Niepokorna cz. 64

Niepokorna cz. 64Obudził ją dzwonek telefonu. Zerknęła, ale numer był jej nieznany. Od razu pomyślała o Marku i przeszedł ją zimny dreszcz. Wyłączyła komórkę i spojrzała na zegar ścienny – 9:47.
–  Cholera jasna – zerwała się z jak oparzona i niemal biegiem ruszyła do kuchni, zrobić kawę.  
Zasypała proszek i wtargnęła do salonu. Obok matki siedział Leszek z kolegą i jakąś nieznajomą kobietą. Na stole stały dwie wódki i cztery piwa.  
– Do cholery, jest dziesiąta rano, a wy już chlacie? Wyjdźcie z mojego mieszkania! – huknęła zdenerwowana dziewczyna.
– Curuś, nie denerwuj się, przecież jest spokojnie – odparła pani Krystyna, popijając piwo.
– Wyjdźcie!
– Klara, uspokój się! To są moi goście i temat uważam za zakończony! – Kobieta podniosła głos.
Klara już nie dyskutowała, tylko zalała kawę i zniknęła w łazience. Umyła się w okamgnieniu, szybko ubrała, i nagle sobie przypomniała. Przecież Darii nie będzie. – Pomyślała i mina jej zrzedła. Od razu postanowiła, że dziś do szkoły nie pójdzie. Panicznie bała się Wiktorii, wolała więc opuścić drugi dzień niż znowu dać się sterroryzować. Daria już się nie uczyła, więc teraz dziewczyny będą czuły się komfortowo i atak może być jeszcze brutalniejszy.
Sprawdziła stan konta – piętnaście groszy. Puściła sygnał do przyjaciółki, chcąc, aby urwała się ze szkoły i do niej przyjechała. Telefon zadzwonił po chwili, lecz gdy dowiedziała się, że Kamili nie ma w mieście i będzie dopiero wieczorem, mina jej zrzedła. Nie chciała siedzieć w domu z pijakami, wychodzić jednak też nie chciała, nie zamierzała znowu walczyć z Krystianem. Ponownie wyłączyła komórkę i nie mając pojęcia, co robić, włączyła radio, nałożyła słuchawki i chwyciła książkę. Czytała około godziny i odłożyła lekturę; wiedząc, co dzieje się za drzwiami, nie mogła się skupić. Zrobiła następną kawę i postanowiła sprawdzić stan trzeźwości matki. Nie było najgorzej, do tego mieszkaniu został tylko Leszek, to bardzo poprawiło samopoczucie dziewczynie.
– Młoda! – Usłyszała, bo już chciała wychodzić. – Trzymaj. – Leszek podał jej banknoty.
– Dzięki. – Uśmiechnęła się i szybko nałożyła buty, ściskając w dłoni trzydzieści złotych.
Postanowiła od razu coś za to kupić, żeby matka przypadkiem znowu jej nie podebrała.  


Delikatnie wystawiła głowę przez drzwi – ławeczka była pusta. Szczęśliwa, że nie musi się tłumaczyć, szybko ruszyła do sklepu, lecz gdy tylko przekroczyła próg marketu, mina jej zrzedła – przy kasie stał Krystian i kupował piwo. No, ładnie. Kurde, ja to mam szczęście – warknęła podświadomie, mając nadzieję, że to będzie szybka rozmowa.
– Cześć – mruknęła, przechodząc obok znajomego i szybko schowała się między półkami.
Idź sobie – Gadała do siebie, mając nadzieję, że chłopaka nie będzie, gdy skończy zakupy. Prośby nie zostały wysłuchane, Krystian czekał pod marketem, popijając z butelki.
– No, ślicznotko, dziś już ci nie odpuszczę. Dopiero po jedenastej, pogadajmy chwilę.
– Dobrze – mruknęła Klara i ruszyła z chłopakiem na ich ławeczkę.
– Jest spokój? – zapytał blondyn, wręczając jej piwo.
– Dzięki, nie chcę.  
– Zimne, dobre, nie napijesz się? – nalegał chłopak.
– Nie przepadam za alkoholem – przyznała Klara.
– Dasz mi swój numer? – Sosna zmienił temat. Tak, w razie czego. Jak będą problemy z pijakami, zadzwonisz do mnie.
– Ale ja nie znam na pamięć. – Klara się spłoszyła, nie chciała, żeby potem po używkach wydzwaniał i stroił sobie żarty.
– To kiedy mi dasz? – Chłopak nie dawał za wygraną.
– Jutro? – bąknęła Klara, nie wiedząc, jak się wykręcić.
– Co to był za wał? – Krystian napomknął o Marku.
Dziewczyna spojrzała na niego dziwnie, nie załapawszy, o co chodzi.
– No, ten gnój z Mercedesa. To twój stary?
– Nie. I to nieważne, to nic takiego.
– No nie wiem. Nie rozumiem, przyjeżdża tu jakiś kolo po czterdziestce i szarpie nastolatkę. Dla mnie to nie jest „nieważne” i „nic takiego”. Boisz się powiedzieć? – naciskał Sosna.
– Nie chcę o tym mówić – mruknęła spłoszona Klara, bojąc się, że chłopak będzie drążył.
– Oj, młoda, nie rozumiem cię. I czemu się wtedy wpierdoliłaś? On cię atakuje, a ty jeszcze go bronisz? Dostałby baty i więcej się tu nie pokazał. I od razu mówię, że jak jeszcze raz go tu zobaczę, poprzestawiam mu kafle.  Żeby nie było nieporozumień – warknął blondyn, był wyraźnie rozgniewany.
– Nic mu nie rób. Ja… Ja go okradłam, temu się wkurzył – skłamała Klara.
– Ty go okradłaś?! – Chłopak się roześmiał. – Oj, chyba ci nie wierzę.  
– Naprawdę. Był pijany i zwinęłam mu z portfela dwieście złotych. Nie mamy kasy, więc jak nadarzyła się okazja… – Klara łgała jak z nut.
– No nieźle. Brawo, mała, frajerów trzeba skubać – pochwalił chłopak, szczerząc zęby na całą szerokość twarzy. – I, kurwa, wozi się limuzyną i za dwa krzyże robi taką aferę? Totalny zjeb – dodał.
Dziewczyna ucieszyła się, że uwierzył. Bała się, że jak coś stanie się Markowi, ona będzie ponosić konsekwencje, a po ostatnim ataku Klara bardzo się go bała. I już nawet nie samej przemocy seksualnej, bała się, że mężczyzna się rozgniewa i zadzwoni do Kamila. Nie wyobraża sobie, żeby po roku spokoju miała od początku przeżywać to samo piekło. To już chyba wolałaby z Markiem…
Spojrzała na Krystiana – gapił się na nią na wskroś.
– O czym tak myślisz? Wiesz, jaką miałaś minę? Mogłem zrobić zdjęcie, miałbym na pamiątkę. – Dowcipkował chłopak. – I wieczorem bym się do niego… – Zaśmiał się.
Klara się zawstydziła, tekst był dość bezpośredni.
– Wrzuć na luz, tak sobie pierdolę – rzekł blondyn, obejmując nastolatkę.
Cała się napięła, nie lubiła męskiego dotyku.


– Chcesz już iść – stwierdził Krystian.
– Matka jest podpita, wolę być w domu – przyznała Klara.
– Masz coś na koncie w telefonie?
– Piętnaście groszy.
Krystian wyjął z kieszeni dziesięć złotych i podał nastolatce.
– Masz, doładuj, w razie przypałów w domu będziesz miała jak zadzwonić.
– Ale... ale ja sobie załatwię na doładowanie – bąknęła zakłopotana dziewczyna.
– Dobra, nie pierdol – rzucił chłopak i wcisnął banknot w kieszeń nastolatki. – I teraz już możesz spadać.
– Dzięki.


– Klaruś, chodź no tu, kochanie! – krzyknęła matka, była już w stanie wskazującym.
– Czego?! – Nastolatka zawisła w progu salonu.
– Kochanie, skoczysz do sklepu? – Poprosiła kobieta.
– Że co?! Ja mam iść dla ciebie po alkohol?! Chyba cię pojebało! – Klara się zdenerwowała.
– Nie, po papierosy.
– To nie mogłaś powiedzieć pół godziny temu?
– Nie wiedziałam, że wychodzisz.
Nastolatka ciężko westchnęła, wzięła od matki pieniądze i wyszła. Krystian już jej nie zaczepiał, pomachał tylko dziewczynie, krzycząc wesołe: „co tak biegasz w kółeczko?!”.
Szybko załatwiła sprawę i zamknęła się w pokoju, chcąc skończyć zimną już kawę. Pomyślała o pamiętniku, nie miała jednak nastroju na wywalanie z siebie smutków. Siedziała, gapiąc się w ścianę i powoli zaczęło jej się nudzić. W tej chwili pomyślała, że szkoda, że nie zna adresu Darii, że mogłaby pójść do niej i wyciągnąć ją z domu na jakiś spacer. Pożałowała też, że uciekła od Krystiana, w końcu nie było tak źle.  
Nie wiedząc, gdzie wleźć i co ze sobą zrobić, poszła do salonu i włączyła telewizor. Nic ciekawego jednak w nim nie było, nakryła więc kocem śpiącą już matkę i wróciła do siebie. Znów chwyciła książkę…


Zadzwonił dzwonek do drzwi. Klara od razu pomyślała o Leszku, ruszyła się więc leniwie, lecz gdy tylko uchyliła skrzydło, stanęła jak wryta, a ciało oblał zimny pot.
– Cześć. Mogę wejść? – zapytał uprzejmie Marek, jakby sytuacja z napaścią i wykorzystaniem dziewczyny w ogóle nie miała miejsca.
Blondynka stała jak zamurowana, czując, jak nogi jej miękną.
– Jest matka? Muszę z nią porozmawiać – kontynuował mężczyzna.
– Matka śpi – wydusiła w końcu Klara, myśląc tylko: „nie wchodź do środka”.
– To porozmawiam z tobą – oznajmił Marek i bezczelnie wepchnął się do mieszkania.
– Ale…
– Gdzie możemy usiąść? – zapytał sucho mężczyzna, bawiąc się kluczykiem od samochodu. – Może tu? – dodał i wszedł do pokoju nastolatki.  
Po chwili już siedział na łóżku, uśmiechając się dziwnie.
– Czego ty ode mnie chcesz? Matka jest w domu i w każdej chwili może się obudzić. – Klara usilnie próbowała zapobiec kolejnej napaści.
– Matka mi nie przeszkadza, przecież dobrze się znamy – stwierdził Marek; wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie i z tego, jak gładko udało mu się wtargnąć do mieszkania dziewczyny i ją zastraszyć. – Siadaj. – Poklepał miejsce obok siebie.
– Postoj…
– Siadaj!
Przestraszona Klara usiadła dobry metr od faceta.
– Bliżej!
Przysunęła się i natychmiast została objęta w pasie.
– No to jak? Kiedy mi w końcu wynagrodzisz te sto pięćdziesiąt kawałków, co? Tatuś uciekł, a to niemała kwota. Wiesz… dziwki biorą po trzysta złotych za numerek, więc chyba spędzimy razem trochę czasu – wyjechał obłudnie mężczyzna, mocniej przytulając nastolatkę.
Tej już ręce się trzęsły i była cała mokra. Oczami wyobraźni zobaczyła właśnie, jak leży na łóżku w jakimś obskurnym hotelu, a Marek wsuwa się w nią agresywnie, sapiąc ciężko i powodując okropny ból. Nie rozumiała także jego zachowania, to był człowiek zupełnie inny niż ten, którego znała.  
– Młokosie, odpowiesz mi? – Pogłaskał ją po policzku.
Dziewczyna nie mogła wydusić słowa, całe powietrze uciekło z jej wnętrza. Mężczyzna widząc, że dziewczyna milczy, chwycił ją za pierś. Natychmiast odepchnęła jego rękę.  
– Wiesz? Chyba jednak tęsknisz za bratem. Dłużej czekać nie będę, dzwonimy – rzekł Marek i wyjął telefon. – A kasa? Trudno, zarobię kolejną.
– Nie dzwoń! – Zatrwożona Klara złapała dłoń mężczyzny.
– Miałaś swoją szansę – stwierdził Marek i wybrał numer.
Rozłącz się, błagam. Czemu ja jestem taka głupia? – Panikowała dziewczyna, czując, że teraz jednak zadzwoni.
– Nie dzwoń – powtórzyła Klara, uderzając w płacz.
– Halo? – rozbrzmiało w komórce.
– Pan Kamil Wilk? – zagadał Marek.
– Tak, o co chodzi?
– Czy jest bratem bratem Klary?
Dziewczyna uważnie słuchała rozmowy, czując, jak robi jej się coraz bardziej słabo. Miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Była pewna, że dziś będzie miała nieproszonego gościa.  
– Tak, a o co chodzi? Co z Klarą? – zapytał Kamil, chyba był trzeźwy.
– Nie chciałby się pan z nią zobaczyć?
– Pewnie, że tak, tylko że nie ma jej w starym miejscu zamieszkania.  
– Znam jej adres – oświadczył Marek.
Klara trzęsła się już cała i coraz ciężej łapała powietrze, czując, jak palące gorąco oblewa całe jej ciało.
– Adres? A kim pan jest?
– Nieważne.  
– Będziesz grzeczna? – Marek spojrzał na nastolatkę, zasłaniając mikrofon w urządzeniu.
Przytaknęła głową.  
– Odezwę się jeszcze. – rzucił mężczyzna, zakończył połączenie i ponownie złapał pierś dziewczyny, tym razem pod ubraniem.  
Klara wlepiła wzrok w ścianę, próbując się wyłączyć, a dłoń rzetelnie pracowała, przechodząc z jednej piersi na drugą.
– Masz świetne ciało – pochwalił Marek, wyjmując dłoń spod bluzki. – No więc? Kiedy się pobawimy?  
Klara milczała.
– No dobrze, to skoro nie wiesz, to może dzisiaj? – zaproponował facet i rozpiął guzik w spodniach dziewczyny.
Ta bała się zareagować. Z dwojga złego wolała już Marka niż Kamila, Marek przynajmniej nie będzie jej bił. Chyba.
Ręka wjechała pod bieliznę, wywołując na ciele nastolatki zimny dreszcz. Po chwili ujął brodę dziewczyny i przywarł ustami do jej warg. Całował ją agresywnie, nachalnie, ewidentnie napalił się na nastolatkę. Klara wymuszenie odwzajemniła pocałunek, prosząc losu, aby szybko kazał zrobić jej to, co ma zrobić i zniknął.
– Do dzieła, mała – nakazał mężczyzna i chwycił dłoń dziewczyny…

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 2179 słów i 12614 znaków, zaktualizowała 22 wrz 2023.

Dodaj komentarz