. Szorowała się na szybkiego, przypomniawszy sobie w tej chwili, nie wiedzieć, czemu, spostrzeżenia prześladowczyń co do jej higieny osobistej. Nie zagłębiała się jednak w temat, musiała się przecież ostatecznie doprowadzić do porządku, zdążyć wypić kawę i zrobić jeszcze jakąś kanapkę.  
Dziesięć minut później już smarowała chleb, popijając kawę. Uśmiechnęła się pod nosem – nagłe wspomnienie Darii i jej wczorajszego zachwytu z otrzymania kanapki odrobinę poprawiło humor nastolatce. Zrobię trzy – cieszyła się, samej nie wiedząc, czy chce przypodobać się dziewczynie, czy też po prostu taka jest już jej natura.
– Młoda – usłyszała nagle za plecami.
Podskoczyła, wystraszona, o mało nie kalecząc się nożem.
– MUSISZ SIĘ TAK SKRADAĆ?! – krzyknęła, a raczej wydarła się na Leszka.
– Młoda, nie spałaś w domu? – zapytał mężczyzna.
– A czy to ważne?
– Ważne!
– Jak miałam spać, skoro się zamknęła i zdechła? – warknęła chamsko Klara.
– Nie miałaś kluczy?
– A odwal się, muszę iść do szkoły – syknęła dziewczyna, szybko spakowała prowiant i jeszcze szybciej opuściła mieszkanie, tym razem pamiętając o kluczach.



Po wypiciu kawy poczuła się lżej, teraz jednak, gdy nerwy nieco wyparowały, znów ogarnęła ją senność. Fakt, drzemała na tej nieszczęsnej klatce płytkim półsnem, ale cóż to było za spanie, skoro słyszała najmniejszy, dochodzący z ulicy szmer? Wyjęła małe lusterko – podpuchnięte oczy i blada cera nie prezentowały się zbyt dobrze. A pierdolę, moja sprawa – fuknęła podświadomie, lecz gdy tylko podeszła do klasy i od razu zaczęli ją przesłuchiwać, zwłaszcza Daria, w okamgnieniu straciła pewność siebie.
Chciała jedynie do domu, chciała jedynie spać...

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 1556 słów i 8585 znaków, zaktualizowała 21 wrz 2019.

3 komentarze

 
  • Magda34

    No pięknie

    8 lutego

  • Iga21

    No i w końcu dodane :D  
    Zestaw jak najbardziej na TAK.
    Cieszę się, że Klarcia w końcu pokazuję pazurki, a żeby jeszcze w szkole się odważniejsza zrobiła :)  
    Czekam na ciąg dalszy :)

    21 wrz 2019

  • agnes1709

    @Iga21 Ale ja jej jeszcze odpowiednio nie dokuczyłam:sad: Jak ją ostro zgnębię, wtedy może da komuś po mordzie:D Dzięki. P.s. Paczaj, że foch jest, minie dopiero jutro;)

    21 wrz 2019

  • Iga21

    @agnes1709 a masz już pomysł jak ją odpowiednio dokączyć ?
    To niech da :) tylko, żeby były osoby trzecie ale, żeby przypału nie miała :)

    21 wrz 2019

  • agnes1709

    @Iga21 Mam :whip:

    21 wrz 2019

  • Iga21

    @agnes1709 no to kończ :)

    22 wrz 2019

  • agnes1709

    @Iga21 :P

    22 wrz 2019

  • AnonimS

    w koło..częściej używa się  formy wkoło. Poza tym dalsza część  z pozoru banalnej i typowej dla wielu rodzin sytuacji. Łapka w górę. Pozdrawiam

    21 wrz 2019

  • agnes1709

    @AnonimS Właśnie byłam w trakcie poprawiania, też to zauważyłam, Panie mądraliński:P :D Dzięki:kiss:

    21 wrz 2019

  • Gabas

    @agnes1709 a dyć naprawiłaś, to o co chodzi???
    Fajnie napisane, rozkosz czytania. Nie zawodzisz. £apiszon, no pewnie!💪

    21 wrz 2019

  • agnes1709

    @Gabas Dzięki misiek:przytul:

    21 wrz 2019