Niepokorna cz. 66

Niepokorna cz. 66Klara, ty dupku, dlaczego nie odbierasz? – Usłyszała Darię i kamień spadł jej z serca.
      – Nie mogłam   – mruknęła.
      Jestem pod twoim blokiem, wyjdź – oznajmiła szatynka.
      – Po co? – Klara z miejsca się zdenerwowała.
      Tylko żeby nie zechciała wpaść w odwiedziny. – Spanikowała.  
      Zejdź, na chwilę, na pięć minut – nalegała Daria.
      – Dobra, poczekaj.  
      Nie chciała tam iść, czuła jednak, że Daria tym razem nie ustąpi. Wyszła z klatki od razu skierowała wzrok na ławeczkę – była pusta.      
      – Ogarnij się trochę i jedziesz z nami na urodziny Maksa. Albo co tam, ładnie wyglądasz, więc możemy już iść na autobus – rzuciła na jednym tchu Daria, biorąc Klarę pod ramię.
      – Co? – Blondynka się wyszarpnęła. – Jakie urodziny?
      – No chodź, Maks cię zaprasza. Wczoraj nie odbierałaś, w szkole cię nie było, więc nie miał jak osobiście.
      – Ale ja nigdzie nie jadę – syknęła Klara; nie zamierzała jechać tam, gdzie nikogo nie zna, poza tym czuła, że Daria kłamie i że wcale nie jest zaproszona.
      – Poczekaj, dobra? – poprosiła szatynka, wyjęła telefon i wybrała jakiś numer.  
      – Trzymaj. – Po chwili podała koleżance komórkę.
      – Nie chcę. – Zaprotestowała dziewczyna, oddalając się od szatynki.
      – Gadaj, mówię, mam mało na koncie! – rzuciła szorstko Daria.
      Gadaj i koniec – pomyślała wkurzona rozkazami koleżanki Klara, aczkolwiek wzięła komórkę.
      Klara? Tu Maks. Dawaj na osiemnastą z Frozi do Neptuna, zaimprezujemy – zaproponował kolega.        
      Ewidentnie był w dobrym humorze.
      – Ale ja nie mogę – bąknęła nastolatka.
      A tam, nie mogę. Jest sobota, ja mam osiemnastkę i chciałbym, żebyś przyjechała. Będzie Ulka, chyba się lubicie, no i Kubas, który się w tobie zakochał. – Zaśmiał się chłopak. No piękna, nie daj się prosić. Osiemnastka jest raz w życiu, poza tym lepiej poznasz się z naszą klasą. Spokojnie, będzie tylko Piotruś, Kuba, Ulka i Frozi, najfajniejsze osoby. Wkurzę się, jak nie przyjedziesz, powaga. I jak coś nie będzie ci odpowiadać, dam ci na taksówkę i wrócisz do domu. Ale gwarantuję, że tak się nie stanie. I będzie mi przykro, jak mnie zignorujesz. Klara, no dawaj, nie zamulaj – naciskał Maks, brzmiał, jakby bardzo mu zależało.  
      – Ale… sama nie wiem. Raczej nie, dziś naprawdę nie mogę, poza tym nie wypada przychodzić z pustymi rękami. – Klara zaczęła się łamać.
      Eee tam, „z pustymi rękami”. Najlepszy prezent mi zrobisz, jak przyjedziesz. I mówię całkiem poważnie. Klara, no proszę cię – przekonywał chłopak.
      –  No dobrze – mruknęła w końcu dziewczyna i oddała Darii urządzenie.  
      Ta po chwili zakończyła rozmowę.
      – Co ci powiedział? – zapytała bezzwłocznie.
      – Nic takiego, tylko żebym przyszła, bo będzie mu przykro – odparła Klara.
      – Tak? Tyle czasu nawijał i tylko tyle powiedział? Ale to nic, ja i tak się dowiem. – Zachichotała szatynka. – To co, jedziemy?
      – Ale ja muszę iść się przebrać – oświadczyła Klara, nie wiedząc nawet, czy ma się w co ubrać.
      Nie zwykła chodzić na imprezy, ciuchy też miała niezbyt na czasie, przez co zaczęła się stresować. W tej chwili pożałowała, że dała się namówić.
      – A wrócisz? – Daria cwaniacko się uśmiechnęła.
      – Tak, dajcie mi pięć minut.
      – Na pewno?  
      – Tak.
      – Dobra, leć. Ale pamiętaj! jak mnie wystawisz… – zagroziła wesoło szatynka, wystawiając palec.
      – Nie wystawię, zaraz wracam.
      Nie miała pojęcia, co nałożyć, w końcu zdecydowała się na czarne sztruksy, najzwyklejszą białą obcisłą bluzkę i szarą bluzę z kapturem. Chyba nie jest tak źle. – Podsumowała, stojąc przed lustrem…      


     – Jesteśmy za wcześnie – stwierdziła blondynka, zatrzymując się przed Neptunem.
     – To nic. Tylko pół godziny, a muza, jak słyszysz, już bębni. Nie kombinuj, już tu jesteś – rzekła Daria i chwytając rękę dziewczyny, wciągnęła ją do lokalu.
      – No, są laski! – wrzasnął Maks, podnosząc się z miejsca. – Jesteście za wcześnie, do osiemnastej proszę poczekać przed wejściem! – Zaśmiał się. – Dobra, siadajcie i napicie się czegoś, a ja chwilę pogadam z Frozi.  
      – Potem. – Rzuciła Daria.
      Usiedli przy stoliku, na którym po chwili pojawiła się duża wódka, dwa napoje, talerz wędlin, pieczywo, wielka micha sałatki, chipsy, krakersy i słone paluszki. Za moment dołączyły do nich szkła, talerze i sztućce, i na stole nie było już praktycznie miejsca.
– Później zamówimy pizzę – oświadczył jubilat, siadając obok Klary.
Dziewczyna spojrzała na przekąski i dopiero teraz dotarło do niej, że jest głodna jak wilk. Wstydziła się jednak wziąć cokolwiek, nie chciała wyjść na kretynkę, która tylko co przyszła i już rzuca się na jedzenie.  
Maks poustawiał kieliszki i szybko zapełnił. Klara nie przepadała za piciem w ten sposób, nie miała jednak odwagi poprosić o drinka. Wypili kolejkę i Daria od razu naładowała sobie pół talerza sałatki.
– Częstuj się. – Maks ciepło uśmiechnął się do Klary.
Teraz już się nie czaiła, tylko nałożyła jedzenie sobie. Nie zjadła jednak normalnie, tylko zagryzała po każdym kieliszku, co nie zaspokajało zbytnio głodu.
– Uczysz się z Darią? – Zaczepiła ją Natalia.
Przytaknęła głową.
– I jak jej idzie z matematyką?  
– Nie wiem, chyba tak sobie – mruknęła Klara, nie chciała obgadywać koleżanki.
Bała się, że jak Daria się dowie, będzie miała kłopoty.
– I jak szkoła? – drążyła Natalia.
– Dobrze – bąknęła półgębkiem blondynka.
Nie miała ochoty na pogawędki, gdyż znów mimowolnie do głowy wlazł jej Kamil i Marek, nie chcąc być jednak nieuprzejmą, postanowiła dostosować się do sytuacji. Maks co chwila witał nowych gości, a i Daria przed chwilą gdzieś zniknęła. Klara się spięła, wolałaby, żeby dziewczyna tu była.
– Nie przejmuj się, mnie też Daria zaciągnęła tu siłą – stwierdziła nagle wesoło Natalia; mina Klary dawała jej chyba dużo do myślenia.
Nastolatka się uśmiechnęła i w tym momencie do klubu weszła Ula w towarzystwie Kuby. Klara od razu się ożywiła, bardzo polubiła sympatyczną dziewczynę.
– Siema, pijaki. – Brunetka zawisła przy stoliku. – I ty tu? – Obcięła koleżankę przyjaznym spojrzeniem.
Blondynka poczuła się dziwnie, słowa Uli brzmiały, jakby była tu niemile widziana. Po chwili jednak doszła do wniosku, że chyba jej odbija i niepotrzebnie wszystko tak głupio interpretuje.
– Sadzać dupy, trzymałem dla was miejsca. – Maks wskazał przyjaciołom wolne krzesła. Pojawił się znikąd.
– Nie, usiądę na chwilę z Piotrkiem, mamy do pogadania. Niedługo do was przyjdę – oświadczyła brunetka i zabrała Maksa na stronę.
– Czemu nie odbierałaś? Co w poniedziałek? – zapytała Daria.
– Nie mogłam, nie było mnie w domu – skłamała Klara.
– Co w poniedziałek? Mam nadzieję, że nie zamierzasz nie iść do szkoły.
– Pójdę – bąknęła blondynka, choć wcale nie była tego taka pewna.
– Na pewno? Już gadałam z Maksem, będzie miał na ciebie oko. Tylko nie łaź nigdzie sama.
Klara od razu się poddenerwowała, przecież nie będzie prosić chłopaka, żeby szedł z nią do, chociażby, głupiej toalety. Przecież to totalna żenada. Milczała.
– Klara… – Daria objęła nastolatkę. – Wszystko będzie ok.
– Wiem – mruknęła dziewczyna.
– Wyluzuj już! – krzyknęła nagle rozweselona szatynka. – Wróciłam do budy, wstawili się za mną. Kurwa, nawet nie wiedziałam, że mam tylu wielbicieli – zaśmiała się. – Zadzwoń do mnie przed lekcjami i się umówimy. Nie leź sama, te suki mogą gdzieś krążyć.
– Dobrze.
– A teraz… chlajmy! – wrzasnęła Daria i uniosła kieliszek…


      Pili już trzecią wódkę i teraz Klara czuła się już dobrze. Alkohol prawidłowo spełniał swoją powinność, stres minął, a i obaj panowie nie dręczyli już tak nastolatki. Odważyła się też poprosić o drinka, to była całkiem inna dziewczyna.
      – Zatańczmy! – krzyknęła Daria i pociągnęła blondynkę za sobą.
      Podpita Klara nie miała oporów, po chwili szalała już z Darią, machając pociesznie rękami.
      Zmęczyły się, więc postanowiły odpocząć, nie posiedziały jednak długo, bo Daria usłyszała ulubioną piosenkę i znów zerwała się z miejsca, łapiąc dłoń koleżanki. Wbiegły na parkiet, lecz po chwili szatynka gdzieś zniknęła. Klara się rozejrzała – dziewczyna stała przy ścianie z pochyloną głową. Natychmiast podskoczyła do nastolatki.
       – Daria, co ci jest? – Położyła rękę na barku koleżanki.  
       – Nic, chyba za szybko wstałam. Pójdę się przewietrzyć – wymruczała Daria, lecz gdy tylko oderwała rękę od ściany, runęła jak długa na podłogę.
      – Daria! – Blondynka natychmiast przykucnęła przy szatynce.
      Dziewczyna nie reagowała, więc Klara szybko pobiegła po Maksa.  
      – Frozi. – Chłopak przycupnął przy Darii, ruszając ją za przedramię. Po chwili jednak wstał i dał znak didżejowi, żeby wyłączył muzykę. Przykucnął ponownie.
      – Frozi. – Usilnie próbował ocucić dziewczynę, lecz bez powodzenia. – Frozi, cholera!
      Wkoło poszkodowanej już zgromadził się tłum. Klara stała jak słup, zszokowana, prosząc w duchu, aby koleżanka się ocknęła. Bała się, że stało się coś poważnego.
      – Dzwońcie po karetkę – rzucił do przyjaciół Maks i Kuba już wyciągał telefon, wtedy Daria uchyliła powieki.
     – Frozi – Blondyn złapał rękę dziewczyny.
      Klara odetchnęła z ulgą.
       – Napij się. – Chłopak podał Darii wodę, pomagając jej usiąść.  
      – Zemdlałam? – wypaplała szatynka; nie wyglądała dobrze.
      – Jadłaś dziś coś? – zapytał Maks.
      Przytaknęła w milczeniu.  
      – Nieprawda, zjadła dopiero tutaj – wtrąciła Natalia.  
      – Pytał cię ktoś? – syknęła Daria.
      – Oj, Frozi, chlasz na głodnego… Brak mi słów na ciebie – zbeształ sucho Maks. – Chodź, przewietrzysz się i zaraz zjesz coś na ciepło.
      Chłopak pomógł dziewczynie wstać i po chwili wyszli z lokalu.


            
– Piękna, wstawaj, jedziemy. – Oświadczyła Daria, łapiąc dziewczynę za ramię.
Klarze się ucieszyła, marzyła o tym, aby być już w domu i położyć się spać. Była bardzo zmęczona. Gdy tylko wstała, zachwiało nią, lecz Daria przytrzymała dziewczynę i przy jej pomocy Klara wolno ruszyła w stronę wyjścia. Nogi jej się plątały, miała wrażenie, że się zaraz przewróci.
– Ale się nawaliłaś. – Roześmiała się szatynka, także mając spore problemy z utrzymaniem równowagi. – Matka ci da.
Blondynka milczała, chciała, aby taksówka już przyjechała. Transport dotarł bardzo szybko.
– Może ją odprowadź, bo upadnie. – Dowcipkował Maks.
– No pewnie. Ja też mogę upaść, ale jak upadnę, będę miała kompana. – Cieszyła się szatynka.
Żeby tylko ze mną nie szła. – Pomyślała od razu Klara, nie chciała, aby Daria wepchnęła się do jej domu i zobaczyła pijaną matkę. Do tego wygląd mieszkania – to też było powodem do wstydu.
– Ja sama pójdę – oświadczyła Klara.
– Dobra, nie pyskuj.


– Chodź. – Poczuła uchwyt pod ramię trudem wysiadła z pojazdu.  
– Ja sama pójdę – powtórzyła Klara, marząc, aby Daria dała jej spokój.
– Przecież nie dojdziesz.  
– Dojdę.
– No dobra, to do jutra – rzuciła Daria i Klara odetchnęła.
Zadowolona ruszyła w stronę klatki, lecz gdy tylko postawiła kilka kroków, nogi jej się poplątały i upadła na chodnik, mocno uderzając łokciem o bruk. Kurwa. – Syknęła w myślach, usiłując wstać.
– No tak, pójdziesz sama – oznajmiła wesoło szatynka i pomogła koleżance się podnieść. – Wstawaj! – Pociągnęła za rękę niezgrabną koleżankę.
– Ja sama… – walczyła Klara, choć nie mogła utrzymać się na nogach.
– Sama, srama. Co panikujesz, nigdzie nie zamierzam z tobą wchodzić, odprowadzę cię tylko pod drzwi i znikam – wyjaśniła Daria.
Klara ustąpiła. A nawet jak będzie chciała odprowadzić mnie do pokoju, nie zgodzę się. Do cholery, przecież nie wepchnie się na siłę, chociaż…? Przecież to Daria, jest uparta i nie znosi sprzeciwu – rozważała nastolatka, sprawdzając przy okazji, czy nie zgubiła kluczy. Wjechały na dziesiąte piętro.
– Dzięki, ale idź już, dobrze? – mruknęła blondynka, usiłując otworzyć drzwi.
Obraz w oczach kręcił się jak karuzela, dziewczyna nie dała rady wsadzić klucza do zamka.      
– Daj. – Daria odebrała jej klucz i otworzyła drzwi. – Dojdziesz?  
– Tak, idź już – bąknęła Klara.
Żeby nie wchodziła. – Błagała w duchu dziewczyna, starając utrzymać się na nogach. Wiedziała, że jak pokaże, że nie da rady, Daria wejdzie z nią do pokoju. Szatynka jednak odpuściła i po chwili zniknęła w windzie. Klara, trzymając się ściany, wtoczyła się do sypialni i zmęczona, położyła w ubraniu na łóżko. Zasnęła w okamgnieniu.


Obudziła się dopiero po szesnastej z olbrzymim kacem. O, bladź. – Pomyślała, wyrzucając sobie, że wypiła tak dużo. Nie żałowała imprezy, gdyż bawiła się znakomicie, ale przecież nie musiała wlewać w siebie morze alkoholu. Kaca miała tylko dwa razy w życiu, więc nie była zbytnio zaprawiona w bojach.
W domu znowu byli jacyś goście, lecz Klara czuła się tak źle, że nie miała ochoty ruszać się z łóżka. Leżała chwilę, lecz gdy poczuła przymus pójścia do toalety i chciało jej się pić, wstała niechętnie.
Załatwiła sprawę i poszła do salonu.
– Zabieram – oświadczyła, zabierając ze stołu pomarańczowy napój i szybko uciekła do pokoju. Po dwóch minutach znowu spała.
Przespała cały dzień i noc, budząc się kilka razy, aby zaspokoić pragnienie. Kac nie odpuszczał…


Zadzwonił budzik i wypoczęta dziewczyna bez marudzenia ruszyła się łóżka. Dolegliwości minęły jak ręką odjął. Nie czuła się jednak dobrze psychicznie, stan upojenia minął i zaczęło się ponowne rozmyślanie. Zaczęła się powoli wkurzać, nie mogąc już znieść faktu, że Marek i Kamil nie chcą wyjść z jej głowy. Do tego jeszcze szkoła i kolejny stres. Dobrze tylko, że Daria będzie – pomyślała, to podnosiło ją nieco na duchu.
Umyła się, wrzuciła sobotnie ubrania do pralki i o siódmej zamykała drzwi na klucz. Nie miała biletu, dlatego do szkoły zawsze chodziła piechotą. To tylko dwa przystanki, dojście zajmowało nie więcej niż dwadzieścia minut.  
Doszła do połowy drogi i już miała puszczać sygnał do Darii, niestety, telefon był rozładowany. Kurwa. – Spanikowała, bała się iść sama. Szła coraz szybciej, rozglądając się na boki i modląc się, aby nie wpaść na prześladowczynie. Udało jej się bezpiecznie dotrzeć do szkoły i gdy zobaczyła siedzącą pod klasą Darię, głęboko odetchnęła. Nie była jednak spokojna, gdyż stojąca nad głową szatynki Wiktoria wywoływała popłoch. Klara doskonale słyszała okrzyk brunetki na temat jej osoby, co nie podnosiło jej na duchu. Od razu wiedziała, że coś się szykuje.
– Cześć – mruknęła, siadając obok szatynki.
Na korytarzu pojawiła się Cybulska, więc dziewczyny wstały.
– Czekam po lekcjach – rzuciła Wiktoria i się oddaliła.
Klara poczuła się dziwnie, wiedziała, że Daria będzie musiała stawić czoła koleżance, a przecież to wszystko przez nią.
– Jak tam? – mruknęła Daria, ignorując Wiktorię.
Wyglądała dziwnie, była blada i jakby niewyspana.
– Dobrze.
– Matka nie piszczała?
– Nie.
       – Zapraszam do klasy. Daria, zaczekaj – poprosiła Cybulska I Klarę przeszedł zimny dreszcz.
      Szybko jednak umknęła do sali, siadając w ostatniej ławce. Od razu rozejrzała się za chłopakami, lecz nie było ich w klasie. Nie musiała długo czekać na atak.
      – Słuchaj, śmieciu. – Wiki mocno popchnęła głowę blondynki. – Pamiętaj, że za tę akcję u dyra i twój za długi język jesteś w ciemnej dupie. Wiesz, że Frozi nie będzie pilnować cię dwadzieścia cztery na dobę, więc prędzej czy później cię chwycę, rozumiesz? Szmato, dostałam przez ciebie naganę – warczała Wiktoria, mocno uderzając nastolatkę w potylicę.
      Klara milczała, błagając, aby Daria lub nauczycielka weszły już do klasy.
      – Jebana suka – fuknęła jeszcze Wiki i usiadła na swoim miejscu.
      Daria pojawiła się po chwili, a za nią Maks. Szatynka ciężko klapnęła na krześle, wyglądała na półprzytomną. Klara chciałaby zapytać, widząc jednak niewyraźną minę koleżanki, zrezygnowała. Pewnie znowu imprezowała. – Zinterpretowała szybko. Do ławki podszedł Maks.
– Siadaj ze mną, zobaczymy tę matmę. Albo Klara, siadaj z Kubą, a ja tu – poprosił.
Dziewczyna podniosła się z miejsca.
– Siedź! – Syknęła Daria, łapiąc rękę blondynki.
Klara szybko wróciła na miejsce.
– A wiesz co? Jak uważasz. Tylko żebyś potem nie żałowała – rzucił wkurzony Maks i dołączył do Kuby.
Daria w odpowiedzi upiła z kubka. Klara dyskretnie przyglądała się koleżance – ręce jej drżały.  
– Daria, nie pijemy kawy na lekcji! – ostrzegła groźnie Cybulska.  
– Kurwa, wszystko przeszkadza – syknęła pod nosem szatynka, odstawiając napój.
– Mam tę kartkówkę, może spróbujemy? – Zapytała niepewnie Klara.
Szkoda jej było koleżanki, nie chciała, aby dziewczyna narobiła sobie u Barańskiej jeszcze większych problemów. Była pewna, że pomoże Darii, niejednego opornego na ten przedmiot już uczyła.  
– Nie chce mi się, źle się czuję – bąknęła Daria.
– To może na następnej lekcji?
Daria tylko wzruszyła ramionami.


Bacznie wsłuchiwała się w dochodzące z ławki Wiktorii chichoty i czuła się coraz bardziej głupio. Wiedziała, że to ona i Daria są obiektem drwin, co wprawiało ją w duże zakłopotanie. Spojrzała na koleżankę – przysnęła z głową na rękach.
– Słabego masz goryla, skoro drzemie w godzinach pracy – szepnęła Wiktoria.
– Zamknij mordę – wtrącił rozgniewany Maks, odwracając się.
Wiki wesoło zachichotała.
– Maks – Upomniała nauczycielka.
– Przepraszam.
– Klara, czy ona śpi? – Zapytała Cybulska i blondynka szturchnęła Darię, która niemrawo podniosła głowę.
Klara się wystraszyła, obawiała się, że wychowawczyni zwolni dziewczynę z zajęć i zostanie sama. Cieszyła się tylko, że jest jeszcze Maks. Będę się go pilnować, przecież Daria mówiła… – Postanowiła.
– Daria, znowu źle się czujesz? – Kontynuowała kobieta.  
– Głowa mnie boli.
– Znowu cię głowa boli? Może powinnaś pójść do lekarza?
– Pójdę po lekcjach.
– Mam nadzieję, że masz wypracowanie na polski. W ubiegłym tygodniu nie przyniosłaś – upomniała Cybulska.
– Nie mam, przepraszam.  
– Daria, idź do higienistki. Klara, pójdziesz z nią – nakazała w końcu nauczycielka.
Klara się ucieszyła, było jej bardzo na rękę chociaż na chwilę zniknąć z oczu Wiktorii.
– Paluszek i główka… – rzuciła wesoło Wiki.
Daria się podniosła i chwyciła plecak, lecz nie zdążyła nawet odejść od ławki, bo upadła na szkolną posadzkę.
Cybulska zerwała się z krzesła i migiem znalazła przy uczennicy.  
– Daria. – Poklepała ją po policzku, lecz dziewczyna się nie ruszała.
– Daria! – Powtórzyła kobieta, ruszając twarz nastolatki. – Szybko dzwońcie po pogotowie – nakazała uczniom.
Wkoło szatynki zebrała się już cała klasa, poruszona niecodziennym wydarzeniem. Klara stała jak sparaliżowana, dziewczyna nie wyglądała dobrze.
– Daria, Boże kochany. – Rozgorączkowana profesorka nadal próbowała ocucić podopieczną, lecz szatynka nie dawała jakichkolwiek oznak życia.
– Odsuńcie się! – zbeształa uczniów, sprawdzając oddech nastolatki.
– Oddycha? – zapytał zdenerwowany Maks.
– Tak. Czy ktoś wie, co się stało? Czy ona od momentu przyjścia do szkoły źle się czuła?
– Ona źle się czuła od wtorku. W sobotę na moich urodzinach też zemdlała – wyjawił chłopak.
– Ale czy coś jej się stało? Wiecie coś? Skarżyła się, że jest jej słabo? – dopytywała profesorka, cały czas trzymając rękę podopiecznej.
– Powiedzcie, jak coś wiecie. Daria. – Cybulska kolejny raz poruszała twarzą nastolatki, wciąż bez rezultatu.
– Ona, pani profesor, miała krew z tyłu głowy, widziałem we wtorek. Musiała się gdzieś uderzyć i to może być powód – wyjaśnił blondyn.
Wiki humor przeszedł w okamgnieniu, natomiast Nina stała w tłumie i gapiła się na nastolatkę, przerażona.
– Odsuńcie się, dajcie jej trochę powietrza! – zagrzmiała roztrzęsiona nauczycielka, gdyż uczniowie zrobili wokół szatynki szczelne koło. – A tak w ogóle to niech ktoś idzie na zewnątrz, poczeka na karetkę i przyprowadzi tu ratowników – dodała.
– Ja pójdę – wyskoczyła od razu Nina. Była bardzo wystraszona.
– Pójdę z nią – zaoferowała Wiki i obie panie po chwili zniknęły z klasy.
Cybulska nie podejmowała już żadnych działań, siedziała tylko przy Darii, mocno ściskając jej dłoń. Uczniowie się odsunęli, lecz nadal stali obok, w grobowej ciszy. Nauczycielka raz po raz zerkała na zegarek, sprawdzając co chwila oddech nastolatki, która wyglądała w tej chwili, jakby umarła.
Klara była przerażona, czuła, że to nie skończy się dobrze.

***

I widzicie, jak wkleja? Raz są wcięcia, raz ich nie ma. Nerwicy można dostać. :nerw:

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 3746 słów i 21815 znaków, zaktualizowała 22 wrz 2023.

Dodaj komentarz